Full text of "Losses in agriculture" Skip to main content

Full text of "Losses in agriculture"

See other formats


Google 


This  is  a  digital  copy  of  a  book  that  was  preserved  for  generations  on  Hbrary  shelves  before  it  was  carefully  scanned  by  Google  as  part  of  a  project 

to  make  the  world's  books  discoverable  online. 

It  has  survived  long  enough  for  the  copyright  to  expire  and  the  book  to  enter  the  public  domain.  A  public  domain  book  is  one  that  was  never  subject 

to  copyright  or  whose  legal  copyright  term  has  expired.  Whether  a  book  is  in  the  public  domain  may  vary  country  to  country.  Public  domain  books 

are  our  gateways  to  the  past,  representing  a  wealth  of  history,  culture  and  knowledge  that's  often  difficult  to  discover. 

Marks,  notations  and  other  maiginalia  present  in  the  original  volume  will  appear  in  this  file  -  a  reminder  of  this  book's  long  journey  from  the 

publisher  to  a  library  and  finally  to  you. 

Usage  guidelines 

Google  is  proud  to  partner  with  libraries  to  digitize  public  domain  materials  and  make  them  widely  accessible.  Public  domain  books  belong  to  the 
public  and  we  are  merely  their  custodians.  Nevertheless,  this  work  is  expensive,  so  in  order  to  keep  providing  this  resource,  we  liave  taken  steps  to 
prevent  abuse  by  commercial  parties,  including  placing  technical  restrictions  on  automated  querying. 
We  also  ask  that  you: 

+  Make  non-commercial  use  of  the  files  We  designed  Google  Book  Search  for  use  by  individuals,  and  we  request  that  you  use  these  files  for 
personal,  non-commercial  purposes. 

+  Refrain  fivm  automated  querying  Do  not  send  automated  queries  of  any  sort  to  Google's  system:  If  you  are  conducting  research  on  machine 
translation,  optical  character  recognition  or  other  areas  where  access  to  a  large  amount  of  text  is  helpful,  please  contact  us.  We  encourage  the 
use  of  public  domain  materials  for  these  purposes  and  may  be  able  to  help. 

+  Maintain  attributionTht  GoogXt  "watermark"  you  see  on  each  file  is  essential  for  informing  people  about  this  project  and  helping  them  find 
additional  materials  through  Google  Book  Search.  Please  do  not  remove  it. 

+  Keep  it  legal  Whatever  your  use,  remember  that  you  are  responsible  for  ensuring  that  what  you  are  doing  is  legal.  Do  not  assume  that  just 
because  we  believe  a  book  is  in  the  public  domain  for  users  in  the  United  States,  that  the  work  is  also  in  the  public  domain  for  users  in  other 
countries.  Whether  a  book  is  still  in  copyright  varies  from  country  to  country,  and  we  can't  offer  guidance  on  whether  any  specific  use  of 
any  specific  book  is  allowed.  Please  do  not  assume  that  a  book's  appearance  in  Google  Book  Search  means  it  can  be  used  in  any  manner 
anywhere  in  the  world.  Copyright  infringement  liabili^  can  be  quite  severe. 

About  Google  Book  Search 

Google's  mission  is  to  organize  the  world's  information  and  to  make  it  universally  accessible  and  useful.   Google  Book  Search  helps  readers 
discover  the  world's  books  while  helping  authors  and  publishers  reach  new  audiences.  You  can  search  through  the  full  text  of  this  book  on  the  web 

at|http  :  //books  .  google  .  com/| 


I!> 


■■I 


6Ii 


Dodatek  miesieczny. 


Toim. 


eii 


Dodatek  miesieczny. 


Toim. 


ROK  Fmwazi. 


M^vec.  —  dieusieii. — VYvtedv&O/. 


teMi^KHf 


CSCIONEAMI  I  NAE2.ADBM  DRDKARNI  nOZASU" 

185«. 


A 


/^arvardN 

lUNIVERSlTYl 
I    LIBRARY 
I  JUL  8  1964  J 


sns  frxedhotOw 


lilPIKC. 

■trouUca 

I.  Szachy  w  Polszcze,  przez  Maurycego  hr.  Dzie- 

duszyckiego 3. 

II.  0  wykopaliskach  Leiajskich;  rzecz  archeolo- 
giczna  (Cz^dd  I.),    przez   Karola  Rogaw- 

skiego 43. 

in.  Dawny  porzqdek  rzeczy  we  Francyi  i  Rewo- 
lucya  wedlug  dziela  p.  Tocqueville;  przez 

Michala  Labviskiego    .   .    .   . ' 85. 

IV.  Abracadabra,  charakter,  przez  /.  /.  Kraszew- 

skiego 104. 

v.  Park  bo^;  obrazek  z  BalkandW;  wiersz  po- 
6wi§cony  Cypryanowi  Norwidowi,    przez 

Karola  Brzozotoskiego 141. 

VI.  Powiefii  Erakowska,    (koniec)     przez    Ale- 

ksandra  Szukdewicza 155 

Vn.  Przegl%d  pUmiemiietwa,  pnez  Lucy  ana  Sie- 

mi&iskiego 185. 

Vin.  Wi^p6iaoA6  lasad  i  soUdamodi  interesdw,  przez 

Muwryeege  Mamma 201. 

IX.  Eronika:  z  Erakowa .    217. 

Korespondieneye :  z  Wiednia    .   .    224. 

%  BerHfia,.  .  .  228. 
%  Yerfljk  ...  287. 
z  Londyna  «   •    247. 


SIERPIElKrt 

•Iroaaiea 

I.  0  seminaiyach  w  stosanku  do  8zk6}  pnbli- 
cznych  i  do  iiniwersytetdw  przez  X.  Lu- 
dmka  Sataleckiego ^.    259. 

n.  0  Wykopaliskach  Lej:ajskich^  rzecz  archeo- 
logiczna,  (Cz§66.II),  zjedn^  tablic^,  przez 
Karola  Rogawskiego 315. 

in.  Ust^p  z  wycieczki  po  okolicy  Podg6rski6j; 

przez  Lucyana  SiemiehsHego 363. 

IV.  Trzy  melody e  Greckie  Waddwa  Rxeumskiego  401. 

V.  Kapitan  professor,  obrazek  z  wspomnieA  szkol- 

nych,  przez  Wilczpiskiego 408. 

VI.  Przegl%d  pUmiennictwa,  przez  Lucyana  Sie- 

miefiskiego 426. 

VIL  Reformy  i  polityka  europejska,  przez  Maury- 

cego  Marma 444. 

Vm.  Kronika  z  Erakowa 463. 

Eorespondencye :  z  Wiednia    .   .  466. 

z  Poznania  .   .  471. 

z  Berlina  .   .   •  472. 

z  Paiyia  •   .   .  477. 

z  Londynn  •   .  486. 

z  Warszawy  . .  503. 


ivnzKSisnlir. 

r  0  wykopaliskach  Letejskich,  rzecz  archeolo- 
giczna,  (Cz§d6  m);  przez  Karola  Rogaw- 
skiego   515. 

.  n.  Goizot  i  Bewolucya  angielska,  przez  Michala 

Stomczewskiego 544. 

nL  Jedna  z  tysi^ca  nocy  rzymskicb,  przez  Wia- 

dyslawa  Kulczyckiego 586. 


IV.  Z  daleka  i  z  bliska,  przez  F.  Medarda,  .  •  613. 
v.  Poezye:  Smieri  iohiierza  w  szpitalu,  przez 

JuUusza  S/ou>acki§go 694 

Bedoin  i  W%i,  bajka  arabska  przez 

Lucy  ana  Siemiefiskiego 697. 

VI.  Przeglqd  Pidmiennictwa;   przez  Lucy  ana  Sie- 

mieAskiego 700. 

Vn.  Moskwa  i  Bzym,  przez  Maury cego  Manna.   .  718. 

Vm.  Eronika  z  Erakowa 758. 

Eorespondencye :  ze  Lwowa    *   .  764. 

z  Wiednia  ..   .  766. 

z  Berlina .   .   •  800. 

z  Paiyto .   .   .  808. 
z  Bononii  fran- 

CQzki^j  .   .   .  817. 

z  Warszawy  . .  825. 


£ipi 


j^cc  — 1856. 


^ 


SZAGHY 


.>.....         .  ,  .  !■ 


^  . . .  ]lliees»  Die  trtiefo  ni  ftbroje^ 
„Aiii  paneensiw,  mm  trk&biji^w: 
„Ta  walka  cty&eie  moie  byo  bex  goadw, 
^jKieina  wyjeidia<$  nie  potrzeba  w  pole 
^WtA^^stka  eif  6|^awa  tfglada  na  sMe. 

JaA  KocfaanewfllLli 

Najtv^aiKlii  filologowie  i  gramatyey  lanii^  sobte  aar 
pr6iiftO  glowy  hsA  utworzeniem  jakiegod  abecadkt  i  j^" 
tjlsMy  kt6ry  mog^c  hyi  wsp6lnyiB  wgzygtkim  nairodotn^ 
stalby  8i^  naJBilDieJBz^  sp6)ni4  i  poAred&ikiem  ihi^zj 
braeis^  )uJi  od  czas^w  babilo£ifi^ki^j  \rieiy  na  ezMry  wU" 
try  rozstrzelpn^,  a  zapomiiiaji|  zupeinie  o  t^m:  ie  po* 
saadasiy  ja2  od  wiek6w  ksi^k^^  abeea<Uo  i  j^yk,  eo 
jieat  dla  wszystkreh  prawie  iiarod6w  Earopy^  Azyi  i  A- 
meryki  zardwno  zrozniiuaJyiiL  Ta  ksiqika  jest  czworo* 
ki^tna  na  64  dwabarwnych  p61  podzielona  Szaebowaiea; 
ttek  abeeadUm  o  32  gloskafcb,  8%  figarki  znane  pod  i- 
niittiiem :  kri^a^  kx6k>w6j;  poj^a,  komka^  wieiy  i  ebkp- 
k4w^  il/m  j^fhiem  »%  wytaay  fny  ow^  grze  utywan^l 


—    4    — 

Wszakie  dnma  nad  ni^  i  i6ity  mieszkaniec  Malabara 
(wpatrnj^c  si^  w  j£j  figuiy  z  niemniejszem  zaj^ciem  jak 
w  tajemnicze  postacie  pq^ziemnych  grot  EUory),  i  czar- 
ny  jak  w§giel  dworzanin  niezwyci§4onego  cesarza  Fau- 
styna  I  na  Hajti,  i  kasztanowaty  m§drzec  p6lwyspn 
Malakki.  Wlepia  w  szachownicg  w^zkie  swe  i  ukbfine 
schodzqce  si§  oczy,  przy  ruinach  porcelanow6j  wieiy 
niezrdwnany  Mandaryn  Su-fU'tcheudin-kiang'tse]  zabawia 
Szachami  w  roskosznym  kiosku ,  perl§  swego  serca,  per- 
ski  Mirza  w  Astrabadzie ;  szachami  skraca  sobie  w^dru- 
jqcy  Arab  godziny  spieki  pod  namiotem  na  puszczy, 
szachami  zapefaiia  nie  jedn^  chwil§  sze§ciomiesi§czn6j 
8w6j  zimy,  oblgiony  od  Sniegdw  i  lod6w  Blandczyk. 
Gl§boki  filozof  Jeny  i  Gtettyngi,  kWry  ma  wszystkich 
tamtych  za  niedowarzonych  glupc6w  lub  barbarzyiic6w 
dl^czy  przeciei  do  p6}nocy  nad  rozwi^zaniem  szachow6j 
zagadki.  A  c6i  to  robi  owe  grono  w  Swietnym  pary- 
skim  salonie?  Istna  milczajca  szkola  Pitagoresa,  kn  je- 
dndj  pochylona  stronie  jak  wierzby  fiwi§t^j  Heleny  — 
Czy  to  akademia  umiej^tnoSci,  czy  to  kongres  wieczne- 
go  pokoju?  . —  Widzg  tam  i  senatorow  i  dyplomat6w  i 
czlonk6w  ciala  prawodawczego  i  instytutu ,  wodz6w,  ad- 
miraldW;  bankier6w,  artystdw  i  adwokat6w,  lekarzy  i  in- 
iynier6w.  Czy  chodzi  o  zbadanie  poladniowego  bieguna 
lub  wngtrza  Afryki,  o  plan  nowdj  kampanii  do  kt6r6j 
potrzeba  dw6ch  rzadkich  dziS  rzeczy:  czlowieka  i  pie- 
ni§dzy?  Bynajmni^j  to  B6j  z  Tunis  wyzwal  na  trzy 
rozprawy  klub  szachowy  -paryski,  chodzi  wigc  o  honor 
narodowy,  o  nowe  zwyci§ztwo  cywilizacyi  nad  barba- 
rzyfistwem;  jest  to  nowa  bitwa  pod  Tours,  a  Karolem 
Hartelem  b^dzie  kaidy  co  wymydli  dowcipne  i  stano- 
t^cze  poci^gnienie. 

C64to  za  ruch  niezwyczajny  telegrafti  elektiycznego 
mif  dzy  Londynem  a  Amsterdamem?  L^dem  i  pod  morzem 
led  pr^  cudowny  —  Zapeivne  to  npwa  jakaA  olbrzymia 


—    6    — 

poiyczka  ze  strony  najbogatszego  w  dwiecie  narodn,  a 
moie  traktat  handlowy,  za  pomoc^  ktdrego  bgdziemy 
mogli  mie6  darmo  to,  co  nas  dot^d  tyle  kosztnje? 

A,  jut  zgadtem !  pewnie  Ameryka  zdala  si^  na  po< 
drednictwo  HoUandyi  w  swych  zatargach  z  Angliq! . . . 
kynajmni6j !  Kt61  Bzachowy  londyi&ski  toczy  walkg  z  kla- 
bem  amsterdamskim  i  za  kaidym  podskokiem  kr6Iow^ 
Inb  wierzgni^ciem  konika  nad  Tamiz^  lab  nad  Y,  zbie- 
ra  si§  powaiine  towarzystwo,  czyta  pomalu  depesz§,  ki- 
wa  glowami,  zaiywa  tabak§,  zasgpia  czola  lab  prze- 
krzywia  zloSliwie  asta  i  zasiada  pod  prezydency^  jakiejs 
osiwial^j  w  podobnych  walkach  glowy,  aby  aradzi6  wig- 
kszodci^  gtod6w  dmiertelny  cios  dla  chytrego  przeciwni- 
ka !  Nie  tyle  chodzi  o  6w  mizerny  zaklad  tysi^ca  fant6w 
szterling6w,  jak  o  dow6d,  czy  Wielka  Brytania  ze  wszy- 
stkiemi  swemi  koloniami  slabszq  jest  w  drewnianych  fi- 
gorkach  jak  w  drewnianych  okr§tach. 

A  cdito  za  Smialy  i  niezmordowany  szermierz,  co  prze- 
jeidia  si;  z  jedn^j  stolicy  do  drugi^j:  z  Lizbony  do 
Sztokolmu,  z  Neapola  do  Edynburga  i  Nowego  Jorka 
i  wyzywa  W8z§dzie  do  walki?  —  Jestie  to  moie  jeszcze 
ostatni  z  rycerz6w  okrqgiego  stolu  krokt  Artusa  lab 
z  Paladyndw  Karola  Wielkiego?  Gdzie^  jest  hchn  i  dhi- 
ga  kopija;  gdzie  giermek  Intnista  i  romak  rwi^cy  zie- 
mi§  kopytem?  —  Cicho!..  on  zasiada  najspokojni^j 
w  czarnym  fraku  i  4<iltych  r§kawiczkach  do  stolika  nie 
koniecznie  okr^lego,  naprzeciw  najdzielniejszego  miej- 
scowego  szachmistrza ,  a  otaczaj^  ich  jak  niegdyd  przy 
tomiejach;  liczni  widzowie  wyci^gaj^c  szyje,  wstrzymu- 
j%c  oddech,  mrugaj^c  iylko  czasem  mi§dzy  sobq,  a  ka- 
4dy  zly  poci^  ich  szermierza  jest  pchni§ciem  sztyletu 
w  pigiidziesi^t  sere  naraz.  Okropne  slowo  y^Matt^  z  ust 
owego  strasznego  godcia  wypadle,  brzmi  dla  nieh  nie- 
rdwnie  przera^wi^j  jak  tr^ba  Archaniola  na  s^dzie  o- 
Btatecznym. —  I  zaraz  we  wszystkich  dziennikach  (kt6- 


Qypb)  (*),  rozpianj^  fli§  jDud  tern  zwyoi^ztwam,  rozbierar 
j^  ani^tpqjtiozQie  W6zj9tkie  moiliwoJM^i  i  prawdopodobiad- 
stwa  ^  wykladaj^  dla  Guropy  i  Ameiyki  obustro&ne 
stanowisko  i  poci%§;i*  — 

2«tfiio  Alma  i  Inkermann.  —  A  jeieli  kto6  wymyili  do- 
wy  8pofii6b  f  nowe  rozwi^zanie :  co  za  wrzawa  od  njteia 
T^^gn  do  uj6cia  Toraeo,  —  co  za  tryumf,  eo  za  iywiol  dla 
wflzyBtkiob  iUastrowanych  dziennik6w,  gdzie  znajdziesz 
oz§ato  same  uawet  rysy  owego  nowego  Kolamba,  i  przeko- 
pasz  siQ  naoczaie  czy  ly^y,  czy  qosi  w%Biy  i  brodf  itp. 

NiQ  mnietJszQ  sprawi}  w  XVni  wieka  rewoIuoy%  FW- 
dor  (Pbilidor)  przez  0w6j  System  pion/foyoy  jak  w  na- 
9Z^  stuleciu  kapUan  Evam  swoim  gambitem  od  popka 
krolow^!  Co  znaczy  nakoniec  ten  dhigi  szereg  rfkopi* 
8m6w  i  dzie},  broszur  i  pism  nlotnych  osobno  najporz^d^ 
ni6j  uszykowanyob  i  tworz^ych,  wida<!)  odr^bny  juki^ 
ksi^Qzbidr?  S^  ta  dziela  we  wszystkioh  JQzykacb  we 
w^zystkicb  krajficb  drakowane;  postrzegam  nie  malo  rQ- 
kopi96w  greckich,  ksi^^ek  bebrajskiob;  arabskich,  hl- 
^zpanskiel^^  bollenderskicb  przeszio  20,  tacii^skicb  eo 
piemwi^;  wtofikich  bli»ko  4i)j  tyle2  angielskich^  oierd- 
wnie  wifc^j  fraacuzkich,  a  memieekieh  oczywiscie  do 
60^  slowem  raz^m  okolo  300,  ^  wszystkie  po6wi§(K)99 
jedynie,  pooz^tkom  bistoryi;  litemtnrze  lab  prawidlooi 
szacbowym.  —  Lecz  to  jeszcze  jakad  bardzo  niezupetna 
bibliotQczkAj  kiedy  czytam  w  berli&aki^j  gazecie  Spen- 
U^a  3  latego  1839,  2e  jakiA  pan  Alliey  burmistrz  fran- 
caxki  w  Ard^che  zamierza  oglosio  now^  Bibliografi§  ^m- 
cAawqy  gds^ie  rozbi^rze  do  koBzuli  412  szachowyob  aa- 
tor^w,  a  przytoijzy  326,  co  w  rtinych  dzielacb  o  t^ 
jprae  wspomnieli  I , . .  Jlia  wiem  jednak  czy  przytszla  dp 
j^kntkn  tak  Qlbr^ymia  a  poi&yteczaa  praca ?,., 

0  We  FrsMyi:  Le  F^medB  o4  r.  1836  wjehods^y,  w  Avglii: 


Fjnech0d2%c  wszid^  i  bez  j9go  p<Hiio«7  Aowme  ^ 
wftcbach  dzieta^  widzf  te  nie  jeden  ttozony  umMeil  j^ 

obUczali  skoki  konika  na  Szaehovmiey  (')  Inb  wszystkld 
moiliwe  w  tej  grze  kombiaacye;  ktoryob  tmiogaid  da 
0if  wyrttoi  tylko  liozb^  zloiomi  z  88  cyfr  wyno8sS4C4 
1124  KwakiardeciUondw  (^)  —  Czytam  slowa  Fjjd»ry\uk 
H  kr6]a  progkiego:  to  jefit  ^wi^  jak  gr%  a  mni^  jak 
lairudnieniem  %  ze  niema  lep^zego  nad  niq  obrazu  str€h 
tegicznyeb  rucAdw^**' 

To  tet  pewnie  dla  tego  byla  ulabionii  roziywk^  wie* 
In  n^jgloinmBzych  wodz6w  i  bobat^w,  zacz%w8Z]r  na 
Wschodzie  od  peiakiego  Chozru  Nuazirwana  (t  576)  eo 
mial  flzacby  zrobione  z  hiacynta  i  szaiaragdu^  ai  do  la- 
tarskiego  TamerUma  (f  1405)  ktdiy  naw^  nuaato  nlid 
Jaxartem  zaiotone  nazwai  SzaehfocAiq,  a  zasydi^iic  bwj'^ 
kill  szaobownicQ  r6wnie  za  mfd^  dla  siebie  jak  iwiat, 
rozprzecrtrzenit  j^  do  132  p6l.  Na  Zaebodzie  od  Wilkel" 
ma  ZdobyiDcy  (f  1087)  do  Jana  AtMryjaekkgo  zwyoifz- 


>)  N.  p.  LiibnUMj  Mre  pwzt  (Obaof  4siel  jef  e  (1710)  T.  6.  M. 
204}  ,|Mauiiia«  scientiae  ffubsiant  lo4i;  qai  nnioe  ar/i  eyentam,  ni- 
hil easui  debent,  in  qaibns  hand  dabie  eminet  ladas  Scaohicva.^ 

*)  NapriyUad  Leonard  Baler  —  Obaea  areszt^  dalelJto :  Soiu- 
Hen  du,  Pt§Uem4  du  Cimuli^r  an  Jem  des  ^ekeet  for  M,  C.  (H ami- 
heim  1778— Sro)  Inb:  Wamsdorfa:  Dea  RdaaeUpfttlga  ainaudiat* 
ynd  ail^melnato  Ltewif .  flkhnMllLalden  1833.  4U  a  96  liiocrafolra- 
aemi  Ubiicani. 

*)  Bla  daaia  o  Urn  lepsaego  wyobraienia  powiediiaao  ie:  gdyby 
liamia  nasaa  skfadafa  si^  a  najdrobnieJBayeh  aiaraek  piaakn,  to 
Uaai)a  toh  tyriko  6000  aa  Jednf  knbieM^  lialf ,  mieAeiJ'aby  kk  w  gn- 
bia  pnwala  7M  kwintyltonAw.  WjataWmjr  wifo  aobie  dto  Uide 
a  t|«h  BMrnek  jaal  tak  ^iaikie  jak  aaaia  aianiia  i  odliaamy  na  ka«< 
ide  tyle  pnriyi  aaaahdw,  fltf  adofaIik|r  iah  adef^  waayaay  liiM«) 
to  Ayli  ad  poaa^ka  iwiaia,  cNf*  <1^M  i  imo  bes  prseataaka  ptk^ 
rami  Jadtef  ^Iko  partyi^  prMa  ptf  sodkiaf ,  to  otnjaiaaiy  W^MT 
biUon^w  fartf})  m  f^faeaioi  ta  aiMiiaa  vie  wyr^waaMf  lauoaa  ikr*- 
id  iMi4Uwyflli  kombinaoTl. 


—    8    — 

cy  pod  Lepantem  (1571),  ktdry  gral  w  Szachy  iywemi 
osobami,  do  Karola  XEE  (f  1718)  co  zabawial  si§  sza- 
cbami  w  dobrowoln^j  swij  niewoli  w  Benderze,  i  ai  do 
Napoleona  I,  kt6i7  osladzai  niemi  nie  koniecznie  dobro- 
wolne  wi^zienie  na  d.  Helenie. 

Gdybydmy  pisali  history^  tej  giy,  tobySmy  wide  mieli 
do  powiedzenia!  Jle  tn  zajmnj^cych,  charakterystycznych 
rysdw  z  rd^nych  czas6w  i  narodowoSci,  ile  powiedci  bqdi 
wesolych,  bqdi  przerajtaj^cych,  ile  wspomnieA  dziejowych 
przywi^zanych  do  tych  stoj^cych  naprzeciwko  siebie'czte- 
rech  szeregdw  jasDych  i  ciemnych  figurek!  Wieki  6rednie 
upatrywaly  w  t6j  grze  4ywy  obraz  ladzkiego  spdleezetistwa, 
ideQ  pa&stwa,  i  tysi^czne  z  ni^j  wyprowadzaly  moraly 
i  naaki  (*),  p6ini6j  prtepisywano  jji  dla  wojskowych 
jako  nzapelnienie  taktycznych  wiadomoAci,  chciano  J4 
nprawia6  po  akademiach  i  domach  wyehowania  dla  roz- 
wini^cia  w  mlodych  nmyslacb  rozwagi,  przezornodei , 
zimn6j  krwi,  cierpliwodci  i  praktycznego  pogl^tt  na 
rzeczy,  dla  zaostrzenia  dowcipn  i  pami^ci. 

Nie  jest  wszelako  naszym  zamiarem  zapttszczad  si^ 
tak  daleko  i  ograniczymy  si^  na  t^m^  co  moie  poslu- 
iy6  do  wyjadnienia,  zk^d,  jakiemi  drogami  i  kiedy  do- 
staJa  si§  ta  gra  do  Polski,  co  o  ni^j  u  nas  rozamiano 
i  pisano;  a  przy  t6m  sprostowa<i  nie  jedno  mylnQ  w  t^ 
mierze  zdanie. 

A  najprzdd  wieln  mniemalo  ie  znanq  byla  jni  od 
6rek6w  i  Bzymian  i  ie  owa  gra  pett^'a  (pessi)  u  pierw- 


Q  Napisaf  n.  p.  w  XI  wieka  powien  mnieh  aDglo-saski  poemat 
pod  tytafem  Moralinatio  Seaccarii  a  myil  if  pdioidj  nie  ras  na- 
6Udowano.  Biblioteka  Jai^iellonska  w  Rrakowie  posiada  dwa  r^ko- 
pisma  daiel'a  domioikana  Aranoozkiego  JaJrala  de  Ceuolis  (Theao- 
lis)  a  roko  moitfj  wi^o^j  1290  Liber  de  moribus  howUnum  et  of- 
fieiU  nobiiium  super  ludo  Seaeehorum,  —  ktbn  na  wasyaikie  j^ 
lyki  if amaeaono,  a  p6ini^j  w  1473  drnkiem  offoasoao.  WMad  ae 
wstfpu  ie  aator  bral  Ssachy   aawet  za  temat  do  awyoh  kasaAi 


—    9    — 

szjeh,   a  ludus  tatrunmhrum   (latrnnculi)  a  drngich, 
hyly  mni^j  wi§c^j  dzisiejszemi  Bzachaimi. 

Mylnodc  tego  domysln  wykazali  zwyci^zko  z  klasy- 
cznych  i  wschodnich  antor6w  slawny  aDgielski  orienta- 
lista  i  nauczyciel  Oksfordski  Tomasz  Hyde  •)  i  Leibnitz  '). 
Madmy  wi§G  zaraz  wytknq6  U%d  Szymona  Starowol- 
skiego,  kiedy  wspomina  poemat  Eochanowskiego  «Sza- 
chy*^  pod  imieniem  Latnmculi  ^)  co  bylo  moie  i  dla 
wybomego  zreszt^  thimacza  dziel  Smeki  ksi^dza  Dawi- 
da  Pilchowskiego  powodem,  4e  wsz^dzie  wyraz  Latrun- 
cutij  Ludus  latruncularum  y  (w}a6nie  gra  zolmerska^  gra 
w  iotrzykC)  oddaje  przez  slowo  Szachy  •). 

Nie  podpada  najmniejszdj  w^tpliwodci^  ie  okolice  gdr- 
nego  Inda  s^  ich  kolebk^.  Pierwotna  ich  nazwa  u  wscho- 
dnich iiarod6w  Sehanihrandsch  oznacza  w  Sanskryckim 
j^zykn  wojsko  ztoione  z  czterech  glownych  cz§dci,  to 
jest:  ze  Stonidw,  komych^  dromaderow  i  pieszych,  kt6- 
rym  przewodzi  sam  Krol  majqcy  przy  boku  Wezyra, 
Figury  tc  bq  zatem  hieroglifami  dwczesnych  rodzaj6w 
broniy  a  cala  gra  obrazem  indyjskiego  sposobn  wojowa- 
nia.  Slonie  s^  dzisiejszemi  giermkami  (czyli  popkami) 
hmiki  przedstawiaj^  jazd^;  wieze  stoji^  zamiast  droma- 
derow (RokoWf  zk^  nazwa  rokowania)  a  lad  pieszy 
jest  dzid  chlopkami.  Przechodz^c  od  Indian  do  Persdw 

^  Huldragorias  sea  de  ladis  orieatalibns.    Oxonii  1694. 

\)  Annotatio  de  qnibasdam  ladis  &  Miscellanea  Berlinensia.  Ber- 
lin 1710.  str.  22-26. 

')  Soriptoram  poIoDicoram  Ekatontas  Venetiis  1627  str.  75. 

0  W  dxiele:  O  fokoju  dus»y  (Wilno  1771  str.  323).  Kiedy  pi- 
ssae  o  Kaoiassa  na  i^mierc  Bkazanym  m6wi :  ^Graf  w4'a6nie  podteo- 
esas  w  Svachy  ^  W  lisiach  Seneki  (Wilno  1781  t  4.  str.  120). 
„Ten  kt6ry  do  doma  swef^o  ognfem  pfon]|cego  hieiy,  pewnie  nie 
^rospatrige  sie  w  ^9achaeh  jak  ma  si^  bierk^  uda.^  W  nocie  EtA 
robi  mylny  wniosek.  „Zna<$  »e  ta  gra  w  cz^stem  byj'a  aiywania  a 

^Rcymiaa^ Zapowne  sfee  by^Ta  jako  Latruneuii  ale  nie  jako 

Smaehy. 


—    10   — 

i  Arabdw  prssybnJa  ta  gm  tiasw^  Szaehiw  od  tytidn 
monarch6w  wsehoda  i  iiaczelnik6w  arabskioh  (fichek, 
schdk)  bo  ealem  w  i)i6j  zadaniem  jest  pojnuuiie 
przedwnego  krtla,  a  nawet  wyras  przyt6m  nijwaay: 
Sehach  mat  oznacza  w  perekim  j^zykn,  to  kr61  jest 
bezwladnym  i  ostateeznie  oslabionym.  Wezyr  przeisto* 
czy}  sif  dopiero  w  6redniowiecznych  lycerskiob  czasaofa 
na  Krdlaw^y  bo  prdcz  powszechndj  czci  dla  kobiet,  wi* 
dziano  je  istotnie  nieraz  przewodz^ce  w  walkach  prsEy 
boku  swych  m^w,  a  zresztii  kobiety  trzymajq,  jak 
wiadomo,  jai  od  pocz^a  caly  Awiat  to  miamcztiym 
Szachu  —  niebyloby  wi^c  bez  kr61ow^j  doskonalego 
obraza  spbleeze&stwa  jaki  w  tij  grze  apatrywano:  a  tak 
z  Perm  zrobifat  si^  zmzn  Fierce^  Viirge  wreszde  ReiM. 
Znala  dobrze  wszystkie  iswyczaje  Grek6w  i  RzymisD 
slawna  Anna  Eomnena  cdrka  bizantyliskiego  cesarza 
Aleksego  Eomnena  (1081-1118),  a  przeeiei  pisze  w  je- 
go  ^ycin  ^®)  ze  ta  gra:  Zatrikion  dostala  si^  do  Caro- 
grodn  od  Arabdw  (Assyiyjczykdw). 

Wedhig  niezaprzeczonych  y  a  krytycznie  zebraoyob 
AwiadectW;  przybyly  Szachy  z  Indyi  do  Persyi,  dopiero 
w  polowie  YI  wiekn  za  kr61a  Chozru  Waszirwana  (f  576) 
a  W8p6}cze6nie  do  Ckm  za  Cesarza  Wu-U  {5S1)  gdzid 
nazywaj^  ich  grq  slania.  Od  PersAw  przyj^lt  ji^  Araikh 
wie,  gdy  w  r.  648  podbili  pi§kny  Iran^  a  ie  niebawem 
stall  bIq  panami  cal^j  zachodni^j  Azyi  i  p6faiocn6j  Afryki, 
nakoniec  od  r.  711-720  i  Hiszpanii,  wi§c  podali  j%zje- 
dn^j  strony  Grekom  hizantynom^  z  dmgi^j  Hiszpanom 
i  nadmorskim  ludom:  MVlocbom^  Normanom^  Francuzom^ 
ktdrzy  zn5w  obznajomili  z  ni^  Anglassa^ow  Niemcow  i 
pdtnoene  Europy  ludy.  Nowsze  badania  wykazaly  myl- 
noS<5   twierdzenia  Wielanda  i  Frereta,  jakoby  dopiero 


*0  OUes  deriptoroe    biiantini.    Veaetiu.     AImIm    KBiffps  XD. 
8tr.  286. 


—   41    — 

wyprausy  krzyime  daly  poxna^  tQ  gr^  Eoiopie;  bo  yA 
ofcoto  r.  lOOO  zoAJdnjemy  J%  v  rditoych  kntjach. 

Kie  iBoinft  »toU  sapr^^^yiS^  ^ie  te  religyne  wypmwy, 
%  kt6rraii  eisnQli  aif  on  Wdch<^d  ryeerze  ze  wszygtkieh 
€M^\  £im^y  od  r.  X096  do  1370,  przyozyniiy  siQ  znacz- 
nia  do  j4j  rozpowBzeclmienia,  a  wiadomo  ie  w  1163 
wyprawU  sig  na  krocyatQ  tak^  z  Polski  ezwarty  syn 
Bol^filawa  Erzywoostego  Hem^'k  ked^ie  Sandomirski. 
Wifkgze  jeszcze  rozkr^ewienie  Szach6w  spowodowat  n 
nas  zapewne  2akon  Er^tocki  w  1225  od  ks.  Konrada 
Maj&owiedd^o  do  ziemi  ChefamAski^j  i  DobrzyAfiki^J 
sprowadzony  a  skladaj^cy  si^  z  mi^szaniny  wszyBtkicb 
aaj»d6w  od  dawaa  vr  tej  grze  KamilowaDych.  Nic  bo- 
wi^sa  nie  vrykazuje  tego  lopi^j ,  jd(  okolicznodii  ^  te  ^o^f 
u?  naekn  naleialo  w  taQc»a0  do  siedmin  gidwnych  i  nie* 
zb^dnych  przymiotdw  (probitates)  kaidfigo  pmwdziwego 
tyoerza^  jakiomi  hyly:  jeidienie  na  komujplj^wame,  strze- 
Lame  z  luku,  gimmM^ia^  ptasznktwo^  azachy  i  wierszo- 
wanfe  ^^).  Najpowatouyjaze  rzeezy  praezywano  od  sza- 
cbow.  NaprzyUad  u  JiTonnandw  zwal  8i$  sqd  najwyUzy 
azaehomdcq  (Scaccarium)  i  nazwa  ia  przeniesiona  do 
Aoglii  joi  z  Wilhelmem  Zdobywcz^,  zostala  po  dzid  dzieA 
z^iOA^j  od  niego  hbie  Skarbow^  (The  Exchequer). 
W  Irlaodyi  byty  dwie  zi^akomite  rodziny,  kt6re  stawiaty 
CO  rok  WBzyBtkie  swe  maj^toodci  na  Szacby.  W  vyyzna^ 
cssonym  Qa  to  dnia,  sgeJidtoli  0i$  ich  oaczelnicy  przy 
Awiadkach  i  w  obeo  urz^du  ktK^ry  kaide  poci^nienie 
do  akt6w  wpisywaL  Wygrywigftcy  pobieral  doehody  a4 
do  uast^poego  roku,  a  protokol  gry  przecfaowywano  naj- 
staranni^j  w  domowych  archiwach.  Wielcy  panowie  mie- 
wali  na  swy eh  d worach  Szachmisirza  j  kt6rego  obowiqz- 


'*}  ObaoB  Disoiplina  olerioalis  Petri  Alfonsi  (wydaaie  Sebviflta}, 
^ProbiUtos  y^ro  hae  vnqt :  eqaitare ,  aatare ,  sagittare ,  ees^ib w  Q9  r-- 
tare,  aacjiP]iAre|  ^aQi9  Mere  rersi0o»ri,^ 


kiem  bylo  przestrzegad  porz%dka  i  regal  w  tej  grze^  i 
rozstrzygai  zachodz^ce  watpliwodci  i  spory.  Ukazat  si^ 
raz  na  wielkim  tornieja  j7  Wormancyi  rycerz  w  szacie  na 
ktdrej  ggsto  same  tylko  szachowe  koniki  byly  wyszyte, 
a  z  niemniejszQ  nosil  je  pewnie  damq,  jak  Napoleon  zlote 
swe  pszczoly.  To  tei  wiele  dom6w  francnzkich^  angiel- 
skich;  hiszpa&skich ,  niemieckich  obndo  sobie  za  herb 
3zacAoumic§  lab  jakqd  szachowq  figar^  mianowicie  imez§ 
kt6ra  w  jgzyka  heraldycznym  zatrzymala  swq  nazw§ 
(Roe/.  Szachownic§  widzimy  dot^d  w  tarczach  ksi^i^t 
panaj^cych  np.  BadeJisk$cA,  lab  w  herbach  cal^j  pro  win- 
cyi  np.  Kroacyi. 

Ot64  i  w  Polsce  Wcjewddztwo  kaHskie  mialo  pierwo- 
fade  sam%  tylko  szacbownicQ  w  swym  herbie,  podrdd 
ktdr^j,  gdy  zostal  tamecznym  wojewoda  jakiS  wielce  za- 
shiiony  rycerz  herba  Wieniawa  omieezczono  ten  klejnot, 
to  jest  glow^  iabra  z  pierdcieniem  ").  Mamy  tei  jede- 
nasde  herbdw  szlacheckich  dwiadczqcych  po  czfdci  o  da- 
wnodci  tij  giy  u  nas.  Herb  Kar§ga  na  Litwie  przedsta^ 
wia  pole  czworok^tne,  ktdrego  dwa  czworoboki  sq  szar 
chownieami  ^^)  Kizinek  drugi  szlaehty  praskidj  ma  cal^ 
tarcz§  w  46ft^  i  czerwon^  Szachownice  ")  Pudwels  herb 
tak^  praski  jest  szachownic^  z  kt6r6j  lewego  boka  wy- 
skakaje  bialy  jele6  '^)  Rock  dmgi  zdradza  jnt  sam^ 
nazwQ  swe  pochodzenie,  i  sUada  si§  z  czam6j  szacho- 
w6j  wie:fey  w  bial6m  pola.  Dhigosz  wspominajqc  pod  ro- 
kiem  1333  o  obrania  Elemensa  Pierzchaly  na  plockie 
biskapstwo  uwaia  ^®):  „d:e  byl  ze  szlachetnego  domn^ 
kt6ry  marszaika  szachowego  czyli  Rocha  ma  klejnotem.^ 


'0  Niesieoki  t.  1,  Btr.  124. 
'3)  Tenie  t  2^  str.  480. 
'O  Tenie  t  2,  str.  526. 
'0  Tamie  str.  782  931. 

i6j  Wyd.  lip.  1. 1  Bt.  1030.  ^De  domo  et  iUmilia  Pieraohafa  qaae 
jfUarschahum  ISkaktUem  defert  pro  hmgid  alias  Roehum.^ 


—  la  — 

Paprocki  nasywa  ten  herb  PierzeAatq  i  powiada:  te  ktd- 
176  z  ksi^^t  Mazowieckich  nadal  go  tycerzowi  tego 
imienia  za  to^  ie  gny^c  z  nim  w  szachy  dat  mn  Mata. 
Dodaje  i±  widzial  go  malowanego  przed  250  lafy  w  ta- 
kim  ksztalcie^  jak  go  w  dziele  sw^m  rzeza<i  kazal  *^. 
W  inn^m  zndw  miejsca  podaje  ^^)j  ie  nazwa  Pierzchaly 
dan^  byla  w  r.  1238  lycerzowi  fioi&cisJawowi  starodcie 
plockiema  z  tego  powoda  ^^  wyprawiony  od  ks.  Kon- 
rada  Mazowieckiego  na  Litwindw  i  Jad^wingdw  powiat 
Czerwi&ski  pastoss%cy ch ;  wpadi  na  nich  nie  czekaj^c 
posi}k6w,  a  w  zasadzk§  wci^gni^ty,  pot€m  pierzcknqc 
zrazn  mnsia},  ai  wzmocniony  dwieiym  ludem  nieprzyja- 
cidl  na  g}ow§  porazil,  i  ie  jut  wtenczas  mial  w  herbie 
Rocha. 

Szaehman  klejnot  prnski^j  szlachty  przedstawia  w  dol- 
nij  ow6j  polowie  BzachownicQ  '®).  Ttoardost  jest  sercem 
na  WBkr6d  szachowan^m  '®).  0  herbie  WczeUy  (majs^ym 
na  tarczy  szachownic^  w  JidHe  i  biale  pola,  na  helmie 
za6  okoronowan^  mnrzynk^  z  gbw^  obwi^zan^  trzy- 
maj^c^  w  r§kach  tak%i  szachownic§ ) ;  s^  AoH  eiekawe 
podania.  Jakid  slowiaAski  w§drowny  ryeerz  przybywszy 
do  Hanr6w  zosta):  od  c6rki  kr6lewBki^j  wyzwany  do 
gry  z  wamnkieni;  ie  zwyci^zca  b^dzie  mild  prawo  nde- 
rzy6  w  glowQ  szachownic^  strong  pokonan%.  Er61ewna 
dafaj%c  swd)  bieglodci  w  t^j  grze,  pewn^  by  la,  ie  leb 
slowia^ki  odpowie,  lecz  stalo  si$  wladnie  przeciwnie,  i 
mttsiata  si§  poddad  ci§2kiemu  wamnkowi,  labo  go  zwy- 
cigzea  wypehiil  zapewne  z  najwigksz^  ryeerskq  delika- 
tnodci^;  a  kr61  uniesiony  bieglodciq  jego  w  t£j  grze,  i 

*0  Gofaido  cnoty  w  1578  w  Krakowfe  drnkowano  str.  1069-1090. 
OkoUki  Orbis  polonas  t.  2.  str.  614.  Niesieoki  t.  3,  Btr.  862. 

*0  Herby  ryoerstwa  polskief 0  Krakdw  1584  ttr.  468^ 

'O  Niesieeki  t  4,  sir.  257. 

'*)  Paprooki  GiiiMdo  onoty  8tr.  1122.  Herby  ryeers.  str.  577. 
Niesieeki  t  4,  str.  407. 


e6rki  do  owego  lycena^  aie  tjriko  umczyl  go  wieloer 
kosztownil  saachowiiicq,  ftle  i  r^kii  abtld,  kt6ra  ttsado- 
wUa  sif  t  abwii}2aii%  gtowQ  na  jego  herble  nazwanyttr 
od  tego  Wfe^fo  (\r  c2olo)  ■*).  Do  Polski  miai  ten  herb 
pttyby*  jui  tA  Boleslawa  Krjywoiwtego  w  llOTf  (?). 
Podobne  podania  o  ndensenin  Szaehownic^  w  glott^ 
po  gkoAezoQ^j  gne,  majd^emy  w  Y62nych  Aredirioiine' 
cz&ydi  pisttach.  Dawny  jeden  kronikarz  (Andfeas  tta- 
tUbonefisis)  twierdzi,  te  syn  Pipina  franenzkiego  zabilr 
w  gnid^e  Oskam  ksl^eia  bawarskiego  Szachownicq;  prze- 
grawsssy  party%:  a  w  powiedciaob  o  ezterech  ^ynaeh  Haj* 
moHa  kfli^ia  Dordonii  czytamy:  ie  jeden  z  nich  (R^' 
gnold)  zabil  podobnie  Bartelota  siostrzeftca  Earola  Wiel^ 
kiego.  Wieland  wykazuje  wprawdzie  nieh]9torfeznod<i 
tych  ofi6b  ^^)  lecz  niepodlega  tv^tpliwoSci ,  ie  autorowie 
^iwych  dziel  wzi^li  takie  zdarzenia  z  jfyeia,  bo  i  Masai^ 
mmn  *^)  czerpi^cy  sktz^tnie  z  najlepc»:yeb  ir6de}  ptzy* 
tacza  par$  pi^yklad^w  wielki^j  zawzi^toAci  w  m  gnse 
ffii^zy  najwyjszemi  osobatni. 

Leez  wrdiSmy  do  naszyeh  herbdw. 

Wieruszowa  maj^cy  Kozla  szachowanego  do  polowy 
bialemi  i  czenronemi  polami;  poWBtal  jak  si^  domydla^ 
jq  '^)  z  po}%czenia  mali^ilskiego  dw6^  dom6w  2  kt6- 
rych  jeden  mial  Kozla ,  drugi  wspomniany  dopiero  herb 
Wczele  czyli  Szacbowmc§.  Wyszogota  przedstawia  w  je- 
dn6j  polowie  tarczy  Szachownio?  w  dnigi6j  p6l  WH  •*). 


'')  Pftprooki  w  Ofti0E<kte  enoty  opiei^o  to  zdArcenie  wierssamf 
Btr.  704.  W  herbaoh  ryoer.  sir.  507  naiywa  ten  herb  takie  popro- 
at«  ^aehmonieq  t  Aa^a^  e4  lbs.  fli«ii«oki  t  4  «tr.  479 

>*)  Diiet  t.  24  Btr.  fl^^. 

^')  Geschieiie  des  HittdtitteFtfohM,  irofM^tfWviM  4et  4e«t0dleD 
Sehachspieles.  Qaaedliabarf  und  Leipsig  1899.  str.  99. 

«0  Niesi^U  t  4.  ttr.  519. 

")  Tamie  str.  619. 


—    M    — 

HsA  SSabanea  j  -  znpebie  jq2  polski  vdiadca  pc«K%tek 
i  lamet  paired  do  naswy^  vkaonj^c  w  polowie  i?vF<g 
tara^  Smdiowiiie^  z  ezerwonjeh  i  l^alych  p6l  alo!tofl%; 
I^n^cki  ityirodxK  naswf  jego  z  okolicznoitei ,  ie  jakift 
VfOfsn  eo  sasacayoony  nim  tofttat^  niepfrz^jadda  nadd^^ 
g9%ceS0  tak  <ttago  zabamai  (zatarzymywiA)  ai  pniybgrl 
helBian  polaki  %  dMtateczn^  b9i|  '®)  i  mialo  to  by6  j«i 
w  r.  1000 (?X  I^^<^  nietdwnie  prawdopodobmejsxa  to 
ten  herb  wali)^  uaie  poprosta  do  tij  gry  (zabawy);  chy* 
iMbytmy  efaeioli  jedni  domysl  2  drogim  w  taki  piri^ 
CEj6  spoaMit  ie  daoo  cnv^mii  lycenowi  w  herlm  Szar 
ekoiniief  jako  podttair;  gry^  b^dqcd}  tak  iywym  obra- 
wa  wqfny,  w  ktAr^  si^  odzaaozyL  Do  najnowszydi 
oakottiec  beibdw  ndeiy  bezw^tpi^iia  Arcmbenki  na 
Pomotn-  polddtei^  maji|ey  Jelenia  na  szadiownicy;  a 
aadaay  w  r.  1630  od  kai^ia  pomorskiego  Dwcnsanioo- 
wi  za  tOy  to  g^  k0k|to  zabawial  ai^  na  lowaeh  Sza* 
ckiad^  oa  w  t^  chwfli  jelema  tat  obok  W3rBkakajs|oeeo 
tDEHna  atraaftami  praeszy}  ^"^^ 

Za  Kazimierza  WieUdego  mmiaht  byi  ta  gra  jut  Qpo^ 
WHSMbriowi,  lsi«^  aezyniono  o  ni^j  wzmiank^  nawet 
w  pisi^adawitwie*  Nie  godzi  sif  jeAiak  pomin^d  szeze- 
g4h^  to  gdy  zjedbal  0if  Eazintiera  z  Janem  LakseBi- 
bonUniy  knUem  ozeskim  a  kr6la  w^gierskiego  Earola 
Boberta  na  zamkn  WyszegTodakim  w  n  1335  dla  ttio- 
tenia  wieezystego  z  niemi  pokoja^.goapodavz  maczaj^e 
Ml  odpowi^daio  do  ieh  potQgi  i  dostqfeAstwa,  nmieidl 
■ifday'dammi  dla  kr61a  czeskiego  przepyszui  Szaeho- 


^  CMMtf<#'  oioigr  etr  9$i,  NIm,  t.  4  rtr.  «M. 

>0  NiMlMki.  ttyWtt.m, 

'0  OVmi  Kronikf  Jana  Tnroosa  w  aeriptoreB  Rerem  Hitta«i- 
Mnm  MiMAuB  Mn  TMMeOM  19M.  roaiiM  97  sir.  M*.  „Et 
«ik  tiMft  pro  Smcib  miral>ili.<« 


—    16    — 

A  teraz  o  prawie.  Znigdajemy  je  w  Statucie  taakie- 
go  '')  i  w  Statatach  Jana  Herburta  '")  zk^  je  dosio- 
wnie  odpisujemy:  Jeili  syn  przez  ojca  niewydzieUmy  od 
braciej  co  przegra,  „Syn  jeszcze  niewydzielony  bfdi^c 
„w  ojcowskiij  mocy  y  od  braciey  nie  oddzielony,  jeili 
^galki;  albo  bierki,  albo  ktdr^  ino^  szkodliwq  grQ  gra- 
J^c,  albo  CO  innego  czyni^c,  co  przegra,  chcemy  i  ska- 
^znjemy:  M  cboiS  na  kostkach  albo  Szachachy  albo  na 
„kt6rychkolwiek  grach  zyskajs^cych,  oni,  kt6rzy  graj^  o 
^pieni^dze^  o  konie,  albo  inne  rzeczy  wygranC;  daliby 
^mi^dzy  Bob^  r$kojmi^:  od  takowych  upominaii  bIq  y 
nOd  nich  ii%da6^  by  tei  nie  wiem  jakie  bylo  r^kojem- 
nBtwo  y  obowi^zek,  iadnego  prawa  do  takich  rzeczy 
„tyin  obyczajem  pozyskad  iaden  nie  moie:  ale  koidych 
„gry  dozwalamy  mie6  y  chcemy^  aby  czas  zBzedl  y  dia 
^ochlodzenia  y  ^wiczenia.^  (Na  boka  stoi:  Eazimierz 
w  Wifilicy  1368  list.  28).  Chodzilo  wi§c  gl6wnie  o  za- 
pobietenie  Btratoni;  na  jakie  naraiida  siQ  lekkomydlna 
mlodziei  r6wnie  przy  Szachach  jak  i  w  innych  grach, 
leez  nie  o  zabronienie  t^j  gry.  • 

Nie  moina  w^tpi6^  ie  coraz  czQStsze  odt^d  stosnnki 
Polski  z  zachodni^  Europe,  powtarzane  poselstwa  na  So- 
bory  i  do  obcych  mocarstw,  znacznie  przyczynily  sij 
do  upowszechnienia  t^j  giy  u  nas  i  obeznania  Polak6w 
\  r6inemi  coraz  dowcipniejszemi  sposobami  korzyBtania 
z  j6j  fignr  i  zgl^biania  prawidel  slui^cych  do  mocnego 
stanowiska  i  poci^6w  w  najrozliczniejszyeh  po}6ieniach. 
Zacz§to  jui  bo  wiem  w  Europie  pisai  osobne*  o  tern 
dziela  i  rozprawy.  Pierwsz^  w  t^m  zaslug^  przyznsy^ 
powszechnie  Portugalczykowi  Damiano  w  polowie  XV 

'0  Wydania  Hallerowikieso  w  Krakowie  1500  folio  28  titolo: 
D€  filio  non  emaneipato  iuiore ,  s»u  fuis  modus  in  §udis  ««rv«ii* 
dU9  9it 

*<>3  Statote  i  pnyvrileje  Koronne  i  laoiAgkiego  Jfiykft  Bft  polsU 
pnel'oione  Krak6w  1570  Btr,  530. 


—    17    — 

wieku  '*);  po  kt6rym  zaraz;  z  koAcem  tegoi  stulecia 
(1495)  wyst^pH  hiszpan  Lucena  z  dzielem  o  Milosci, 
w  kt6rego  drogidj  cz^ci  dal  sto  pi^ddziesi^t  Bprytnych 
i  aez%cydi  wzor6w  rdtujah  partyj ,  objadnionych  164 
dizeworytami. 

Mnofyly  si§  podobne  pisma  mianowicie  we  Wloszech^ 
gdzie  obzDsgomiwBzy  si^  bardzo  wczednie  z  Szachami, 
tak  nami§tnie  je  nprawiano^  ie  umieraj^cy  ojcowie  prze- 
kazywali  w  testamencie  dzieciom  swym  niedokoAczone 
partye  z  sumienoym  obowi%zkiem  dokoAczenia  ich  z  za- 
szczytem  dla  domow6j  skwyl 

Latwo  siq  wiQC  doray^lid,  jak  dalece  rozkrzewUo  tQ 
gr§  u  nafi  przybycie  z  Wloch  Bony  Sforcji,  pierwsz^j 
tony  Zygmnnta  I  (1518)  i  tyla  za  ni%  Wloch6w,  kiedy 
dw6r  kiakowski  i  wielka  cz^d^  wjiBzij  Bzlachty  tak 
przesi^kngla  niebawem  wtoszczyzn^  jak  w  wiekn  A.V111 
firanca8zczyzn%. 

Gekawym  jest  bardzo  w  tym  wzgl^dzie  czterowiersz 
slynnego  Piotra  Rayziusza  czyli  Buiza  hiszpana,  kt6rego 
Aci^gn^l  do  Polski  Prymas  Gamrat ,  aby  wykladal  w  aka- 
demii  krakowski^j  prawo,  i  kt6ry  umari  w  Wilnie  1571 
zostawiwszy  po  sobie  niejedno  waine  pismo:  a  mi^dzy 
temi  Epigramata.  W  jedn^m  z  najdawniejszych  przy- 
r6wnywa  trafiiie  posta<S  rz^du  przy  schylka  panowania 
Zygmnnta  I  do  giy  Szach6W;  gdzie  kr61  niepornszony 
w  swym  majestacie  stoi  na  miejscu ,  a  krdlowa  jak  bn- 
rza  tarn  i  sam  lata  i  wsz^dzie  j^j  pebo  ^^).    Surow^m 


'*}  Diiefo  jeipo  snane  Jest  tyiko  w  pnekladxie  w^oskim  w  Rs}r* 
Bie  1612  dnik«waaym. 

**)  Obaez  Wiadomo^oi  historycxno-kry^oinych  OssoliAskieso  T.  2, 
itr.  1116  i  285.    Oto  tekst  laoidaki : 

^Miyestate  sravis  Btat  Rex,  abi  tnrbinis  insUur 
„Re^iifa  hac  iliac  instabilis  volitat 
„Hoe  Regnimi  boh  poeniUiit  me  forte  rogatam 
yfSckuearum  Regno  dioere  persimile?^ 

2 


—    18    -- 

dkietn  pogl^dal  na  Saadiy  Mikoli|(f  Rej  a  Najg:lo^c>  kie^ 
dy  w  swym  Wizemnku  poezdwego  czlowieka  ^')  pod 
ilapisem  r^SiDiat  chegtry  chtop^  wy8tawiaj%c  jak  lo<M 
rdtnemi  podst^pami  do  slego  przywodzl,  m6wi  dwese- 
811%  polszczyznq: 

« Wisza  wiefice  z  wieehami  ^  w  okniech  8toJ4  wabi 
»Do  kMrych  zewszi^d  iec^  naszy  chndzi  drabi 
„Karly^  Szaehyj  Warcaby  miasto  lepn  stoj^ 
j,Przy  ktorydi  si^  ci  ptacy  radzi  tei  wi§c  broj^" 

Nie  pofiihi^}  m  giy  bukasz  Gomicki  w  swym  £iO0- 
rzanMe  (1566)  i  wloiy}  w  uata  dworzan  bisknpa  Ma^ 
c^o'^skiego  Dastopuj^c^  o  nidj  rozmow^  ^). 

^  RzeU  p.  Kostka :  A  o  Szachach  co  WM.  rozumiesz  ?* 

^Odpowiedzial  p.  Myszkowski:  Iscie  ^')  te  jest  czy* 
„Bta  a  rozumn  bystrego  zabawa:  ale  to  mi  biq  do  Saa« 
^ehdw  nie  podoi)a  y  iz  nader  uielka  umifj^noic  w  nie  bye 
\f^moze.  Do  czego,  kto  chee  pr^dd^  mirai  sita  pilnodei 
y,przyk)iy6;  bardzo  wiele  czasu  Btrawi<i;  prosto  jakoby 
„si«  tei  w  zacnej  jakiej  nance  dwiczyl;  a  nakoniec,  gdy 
^si$  niywi^ej  jeden  nauczy,  cdi  mnie?.  Gr§^  i  to  je- 
^Bzese  nie  doskonale.  A  przeto  ja  tak  rozamiem:  id 
„Szacby  lepiej  paprzeczk§  ^^)  umied;  n\t  bydi  w  nich 
^widkiin  miBtrzem.  Acz  we  wszystkich  innych  naakadi 
i,i  Tzemi^Aleeh  lepiej  przejM  miarf  a  hjdt  mi^dzy  oso- 
^bnymi  ^. 

nPowiedzial  p.  Kostka:  Moskwa  ta  snad^  bardzo  si$ 


'^  Krak6w  16«0.  4to.  Rozdzial'  7.  List  108. 

'1)  Wya.  wttnri^WB^e  €Mpi<w«kie«o  1828,  T.  1,  etr.  981.  THa- 
domo  ie  diie?o  to  naiftladowane  s  tkFfotkief o  Balisera  hr.  0«Mif lidii 
BiBkupa  w  Avflft  (f  i:588>  „U  mro  M  OnfB^imie'^. 

•*)  OoiywUoie. 

*^  Do  pewB^J  poprMoiki^  gtaaky,  miary. 

'0  CeliU^oemi. 


—    19    — 

^w  ttm  male  6metj,  a  ttddj/  •*)  szachy  nader  dobnre 
^Uttie :  snadsfc  i  na  pami$<i  )e  graw&  w  drodzQ  jadqc.^ 

„Wiera  mi  W.  M.,  odpowiedzial  p.  Myszkowski,  4e  i 
nW  MoBkwie  latwie  (latwo)  ta  umiej^tnoW  nie  przycho- 
«dzi ,  ehocia  to  om  pokrywqjq:  bo  kto  chce  w  cz^m  byd* 
„08obny  musi  si§  dlugo  i  nader  pilnie  6wiczy6.** 

Ale  wiek  Zygmuntowski ,  kWry  wydal  u  iras  znako- 
mite  dziela  o  wszystki^m ,  eokol\tiek  wtenczas  ludzkodii 
wiedziala  i  cz^m  si^  zajmowala,  nie  m6g}  nie  nwieczni6 
osobn^m  pismem  i  t^j  tak  szlacfaetn^j  i  nlubion^j  umy- 
8low6j  rozrywki.  Podj^l  gi§  tego  wlaSnie  najwi§kszy 
z  dawnych  naszycb  wie8zcz6w  Jan  Kochunowshi,  co  umiat 
opiewa(i  r6wnie  zwyci§ztwa  Stefana  Batorego  jak  i  cieA 
rozloiyst^j  swdj  lipy  w  Czarnolesiu :  i  przypisal  bardzo 
8t68ownie  8w6j  poeniat  ^Szachy ^  Janowi  Krzysztofowi 
Tamowskiemn  kaaztelanowi  Wojnickiemtr ,  synowi  nie- 
imiertelnego  Hetmana,  kiedy  gra  b^d^ca  przedmiotem 
jegt)  piei^ni  jest  tak  iywym  obrazem  rycerskich  na  polu 
slawy  zapa86w.  A  it  powiada  sam  na  ko^cu:  \t  mydl 
do  tego  rymotworczego  plodu  powziql  od  wJoskiego  sza- 
cbowego  wieszoza  Widp  ^%  naprowadzilo  to  na  bardzo 
Msssyvf e '  a  na8  wnioski,  kt6re  zmuszaj^  nas  do  blii- 
8zego  ro^atrzenia  sif  w  rzeczy,  aby  wykazai  jak  da- 
lece  mylili  8i§  ci,  co  poczytali  poemat  Kochanowskiego 
za  przeklad  Widy^  a  przyt^m  przekona6  ciekawych:  ie 
jeieli  na8z  wieszcz  U8t§pnje  poniek^d  swema  wzorowi 
w  dydAtycznym  wykladsiie  prawidel  ttj  gry,  przewyi- 
sza  go  daleko  wlasnym  swym  poetycznym  wymysletn 


*•)  praeeiei. 

^')  ^Mnie  t^i  czas  b^dzie  achwyci6  sie  brzega 

„A  odpoeeyn^^  nieeo  soliie  w  bi«^ 

nWyBiodlmy  c  morza  gdnnem  Widf  prvejmatca't 

yftdamiftk  f^yMiM  Bf^h^f^  ioje 

„Na  kidryeh  miecaa  nie  trmeba  ni  %ktojB.^ 

2* 


—    20    - 

(trefici^)  a  mianowicie  nierdwnie  dowcipniejsz^  rozwi^- 
zaniem.  Pierwszy  Ignacy  Erasicki  znajqC;  jak  wida6; 
wloskiego  rymotworcQ  tylko  z  imienia,  zako&czyl  po- 
biein^,  jak%  podal,  wiadomod<i  o  Szachach  *^)  na  t6m 
4e:  ^Hieronim  Wida  pi§kne  z  Szach6w  w  laciAakim  jg- 
„zyku  viotjl  poema;  ktore  nasz  Jan  Kockanowski  na 
r^polski  j§zyk  przelozyt,^  W  tei  tropy  poszedl  i  Mickie- 
triczj  kiedy  w  dlicznym  swym  wierszu  « Warcaby'^  zwra* 
caj^c  si§  do  Widy  dpiewa: 

j,0  Wido!  gdybym  dostal  tw6j  pgdzel  bogaty, 
„Wido!  tak  biegle  w  polskie  przestrojony  szaty, 
„Zdarz';  niecb  twojego  torem  id^  wynalasku 
„Opisom  mym  udzielg  powabn  i  blasku 
„Niech  ztqd  warcaba  liwie^^j  nabgdzie  zacnodci 
^Niech  chwalonym  przez  ciebie  Szachom  nie  zazdroici.^ 

A  w  nocie  dodaje  objai§nienie :  ^Szacby  poety  wlo- 
Ikiego  Wida  wzorowie  tlumaczone  przez  Jana  Kocha- 
nowskiego.'^ 

Przeciei  powiedzial  jui  by!  Bentkoioski  *'),  4e  tylko 
nailadouxine  y  pomylil  sig^  wszakie  i  sam  dodaj%c  ie 
„pod}ng  oryginalu  wloskiego  Marka  Widy^:  bo  ten  na- 
pisal  sw6j  poemat  po  tacime,  a  sami  dopiero  jego  ro- 
dacy  przeloiyli  go  na  wloskie.  P64ni6j  zaj%}  si$  Sza- 
chami  Eochanowskiego  uczony  bibliotekarz  Akademii  Ja- 
gielloAski6j  Jerzy  Samuel  Bandtkie  **).  „Nie  podlega 
nW^tpliwoSci  (m6Wi)  2e  wieszcz  nasz  nadladows^  Wid$ 
„w  wiela  miejscach:  ale  ktoby  roznmial;  ie  to  jest  thi- 
»maczeniem  prost^m  Widy,  bardzoby  sig  pomyli).    Po 


*^  Obacz  Dziefa  jego.  Warszawa,  1829.  T.  7,  str.  246^250. 

^9  Historya  literatury  polskidj,  Warszawa,  1814.  T.  1,  str.  267. 

^^}  Obacz  rozprawe  jego  ozytaii|  na  pabliczn^m  posiedzenia  To- 
warzystwa  nankowego  Krakowskiego ,  w  B»emniku  tegoi,  Tom  XI, 
z  1826,  od  Btr.  178  do  195. 


—    21    — 

„cz§Aci  8Q  in  i  tlnmaczenia^  ale  Inbo  przedmiot  jedeD, 
«tre66  obu  poemat6w  wcale  inna.*  Szkoda,  4e  w  dal- 
szym  wywodzie  przestaj^c  najcz^dci^j  na  prosWm  od- 
wolanin  si§  do  porz^dkowdj  liczby  wier8z6w  a  Widy  i 
krdmacbD^j,  (4e  tak  powiem,  inweniarskiej)  ich  treSci, 
nie  doS<5  widocznie  wykazuje  wielkjj  mi^dzy  obudwoma 
ntworami  r64nic§.  Leslaw  tukaszeiticz  poszedt  za  Bent- 
t^owskim,  poprawiajqc  jednak  tegoi  omy}k§  co  do  ory- 
ginaia  **).  Nasladowaniem  Widy  mieni  by 6  i  Maciejow- 
ski  wiersz  Kochanowskiego  **)  a  Kondratowicz  nazwal 
go  spolszczeniem  poematu  Widy  **),  co  nie  jest  takie 
znpefaiie  odpowiedni^m  tarn,  gdzie  cala  trefid  jest  innq. 
Autor  Kroikiej  wiadomoici  z  dzi^ow  pismiennictwa  pol- 
skiego  *•)  umiedei}  zn6w  bez  Damyslu  wiersz  Kocha- 
nowskiego mi§dzy  tlumaczeniami  ^  lubo  nawet  obey  i  da- 
Icko  od  nas  piszqcy  uczony  Massmann  *^  wspomina 
Szachy  Kochanowskiego  mi^dzy  podobnemi  w  Europie 
praeami  oryginalnemi  i  jako  jedyny  w  tyni  rodzaju  u 
PoIak6w  poemat.  Mniemam  i:e  te  i  nastQpuj^ce  szcze- 
gdly  nie  znu4^  czytelnika,  gdyi  chodzi  o  slawg  nasze- 
go  Czarnoleskiego  wieszcza.  Nie  byl  i  Wida  pierwszym, 
CO  powzi^  mySl  opiewania  t6j  gry  udatnym  rymem. 

Jui  uczony  rabin  iydowski  Abraham  Aben-Ezra  (vlxo- 
dzony  w  Toledo  1099,  zmarly  1174)  lekarz,  astrolog, 
poeta,  napisal  w  polowie  XII  wieku  po  hebrajsku  poe- 
mat 0  Szachach,  kt6ry  Tomasz  Hyde  przebiyl  w  1702 


^^  Rys  dziejow  pUmienniotwa.  Krakdw,  1836,  str.  16. 

**^  Piimiennictwo  polskie.  Warszawa,  1851.  T.  1,  str.  490. 

*^  Dzieje  literatory  w  Polszcze.  Wibo,  1850.  T.  1,  str.  333. 

*«)  Warszawa,  1855,  str.  42. 

^^  Gesohiehte  des  mittelalterlichen  vorzugsweise  des  deotsehen 
Schaehspieles.  Qaedlinbarg  and  Leipzig,  1839,  8yo,  str.  100  i  183. 
Prsytaeza  Wydanie  dzief  Kochanowskiego  w  Krakowie  1639  i  Mo- 
stowskiego  warszawskie  z  1803,  cytaje  i  Starowolskiego  Elogia 
(fikatontas}  z  1627. 


-    92    - 

ua  j§zyk  taci^ki ,  przytaczaj^c  oraz  cztoiy  inne  w  bie- 
dnich  wiekach  powstale,  w  r^kopismie  przechowane  la- 
oitiskie  poemata  o  t^j  grze.  W  pierwszym  orygmalnym 
iraneuzkim  romansie:  y^  Roman  de  la  Rose^  ktory  okolo 
1260  Wilhelm  de  Lorris  pisal,  a  okolo  1300  Ja^  de 
Mean  skoAczyi^  oddana  jest  wierszami  pod  obrazem  sza- 
chowdj  rozprawy  wojna  mi§dzy  Karolem  Andegawskim 
a  Konradynem  synem  Cesarza  Konrada  lY  o  berio  sy- 
cylijskie.  Mnich  nadrenski  Kam*ad  von  Ammenhttsen  prze- 
loiyl  wierszami  okolo  r.  1337  wspomniane  wy46j  dzielo 
Jak6ba  de  Cessolis ,  a  w  1620  oglosil  Jakob  Menell  poe- 
mat  SchachtzabeUSpieL  ^aden  nie  misd  jednak  lyle  roz- 
glosu  CO  Marek  Hieromm  Wida  (Vida)  od  r.  1632,  Bi- 
skup  Alby  w  ksi^stwie  Montferrat ,  urodzony  w  Kremonie 
1470  zmarly  1666,  znany  z  kilku  innych  tak^e  podo- 
bnych  plod6w,  w  swoim ,  pierwszy  raz  w  Rzymie  1627 
wydanym  a  z  658  wiersz6w  zloionym  poemacie:  ^Scacchia 
Ludus"'  kt<^ry  zostal  16  razy  przedrukowany,  a  wielo- 
krotnie  na  j^zyk  wloski,  francuzki,  angielski,  hiszpaA- 
ski  i  niemiecki  przetlumaczony.  Oto  trefii  tego  Wirgi- 
liuszowskiej  slodyczy  pelncgo  utworu: 

Jowisz  z  calym  Olympem  zaproszony  na  weselne  go- 
dy  Oceanu  i  Ziemi.  Po  biesiadzie  kaie  B6g  morza  wniedd 
szachownic^ ,  a  gdy  niewidziany  ten  przedmiot  cieka- 
woS6  powszechn^  zaostrza:  j^jMarsowe  to  pole  (m6wi) 
i  udane  widzicie  obozy,  ktdremi  zwyUy  zabawia6  si§ 
Nereidy  i  caly  lud  wodny,  kiedy  morze  spokojne!** 
Przynosz^  bnkszpanowe  fignry,  dlicznie  opisane.  Nie 
moina  i^t  doSc  pochwalid  j§drnoSci  i  wdzigku  wyraz6w, 
ani  wytworn^j  zwi§zloSci  w  wykladzie  prawidel  gry, 
kt6ry  dal  gospodarz,  a  kt6ry  wystarcza,  aby  poznac^ 
wszystkie  zasady.  Zaiste!  gdyby  (jak  to  gdzieniegdzie 
zamierzano) ,  Bzachy  przepisane  byly  w  szkolach ,  to  ka- 
zaliby  niezawodnie  ci,  co  uczyli  Alvara,  powtarza6  do- 
slownie  na  pamigii  ten  ust§p  Widy!..  Nie  dziw  vvi§c^ 


-    9B    - 

ie  ta  gra  ptodobida  sif  odraxn  Bogoniy  i  to  na  Fosikai 
Jowisza  zasiedii  do  ni^j  zaraz  ApoUo  i  Merkuriusz.  Gropo 
Nie&Buertelnych  okr^ylo  icli  wieAoem;  zobowi^zawszy 
giQ  do  zachowania  dcislego  milczenia  i  bezwzgl^dn^  neu- 
traUwici,  Prawidlo  prawdziwie  boskie  na  fym  padole 
I^acza  od  przypatrig^cych  si^  dmiertelnikdw  zbyt  Fzadko 
zachowywane.  Czarny  szyk  dosta}  sif  zlotowlosemn  Fe- 
bowi,  bialy  Merkuremu;  pierwszy  dmialy,  otwarty,  na- 
raiaj%cy  si^;  drugi  ustawiczne  knowa  podst^py.  Gra 
rozpoczQta  obnstronn^m  posuni^ciem  cUopka  od  kr61o- 
w^j,  jest  peln%  racha  i  i^ycia.  Merkuriusz  narato  je- 
dnego  chlopka  na  wzi^cie^  poBtrzega  niby  sw6j  bl^d, 
mieni  si^^  wzdycba.  Jai  go  obce  porwa6  jak  swego 
gor^co  k^any  b6g  wieszczdw,  lecz,  oczami  siedz^e^j 
naprzeciwko  Wenery  ostrzeiony,  wstrzymnje  si§  w  za- 
p^dziO;  bo  jego  kr()lowa  odsloni^ta  padlaby  od  zaczajo- 
n£j  zasadzki  przeciwnika.  Merkuiy  utydkcye  gtodno  na 
poprawk^,  a  Apollo  wnosi  prawo  aby  odt^d  kazdy  m* 
nql  tq  figurq^  hiding  si§  raz  dotkme.  Bill  ten  jedno- 
my^lnie  przyj^ty;  stanowi  do  dzid  dnia  zasad^  (piece 
toucAee,  piece  Jouee  jak  m^wi^  francnzcy  szaehowi  boi- 
kowie)  i  to  jedno  podobno  zostalo  ze  wszystkich  rozpo* 
rz^dzei^  dawnego  Olimpu!  Wszystko  skrupilo  si$  wszakie 
na  Wenerze^  ktdr%  JowisZ;  za  niepotrzebne  wmi^szanie 
sify  okropnem  skarcil  spojrzeniem!!!  Merkary  daje  bez- 
prawnie  popkowi  taki  cb6d;  jaki  jest  wJaiteiwy  tylkp 
konikowi:  lecz  zlapany  na  uczynku^  musi  po6r6d  po- 
wszecbnego  dmiecba  poprawid  si^.  Nie  koniec  na  tim: 
Mans,  sprzyjaj^y  tak:^e  ApoUinowi  (dla  Adslycb  swyeb 
^pewi^e  z  Wenery  stosunk6w)  stawia  okradkiem  na  6M- 
chownicy  ubitego  jni  popka  i  cAlop&a,  a  nowe  to  fdh 
sOki  daUj  iv  bitw^ ! . .  Dostrzegl  Wnlkan  to  Marsa  psziir 
ka^stwo  (bo  czegd^  nie  dostrzeg^  m^iowie?)  i  npomnial 
Feba,  ie  z  tego  bezprawnie  korzysta.  Mars  zbladl  od 
wstydu  jak  chusta;  a  wladca  pioronow  kazal  zaraz  za- 


—    24    — 

grabi6  kontraband^.  Figiel  ten  mdwi^c  nawiasem^  go- 
dny  cbyba  studentdw^  pokazuje,  ie  dzi6  maj%  nieraz 
wi^c^j  powagi  i  uczciwo6ci  ludzie,  jak  dawni^j  niejeden 
boiek.  Obaj  przeciwnicy  trac%  kr61owe,  lecz  Merkury 
doprowadziwszy  do  ostatni^j  mety  chtopka  i  zamieniwszy 
go  w  nows^  kr61ow§ ,  zaczyna  wycina6  w  pieA  co  natrafi, 
Ei  z}akomiwszy  si;  (istuy  b6g  z)odziej6w)  na  jakiego6 
poczciwego  chlopka ;  wpada  w  podwdjny  szach  od  apol- 
linowego  pegaza.  Feb  zdoby wa  wiei; ,  kt6ra  zagradzaJa 
jego  chlopkowi  drog§  do  kr6iow6j,  otrzymuje  j%,  i  zn6w 
z  rbwnemi  silami  b6j  W8t§pny  rozpoczyna.  Nie  dhigo 
mia}  si;  przeciei  cieszyc^  sw6m  powodzeniem :  gdyi  do- 
staje  sam  w  odwecie  podw6jny  szach  kr61owi  i  kr6io- 
w6j,  traci  t;  ostatniq  podpor§,  a  niezwalczony  Merku- 
riasz  matuje  niebawem  ogoloconego  ze  wszystkich  obroft- 
c6w  czaraego  kr61a,  kr61em  i  kr6Iow%,  co  jako  zbyt 
pojedyncze  i  latwe  zakoAczenie,  nie  zaslugiwalo  bynaj- 
mni^j  na  huczne  oklaski^  kt^remi  bogowie  zwyci^zc; 
obsypali.  P6ini6j  (tak  koii'  zy  Wida)  nauczyl  on  t6j 
gry  ulubiona  Skakid§  (kt6r^  po  polsku  njoinaby  nazwad 
Szaszkq)  najpi^kniejsz^  znimf  nad  brzegami  rzeki  Sen 
(gdzie  si;  i  kremo6ski  poeta  narodzit)  a  Wj  cudn6j 
istocie  zawdzi;cza  swe  imie  gra  od  wielkiego  Rzymn  i 
wszystkich  na  Swiecie  narod6w  slawioua,  bo  od  nimf 
przejql  jq  r6d  ludzki  i  wieszcz,  co  fipiewal  nad  rodzin- 
ni|  sw^  rzek%! 

Wiadomo  ie  nasz  Kochanowski  byl  we  Wloszech  okolo 
r.  1550,  kiedy  poemat  Widy  wydzierano  sobie  z  r%k  do 
r%k  i  wychodzily  wlaSnie  dziek  jego  po  raz  piqty  w  Kre- 
monie.  M6g}  zna6  nawet  osobi6cie  biskupa  zmarlego 
dopiero  w  16  lat  p6ini6j.  Bandtkie  w  przytoczon^j  wy- 
44j  rozprawie  *®)  wnosi,  ie  ^Szacky^  napisal  w  mlo- 


4» 


)  Str  IW). 


—    26    — 

dym  wieka  okolo  r.  1555 :  naleiudybj  wife  do  najwcze- 
sniejszyeh  jego  plod6w.    Obaczmyi  ich  osnowg :  *•) 

Tarses  kr61  daAski  (z  t6j  sam^j  pono  dynastyi  co  i 
Klaudhis  w  Hamlecie  Szekspira)  mial  c6rk§  tak  nado- 
bn^,  ie  z  najodleglejszych  kraj6w  a  wi^c  i  z  Polski 
przybywali  rycerze  dla  widzenia  j6j  i  otrzymania,  jeieli 
815  uda,  j^j  r§ki.  Celowali  mi^dzy  niemi  Fiedar  \  Barzi^: 
obaj  nalegali  na  kr61a  potajemnie  aby  dat  im  c6rkQ  za 
tonf,  wreszcie  mieli  siq  jni  pojedyDkiem  rozprawi6 
kiedy  m^dry  a  szannj^cy  ich  zar6wno  ojciec  nkazal  im 
szachy  i  postanowi},  te  zwycifzca  w  tych  szrankach 
zostanie  jego  zi^iem : 

,MieJ6ce  na  zamkn^  czaa  we  dwie  niedzieli 
^Z  wolej  kr6Iewskiej  naznaczony  mieli. 
nObiema  pot^m  po  karcie  poslano 
nGdzie  wszystek  spos6b  tak  im  opisano... 

Nagt^pnje  wyklad  gry  daleko  kr6tszy  i  mni^j  zapehy 
jak  u  Widy.  —  Zasiedli  i  tu  gracze  po  uczcie ,  otoczylo 
ich^grono  goSci  i  dworzan ,  jak  tam  bog6w,  a  kr61  we- 
zwid  wszystkich  aby  iadnemu  z  gracz6w  nie  pomagali 
a  tylko  w  razie  jakiego6  nieporozumienia  rozstrzygali 
w^tpliwodci.  Bialy  zastgp  otrzymal  Borzu},  czarny  Fie- 
dor.  Los  wyznaczy}  i  ta  pierwsze  poci^gnienie  bialemu, 
i  podobnie  wysuni^to  na  dwa  kroki  chlopki  od  krolo- 
wych.  Dalszy  t64  ci%g  gry  przypomina  rzecz  Widy. 
Fortel  Merkurego,  aby  pojmai  przeciwn^  kr61ow§,  po- 
wtarza  tntaj  Fiedor^  a  ledwie  Borzuj  tkn^l  palcem  pod- 
stawionego  ma  zdradliwie  w  tym  celu  chlopka,  tamten 

^Porwal  kr61ow§  wnet  za  federpusz§  — 
nSt6j^  rzeeze  Borzuj,  gor^cos  kapany 
^Nie  tak-ci  grajq,  bracie,  migdzy  pany."  — 


^'}  Poem»t  Kochanowskie^o  Jest  tak  prawie  d^af^m  Jak  Widy, 
\e  ma  696  witrssdw. 


-    86    - 
PowBtaje  sprzeczka  koncz%ca  cd^  i  tn  prawuttem: 

^Ale  na  pot^m  niech  si^  nikt  nie  myli 
^Czemes  tknqt^  tern  jedz:  tak  Btarsi  chodzili/ 

Fiedor  dopnszcza  si^  takie  falszyw^o  choda  z  pop- 
kiem  i  musi  go  cofii^6.  Wiele  jednak  wlasnych  rys6w 
przedstawia  partya  Kochanowskiego  pehych  iyda  i  do- 
wcipu  np.: 

i,A  Popa  zabil  pieszek  nieenotliwy 
„Trz§8^  go  drudzy,  a  on  jui  nieiywy! — 

Oto  jak  spolszczyl  owe  podstQpne  postawienie  na  sza- 
chownicy  dwu  ubitych  joi  fignr: 

„Nie  wiedzid  kt6rym  fortelem,  szampierza  (przeci- 

wnika) 
yPodszedl  w6dz  bialy,  i  doBtal  lycerza 
„Et6ry  niedawno  przez  kaplatisk^  koszQ  ^") 
^Przed  samym  kr61em  dal  by  I  Bogu  daszf. 
„Wi§c  go  przy  desce,  by  nieezola  horda 
nCicho  posadzi:  a  ten  za6  do  korda... 
nJako  gdy  wiedmy  ^')  Tessalskie  dojst^ly 
^l^wieiego  trupa  i  czart6w  zwols^ 
^Fs^zyw^  daszQ  podmiatig^  w  daio 
^A  to  po  chwili  zad  na  nogi  wstalo, 
nMdwi  bezpiecznie,  widzi  jako  trzeba 
,Uiywa  takie:^  jako  drugi  nieba. — 
^Poszedl  na  tego  rycerz  byl  czlowieka 
„Ale  go  Fiedor  obaczyl  z  daleka, 


'^^  Narz^dzie  wojennc   do   ciskania  grot6w  na  spr^sj^^nie.     ^Prses 
*')  Czarownice. 


—    97    — 

^UAmiecho^wazy  sIq  rzecze:  toi  nowina: 

„A  nie  ty-4ed  by!  wakrzesil  Piotrowina? 
^Nie  trzeba6  6wiadk6w  trzeeioletnich  tobie!.. 
„Ma8z  prawo  dobre !  chowaj  tego  w  grobie ! "" 

Tyle  tei  jest  mysli  poiyczonych  od  Widy,  bo  cala 
Dast^pna  cz§dc  rozprawy  i  zako^czenie  przynosi  niepo- 
spolity  zaszczyt  Eochanowskiemn  jako  wlasny  jego  iitw6r. 
Gdy  obaj  przeciwnicy  postradali  swe  kr6lowe  a  Borzu- 
jowi  udalo  sig  odzyskai  swoj^,  rzeczy  Fiedora  zupetaym 
jai  grozily  upadkiem^  bo  kr6l  jego  (ezarny)  w  k^t  za- 
p^zony  a  od  bisi^^j  krdlow6j  przycidniony  jut  ledwie 
dysz^d. 

«Daj  3i§  niebote!  coraz  to  mn  rzeeze..  (Borzuj) 

nA  tego  ialoii  nieboraka  piecle . .  (Fiedora) 

„ObroDy  tadndj  od  matu  nie  widzi... 

« W  i&m  wiecz6r  zaszedl ,  sloiice  jut  padalo  • . 

nStan§lo  na  t^m,  aby  gra6  przestali 

9A  jutro  rano  ostatka  dograli. 

^Wszakoi  odchodz^c  szachy  poznaczyli 

«A  z  katd^j  strony  grze  si^  przypatrzyli.^ 

NastQpnje  bardzo  dokladne  opisanie  obnstronnego  sta- 
nowiska;  na  ktdre  dla  zrozumienia  sztucznego  rozwi%- 
zama  szczegdln^  uwagg  zwr6ci6  naieiy: 

„Naprz6d  krol  ezarny  (aby  kaidy  wiedzial) 

yfRocku  sig  trzymal,  /rlory  w  kqcie  siedzial,  — 

„Przed  kr6lem  stal  /ro?i  w  pi^t^m  polu  prawie 

„A  pieszek  w  szdst^m  i  na  tejie  lawie. 

„A  wedle  niego  drugi  w  prawij  stronie, 

y^Pop  przez  jeden  plac  nazad  kn  obronie. 

y^Krol  bialy  patrzal  na  swego  szampicraa  (przeci- 

wnika) 
vPr^ez  dvaba  i  przez  czarx^ego  ri/cerza. 


n 


—    28    — 

^A  swego  rochu  posadzil  na  stronie 
wPod  kr61em  czarnym  na  wtdrynt  zagODie. 
„Tyni  obyczajem  oba  ufy  staly 
»A  czarn6j  przodek  zeznaw^  krol  bialy.** 

To  jest,  ie  na  czarnego  (Fiedora)  bylo  poci^gnienie. — 
Stanowisko  za6  biaf^'  krolowy  oznaczyl  ju4,  gdy  kil- 

kanadcie  wier8z6w  wy2^j   powiedzial  o  czarnym  kr6la 

^  si^: 

n...do  k^ta  napiera 

^Bo  nafi  kr6Iowa  ja2  bardzo  naciera 

„A4eby  pana  t6m  rycbl^j  poiyla 

^Rzqd  wszystek  po  nim  rochen  zasaJzila 

ttSama  ju2  po  nim  cicho  sif  przykradnie 

„Zk%d  mogla'  kr61a  ju4  pochodzi^  snadnie."  **) 

Odszedlszy  na  wieczerz^,  poruczono  strai  umy61nym 
dozorcom,  by  nikt  figar  nic  naruszyL  Lecz  kr6lewna 
Anna  sprzyjaj^ca  widai  wi§c6j  Fiedorowi,  wywiedziawszy 
si^  na  cz6m  gra  stanQla,  przychodzi  potajenmie  w  nocy 
do  t6j  komnaty,  a  gdy  j^j  strai  iadn^j  nie  czynila  w  t^m 
przeszkody,  obejrzala  pilnie  stanowiska: 

„Pojrzy  na  czarn^:  gorz^j  by6  nie  raoie 
„Do  pierwBzego  szcia  (idcia,  chodn)  biala  j^  prze- 
moie  — 


'^3  Kaidy  iwiadoniy  ti^  gry,  moce  wyja^ni6  sobie  obastronne  pe- 
toitme,  je^eli  oznACsy  sz&chownio^  w  sposdb  dci^  najpowsiechni^j 
dla  ucz^cych  sie  prsyjety,  to  jest:  pola  horyzonlAlne  od  lew^j  r^ki 
ka  prawej  s^oskaitii  A,  B,  C,  D,  E,  F,  6,  H,  a  pola  wertykalne 
8  dol'a  do  g6ry  licebami  1,  !2,  3,  4,  6,  6,  7,  8.  Tak  wifo  pole  k|- 
towe  w  dole  na  Icwo  b^dzie  si^  nazywa^  A 1,  k|towe  w  gdrze  i  tej- 
it  strony  A8^  \  t.  d.  —  A  zat^m: 

Krdl  C9iarny  (Fiedora)  staf  na  polu  B8^  wieza  na  A8^  konik  na 
B4^  popek  na  D4j  jedcn  chj'opek  na  B8^  driigi  na  C«9. 

Krol  kia^y  (Borzaja)  na  Bi,  krolowa  na  E6,  wieza  na  HT, 


—    29    — 

»Jedno  2e  czarn^j  przjjdzie  naprz6d  chodziA, 
^Jeszczeby  j6j  snadi  nieco  m6g\  pogodzi6  **) 
rl  rzecze:  dobty  rycerzjest  od  zwady 
^Papa  iez  me  ile  zaohovoac  od  rady 
y^Dac  za  miiego  wdzi^cznq  rzecz  nie  azkodzi 
y^Piechota  przed-  si§  jako  iywo  chodzi. — 
y^Obrod  rochu  na  krola  rogamij 
nSama  wynidzie  zalawszy  si$  hami..^ 

« 

Otdi  w  tych  kilka  slowach  i  obracaj^c  wiei§  mig^c^ 
jak  wida6  wtenczas  rogi  ka  kr61owi  przeciwnika;  dala 
pozna6  cal^  tajemnicf,  ktdr^  jeieli  Fiedor  odkrj/je  — 
wygrad  jeszcze  moie..  Jaka  dramatyczna  cbwila!  Od 
jego  dowcipu  i  przenikliwodci  zawislo  szcz^dcie  catego 
iycia. 

,A  m±  nie  zgadnie,  a  nui  si$  pomyli?.. 
„Piedor  ju4  dawno  zw^tpi}  o  kr61ewnie 
«A  Borzuj  mniema,  4e  ju4  wygral  pewnie  — 
„Ten  prosi  Boga  by  rychl^j  Switalo 
a6w  racz^j  ieby  nocy  przybywalo.." 

Gdy  jednak  wr6cili  wszyscy  do  fatalnego  stola  z  sza- 
cbami;  postrzegl  zaraz  Fiedor  4e  jego  wieie  obr6cono 
kQ  bialemu  krdlowi.  Na  jego  zapytanie  powiadaj^  ma 
Btrdie,  ie  krdlewna  to  uczynila  i  powtarzaj^  mu  j6j  za- 
gadkowe  sbwa. 

BorzQJ  dnvi  z  nich  lecz  dla  Fiedora  s^  one  blyskawic^ 
po6r6d  czarndj  nad  jego  sercem  wisz^c^j  cbmury.  Po 
chwilowym  namydle,  odwiadcza  kr61owi;  2e  przeciwnik 
jego  omylnie  si^  radowal,  bo  za  trzedSm  podqgmemem 
da^tanie  tnata! 


**)  ^Ay\y  wM  e^gn^  ^^^^j  to  iaUky  od  reia  pneoiwnikowi 
mU,  id|o  kr6]ow|  i  ES  m  SS:  eUy  wifo  nttanok  w  t^m,  ie 
cmny  mm  poei^cnionie. 


—  so  — 

„Krdl  zaiSm  do  nich  blii^  si;  przy&i$4zle 
^Wszyscy  czekaj%  co  na  kemec  b^dzie?^ 

Dano  znak  do  boju...  ^a  Roch  jednym  skokkm 
y^Usiadl  krohm  tut  pod  sumym  bokiem 
—  „„Co  czynisz  ghipi?  mierzi  ei§  ta  trocta? 
„^Chcesz  darmo  stracid  tak  wdzi^cznego  Rocha?** 
wTu  pr6ino  szukatS  jakidj  insz^j  rady 
^Przyjdzie  do  kofica  z  Rochem  patrzy6  zwady 
„Folgowa6  darmo ;  bo  tak  kr61a  dusi 
^Ze  mu  rad  nie  rad  krdl  wziqc  gardio  musL 
y,W  tern  drab  przyskoczy  ^  krdl  ustqpi  kroku, 
^I^zypadlszy  drugi  poi?nal  go  z  boku!  **) 
^To  bylo  t6j  gryslawn^j  dokonanie 
„Prawie  nad  wszystkicb  ludzi  domniemanie. 


^^}  Oto  jftk  Bokie  trafiiie  wytfamaosyf  Fiedor  powjAwa  Ea|;*dk^: 
Pociasn^  wiei|  e  A8  1^%  At  i  daf  uaoh  bia?ema  )ur61owi.  ktdrj 
mvsiaf  W£i|^6  wiei|  a  wi^o  staaac  %Bt  na  Al  Nast^piiie  daf  bia- 
"ly  En6w  temoi  kr61owi  (Borzuja)  Szach  chl'opkiein  z  B8  na  82. 
Kr61  niemog^o  sohronic  sie  na  pole  A2  C^a^oionc  od  konika  sto- 
j^cego  na  pola  D4}  ani  wzi^  cK^opka  (bronioaego  od  drugiego 
cMopka  a  pola  CS)  ihasial*  wr6cic  nazad  na  pole  Bt.  Natenctaa 
posUpi?  6w  drag!  cbfopek  a  C9  na  C9  (broniony  od  konika)  i  daf 
kr61owi  9lat  bo  ten  nie  n6gl'  ani  wsia.^^  pierwszego  ohi'opka  (^bro- 
nionego  z  tjfa  od  Popka  z  pola  04")  ani  nsanac  sie  w  prawo  ni 
w  lewo,  gdyi  oba  te  pola  od  eh?opk6w  byly  zagroione.  Bandtkie 
w  prsytoezon^j  sw^j  resprawie,  nstawia  zilpe?nia  dowekiie  flgory 
i  twierdzi,  it  moina  byl'o  i  za  drogi^m  obostronndm  pocii|gnienieiii 
dad  Maia  i  to  nie  chl'opkiein  ale  popkiem,  i  na  popareie  ntworu 
wlasn^j  fantazyi  domj^la  si^  ie  moie  w  pierwiastkowych  w^'^da- 
niaoh  8zach6w  Kochanowskiego  etafo: 

W  t^m  drab  przyskoczy,  \x'6\  nst^pi  kroka 
Praypadffizy  Poftk  poimfll'  go  z  boko. 

Podaje  dwa  niby  sposoby  aBKykowania  flgnr,  lecz  wiatDcie  jeat  ^ 
Un9am,  tyiko  raz  zjedndj  dragi  raz  ifdrngi^j  strony  Szachownicy 
nfoiony.  I  tak  pienesmy  sposdk:  Czarny  krdl  na  OS,  popek  na  F4, 
kontk  na  94,  \fi«i;a  na  M4,  olil'opki  na  I^S  i  €fS.  Bial^  JirdI  na  Ol 
ki^dlowa  na  DT.  wieia  na  FT.  Drufi  spo96h:  Oianiy  krdl  na  B§\ 
konik  na  84^  popek  C4,  wieia  A4j  cMopki  na  M  i  C9.   BMy  ki41 


—    81    — 

^l^mte  samzem  po  pannf  postano 
^Kt^r^  za  ion§  Fiedorowi  dano. 
«A  Bona)  niechmi  by6  proszon  na  gody 
^Ani  iegnawszj  jeohal  precz  z  gospodjr^. 

Bandtkie  domyiSia  8i§  ie  Kochanowski  powzi^l  mjH 
do  romantyczn^  tredci  swego  poemata  z  dzieta  Ola/a 
Magtmsa,  arcybiskupa  Upsali  ^)  gdzie  pisze:  to  w  Szwe- 

B1  kr6tow»  BT,  wieia  C7.  Dodaje  ie  najlLr6t9zy  mat  hjthj  tak 
tea  J  osarny  pepek  daje  siach  Viafomii  kr6Iowi  na  Af ,  (ta  prsefl 
■jlk^  dnikm  poloiMO,  FJ,  oo  hy6  aiemvie).  Kr61  uehodBi  na 
Ci^  a  wieia  matiye  go  ba  AJ.  ^Ale  nie  kajiarfa  tak  grao  (m6wi) 
krdlewna  Anna,  vrcdtag  ni^j  caaraa  wJeia  dafa  aa  Ai  szach  kr6- 
lowi,  ten  bierce  j^  i  stige  na  A1 ,  pieszek  cxarny  daje  ma  szach  na 
B9j  kr61  eofb  svf  na  01  (tn  zn6w  przez  oczywts'y  bf^d  drakn  stoi 
9^7.  J^9]»«k  matuje  go  stojfC  na  ill.  Leoz  nszykowanie  fifar  prsen 
BsnMneco  Bieodpowiada  kymymnidj  W3nraiaym  akajB^wkom  Eoiiia-' 
■owakiegn,  bo  biala  nie  moie  da6  od  ramu  Maia  eaarn4>  j^k  prsa- 
ciei  Kochanowski  powiada.  Widzielismy  takAe  ie  p  niego  kr61  czar- 
njr  tr%ymtU  sie  teteary  (rocha}  co  to  kqcie  siedvia^fa,  wi^c  nie  by? 
tak  daleko  na  drodek  szachownicy  wysanietym.  „Pr*ed  krdiem  sta9 
kan  tp  fiqtem  folu^  a  n  Bandtkiego  st'fi  ini  obok  it.  d.  wszystko 
fateywie,  a  najbardEidj  mat  dany  wbrew  najwyrainiejascma  opi-« 
sMitt.  Bandtkie  nie  nrozominJ'  takie  znaonenia  8?6w  kr^ewny  i  a  te^ 
go  ie  powiedsia?a:  Pofa  tei  nie  ile  maehowac  od  rady  wnosi  ie 
popkiem  miaf  bye  dany  mat  z  bokn.  Wykazalidroy  przeciwnie  wy- 
idj,  jak  id^c  doslownie  za  Kochanowskim  wszystko  najdokfadnid) 
d»  ii}  nsknteezni^,  a  owe  wyrazy  tajemnioie  nieog^raniczaj^  sif  fi« 
ffku  ale....  d9hry  rffcerm  je^t  od  awady 

P9fa  tei  nie  ile  aaohowao  od  rady 
Dae  za  mi^ego  irdlstf^mif  rzeoz  nie  szkodzi 
Pieehoia  przed  sifi  jako  iywo  chodzi. 
Jeieli  wi|0  damy  wdmifcnnq  r$tee9f  (wieie)  darmo^  a  piechota 
ma  i>V  napr%6d,  to  wfainie  moinoid  mata  opiera  aif  jedynie  na 
sUiMy^h  M  tyl^  kaniku  i  pofku:  i  to  tyiko  ekoiafa  dad  do  zroza* 
mienia  kr61ewna,  a  widad  ie  Fiedor  domy.^lniejctzym  by?  jak  Bandt- 
kie, kti^ry  niebylby  etriyma?  reki  krdlewny  Anny !  — 

'^  Do  gentium  septentrionalium  sariis  conditioaibm  drngiego  wy- 
daaia  BaiyHJakiege  a  tW7  (majduja^oege  sif  w  JagietloAskid]  Bi- 
blioteoe)  str.  dTlr. 


—    82    — 

cyi  panowie,  wycUg^c  c6rki  za  m%^  dodwiadczaji|  stara- 
j^cych  si^  0  ich  rQk§  przez  gr§  szachdw,  przy  kt6r6j 
najsnadni^j  poznad  nspoBobienie  umydu.  ie  zsA  ten 
Olaf  oglosil  Bwe  dzieJo  pierwszy  raz  w  r.  1555,  a  Tar- 
no  wski^  kt6remii  nasz  wieszcz  przypisa)  8w6j  poemat, 
nmari  w  1667,  zt%d  wniosek  o  czasie,  kiedy  byl  nlo- 
ifcony.  Lecz  dla  czeg6^  niem6gl  sam  Kochanowski  wy- 
my61e6  tego  zawi%zania?  Bandtkie  przypuszcza  przeciei 
ie  to  moie  byla  i  gra  rzeczywistaj  kt6ra  gral  kiedyd 
Kochanowski.  Imie  Atmy  nosita  jego  j;ona  Podlodowska 
ijego  matka  Odrow^owna,  moienazwai  kr61own§  sw^ 
na  czed£  Anny  Jagiellonki  i  t.  p. 

Lecz  dod6  jai  o  Eochanowskim,  a  przytoczyray  z  Baudt- 
kiego  jeszcze  tylko  ten  szczegd}:  2e  wediug  dwiadectwa 
ksiQcia  Angusta  Brnnszwickiego  co  pod  imieniem  Gn- 
stawa  Selenusa  wydal  dzielo  o  szachach  w  1616,  Polacy 
bardzo  celowali  w  t^j  grze.  NiepoAlednim  dowodem  po* 
WBzecbnego  w  ni6j  n  nas,  zamilowania  8^  przystowia 
z  ni6j  utworzone  a  jeieli  niedawni^j,  to  pewnie  ju2 
w  XVI  wiekn  powstale.  Najpierwszy  ich  zbieracz  Salo- 
mon RysiAski  przytacza  jni  w  r.  1618  nast^pnj^ce  ^^) 
Szachem  padac  (  dla  oznaczenia  niespodziewanego  npad* 
kn).  Albo  szach  albo  mat  (zysk  lub  strata).  /  w  szachach 
.  przyjaciela  poznac.  Drugie  z  nich  wypisal  i  Knapski  *') 
a  ks.  Amolf  Zeglicki  *®)  podal  jeszcze  jedno:  Jak  w  sza- 
chy  grat  (dla  oznaczenia  niepewno6ci  losn).  Dziwi  mi§ 
ie  iadnego  z  nich  nie  wspomnial  p.  Eazimierz  W6jcicki 
w  sw6j  pracy  wylqcznie  przyslowiom  polskim  po6wi§- 


'^)  Proverbiomin  poloBiooraoi  Ceotariae  18,  w  Labeia  1618,  str. 
63-76. 

^0  Thesaari  4?  4r  Tomos  tertios  ooiituieBS  ada^a  poloaica  Cra- 
coTiae  1682.  str.  2. 

^')  Adafio  ex  oeleberrimia  ScriptoribiiB  tam  latiais  qsan  poloai- 
oU  ad  QBom  stadiosae  juveatatis  Varaaviae  1751  atr.  2-97. 


—    38    — 

eon^  ^^.  Wieln  najznakomitszych  a  nas  mowcdw  i  pi- 
sarzdw  XVII  i  XVIQ  wiekn  labUo  z  i&j  gry  bra6  po- 
dobie^twa  i  obrazy  i  tak  Skarga  w  wezuoaniu  do  czy- 
lama  roeznych  dzUgow  koidola  (1603)  wystawiaj^c  nie- 
zb$dii4  potrzeb§  znania  dziej6W;  powiada  mi^dzy  inne- 
mi:  ^Ghcesz  widzid  jako  na  szachownicy  kr6Ie,  panny 
«2o{iiierze  pyszno  stoj^^  a  wnet  gdy  si$  gra  skoficzy 
^WBzyscy  si^  w  kr6pce  jako  w  ko6nicy  pomi^szajii: 
nCzytaj  stare  dzieje.""  A  Fabian  Bir kotos ki  w  kazania  na 
pogrzebie  Jana  Zamojskiego  (1605)  str.  27.  „M6gl  im 
„8zaeh  i  met  dad  i  ukazad  wrota  do  roznmu.''  Slynny 
dow6dzca  Lisowczykftw  Hieronim  Kleczkowski  przyrd- 
wnal  w  mowie  swdj  do  cesarza  Ferdynanda  n.  10  la- 
tego  1620  w  Wiednin  miandj  pulk  lisowski  do  szacho- 
wnicy:  ^Rzeez  dziwna  ie  szachownicy  podobne ;  bo  z  r6- 
ninych  narod6w  mielidmy  wojsko  zebrane.*  *®).  Ksiqdz 
Zygmint  Brudechi  m6wi:  ^Szachem  o  niebo  grai**  •*). 
Waciaw  Fotocki  zmarly  okolo  r.  1696  powiada  w  swym 
lymowanym  romansie  pod  tytulem  Syloret  •').  „Ty  dzii 
^dajesz  szacb  zl6j  fortanie  z  metem.^  A  kiedy  Regi- 
mentarz  Staniskw  Pouiatowski,  ojciec  ostatniego  krdla, 
nieodst^piiy  Karola  Xn  w  Benderze  towarzysz,  grywai 
z  nim  tarn  codzieA  w  szachy,  wsp6}czesny  ksiqdz  Praur 
dszek  Gosdecki  jezuita,  m6wi^c  o  cz^stycb  w  Stambole 
zmianach  wezyrdw,  muflych  i  innych  iirz§dmk6w  •*)  tak 
je  opiewa: 


**)  Przysfowia  narodowe  w  Warssawie  1830. 

**)  Er6tki  Rys  dsiej6w  i  spraw  Lisowczykow.  Lw6w  1848  1. 1, 
str.  260. 

*0  Cztery  necsy  czlowieka  ostateesne  1648  C.  6. 

<*)  Wydanym  w  dnika  dopiero  1764:  4to  str.  188. 

•0  W  dziele:  Poselstwo  Wiclkie  J.  W.  Stanislawa  Chomentow- 
skiego  wojewody  Masowieckieeo  od  NiJ.  Augusta  II  do  Aohmeta  IV 
w  lataoh  1712,  1713,  1714.   Lw6w  1732  ox^6  III,  str.  208. 

8 


M    I 


—  w  — 

^W^ai^flt  eiyhjA  Oft  4sa$)hy  p^innyl,  gif  w  n|e  9^% 
,l?a);  «ug  ft  fiwy<5h  mii^G»e  twieoWe  irsp^y  m4(yu^ 
j^cerz  ]s£61a  99a^huje;  pop  bye  ryoersik 
yWieia  jako  z  F^i^sieaiem  do  kr6]ow6j  ziKti^rsa. 
nVAVt^  pie8z§k  pokooi^;  psa  kto  aeobce  by^ 
,yj[e$li  i^§  pod  bok  swego  s^siada  nie  skiyje 
^S^gota:  tnidno  o  gracsM^w  by  gr^  sako^te^yli 
„A  todP^  z  9troj|  obadwtt  sztuki  nio  stracili.'' 

Nie^awadzi  mqie  wspomnieii  i  ksi^ia  Jasa  JaMm>Wr 
9Wpgo>  ktory  tak4^  powaie  zawoJapy  gry  ttj  mwfii^ 

n,?cKez  pawabne  t^go  s^nyey  Bzaeby 
^Piisap^ti  sit}  Toroy  do  Szab^l  aa  Laafay 

I^<)  tf^t  2i^l%dQ%i  do  sbwnika  LiBd^go,  aby  atf  prai- 
llQ^a^^  w  ilH  tp  r6toyGh  zdarzeBiach  uiywa  fi»9  a  Wk 
"m^z  ^mohoiwao^  ^zachowav^  N.  p.  ^ackmaQ,  (svyi). 
W  kQstk$  ^adffl^,  M  male  ^worogranki  ^elU,  mimm 
^^ckowana,  to  jest  z  roziiia%db  barw  ^lotena,  pato^ 
40itilkoww^y  robota  ^zachowanay  baftowana,  blaxen  4^- 
ckf^mn^  Umpaxt  szachowanuy  rozum  szachowanyi  4ol»a 
^^ckoumcami  leiqc^  (rozstrzelone^  rozproszone).  Szoi^l^- 
wmcami  nazywa  Czacki  mieszane  dziedziny.  —  Cbc^ 
wyrazi6  poloienie  polityczne  Europy  mdwimy:  Szacho- 
tmica  Europy  tak  dzii  stoi  itp.  Koronq^  szacAownii^  ba- 
9ywa  nakottiec  Kluk  kwiat  z  rodzsyu  lilii  (fritiUariat  me- 
leagris);  gdzie  (jak  powiada)  j^pospoUcie  dwa  kolory  9§ 
w  szachoimic§  ulozane.  (**). 

Obok  taki6j  wzi§to§ci  i  rozpowszechnienia  ttj  gry 
W  Polsce,  dawnym  j^st  i  doW  ci^kawynoi  z^bytki^W 


'^}  Dykoyonari  roiliiwy  T.  i.  str.  14. 


—    86    — 

z  XVH  wieka  piorantij^ey  wyskok  na  szachj  g^oin$g^ 
dwezesnego  kaznodziei  dominikana  OaMela  Leopot^, 
ktdiy  opisajqc :  Dom  bat}/  i  przeenonq  mu  kapUcf  di^bBt" 
skq  {•')  tak  si§  wyraia: 

^Aieby  ni  naczem  nie  sebodzib  t^j  seataiiBki^j  kapli- 
cy,  vr  kt6r6j  si^  Awi^cq  praeklf  te  imiona  jego,  ma  jedzcee 
a  ni^  i  diz^ri  dwoiste^  ktore  ^%  z  waroabniej  sadson^y 
QTobioiie.  A  posadzka  z  czego?  Zda  mi  si$  z  szaohowni- 
cy,  po  kt6r6j  stnigami  diabeikowie  biegiyi|;  bawi^c  Itt- 
dzi  mamemi  i  bardzo  nodnemi  zabawami''!  —  Dodany 
jest  drzeworyt^  szachownicg  przedstawiaj^y  z  napisem : 
nSzaefaownieza  jest  posaczka  kaplicze  diabelBki6j^  (^*). 
Powstaj^c  w  t^m  kazaniu  na  wszelkie  rodzaje  gier  ( jetft 
til  takie  wyobraionych  kilka  tuzdw)  pyta:  „Ale  podobno 
ozwie  si§  kto :  „  Ja  nie  gram  dia  zysku  ale  gram  dla  aa- 
bawy,  y  dla  tegoi  nie  mam  by6  w  liczb^  kostyrdw  po- 
czytany.**  Slaba  zaprawd^  wymdwka:  bo  przed  si?  mar- 
nie  y  fy  przegrawasz  ezas  nieprzeplacony  i  nieaszaoo- 
wany"  itp. — Poczciwy  LeopoBta  by!  w  swim  uprzedz^ 


*")  ObMx  »adlk«  Azvb  ksi^ke:  Oraiariufn  foUuemu  Cptt^a^u} 
dttok9wnego  fnun  X.  Oabryeia  LeopoUtf  vakonu  iu«ii4»il«tfj\ 
N»  ft^edmiedeiu  Jaworow$kUm  fr%y  koscieU  #'.  Miko^taja  w  dru^ 
kmmi  Jana  Smeligi  1613,  W  trzeoi^m  kazania  na  proib^  modlitwy 
paDski^)  y^Steifd  sie  imie  Tteoje  st  111—112. 

Vtyime  praytaosa  tytul  t  miqsce  draku  X,  Fr.  SiarczyAskt  w  O* 
htmie  wieku  Zy^munta  Iti  T.  1  0tir  288,  jakoby  Oratorivai  piia* 
in  iachowaegp  we  iAt9V>ie,  Sie^  wfaiaie  powyisie  osftaofleme 
ma^ea  jest  osobliwoi&ci^  w  nasz^j  bibliografli.  — 

"'}  Nie  wiem  gdiie  tu  dopatrzyf  p.  Naciejowski :  najdawniejs^ty 
rysunek  $%aeh6w  i  wareabow  jak  powiada  w  dziele:  Pohka  aii 
do  fiencsMfej  fo^wy  XVII  wieku,  Petersburg  i  Warszawa  1849 
T,  9  $fr,  148j  ffo  prdts  Siacftownity  nie  ma  ta  isfe ,  eeby  if  grf 
wyobraialV)^  a  pod  inriemeni  Waroabnicy  Jest  na  marghieBie  wyr^ 
bioiia  tablifls,  Jakicj  ir^ytraj^  do  pry  fryfttrrtk  z  napisenf:  y^War- 
emabjf  sq  wrotami  kaplice  szatanskUj.  P.  NaebjoifBU  opisn}^ 
w  Urn  diMe  ^.  1.  etr.  190'- 187>  dwofltrav  cabimy  n  paiid^  i 
•flftchty.  wipomiiia  i  o  Maohaohy  w  ktdre  frmo  o  pleiii|die. 


—    86    — 

nin  przeciw  szachom,  ostatnim  jeszcze  echem  dredmo- 
wiecznych  glos6W;  kt6re  powstawaly  na  t^  gr$,  o  ile 
naraiala  w6wczas  na  znaczne  pieni^ine  Btralj;  a  wzbra- 
niali  jq  g}6wnie  dachownym  i  zakonnikom  jako  rozryw- 
k;  nieodpowiednis^  ich  powolaniu.  Tak  skarci}  raz  iw. 
Piotr  Damian  kardynal  i  biskup  Ostienski  (f  1072)  pe- 
wnego  biskupa;  ie  podr64uj%c  gral  w  szachy  (•^). 

Swi^ty  Bernard,  kt6ry  napisat  w  1128  regal^/dla 
zakonu  TempIarynszdW;  upomina  ich  w  swdj:  ^Exorta- 
tio  ad  miUtes  templi^  aby  brzydziU  si§  szachami  roumie 
jak  koidami^ 

9 

Przytaczajqcy  to  Du  Cange  (*®)  wspomina  i  ustawy 
synodaln^  Odona  biskupa  paryzkiego  z  Xn  wiekn,  gdzie 
w  artyknle  29fym  zakazuje  klerykom  mie6  szachy  w  swo- 
ich  mieszkaniach. 

ie  jednak  surowodd  takich  przepis6W;  fycz^cych  si; 
kamodci  wtenczas  potrzcbDych,  a  z  biegiem  wiekdw  zmia- 
nom  podpadajacych;  pomahi  zwolniala;  widac  naocznie 
z  pism  i  kazaA  zakonnikdw  jak  Jakub  de  CessoUsj  Kan- 
Tad  von  Ammenhusen  itd.  kMrzy  brali  szachy  za  podsta- 
w§  do  moral6w;  wida<i  z  rozpraw  rdinych  kaznistdW; 
ktdrzy  odr6£nili  szachy  jako  gr§  rozunumq  od  innych, 
gdzie  sam  tylko  slepy  los  i  przypadek  wlada^  rozbierali 
szachowe  w^tpliwoSci;  jakoby  sumienne  jakied  wypadki 
i  wyrazili  o  t^j  grze  korzystne  zdanie:  a  Jan  Aqvila 
roztrz^s^g^c  w  komeotarzu  o  grach  (^^)  wszystkie  ich 
w  tym  wzgl^dzie  opinio,  wykazuje  2e  dachowne  osoby 
powinny  wstrzymywa(5  si§  od  szachdw  jedynie  w  cza- 
sach  pokutnych  i  w  dwi^ta,  kiedy  maj^  wainiejsze  za- 


'^}  Ob»ox  listy  jego  w  wydania  paryski^m  s  1610  Ksi^fa  I. 
List  10,  i  iywoiy  6wi|tjch  Sariasxa  na  dz'ieA  ZZ  late|^  str.  174. 

'*3  Glossariam  ad  scrlptores  mediae  et  inflmae  latinitatia.  Basileae 
1762  T.  8.  str.  90. 

'*)  Opnscalam  enchiridion  appeUatnm  ferme  de  omni  ladormnfe- 
•ere.  Oppenhelm  1614  atr.  14.  SO. 


—    87    — 

]9cia,  i  ie  nie  wypada  im  gra6  pnblicznie,  ani  o  pie* 
ii]%dze.  — 

Pisze  tei  Pawel  Jowiusz  w  iyciu  Leona  X,  4e  Swia- 
Hj  ten  papiei  lubo  pot§pil  koSci,  lubil  gra6  w  szachy 
i  byl  w  nich  bardzo  nawet  bieglym.  ('*).  —  Sobor  pro- 
wincyonalny  meksykai&ski  pozwolil  w  XVI  wiekn  ducho- 
wnym  u4ywa<5  tej  rozrywki  byle  nie  publicznie,  nie  gra- 
no  w  pieni^dze  i  nie  z  kobietami,  lub  w  ich  przytomno- 
sci  ('*).  Sobdr  nakoniec  Trydencki  rozstrzygnq!  takie 
w  podobnym  duchu  rzecz  eo  do  rozrywek  duchownym 
pozwolonych.  W  Polszcze  powiedzial  ju4  w  roku  1615 
wsp61czcsny  Gabrielowi  Leopolicie  kaplan  Kasper  Ci- 
chocki  w  swych  Rozmowach  Osieckich  (^*)  4e  „wiadomo 
jak  i  szachy  znalazly  surowych  cenzor6w,  lecz  4e  zaba- 
wial  Bi§  niemi  sam  cz^sto,  nie  dla  lichego  zyskn  ale 
dia  zaJQcia  umyslu,  co  te4,  jak  mniema,  ^adnemu-du- 
chownema  wzbronid  nie  moina. " 

Przegl^dn^wszy  tb  wszystko,  cokolwiek  ndalo  nam 
8i§  wynaleS6  o  t6j  grze  w  Polszcze  z  XVII  i  pierwsz^j 
polowy  XVm  wieku ,  przechodzimy  do  czas6w  Stanista- 
wa  Augusta,  w  kt6rych  jak  powiada  uczony  Lukasz  60- 
tfbiowski  C'^)  mieliSmy  niem&lo  zawolanych  szachowych 
graez6w.  —  Krasickij  co  ledwie  kt6ry  przedmiot  zosta- 
wil  nietkni^tym  od  lekkiego  swego  a  dowcipnego  pi6ra, 
po6wi§cil  par§  kartek  i  szachom  (^*)  przyznajq.c  im  pier- 
wsze  miejsce  mi^dzy  grand  i  mieni^c  je  by 6  fraszkq  tyl- 
ko  z  pozoru  0  ktoi'tj  war  to  pisae.  Nie  rozwodzi  8i§  nad 
wyhiszczaniem  istoty  tej   gry,  bo  jest  jak  uwaza,  po- 


**)  De  Vita  Leonis  X.  ks-  4.  str.  86. 
^  '^  Thomasiaiis  de  yeteri  et  nova  ecolesiae  disciplina  T.  8.  str. 

^^  Alloqaia    Osieccnsia.  CracoYiae  1616  str.  482.    I  on  naijrwa 
Szaeliy  y^Latruneuhs.^ 

'0  Gry  i  sabawy  — Warszawa  1831  str.  34. 

^0  Obacz  dsiefa  jego  Warssawa  1929  T.  7.  str.  246— 2A0. 


—    88    — 

mzechnk  znanq^  i  przestaje  sa  podaniaeh  i  wnioskaGb 
0  j6j  pocz^tkach.  Wjjtpi  shisznie  aby  byla  znan%  Grer 
kora  i  Rzymianom  i  pray wodzi  zftafi%  powiastk^  o  Bra- 
mime,  ktiiiy  mial  j%  wynaieW  dl*  daaia  zr^caa^  naiiki 
indyjskiemu  despocie,  4e  sam  bez  miiodoi  i  wieraoAci 
poddanych  nic  zdzialad  nie  zdola.  WiadomoW  t^  zamy- 
ka  Krasieki  bardzo  pobieinq  a  po  wi^a^  cz^ci  mylr 
111%  wzmiank^,  o  kilku  pisarzach  szachowych,  gdzie  do- 
fitala  si§  jak  uwaialifimy  wyi^ ,  i  Kochanowskiemu  »- 
wJaczjy%ca  nazwa  ttumacza  Widy. 

Dnigi  dwczesny  poeta  Trembecki  byi  sam  zawolanyni 
szaobmistrzem ,  a  mial  jak  pisze  Gol§biowski  (")  »r6- 
,wnego  sobie  a  pono  wyiszego  iyda,  z  kt6rym  gr»6 
lubiL  Przybywa  celiy^cy  w  tej  grze  do  Warszawy 
„Anglik,  byl  u  dworu,  pokonal  najslawniejszych  graczy 
„naszych  i  Trembeckiego  nawet  Szlo  o  narodow%  i^- 
„w§,  porozumiawszy  si§  z  iydkiem  i  opowiedziawszy 
„mu  spos6b  gry  cudzoziemca,  Trembecki  anglika  do 
^siebie  zaprasza,  i  4ydek  6w  przypadkiem  >akoby  tarn 
si§  znajduje.  Slabego  udaje  Trembecki,  a  zatem  tak 
dzielnemu  graczo wi  nie  mog%cego  sprostai ,  prosi :  aiali 
niiie  zechce  Anglik  chwil§  rozerwa6  si§  z  do§6  bieglym 
i»w  t^j   grze   polskim  iydkiem. 

„Rzucil  nafi  okiem  pogardy  cudzoziemiec  dumny,  o- 
jjpieniqdze  i  do66  spor^  liczb§  £ydka  wyzywa.  Zezwala 
^na  wszystko  iydek  je61i  przegra,  lecz  nawzajem  ofiwiad- 
„cza  „4e  kiedy  mu  si§  wygra6  zdarzy,  nie  piaiiijdzy 
n Anglika  pragnie,  lecz  wymawia  sobie,  M  dla  pamiqtki 
^urinie  mu  guzik  od  sukni."  Przystaje  na  to  Anglik, 
„8iada  i . ..  przegrywa.  „Wi§c  m6j  guzik jeden,"  ozwie 
„m§  iydek,  i  utnie  guzik  odspodni,  zwierzchn6j  snkni 
„08zpeca6  nie  chc^c,  jakoby  . . .  Zdziwiony  i  rozgniewa- 
„ny  Anglik  gra  coraz  dalej ,  coraz  gorzej ;  przybywa  nie- 


» 


ft 


75 


)  Gry  i  xabawy,  jako  wyi^j.  — 


_    38    — 

j^wamcoM  kkA  z  go6ei^  z  osAb  od  dncm  m^flwstego. 
« AagKk  traei  goaik  jeden  po  dragim,  w  wAdektodd  wptt«> 
nda,  iwr^a  trzynuy^o  ten  nbidr,  przeklenstwa  angle)* 
,8kie  na  zwyoi§z69  miotaj%e  wypada  aa  dziddziniec,  p6- 
g^ftozem  Trembeckiego  do  giebie  wraoay  tydkowi  odflj^la 
gile  wynosi6  mogla  przegrana,  lecz  ten  mn  ^niikAw 
^«ie  zwraoa,  Anglik  r^wnie  pieni^zy  raz  po6wi$eoiiych 
^tMjj^d  nie  obce. —  Opnszeza  Warszaw^  cndzoziemiee, 
^dobne  ie  w  teb  sobie  nie  strzeli}.  Kr61  si^  naAnriat  z  t^ 
^pnyfody  i  zh>stki  doninemn  wjrzi|dzon6j  ^  zwy^i§zoa 
„i  od  monarchy  adarowany  hojnie,  do  Trembeekiego 
^tak  pnjlgtisjt ,  ie  po  wypodkadi  ostatnich  z  nim  w  TtA- 
i^czynie  osiad}  i  chwil  jego  ai;  do  zgonu  towarzysz  la* 
>,b7,  zamotnodd;  troski  jego  i  cierpienia  koit^  gry^aj^ 
,8  aim  cz^to.''  — 

Wielkhn  t6j  gry  zwolennikiem  i  znawc^  by}  na  Avro^ 
tVb  Stanifllawa  Antoni  Dzkduszyeki^  Pisarz  Wiel.  Litew- 
flki,  Sekretarz  Rady  nienstaj^cej  i  Jeneral  poczt  w  kr6- 
leatwie ,  kMry  zgromadzat  zwykle  co  tydzieA  WBzystkie 
szadiowe  znakoraitoi^  w  sw^  pomieszkanin  w  gma- 
ehn  pocztowym  przy  nlicy  barani^j.  Przeciei,  mimo  tak 
ddkitnegOy  jak  widzieiii^my  i  tak  widkiego  npoWHzech- 
sieBia  t^  gry  a  nas,  niemielidmy  do  najnowszydi  cza- 
s6w  iadnego  polskiego  dziela,  gdzieby  j6j  prawidla  i 
tajniki  teoretyezoie  i  praktycznte  dla  pragn^cyeh  wy- 
doakonaknia  nt^  w  ni^  wyloi^one  zostaiy,  kiedy  into 
narady  licz^  po  kilkanadoie  i  kilkadziesi^t  podobnydi. 

Dopiero  W  r.  1809  wyszlo  we  Wroclawiu  bezimietute 
thnliaeaeQie  pisemka  angielskiego  Adolfa  JuL  Fkldinga 
pod  tytntem:  Nowy  Bposob  nauczema  si§  gruntohbfAe  gry 
St^how  zawieraJ4cego  8zed6  wzoi^owych  partyj  i  15 
radieznyoh  i^teaoWii^k)  gdzie  po  kraciudinym  wyUadzie 
pfvwid^  i  wlaznodci  figar,  z  cafych  partyj  przeehodzi 
do  zakotoaen  tak  zwanyck  kwiciaeei.  Zdsge  dig  jedaak 
te  bezimiemgr  nie  tlumaozyl  z  angielakiego ,  ( okoto  r. 


—    40    — 

1800  wydanego  oryginahi)  ale  juk  z  niemieckiego  prze- 
Uadu,  w  Berlinie  pierwszy  raz  w  roka  1803  ogloszo- 
nego.  Tot  samo  polskie  tlumaczenie  amieszczono  dosto- 
woie  w  dzietku:  Nqjtiowszy  almanak  dla  grqjqqfch 
w  kariy  i  w  szachy  przez  JuUmza  Cezara  we  Wrocla- 
wiu  1821. 

Pierwsze  zad  i  jedyne  dotqd,  ile  wiem,  oryginalne  pol- 
skie dzielo  0  szachach  nkazalo  si^  dopiero  przed  20  laty 
pod  tytcdem:  Strategika  szaehowa  czyli  prakiyczny  spo- 
sob  doskonalenia  si^  w  grze  szachow  przez  K,  Krupskie- 
go  redaktora  Gazety  Warszawskiej.   W  Warazawie  1835^ 
(8ka;  w  jednym  tomie  str.  302)  autor  powiada  w  przed- 
mowie,   t^   „apodobanie   w  nich  a  nas   a  szczegdlni^j 
^w  WarszawiO;  gdzie   niema  iadnego  porz^dniejszego 
ndomu,  w  kt6rymby  nie  umiano  gra6  w  szachy,  a  przy- 
„tem  brak  nauki  tej   gry  w  j^zykii  polskim,  zach§cily 
„go  do  napisania  Dioiejszego  dzietka,  bo  wydana  w  1809 
„w  Wroclawiu  broszurka  zdola  racz6j  odstr^czyd  od  sza- 
„chdw  jaik  zach§ci6."  Najlepsiym  pewnie  dowodem  pra- 
wdziwodci  twierdzenia  Krupskiego   co  do  zamilowania 
gry  u  nas  jest  dol^czony  do  dziela  spis  prenamerato- 
r6w  obejmoj^cy  dwiescie  dwanascie  nazwisk  miQdzy,kt6- 
remi  znajduj^:  OgiAskich,  Ty8zkiewicz6w,  WoHowicz6w, 
Wielchorskich,  Branickich,  Bzewuskieb,  0Iizar6w,  Ledu- 
chowskich,  Niemojewskich,  Swiejkowskich ,  Boztworow- 
skich,  Gliszczyfiskich,  znacznych  urz^dnikow,  jak  Lubo- 
widzkich  i  t.  d.,  a  nie  jeden  po  dwa  i  \yi§c6j  egzempla- 
rz6w  zam6wih    Ernpski,  doskonaly  widad  znawca  tej 
gry,  korzystal  z  najlepszych  w  tym  przedmiocie  dziel 
angielskich,  francuzkich  i  niemieckich , 'i  przyshiiyl  si§ 
polddm  j^j  milodnikom,  ksi^i^k^  podaj^c^  w  6pos6b  ja- 
eny,  wywodny  i  nauczaj^cy,  latwodd  do  zgl^bienia  wszy- 
stkich  j6j  zasad  i  tradnodci.  WyUad  teoretyczny  popart 
i  objadnil  6wiczeniami  prakiy eznemi ,  na  300  przeszto 
tablicacb  systematycznym  porz^dkiem  ijdo^nycfa.  Odrzu- 


—    41    — 

eil  dawni^szii  metod^  anaUtyeznq,  ktdrdj  trzymal;  Bi§  P!- 
Udar  i  wielu  innych  mistrzdw,  gdzie  z  calych  party]  do 
ularnkdw  i  pojedynczych  zako&czeA  (matdw^  kofic6wek) 
przechodz^^  a  przyj^l  inetod§  sjfnteij/cznq  post$pujs|C 
Btopniowo  od  n^jprodciejszych  poloieA  i  mat6w  do  naj- 
zawilszych  stanowisk.  SJusznie  bowiem  uwato:  ie  „i  na 
«wojnie;  kt6r6j  obraz  przedstawiajq  szachy,  nikt  nie  od- 
^waiylby  si$  rozporz^dzai  wielk^  armi^,  nieumiej^c 
^dowodziii  korpasem^  prowadzid  pulka,  kompanii  a  na- 
„wet  platona^.  Podi^  tei  latwy  sposdb  matowania  ogo* 
loconego  kr6Ia  popkiem  i  konikiem,  co  najzawolansi 
mistrze  poczytali  za  jedno  z  najtradniejszych  zadai^,  nie- 
podajy  do  tego  iadnych  stalych  prawideL  Fowiada  ±e: 
wedtag  jego  metody;  dzieci  nawet  poj^ly  ten  mat  aa 
jednq  lekcy^  i  dawaly  go  kaidemu  najbiegl^j  broni^- 
cema  si§  graczowi.  Przydat  na  ko&ca  przeszlo  300  zaj- 
maj^cych  ko6c6wek  n^jslawniejszych  mistrz6w,  mi^dzy 
ktdrymi  przywodzi  i  Aleksandra  Hoffmana  z  Warszawyy 
ktoiy,  jak  slyszalem  od  os6b ,  co  z  nim  grafy,  niemia} 
r^wnego  sobie  w  t6j  stolicy  (w  latach  1826-1835)  a  b§- 
d^c  nieco  podobnym  do  Diogenesa,  mnsial  by6  opfttry- 
wanym  w  jaki  taki  anrdnt^  kapelosz  i  bdty,  aby  m6dz 
siQ  pokaza<i  a  najpierwszych  os6b  pragn^cych  graA 
z  nim  a  siebie. 

Do  celniejszych  szacbmistrz6w  liczono  tei  powszech- 
nie  Jerzego  Samuels  Bamltkiego  w  Krakowie,  kt6ry,  gdy 
mn  wiek  mocno  oslabil  pami^d;  przenosil  tQ  gr^  nad 
rozmowQ,  na  kt6r^j  nie  zawsze  dobrze  wychodzil,  mia- 
nowicie  z  uczonymi  wypj^tujijcymi  si§  o  riiine  Bzczeg6ly 
historyczne  lub  bibliograficzne.  Jeden  ze  znakomitych 
naszych  wieszcziw  powiadal  mi,  ie  gdy  odwiedzil  pier- 
wszy  raz  Bandtkiego  aby  zasi^n^6  od  niego  pewnych 
objai6niei^,  zapytal  go  przedewszystkiem  stary  literat, 
»a  gra  pan  w  szachy?'*  „Nie  odrzeeze  zdziwiony."  „Ha! 
to  wife  rozmawlajmy!^^    Fodobn%  slaw^  szachow^  miai 


-    48    - 

tskdse  l:^f4&r  8o6af^i  objwattel  podoIsUy  tituBAy  pnM 
kilk4  iBty  we  Frmcyi:  easAitgaje  na  ni^  stosmie  i  /an 
Nfiwai0WJ9ki  ftitfsta  <db-ama((7^nj,  ktAry  rozwi%z^  par^ 
02aohOFWyoh  zadaft  pPodany^A  e^^  Upskm  illusirmMnifm 
fjfgodniku,  W  Pez&Mia  £a^%z<^  si^  Biedawno  fchtb  sM- 
iAowff  {jskidb.  lice^  iii6  w  Earopie:  vr  Indyaofa  i  Atofe- 
ryce  przeszto  tnydziedci )  i  wyiswri  2  koi&cem  t.  1838 
Afei  Jhrlviski  na  dwie  roeprftwy;  kt6re  odb^  si^  w  Ist- 
tMh  1^39  i  1840  w  ten  sposdb;  te  kaide  potfiqj^iie&id 
oglftssalu  eo  tydziefi  z  jed»6j  etrony  ga^eta  Teissa  w  Ber- 
tiiite  Kdrugi^j  Oazeia  posnateka.  Zttfa^ly.wr.  IS^^o- 
Any  beiiiitoki  szadiBiifitrK  doktor  Ludmk  BMbm  dsld- 
IM^  komiflsyi  do  ki6rowaiiia  temi  pardami  od  klabu 
b<^rB#3kiego  wybrati^  6klada}%ei6j  si;  t  odittk  giM^dw, 
oglosil  w  r.  1843  te  dltigie,  z  zttpekym  dla  Berlina 
zas^ezytem  przeprowadzone  walki^  bo'  ^  pierwfitsij  pod- 
dai  819  klab  poma^ski  przy  24tem  pods^ienia^  a  w  ^n- 
gi^  jti4  przy  19tem  ^).  CWy  mdj  ojcieo,  wielki  gty  Wj 
rw^olennik,  odwiedzfi  Bledowa  w  Beiiinie  w  r.  1843> 
dal  mu  dla  mfifie  wykaz  dziet  najlepBzyeh  w  tym  wzgtH" 
dzie  a  oraz  spis  oelniejszych  ^acz6w  poznaAskk^ ,  tiri^ 
dzy  ktdremi  stoi  Beferendarz  Jerzemki  i  glotoy  poMtfk 
w  r,  1848  Ktatdhoftr  (KrotowsW). 

Lecz  godzi  si^  j  Mt  przesta<i ,  boby  nmie  p<m^it  mo^ 
Dodatek  do  CzasUy  i»  taktemi  arfyknlaGui  stamm  si^  go 
tamatawac.,... 


^')  Zwiei  and  Pfinf^ig  Gorrespdndens  -  Partiett  B«pliii  IMa  8vo 
Droft  tyM:  Hi^  swiBdheA  dem  Berltaer  ukid  Posefttr  Rl«b  dsrok 
Correspondens  gespielten  Stohaoh  -  Partien  rait  Anmerkangen  and  Va- 
rianten  nebst  einer  SammlangyonFaofEi^  anderen  Correspondenx-Par- 
tien  licrausgegeben  von  L.  Bledd^. 

Maukcvcy  DeiBDvsxYCia. 


0  WmMm  LEZAJSKffifl 

RZECZ  ARCHEOLOeiCZIIfA. 


2  twoiemt  bo^iuityiy  b  begatti  lw«jeiiii? 

Z  pietei|  dzielojeh  limHi^w  syndw  tw«|;o  4^ona? 

Przeiniii^lu6  D»  ^wiecie  jakby  sneni  prseiftnioiia. 

KMi  ci^  potrafi  dsisii^  wyczytywao  biegle 

Na  fitaredwieeki^  ksi^^ee  kib  na  star^j  eeglef 

Kiefy  twDj^  pami^fc^  cBajdItie  v  polv  ehYopftf 

Alb#  fliekawy  rjM  w  karehanie  odkopie, 

Ze  sskieletn,  s  oknich6w  ielasa  lab  c^iay 

Kt4(i  zdofa  wypowiedziee  los  caJ'eJ  kraiDy 

Kto  wyssa6  6wi|t^  prawd^  s  podaniowych  basni? 

Kto  w  literae  samkni^te  iryeie  nam  olja^nit 

Kto  Mttrok  capadfyeh  0Kai6w  ocUwicrili  eha4S  trocbaf 

Ohyba  serM  polK>^e  eo  praojcdw  kpoh*. 

W  r.  1863  w  pidmie  czagowem  wy^odz^cem  we  Lwo- 
ide  pod  iiaew^:  Dmrmik  Litgrm&ki  w  nr.  32,  w}^zyta- 
lem  domeBienie  z  Le^ska,  2  podpisem:  .X.  Mairya  Pod- 
ll^udd  wikaiy  w  LetolBku:*"  0  odkrytem  tamte  uroozyBkn 
Iwiiffwmfch  na  sMm  McUawwioh .  nni  ^  pnedmiotAw 


—    44    — 

srebmych,  br^zowych  i  Aelaznych,  oraz  pieni^tkdw 
rzymskich.  Doniesienie  w  kr6tkich  zawarte  slowach,  po- 
dawalo  tylko  wiadomod6  pobietn^  o  micjscn  i  przed- 
miotach  wynajdywanych  bez  szczegdlowego  onych  opi- 
su;  i  niejednego  zapewnie  z  naszych  archeologicznych 
badaczdw  zwr6ci}o  w  swoim  czasie  uwagQ,  zwiaszcza: 
ie  0  podobnych  odkryciach  n  nas  w  Galicyi,  rzadko  za- 
slyszei  moina. 

Wiadomodi  ta  i  mnie  mocno  zaj^Ia.  Wiedz^c  zb&  it 
nad  dolnym  Sanem  od  dawna  zn^dowano  urny  i  inne 
wykopaliska,  pragn^lem  teraz  kiedy  o  nowych  donie- 
siono  odkryciach,  rzecz  t^  zbaba6  blii^j  i  ileby  moina 
szczeg6lowo. 

Nie  znaj^c  osobiScie  ks.  Podgdrskiego,  ani  tei  maj^c 
sposobnod6  dotrze<i  na  miefscC;  postaralem  sIq  za  po- 
drednictwem  wspdlnego  nam  znajomego  zawi%za6  z  nim 
listowne  porozumienie.  Podrednictwo  to  otwarlo  mi  dro- 
g§  jakiij  pragn^lem  i  postawilo  od  razu  na  stanowisku 
dobrych  stosunk6w.  W  ks.  Podgdrskim  znalazlem  m§4a 
6wiatlego  i  rozumiej^cego  gl§boko  rzecz  o  kt6r6j  do- 
ni6s};  a  zarazem  ch^tnego  i  uczynnego  pomocnika  w  ba- 
daniach  moich.  Z  rzadk^  tei  nprzejmo6ci^,  nie  tylko  ie 
mi  wszelkich  o  kt6re  go  prosilem  dostarczyl  objaSnieA, 
ale  nadto :  wszystkiemi  znalezionemi  przedmiotami  w  wy- 
kopaliskach  Leiajskich  raczyl  zbogacii  zbiorek  m6j  ar- 
cheologiczny.  Od  dw6ch  lat  przeszlo  od  tego  czasu  wy- 
mienilidmy  z  sob^  w  t^j  sprawie  nie  malo  listdw,  bo 
nie  0  jedno  trzeba  mi  bylo  si§  pyta6,  wiele  i%da6  wy- 
jadnieA  i  r6wnie  du4o  otrzymywai  odpowiedzi;  a  stosu- 
nek  nasz  cho6  mi§dzy  nieznaj^cemi  si^  osobidcie,  ntrwa- 
lil  siQ  owemi  listami.  Jak  zad  poj^^dana  jest  taka  po- 
moc  w  badaniach  nankowych,  i  jak  mila  taka  spdjnia 
kiedy  j^  napotka6  zdarzy  si§ —  ka^dy  zroznmie. 

Majqc  wi§c  pod  r^kq  wykopaliska  i  potrzebne  do 
nich  miejscowe  wyjadnienia  z  iaski  ks.  Podgdrskiego^ 


—    45    — 

zig%lem  sif  Addlejszjrm  onych  rozpoznaniem.  Badania 
glfbsze  doprowadzily  mnie  do  przekonania:  2e  aczkol- 
wiek  znaleziska  te  drobnych  s^  bardzo  rozmiardw^  po- 
li|czone  wszakie  z  datami  historycznemi  owych  mg}% 
zaciemniony ch  czas6w  —  kiedy  po  ziemiach  slowiafuskich 
r6ine  przesawaly  si^  lady,  i  z  tern  co  o  tamtych  cza- 
sacb  i  ludach  przekazali  nam  starzy  historycy^  a  nowsi 
starali  si^  zbada<i  i  TOzjsAm&y  do  pewniejszych  moga  do- 
prowadzi£  wniosk6w  i  przypuszczeA.  Baz  rozpocz^ta 
rzecz  nros)a  w  do6<i  spore  notaty,  ktdrych  w  tece  dla 
siebie  samego  tylko,  s^dzilem  ii  nie  naleiy  zatrzymy- 
wad  Zt%d;  tak  o  samych  przedmiotach  ^  jako  i  wyniku 
z  nich  bistorycznem  powstato  to  sprawozdanie.  Staraj%c 
siQ  rzecz  t§  jak  rozamialem  uj^d  w  pelnodci,  niechcia- 
1cm  poprzestawad  na  samym  tylko  —  i  czczym  do  ni- 
czego  nie  prowadz^cym  opisie  wykopalifik,  a  przez  to, 
przyszlo  8i§  nad  iii%  przydluidj  troch^  rozpisad. 

Od  lat  kilku  badania  archeologiczne  zajmuj^  a  nas 
wieln  powatoych  ladzi,  zwlaszcza  na  Litwie  i  w  Kr6- 
lestwiO;  a  w  ostatnich  czasach  pojawialy  sig  g^dcidj 
w  literatarze  naszdj  pisma  tdj  tredci.  Dot^d  jednakie 
nad  znajdowanemi  w  rdinycb  stronach  kraja  przedmio- 
tami  malo  kto  gl^bsze  robU  study  a  ^  poprzestaj^c  li  na 
powierzchownem  onych  opisie.  Mimo  wi§c  tych  prac, 
nanka  archeologii  niestan^Ia  u  nas  dot^  nSL  stanowisku 
g}§bsz£jy  roznmoj^cdj,  krytyczndj  umiej§tno6ci — niepo- 
d^a  dot^  r$ki  swej  starszdj  siostrze  histoiyi;  niedopo- 
maga  do  rozdwietlenia  ciemnych  cz§sto  ondj  manowc6w. 
Wyj^tek  moie  jedyny  chod  i  to  nie  w  zupehiodci  sta- 
nowi  M.  Grabowski  w  swdj  „Ukrainie.''  Prawda  ±e  u 
nas  malo  bardzo  w  og61e  na  t6j  drodze  robiono;  dla 
tego  brak  nam  jest  wielki  przygotowawczych  badaA^ 
ir6del ,  a  nawet  samych^e  zbior6w  —  bo  nie  wiela  ladzi 
i  w  tdj  chwili  jeszcze,  zwraca  awag^  swoj^  na  podo- 
bne  przedmioty. 


—    46    — 

W  kmyoh  sagnuucznydi  Uteratnimdi,  dalcfco  wyprv^ 
dzono  nas  joA  w  tym  irzgl^dfae.  Fianouzi,  Niemcy  a  Ur 
wet  pobratymcze  nam  Czeefay  oddawna  sapatnijq  tif 
z  krylyeznego  i  badaweaego  steaowiska  na  Aroheolo* 
gi^y  jako  jui  na  stanawiBkn  amiej^odei  u  nioh  b^r 
dtfis^  Pis^  obszerne  dziola  i  wywody^  zakiadiyii  mur 
zea;  twarz%  na  wszystkie  airony  Towar^atwa  Staro- 
iytnieze.  Da  B6g;  mote  i  n  aaa  zaAwied  jmede  ja^ 
Mtjnm  gwfazda  w  ttm  poht  Dla  tego  jako  j6j  zwiir 
stttn^,  z  radoteiq  pehMj  dobreg  otncby^  witamy  nowo 
pow»taji|ee  mnzeam  arcbeologiezne ,  wmz  z  stowwrzy* 
szenlem  lndzi  tego  zawoda  w  VTSinie ,  pod  sterem  wkih 
kiego  miloiSnika  i  znawcy  staroiytnodci  Enstodiego  hr. 
Tyszkiewieza. 

W  badaniach  areheologioznycb  przedmiot6w,  zivta- 
«zcza  po  wykopalifikach  wynajdywaayeh,  nie  tylko  zwra^ 
ca<i  nalety  nwagf  na  ich  ksztaity  i  powieovchownod^ 
ale  zarazem  poznadby  trzeba  do  jakioh  Ind^^w  i  w  ja- 
kieli  czasaeh  naleied  mogly;  a  iaden  8zczeg6},  ifcadna  na 
pozAr  drobnofltka  nie  mo£e  acbodzi6  badawezego  oka. 
Z  tak  dopiero  wyrobionemi  wnioskami  jeieli  siq  je  za- 
traymnje  na  kareie  historyi,  mo^na  wtedy  aliio  jq  za^ 
twi^dzid;  lab  tei  wedhig  potrzeby  ro:qaAni£  i  sqprosto- 
wtt6.  Bez  podobn6j  arcbeologiczn^j  d^inoAei;  sama  ar- 
eheologia  byiaby  malo  znacz^cq  nauk^,  albo  racz^j  czcz^ 
tylko  zabawk^^  a  ez^sto  raani^  tych  lubownikdw —  coby 
staremi  skorapaml,  oittamami  kamieni,  lub  kawalami 
br^zH;  ti^aza  i  miedzi;  zapehiid  radzi  p6Iki  w  8Woj6oi 
mieszkaBin. 

W  moioh  badaniaoK  nad  Leiajskiemi  wykopaKskami 
spotfcad  mi  si^  wypadalo  z  twierdzeniami  najpowaini^j'- 
B»y^  badaezdw  ubie^^  wiekdw  Stero  -  SlowiaAskich 
» tmerdzeniami  Lelewda  i  Szaftw^yka.  froBtowsA  wnio- 
ski  tek  wielki6j  u  nas  powagr,  nie  lada  zapcwnie  zada- 
nie;  wszakie  jetoli  potrzeba  i  naleiy,  i  przed  tim  achy- 


-  «  - 

loi  m  ^  imteftf  Fa(bmQ  m<m^  mA^  whmfit  wjWQij 
w  tii  spmwie^  niiawAi  j^  w  v^mld  nkm»m  umwi^ 
Sq  W  niQcmeb  tak  odiiegm  «taMytiioii^  t»k  e9]F9to  m 
4<ll^%t9eh  i  p7^jrpii8|}C2M»iach  i^p^ah;  gd»^  liwJadQr 
#tNm  hiatoiye^Hie  ^  fl%  piepawne  lab  te^  dw<^en{M)zii^ 
ipiiQO  w^zyBtkicfb  rQ«iq|€fW4&  i  4awo4xQ(i,  waioski  i  prxy- 
fWl^^ii^  Wi  taH  ta^o  9ftrAi>  <tods%  ai^  iy%6  w  pe^ 
wiuki«  Vo^n^  mf^  j^do^kM  mi^C^  jm»t^ss»jmf  ja^  owe 
drogos^y  «m(}ip<m^  9A  ra9ftoj«^U>  do  obmoia  pewni^ 
W^  i  W7go4Qi4|flz6j  ^ieezki  w6r<^  rozbl^gilj^oycb  si^ 

ffBl^imiKf  9i§r  ia^ali(i>  przed  e^yis^^jrfks  na  oz^m  w^ior 
9^  m<^Q  opienw,  Qdlogto&i,  ».  bardzi^  okoliez&oi^c^ 
^1^  m  z$i^8^  ffiiAO  cbQci  pzefawmi  i9^i&a,  Hiddo- 
zwolify  mi  zbadai  osobidcie  miejsQQWo^  Le^ajskA,  Q4o- 
§otmiefAf^  ZBOWQ  Q^  wsi  od  obQ^omi^azjcb  k^i^^owych 
po^^cy,  i  ^(hih^dqM  o^a^ownpi^  8^9  na  podr^Qviyi^ 
^Vr  4r6d]^b«  m^^y  nl^  jad««  usfe^a  dQ  piaq^a  tec^ 
49PQ^<^-    Fod^9  wi^»  Qi^  CO  imie  9tfl^  w  t^  ne^^iy. 


I. 

Zaium  przy8i«F0i]piy  dp  opi^a  i  ooeKi^Aia,  pf»edmiat^w 
ar(4l^o}ogi6ZBy<^  ^s^dowiyEo^oh  w  wykopaliskach  hotsiy 
#U^¥y  i  <^wi^i9y  9idme  nasze  pod  wzglQdeiii  iob  «itor 
rc^d^€|^  i  {M^hoda^fti^,  «ie  od  n^eczy  piorw  j^snc^ 
l^ad^  fzufi^.  dhneiA  n$k  pc^oj^^i^  ^ogriii^czn^  samcgp 
(ieiajpty»  i  ^^y;  nmimii^j  skj^^lii)  s^  rastr^eony^  wspor 
iim^  49^jiiowy€t^  cfeoi  pobkii^ii^ie^;  lys  Wstoryo^ny  B)ji^A^ 
Qwj4ila^  ?oj|6ck^  olioUcy  wplyn^i^  moi^  cbo^  troQh^  na 
ol^irietlei^  p^e)dbi3t;aryo?;i^b  csja^^w,  s^  ktfirycb  zabyflM 
Wl^Pfiywane  BQtobod^Ay  i  raj^w^  i*Al«fJwy  pwwyk.  na 
lady  i  ich  cbarakter^  do  kt6iycb  w  swym  czasie  nale- 
ialy.    W^^nmm^  ^  ^^mni,  Zftpi^we  }JA  m  Isar- 


n 


—    48    — 

tach  histoTji ;  jakkolwiek  nie  mogfi  nits  wBzysikiego  po- 
uczyi  pod  wzgl^dem  tych  zab7tk6W;  to  przeciei,  vfinnj 
by6  ow6m  ogniwem  l^cz^c^m  czasy  przedhistoryczne 
z  historycznemi ,  wykazad  —  ±e  na  lych  samych  miej- 
scach;  gdzie  nieznane  nam  teraz  lady  swe  koczowiska 
miewaly  —  i  w  historycznych  jui  czasach  nie  jedno  za- 
Bzlo  zdarzenie  godne  uwagi;  a  obok  miejsca  wielkicb 
dawnWj  grobowisk  i  mysteridw  pogaAskich ,  jadnieje  te- 
raz pelen  laski  i  cnd6w  obraz  Matki  Zbawiciela. 

Tema  historycznemn  przegl^dowi;  wiemy  it  duio  tn 
brakowa6  b^dzie;  wszakie  niedokladnodd  t;  niechaj  u- 
sprawiedliwi  brak  wiela  materyaldw  podr^cznych,  nie- 
nini^j  i  to  —  4e  gldwnym  celem  naszym ,  nie  jest  spisy- 
wanie  history!  miejscow^j ,  kt6raby  nawet  za  daleko  za- 
prowadzid  nas  mnsiaJa. 

Na  prawym  brzega  Wisly^  na  dolnym  do  ni^j  biegu 
SanU;  zalegla  lesista;  zapadla,  podmokia  okolica  ^  kt6ra 
Bi  w  !^6}kiewskie  i  Zbczowskie  przechodzi.  ^Szeroki 
pas  ziem  piaszczystych  —  m6wi  nasz  Geograf  ')  —  od 
arodzajnych  namulisk  pocz^wszy,  a  koficz^c  na  naj- 
lekszych  wydmnchach,  pokrywa  ta  ogromn^.  prze- 
strze^  ziemi;  poczynaj^c  si^  na  zachodzie,  jnt  w  pdl- 
noen^J  cz^Sci  Tamowskiego  od  ujdcia  rzeki  Nidy,  ci^- 
gnie  siQ  na  poprzek  doln6j  Wisloki  i  dolnego  Sanu  na 
Lezqjsk^  spnszcza  si^  nast^pnie  raz  kn  Wiszni  S^dow^j 
faikiem,  podnosi  si$  dal^j  jak  Jawor6w  i  Jandw,  zalega 
cai^  pohidniow^  czq66  i^6lkiewskiego  wyj^wszy  ziemi 
Belzki^jy  i  przeci%ga  si§  dal6j  na  Wschdd.  Caly  ten 
pas  ziemi  jest  lasami  pokryty,  a  tak  naleJ:y  awaia6  t; 
okolic§;  za  obszar  lefiny,  miejscami  tylko  wytrzebiony, 
taky  ie  wsie  tataj  potoione,  s^  istotnie  tylko  lednemi 
polanami;  otoczone  dokola  nieprzeci^tym  dot^d  lasem.* 

W  taki^j  to  okolicy  nad  dolnym  Sanem  —  o  milQ  ni- 


0  W.  Pol  —  Rmt  oka  na  pMnoene  stoki  Karpat  str.  75. 


—    49    —  . 

U^  po  nj^ciii  Wifllokn  do  SanQ,  jest  Lezaj'sA.  Okolica 
cala  zasypaua  ta  piaskami;  zarosla  szpilkowemi  lasami, 
zwiliona  podmakaj^cemi  wodami  i  moczarami;  dziwnie 
posfpne  przedstawia  oku  wejrzenie.  Na  powierzchni 
gdzie  niegdzie  zwir,  jak  oko}o  Majdaua^  indzi^J  wiele 
odcisk6w  mnszlowych  i  roAIinnych  y  jak  kolo  Ranilowa, 
indzi^j  zQowa  widkie  bryly  granitu  polnego,  jak  kolo 
Baniiowski^j  Woii.  Jest  i  rada  btotna,  a  z  rzadka  pta- 
ty  ziemi  glinkow6j.  G<^r  niema  nigdzie.  Wielka  to  r6- 
wnia  nrozmaicoiia  tylko  miejscami :  lekkiemi;  falistemi, 
gliniastemi  wzd^ciami  i  nasypiskami  piaska. 

Taka  lesista  i  posQpna  jak  widzimy  miejscowo^^;  jak 
z  jedn^j  strony  przewainie  mnsiala  wp}ywa6  na  charak- 
ter  osiedlaj%cych  ai^  tu  Inddw^  tak  znown  strzeg%o  je 
od  obeego  naplywa,  pozostawila  a^  dot^d  nattttejszych 
mieszkai^cach  wybitne  pi^tno  t6j  miejscowoAci  ^  i  zatrzy- 
mala  na  nich  pewne  powinowactwo  pierwotnego  ich  po- 
chodzenia.  Pierwotne  bowiem  osady  tatejsze,  dla  sw6j 
lesist^j  siedziby^  ani  do  szcz§ttt  wyparte  z  swych  sie- 
dlisk  y  ani  wytrzebione  bye  mogly  -^  a  dwiatlo  chrzedci- 
jaAskie  pdini^j  zapewne  nii  gdzieindzi^j ,  wirod  lyeh 
bor6w  zadwitad  moglo.  W  pokoleniaeh  wi^c  dzisiejszdj 
ta  ludnodci  nie  bez  przesady  si^dziiny,  8zuka6  nale^y  po- 
tomk6w  owych  praojc6w,  kt6rych  popioly  wraz  z  za- 
bytkami  w  oriiach  po  tutejszych  wynajdujemy  wykopa- 
liskach.  Zwr6ci6  nam  przeto  takie  awagg  nale^y  na  dzi- 
siejszych  tych  okolic  mieszka&c6W;  na  lud  tutqjszy, 
na  jego  charakter ,  nsposobienie  i  obyczaje,  postawf  i 
8tr6j.  — 

Lad  ten  zwany  Liedniakamiy  Borowcami  lah  Grebo- 
wiakami  ')  osiadl  p61nocn^  cze6c  Tarnowskiego,  Rze- 
szowskiego  od  Sokolowa  i  Mielca,  pomi§dzy  Wislok^  a 
Sanem,  ka  WUle. 


^)  W.  Pol  —  RdBiit  oka  Da  p6^noone  stoki  Karpat  str.  70. 

4 


•—    60    — 

R6d  to  miem^j '  bndowy  ciala^  eery  m^c&j  Aniadij, 
wlosn  ptowego,  irenicy  dni^j,  oczu  pospolicie  piwnych. 
Seligijny;  dokodciola  pizywi^zany,  naiwoy;  lecz  bardzo 
zabobonny.  Sklonny  do  zlodziejstwa  i  rozpusty.  Mowy 
polskidj;  wymowy  sycz%cej.  *).  Rzeka  WMok  stanowi 
na  teraz  granic^  Polak6w  od  Rnsindw^  wszakie  i  na  le- 
wym  j^j  brzegu  znacbodz^  si^  osady  rnskie.  Sam  na- 
wet  Leiajsk  po  t^j  ta  stronie  bgd^cy,  ma  doti^d  cerkiew 
wschodniego  obrz^dku  i  ladnod6  tego  wyznania,  cho6 
ta  ni  slowa  po  rusku  nie  m6wi.  Co  dowodzi,  4e  obrz^- 
dek  wschodni  i  mowa  raska  pierw^j  i  dal^j  wtestrony 
pofiuwata  8i§. 

Gala  okolica  Leiajska^  posiada  duio  legend  i  gadek, 
a  nawet  piefini  miejscowych.  Rozmiiowany  w  swoich 
rodzinnych  stronacb  X.  Podg6rski;  zaj^l  sig  z  eal^  skrzQ- 
tnoAci^  ich  zbieraniem  i  ma  jnt  ponO;  spor%  tego  wi^- 
zank§;  obiecigs^e,  kiedyd  j^  na  6wiat  pokazad.  Daj  Bo- 
te aby  si§  z  tem  nieoei^gal.  Przeciei  w  jiich  nie  je- 
dna  8kaz6wka  znaledciby  si^  mogla ,  do  odgadni^cia  prze- 
szlofici  i  pochodzenia  tego  lefinego  ludu  —  mimo  wszel- 
kich  U^dnych  dowodzeft  i  spotwarzeA  przez  p.  Berwii&* 
skiegO;  tej  jak  j^  niewladeiwie  nazwal  ^literatury  lado- 
w^."  *).  Podauia  i  zwyczaje  Indowe  naleiy  tylko  oczy- 
6ci6  z  naply wowych ,  oddzieli6  co  maj^  wlaSciwego  w  so- 
bie,  a  eo  obeego  —  oceni6  naleiycie  i  nmiei  posznkai 
ich  dachowego  pierwiastku,  wcieli6  8i§  dachowo  w  nie 
a  do  wielu  rzeczy  klucz  wnich  znaled6by  moina;  prze- 
drwiewa^  zad,  nikomu  ieh  nie  wolno.  Z  powinowactwa 
podaA  i  zwyczajdw  pomi§dzy  obcemi  sobie  narodami, 
da  si§  odszukiwa^  i  powinowactwo  pochodzenia  —  lub 


^  Wiadomoi&ci  od  X.  Pod|;6rBkie|fo. 

*)  Studya  o  literaturce  ladow^j  R.  W.  Berninskiefo  —    PoiaaA 
1864  Tomdw  Z. 


—    51    ^ 

iki|d  one  i  doki|d^  a  nawet  pTawdopodobnie  kiedy,  na-* 
plyn^i  moglj.  — 

Ciekftwe  8zezeg6}y  eo  do  nbiora^  poj^cia  eBtelycBne- 
go,  budawnictwa  itp.  jakie  mi  w  Bwych  iaskawjch  ko- 
reflfioiideiK^ach  X.  PodgOreki  udzieli6  raczyl ,  pozwalam 
sobie  tataj  doslownie  z  listdw  jego  hmieAeiii,  bo  trudoo 
byloby  koma  innemn  z  r6¥m4  baczno6ci%  na  wszystko, 
mitotoiQ  i  zapalem,  o  tamtych  strcmaeh  przenuiwiad : 
vBadalem  zabobony  tat^sze  —  pisze  w  jednym  z  swyeh 
liflldw  X.  Podgfoedd  —  z  czto  wszakie  przed  xi^dzem 
lad  bardzo  si^  kryje.  Swiadezylyby  one,  ±e  ozczono  ta- 
taj  kiedy6  iywioly,  niejakie  dachy  wyieze,  wierzono 
w  nieimiertelnod^  dnszy^. 

„Co  Bi§  nbiora  tyczy  —  mdwi  zndw  dal^j  — jest  niby 
lyeecsko  kr61ew8ki.  Snkmana  z  tak  zwanemi  siekierkiu 
m  to  jest  wyst^pami  na  kl^bach  do  podtrzymywaaia 
knpli.  Przezwisko  zad  Biekierki  czyli  nie  przypominay  ie 
za  pas  kiadziono  Biekierki  wojenne  ?  Czapka  zwana  ma- 
gierkq  koron^  z^bat^  przypomina.  ^).  Na  mQ^ozyznie 
WBz^zie  i  zawsze  wisi  torba  skbrzana  (znak  to  pocho- 
dz^ia  ltid5w  wQdrownych)  bo  kieszeni  nie  zna.  Spodnie 
obeirie.  Na  nogach  ehodaki.  Str6j  kobiecy  podobny  m^z- 
kiemU;  tylko  tt  dziewcz§ta  nosz%  na  glowie  tak  zwan% 
ckuatk^  prostqy  co  znpehiie  jest  to  samo  co  fascia  dia* 
dematis^  opasaje  bowiem  fylko  czolo  i  boki  glowy;  tak 
li  wierzch  znpehiie  nie  pokryty.  W  abiorze  tym  przy 
nadzwyozajn^j  prostoeic  jeet  wz^d  jakiA  dziejowy  i  a*- 
wzgl^dnienie  nawet  estetyczne.  Pod  r^k^  arty  sty  4la6 
sif  mote  bez  iadnij  istotn^j  amiany:  klasByoznym^. 

„Ma  lad  tatejszy  nie  nwiensy  pan  moie  —  pisze  mi 
na8tQ[Miie  X.  Podgdrski  ^  swoje  w  cz^Aci  lokalne  nawot 

Q  0  pterwotnym  kssMeie  koroa  iU44«wniejBsyoh  i  ich  podobieli* 
stwie  do  ozapek  —  sob.  pismo:  Anceiger  fSr  Konde  der  deatooheQ 
Voneit.  Dritter  Jahrgang  Nfirnberg  1855.  N.  8  artyko?:  „Ue1ier 
▼iereekice  Kronen^  0.  i.  Faleke. 


—    52    — 

lysownictwo.  lo,  na  pisankach.  Znaczenie  jaja  przeciei 
od  zamierzchtych  wiek6w  jest  hieratyczne.  Takie  mia- 
}o  ono  znaczenie  i  u  Sbwian.  Zdobi^  go  ta  rysnnkiem 
Bti^ym ,  jakby  w  t4m  jaka6  d\viadomod6  byla ;  lysnnkiem 
lokalnem.  Pisanka  mosi  by6  zawsze  przepasana  taim^y 
jakby  grecki  omfolos ,  rozmaicie  zdobion^,  w  rozmaiiych 
kombinacyach. 
.  „U4ywaj%  jeszeze  pospolicie  do  j6j  ozdoby,  gatqzki 
ehojowejj  61imak6w  rozmaieie  uloionych,  niekiedy-  gpyiazd, 
paprotki;  malin.  Wyko6czy6  ten  ry8une||  a  b^dzie  do- 
skonal^j  pi^knodei.  —  20;  Drugie  wladciwe  stronom  tym 
rysownictwo  jest  na  zamciach  (raAtuchach),  koszulach, 
prostych  chustkach.  Ja£  ktod  w  ^Przyjacieln  Lnda^  m6- 
wi%c  0  wykopaliskach  grobowych  dawnych  Slowian^ 
rzneil  slowo  i^  zdaje  si^^  jakody  ulubion^  i  u^wi^con^ 
lini^  Slowian ;  byla  linia  sUmakoioata.  Potwierdza  sig  to 
w  tym  k^cie  na  wyszyciach  powyi^j  wyraionych  chust 
Wyszycia  te  gdyby  byly  ezysto  zrobione,  przeiliczny 
Btanowityby  rysunek.  Podstaw^  jego  jak  nadmienilem  y 
jest  linia  dlimakowata  i  kombinaeye  j6j  —  zygzakowe, 
kraciaste,  oraz  wtr^cone  do  przyozdobienia,  mlode  om- 
dlate  gi^^zki  dwierkowe,  blawat,  mlynek,  miesi^czek^ 
poziomki;  kolo  wozowe^  kubek  kieliehowy^  groty  dzid. 
G}6wne  siediisko  wyszywaj^cych  robotnie,  kt6remi  s^ 
proste  wiedniaezki ;  jest  uii^dzy  Raniiowem  a  Gr^bowem. 
Drobne  to  niestety  i  bardzo  drobne  znaki  jakiegod  este- 
tycznego  zmyslu  —  wszelakoi  i  tych  pomija6  nie  mo- 
2lia.  — 

^Szezegdlnym  sposobem  domy  tutaj  takie  budaj^,  po« 
dobnym  zupefaiie  do  greckiego.  Przyczdlki  zawsze  od 
godciAca,  w  kt6rych  jedno  lub  dwa  okna.  Okap  zawsze 
nad  okna  wysuni^ty.  Dach  z  dranie  i  tak  niski  \±  pod 
nim  stanqd  w  iaden  spos6b  nie  rao^.na.  Ledwo  pdltora 
lokcia  ma  nieraz  wysokoSci  od  szczytu.  Przycz6lki  da- 
chowe  ezysto  z  jedn^j  i  z  drugi^j  strony  nie  zabite,   a 


—    63    — 

wiatr  i  6nieg  swobodnie  przelatnj^  przez  ca\^  powat;. 
Tak  kryta  jest  lylko  izba  mieszkalna ,  gdy  tyroczasem 
przytykaj^ca  w  fyle  komora  i  Btajcie,  xnaj^  ju^  szczy- 
towy  slomiany  dach^. 

^Mi§dzy  przeklei^twami  —  m6wi  konczqc  swoje  spo- 
strzeienia  X.  Podgdrski  —  niaja,  tu  takie  swoje  wlaSci- 
we.  t,Bodaj  ci§  cud  zabil  — Bodaj  ci§  smutki  porwaly" 
Czyby  8i§  nie  dal  uczjuiii  ztejd  wniosek  na  knit  z  cza- 
&6w  pogaAskich  (?)  •)  klad^  jeszcze  okolo  Raniiowa 
zmarlym  obol  w  nsta.  Gdy  ojeiec  zad  umrze,  a  syn  po 
nim  dziedziczy  grunt ,  kladzie  nieboszczykowi  w  nsta 
pieni^dz  miedziany  i  to  nazywa  y^daicaniem  odprauy^. 

Zapoznawszy  sig  tym  sposobem  choc  w  og61nyeh  za- 
rysacb  z  poloieniem  stron  o  ktdrycl)  nam  iii6wi6  przy- 
chodzi,  jak  niemni^j  z  Indeni;  kt6ry  je  zamieszknje;  — 
przejdiray  teraz  na  pole  historyczne  i  opisowe,  saraego 
miasta  Lej^ajska  i  najbli^sz^j  jego  okolicy. 

Lei^ajsk  od  DiieszkaAc6w  zwane  Le^ensk  —  dawnidj 
w  Wojew6dzt\vie  Ruski^m,  ziemi  Przemy^lski^j,  poloAo- 
ny  jest  w  puszezy  piaszczysto-lesist^j  nad  brzegiem  Sa- 
na, kt^iy  dziS  o  p6l  mili  odsun^}  si§  od  miasta —  a  o 
milf  zad,  gdzie  Wislok  pod  wsi^  D^bnem  wpada  do 
Sana.  Gdzie  dziS  wie^  Stare  Miasto,  p(Sl  mili  od  tera- 
tniejszego  Leiajska;  byla  dawniej  wied  Lan^ajsko,  naj- 
starsza  i  pierwotna  zapewuie  osada  tego  uazwiska,  a 
mieszkai^Gy  jeszcze  od  Piastdw  posiadae  mieli  swe  przy- 
wileje.  (')    Przedwiekowe  jednakie  zalo^^enie  t6j  osady. 


^  ^Bodaj  ci^  oad  zabij''*  bydi^  mo^e  '\t  to  przekleiistwo  pochodzi 
od  „Czod  ^to  jest  ^BodaJ  cie  czud  zabil'^  —  co  znaczy:  nar6d  dzik- 
szj.  przychodni ,  obey  —  bo  lud  nasz  zwykle  co  wymawia  jak  c. 

'J  Pod  wzgl^deni  wywodu  etymologicznego  znaczenia  wyrazu  Le- 
zajsk — nasawaj^  si^awagi:  Le^ajsk,  czyli  racz^j  Leiansk  ma  tak- 
ie  znaczenie  inne ,  wtenczas  gdy  nie  jest  imieniem  wfasnem  —  lecz 
imieniem  pospolitem.  W  takim  razie  jest  lesajsk  rdwnoznacsi^cym 
wyrazem  rzeczownikowi  ^legowisko."  —  Uzywa  si^  tylko  w  mdwie- 


—    64    — 

nsQWa  si^  przed  naszemi  oczami  w  odlegk^  prz682lo6<S, 
a  ihidj  jlwiadoioe  o  nidj ;  dodd  p6ino  dopiero  motemy 
napotka^i.  Tylko  Jan  Kocfaimowski  w  wierszn:  ^Diyfito 
Zamechska''  robi^c  wzmiank§  o  Leiajskn.  i  tntejsz^  o- 
kolicy^  wydwieca  nam  pierwsze  jemn  dwiadome  posady 
t^  pocz^tki: 

^A  teraz  wi^c  te  wszystkie  pnszcze  i  ze  wsiami 
^Er61  polski  opatroje  zawzdy  starostami 
„Ale  przed  laty  (patrzaj  jako  wiek  nasz  dawny) 
„Trzymal  to  Iwan  Kustra  z  Kruszowa  ®)  m^  slawny. 


nia  ^artobliwem  —  a  wtencsas  daje  niejednokrotiiie  pochop  do  ovinia- 
nia  si^  e  powoda  samienienia  wyrM6w  leiajsk  (lesowisko)  i  Le* 
iajsk  (miasto}  w  obeo  niepojmaj^eych  U}  ignszki  b? Dehaox6w.  Prae- 
milczafbym  o  tem ,  ^dyby  nie  okolicznof^6 ,  li  wlaiafe  Jeden  a  na- 
ssych  przedniejszych  poet6w  XVII  wieku ,  bawi  8i|  w  owe  „bon  mot^ 
sabawnym  wierszykiem,  lubo  nieoo  w  rubaszndj  osnowie.  Jest  to 
Wespacyan  Kochowski.  Spiewa  on  w  ^Fraszkach'*  (a)  o  leiaAskn 
esyli  leiijakn  aposobem  jowialaym: 
I.  Na  Btr.  127  „SeB  wcsesny^  z  allosy^  do  spania. 

^Chcesz  dobrze  spa6?,  wi^c  my^Ii  z  swojej  wyien  J'bic^ 
^Kfa  drog^a  do  Leiajska,  gdy  na  My6lenice. 

if.  Na  8tr.  136  ^Droga  do  Leiajska^  z  aUazy|  do  naloga  opiUtwa: 

^Do  Leiajska  jak  z  dtfwna  stare  iwiadoz^  kwity. 
^Na  Ghmielnik  i  Winiary  jest  g^o^einieo  bity. 

Wyraa  ^Leiajsko^  jest  jeszcze  po  dzi6  dziei  w  aiywaniu  w  po- 
wyibszdm  znaczenia,  a  gdy  sif  m6wi:  ^Jed^my  do  Le^ajska^  —  to 
znaozy  tyle,  co:  ^Idimy  spad.  — 

'3  Krzeazdw  miaateoiko  2  mile  odiegfe  po  drufim  brzega  SaAu 
lei^^oe  w  dawndm  Wojew6dztwie  Ruskiem,  niegdyA  Starostwo  nie- 
grodowe.  ^ukowa  in  dist.  Krceszowien. 

(a)  W  dziele  ^Wespazyana  Kochowrskieso  e  Koohowa  epi|framina-> 
ta  Polskie  po  naszema  Praszki.  Krakdw  w  drokarni  Wojciecha  Go- 
r«okie^o  r.  p.  1674.^  „Mni^J  te  fraszki  do  rzeezy,  leoz  zt^d  oen^ 
loaj^,  it  Ittbo  rzeozy  ma4:o,  ale  krdtko  baj^^~- 


—    66    — 

„Kt6rj  Leiejsko  na  swym  gnmcie  zabudowal: 
jpTn  Lukow^  zaloiyl  —  a  we  Pszy  panowaL 
nPotym  kiedy  plemienia  jego  siig  zebralo^ 
«Wszystko  to  po  nich  kr61om  w  r^ce  si§  dostalo*^ 

Spiewakowi  wigc  ^Diyas  Zameehskiej''  winniimy  choii 
tQ  slab^  ale  najstarsz^  wiadamod(3:  ±e  Leisgsk  nale^ 
zdawna  do  rodziny  Kustry  m^^a  slawnego.  Lecz  kiedy 
to  by}o?  kto  byl  6w  Eastra?  nie  napotykam  na  dlady. 
Niesiecki^  6w  skrz^tny  zapisywacz  rodzin  i  dziej6w  szla- 
checkich^  nie  zna  blii^j  rodziny  Kastr6w,  av  jakiego 
byli  herbu,  odwoluj^c  si§  tylko  na  to,  eo  o  nich  powie- 
dzial  Kochanowski  w  „  Dry  as"  •)  o  Krzeszowskich  zad 
wie  tylko:  it  byli  herbu  Kroje,  a  „Erzesz  hrabia  woje- 
woda  L^czyeki  wied  Krzesz6w  od  imienia  swego  zalo- 
iyl,  o  ktor^j  potomkowie  jego  Krzeszowscy".  Ten  zsA 
Erzesz  jako  wojew.  L§czycki  przypada  na  rok  1210.  '®). 
Mo^e  to  wife  bye:  jedna  i  ta  sama  rodzina;  a  gdyby 
w  istocie  rzecz  tak  sif  miala,  dlad  widoczny  Le^^yska 
przypadalby  jnt  n^  pocz^k  Xm  wieku;  co  t^m  jest 
podobniejsze  do  prawdy,  ii  w  StaromieScia  (dawny  Le- 
iajsk)  na  d§bowych  odrzwiach  gotyck^  robotq  w  cer- 
kwi,  ma  by6  wyrzni§ty  rok  1228.  *').  Co  do  oznacze- 
nia  jednak  pewnego,  r6wnie2  sprawdzenia  przytoczonych 
dat,  trndno  nam  badad  wieszcza  z  Czarnolasu  i  dopy- 
tywad  sig  zk^  on  czerpal  swe  wiadomodei  o  Eustrze 
i  Leiajska.  W  onezas,  historya  rodzin  i  zdarzei^;  byla 
2yw^  kronik%  w  ustach  szlacheckich,  a  tradycyjnie  bez 
odnoszenia  si^  do  ksi^g,  wiedziano  kto  byl  ten  lub  6w 

^)  Korona  Polska  p.  x.  Kaspra  Niesieckiego   T.  11.  k.  730. 
Zbidr  nazwiisk  Bzlachty  p.  Piotra  Nal^cza  Mafachowskiego  k.  250, 
Wiadomoi&ei  o  kl^oefe   szlacheokim  oraz  herbacfa  p.  Ewaiysta  hr. 
Knropatniokiego  k.  65. 

'•)  Nicsiccki  —  T.  11.  k.  726  T.  I.  k.  135. 

'^}  Wia4oiiiodc  od  X.  Podg6rskiego. 


—    56    — 

m^i  slawny  i  cz6m  si$  krajowi  zashiiy}.  Eochanowski 
byl  nadto  o  trzy  wieki  bliidj  od  nas  od  cza86w  Kustry, 
na  niego  wi§c  jako  na  dwiadoraszego  t6j  rzeczy,  trzeba 
8i§  nam  zdac  w  t^j  sprawie  zupclnie,  wywodz^c  wnio- 
sek :  ii  LeiaJBk  pierwotnie  jako  dobro  prywatne  naleial 
do  rodziny  Kustrdw,  i  ie  dw  Iwan  zabudowal  go  tylko 
ale  nie  zbudowal  —  4e  wi§c  przedt^m  jeszcze,  byla  tarn 
jui  osada.  Po  wygafinienin  wszak^e  ow^j  rodziny,  prze- 
szedl  Leiajsk  na  dobro  Rzplt^j,  a  p6ini6j  wide  utwo- 
rzono  z  niego  starostwo  niegrodowe.  Skoro  zad  Eocha- 
nowski A6wi:  v.Ale  przed  laty  (pa'irzaj  jako  wiek  nasz 
dawny)"  wida<5:  i4  przejdcie  to  z  r^k  prywatnych,  odle- 
glejszych  jui  za  jego  si^galo  czasdw. 

Najpierwsza  dopiero  wzmianka  pewna^  jak^  nam  zda- 
rzylo  si§  napotkad  o  Leiajsku:  si^ga  r.  1354,  w  kt6- 
rym  19  mensis  Januarii  kr61  Eazimierz  W.  nadaj^c  Ja- 
nowi  Pakoslawowi  dziedzicowi  Stoiyszcz  miasto  Rze- 
8z6w  na  wlasnodi^,  wymienia:  ^Lanzaysko,  jako  na  gra- 
niqf  zierni  Jaroslawski^j  lei^ce*   **). 

Z  przywilej6w  jednakie  ju4  wprost  samego  miasta 
Le^ajska  dotyczq-cycb ,  najdawniejszy  znachodzimy  pod 
r.  1397^  w  kt6rym  „ip80  die  sanctor  Innocent"  w  Rado- 
raiu  wydanym,  Wladyslaw  JagieHo  na  proSb§  tameczne- 
go  w6jta  Joarmea  Vaiach  adcocatus  miles  kt6ry  stawil 
si§  osobiScie  upraszajsjc  aby  dawne  przywileje  potwier- 
dzonC;  na  nowo  odpisane  i  wydane  byly  (zapewnie  owe 
z  cza86w  Piastow8kich)  wyraziwszy:  „pragn^c  poiytki 
nasze  i  pafistwa  naszego  przez  osadzanie  wsi  i  miast 
pomna4a(5,  i  te4  paAstwo  przez  karczowanie  las6w  i  za- 
rodli  do  urodzajnego  przywied(5  stanu,  postauowilidmy 
wied  nasz^  LezeAsko  przei8toczy<S  na  miasto,  z  nadaniem 
mu  nazwy  ^Krolowomyesto'^  podnidsl  Leiajsk  do  godnoSci 


*')  Codex  diplomaticas  Poloniae  i  t.  d.  Leonis  Rysiozewski  Tom  I. 
btr.  910. 


—    67    — 

miasta.  Sprzedal  w  nim  wdjtostwo  Stanishtwowi  JasieA- 
skiema  mieszczaninowi  z  Przeworska.  Przestrze^  na  lo- 
kaej^i  miasta;  naznaczj}  w  6k6l  jedoQ  mil^.  ZwyUe 
kr6lewskie  daniny  oznaczyl.  Wjjs^l  z  pod  prawa  kra- 
jowego  i  wladzy  staroiciAski^j ,  pozwalaj^  8^d6w  we- 
dlug  Magdeburgii  —  a  prawo  miecza  oddaj^c  w  rgce  sla- 
wetnej  radzie.  W6jt  zad  na  potrzeb§  krajowji  mial  si? 
stawiae  z  jednym  w  knsz?  (balista)  opatrzonym,  i  je- 
dnym  kopijnikiem  '^). 

Z  poczatkiem  tego  wieka  zasfyu^to  miasto  Jaroslaw 
w  tycb  stronacb;  handlem  i  przemyslem  ^  dci%gaj^c  do 
siebie  rozmaitych  kupc6w  z  rozmaitych  stron  krajn  i  za- 
granicy  a  na  rdine  strony  szty  kn  Jaroslawin  rozliczne 
drogi  handlowe.  '*)  Prawdopodobnie  wi§c  i  Leiigsk  ja- 
ko  pobliski  tego  roskiego  targowiska ,  korzysta)  z  o wych 
dr6g  i  ruchn  handlowego,  b^dqc  zwiaszcza  nad  Sanem; 
to  t6i  wzrastal  w  handel  i  rzemiosta.  Jakoi  widzimy 
4e  w  roku  1406  Wladyslaw  Jagieflo  zwaiywszy  nasu- 
waj^cf)  si?  potrzeb?  ^feria  6  post  diem  Cinerum**  przy- 
wilejem  w  Koprzywnicy  wydanyra^  udzieli)  prawo  osie- 
dlenia  sie  tataj  snkiennikoni.  ''^) 

Wladyslaw  JagieUo  6w  nVeuator  ub  infantia  usque  ad 
diem  mortis"  *•)  robi%e  corocznie  swe  lowieckie  po  krajn 
obja^diki  *')  i  w  te  tu  strony  sua6  na  lowy  zajeidial; 
jako  w  dkolic?  jema  mi)^  i  pois^danq  ^  bo  lesist^  i  pel- 
n^i  grubszego  zwierza,  zwracujqc  tym  samym ,  sw^  kr6- 
lewsk^  uwag(j  na  miasto  i  okolic§.  GoScil  tei  chwilowo 
w  tntejszych  mnrach  r.  1409  jak  wida6  z  przywileju  tu- 
taj  w  dzieA  i.  Priski   18  stycznia  datowanym,  na  zalo- 


*>}  Staro^ytn«  Polska  prsex  Micha^Ta  BaliAtfkieso  i  Tymotenssa 
Lipinskiego  Tom  II  str.  669  i  dokamenta  miejsoowe. 

'^3  ^'iadomoi6ci  o  mieScie  Jarosfawia  p.  X  Franciszka  BiarczyA- 
skiego  fitr.  49. 

'^)  Doknmenta  miej.oowe. 

'*-'0  Dlttf^ou  kf.  U. 


-    68    — 

teaie  wsi  Giedlarowej,  przez  Ifikolaja  Giedlera 
szczanina  Le^ajskiego.  *^)  W  R.  isA  1416  w  dzieli 
oktawy  po  narodzemu  N.  Fanny  na  ^eidzie  w  Sando- 
mierzu  zatwierdzit  wszystkie  uprzednie  przywileje  Le- 
mska  '^>. 

Co  znowa  B.  1464  Dominica  proxima  posi  Octav.  Corp. 
CAr.,  w  Erakowie  Kazimierz  JagieloAczyk  dopebidnie- 
omieszkai,  dodaj^c  nowe  dla  mlyndw  i  folasz6w  ^^. 

A  w  R.  1494  feria  6  proxima  ante  festum  Sane.  VU- 
tiy  w  Krakowie,  kr61  Jan  Albert^  z  powodu  nszko- 
dzondj  pieczQci  na  przywileju  Wladyslawa  Jagie&y 
(z  R.  1397?)  naka  al  go  odpisad  i  zatwierdzU  zw^c 
miasto  Layiajsko  *')• 

Dotqd  wi§c  przez  sto  z  oUadem  lat  widzimy  podno- 
sz%ce  8i^  wzrastaJQce  i  uposa^one  przez  kr616w  miasto. 
Hast^pne  atoll  iata^  pami^tne  kl^skami  i  nigazdami 
w  strony  zachoduidj  Rusi;  odwrdcily  kart§  pomydlnodci 
Le^ajska.  W  r.  1498  najazd  Tatardw  w  okolic^  Jaro- 
siawia^  i  zaraz  po  nim  powt6rzouy  napad  Stefana  wo- 
jewody  wotoskiego,  wszystkie  okoliczne  wsie  i  miastecz- 
ka  spustoszyly.  W  cztery  znowu  lat  p6ini6j ,  Tatarzy 
ponowili  swe  hipiezkie  zagony  przeehodz^c  temi  strona- 
mi  Wisl§  i  opieraj^c  si§  ai  o  Pacan6w,  ^^)  W  tych  to 
ogniem  i  mieczem  znaczonych  kl^skach  krajowych  wno- 
%\t  siQ  godzi;  2e:  uleglo  zapewnie  i  miasto  Le^jsk  o- 
gromnemu  wraz  z  cal^  okolicq  zniszczeniU;  kiedy  Zy- 
gmunt  Stary  r.  1519  pragn^c  aby  miasto  coraz  bardzi^ 
wzrastab  i  coraz  do  lepszego  moglo  sig  podniedd  bytu. 


'^}  Akta  ko^oielne  w  Giedlarow<y  —  dodatek  pray  Gaxeoie  Lwow- 
ski^j  r.  1862  N.  48. 

'^3  Bokumenta  miejscowe. 

'^}  Dokamenta  miejscowe. 

^'3  Polska  —  Baliiiskieso  —  sir.  670  —  dokamenta  miejscowe. 

^'3  Wiadomoici  o  mie^cie  Jarosfawiu  p.  X.  Siarczynskiego  str. 
51-62. 


r 


» 


—    S9    — 

QBla&owii  w  mim  jarmaik  na  Wiii6bow8t%pi6Die  Pftb- 
8kie  «^). 

Mialo  zdawna  miasto  prawo^  ale  tylko  z  oiywania 
pobora  mostowego,  z  mostu  na  bagnach  miejskich  b^^- 
eego,  a  o  zatwierdzenie  tego  prawa  postarala  siq  sJia- 
wetna  rada,  a  tegoi  Pima  (emi  czasami.  Nie  odm6wil 
swego  na^  przyzwolema  kxtA  Zygnmiit;  a  m6wi%c  « la- 
bo  mieszczanie  ioAnego  iladu  umoeowania  do  tego  mo- 
slowego  przed  Nami  Dieqkazali,  o  wygody  ich  stai*anie 
z  laski  Na9zdj  miec  radzt""  dozwolil  miasiu  owego  po- 
boro,  uwalaiaj^e  zarazem  wraz  z  wsiami  don  naletqce- 
mi  od  Staeyiy  wyj^wszy  odnosz^cych  si?  do  przybycia 
kr61ewskiego.  Przywilej  ten  zostal  wydany  w  Erako- 
wie  na  sejmie  walnym  r.  1523.  ^). 

Ponu^ka  naszycb  pod  Sokalem  r.  1519  i  nast^pnych 
lat  zagony  tatarskie  w  te  strony,  naprowadziiy  nowe 
kl^ki  i  zniszczenia  na  Leiajsk  Jak  zad  dalece  miasto 
i  okolica  zrnjnowane  niemi  zostafy;  pokazuje  nam  to 
przywilej  kr61a  Zygmunta  we  Lwowie,  w  pi^tek  po  A. 
Mateuszu  Apost.  r.  1524  wydany,  w  kt6rym  jako  pan 
m^ry  i  dbaly  o  swoje  kraje,  zwrdcil  bystre  monarsze 
oko  w  te  opnstoszate  strony,  i  na  upadaj%ce  miasto ,  a 
przybywszy  doA  osobidcie]  i  widz^  owe  zniszczenie, 
z  ojeowsk^  pieczolowitotei^  cbc^c  zatrzed  dlady  ponie- 
sionych  szk6d;  odzywa  si?  nastQpnie  ^Jako  gdy  prze- 
szlych  miesifcy  nasi  i  calego  ChrzedciaAstwa  pospolici 
i  wieezni  nieprzyjaciele  Tatarzy,  wielkim  gwaltem  w  zie- 
mi§  nasz^  wtargn^lr  i  spustoszyli  miasto  nasze  Leteft- 
sko  w  ziemi  Przemy  dlski^j  b^dijce,  zlnpili  i  w  perzynQ  przez 
ogieA  obr6cili.  Przybywszy  pod  miasto  Letensko,  widzielid- 
my  jego  npadek  i  n^dz?.  Ale  ie  od  oby watel6w  tego  miasta; 
dowiedzieli6my  si? ,  it  niedaleko  odlegle  od  miasta  teg6t 


>0  Pobka  —  Balii&skiego  str.  67Q. 

^0  Dodfttek  T^godniowy  do  Gaiety  Lwoyrskiii  r.  1963.  N.  44 


—    60    — 

miejsee  jest,  walami  i  bagnami  od  natary  obdarzone  i  ma- 
lym  zachodem  mog^ce  hydi  mocniejsze  i  do  odbndowa- 
nia  przydatniejsze.  Gdy  miejsee  przy  mieiSeie  Leie^skn^ 
kt6re  odtqd  i  na  przysz}od6  ma  bIq  nazywa6  Lesfcajsk 
Zygmuntowski  (Sigismundi  Lyeieinsko)^  widzieliSmy,  ?^- 
brali  i  nazHaczyli,  miasto  za6  nowe  Lyeiefisko  do  owe- 
go  miejsca  aby  bylo  przeniesione  pozwolilifimy,  jako  tei 
przenosimy.  Dawne  ono  Leiensko  niszcz^e,  kasnjs^e  i 
w  niwecz  obracaj^c  tylko  ^ki,  granta  i  ogrody  i  inne 
niytki  nowemu  LyeieAska  zachowujqe,  utwierdzamy  przy- 
wilejami**  itd.  w  ktdrych  nieprzepomnial  krdl  o  nada- 
niach  i  nlgaoh  wielee  dla  miasta  korzystnych. 

Przed  127  laty  widzieliSmy:  jak  Wladyslaw  Jagietto 
8tar^  osad^  Le^ajsk  podnids)  do  znaczenia  i  godno^ei 
miejskiej,  nie  8zcz§dz^c  lask  swych  dla  niego.  Obecnie 
znowu  widzimy,  jak  to  Jagieflowe  dzielo  zniszczone  kl^- 
skami  kraju,  podnosi  z  upadkn  Zygmunt  i  na  now^m 
dogodniejsz6m  gdzie  teraz  jest  osadza  raiejscu.  Jagie)- 
lowy  grdd  powraea  na  dawne  swe  znaezenie  wsi,  20- 
stawujijc  sobie  tylko  jakby  ku  pami§ci  dawnych  swych 
wspomnieA  nazwisko:  Staro-miedeia.  Zygmnntowe  za6 
miasto  zaczyna  wzrastac  i  utrzymuje  si§  ai  dot^d.  A  jak 
Jagiello  byl  pierwszym  w6r6d  lesistych  piaskdw  i  uro- 
czysk  pogai&skich  zaloiyeielem  Le^ajska,  tak  Zygmunt 
jego  odnowicielem  a  racz6j  wskrzesicielem  z  niiny.  Dal 
\^t  6w  Zygmunt  na  pobudowanie  miasta  jak^d  8umm§ 
gotowjj  —  i  pozwolenie  na  trzy  doroczne  jarmarki  i  ty- 
godniowe  targi  udzielil.  Nie  przepomnial  nawet  i  o 
wsiach  do  miasta  nalesli^eych ,  bo  te  od  obowiqzkdw  na- 
leinych  kr6Iom  uwolnil.  ^e  za6  radmac  o  nich  i  wy- 
mieniaj^e  wieS  Jelng,  wspomina  ^od  wszystkich  zaS  prac 
okolo  zamku  naszego  majq  byi  wolni  (Jelnianie)**  **), 
wida6  \t  w  on  czas,  jakiS  maly  krdlewski  zameczek  by6 


'25' 


)  DokumenU  miejsoowe. 


—    61    — 

ta  masiai;  a  t6m  sam^m  i  miasto  Die  liczyb  si^  wtedj 
do  poiSledniejszych.  Dzid  z  zamkn  tego  ani  to  dlada  i 
tyiko  mi§dzy  ladem  pewne  miejsce  1$  nazwQ  zatrzymalO; 
jak  inne  zwi^  zn6w:  Zwierzyi&cein  takie  zapewne  kr6- 
lewskim. 

W  dalszych  latach ,  w  czasach  kiedy  to  Qdrowaiowie, 
a  pot6m  Bona,  znaczne  posiadtodci  na  Rasi  w  swe  r^ce 
zagarnywali,  dopatrnjemy  ei^,  w  r.  1534^  jak  ta  krdlo- 
wa  wloszka;  otrzymala  przyzwolenie  na  wykupno  Le- 
£a^ka  w  zastawie  b^d^cego  i  dzier^enia  tego  Starostwa 
w  doiy  woeiu  *•) ,  aw  skutek  pewnie  tego  w  r.  1558 
zatwierdzi^  Zygmunt  August  w  ErasDymstawie  sprzedai 
przez  BouQ  kilku  ogrod6w  mieszczanom  tamtejszym  ^^). 
W  tymie  zad  roka  1558;  tenie  kr6l  dozwolU  ^Erzyszto- 
fowi  Pieleckiema  postawid  w  Staromiedciu  dpichlerz  i 
Btatki  budowad**  *®), 

Zygmuntowskie  przeto  czasy,  uietyiko  ie  przywrdcUy 
ooiasto  po  jego  pierwszym  Upadku  do  dawnego  znacze- 
nia,  ale  owszem  —  podnosid  w  nich  i  wzmaga6  si^  po- 
cz^o;  do  czego  8amo  poloienie  nad  Sanem  duio  dopo- 
maga<i  musiab.  »Gdy  zawrzal  handel  zbo^owy  ku  za- 
chodowi;  a  z  pdlnocy  przywoiono  futra,  ze  wscfaodu 
oiyentatne  towary,  z  pohidnia  woly^  z  zachodu  ^elazo  i 
861''  ^^).  Le^jflk  si^  podni6sl  i  musiai  zasiyn^d,  Bkoro 
w  nieodlegldm.  miedcie  Jaroslawin  wzi^  dwa  przedmie- 
Aeia  od  Le^jska  sw%  nazw§  —  ,  Przedmiedcie  gdme  i 
dolne  Le^jskie''.  —  Dla  okoUcy  znowU;  dla  wsi  Staro- 
stwa Le^jskiego  « Zygmunt  I  ostatni  kr61  co  skupial 
w  swdj  duszy  wszystkie  promienie  polskiego  sloAca ,  co 
nie  poieznl  straszn^  choroby  rozdwojenia  narodu,   naj- 


*0  Staroi.  Polskft,  Balii&skieso ,  str.  671. 

*0  Dodatek  przy  Gazecie  LwowMeJ,  r.  1852,  Nr.  48  i  49. 

'*)  Dodatek  przy  Gaaeeie  LtoowskieJ,  r,  1855,  Nr.  5. 

*>)  Wofoskie  osady  p.  J.  T.  L.   Bihlioteka  \¥ar9*aw9ka^  r.  1855, 

.  paidsieratk. 


—    69    — 

pierwsze  zastdsowanie  toraAskiego  statnto  vtezynilwhe- 
iajski^m**. 

Z  poczqtkiem  wszakie  XVn  wieka  y  kMry  wide  chwBr 
}y  i  wiele  nieBzez^M  na  Kzpltf^  sprowadztt,  bl6dti%6  po- 
woli  zaczyna  gwiazda  czasow^j  pomydlnoAci  LeiaJBka — 
a  roztwiera  8i§  owa  karta  niepowodzeA ,  kt6re  lyle  miast 
naszych  do  stana  w  jakim  n^  obeentie^  doprowadzUy. 

Panowanie  Zygmanta  nigo  obfite  w  Wielkie  wypadki 
dla  kraju;  kt6re  jednak  rokosze  i  znchwalstwa  mo^ej- 
sz^j  szlacfaty  g^nszyly^  zapisalo  w  roeznikaefa  Leiajskieb 
smutne  wspomnienia.  Stal  si^  on  bowiem  wtedy  wido- 
wnis}  i  ofian^  owych  domowyoh  zamieszek  i  haniebn^ 
Bwawoli  y  tak  szarpi^^^ych  wn^trze  star^j  Rzplt^j —  a  kt6rQ 
na  nieszcz^eie;  rzadko  Uedy  poskramiano  na  razie. 
Starostii  Le^)skim•byt  pod  6w  czas  Lukasz  Opalifiski 
z  Bnina  z  doma  Lodzic6W;  marszalek  w.  k.,  m^i  by- 
strego  nmyehi  i  da^j  nanki,  obszeraych  dostatkdw,  a 
nienmiejszdj  zapalczywodci  i  zncbwalstwa.  Si^iadem  zad 
jego  by}  Pan  na  Lancncie  Stanislaw  ze  ^migroda  Sta- 
dnicki  ^reniawita,  odwainy  do  zapami^tania,  awantar- 
niczego  i  burzliwego  umyshi,  zapalczywy  i  popgdliwy 
do  tyla,  ie  mn  ai  (fy'abla  nadano  przezwisko.  Za  Zy« 
gmonta  Augusta  walczy}  mQ:fcnie  przeciw  nieprzyjaeiototn 
kraju.  P6ini^j ;  jako  ochotnik  w  W§grzecb  na  bw^  licz- 
bQ  dokazywa}  przeciwko  Turkom.  Pot^m,  standi  po 
stronie  Maxymiliana  Rakuskiego  i  walazyl  przeoiw  swoim 
pod  Byczyn^  —  a  do  rokoszu  Zebrzydowgkiego  silnie 
dolo&yl  FQki. 

ZwyUe  s^iedzkie  swaty  dw6ch  tyeh  butnyoh  meino- 
wladcdw,  wyrodzily  8i§  z  czasem  w  najazdy  i  boje.  Na- 
jeidial  wsie  Opaliiskiego  i  hipil  Stadnicki  —  a  mjy%c 
zawsze  gotowq  na  swe  rozkazy  czered$ ,  przelewal  krew 
bratni%;  gardz^c  zucbwale  pozwami  sqdowemi  i  zao- 
cznym  wyrokiem  odsqdzsy^cym  go  od  czci.  Pojinal  raz 
nawet  4/abei  marszalka  i  dopiero  za  wstawieniem  sif 


—    68    — 

imi^h  paii6w,  WTpoAcS.  HAcil  siQ  nawzajem  OpaliAski 
nad  Stadnickim,  chc^c  ma  si;  r6wniei  odplacii  —  i 
w  WaJBtyezach  o  mato  rdwniei  nie  przydybaL  Lecz 
zemkni^  4fabelj  a  tylko  Wojutycze  i  dw6r  stanfly  za  to 
w  ptomieniaeh.  Dzialo  si^  to  r.  1604  wedle  Nakielskiego 
a  1607  podhig  Kiesieckiego. 

Zaledwie  oo  na  ekwil^  wraz  z  plomieniami  Wojuiycz, 
praygaala  zawzi§toM  paAska  —  ai  tn  niezadhigo  pies 
go^czj;  kt6rego  Opali^ki  Stadnickiemn  zabrawszy  nie- 
eheia}  powrdcii^,  zaci^tsz^  i  otwaii^  jui,  mi^dzy  prze- 
dwnikaim  wywolsd  ^ojn$.  Stadnieki  shardziawszy  przez 
nieobeeno66  kr6la,  ktdiy  Smolensk  dobywaj^c  z  woj- 
skiem  tarn  poddwczas  leiat,  pozbieral  r6i:nego  luinego 
hnlt^Btwa  krajowego  i  obcego  —  jako  W§gr6w,  Wolo- 
ch6w  i  C^gandw,  ch§tnych  na  rabnnki  i  mordy — a  nie- 
mi,  nie  jni  dobra  tylko  Opalitiskiego ,  lecz  i  ca}j|  oko- 
licf  poBtOBzy).  Marszatek  w  odp6r,  poczynil  takie  za- 
ei^  krajowe  i  w  %zeki  tysi^cy  Indzi  z  obn  stron  zkrzy- 
towaly  sif  z  sob^  s^iedzkie  szable,  a  LeuQsk  zgorzal 
wraz  z  koadotem  w  t6j  zawiernsze  domowi^j. 

OpaUAski  przydybawszy  nast^pnie  s^iada  i  jego  roz- 
bdjniczQ  halastr^  pod  Tamoweem  w  otwart^tn  polu^  i 
%  pomocq  milicyi  ksi§in6j  Ostrogski^j  bitw§  z  nim  sto- 
ezy}y  —  i  zgraj^  Stadnickiego  500  trupem  na  miejscu 
pc^o&ywszy,  rozgonih  Wtedy  to  i  ^abel  postrzalem 
w  kark  ngodzony,  golegl.  Bylo  to  14  sierpnia  1610  r. 
Nie  skoAczy}o  si^  wszakte  i  na  t6m. 

Synowie  polegiego  z^pozywaU  Marszalka  na  tiybonat 
a  nawet  do  S^mn.,  lecz  dla  zfsqdzonego  poprzednio 
banily,  nie  znale:&li  Bprawiedliwodci.  Mdeili  si§  zat6m 
po  staremu  na  swoj^  znowu  r^kg  na  OpaliAskim ,  palqc 
rdwnie:^  wsie  okoliczne  i  Lezajsk ,  sd  zwykl^  kolej%  rze- 
czy  i  na  nich ,  banicyi)  litj^ra  frsk'm  orzekia  ^®) ;  ile  zad 


**)  PiMeoki  Pawel,  Chronica. -- K.  Niesieoki,  Korona  PoUka.-- 


—    64    - 

w  takich  domowych  zajazdacb  ucierpialo  miasto  i  oko- 
lica,  latwo  zrozamie6. 

Lecz  i  nastaj^ce  lata  coraz  to  gorz6j  8i$  ziiaez%: 
w  n  1623  morowe  powietrze  wielkie  spastoszenie  spra- 
wilo  w  cal6j  okolicy  i  tataj ,  tak  dalece ,  i/Q  proboszca 
miejscowy  X.  Felix  z  Skarszowa  z  duchowietistwa  sam 
jeden  i  to  z  wielkiim  niebezpiecze^stwem  ocalal  ^'). 
Po^ar  za6  wielki  w  miesi^cu  wrzedniu  miasto  w  perzynf 
obrdcil  '''^). 

W  roku  dal^j  nast^pnym  1624  w  oktaw^  Boiego  Ciala 
tutejsze  strony  splondrowaU  Tatarzy,  spaliwszy  w  Le- 
iajsku  budynki  ekoDomiczne  ^^).  A  rok  1672  zniszczy) 
miasto  po^arem. 

Owe  dal^j  wojny  szwedzkie  co  zniszczeniem  kraj  ca^ 
)y  napelniajqc^  uiewygasl^  dot%d  pami^  po  sobie  zo- 
stawily  wsz^dzie,  niemalo  taki^e  di^  sif  we  znaki  stro- 
nom  Leiajska  sw6m  plondrowaniem.  Podczas  bowiem 
pierwszego  najazdu  Szweddw  pod  Karolem  Gustawem 
cz^te  tutaj  staczano  potyczki.  Roku  1656  przebywal  na- 
wet  chwilowo  w  Leiajsku  sam  Earol  Gustaw  ^)  a  12 
Marea  roku  tegoi  zni6sl  wtych  stronach  Gzarniecki  Du- 
glasa  nad  Sanem,  ^'^)  pomi§dzy  Jaroslawiem  a  Le^j- 
skiem.  nPolacy  zn6w  pod  dow6dztwem  Gzarnieckiego, 
Lubomirskiego  y  Sapiehy,  Wiszniowieckiego  i  Sobieskie- 
go  otoczyli  w  okolicy  Lei^jska  zewsz^  Earola  Gusta- 
wa  i  pewnie  wkr6tee  bylby  si§  stal  ich  Qiewolnikiem^ 


NakieUki  Samuel,  JUiechovia  sive  fromftuarinm  itd.—SiarczyAski 
Pranoiaiek,  Okran  wieku  fonowania  Xygmunia  UL 

'*}  Nakielaki,  Miechovia. 

")  Ten«e,  str.  88i. 

"  •  Nakielski  —  Miechovia  str.  903  --  Balinski  w  Staroiyt.  PoUee 
m6wi  a  to  Bif  djsiafo  1623  r. 

*0  fi^taro.  Polska  Balidskiego  str.  671. 

'^  Annalinm  Poloniae  Climaeter  Seoandaa  scriptore  Vetpasiuio 
a  Koehow  Koohowski  —  str.  114. 


—    65    — 

gdyby  b^o  amiano  korzystai  z  dogodndj  chvriili  lecz 
Czamiecki  dowiedziawszy  si^  \±  Szwedom  idzie  na  po- 
moe  Margrabia  Bade^ski  ^  obr6cil  sif  przeciw  temn  osta- 
toiemn.*'  ^*)  Te  wigc  pierwsze  wojny  Szwedzkie  i  caly 
Dftwal  nieszez^iii  pod  Janem  Eazimierzem  rozlany  po 
calym  krajn,  kt6ry  zarazem  i  W^grzy  Rakocego  i  ko- 
zactwo  zzncbwalone  szarpalo,  ciagnqc  si^  w  tych  stro* 
Dach  przez  ezas  niemaly;  mnsialy  naniei&<i  nie  sk^po  i  ta- 
taj ;  owego  powszechnego  na  te  czasy  dla  kraju  i  miast 
oaszycb  zniszczenia  —  i  latwo  zrozumied  potem  przy- 
chodzi  dla  czego  to  zapisano  w  Instracyi  Le^jska  w  r. 
1664  nbadynki  wszystkie  przez  kozaki  i  W§gry  popa- 
lone."  ^^)  Niemalo  jednak  do  tych  kl^sk  przyczyai^ 
si§  musialy  i  owe  zawieracby  chlopskie  osadnik6w  wo- 
loskich  w  Belzkiem ;  ktdrych  bant  Chmielnickiego  odmie- 
Ui  i  pobadzi}  do  rachu  z  zemst^  w  sercu ,  za  bezprawia 
i  nadaiycia^  najwi§c6j  przez  rz^dcdw  starodcieAskich  i 
paAskichy  na  nich  spetnione. 

Dragi  tak^  najazd  Szwedzki  na  Polsk^  pod  Earolem 
Xn  nieprzemin^  rdwniei  bez  biedy  dla  tych  stron  i 
miasta  — a  zwlaszeza  w  latach  17021  1704,  kiedyt^dy 
Szwedy  cz§sto  czyniU  swoje  przechody,  a  za  nimi  z  rd- 
Inim  8zez§6cieni  nganiali  8i§  nasi  Rok  znown  1715  i 
Tamogrodzka  konfederacya,  wywolaty  na  tych  lesistych 
r6wniach  znane  gonitwy  za  Sasami ;  ^^)  a  i  p6^ni6j  tro- 
che owym  konfederackim  harcom ,  nie  byly  obce  te  oko- 
lice. — 

Le^jsk  nie  dostarcza  nam  ludzi,  kt6rych  nazwiska 
zadwietniaiyby  na  kartach  Rzplt^j  w  jakimb^di  wzgl^ 
dzie.    Jednego  spotykamy  tylko  Marcma  de  LyezeAskOy 


^  Storoijtnoiei  Polskie  —  T.  11   PoznaA  ^Leiajsk." 
'0  Staroiytna  Polska  —  Bali^skieso  —  str.  671. 
**)  Diieje  Polgkie  pod  paaowaniem  Aagosta  n  p.  Brasma  Otwi- 
Mwakieco. 

6 


—    66    — 

ktdry  nrodziwBiy  si§  w  i&m  inieAcie  otraymal  w  Aiam 
Mater  krakowskidj  bacoalanreat  ratnk  wyziwoloflrjrch  r. 
1600.  —  R.  1514  byl  dziekanem  wydsiata  ^  a  nmar)  jar 
ko  Dr.  a  Teologii  r.  1637.  »•). 

!^ydzi  mieli  ta  od  clawna  prawo  osiedlania  8i§  i  aft» 
kapjwania  gnmt6w  i  domostw  od  mieazczui.  Wlady*- 
daw  IV  przywilejem  w  Warazawie  wydanym  r.  16B6 
zachowal  ioh  przy  tych  prawach  „w  jakteh  od  Ni^ja*' 
foidjfizycb  przodk6w  naszych  2adM>waiii  byli.'*  Co  Jiui 
ni  r.  1682  w  Jaworowie  a  Stanislaw  Angvat  r.  1768 
w  Warfizawie  zatwierdzilL  ^% 

Ostatnim  starost^  Leiajskim  by}  do  r.  1772  J6zrf  Po- 
ioeki  kiajczy  korony.  *^)  Nast$pnie  przeszto  nriasto  mt 
wlasnoM  hr.  Miera,  a  dzid  jest  w  posiadanin  Alfteda  tar. 
Potockiego  Pana  na  Lanende. 

Z  t^go  aez  pobieinego  prz6gl%da  dziej6w  Le^jska^  wi*- 
daielifimy :  ii  miasto  to  i6tne  jak  zazwyczaj  przebiegido 
koleje.  Powstalo  z  bardzo  star^  oaady,  mialo  iwe  po^ 
fliyilne  czasy.  Ooficilo  chwilowo  knUdw  w  swycii  holu- 
raeh.  Znifliczalo  nast^pnie.  Ptzemefiione  potem  na  iom 
niiejsee,  Podnioslo  siQ  znown  ehwilowo —  lecz  Ufski 
OQ  na  caiy  kraj  zapadfy,  pognebiy  go  w  dalsz^  rmaii 
i  8prowadzi}y  do  rzgda  malo  teraz  znaez^oych  miast 
mniejszych.  Dzisiejszy  Leiajsk  zalicza  »$  obeenie  do 
Obwoda  Rzeazowskiego^  Powiatowi  zn&  i  Dekanatowi 
aaai  nadaje  nazwisko.  Lndny  do  3,000  dnaz  kat  a  1460 
iyd6w,  lich^  i  bez  rachn  stanowi  miedcin^.  Ostatnie  dira 
potarj  (r.  1811  i  1834)  doniszcxyly  go  o  tyle,  it  ci  co 
go  jeszeze  przed  50  laty  zaznali,  gdyby  powstali,  pe- 
wnieby  nie  odgadti,  gdzie  8i§  teraz  znajdajs^.  Tak  pray* 
najmni^j  opowiadaj^  starzy  tutejsi  mieszkaficy.  Mieszcza- 


«0  Bur.  PoUka  -  BalMskieco  str.  672. 


-  et  - 

tfe  tenifol^i  tmdiiiq  si$  pn^dzeniem  i  fkrbotraniem  ^^- 
ay,  i  wyrabiauiem  dobi^o,  gmbego  dtikna  znanego  ptt 
datysi  krajtl.  -- 

Praejffryjmy  temz  kofttioJy  ttrtejdze,  z  tiwagii  mi  itA 
imMsloAd  i  staroiytne  zabytki.  *^). 

Ko#ci6}  paraflalny  istnia}  jti2  tuts^  przy  koftcu  XIV 
wMtii  pod  tytntem  Pr«enajfiwi§tsz*j  Tr6jey,  lecz  tiiemigd 
jeszcze  stal^j  dotacyi.  T%  go  obdarzyl  Wladyslaw  Ja- 
gfeHo  praywikjem  w  Bleczti  feria  quint  a  tn/^a  octatam 
OMUum  Sanctorum.  R.  1400;  nadawszy  mu  rdlme  dobto- 
driefstwa  t  awolmenia,  nadto  dwa  lany  pola,  jezioro 
smme  Kzanza  Neczeza  *•),  wolny  pol6w  ryb  na  Salil^ 
ltd.  ^). 

Pi«rwol!iie  parafiaLeiajska  zostawak  pod  zarz^detn  ii§- 
fty  dwieckieb,  pd^al^j  zad  oddan^  zostala  Boiogrobeotn  ^ 
QXfVi  klOiOnikom  regularnym  grobn  Chrystasowego  J^- 
iwotimskieg^,  ajeneral  tego  zakonti  tnieezkaji^cy  w  Mie- 
elfowfe^  pfoboszcz<!iw  Leiliajskicfa  bisknpom  Przemydldkim 
pMzentowal.  Kaptandw  tych^  ii  na  czam6j  sttkni  nodllt 
wygzyty  podw6jny  krzyi  czerwony,  zwykle  Krzyiakjtittl 
Ittb  Miecbowilami  ii  nas  nazywauo.  Kto  im  parafl^  w  Le- 
^^n  oddat;  Biewiadomo;  bo  jak  m6wi  Nakielski  do- 
^ds^cy  przywiWj  mzem  z  innenri  na  pocz^tkti  XTIIgo 
wieka  zniszczony  zostal.    Zapewnie  Wladyslaw  Jagiello 


^  »  «rt  ■■^j-^^<^Mi^»^ 


*^  Co  do  wiftdottioi^ci  o  koSelolacfb  tatejsxych,  opr6cz  eeniiegto 
Mefa  Nftkkl^tf^  Uietkevim  i  wiadomoi&ci  odsieloiiyoh  mi  pf26ft 
X.  Podg^rskiei^o,  rtk9Ejt  ni  ioh  takie  iMkftwie  doetaresyd  W.  J£. 
Praaciuek  Xawtry  Pawlowski  —  kanoaik  katedr.  Vn^mjilakl  — 
m^  aczony,  a  zajmuja^oy  si^  obecnie  opisem  koi^oioj'^w  dyecezyi 
Pnemj^Iski^j.  — 

**)  Neczeza  —  Wyraza  tego  nie  zni^jduj^  ani  w  slownikn  naszym 
lAndegOf  ani  t4i  w  s^fowniika  czeskim  Jang mana.  2daje  sij  ii  idzie 
ott  z  riMkleso,  a  n(;<;«tf«ii  znaczy  tyle,  co  nte«t>c«a  to  jest  jeziorko 
z  ktdrego  woda  nie  odeieka.  Zwracamy  na  ten  w}Taz  uwaf  ^  wy- 
dawnictwa  dnigi^J  edycyi  S^ownika  Lindego.  -« 

^0  NakielsU  -  Miechovia  gtr.  869. 

6*    . 


—    68    — 

Inb  t&i  syn  jego  Wladyslaw  Warnenczyk  do  Leiqska 
ich  sprowadzil;  przynajmni^j  ten  ostatni  parafi^  w  Gied- 
larow^j  wsi  odcienn^j  fym  zakonnikom  ndzielil.  ^^). 
Erzyiacy  byli  w  posiadanin  probostwa  Leiajskiego  ajt 
do  r.  1839  w  kt6rym  nmarl;  OBtatni  z  tego  zgromadze- 
nia  proboszcz  a  oraz  prowincyal  X.  Michal  Pieni^iek. 
Poczem  rzqd  jako  6wieckie  probostwo  uwa^ad  kazal^  i 
i  prawo  prezentowania  zastrzegl  dla  siebie. 

R6^i  dobrodzieje;  a  osobliwie  Lukasz  Opalii&Bki  Mar- 
szatek  W.  E.  dotacyq  kodciola  znacznie  powi^kszali  i 
byly  na  to  liczne  przywileje  troskUwie  w  zakiyslyi  prze- 
chowywane  —  lecz  te  wraz  ze  wszystkiemi  aktami  ko- 
dcielnemi  w  zajazdach  s^siedzkich  Stadnickiego  przeciw 
Opalii^kiemu ;  o  kt6rycb  jui  m6wiIi6iDy,  zniszczone  zo- 
staly  ^^)  dla  tego  tei  i  dawniejsze  dzieje  tego  kodeiola 
nie  8^  wiadome.  Wiemy  tylko^  ±e  Zygmnnt  Stary  rokn 
1544  na  prodb^  Franciszka  Przeworszczyka  przeloione- 
go  zakonu  Le^ajskiego  i  za  przyczyn^  kr61ow£j  Bony, 
nadal  kodciolowi  ogr6d ,  poloiony  obok  bramy  miejski^j 
bez  ilidnych  danin  dla  krdla.  ^'^. 

A  pdinidj  Zygmnnt  m  na  sejmie  Warszawskim  1  Jn- 
nii  r.  1616  na  prodb^  Stanislawa  Siecii&skiego  bisknpa 
Przemyfilskiego ,  przywileje  dotaeyi  parafialn^j  odno- 
wil.  *«). 

Bndynek  koficielny  byl  dhigo  drewniany.  Mnrowany, 
po  dzifi  dzieA  istniejqcy,  zbndowal  i  przeciw  Tatarom 
obwarowal.r.  1606  X.  Felix  z  Skarzyszowa  kan.  grobn 
Chr.  proboszcz  Le^ajski,  ms^  zacny  i  Inbiony  od  Indzi^ 
a  kt6rego  Nakielski  zapisnje  jako  zaslnionego  Bogn  1 


*^  Nakielski  —  Miechovia  sir.  463  —  pr6cs  Leiajska  i  Qiedlaro- 
W(Sj  Krzyiaoy  posiadali  w  tych  stronaeh  beneflcia  parafialne:  w  Prse- 
worsku,  Urzejowicach ;    Gniewcxynie,   Radolowioaoh  i  Toligfowaoh. 

*^  Nakielski  —  Mieohowia. 

*')  Tenie. 

*■)  Tenie  —  stp.  860. 


—    69    — 

s^onowL  ^').  I§wi%fyni§  tQ  po6wieciI  pod  wezwaniem 
Frzenaji§.  Trdjcy  r.  1619.  Jan  Andrzii  Pr6chnicki  arcrjr- 
biskup  Lwowski;  ^^  kt6ra  podczas  poiarn  miasta  w  r. 
1834  zgorzala,  pocz^m  odnowiono  j^  jak  jest  teraz. 

Chdr  samego  kodciola  jest  gotycki.  Nawa  gWwna  w  po- 
psatym  smakn.  Ottarz  wielki^  w  styla  rzymskim,  ozdo- 
bami  przeci^(my.  Nic  tu  na  szczegdloiejszq  nie  zashi- 
goje  nwagf,  pr6ez  dwojga  drzwi,  kt6reini  siQ  po  za 
6harz  wchodzi.  S^  to  malowidla  all  templo  o  oblabieA- 
en  i  pannacb^  bardzo  nszkodzone  i  zaniedbane.  W  po- 
sadzce  znowu  jest  ladna  lana  ielazna  plyta^  na  kt6r6j 
sif  dd^ie  6.  Jana  powtarza,  staro-niemiecki^j  szkoly, 
warta  lepszego  nmieszczenia.  '')• 

Pobo2nod6  ojc6w  naszycb ,  zaprowadzila  przy  tym  ko- 
Aeiele  trzy  bractwa: 

1.  Bractwo  t6±sAgs^  i^wi^tego^  powstale  okolo  r.  1681. 

2.  Bractwo  Grobu  Cbiystusowego  okolo  1662. 

3.  Bractwo  6.  Anny,  zaprowadzone  przez  Jana  Dy- 
mitra  SolikowskiegO;  arcybisknpa  Lwowskiego  r.  1595. 
Nadto  Lukasz  OpaliAski  marszalek  W.  E.  fandowal  tn 
knrS;  albo  godzinki  o  Najdwi^tsz^j  Pannie,  aby  dpiewane 
byly  "> 

Starowolski  wyliczaj^c  pomniki  za  ozasdw  jego  po 
kodeiolach  znajduj^ce  si§  ^^)  z  Leiajskicb  wymienia  na- 
6t§pne : 

Slawetnego  Floryana  Ujeszkowicza  obywatela  i  w6jta 
LeiajskiegO;  bieglego  mnzyka^  zmarl  r.  1625. 

Urodzonego  Wojciecha  z  Prostyni  ProstyAskiego  i  mal- 


^•)  NakielsU  —  Blieohovia  —  str.  860. 
*^)  Akta  konsjBt  Praemyi&lskiego. 
^*3  Wiftdonioi6  od  X.  Podg6rskiego. 
^*)  Nakielski,  Miechovia,  Niesieoki,  Karona  PoUka. 
^')  Honamenta  Sarmataram.  Graeoviae  in  offioma  Vidnae  Fr.  Cae- 
Mri  A.  D.  BI.DG.lv.  stronnica  434. 


--    TO    - 

ifi^  Malgofsa^  %  Gnuusczytiskicb^  ^nutrl  96  Uatopadb 
r.  1616. 

JgnA  Srsedsi&^kiego  mtodziwa  waleom^go  co  vat 
czyl  pod  Janem  Zamojskun  w  Multaoach,  a  w  Imflai^ 
taah  przeciw  Karolowi  Sudermanowt.  Ha  W^gmoh  pree- 
dwko  Tari^om,  a  aaat§poie  pod  ^dUuewskim  wi6dl  boH 
przeciw  Moskwie^  i  w  akntek  ponieeionycb  ran  i  tnid6w 
bojowych  iycie  zakoiiczyl  ^y}  lal  29  zoiari  18  kwietnim 
1612  r. 

Zofii  z  Danilowiozdw  a  Zurowa,  Opaliiski^ ;  mtUi^nki 
Lakasza  z  Bnina  Opalidskiego  M.  W.  K. 

PifknieJBzym  daleko  pod  wzglfdem  badowy  i  oka»ir 
lodciy  cho6  nie  tak  odlegl^)  Bi^^i%cy  przo«zloi^i^  j«at 
koici^  pr^y  klasztorze  00.  Bernafdyndw  na  Piaskach, 
ka  wschodowi,  o  cwien^  mill  za  miastooi,  mi^s^  toifly 
iuiejszym  Leiajskieoiy  a  Staro-MieAciem  ozyli  pierwotn^ 
08ad%  poto^ony.  W  iym  to  ko^ciel^  jest  Blyany  cudami 
obraz  Matki  Boski^^  do  kt6rego  coroczaie  na  odpuety 
tei^ga  sif  tysiiico  ludu  z  calego'  kraju  y  Uag%j%c  opieki 
i  pocieszeoJa  u  stdp  attarza  N^jAwi^tsz^j  nasz^  kr61o- 
w^.  Joftt  to  jakby  dniga  CzQetochowa  stron  wBchodmdi. 
Miejsce.  zl^wn  taski  Bo^^j  na  wiernych.  Miejsoe  petoo 
eudowqycb  wspomnieA  i  legead.  Przy  koiacu  XVI  wieka 
(l&91'ld94)  powstota  w  t^m  mieiscu  kapUca  dr^wniaM 
N.  P.  Maryi,  kt6rq  1698  r.  Jan  Dymitr  Sulikowski  ar- 
(^biskup  Iwowaki  po&wi^i}^  pod  ^idem  Niepokalaaego 
PoczQcia.  Poniewat  wodle  legend  pocz%tek  t^  Swiq^ni 
bgrl  cudownym  i  wiehi  pobotnych  w  rozmaityob  potne- 
bach  tarn  lask  doznali;  wi^c  naplyw  z  r6Jinych  okolic 
by}  do  ni6j  nadzwyczajny.  Go  zwBiyvmzy  rseezoHy  ar- 
cybisknp,  a  oraz  maj^c  na  wzgl^zie  te  k«^ta  Krzy- 
tocy,  do  kt6rych  parafia  Le^ajska  naleiala,  na  po8h}g§ 
dncbown%  tych  pielgrzym6w  wystarczyc  nie  zdolaj^,  po- 
radzil  Maciejowi  Pstrokoi&iskiema  na  ten  ozas  bisk.  Prze- 
mydlskiemni  aby  do  tego  ko6ciolka  sprowadzil  00.  Ber- 


—    71    — 

Dw^Aw  z  Pneworriuk  i  tymbdy  jiQgo  oddai  zaiz%l 
Dczynil  to  wspomniony  biskup  w  r.  1608  **)  a  Zy* 
gvoal  QI  23  i^>riL  teg6i  rokt;  fundftey^  potwierd£iL 
Zskkontukam  borek  przylegly  i  staw  z  miynem  dacowiAj 
Iwbiei  mi^soe  na  Ebodowanie  Uasztora  pod  borkiem 
jm  piaska,  przeznaozyl. 

CikO}wM  Lukasza  OpaliiiBkiego  marszalka  W.  IL  a 
Le^akiego  starosty,  wsz^dzie  widoczna  w  Le^ajsku,  i 
tataj  rozszerzyla  swe  dlonie  i  wnet  szafankiein  tego  do* 
brodzi^a  00.  Bemardynom  wymurowany  zostal  ^ 
W  miq|8oe  ow^j  kapliczki^  wspania^  kotei6l  (1618-162S) 
kl6iy  Adam  Nowodworski  bUkap  przemydlski  poiwi^d}, 
r.  1630  pod  wezwaniem  N.  P.  Maryi  Niepokalaneso  Po* 
caQfiia,  Vomtkotyl  rdwnie  marftzalek  i  docbody  z^onni- 
koni;  zapisem  d.  9  styeznia  1625^  kt6ry  Jan  Eazimievz 
m  Ckulria  ad  Zwamee  30  Oeftobra  1653  r.  zatwierdzU — 
a  aa  sejiaie  walnym  OFdynaryjnym  dma  12  gradma 
1678  r.  jako  y,ex  pio  zelo  in  perpetaam  aprobowaao.^  ^*), 
Klaastor  wymttrowany  aostal  staraniem  0.  Jak6ba  Udiafi- 
Bkie^  teologa  J.  K.  M.  Prowiiieyala  Basi  y  ktory  za  po* 
III0C4  0.  Bernardyna  Ortowicza  gwardyana  Le^ridego 
Qkok>  r.  1637  oharz  w.  w  koiieiele  wystawil  i  etalle 
przoondn^  roboly  w  ch<)rze.  0.  Jan  Walowiez  prowin- 
cgral  Beam,  (f  1680)  zabudowania  klasztorne  nakszlalt 
fe«rteey  miuem  obwarowal  i  poosi%l  budowad  slynny  na 
ci^  Folsk§  0  3/X)0  piszesidkach  oigan,  kMry  po  bibi  0. 
Dymitr  Wolski  oastQpea  w  pFOwmeyabime  dokaAez]4< 
0.  Sowerys  Byszkowftki  gwardyan  Leiigaki  w  dn^^ 
pptowie  XVBI  wieka,  daob  miedzkiBy  nakoieirie  apn^ 
wil^  (^Harze  wyztoett  t  przyozdobil^  koAcid)  ccdy  pom»* 


'Q  NftkielsKi  Uieehovia, 

'0  Nitaieokiy  Korona  PoUka. 

<*3  Voloiiiina  Legam  V.  sir.  571.  20. 


—    72    — 

lowal  niywszj  do&  p^dzla  StroiAskiego,  kMiy  i  Iwow- 
8kq|  katedrQ  malowaL 

W  r.  1657  Eozactwo  i  wojsko  Rakocego  klasztor  za- 
j^lo,  a  wyci^aj^c  dal6j;  pozostawito  ogieA  na  dziedzift- 
CQ;  gdzie  byfy  dawne  cele  drewniane  zakonnikdw.  Zt%d 
nieszcz^dciem  poiar  oawiedzU  klasztor  nowo  zbadowaDj. 
Dachy  z  wie^  zgorziJy.  Dzwony  i  zegar  zniszczaly. 
Eodci6}  tylko  8zcz§61iwie  szkody  iadn^j  nie  ponidsl. 
W  tym  r6wniej^  rokn  godctt  w  tym  klasztorze  Earol 
Gastaw.  Wtenczas  Szwedzi  skarby  kodcielne  w  ziemi 
Zakopane  odsznkawszy  zabrali,  bibliotekQ  splondrowali. 
Mieli  tet  ch^  i  kodci6l  podpali6;  ale  kr61  o  tym  zamia- 
rze  dowiedziawBzy  sIq,  warty  przy  drzwiach  postawil  i 
pr6cz  palkownik6w  i  kapitan6w  nikomn  wejteia  niedo- 
zwolil.  OdjetdiBJsjfi  y  w  celi  gdzie  mieszkal  ten  monar- 
cha,  srebmq  kr61ew8k%  piecz$6  zapomnial^  ktdr^  ma 
zakonnicy  do  Pr6chnika,  gdzie  mial  na  ten  czas  gl6wni| 
kwater^  odeslali  *'). 

Sam  kodci6l  Bemardy^ki  jest  okazal^j  bndowy. 
W  styiu  wloskim^  ci§j;kim.  S[ilka  tu  jest  dobrych  obra- 
z6w  cz^dci^  flamandzki^j ,  cz^dciq  wloski^j  szkoly.  Takie 
godzien  awagi  staroiytny  szafkowy  maly  oharzyk 
z  n Nawiedzeniem ^  staro-niemiecki^  szkoly;  szkoda  te 
mocno  zniszczony  i  w  zaniedbania  b^dqcy.  Ladny  nie- 
mniij  jest  tu  antifonarz  na  pergaminie  illaminowany 
w  starym  sztacznie  wykladanym  pulpicie.  Boczne  ka- 
plice  SQ  oddzielone  od  nawy  il^elaznemi  kratami.  W  je- 
dn6j  z  nich,  znajduje  si§  obraz  S.  Franciszka,  wysoko 
przez  znawcdw  ceniony,  p§dzla  podobno  Uarmibala  Ca- 
raccego  *®).  Na  2fc%danie  cesarza  Franciszka  byl  z  oltarza 
??yJ9ty  i  do  Wiednia  woiony,  zk%d  po  odczyszczeniu 

^'J  WiadomoiSoi  s  kroniki  klasztorn^  na  miejsoa  przez  0.  Kapi- 
Btrana  Jarkiewicza  r.  1689  pisan^j ,  a  przez  innych  zakonnikdw  da^ 
14  prowadzon^J. 

>0  Ka-  kaO'  PawJ'owftki,  iii6wi  ii  jest  ^Corregia.*'  (?). 


—    78    — 

napowrdt  go  zwrtcono  '^*).  W  drogi^  kapliej  jest  on- 
downy  Obraz  N.  Panny. 

Malowi^  go  wedhig  szkoly  staro-niemiecki6j  ^  jak  nie- 
816  podanie  Erazm  niegdyA  mieszczanin  czy  burmistrz 
Letojski ,  a  pdtoi6j  kaplan ,  czlek  wielce  poboiny,  wzy • 
waji|C  do  dziehi  swego  pomocy  N.  Panny.  Wiadyslaw  IV 
w  r.  1642  darowal  do  tego  obraza  ramy  hebanowe, 
pifkn^)  roboty  bogato  srebrem  przyozdobione  z  napi- 
sem:  Dei  parae  Lezajscensi  ob  vietoriam  de  Turds  pa- 
eemque  A.  D.  1621  de  prineipe  retatam^  Vladlslaus  IV 
Rex  Polamae  etc.  Sueciae  ex  toio  poeuit  A.  D.  1642. 
Ramy,  te  obdarii  ze  srebra  i  popsnii  Kozacy  w  r.  1657. 

WsponmieUAmy  o  cudownodci  tego  Obrazn,  i  cudo- 
wnym  jego  poczatkn,  przejrzyjmyi  co  o  t^m  m6wi  le- 
genda  —  niech  za6  w  tern  wyr^zy  naa  X.  Hyacynt 
Praszcz*^,  CO  tak  starannie,  a  z  wiar^  i  z  religijn^ 
prostot^  pozbieral  tyle  podaA  poboinych  o  Awi^tycb 
miejscach  na  ziemi  nasz^j;  nieprzepomniawszy  i  o  Le- 
i^jska.  Wypisajemy  tn  doslownie  ow^  legend^,  aby 
w  wyj2|tkach  nie  urontta  t^j  woni  i  proBtoty  religijn^j; 
kt6re  pod  pi6rem  X.  Hyacyntha  w  ca}6j  sif  Awieioici 
do  nas  dostaly  —  a  b%  zad  najpot^daAsz^  spoiiicizn^ 
minionych  wickdw. 

nKoka  1590  Tomasz  Michalek  mieszczanin  Leiajski; 
^dnia  niekt6regO;  dla  drewek  zbierania  wyszedl  do  bora 
^przylegtego  miasteczka;  zoczyl  na  miejsca  gdzie  8i§ 
„byl  zwykl  modli^,  w  wielki^j  jasnodci  Matk^  Bot^ 
„z  Dzieci^tkiem  i  Jdzefem  dwi^tym,  w  osobie  starca  sq* 
,»dziwego  do  siebie  tak  mdwi^c^:  Tomaszn^  to  miejsce 
^obralam  sobie,  na  ktorym  Synowi  memn  czei6  odda* 


^'}  Wiadomoi^  od  |l0.  Podg6rBki6go. 

*0  Morae  faski  Boi^J  kt6re  Pm  B4g  w  koronie  Polskidj   i  t  d. 
prsM  Piotra  Hyaeyntha  Prusiexa.   W  Erakowie  1662  r. 


—    M    — 

^w^j^y  dozna;  iii  do  starszydi  asiaata  tego,  a  <»p^ 
„wia<^4C  im  md^i  ]iiqj%  i  Syna  mego,  rozkak  im  ta 
,^0(loi6i  zbndowady  pod  imieniem  moim:  on  maieaiajq^ 
„hy  daolia  obladBQgo  slyszal  ^  z  raza  tego  tail ;  letz  gdy 
«czQ8te  widzonia  i  napomioaiiia  z  objawieniem  miewa^ 
„dal  atarozym  miaaka  o  tym  miejgea  wiadomoMi  kttozj 
„mQ  BoJ^Q  m^k^  aa  tym  niejsoa  postawid  dozwolill;  kt^ 
„re  miejsce  zaras  eadami  slyn^^  pocz^lo^  bo  i  od  ogiiia 
«Bota  m^ka  podd^ta  wolii%  zost^,  i  gam.  T<NiiaM  Mi* 
wchaiek  z  m^eftia  eadowsie  byl  wybaviimy;  tym 
vons^d  dachowny  i  Awiedd  pnseatragzoay^  widz^^  ta 
„8i9  tarn  Ind  xewszi|d  gromadzil;  i  za  przyezyn^  Paony 
nHaryey  Isaki  BoUj  doznawat^  kaplicQ  drewniaiui  wpinM 
wpofltawili  z  m  przyesgrny:  Sebastyaa  Talarezyk  paa^e 
^bydloy  widzii^t  na  tym  mi^soQ  w  AwiatloAci  wifdttu^ 
«a  w  bialym  odzienia  Najiwiftsz^  Pami^  z  Dzieck|ttaem, 
„i  Biyszat  glos  dzwoxtk^w  kodoieliiycb ,  jako  gdy  N^j- 
niwi^tszy  Sakrament  podnosz^,  co  zaraz  ozniymil  pro^ 
nboflaezowi  tamteoznemay  kttoy  boa  omiegBkaaia  w  gaaty 
wkaphiAfikio  przybraay,  szedl  z  procesgy^,  i  z  widkim 
igminem  lodzi^  i  na  okazaaym  micgscu  koteiti  zaloij^ 
^Do  czego  p.  Rasper  Gk)hichowskiy  dziersbawoa  Leii^gki, 
^Blaraoiem  i  kogztem  przyb^ywszy  sig;  koieiotek  dre- 
nwniany,  pod  tytatem  6.  Anny  zbndowid.^  Dal6j  u& 
opowiada  X.  Prngzcz  wiadome  nam  jut  sprawy  o  wy- 
maiowaoiiQ  przez  Erazma  tego  obrazu  i  morowamn  no- 
wego  dM  koiciola. 

00«  Beniardyni  zapifiii^^e  w  aktach  swyeb  wszelkie 
cada  i  laaki  przy  tym  obrazie  doznane,  msK^o  icb  w- 
znaczyli;  mi^dzy  innemi  wyliczaj^c  ^jako  6p.  J.  0.  J. 
M.  C.  pan  Adam  Sieniawski  hetman  W.  E.  kaszt  krak. 
hgdqc  malym  dzieci§ciem  formalnie  umarl,  przywieziouy 
z  ^em  wielkim  (z^^wm  %  Sieuiawy?)  do  pogrzebU], 


—  w  — 

tadxmme  ofyly  i  iyi  bt  potem  00*  ^')-  Kiedy  zak  ohrm 
Mrai  wifo^i  cndiMBi  zaslyn^,  Heniyk  Firl^  bisknp 
pnatmjiUcs  wyroki«ni  V  T^en  SO  Novembr.  1634  r, 
oglosil  go  za  cndowny.  NastQpnie  Waclaw  Hieronim  Sie*- 
mkowafci  hi«teap  prsMunyAlBki  diiia  8  wneteia  1753  bm- 
csyi&cie  go  okonmowal^  jako  del«g»t  Stoliey  Apostol- 
8ld^  korony  wvzakie  mebyfy  jak  za  zwyiczaj  nadesla- 
ne  %  Watykann,  lecz  tyiko  zezwolenie  na  okoronowa- 
uie,  datowane  r,  1751. 

Obr^  koffOJoacyjny  odby}  aif  z  wielk^  pomp%  p»y 
Bttllokii  Ikinego  Mn  ^),  kt6rego  koBBta  a  w}a«n6j  raka* 


*0  R^kiHPiM^  <  «ri:luv«a  w  EnJiwi^ryi  Zeknyd,  ^n  sreJiivis  pr6<- 
Yiaebnuii  «xeerptiim,"««9eiiM  loeomm  m  toto  recni  PoIoqiaa  «l  IH.  tt. 
Uutk  ill  ^nibo*  p.  P.  8,  Frandfci  QksMrvMiUs  i  vvlfo  4icti  ieniMN 

pfuvpie  s  it^  fii^  a4byw»fy  i  niUJu»l«  w  niob  |^«b]jJU»  swnie8S«M« 

IK  l^t^xym  odiirawipiif  «o«Ma  4PPCigr8toi4&  KoroftMj{jaik  M.  V. 
w  Leiajskn: 

^Pi^ywUo  TrMta«  Activi 
Coronationis  Beataa  Mariae 

iieiijscenMs  In  Pe$t9  Nwitivitatis. 

D»iia.  7  7J>i»  w  wigili%  Koroaacyi  ^4%  loJM»waiia  Kopoidf  w  ||«r* 
f0i^  M  M.  W.  Xif^  KrxyM^w,  p«4esft«  kt5r«fQ  0JH««  el^lhf^ 

iHMi^,  4^  1^0r9fio  TbeaArim  §94  «aipi«taiyi  si^j^dcf  wprpwMffo^g* 
bf4sw  ia  M9F«teiii^ii.  f^ngrah   Paq^   JW.  M.    lU  b^lMPP  Pr^(9^ 

Bi)0iif»  p^Bywitwur  )if4«i«  piwz  IV,  (^  fikwvrjiM  IVfsilifwqlMffA 
Bvh.  Frolmnktora  4909  a^tq^  P#  l^t^n  pavi^im  JWW,  Job«»^,  F^r 
Vfinft  StanM9(cMjne  niM%  fiif  ft  i^^r^iii^ii  od  F«ry,  i^zy  4AWftn|a  lij» 
fWh  4  •miat,  i  prajrbsrwfcy  4^  lr<NM,  «44«vanq  Iif4)  kfrtfsy  4W« 


—    76    — 

taiy  op^dzi}  Stanislaw  Potocki^  wojew.  Eijowski,  staroste 
natenczafi  Le^ajski;  wraz  z  ion^  Helena  z  Zamojskich.  Na 
pami^tkQ  t6j  aroczystodci  wybit6  medalik  z  miedzi,  kt6- 


skiego,  kt^re  borony,  gdy  odbierze  JW.  Koronator,  Salva  s  24  ar- 
mat  i  K  r^czn4$j  strzelby  od  wojska  ma  byo  wydana. 

Po  wydaaitt  salwy  zaocynig^  maszerowao  Cecby  naprs6d  swoim 
swykl'^m  trybem,  kompanie  iwedfag;  swego  porz^dka,  pot^m  Cho- 
ragwie  polskie,  pot^m  szwadron  Dragoiiii,  potem  Zakonnicy  z  knsy- 
iem,  po  ktdryoh  kalwakata  z  rdinych  zf^czona  Pan6w  i  Urz^dni- 
k6\Y,  za  ktiremi  karyta,  w  ktdrej  korony  do  ko^ciofa  JW.  Im.  X. 
Koronator  ma  sprowadzie.  Tak  tedy  gdy  zwykfym  marszem  praei 
most  przejdzie  wojako,  aszykowa<S  si^  ma  na  wyznaczon<$m  sobie 
miejscu,  po  lewej  stronie  polskie  chor^gpnrie,  po  praw^j  r^ce  dra* 
i;onfa,  a  JW.  Koronator  z  koronami,  kt6re  na  wezg?owiaeh  hy6 
maj^  niesione,  wyeiada  przed  bram|  tryumfaln^  czyli  gdzie  zie  za- 
czyna  (ai  brama  i  jej  baryery,  i  wraz  wedfiig  porz^dku  poprzedsa^ 
ji|cy6h  Konfratemii  Dachowienstvra  w  processyi  id^yeh ,  wprowa- 
dzone  hy6  maj^  do  ko6cio?a,  i  na  Thronie  (i^dzie  jni  obras  Matki 
Boski<y  znajdowa^  si^  ma}  deponowane  b^d^  przy  dania  o^ia  z  24 
armat  i  r^czn^j  broni.  Po  ztoienivi  tych  koron,  zacznie  kazanie 
0.  W.  Wenanty  Tyczkowski  D.  Aktaalny^  po  kt6rym  skoAczenia  je- 
tell  czas  pozwoli,  zaezn^  si^  Nieszpory,  a  je^eliby  czasa  nie  byfo, 
Litania  do  Beata  6piewana  b^dzie. 

Po  zakoi&czonym  wieezomym  NaboieAstwie  prsy  nast^pqj^ym  wie- 
czorze  fajerwerk  ma  by6  og'foszony  przez  sygnal*  armatni  i  zapa- 
lony  wedl'ag  dyspozyeyi. 

Dnia  8  7bra  w  dzieil  sam  koronaoyi,  okolo  godziny  pift^j  dane 
bfdzie  salve  z  armat,  po  kt6rym  Naboiei&Btwo  si^  zwyczajne  za- 
oznie.  Tandem  okoJ'o  godziny  6smey  JW.  Fandator  z  rdinemi  goidmi 
przyb^dzie  do  JW.  Koronatora,  i  ktdrym  do  koiciolfa  wnyd^  i  na 
tron  wprowadzeni  zasifd|  swoje  miejsea,  gdzie  W.  0.  Prowineyaf 
powinien  mied  mow^  do  JW.  Koronatora,  upraszaj^  o  akceleraey^ 
Uj  koronaoyi ,  kt<Sremo  gdy  JW.  Koronator  da  repHke ,  pablikowany 
ma  bye  najpierwi^j  Dekret  Rdrai  Capitoli  Vatieani,  potdm  Balla  In- 
dalgentiarnm ,  et  concessio  pro  qnataor  penitentiariis  cam  nsn  Baeil* 
lorvm.  Pot^m  nast^pi  adhortacya  JW.  Koronatora  do  W.  0.  Pro- 
wincyafa  i  innych  Jema  asBy8taj|cych ,  aby  Obraz  Matki  N%f4wi^ 
bm6j  i  korony  pilnowali,  ozcili  i  konserwowali.  Po  kt^rdj  0.  W. 
Prowinoyalf  z  innemi  maj^  przysi^dz  na  to  wedlag  formy  a  part  na 
napjzany.  Pot^m  pokl{knf wuy  vfBsyney  przod  Obraiem  Nijiw.  Ma* 


—    77    — 

T^;o  S.  6.  Matlsa  Boska  tr^ymaj^a  duTstnsa  na  lew6j 
rgce —  w  otokn  napis:  Imag;  B.  M.  V.  Car.  et  Ben,  XIV 
i.  (aisd)  apud  F.  F.  (latres)  S.  (ancti)  F.  (rancisei) 


&i  JW.  Koronator  ineesacy^  nosyai,  po  kt4r4  koronowa^  bjdsie 
pierw^  N^iw.  Ha&|,  a  pottfm  P.  Jezasa.  Podecaa  kt6reso  akta 
nesiate  mi^|  hy6  ognie  wydawane  pray  reaonanoyi  mniyki.  Pod- 
oaas  kt6reso  akta  rzaeone  b^d^  metalle  Koron.  Tymezasem  zaoznie 
Apiewae  JW.  Koronator  Ave  Maris  Stella.  Po  eko^ezonym  Hymnie 
kfi4wtd  bj^dzie  wiersze  Corona  anrea  de!  R.  Expressa  si^o  San- 
edtalia  dr.  3.  Gloria  et  honore  coronaati  dr.  A.  Et  eonstitaisti  dr. 
Tandem  pro  Celeissimo  Principe  Sfortta  Fad.  Coron.  et  Celeiasimo 
Joaepho  Potocki  Caste).  Crao.  D.  P.  cam  aniverso  popalo  mdwid 
b^dzie  De  profandis,  po  kt6rym  skoAczenia,  zacznie  A  porta  inferi, 
pot^m  dwie  KoHeckty  odm6wi.  Deas  Veniae  lar^itor.  2.  Absolve 
qnaesamas  Dne  animam  Joseph!  dr.  nareszcie  zm6wi  sif  Pater  ne- 
ater et  Ave  Maria  pro  Rdmo  Capitalo  8.  Petri  tandem  oracya,  Re* 
tribvere  dipiare  Dne  dr. 

Potdm  zacznie  Illastrissimas  Coronator  ipi<$wac  Msz^  solenna 
podezas  kt6rdj  b^dzie  mial  kazanie  panegiryezne  W.  Im.  X.  Mikul- 
aki  kanonik  Iwowski.  Po  zakodezondj  Mszy  solenn^j  proeessya  byd 
ma  z  obrazem  okoronowanym  do  troni  w  polo  b^d^eym ,  przed  ktdr^ 
dad  si|  ma  sygpiaf  z  armat  3.  Po  ktdiym  sygnale  zaezynac  sif  ma 
proeessya  y  fdzie  pray  wychodzenia  z  obrazem  Hatki  Najik  salwa 
a  armaty  i  broni  r^czndj  i  zaczyna  maszerowad  wojsko  jak  przed- 
tem.  To  tyiko  additor,  de  za  obrazem  pieehoty  officer  z  kilkunastu 
ladzi  maszerowad  ma  dla  assystencjri  wiekszdj  i  bezpieczedstwa  od 
pospdistwa.  Maszemje  wojsko  przed  proeessya  ai  na  miejsce  prze- 
axfe  przed  Theatmm,  tam  nszykowawsay  si^  nadohodzaeema  obra- 
aowi  salve  wyda  tak  armata,  Jako  i  wojsko,  po  ktdrdj  giy  obraz 
■a  mensie  postawiony  b^dzie ,  zacznie  kazanie  X.  Roman  Zborowski, 
kaznodzieja  lubelski,  po  ktdrym  Benedykcya,  potem  salva  tak  z  ar- 
mat jako  i  wojska  i  dopiero  nazad  do  kodcioJ^a.  Znowa  maszeruje 
wojsko  i  na  przeszfym  staje  miejsca,  gdzie  znowa  obraz  gdy  nad- 
ehodzi,  salve  wyda,  ostatnie  zad  salve  pray  Benedykc3i. 

Podezas  wieczora  zacznie  si^  Nieszpome  Nabodedstwo,  na  ktdrym 
kazanie  ma  mied  W.  J.  X.  Cieszkowski  kan.  Iwow.,  potdm  nast^pi 
illaminacya  bram. 

Die  9.  Kazanie  J.  X.  Wierzbowski  kan.  chefmski.  Na  Nieszpo- 
raeh  J.  W.  X.  M%iewski  Ord.  Praed. 


-    78    -^ 

0b9.  (orvaaites)  ii  1763^8.  0.  W  AtmatdPM  dwte  taMiet 
1I&  pmwO  herb  /r/tfo  {Zamofdkieh)  na  leir^  fi/ffVM 
(Pofoi&ich)  a  nad  niemi  komna.  W  otoku  napi9:  Dant. 
Aatria;  Castrique  Caranatn  •*). 

NieaEadlttgo  Mwakie  dopiuNECKnia  aif  liwiftokrad^twti 
aa  Oftdiymiyiii  wiKenmkn.  A  byly  zni*  bogate  k<rt-oiry^ 
t  ozdoby  na  nim,  skora  skradziono  koron  szczerozlotycli 
dwie,  sygnety;  perly  i  wszystek  zioty  ornament  ^^). 

St6letiu%  pamii^tkf  ttroozystoAci  koroaaeyjni^  obebo* 
dzil  w  gronie  licznego  ducIiowieAstwa  i  naplywn  pob^ 
toyeb,  tera^aiej8zy  Bifiknp  Preemyflbki,  najpfzetftele- 
bniejszy  Franc.  Xaw.  Wierzchlejski ,  w  dniu  8  wrzefinia 
1853.  A  Alfred  hr.  Potocki  na  ten  obrz^d  odnowil  swo- 
im  kosatem  kaplic§  M.  Boski^.    Wsponuuenie  te^o  ab* 

Die  10.  J.  W.  X.  Siekierze^ski  Ord.  Praed.    Na  Ntest^voraifh  J.  X. 

Koieefci  Ord.  PrMd, 
Di«  11.  J.  W.  X.  2aohar»kl  Caft<  SaftdottMeMfs.    Na  Niesq^MtMh 

J.  X.  Osga  Seholan  Pfiar. 
Die  tik  i.  X.  Koohnawrski,  Oaa.  Zama.  Ifa  NknicparalAi  Bx  Palnllitt 

Capudi 
Dia  la.  A.  E.  P.  Paaakivvnea   Rt  Mi.   «.  va  NJaasforaeli  R.  F. 

Ctety  Praad.  Laapo, 
Dia  14.  A.  R.  P.  Rapaijifeki  Mafr.    N.   A.  R.  P.  H. 
Dta  16.  A.  R.  P.  Praap.  LeUyaaenaia  Ooncladit  A.  R.  P.  TVlia- 
rsawaki. 
r.  R<  P.  Antoaiaa  Dafin.  naWa  Paloaiae. 
V.  AntoDiDs  Ca^tkowski  Praad.  Saealieiisis. 
Po  aakaiioaaiidj  konklaayi  ^  dalekawad  Jbedaie  waayandm  prty  ka- 
pliaj  X.  Kreaaenayan  Wjasomlraki  L.— 

llwm§m:  flapewnia  80-latiii  ataraad,  X.  Leopold  Lewicki,  I*  ftm- 

dator  J.  W.  P.  Potooki  od  Ikamy  trymnfela^  na  kle**- 

kaak  aiMT  koroiy  do  ko(ftaio?li. 

*^  WiadaaMdoi  UalaryeBM-BamizniatyMiie,  o  kofonacyath  Obra^ 

adw  Matkl  Boakidj)    w  dawadj   Patoaa,  podaT  Tymoteas*  LIpldakf. 

Oddruk  i  Bibl.  Warszawskidj.    Warazawa  1850. 

">  Wjadomoi^  klatoryemo^aamtomatyezM  o  koronacyacft  0»fa- 
adw  Matki  BoakidJ,  w  dawad^  Palaae.--  Piamo  Kwrw^  PoUki  a  dnia 
i  lipca  1759  r. 


—  w  — 

oiiodB  BamieieB  wtedy  dzmmik  «0zfl8^  xvfas  s  napr^dve 
fiActefloD^  imdomoddq  o  Leftajska  ^)« 

Pod  wzgl^dem  Mstoryi  literstiiry  rdigijni^,  ma  ten 
otew  8wt94  wImdq.  Jocher  wymitnia  o  nim  dwit  bro^ 
szaiy  *^)  ^Relacya  koronacyi  N.  M.  Panny  w  LeJa^klt. 
We  LwowiC;  wdrak.  Broctwa  k  TnSjej;  1752 ,  foL*— 
i  wspomma  nadto  ,,11  X.  Sosnowski  cytuje  podobne  pi- 
•mo  %  egzemplaraa  bez  karty  tytnlow^j  z  napisem: 
nOpiaaiiie  korcmacji  obnuro  Nigdwiftsm  PonBy  w  Le- 
itgaka  u  00.  Benuurdyndw,  odpmwioD^j  1762  r.  dnia  S 
wixaknia  itd.  foL  10  ark.*  X.  Eanonik  Pawlowski  m<K 
wu  wymienia  nie  broszurg,  kt6r*j  tytul  „Tron  ehwaly, 
e^H  opiaanie  koronacyi  Naj^.  Panny  Maryi  ondami 
slyn^cdj  w  obrazie  Leisgskim  a  00.  BemardyB6w  na 
Piaakn.^  Byd  mo^,  ie  to  jeat  fa  aama  broszaro  p?zez 
Joebem,  z  wzmianki  X.  Sosnowskiego  zanotowana.  Obie 
te  broszttiy  8%  nd  meznane.  Posiadam  atoli  w  moim 
zbiorze  innq ,  drakowanii  bez  oznaezenia  miejaca  i  rokn^ 
z  aesalego  wiekn,  w  6wiartee  kart  16  z  drzeworytem 
Obraza  ^PieiA  do  Na)twi§tsz4|  Panny  Maiyi  w  chtsait 
Lemskim  ^cndaui  01711406);  11  XX.  Bemarchfikiiw.*  Ka^ 
leiy  ona  do  literatnry  odpnstowdj,  z  kantyczkow%  pro^ 
atot^  wierazdm  napisana;  z  pocz^tkn  jest  w  viij  opo- 
wiedziana  legenda  o  Obrazie  jak  w  Pmszczn  —  nastQ^ 
pule  o  eiidaehy  a  koAczy  na  szamnym  opisie  obrz^a 
koionacjjne^. 

Jak  widzieliimy  na  poez^fkU;  jest  jeszoze  w  Leiajsku 
eeriuew  obrz^dku  wschodniego.  Lecz  ta  iSwieio  bo  w  r. 
1832  zraJBOwana^  nie  mieilci  w  sobie  ^nyoh  staryoh 
sfiabytkow;  bo  akta  dawne  cerkiewne  wraz  z  cerkwi^  r. 
1624  spalone  zostaly.  Wiadomo  tylko,  4e  po  przenie- 
aioiio  Letejaka  przez  Zygnnmta  I^  dh^o  eerkiew  po- 

*^  0$m»  m  w.lMBy  Nr.  a9»,  »tyknM  w  WfMetavie  podpisany  F.  K. 
*^  eWM  MIL  UKofycniy  prSM  AAmk  Jo«li«rft  T.  ID^  «tr.  480, 
Nr.  89Z1. 


—    80    — 

zoBtala  dal^j  w  Star^m-Miedciey  gdzie  doti^d  jeszcze  jest 
j^j  filia.  Krdlowa  Bona  dopiero  r.  1550  sprzed^da  ka- 
walek  ziemi  pod  cerkiew  Nowego-Miasta.  Eto  za6  j^ 
uposaialy  niewiadomo.  Od  r.  1647  Rasini  tntejsi  przy- 
st^pili  do  Unii. 

Opr6cz  ju4  wymienionych  Leiajskich  koScioldw,  byly 
jeszcze  przed  laty  nastQpne  filialne: 

1.  Kodci6l  S.  Tr6jcy  w  Startm-Mieteie.  Ten  jak  si^ 
zdaje  pierwiastkowo  byl  parafialnym.  Utrzymywal  si; 
ai  do  polowy  XYIIIgo  wieku.  Dopiero  Hieronim  Siera- 
kowski  Bisknp  Przemydlski;  dla  wielkiego  spnsfoszenia 
rozebra6  go  kazah 

2.  Eo&ci6}  N.  P.  Maiyi  Sniein^j,  na  przedmieftcin  na 
p6hiocy. 

3.  Eo6ci61  Boiego  Ciida,  na  temte  przedmieddn  id^ 
ku  wsi  GiedlarowjSj.  T§  6wi%tyni§  Jan  Dymitr  Suli- 
kowski  Areybiskup  Lwowski  podwi^cal  r.  1596. 

4.  Eaplica  w  Zamku  Leiajskim. 

5.  Eo6ciolek  Maiyi  Magdaleny,  we  wsi  Wierzawicaeh. 
B.  1611  poiSiwi^cany  przez  Waleryana  Lubienieckiego 
Biskupa  BakoAskiego  ezyli  Woloskiego.  Z  lych  wszy- 
stkich  po  dzid  dzieA  iadnego  nie  ma  61adn. 

Tak  przebiegtezy  histoiyczne  znaczenie  i  zabytki  sa- 
mego  miasta  Leiajska;  rzucimy  jeszcze  okiem  po  naj- 
bliiszych  wsiach  i  okolicy.  Rzecz  ta  cho6  wprawdzie 
nie  wiele  nas  pouczy6  mo2e  co  do  poszukiwaA  znaeze- 
nia  naszych  wykopalisk,  to  wszakdte  i  z  ni%  jako  s^- 
siedni^  poznajomid  si§  trzeba;  a  zwiaszcza  tarn,  gdzie 
rdwniei  s^  dlady  starych  grobowisk,  i  gdzie  przynaj- 
mni6j  z  rzadka  wynajduj^  si;  czasami  r6ine  przed- 
mioty  ••). 

Z  nazwisk  wsi  okolicznych  niewiele  da  si;  wypro- 

'0  Wymieniajio  miejsea  xnalexwk  wiadome  nam  w  tamtyoh  8tro«- 
naeh,  osynimy  to  rdwniei  i  dla  tei^,  aby  aa  lue  piliuctiM|  »wtM6 
awa|;e--a  cwfasioia  ladxi  tarn  jEamiesikafyeh. 


—    81    — 

wadzid  xvnioskdw.  Najliczniejsze  s%  tn  Wole  z  r6inemi 
przymiotnikami ;  lecz  s^  i  nazwiska  co  sIq  wywodz^  od 
las6w^  drzew,  polowania  i  rybolostwa;  co  wedlug  badan 
Chodakowskiego ,  bardzo  stare  osady  wskazuje. 

Najbliisz^  wsi^  Leiajska  s^  Wierzaice^  Wierzawice, 
kWrej  nazwQ  od  wieiy  wywodz^  (moze  od  wiary);  byl 
ta  jak  wiemy  kodciolek,  kt6rego  dlady  dot^d  widoczne, 
podobno  przez  Tatar6w  spalony. 

Wi^cej  zwraca  uwagi  o  pi^^  cwierci  mill  od  Le^ajska 
odlegla  wied  Grodzisk  albo  Grodziskoj  a  sama  ju2  na- 
zwa  wskazuje,  \i  ta  kiedyd  musialo  bye  bardzo  stare 
grodzisko,  i  moie  wlai§eiwa  siedziba  ludnodci  tycb  stron, 
CO  si;  na  uroczyskach  Leiajskich  grzebaly.  A  chociai 
nigdzie  nie  ma  ta  dlad6w  iadnego  grodu;  to  ja2  same 
polo^enie  wznio^Iej  nizli  Leiajska  panaje.  Jest  to  ogro- 
mna  osada,  a  i  dawnidj  byla  bezpafiszezyzniana.  Mie- 
szkancy  majs^  sig  dobrze,  odznaczaj^  si§  przemyslem, 
rachliwodci^  i  kdnym  strojem.  Koi§ci6l  ta  murowany. 
Akt6w  ni^ma  ^adnych,  w  czasie  najazd6w  szwedzkicb 
spalone. 

0  trzy  cwierci  mili  ka  pohidniowi,  jest  wiefi  Giedla- 
rowa^  zaloiona  r.  1409.  Przywilej  Mikolaja  Drogosty 
Starosty  Krzeszowskiego  wyja6nia,  ii  od  tego  roku  po 
wykarczeniu  lasow  kr61ewskich  do  Leiajska  nalezacych, 
wiedzie  sw6j  poczatek.  Mikolaj  Giedlar  micszczanin  le- 
iajski  r.  1440  od  Wladyslawa  in  w  soltystwo  j^  otrzy- 
mai  i  zalo^^ono  ko6ei6l  parafialoy  ^^).  Jest  ta  w  pola 
61ad  uroczyska.  Skorapy  z  urn  znajdowanych ,  8%  z  po- 
dobnego  materyala  co  i  leiajskie.  Zawadzaj%  sig  i  groty 
krzemienne;  acz  same  nieforemnc. 

W  zachodni^  strong  o  dobrf^  milg  leiy  wieS  Zarczycha- 
Wola,  pierwotne  j6j  nazwisko  bylo  Trzebowica.  Eodcidl 
erygowany  przez  Stefana  Batorego  przywiiejcm  z  Lwo- 


*0  Aktft  ko^clclno  na  micjsco. 

j6 


—    82    — 

wa  15  Jnnii  1578  r.  ^"}.  Ta  takie  znajdnj^  8i§  odlamy 
arn  i  groty  krzemienne  nieksztaltne.  Przed  kilka  laty 
wykopano  tu  cztery  urny  z  nakrywami  i  popiolami  we- 
I^D^trz  i  przyniesioDO  do  urz§da  dominikalnego.  Pan 
Maodatarynsz  nie  zbyt  biegly  zna6  archeolog,  i  boj^c 
8i$  moie  jakich  zt^d  urok6W;  kaza}  je  napowr6t  zako- 
pa6  pod  lasem.  Cz^sta  to  niestety  bardzo  kolej  podo- 
bnych  n  nas  znalezisk. 

Z  drugi^j  strony  Sanu  o  milg  jest  wie6  Tarnmaec 
z  kodciolem.  Tutaj ;  jak  r6wnie2  do  t^j  parafii  naleis^c^j 
w  Drzyskiej  Woli,  s^  mogily  porosle  sosna,  w  kt6rych 
dokopa6  sig  moina  calych  jeszcze  kodciotrup6w,  lecz 
nic  wi^c^j.  Ludzie  m6wi^  o  nich:  przyszli  tn  jacyd, 
opodal  od  kopc6w  siQ  zasa}aszyli  (zt^d  I^k^  tatejsz% 
zwi^  dotqd  szalase)  —  na  polach  siq  starii  i  pod  temi 
mogilami  pochowani.  Legenda  ta  odnosi  sif  zapewnie 
do  wojen  tatarskich;  a  najpr§dz£j  8zwedzkicb.  Nieda- 
leko  Tarnawca ;  zaraz  za  granic^  w  Er61estwie  Polski^m, 
we  wsi  Bukowinie;  miano  niedawno  odora6  jakid  duty 
kamieA  z  napisami.  Lecz  jakiemi?  tradno  dobadad;  b6 
ci  CO  go  widzieli,  nie  s^  ezytelni  podobnych  napi- 
b6w  «^. 

••)  Takie. 

'^  W  podaniach  o  takich  c  napisami  kamieniach ,  trzeba  Bif  mie6 
wielce  na  bacznoi&ci,  choo  na  nie  cz^sto  natrafld  moina.  Moj^  wia- 
Bn|  wycicczke  w  podobn^J  okoliczno^ci ,  opowiem  tatig.  Mile  od  wsi 
ludzie  mieszkam,  jest  wiei  ^Czermna''  stara  osada,  pofoiona  na 
stoka  g6ry  Liwoeza  (Obw.  Jasielski  Pow.  Brzostecki).  Opowiadano 
mi  wi^c,  ii  w  lesie  do  tej  vrsi  na1ei|cym,  jest  doiy  kamied  a  na- 
pisami, iLidryoh  nikt  odczytao  nie  umi<$,  zwanj:  rysowany  kamien. 
Przyt^m  fantazya  lodowa  ustroifa  ten  kamien  w  dziwne  o  djabfach 
i  cakleciach  skarbdw  powieiSci.  Napisy  na  kamieniu  —  moie  rnni- 
ezne  jeszcze,  zwi'aszcza  pod  samym  Liwoczem,  gdzie  stafo  ktedyk 
atare  grodzisko ,  —  rozciekawil'y  mnie  mocno.  W  jesieni  tedy  19biy 
adafem  si^  odsznka6  6w  zaklety  skarb,  i  znalazlem  kamieA  i  na- 
pisami —  kt6re  na  pierwszy  rzat  oka  zmistyflkowaly  mnie  swemi 
kaitaltami  —  iwlaszcza  przei  pokrycie  sif  porostamL    Po  odakro- 


—    83    — 

Dal^j  juty  bo«o  mil  4  od  Leiajska,  letj  miasteczko 
Ranizow.  We  wsi  p6)  mili  znowu  od  niego  odlegl^j 
WoU  Ranizowskiejj  w  polu  na  piaszczyst^m  wydmisku 
jest  nroczysko.  Na  ni^m  znajduj^  si§  odlamy  ufD;  zdo- 
bione  odmienQym  od  le^jskich  znakiem,  i  odlamygro- 
t6w  krzemienDych.  L^ka  nalei^ca  do  plebanii  zwie  si; 
ta  Zeliay  te  to  jest  nazwa  stowiai^ska,   Rani26w  wi§c 

.  przywodzi  na  mydl  wielee  odiegte  wieki.  Dziwne  takie 
kr^iy  ta  w  ustach  luda  podanie,  godne  wspomnienia. 
Na  polach  Bani^owskich  rozkiada  si^  dtagie  piaszczyste 

.  pag6rze;  kt6re  zwi^  atolowe  gory  lub  stotawa  gora. 
Mdwi^,  it  tu  miai  by6  kiedyd  zamek  —  lecz  dzid;  ani 
61adu  zamczyska.  0  tych  to  gdrach  opowiadaj^:  Tu 
si§  skojiczy  wojm  —  albo :  iu  si§  zacznie  i  zakoMzy  woj» 
na ,  a  wtedy. , . .  C6t  to  za  dziwne  podanie  o  przyszlodei, 
mogs^cdj  kiedyd  nastqpid!  Wszak^e  i  niedaleko  Erosna^ 
jedno  z  tqi  sam^  opowiedei^  wskaznjq  miejsce. 


baDia  dopiero  wkl^oioi  i  vrypefnienia  ich  weglem  na  exarno  —  mo- 
dern wygodnie  eafy  napis  odeieyta^  i  odpidii|^:  co  tu  ma  sa  xna* 
esenie.  Kamied  6w,  jest  to  grabo  siarnistego  pisBkowca,  na  wierach 
wydobywajica  sif  nie  wielka  skafa  na  Jednym  s  ojpl6w  gdry  lesi- 
8t^j.  Jest  on  xupe^nie  nataralny  —  podfainy  w  g6rf ,  z  mafa  na 
ftrodkn  wklesJ'oi&ci^ ,  co  ma  ksztaft  jakby  krzes4^a  nadaje.  04*0^0160! 
ma  47,  I*.,  szerokoici  2  f.  4  c.  miary  wiedenskity.  Na  wkl^s^Oi&ci 
irodkow^j  wyil'obiony  jest  jakby  laur,  do  herba  Nafecz  podobien. 
a  w  iftrodkn  napis  w  dwdoh  wierszach ,  niezgrabnemi  z  XVII  wieka 
sg^oskami:  Mier»anieeki  i  1669  rok.  Ot5i  6w  cafy  niby  ru- 
niczny  napis,  odoyfrowany  co  do  litery.  Poniewai  6w  kamien  \tij 
0  kilkanaicie  tylko  krok6w  od  linii  graniczn^j,  pomi^dzy  wsiami 
Jodl'owi|  i  Czermn^  biegnac^j  —  wniosek  zt^d  I'atwy,  ii  w  owym 
1652  r.  masiano  tntaj  lasy  przemierzac ,  a  mierniey  czyto  z  umysJ'a, 
Inb  Ui  w  czasie  spoczynka  w  t<^m  miejscn,  wyifobili  na  kamienin 
rok  ten  i  nazwali  go  Mierzanieckim  —  coby  tyle  znaczy6  mogfo,  co 
kamieA  graniozny.  Chod  wiec  ten  napis  sam  w  sobie  nic  waincgo 
nie  naoeza  nas,  zawsze  jednak  dw  kamied  jest  zabytkiem  i  pomni- 
kiem  naszego  mierniotwa  w  XVII  wieka,  a  i  dla  tego  nigwifcdj 
wtpomnialem  0  nim  tatiu* 

6* 


—    84    — 

Od  Baniiowa  znowu,  kn  zachodni^j  p^faiocy  o  mil  3 
leiy  miasteczko  Majdan — i  tn  na  piaskach  znajduj^  819 
odlamy  urn  i  grot6w  krzemiennych.  Przy  braniu  rowu 
przed  paru  laty,  wykopano  wifksze  odlamy  z  niezgra- 
bnemi  nszkami;  wszak^e  it  niewiedziano  co  maj^  za 
znaczenie,  nie  robiono  dalszych  poszakiwaA.  Wartoby 
jai  doprawdy,  raz  zwr6ci6  uwagQ  ogdlu  na  takie  zna- 
leziska  y  i  zach§ci6 ,  aby  do  nich  wi§kszq  przywi^zywano 
wagQ.  Cdi  to  a  nas  tym  sposobem  idzie  rzeczy  w  roz- 
proszenie ! 

Znajduj^  si^  takie  w  tych  stronach  urny^.  a  nawet  i 
jakied  drobnc  metalowc  przedmioty,  na  polach  miaste- 
czka  Rozwadotjca.  Nsgwi^c^j  jednak  same  tylko  odlamy 
urn  tarn  wynajdywano.  Jedn^  ca}%  i  dni^  ztamt^d  po- 
Biadsda  zmarta  niedawno  Felicya  z  hr.  Mniszk6w  ksi^ina 
Lnbomirska,  pani  tego  miasteczka. 

Miasteczko  Ulandw,  takie  ma  mie6  61ady  nroczysk  i 
urny  tarn  odgrzebywano.  * 

Taki  jest  rzut  oka  na  Leiajsk  i  okolicQ.  Przyst^pimy 
w  nast^pnym  artykule  do  obejrzenia  Leiajskiego  uro- 
czyska  i  wynajdywanych  na  niim  przedmiot6w. 

(Dalszy  ciqg  nastqpi). 


Earol  Rooawskl 


r 


DiWHT  P0RZ4DEK  RZECZT  WE  FRANCTI 


vredtag  dxiefa: 

Uancien  regime  el  la  revolution 

par  H.  Alexis  de  Tocqubvillb 

Pariif  un  vol   in  80,  che9  Michel  Levy.  Jain  1838. 


Chcac  zdad  spraw^  z  dzicfa  tnkiogo  autora  jak  p. 
de  Tocqucvillc,  nic  moina  sie  trzymac  mctody  Prze- 
glad6w  francuzkich ,  majacych  na  celu  sama  kryty- 
ke,  Iccz  trzeba  uh'c  melody  Ppzcgladow  angielskich, 
ktore  przedewszyslkieiTi  sUiraja  sie  pozhac  tresc  mysli 
i  ppzekonan  autora.  Nowoiytny  medpzec  polityczny, 
czlonek  Akademii  Paryzkiej  i  byly  minister,  autopznamic- 
nitego  dzie/a  0  Demokracyi  anierykaAskidj^  p.  de  Tocquevil- 
le  ma  prawo  do  lakowej,ie  tak  powiem  dystynkcyi,  prze- 
ciwn^j  metodzio  panujac6j  na  staJym  ladzie  i  ma  do 
niej  tern  wi^ksze  prawo  w  kraju,  na  ktdrego  jezyk 
nigdy   moie   nie   b^dzie   przetlumaezone  jego  dziefo. 


-    86    - 

Streszczenie  mysli  autora  nie  jest  zaiste  praca  lite- 
racka,  ale  jest  cz§sto  rzecz|  nader  poiyteczna.  Prze- 
konanie  ie  wlasnie  taki  zachod^i  przypadek ,  i  ie  mo- 
g§  oddac  czytelnikom  usiuge,  skfonito  mi§  do  pod- 
j§cia  tej  skromnej  pracy  i  ograniczenia  si§  na  wier- 
n^m  przedstawieniu  mysli  autora,  w  imieniu  kt6rego 
hqiq  odt^d  przemawiac. 


Ksi^ka  kt6rj4  wydaj?  nie  jest  history^  rewolucyi,  lecz 
jest  to  studynm  nad  rewolucyi  Roku  1789  francuzi  zro- 
bili  nadzwyczajne  wysilenie;  jakiego  nie  dokonal  iaden 
inny  nar6d,  aby  rozci%6  na  dwie  polowy  swe  dzieje  i 
rozdzieli6  gl^bok^  przepadci^  to  ez^m  byli,  od  tego  cz^m 
hyi  cheq.  Po8t§puj%c  w  tym  kierunku,  Francnzi  przy- 
brali  inne  idee  i  starali  si§  aby  ich  nie  poznano  ie  byli 
synami  swych  ojc6w.  Ja  zawsze  bylem  zdania,  ie  ta 
dziwna  praca  mniej  si^  udala  ni:^  Francnzi  sadzili  i  nii 
sqdzili  cudzoziemcy,  i  ie  pomimo  woli,  moi  ziomkowie 
niyli  do  now6j  budowli  dawnych  materyaldw,  tak  ie 
kto  chce  zrozumieii  rewolucya,  mnsi  bada6  Francyq  da- 
wn^i;  nie  w  literatarze  i  j^ywotach  Indzi  znakomitych , 
jak  to  dotq,d  czyniono,  lecz  w  praktyce  insiytucyi  i  sto- 
sunku  klas  do  siebie.  Praca  moja  ma  na  celu  badania 
ostatniego  rodzaju.  Staralem  8i§  przedstawid  wiek  XVIII 
w  protok6lach  zgromadzei  prowincyonalnych  i  archiwacli 
administi'acyjnych.  Papiery  te  dowiodly  mi,  ie  rewolu- 
cya  1789  zniszczyla  ca}%  przeszlo&d^  lecz  ie  cesarstwo 
odbndowalo  Francyji'  na  cz§6ci  zasad  dawnych ,  ktdrjrmi 
poslugiwala  si^  dawna  monarchia,  odrzncaj^c  cz§66  za- 
sad, kt6re  byly  w  dziedzinie  wolnoSci  miejscowych  i 
narodowych.  W  ksi^ice,  ktor%  wydaj§,  przedstawiam 
obraz  Francyi  dawn^j,  wt6j   za6  ktdr%  wydam  pdini6j 


—    87    — 

przedstawi§  obraz  rewolucyi  i  cesarstwa.  Czytebik  spo- 
strze^e,  te  nie  akiywam  bl§d6w  przeszlodci  i  ie  mam 
sa  wzgl^dzie  wolnoi^iJ,  kt6r^  zawsze  kochalem.  Powid 
kto:  wolanie  za  wolnoSci^  jest  dzid  niewczesnem.  Ja  od- 
powiem  przeciwnie^  albowiem  przekonany  jestem  ie  wol- 
noSc  jest  najpewniejsz^  zachowawczs^  kotwieq.  Dzisiej- 
sza  Francya  ds^iy  wyrail^nie  do  obalenia  wszelki^j  ary- 
stokracyi,  zapominaj^c,  4e  arystokracya  jest  najgl6wni6j- 
sza  nieprzyjaciolk^  despotyzmu,  i  te  despotyzm  rodzi 
najszkodliwsze  owoce,  gdyi  roztr^ca  nar6d  na  indywi- 
doalnoSci  bez  l^cznika  i  cela  wy^szego ,  i  pogr^ia  je 
w  samych  interesach  materyalnych,  kt6re  enerwuj^  du- 
8z§.  Tyiko  wolDoiSid  moie  posluiy^  za  lekarstwo  na  takie 
zle,  prowadzqce  do  upadku,  albowiem  tylko  wolnoftd 
jest  w  stanie  I^czyd  indywidua  i  dusze  zasilad.  Spdle- 
cznoSci  demokratyczne  mog^  by6  wytworne,  wyrafinowa- 
ne,  ucywilizowane,  nawet  religijne,  ale  nie  mogq  mied 
wielkich  obywateli  i  nie  mog^  tworzyi  wielkiego  ludu. 

I.  Rewolucya  francuzka  uezy  skromnodci  wszystkich 
filozofow  i  statyst^w,  nikt  j6j  bowiem  nie  przewidzial, 
nawet  Fryderyk,  i  nikt  nie  ocenil  od  razu  j6j  wielkoSci. 
Artur  Young,  podr64ujqc  po  Francyi  na  rok  przed  re- 
wolucyq,  l§kal  si§  aby  rewolucya  nie  powi§kszyla  przy- 
wilej6w  duchowieAstwa  i  szlachty.  Burke  Igkal  8i§  aby 
rewolucya  nie  rozbroila  Francyi  i  nie  pozbawila  j6j  przy- 
miot6w  wojskowych.  Szlachta  francuzka  omylona  pozo- 
rami,  nie  Igkala  sig  ludu  lecz  korony.  Kiedy  rewolucya 
rozwin§la  si§  w  calym  majestacie,  nikt  jdj  nie  zrozu- 
mial;  De  Maistre  i  szlachta  europejska  nazwali  j%  dzie- 
lem  djabelskiem,  kiedy  demokracya  europejska  nazwala 
j%  dzielem  boskidm  i  ewangeliczn6m.  Czas  jest  wydwie- 
cic  charakter  .rewolucyi  francuzkidj. 

H  Rewolucya  zaczgla  od  rzucenia  sig  na  kodci61  i 


—    88    — 

skoi^czyla  na  niereligijnofici.  Napoleon  I  kt6ry  zwyci§- 
tyl  wolnoSc,  Die  m6gl  zwyei§iyc  niereligijnofci.  Przy- 
czyna  niereligijoo^ci  we  Francyi  nie  pochodzila  tylko 
z  filozofii  XVIII  wieku,  lecz  z  konstytucyi  koSciola, 
z  przywilej6w,  kt6rc  robily  duchowDych  wlaScicielami , 
panami  pobierajacemi  dziesigciny  i  darmochy,  a  kt6re 
wyrodzily  ogromnc  nienawiSci.  Skoro  przywilejc  zostaly 
zniesione,  duchowienstwo  podnioslo  si§  w  opinii  i  sza- 
ciinku  ludu.  Tak  bydz  musialo,  bo  demokracye  nie  s^ 
nieprzyjaciolkami  ani  chrystyanizrau  ani  katolicyzmu, 
bo  religia  pala  zwykle  najgor§e6j  w  scrcach  ludu.  Re- 
wolucya  zaezgla  takie  od  rzucenia  signawladz§,  bo  ta 
wladza  byla  zeszpecona  przywilejami  i  naduiyeiami; 
ale  w  gruncie  rzeczy  nie  byla  anarehiczna,  przeciwn^ 
wszelki^j  wladzy  sp6lecznej,  byla  nawet  roku  1790  za 
wladz^  monarcbiczn^.  Skoro  obalila  dawnc  wladzc  nie- 
regularnc,  sprzecznc  i  peine  naduiyc,  skoro  zastapila 
szlachectwo  przez  urz§da,  Rcwolucya  wzniosla  wladzy 
tak  obszeraa,  jednorodu<|  i  wielks^  ±e  pi*zypoinnia}a  da- 
wne  Patistwo  Rzymskie.  Dzierienic  wladzy,  ktdnj  stwo- 
rzyla,  bylo  trudniejsze  bo  wladza  nie  opicrala  si§  ju4 
na  rozdziale  klas,  ale  sama  wladza  byla  sto  razy  Bil- 
niejsz^  mi  dawna. 

in.  Wszystkie  rewolueye  politycznc  zawieraly  sig  w  jc- 
dn^j  narodowoSei,  kiedy  rewolucya  francuzka  przelala 
si;  na  cala  Europe  i  pol^czyla  z  soba  ludy,  na  wz6r 
rewolucyi  religijn6j  szesnastego  wieku.  Od  roku  1789 
wojny  europcjskic  staly  si§  niemal  domowemi ,  kwestyo 
granic  byly  zastapione  przez  kwestyc  zasad.  Rewolucya 
francuzka  rozlala  si^  na  calq  Europe,  bo  jak  religia  u- 
watala  czlowieka  pod  wzgl^dem  abstrakcyjnym  bez 
r62nicy  kraju  do  kt6rego  nale^al;  bo  pisala  nie  prawa 
Francuz6w  lecz  prawa  czlowieka.  Ztqd  wyszedl  proze- 
lityzm  rewolucyjny  i  propaganda.  Cod  podobnego  dzialo 


r 


—    89    ~ 

6if  w  wiekn  pi^tnastym,  ale  nie  ndalo  8i§,  bo  narody 
enropejskie  zbyt  si;  rdtnily  od  siebie.  W  wieka  odmna- 
Btym  dzicto  bylo  latwiejsze. 

IV.  Po  npadku  PaAstwa  Rzymskiego,  norganizowane- 
go  na  zasadach  wysoki^j  centralizacyi,  Earopa  przeszia 
pod  Sredniowieczn^  organizacy;  fcndaln^ ,  rdtn^  w  szcze- 
golacb ,  lecz  jednakowq  w  gl6wnych  zarysach  czy  to  we 
Francyi,  czy  w  Niemczech  i  Anglii.  FeudaInoS6  zaprowa- 
dzUa  W8z(dzie  jedn^  hierarcbi;,  jeden  zarzad  miast  i 
jeden  zarzad  wiosek.  W  czternastym  wieku  organizacya 
Earopy  byla  wigc6j  jednostajn^  nii  jest  dzisiaj ,  mimo 
nlatwienia  komnnikacyi.  Organizacya  ta,  w  oSmnastym 
wieku ,  byla  w  calej  Europie  w  stanie  upadku.  Szlachta 
feudalna  stala  si§  zgrzybialq,  wolno66  feudalna  sparali- 
iowanq,  zbory  prowincyonalne  stawaly  na  przeszkodzio 
cywilizacyi ,  lud  miejski  i  wiejski  odsunj^l  si§  od  szlach- 
ty  a  zbli^yl  do  korony.  Narody  kontynentalnc  robily  po- 
6t§py,  ale  wszystko  co  oddycbalo  iyciem  nowem,  co 
podnosilo  cywilizacya,  mialo  poczatck  gminny.  Eorona 
pi-zestala  byd  feudaluq,  zalein^  od  Pan6w,  a  stala  sig 
narodowa,  opartq  na  licznycb  urz§dnikach  zast^pujq- 
cych  8zlacbt§  w  j^j  dawn<5m  zarzadzie.  Upadek  organi- 
zacyi  feudaln^j  mial  takie  miejscie  w  Anglii,  ale  odbyl 
si§  w  inn^m  wcale  kierunku.  Tu  pobudk§  do  postcpu 
dala  nie  korona  lecz  szlachta  skojarzona  z  gniinem  i 
protestantyzmem.  W  Anglii  dawna  forma  zostala,  ale  feu- 
dalnodc  znikneta;  szlachectwo  stalo  sig  przystQpn<^m 
dia  gminu,  nie  opieralo  si§  na  urodzeniu  lecz  na  tytn- 
le  i  zamienilo  si§'w  arystokracyq;  znikl  rozdzial  naro- 
du  na  klasy;  r6wnosc  w  obliczu  prawa,-  r6wnoSd  po- 
datk6w,  wolnoS<5  druku,  jawnoSd  obrad,  datujq  w  Anglii 
od  wieku  siedmnastego.  Od  t&j  epoki,  Anglia  mote 
jnt  hyi  uwa^ana  za  pai^stwo  nowoiytnC;  ogolocone  z  nad^ 


—    90    — 

uij6  fendalnych ,  za  paAstwo  wolne,  jaki^m  je  dzii  wi- 
dzimy. 

V.  Eewolacya  francuzka  roku  1789  jak  rewolucya  an- 
gielska  wieku  siedmnastego ;  miala  na  cela  obalenie  feu  - 
dalnoSci  szlachtj;  ktdra  chociai  zgrzybiala,  trzymala 
sig  rutyny  praw  i  doktryny  alo4on6j  w  wiekach  fire- 
dnich.  Bylo  to  dzielo  naturalne;  kt6re  moglo  sig  bylo 
dokonywaci  powoli  i  inacz^j ;  ale  kt6re  dokonalo  sig  na- 
gle  i  krwawo^  z  przyczyny  ±e  feadalnodd  francazka 
wzbudzs^a  naji^ywsz^  nienawid^  wszystkich  klas  pra- 
cujqcych  a  fiwiatlych. 

VI,  W  oSmnastym  wieku  gmin,  trzymaj^c  si§  z  ko- 
Ton^y  potrafil  jui  zlamad  w  pewndj  cz§dci  feudalnod6 
szlacbeek£|.  Poddai^stwo  ustalo  we  Francyi;  wlodcianie 
pracowali,  przenosili  8i§,  kupowali  i  uzywali  praw  cy- 
wilnych  jako  ludzie  wolni.  W  oSmnastym  wieku  wlo- 
dcianie  byli  czynszownikami  albo  wladeicielami  swych 
grunt6w.  Rozdrabianie  wtasnoiSici  ziemi  bylo  ju£  znane 
w  ow6j  epoce,  namigtnodi^  wlofician  do  posiadania  zie- 
mi by}a  r6wnie  siln^  w6wczas  jak  jest  dzisiaj.  Wioski 
nie  byly  ju2  zarzadzane  pi-zez  szlacht§  lecz  przez  urz$- 
diiik6w  kr6lew8kich  i  samych  wloScian.  Zarz^d  powia- 
t6w  i  prowincyj  nie  byl  jui  takie  w  r§ku  szlachty. 
Szlachta  stracila  w  wioskach  przewagg  polityczn^^  ale 
zachowala  cal^  przewag§  maj^tkow^.  Sprzedawala  grun- 
ta  wlodcianom  albo  wypuszczala  je  na  czynsze^  ale  te 
grunta  kr§powala  przez  dawne  sluiebnoSci  feudalne,  przez 
dawne  zwyczaje  i  ci§4ary.  Ciliary  o  ktdrych  mowa  by- 
ly  mniejsze  we  Francyi  nii  w  Niemczech,  ale  staly  8i§ 
uci^^liwszemi  nii  gdzie  indzidj  dla  tego  ie  wloscianin 
jako  wlasciciel  i  wyzwolony  z  pod  zarz^du  szlachty, 
czul  wigcdj  sw%  godnoSd  i  sw6j  interes.  Kr§powany  i 
poniiany  w  ka:^dym  kroku  jako  wladciciel,  feudalnosciq, 


—    91    — 

kt6ni  z  polityczn^j  stala  si;  instytucyii  ekonomiczii%; 
wIoAcianin  francnzki  zgromadzi}  w  sw^m  sercn  tyle  nie- 
nawitei,  ie  rnusia}  wybnchn^. 

Vn.  M6wili6iny  te  wioski  byly  rz%dzone  ze  wsp6hi- 
dzialem  wtodciaii ,  przez  nrzQdnikdw  koronnych  jak  dzi- 
siaj.  Tak  istotnie  bylo,  i  admiDistracya  centralna  si^ga 
we  Francyi  bardzo  dawD^j  epoki.  Decentralizacya  admi- 
nistracyjna  atrzymala  si;  tylko  w  tak  zwanych  Pays 
dEtaiy  zbyt  oddalonych  odstolicy,  kt6re  skladaiy  czwar- 
t4  e,2^  Francyi :  reszta  kraju  byJa  pod  zarz%dein  admi- 
nistracyi  centraln^j.  Od  dawna  znano  we  Francyi  n- 
rz§dnik6w,  kt6rzy  knpowali  urz^da  a  administrowali 
w  imienin  monarsz^m  i  podlegali  wladzy  centraln^j. 
Urz^dnikami]  byli  Indzie  gminni.  Prowincye  zacbowaly 
dawne  godnodci  szlachecko-administracyjne,  lecz  te 
tytaly  nic  ju2  nie  znaczyly.  Cata  administracya  przeszla 
w  r§ce  urz^dnikdw  krdlewskicb.  Law  zdziwil  si;  wi- 
dz^c  Francyi  bez  parlamentn^  bez  brabidw  istotnycb, 
rz^dzonji  przez  trzydziestn  intendenWw  wzi§tych  z  re- 
ferendarzy  stanu.  Szlachta  kt6ra  zacbowaJa  dla  siebie 
wszystkie  dworskie  godnodci,  pogardzala  nrzfdnikamiy 
ale  arz§dnicy  ca}^  Francyq  rz^dzili. 

Vin.  We  Francyi  miasta  zachowaly  wolnofici  fendalne 
i  rz^zily  8i§  jak  male  rzeczypospolite.  Od  r.  1692  i 
one  ulegly  administracyi  centraln^j.  Odt^d  kr61owie 
sprzedawali  urz^da  miejskie  i  na  taki^m  sprzedawania 
opierali  swe  finanse.  Wsz§dzie  i  zawsze  miasta  byly 
najwi§c6j  ciSnione,  bo  najwi§c6j  pracowaly.  Od  roka 
1692  administracya  centralna  rz^dzila  w  miastach  i  wio- 
skacb,  wszelako  mieszczanie  i  wloScianie  potrafili  za- 
chowa6  dawne  zgromadzenia  i  rady,  zwolywane  na  glos 
dzwon6w.   Byly  to  pami^tki  drogie  dla  gminU;  chociai 


—    92    — 

nie  bardzo  skuteczne.  Wladza  administracjri  cenirahij 
pozostala  przewa^n^.  Administracya  centralna  uczyla 
miasta  i  wioski  jak  majq  pracowa6  i  prowadzi6  si;.  Dzi- 
siejsze  wyrazy  opieka  administraci/jna  uie  byly  w6w- 
czas  znanO;  ale  opieka  byla  rzeczywist^ 

IX.  Dawna  Francya  znala  wi^c  administracy^  cen- 
tralnij.  Formy  j6j  byly  mniej  pewne  i  jasne,  ruchy  j^ 
byly  mni^j  regularne,  fankcya  j6j  byla  trudnieJ8z%,  ale 
byla  to  ta  sama  istota.  Dawna  monarcbia  francnzka  przy- 
szla  powoli  i  nieznacznie  do  administracyi  ceDtralD^j 
z  pobudki  samowladczej  i  tradycyi  Paiostwa  rzymskiego, 
zostavviaj^^c  szlacheie  same  lionory  a  przelewaj^c  na 
urzednikow  wladzg  rzeczywist^.  Gnnsno^d  i  cgoizm  szla- 
chty  ulatwify  j6j  to  dzlelo.  Rewolaeya  roku  1789,  zno- 
6z$^c  honory  i  pr52nc  imiona,  obalaj^c  urz^dy  szlache- 
ckiCy  kt6re  staly  na  prdtno  obok  administracyi  koronn^j, 
ulatwila  Napoleonowi  I.  zaprowadzenie  wladciwiJj  admi- 
nistracyi centraln^j  ktora  dot^d  rz^dzi  Francy%. 

X.  Dlugie  istnicnie  we  Francyi  administracyi  central- 
n6j  stalo  si§  przyczyn^  wielkodci  i  przewagi  Paryto. 
Polo^cnie,  bogactvvo,  ladno§c  nic  daja  przewagi  stolicom, 
lecz  dajc  j^  natura  rz^da.  Londyu,  ckocia^  jest  dwa 
razy  tak  ludny  jak  Paryi,  nio  pochlania  wcale  Anglii; 
Nowy  York  nie  decydaje  o  losaeh  Stan6w  Zjednoczo- 
nych.  W  wieku  szesnastym  Paryi  byl  tylko  wielkiim 
miastem,  w  wieku  oSmnastym  stal  si;  cal^  Francy^. 
Montesquieu  roku  1740  a  Margrabia  de  Mirabeau  roka 
1750  l^kali  si;  aby  nar6d  ze  zbyt  wielk^  glow^  nie 
stal  si;  poczwar^.  Eorona  francuzka  wcale  inacz6j  t; 
rzecz  widziala.  Ktadla  ona  zapory  powi^kszaniu  si;  Pa- 
ryia,  z  przyczyn  ekonomicznych,  lecz  nie  znosila  poll- 
tycznych  przyczyn  tego  powi^kszania,  to  jest:  admini- 
stracyi centraln^j.  W  szesnastym  i  siedmnastym  wieka 


f 


—    93    — 

mndstwo  bylo  drnkarni  i  fJEtbryk  po  prowinejach;  w  o6m- 
nastym  by)y  one  tylko  w  Paryia.  W  szesnastym  i 
siedmnastym  wieku  prowincye  byly  peine  mcbu  i  inicia- 
lywy,  w  ofimnastym  zaleialy  zupelnie  od  iniciatywy  Pa- 
ryia.  Artar  Young  zdziwil  si^  spostrzeglszy  iQ  kiedy 
w  Paryiu  byl  nadzwyczajny  ruch  materyalny  i  umyslo- 
wy^  po  prowincyach  panowala  ospaloi§&  Taki  stan  rze- 
czy  ttamaczy  nam  }atwoi§6  z  jak^  roka  1790  Zgroma- 
dzenie  narodowe  moglo  znied6  podzial  na  prowincye  i 
zaprowadziii  podzial  na  departamenta. 

XI.  Upadek  i^ycia  prowincyonalnego  i  administracya 
eentralna  nezynily  Francaz6w  podobnemi  do  siebie;  je- 
dnod6  narodowa  zablysla,  ale  dawne  instytacye  feudalno 
rozdzielaly  jeszeze  prowincye;  zapomoc%  linij  celnych, 
a  ludzi;  zapomocQ  praw.  Szlachta  iyla  woln%  od  wszel- 
kich  powinnoik^i,  uwolnila  si^  od  slai;by  wojenndj  a  za- 
razem  .od  podatkdw;  posiadala  majoraty^  sabstytacyO; 
ezynszC;  darmochy,  dworskie  godnodci,  a  jednak  upa- 
dala  i  nboiyla  si^.  Gmin  przeciwniC;  pomimo  ie  na 
nim  ci^iyly  wszystkie  powinnodci,  nawet  slutba  woj- 
skowa,  bogacil  si$  bo  pracowal.  Gmin  nadto  2yl  temsa- 
m6m  iyciem  co  szlachta;  ogrzewaly  go  te  same  pro- 
•mienie;  promienie  filozoficznC;  literackie  i  dworskie  wy- 
chodz^ce  z  Pary^a.  W  ofimnastypa  wieku  wszyscy  Fran- 
cuzi  mieli  jedne  idee,  jeden  smak,  jedne  zwyezaje;  pra- 
wa  zad  ciqgle  ich  rozdzielaly.  Rozdzial  praw  sprawil 
te  Francuzi;  podobni  do  siebie  de  facto  ^  byli  zupelnie 
niepodobnemi  do  siebie  de  jure  i  takiego  fenomenu  lea- 
den kraj  nieprzedstawial.  Przyczyna  tego  byla  daleka. 
Zle  pochodzilo  z  tego  2e  szlachta,  kt6ra  z  pocz^tku  byla 
arystokracy^ ;  przyst^pn^  dia  kai!;d^j  zaslugi;  zamienila 
BiQ  w  ka8t§;  zasadzaJQc%  siQ  na  sam^m  urodzeniu.  Po- 
dobnie  si^  dzialo  w  cal^j  EuropiC;  wyj^wszy  w  Anglii, 
gdzie  szlachta  pozostala  prawie  zawsze  w  stanie  aiy- 


—    94    — 

stokracyi.  W  Anglii  aiystokracya  igmin  tradnily  si^ 
temi  samemi  interesami ,  mialy  Jednakie  zawodj,  i  co 
wi§c6j,  IqczyJy  sig  z  sobq  malie^stwem.  W  Anglii  wy- 
raz  gentilhomme  zmienil  znpelnie  zoaczenie  a  wyraz  ;*d- 
iurier  nie  istnial.  Wyraz  gentilhomme j  gentleman,  ozna- 
czal  ka^dego  czbwieka  porz^dnego.  ^aden  znak;  nie 
rozdziela}  klas  i  kaidy  Anglik  m6gl  si§  uwa^d  te  na- 
leiy  do  klasy  najwyisz^j.  We  Franeyi  wyraz  gentUhom- 
me  zachowal:  kastowe  znaczenie,  bo  prawa  utrzymaly 
rozdzial  na  klasy;  wyraz  ten  w  odmnastym  wieka  na- 
bral  nawet  wigkszego  znaczenia  ni^  dawni^j;  dia  tego 
:^e  dawna  sjaiba  pnbliezna  i  wojskowa  kast  ]vA  nie  t^- 
czyla.  Dawni^j  potrzeba  zblii^ala  klasy^  w  odmnastym 
wieku,  kiedy  administraeya  centralna  sama  o  wszystkiem 
mydlala,  klasy  znalazly  sig  w  wigksz^m  rozl^czeniu  jak 
kiedy.  Szlachta  francazka  byla  uwolnion^  od  wszystkich 
obowi^zkdw  a  zachowi^a  wszystkie  korzydci,  nawet 
wszystkie  stopnie  oficerskie.  Uszlaehcenie  stale  sig  tni- 
dn^m  i  znpelnie  nadaremnem ,  albowiem  dawna  szlachta 
zacbowala  r62nic^mi$dzy  szlacht^  star^  a  now^  W  odmna- 
sfym  wieku  szlachta  niemogla  dcierpie6  gmina  w  zgroma- 
dzeniach,  a  gmin  nie  m6gl  i^cierpied  szlachty.  Mieszczanie 
byli  takie  oddzieleni  od  wloScian,  z  przyczyny  praw  a 
szczeg61ni^j  podatkow  kt6re  wigc^j  cigialy  na  wioskach 
ni^  na  miastach.  Jak  sie  dorobil  wlodcianin  przechodzi} 
do  miasta  i  staral  sig  o  urz^d.  ^^dza  arz^<)w  jest  da- 
wna we  Franeyi. 

Xn.  Rozdzial  na  klasy  by!  nastQpstwem  npadkn  wol- 
no6ci  prowincyonalnych.  Gdyby  wolnofici  byla  zachowana, 
klasy  potrzebuj^c  si§  wzajemnie,  bylyby  si§  z  sob^ 
l^czyly  jak  w  Anglii.  Artur  Young  dziwil  si§  4e  kiedy 
objawil  razjednemu  szlachcicowi  francnzkiema  ^czenie 
rozm6wienia  si§  z  kilku  wlodcianami  ^  szlachcic  kazai 
poprostn  wlodcian  przywolad;  kiedy  szlachcio  angidski 


-    96    — 

byiby  ich  zaprosfi  na  obiad.  WoIno66  sprawito  te  w  An- 
glii  tyiko  biedDy  mial  przywil^j  nieplacenia  podatku, 
kiedy  we  Francyi  taki  przy  wil^j  naleia}  jedynie  do  szlach- 
ty.  W  Anglii  szlacbta,  obdarzoDa  wielkim  charakterem^ 
Inbila  rzqdzici  i  dla  iij  mibdci  brala  na  siebie  najwig- 
ksze  obowi^zki,  kiedy  szlachta  francnzka  nie  chciala  ani 
n%dzi£,  ani  sprawowad  obowi^zkdw,  ani  ponosi6  ci§^^r6w. 
Zle  to  zacz$lo  Bi§  od  niewoli  kF6Ia  Jana  i  oblakania 
Earola  VI;  kiedy  szlachta  irancuzka  pozwolila  kr6lom 
nak}ada6  samowladnie  podatki,  bi/le  nie  byty  nakiadane 
na  fdq.  Przy  takim  rozdziale  klaS;  interes6w  i  cha- 
rakter6W;  latwo  daje  Bi^  tlamaczy6  rok  1789.  Zebrane 
stany  zetkn^ty  si^  z  sobq  czgdciami  zbolalemi  i  wybu- 
cbla  nienawidii  do  szlachty,  kt6ra  dot^d  nienstala. 

XTTT.  Francya  utracita  dawne  swobody,  dziesi§<i  os6b 
nie  moglo  zebra<^  siq  na  radQ  bez  pozwolenia  kr61eW' 
skiego.  Administracya  przeszla  w  r§ce  korony,  ale  2e 
ta  administracya  byla  jeszeze  niepewna  w  swych  pra- 
wacb ;  nar6d  zacbowal  niektdre  61ady  wolnodci.  Byla  to 
wolnod6  negaeyjna  i  szczeg6Ina.  Szlachta  np.  miala 
wolno6<S  wzgardzania  administracya  i  spisywania  dmia^ 
lych  cahiers  de  charge.  Czytajqc  cahiei^s  de  charge  na- 
leiy  tolowa6^  2e  zamiast  JQ  nagiqd;  rewolucya  zniosla 
szlacbtQ.  Strata  klasy  dmial^j  i  niepodlegl6j  z  chara- 
ktem  jest  zawsze  szkodliwq^  bo  zmniejsza  :2:ywioly 
wolnodci.  Dnchowie^stwo  tak^^e  zachowalo  niepodleglod<^ 
dla  tego  ie  posiadalo  ziemi§.  Posiadanie  ziemi  czyni 
dnchowienstwo  obywatelstwem ,  kiedy  ogolocenie  go  z  ni6j 
czyni  je  zalel;n6m,  oboj^tn^m  na  rzeczy  narodowe  i 
wolno6ci  pnbliczne.  Lee  cahiers  de  charge  dachowie^- 
stwa  byly  dmiale^  domagaly  si^  ntrzymania  dawnych 
przywilejdw,  ale  domagaly  si§  tak:^e  wolnoSci  indywi- 
daaln^j  i  j6j  gwarancyi  ^  drogq  podobn^  do  habeas  cor- 
pus; domagi^  siQ  zwolania  Etats  Giniraux^  glosowania 


—    96    — 

na  podatki  itd.  Mieszczafistwo  takie  mialo  wi§c6j  nie- 
podlegloi&ci.  Posiadato  ono  liczne  urz§da,  urz^da  ku- 
pione^  kt6re  zat^m  nie  mogly  by<i  tot  wo  odj§te.  Ale 
najwi^e^j  niepodleglodci  okazywalo  s^downictwo^  dla 
tego  ie  bylo  nienaraszalne  i  ie  nie  byto  poddane  pod 
awanS;  jak  dzisug.  Obyczaje  sadownictwa  byly  surowe, 
nacechowane  legalnodci^  i  uczaciem  powinnodci;  jego 
procedura  byla  jawna,  poddana  pod  apelacyq^  wcale 
r64na  od  6wczesn6j  procedury  administracyJD^j.  Tylko 
wloScianie  byli  przygnieceni ,  bo  nie  mieli  srodk6wbro- 
nienia  si§.  Bior^c  rzeczy  w  ogole;  charakter  narodowy 
byl  dod£  niepodleg}y.  Lndzie  odmnastego  wieku  nie 
mieli  jeszcze  nasz^j  nami^tno^ci  dobrego  bytu^  ow6j  ma- 
tki  niewoli ;  wi^2%c^j  sig  z  cnotami  pry watnemi ;  z  miio- 
dci^  rodziny,  z  czystodcis^  obyczajdw,  z  szacunkiem  a  na- 
wet  z  prakiyk^  religii;  nie  mieli  t^j  nami§tnodci  ener- 
waJQc6j,  kt6ra  tworzy  ludzi  porzadnych  a  slabych  oby- 
wateli.  Owczedni  Francuzi  lubili  we8olo66,  bvli  nawet 
rozpustnemi;  ale  nie  mieli  naszego  zmyslowego  usposo- 
bienia;  owego  sensualizmu  umiarkowanego  i  nieobraia- 
jacego  przyzwoitoSci.  Klasy  wyisze  i  6rednie  staraly 
Bi§  wi§c6j  0  upigkszenie  iycia  nii  o  jego  wygodg,  o 
wslawienie  sig  nii  o  zbogacenie.  Wszyscy  byli  podlegli 
samowladnodci  kr61a,  ale  nikt  nie  znal  potrzeby  nchy- 
lania  si$  przed  wladz^  niepraw^,  male  szanowan^  lab 
nieszanowan^  wcale ;  z  obawy  aby  mu  nie  zaszkodzila. 
Mieszka6cy.wi§c^j  kochali  kr6la  nii:  si^  go  l§kali.  Z  tych 
powod6w  charaktery  m§zkie  utrzymaly  si?  we  Francyi 
i  m^zkosc  ich  pokaztda  8i$  w  rewolucyi. 

XIV.  Wlo^cianie  pokazywali  najmni^j  ducha  wolno- 
6ci  i  niepodleglodci ,  pomimo  te  niy wali  praw  cy  wilnych, 
bezpiecze^stwa  osobistego  i  te  posiadali  znaczn^  cz^Ai 
grnntdw.  Pochodzilo  to  z  braku  6rodk6w  obrony,  z  od- 
osobnienia  i  z  podatka  poglbwnego,   kt6ry  ci%tyl  na 


\ 


—    97    — 

nieh.  Szhchta  nie  siedzii^a  w  wioskach  leez  w  siiastach, 
ok  gospodarowala  i  nie  trndnila  si^  Indem  y  lecz  fli$  ba- 
wila.  Wlodcianie  kt6rzy  przyszli  do  pewnego  majfitku 
praenosili  si^  takie  do  miast,  z  odrazy  od  pogl6wnego. 
Pozostala  na  wsi  szlachta  biedna  lab  zrnjnowana ,  na- 
zwana  przez  lad  les  hoberaux^  a  taka  tylko  zdziersk^ 
mogla  sif  pokaza&  W  odmnastym  wieka  dola  wlo6cia- 
aina  stala  8i$  gor8z%  mt  w  wieka  Bzesna^tym.  Tylko 
szlachta  andegawenska  (wandejska)  siedziala  na  wsi, 
to  t6i  ta  tylko  szlachta  mogla  pozyskad  przychylnoM 
w}oteian  i  wywieM  ich  naprzeciw  rewolacyi.  Lepiij  sif 
takie  dzialo  w  Pays  d'Etat,  t  j.  w  prowincyach,  ktdre 
same  si^  administrowaly. 

XV.  W  kraja  tak  rozdzielonym  prawem  i  obyczajami, 
w  kraja  w  kt6rym  nikt  nie  pami^tal  o  obowi^zkacb, 
w  kt6rym  wszystkie  wolne  instytacye  marnie  przepadly, 
polityk%  narodow^  masieli  siQ  tradni6  literaci.  Literad, 
po  najwifksz^j  cz$6ei  mieszczanie;  obeznani  z  history^ 
greeks^  i  rzymsk%,  a  oborzeni  widokiem  tego  co  sif 
dzii^o,  masieli  wpad6  na  teory^  polityczn^^  wedhigkt6- 
r6j  jedna  prosta  regala  powinna  zast^pii  sprzeczne  i 
obraszaj^ce  zwyczaje.  Taka  teorya  byla  natoralna,  bo 
Fiancya  nie  znala  jat  praktyki  rz%da  wolnegO;  ktora 
Biglepi^l  oAwieca,  nczy  i  oddala  od  zbyt  og61nych  re- 
gal y  i  z  taki^j  to  teoryi  wyszla  filozofia  polilyczna  odm- 
nastego  wieku.  Gdyby  Francya  byla  poet^powala  jak 
Anglia,  filozofia  polityczna  odomastego  wieka  nigdyby 
j^j  nie  dotkn^la.  PostQpaj^c  inaez^j^  stalo  si^,  ie  cala 
Francya  zapalila  si§  do  t^j  filozofii  i  te  w  braka  rze- 
ezywist^j  wolnodci,  rzacila  si^  w  wolno6^  filozofowania. 
Szlachta  filozofowala  najwi^c^j  i  powstawfda  na  przy- 
wileje,  pomimo  te  n^jwi^cd)  z  nich  korzystala.  Czynila 
to  z  niech^ci  do  korony,  nie  spodziew^j^c  si^  ie  z  tego 
moie  wyplyn%6  rewotacya,  kt6ra  jq  pochlonie.    Filozo- 

7 


._    -98    — 

fpwali  takie  ministrowi^  i  fli0]ep02ym  i  iakicfc  ounisMw 
by}  Targot  Ministrome  sawinili  ie  nie  przewidzieli  m- 
woluoyi  J  ale  byli  mni^  winm  nii  ezlacdtta  y  bo  pracowaK 
w  intorefiie  koronj;  kt6ra  na  obalenia  przywilej(ki7  w^r 
wi§c£jby  zyskala.  Filozofia  polityczna  rzudla  Fraiicy% 
w  teorye  i  abstrakcye,  ktdre  zlotono  pot^m  na  ksffb 
gwinszu  franouzkiego  i  tak  zwanego  esprit  frangais^  a 
ktore  by}y  tylko  skMikiem  braku  politycznego  vydm- 
wania.  Filozofowie  francazcy  rzucOi  si§  na  ko6oi6},  dla 
tego  ie  ten  kodGi6l  by!  w6wcza8  obro]&e%  kast,  dozoro^ 
draku;  upatrywali  wnim  nieprzyjaeklawolnoAci  mydli.  Am 
dnchowie&etwO;  ani  nardd  nie  praeszedj  przez  do6wiad€ze«- 
nie  przez  ktore  przeszlo  pokolenie  nast^Hie;  duebomeAr 
stwo  i  nar6d  o^wiecili  sig  dopiero  p6:^Didj:  pierwsze  poznalo 
wymagania  epMeeznodci  nowoiytn^j  ^  a  dragi  poznal  ko- 
n}eczno66  religu.  fioka  1789  cala  Franeya  byla  niereli- 
gkysoi'^  ^4  wi^c  musiaia  8i§  pokazaci  i  rewolaoya. 

ZVI.  Franeya  w  ojimnastyoa  wiekn  pragn^ia  reform, 
a  nie  myilata  o  wolnodci  poUtyczn^j.  Voltaire  wielbi} 
w  Anglii'  wolnoiki  filozoficznQ  a  nie  polityczn^  Ekono- 
mi&ei  pragn^U  reform  przeprowadzanych  drog^  rz%<j[ow4 
a  nie  drog^  wolnodci.  LetronnO;  Qnesnay,  Torgot  itd. 
nie  TvierzyU  w  skntecznod(i  rdwnowagi  sil,  jaka  panor 
wala  w  Anglii ,  bo  znali  swdj  nar6d  i  szlaehtf  francozji^y 
bo  znali  zastarzu^e  wyobra:tenia  nkonsfytuowanyeh  eia} 
Francyi.  Ekonomidci  sznkali  r^kojmi  dobrooi  refonn 
w  wychowania  pnbliezadm.  Wedlug  nich ,  rz%d  mial  pra- 
wo  ksztalcii^  nar6d;  wpaja6  weA  zasady  kt6re  nwaiid 
za  prawdziwe  lab  potrzebne ,  a  jak  ntrzymy wal  fiodean^ 
miat  prawo  zrobi6  z  nim  wszystko.  Wedlag  nioh  rz^ 
nie  nosobistnial  si$  w  krdlU;  lecz  w  narodzie,  a  raezij 
w  paAstwie  (Etat^y  w  rodz^u  demokiatyeznego  samor 
wladztwa.  Gdyby  Lndwik  XV  byl  reformatorem  jak 
F^deryk  il^  p.  dp  Hacbeaet^  jego  minici^,  b^ylby  zvo- 


—    99    -- 
W  z  FVMeyi  to  '^  te  bMj  ettMla  rtfinfl^^syd.    It  1>faku 

1  tt»  mm  ttmniMajr  idla  ^eaego  r.  1775^  po  oMteniti  pttr- 
ksnaiAXLy  tak  i^  fMCpttlH«  do  wolno6d.  KMtety,  d«PBMi- 
Pi^  gif  wdwAdi;  FV«iRi;7a  byta  jnt  'MLp^fonk  imxy- 
y  kMve  bybf  pntdeiivtie  ns%dn^  i  fltat^j  wotfk(»ifei ; 
fiif  pogodii6  radykaInoA6  teferm  2  wolnolcift; 
invtfpimjda  seczene  i  b^^tersko,  ale  niedoAwiaiiAezociia 
i  iibyt  loicszwi  w  poB<i||i)0*vvaniit  ^  "wydala  ostatMsm^  f ^y 
«reda  ne  9§co  deepotyssni. 

XVn.  Zb  Ludwika  XVI  pettiyMiiod6  Pranoyjf  %iiatii»Ae 
09  foAiKMrist^  dki  tego  te  w^mitf^a  ^traegi  piM«|iitai 
«  8amze«  sluoliat  opinii  pubficm^  y  imiMeje^'  iAi  fisffi. 
Adyby  Lndwik  X¥I  mid  praymioty  wielkiiegd  i^AAnMh 
4«Ba,  »ode  byloby  m^  jeszcse  obeMto  b«z  mw^ttCf^. 
ffiettesQtiiwy  kr61  nie  ittniai  «prodta6  potniebie;  natM 
m^e  Bnosiia}  p6jM  drogii  obran^.  Dokoimtie  ulepeeemtat 
mpahiy  go,  bo  pokazywaiy  ma  00  moglo  dig  firta6  z  Frav- 
ejr^  gdyby  rzi^dy  znajdowafy  si^  w  dzielfiym  r^ku.  Rtq^ 
wydawal  duio  i  na  cele  dohrty  itle  aie  nmial  podwyft- 
§Bf^  przyohoddw.  liozba  jego  wierzycieli  sif  wzmiH^aim 
a  ie  nadzieja  uiszczenia  si§  skarba  pokazywaia  o§ 
p^onnq^  stalo  8i§  2e  nawet  kapitalidci^  zwykle  mowni 
ohroi&ey  «liali<«  $«9,  stali  sif  re^^neyonistalni.  6m!ze' 
ane  ete  powi§i^»yl  jesaeze  j§zyk  sKlaobty;  dnefaoiHodh 
stwa  i  rz(|du.  Wszyscy  prsyznawali  aig  ie  dzMfo  shg 
iliedebrse,  de  lud  byi  prseei^ony  ltd.  i  wfizysoy  pray- 
tfaawali  si^  do  niomo^Jiodci  dokoiulnia  reform  potrze- 
kiyeh.  SxisuAtAy  duchowienstwo  i  rz^d  sami  fldawali 
sif  prowad»6  lod  do  rewdney!.  Z  drugii^  stroaty  nB(|d 
poat§paj%e  eifigte  arbitralnie;  aabidrlg%c  iidaalMM^  .nn 
dfOgi  i  kianaly;  «xiUMzigl|c  maamttm  u  aboete ,  robi^ 
rekwizyrqye  itd.  ncs^}  Ind  jak  mud  robii  rewohioyi|. 

7» 


—    100    — 

XVm.  Pilozofowie,  szlachta,  duchowieftstwo  i  rz^d 
wyloiyli  potrzeby  rewplucyi  i  wskazali  prawie  jak  mii^ 
byd  dokonana.  Rewolacya  byla  nieodzowna;  ani  szla- 
chta ani  rz^  nie  nmial  j6j  przeprowadzi6,  musial  J4 
wi§c  przeprowadzid  gmin.  Gmin  francuzki  byl  odoso- 
bnionym  i  poniionym ,  ale  w  Bobie  samym  byl  damnym, 
bo  byl  silnym,  pracowitym  i  rz^dnyfei.  Gmin  francuzki 
byl  nieprzyjacielem  nier6wno§ci,  lecz  byl  liberalnym. 
Rewolucya  roku  1789  chciala  pol^czyd  w  sobie  szlacbe- 
tne  idee  r6wno&ci  z  ide^  wolnoSci.  Bylo  to  dzielo  wiel- 
kie,  wspaniale,  kt6re  zapalilo  umysly  wszystkich.  Nie- 
szczQ^cieni;  kiedy  lad  wygin^l,  kiedy  reszta  zostala 
opanowan%  przez  zw^tpienie,  rewolacya  musisda  8i§  obr6- 
cii  na  korzy66  samdj  r6wnodci  ze  szkod^  wolnodci ;  nznai 
Dyktatora  w  osobie  Napoleona  I  i  poddai  si^  pod  ad- 
ministracy^  centraln^,  doprowadzon^  do  ostatniego  sto- 
pnia  doskonalodci.  Napoleon  I  apadl,  ale  Francya  nie 
mogla  jai  odt%d  wyzwoli6  siQ  z  pod  administracyi  cen- 
tralndj.  He  razy  robila  rewolacya  ^  wkladala  fylko  glo- 
W9  wolnodci  na  kadlab  niewoli.  Jednak^>e  Francya  nie 
wyrzekla  sig  znpelnie  wolnodci.  Brakaje  jdj  ^jeszcze 
Awiatla  i  dodwiadczenia,  ale  liberalizm  spoczywa  na  dnie 
jij  serca. 

XIX.  Roka  1789  Francya  miala  tylko  pi§(J  tak  zwa- 
nych  Pat/s  d'Etat,  kt6re  z  przyczyny  zbyt  wielkiego  od- 
dalenia  od  Paryia,  utrzymaly  swe  przywileje  prowin- 
cyonalne  i  kt6re  same  sig  rz^dzily.  Najwi^ksze  z  nich 
byly:  Bretania  i  Langwedocya.  W  tych  prowincyach 
rz^d  miejscowy  powinien  byl  by 6  sprawowany  przez 
trzy  stany :  8zlacht§ ,  dachowieAstwo  i  mieszczan.  W  Bre- 
tanii  szlachta  wyklaczyla  zupelnie  mieszczan  od  rzi|- 
d6w,  zbierala  si^  na  rady  caldm  cialem,  i  to  sprawilo^ 
ie  ta  prowincya  pozostala  biedn^  i  ciemn^.  Przeciwnie 
si;  dzialo  w  Langwedocyi ,  polotondj  pomy 61nie  pod  wzgl^ 


—    101    — 

dem  przemyslowym  i  handlowym.  Tn  mieszczanie  na* 
leieli  do  rady^  szlachta  reprezeutowan^  byla  przez  po- 
8l6w,  na  radach  glosowano  nie  stanami  lecz  indy widaa- 
mi;  syndycy,  wykonawcy  uchwal  rady,  byli  brani  ze 
stann  mieszczanskiego^  oswqjonego  z  pi*awem  i  regul%, 
i  to  sprawiio  ±e  Langwedocya  byla  administrowanq  naj- 
Bprawiedliwi^j;  najregalami^j  i  2e  byla  najbogatsz^  z  pro- 
wincyj  francuzkich. 


Taka  jest  trcsc  ostatniego  dziela  p.  de  Tocqueville, 
ktorego  druga  cz§sc  bedzie  poswifcona  sam6j  Rewo- 
lucyi.  Nie  widac  jui  w  tern  dziele  ezystosci  i  spo- 
kojnosci  mysli  jakie  pokazal  autor  w  dziele  o  Demo^ 
kracyi  Amerykanskiij,  Oslatnie  dzieto  czyta  sie  cat- 
kiem  inaczej,  bo  dotyka  dpailiwego  gpuntu,  bo  po- 
rdwnywa  instytucye  angielskie  z  francuzkierai ,  bo  od- 
dycha  namietnosci^  a  czasera  i  stronnoscia.  Cz§sto, 
pod  os/ona  liberalnego  jezyka ,  trudno  uchwyeic  istot§ 
rzeczy  traktowanych  przez  autora.  Rozdzial  o  Pays 
d'Etat  musiai  najwi^cej  zasmucic  p.  de  Tocqueville, 
bo  pokazaf  ie  liberalizm  nie  jest  og6Inem  lekarstwem 
i  ie  nie  zawsze  prowadzi  do  I^czenia  si§  klas.  Osta- 
tnie  dzielo  autora  jest  antycesarskim  pamfletem,  ma- 
j|cym  na  gWwnym  wzglfdzie  wolnosc  i  dla  niej  po- 
^wigcajacym  wszysikie  inne  wzgledy.  P.  de  Tocque- 
ville pokazat  si§  szczerym,  kiedy  wyznat  ie  gl6wno 
de  we  Francyi  poszfo  z  zawarcia  si^  szlachty  w  szczu- 
pjych  a  enerwujacych  gpanicach  kasty.  Autor  zbyt 
dobrze  znat  Angli^  i  j6j  dobroczynne  instytucye,  zbyt 
on  kocba  wolnosc,   aby  m6g{  ukryd  t§  wielk§  pra- 


—    W2    — 

wd^,  ale  czy  powiedzial  wszystko?  czy*  dotka^  sto- 
sunku  koseiofa  francuzkiego  i  liczn^j  a  niezb^dn^ej 
anmii  z  szerok^  wolnosci^?'  czy  wspomniaf  o  obycza- 
jach  jako  o  warunku  vvolnosci?  Szlachta  francuzka, 
ktdrej  autop  wskazat  przyWad  Anglii,  pokazala  malo. 
\\i6lkosci  cbarakteru  i  instynktu  wolnosci,  oie  lubita 
pracy  i  powinnosci ,  nie  lubita  wsi ,  nie  lubila  gijiiiHii ; 
lubife  VY  ostatnim  wieku  iycie  miejskie,  wersalskie  i 
dworskie  zepsucie.  P.  de  Tocqueville  zapewnia  ie  szla- 
ch|^  z-epsuCa  monarohia,  Niestety,  tak  nie  jest  podo- 
bno.  Szlachta  francuzka  przemogia  kilka  razy  konon^' 
i  przyszia  do  ra^dow,  a  coi  zrobifa?  do  czego  d|iyla? 
Czy  do  powi§kszenia  liczby  Pays  d'Etat?  nie.  D^iyfai 
do  wielkich  godno&ci,  do.  maj|tk.6w  i  nie  dala  hafila\ 
ani  do  ulepszen  ani  do  wolnosci.  Rzecz  t^  wyswieoil< 
dobrze  p.  do  Game,  i  trudno  dodac  po  nim  co  no- 
we^o.  Historya  szlachty  francuzki^j  jest  szeregiem  zu- 
peJtn^j  nieudobiosjci ,  w  ktor6j  gWwn^  ro\q  odgrywafy 
zaws^e  kobiety.  Nieqdolno^c  jej  pokazala  si§  do  sar 
mego  konca.  Roku  1790  szlachta  opuscita-  swego^ 
krdla  i  przed  rewolucy^  uciekia;  toi  sauio  zrobifa-. 
roka  1830;  a  odt^d  na  P6fao€y  pok^adafa  nadzieje.. 
It  de  Tocqueville  cbcia&y  aby  historya  francuzka  fob* 
win§^a  &\q  tak  jak  si§  rozwin^ta  angielska,  £^e  czy 
mia^  do  tego  szlacht^  z  ppzymiotami  angielskiemi  ? 
cz^  szlachta  francuzka  znosita  klasy  i  zaprowadzala 
\Yol»,98d.  Wr  obliczu  praw^?  czy  dbaja.Q  godnosd  in^ 
d^widudln^'  wsz^ystkich  i  warowa/c^  dla  weJiystkich  /ui- 
befi(f^  conptis  ?  Czy  ^v^i§(ta,  przewainy  udzi^f  vv  pooiysl- 
nosql  FffinQ^i?    Nie^    Od.  Firpnei3(^.k;)'  Igp  de  Ludwikftj 


—    lOS    — 

XVIgo,  Francya  liczyta  ci^gle  tylko  dwadziescia  milio- 
Dow  ludnosci  i  trzy  czwarte  tej  ludnosci  iylo  w  sta- 
nie  ubdstwa ,  kiedy  zaraz  po  rewolucyi  i  mimo  wojen 
i"ewolucyjnycli ,  Francya  podniosJa  si§  do  35  miliondw 
dostatni^j  ludnosci,  ktdra  liczy  obecnie  zaledwie  200,000 
iebrakdw.  Rewolucya  roku  1789  by/a  naturaln^  i  nie- 
unikiiioD§.  Byfa  ona  sui  generis j  ale  by/a  zastdsowan^ 
do  geniuszu  frstncuzkiego.  Klasy  sie  zfaczyfy,  rasa  si^ 
polepszyfa,  zdrowie  i  pieknosd  mieszkanc6w  s§  wif- 
ksze  nii  by/y  przed  rewolucy^.  P.  de  Tocqueville  za- 
rzuca  i  s/usznie  rewolucyi,  ie  sie  odbyfa  wediug  zbyt 
systematyczn^j  doktryny,  ale  nie  uvvaia  ie  feudalna 
doktryna  szlachty  hyh  rdwnie  systematyczn^  jak  gminna. 
Skutkiem  rewolucyi,  Francya  zostafa  unowoiytnion§. 
Zaiste ,  brakuje  Francyi  szersz^j  wolnosci.  Jest  to  brak 
ogromny,  ale  po  t6m  co  zrobila  rewolucya,  szeroka 
wolnosc,  jeieli  jest  podobn§  we  Francyi,  nie  moie 
bye  tylko  kwesty§  czasu  i  zalein|  od  wypadkdw. 
Gdyby  okolicznosci  by/y  po  terau,  Francya  moglaby 
byd  fetwc^  zdecentralizowan^ ,  mieszkancy  stawaliby  bez 
nSinicy  u  steru  rz|du  czy  to  narodowego  czy  niiej- 
scowlBgp,  jak  si§  to  dzieje  w  Stanach  Zjednoczonych, 
i  Francya,  gdyby  tego  chciafa,  przyszfaby  tatwo  do 
arystokracyi  naturaln^j  jak^  posiada  Anglia,  dla  tego' 
ie  z  ndtury  swoj^j,  wolnosd,  potrzebuj§c  przyw6dz- 
{jjy*;  jfe%t  arystokratyczn^. 

MiCHAti  {jABD^SKI. 


ABIA6APAIBA. 


W  w§drOwc5e  iycia  nieraz  spotykajq  si§  twarze,  ktd- 
rych  po  dhigich  latach  zapomnied  trudno.  Zbione  z  pier- 
wia8tk6w  n^pospolitszych ,  cho6  w  rysach  ich  nie  ma 
nic  na  pozdr  uderzaj^cego,  calodci^  swoj^  ryj^  si^  gl^boko 
w  pami^ci.  W  pierwszych  chwilach  naprzykrzaj^  ci  8i§ 
nieastannie  zwijaj^c  przed  oczyma,  przypominaj^  po 
dhigich  uplynionych  latach,  a  gdyd  si?  ich  pozbyl  na- 
reszcie,  lada  podobieAstwo  znown  je  w  calodci  odradza 
i  na  my61  4ywo  przywodzi. 

Jedn%  z  takich  twarzy  byla  dia  mnie  towarzysza  sta- 
4J6w  w  Uniwersytecie,  a  chwilowo  na  jedn^j  ze  mn% 
siedzqcego.  la  wee,  Iwona  Draga,  najoryginalniejszego 
z  Indzi  jakich  mi  si?  w  iyciu  widzie6  trafilo,  ehod  si§ 
wi$c6j  oryginahiodci  bronil,  nit  slara}  o  ni^.  Eiedym 
go  poznal;  poczyns^em  korsa  odmnastoletni,  on  na  nie 
chodzil  od  roku  czy  wi^cej,  a  dziesi§6  lat  moie  ode- 


[ 


-    105    — 

nmie  b^d^c  starszy,  i  dobrze  jai  nawet  skntkiem  pracy 
i  zawczesQ^j  staro6ci  podlysialy.  Byl  to  maly  czlowieczek 
kr^py^  dobrze  zbadowany  chod  wcale  nie  fiusty,  ale  ma- 
skolam^j  bndowy;  silny  zna6  i  cho<S  blad^j,  idltawij, 
ale  zdrow6j  eery.  W  rysach  jego  twarzy  nie  bylo  nie 
szczegdlnego  i  pasportowQ  formal^  dalaby  bIq  wiemie 
opisad  tak  ie  rysopis  ten  przystalby  do  wiela  innyeh: 
twara  okr^fai;  iros  maly;  nsta  zwyezajne,  oczy  ciemuey 
wlosy  eiemne,  iadnych  znak6w  8zczeg61nych.  Ale  po- 
mimo  to  wcale  niezwyczajna  i  osobliwsza  calo66  rodzila 
sif  z  iyeh  tak  prostych  mateiyal6w  badowy.  Czolo  mial 
wypukle,  nad  oczyma  zwieszone  sklepieniem ,  gladkie^ 
niekiedy  tylko  skladaj^ce  si^  w  trzy  wielkie  miyesta- 
tyczne  faldy;  — ^  oczy  okr^le,  4ywe,  biegaj^ce,  i  niesly- 
chanfej  sily  wzrokn,  nos  istotnie  maly,  prosty,  ale  wy- 
cifty  jak  nozdrza  araba^  usta  drobne^  ktdiych  dolna 
warga  odstaws^.  —  Brwi  ciemne  w  prost^j  linii  ro- 
sly  ma  nad  oczyma,  i  schodzily  sig  gdy  czolo  fal- 
dowal  jak  n  Jowisza  pioronnj^cego.  Zreszt^  nie  by! 
on  ani  pi^kny  ani  odraiaJ2)cy,  twarz  mifil  typn  saro- 
wegO;  zamyiilon^;  co6  w  ni^j  bylo  napoleotiskiego , 
acho  male,  nogi  i  r^ce  ksztaltne,  ale  postal  jego  nikn^- 
ca  latwo  w  tiinmie ,  za  zbliieniem  siQ  do  ni^j  nieopisane 
czynila  wra^enie,  zwlaszcza  gdy  si^  go  raz  pierwszy 
spotkalo.  Ciqgn^l  za  sob^  oczy;  chcialo  8i$  go  61edzi6 
i  zgadywai;  cznj^c,  ±e  pod  t^  zimn^  mask^i  spoczywa 
jakad  wielka  tajemnica  psychologiczna. 

Js^trzylo  to  t6m  bardzi^j  ie  mimo  najwi^kszych  za- 
bieg6w  i  latwo6ci  poznajamiania  si^  jaka  zwykle  towa- 
rzyszy  koleie^stwa  akademickiemU;  nikt  go  prawd§  po- 
wiedziawszy,  blii^j  nie  znal.  Zjawial  si§  na  uiiszych 
knrsach,  acz§8zczal  na  nie  czas  jakis,  potem  najdzi- 
wni^j  zmienial  przedmiot  swych  stndydW;  bral  inny, 
chodzil  pilnie  i  notowal ;  pracowal ,  a  po  pewnym  prze- 


—  Me  — 

d^ffX'  esaM  pszarmea}  s^  wkrAtce  de^  nowego  i  nay- 
mm&j^a^gc^  z  mm  ae  fiiaji^ce^  zimqekm 

Znad  tQ  i  profesisorbw  fizlyonomia.  jego  ndensaii  urn- 
mi9f,  bd^  Capelli:  oafSsto  di^  do  niega  ze  svremt  dowd^ 
pamx  nsi  pcawie  rzymski^m  obraeal^  na  kt6re  on^lbdwi^e 
p6faiteiieelKeiii:  w^iplmsegD'  znttezdnift  odpowiadil;.  iimi 
jakbjr  mimowoloie  podi%eaaiisU9Jafe)A^  skierowywali  do» 
ni^o  sweliainaozenia;  obja^ttienia,  aiczaeem  nawet  pytanic^ 
On  raadka  si;  odzywa},  obod  znai^  byto,  s^e  doteze  o  ci>' 
diodanb)  roEamiai-;.  firafiato  81;  jednak  ±e>  sam  proprm 
motu  zainterpellowal  nauczyciela  i'  ni^ospoliwie  gc  za* 
WHze  zagadn^;  tak  ^  z  tradnodci  o  ktdr^j  rozwi^zanie- 
z  iidaii^.  naiwnoi^ci^  prosil,  mistrzom  ai§  nawet  tradno- 
by}o  wywiklati.  To'  ws^ys&o  dawsdo-  o  nim  ogronme: 
wyobraienie;  ale.  ilekro<i  kto  z  nas  choial^  si$  doi^  zblir 
2y6,  udmiechn^}.  sIq  pogardliwie  niemai^  raszyl  ranoio- 
nami ,  rzncil  ledwie  stowb  i  zaraz  uci^al  jiA  od  po- 
wietrza. .  • . 

Dalidmy  mn  z  wypadka=  przezwisko<  Abraoadabra%^. 
Byl  bowiem  czas  tt  ohodzi];  na  medycynQ;  i  gdy  o  fe^- 
brach  przepuszczaJQcycb  byta  mowa,  a  professor  szeroko' 
nam  historj^  poj§<i  t^j  choroby  wyklada},  8pos6b  leozenia 
j6j  w  dzielach:  najdawnieJBzyoh  medyk6w^  przed  odkry- 
ciem  specyfiku  chiny;  czytaj%o  mndstwo  fonnnl  dre^ 
dniowiecznych ,  nasz-  Iwo  wysfaichawszy  go  v  wielk^'  m 
wags|  i  serio,  odezwal  si§  w  koAcn,  ie  pan  professor 'opntoU 
jeszcze  jeden  bardzo  waifcny  sposdb  knrowania*  feber  za 
pomocq  papierka  na  kt6rym  wypisywano  mysiyczny 
wyraz  Abracadabra,  daji)c  go  zaiywad  choremny.co  naj- 
upartsze  febry  leczy<^  miaio. 

TmdiN)  odgadn^d  w  jaki^j  intenoyi  to  dziwactwO' 
praytoczy},  ale  gdy  nsiadl  odezwawszy  019.*  z  t^  niedo- 
rzeoznodci^;  Amieeh  ogolny  obndzil:,  a  professor  dhod' 
dmiatrsif  takiC;  jakod  niesmaeznie  i  pdlg^bkiein; 


Odtqd  rwona  po«z§to>  p«?raKecliiie.  muywmk  doktorem 
AlffaoadabnL  A  ie  ehanfcter  ^go  tak  nam'  si^  luiat  m^ 
nmwikUaay,  jak  znaczenie  lego  kabaUstyoziiegD  wyrasn^ 
jnisivay  raz  dawsqr'  mu  te»  pizydoraek  ^  kracz^  go  MBb- 
zywsA  aie  megli^  tak  wyliQniie  do  niego  prcfstah. 

Ta  zagadkowa  postad  wte6d  mlodzieiy  dalekd  od  ni^j: 
Fuofaawsz^.y  iywBz6)  i  ogynoBiiie  odiiiieniii6j<,  nie  miesaar 
jtlp»  si^  do  eodziannegD  jfgji  iyeia,  do^rzalBza.  od  m«yy 
addEziQ^ea  roEwag^,  namydem  i  wy1rwahii&ci%  drainflai 
naa  aiepospoUoie.  Aks  iadea  figiel  ani  pQcUebfltwo  zhii-* 
ijA  oaa  do  iiie^o>  nie  mog^,.  widad  z  planu  nnikal  to^ 
warzy8z6w.  WiedzielUmy  tylko  ^  stal  gdzie6  na  bee- 
nardy^khn  zaidku,  a  ja  doszedtem  ie  o  dwa  tylko  do«* 
m^  od  kanoniozcD&j  kamieniey  w  kt6rtj  na  dole  pat^; 
zqiDowaiean  pokoik6w.  Mial  tarn  izdebk^  jedn^.,  sam' 
Bobie  UBlngiwal;  jadl  nie  wiedraed  gdzie  i  go,  zamykal; 
8i$  na  kluoz  i  piacowal;  a  gdy  wychodzil  na  przecbadzr 
ki,  to  gdzie6  tak  si^  b^kat,  i^  nikt  z  nim  spotkad  si^; 
nie  mdgik. 

Wifksza  czgdd  kolegdw  dala  za  wygranq  doktorowi; 
Afbraoadabra,  ale  ja  z  s%aiedztwa  w  nliozce  i  ciekawodci 
wrodcondj ,  wci^i  go  nie  spuszczalem  z  oka ,  niechc^o 
nawet  przypmloid,  2eby  dla  mnie  mial  zostad  wieknist^ 
z^adkq.  Spotykalidmy  si§  niemal  coduennie  wychodzi|c, 
wracaj^c  i  chod  nibydmy  si^  z  sob^.  nie  znali,  uwa^- 
lem  ie  Abracadabra  Bpogli^l  na  mnie  z  podelba ,  a  zla- 
pawszy  moje  zaoiekawione  w^rzenie,  nuazal  ogromnic 
ramionami  i  ziiymal  si$  z  gniewn,  ktdrego.  woale.  nia 
tail,  che^o.  mnie  mm  zapewne  odp^dzid.  Trwalo  to  nie- 
pomnQ  jui  jak  dlugo,  gdy  przez  dni  trzy  czy  wi^j 
znikl  mi  z  ocz<)w,  a  2e  to  bylo.  wpo§r6d  roku  akademiokie- 
go  r  Abraeadabra  bard^o  by!  pilnym  nczniem ,  nie  mo- 
g^em  sobie  wytinmaezyc;  coby  sIq  z  nim  stale.  W  koifir 
ca  pomydlalem  te  jak  rzncal  dot%d  jedn^  naak§  dla  drUr 
gidj ;  tsk  m6gl  nauki  calkiem  porzucid  dla  czynnego  iycia. 


—    108    — 

Gk)8podarz  doma,  w  ktdrym  stal^  by}  mi  zdawnazna- 
jomy,  byl  to  poczciwy  na  wpdl  spolaczaly  niemieC; 
thisty,  gruby,  narodow^  8zlafmyc§  piastoj^cy  na  wypo- 
godzondm  czole  jak  godlo  spokoja  daszy  i  maj%cy  przy 
dobr^m  sercu  a  flegmie  bezprzykladn^j  t^  tylko  jedna 
6miesznostk§ ;  te  najgorz^j  wdwiecie  po  polska  in6wi4c^ 
mia}  si^  za  wybomie  posiadaj^cego  ten  JQzyk  i  utrzy- 
mywal^  ie  trndno  go  byio  poznaci  od  krajowca.  Zt%d 
labia}  nim  m6wii  i  byle  go  kto  chcial  8}ncha<i;  gaw^dzi} 
ch^tnie,  a  mnie  cho6  m}odego,  ale  w  mundor  nczony 
ubranego,  do  j§zykowych  swych  popisdw  przjpnszcza}. 
Aieby  si^  nawet  lepi6j  zamaskowad  z  niemczyzn^,  nie 
mog^c  poSwi§ci6  szlafmycy,  bo  by  to  za  wiele  go  ko- 
8ztowa}o,  fajk§  8wq  niemieck^  porcellanow^  z  Frydery- 
kiem  Wielkim,  zmieni}  na  antybk§  i  8tamba}kQ;  z  kt6- 
r^j  knrz^c  Wagsztaff  zasiadal  w  oknie  z  powag^  salta- 
na.  W  t^m  oknie  wisial  barometr  draga  nami^tnoM  po- 
czciwego  Wiganda,  bo  codzieti  bawi}  81^  jego  zmiana- 
mi  i  przepowiadal  zefi  bodaj  sw^j  kncharce;  czego  si^ 
moina  by}o  nazajutrz  spodziewad. 

—  A  CO  panie  Wigand,  8pada  barometr?  spytalem 
go  Maniaj^c  mu  siq  w  przechodzie  obok  kamienicy. 

—  Nil  ni!  ni!  Ani  w}osI  do  g6ra  st^pnje! 

—  Czyi  by6  moie? 

—  Na  m<ij  honor!  do  g6ra! 

—  Wi§c  bgdziemy  mieli  pogod§? 

—  B§dziemy  mieli  pogoda....  nic  pewnego  (zamiast 
nic  pewni^szego  zawsze  si^  tak  wyraiid  pan  Wigand, 
nie  domydlajqc  8i§  wcale  omylki).  By}o  to  polskie  przy- 
s}owie  niemca^  cz^sto  je  powtarzajqeego. 

Zatrzyma}em  8iQ  przed  oknem. 

—  Jak  to  mi}o  rzeUem,  wiedzied  tak  naprz6d  woIq  Boiq 
i  byd  pewnym  4e  za  kolnierz  nie  kapnie !  Ot ,  gdybyS  pan 
miat   parQ  izdebek  pr6£nych,    dia  pa&skidj   konwersa- 


r 


—    109    — 

<^  i  baroinetra  eotdwbym  819  doprawdy  przemeA6  do 
paQa. ... 

—  Ho!  hoi  u&miechn^}  sIq  z  wyrazem  aradowania, 
nieco  poraszaj^c  szlafmycf  —  Ni6  prawda !  barometr,  to 

^  )est  wielka  satysfakcya! 

—  Bardzo  wielka! 

—  Bardzo  mUe  zaj^cie  czas6wl 

—  Niezawodnie,  panie  Wigand! 

—  A  CO  pan  mydlisz?  wlaAnie  i  stancya  a  mnie  mo* 
4e  by6  wolna...? 

—  Gdzie? 

—  Tu  na  dole.... 

—  Doprawdy?  kWrai? 

—  Jak  ten  mruk  umrze.... 

—  Jaki? 

—  Jaki?  A  wasz  kolega  Drag. 

—  Cdi  to?  czy  chory?  spytalem  niespokojnie. 

—  To  nic  4e  on  chory,  rzekl,  ale  glnpi....  Bardzo 
regolamy  czlowiek,  niema  stowa,  prowadzi  si^  dobrze 
ale....  pokazal  na  glow^....  6wieka  ma! 

—  C6t  mu  jest? 

—  Kto  go  tarn  b^zie  wiedzieci?  jak  zachorowal, 
zamkn^l  siq  i  nikogo  do  siebie  nie  paszcza ....  djabli  go 
wezm^,  bo  ci^iko  chory,  b^dzie  klopot  z  pogrzebem. 

—  Jakto?  nikogo  przy  nim,  ani  shigi  ani  przyja- 
dela? 

—  Nikogo . . .  zaryglowal  8i§  na  klucz,  i  got6w  umrze6. 

—  Ale  pan  musisz  mie6  klucz  dmgi?  . 

—  Mam,  a  na  co  mieszai  si§  w  nieswoje  rzeczy.... 
^                —  Dajie  mi  pan,  zawolaiem,  znam  go  troch^,  b^dQ 

miat  0  nim  staranie.... 

—  Nie  przyjmie....  wypchnie....  wylaje....  dannol 
rzeH  niemiec,  ]ut  my  pr6bowali. . . . 


—    IIJO    — 

-^  TSUt  me  wkodxi,  odpowiedsitkm ;  iiieolif£e  ja  epin^ 
buj§  jeszcze... 

'  Wigand  pomyiial,  dai  mi  kluoz  z  koika  c^bejnawszy 
i  pokkmit  bIq;  ja  -wpreet  pgiem  pobiegfem  do  izd^UU 
wskazan6j.  Szcz^dcie  te  zamykigiie  4N$  na  ktttcz  le* 
drodka;  klucz  z  zamkn  wyjajt  dia  niapoznaki;  po  eiehu 
wi§c  otworzy6  drzwi  md^eni;  i  niezbadaiwss&f  ciiorego 
wcisn^lem  sig  ostro^nie.  fiyla  to  izdebka  vnaia,  ciemna; 
D  jedja^m  z  dsaadzi^ea  kiradastdw  okieska,  a  ie  dom 
Wiganda  naleial  do  szczupt^j  liczby  tyeh  bad6w  kli^<»b 
liczne  poiary  jakim  Wilno  ulegalo,  nie  dotknu^,  —  mia- 
la  charakter  XVII  wieku  wybitny  jeszeze.  Prz^ytlaczalo 
J4  ciQ^.kie  plaskawe  sklepienie,  gl§bokie  framngi  z  pal- 
kami  i  szafami,  kaprydnie  rozpodcieraly  gig  po  dcia- 
nach,  wy26j  i  nif^j  bez  i^adndj  regularnoi^ci  i  planu; 
szczuplodi  czynila  j^  cz^md  bardzo  przypominaj^c^m 
wi§zienie. 

Obejrzatem  eif  i  mrowie  przesslo  po  mnie.  Drag  le- 
tal  wyci%gni^  na  Iic1i6j  poAcidioe;  wyprgiony  cierpie- 
fldeoi;  r^ce  podioione  pod  glowf;  osta  zaoi^te,  oeolo 
zmarszczone,  2i»6  nsnql  zwah3zoiqr  anatoaiem  w&rAd 
bdlu,  kt6ry  silq  ducha  przezwyci§4yL  W  izdebce  byl 
lylko  dzbanek  wody,  aficzi{tki  ohl^a ,  talerz  nsliiiczoDy, 
i  mndstwa  kffl%iek  i  papierdw.  W  k^tku  atri  prae^ 
iliomj  Bkelet;  w  przeraiaj^cej  postawie  sz^rmierza  s  fl^ 
retem  wr^ku^  robi^cy  mimowolnie  wraienie  wysiywajs^- 
c6j  iycie  Smierci,  tak  ruch  jego  byl  naturalny,  gwalto^ 
wny,  przeraiaJQcy  azyderstwem. . . . 

Obejrzalem  sfg  raz  jeszcze  i  na  palcach  przyBt^pUem 
do  }6ika;  Drag  spai,  al^  rozpalony  caly;  buehaj^o  o- 
gni^n  gora(ozkowym ;  niekiedy  drgnq}^  zaezaniotal  sig, 
to  zn6w  wypr§4yl;  to  zn6w  slowo  mewyrazne  wyrwrfo 
siQ  z  ast  jego  i  zacinal  je  zaoiflksy^c  2qby^  panuji^e  nad 
sobq  nawet  obalony  chorob%. — 

Nagle  jakby  instynktem  poczul  przy  sobie  sqsiedztwo 


t 


—  Ill  — 

na  mnie  oczy  iskrz%oe  ogniev  goi^c^ki  i  -zawoM : 
•^  Go  ty  tn  cobifisi   ileddsel  azpiegiyeflz?  id£  precz 

.pjrfebuakn . . . .  idt  pieezl 

*^  Przyssedlem  ci  poshiiy6 

^•—  Nie  poftrzeba!  pie  potrzejha!...  id±  sobie.... 

—  €Sic§  ci  paDi6dz... 
-r-*-  i^to  ci9  piosil? 

—  Obowi^sek... 

r^  Dteieeiniia  ciekaw/CM&6 idi  sobie!...  To  m(nHsfi 

petof^  si^;  a  raez^  ohalil^  wo]i^%c  jeszeze  stabaqoym 
f^mmm-rr-  UA  preoz! 

Z  ostati^  wynaem  anad  opu^cUy  go  mfy,  -zamknq^ 
jooqr,  2«^i^  aflta  i  wci^giiiQte  oezgr,  zBawrszozoiie  czolo 
iwiadczyty  tylko  o  w^em  cierpieiiHi.  Nie  ind«:l  »« 
joi  zdobyd  na  wiQ<m.  Poznalem  ie  ta  bez  rady  dokto- 
f9,  sam  nic  nie  nadam,  po  ciciui  wi^o  wjmknqlein  siQ, 
aayglawaiem  drzwi  znown  i  polectalem  do  professora 
Abidila,  bo  mi  bylo  najUiMj  do  mnrdw  uniwecsyteckicb. 
Ale  Abiebt  swoim  zwyczajem  cbo6  nig^^c^j  moto  te 
wszyslkich  profe98(N*6w  miat  nauM  i  Beree  najpoczciw- 
6ae,  odmdwi}  rady,  bo  w  praktykf  niewierzyl  i  nie 
mial  nfnodci  w  sobie  wladnie  przez  zbytek  nauki. 

Fobiegtem  do  Bynkiewicza  kt6regom  nie  ^nalazl;  do 
Porcijankiy  i- tego  w  domn  nie  byto^  nareszeie  do  Ko* 
ifEeniowskiego,  kidrj  nigdy  iadnemn  z  nczni^w  nie  od^ 
mowi}  pomocy.  Odmalow^^em  ma  poloienie  Draga^  i  za 
chwilk^  byUimy  a  niego.  Ale  trafilidmy  jni  na  delirium 
i  gor^ezkf  w  kt6i^j  gadal  z  nieslychanQ  szybkoilci^  i  wy* 
mow^ . . .  Professor  i  ja  )ak  wknoi  zatrzymalii^my  siQ  na 

proga- 

—  Hie !  wolal.^  nie  ssmoiesz  mi$  silo  niszez^ea. ...  je- 
stem  mlody;  mamwolQ  pot^ini^,  mam  przyszlodd . . .  zwy* 
mft^l    Oxaj^  prsed  sob%  ftycie...  mnszf  je  zdobyd.... 


—    112    — 

Zajrzf  na  dno  t£j  wielki^j  tajemnicy,  kt6r£j  znam  tylko 
zadanie,  a  rozwiqzania  nie  pojmnj;« 

—  Wszystko  glupstwo  dodat  po  chwili  —  na  dnio 
wsz^dzie  czlowiek  ze  swoj^  maluczkoAci^  i  dzieci^stwem.... 
w  kaidym  bohaterze  siedzi  w  k^tku  kawalek  blazna  i 
troch§  smarkacza. . . .  Ot^  ot^  zdaje  ci  siQ  tei  w  nim 
schwytal  wyiszq  istot§,  a  jui  8i§  wyfilizga  i  przedzierz- 
ga  w  maloletniego  roztrzepaAca.  Zaczyna  jjik  prorok , 
ko^czy  jak  szewc  pijany. . . .  doskonale  dmieje  si§. 
z  glnpstw  cudzych,  a  swoje  ma  za  calkowicie  uspra- 

wiedliwione. . . .  toi;  samo  w  iyciu  i  nance awsz^dzie 

Ja  na  wierzchu ;  fi/  dla  zabawki ,  a  an  wielkie  X  niezna- 
ne  tylko  dla  tego  by  tr6jkQ  Platonowsk^  dopelni^. 

—  Co  mi  pan  mdwisz,  ofakn^l  si^  z  cicha  professor; 
on  chyba  udaje  delirium;  nie  deliruje.... 

—  To  byd  nie  moie,  zblii  si§  pan...  rzeklem» 
Podszedl  do  I62ka  pa^i  Korzeniowski  i  zdnmial  si^^ 

Drag  oczywiScie  by!  nieprzytomny,  oblqkany,  ale  pot 
wystQpuj^cy  na&  siinemi  grochow6j  wielkodci  kroplami 
zwiastowal  kryzys. 

—  Natura  silna,  wyjdzie  calo!  rzekl  po  cichu — 

—  Czeg64  mu  potrzeba?  spytalem,  by  naturze  dopo- 
m6dz ! 

—  Nie  w  t6j  chwili  pr6ez  spokoju,  co  sig  mialo  sta6 
jn!^  siQ  stalO;  przeb^dzie  dziei^  dzisiejszy^  wstanie  osla- 
bionym,  wylysieje  na  nowo,  i  ta  choroba  na  dingo  nwol- 
ni  go  od  innych. 

Dobrze  8i§  stale,  2e  mu  lekarz  nie  nie  przepisal,  bo 
prawdziwie  nie  wiem,  jakbym  byl  mdgl  mu  dawad  le-v 
karstwo,  i  nam6wi6  na  nie.  Lekarz  usiadl  przyJ6iku 
ostro^nie  i  z  cicha,  ja  stan^lem  za  nim  i  tak  dywagacyj 
jego  w  kt6rych  jeszcze  byl  zwi^zek  i  przytomnofid  slu- 
ehali)§my.  Drag  si^  roziimial. 

—  Widzg,  rzekl — nie,  nie,  nie  jestefimy  tak  ili;  jak 
si^  zdajemy,  r6d  ludzki  sklada  si^  tylko  po  wi^kszdj 


} 


—    113    — 

czffici  z  ciel^t  ze  skrzydlami  adaj^cych  anioly  i  ciel%t 

z  rogami,  ktdreby  rade  za  djabfy  uchodzi6 przeciei 

ciele  ciel^ciem.  Ja  sam  mam  w  sobie  cod  ciel§cego — 
zagapilem  sif  na  natur^  i  narazUem  na  dmierd;  odrobi- 

Q9  ciepJa  zwierzQcego  oddaj^c  chlodn^j   atmosferze 

Bylo  za  co  tyle  cierpied . . .  by  nic  nie  zrozumiei...  C6i 
ciekaw^o  natara?  wszystko  jest  nieco  slabsz^m  odbi- 
dem  CO  i  my,  jednego  ducha,  jedn^j  mydli...  Natara... 
dosy<^  ghipia  dekoracya,  nieosobliwsz^j  sztuki;  kt6r6j 
aktorowie  t6\  si§  nie  ponanczali . . .  aledmy  dzieci!! 

—  Ot6i*PIatoI  zawokh..  jak  si^  masz  stary  marzy- 
cieln!  A!  a!  c6^ed  to  popisal  w  Timeaszu?  dmiejesz  siQ, 
sam  wi^sz  ie  te  atomy  to  wierutne  balamuctwo  poely . . . 
Jak  si§  masz  Arystotelu!  duiod  zgadl,  ale  w^tpi^  by 
ci  si§  przydnilo,  2e  ludzie  tak  diugo  i&6  b^d^  trzym^j^c 
si^  twego  ogona....  Siadajcie  panowie....  siadajcie,  to 

przynajmnidj  jakie  takie  towarzystwo nie  tych  bla- 

zn6w  CO  mnie  zwykle  otaczaj^ Pom6wiemy  szczerze^ 

bo  w  ksi^kach  na^zych,  jest,  przyznacie,  daJ:o  dekla- 
macyi,  komedyi  i  blachmaln...  No,  panie  Platonie,  nie- 
prawdai?  poetyzowaled  na  karb  poczciwego  Sokratesa... 
A  Wa6pan  Arystotelu  troch§  nie  w  swpj%  rzecz  si§  wda- 
leiy  chc^c  cal^j  naturze  przepisai  prawidla  bytu . . .  cho<^ 
wywin^iled  si^  z  tego  i  wylgaled  ze  zr§cznodci%  wi§c6j 
niewiei§ci%  nii  m^zk^,  figlami  racz^j  ni2  zuchwalstwem . . . 
Ale  ot64  i  kochany  Sokrates!  kSiadaj  i  Waipan,  cho6 
na  I6iku ....  patrz^  na  ciebie  z  poszanowaniem  i  troch^ 
szyderstwa.  Co  za  passya  koniecznie  chcie<5  uczy6  i 
*wiat  przerabiad,  4eby  si§  dopracowad  cykuty,  pasku- 
dn6j  mixtury,  i  sko6czy6  na  ciel§c6j  ofierze  koguta  Esku- 
lapowi....  Doskonaly  ten  tw6j  kogut;  Cha!  cha! 
plynql,  plyn^,  a  na  brzegu  utonq,!!  Skladasz  go  widz^ 
na  Platona,  ktdry  ci  przyszyl  ten  strz§pek....  ale  bal 
Platon  klnie  si§ ,  4e  istotnie  byla  mowa  o  kogucie.  Ty, 
kt6rego  za  bezboinika  os^dzono,  tlomacz  bIq  nie  ttn- 

8 


—    114    — 

maeZ;  post^piled  tak  jak  nasi  niedowiarkowie  ^  co  fia 
loin  dmiertelnem  rehabilitnjq  si§  spowiedzi^.  Byl  kognt 
w  robociel  cha!  cha!  i  Sokrates  czlowiek. 

—  A  to4  kto?  zapytal  nagle  zmieniaj%c  glos —  aie 
ba!  otworzyc  dzwi  tylko,  to  ci  nieproszonych  goSci  na- 

sunie  si§  bez  lika Widzisz  Wa6pan^  kto  tu  jest  ze 

mn% ,  a  leziesz  jakbyS  wart  byl  siedzie6  przy  tych 
uwieAczonych  balamntach,  prosty  szarlatan  jannarkowy. 

—  K%6±  to  taki  znown?  spytal  zaciekawiony  profes- 
sor .... 

—  Niewiem,  sluchajmy...  Nazwiska  niedoslyszaJem... 

—  IdS&ie  precz  Bomba6cie . . .  Najlepszym  dowodem  po- 
8t§pn  Indzkofici ,  jest  wlaSnie  przyjdcie  Alberta  W.  i  Pa- 
racelsa  po  Aristotelesie . . .  Cha!  cha!      . 

A  precz  kuglarze!  precz!  Prosiemy  pana  Bakona,  ktd'- 
ry  z  tyhi  zag^da.  Co  Wa6pan  nam  powiesz  ?  WyloiysB 
sapewne  swoj^  teory^  wiatr6W;  dow<)d  jak  doskonale 
nmiated  zasad§  przez  sig  znalezion^  zast6sowa6.  Nie 
wstydi  8i§  Wa(5pan,  wszyscy^my  glupi,  nie  -z  jedn^j  to 

z  drugi^j   strony moiesz  sobie  «iada<i  mimo  teoryi 

wiatr6w  i  innych  twych  bredni.  Ale*  mi  ich  tu  naoho- 
dzil  Czy  nie  zamkn^d  by  jui  drzwi!  Augustyn  syn  Mo- 

niki !  Elaniam  uniienie Jedno  pi^kne  jakiem  znalazl 

w  legendzie  Wa<Spana,  to  owo  chlopi§  co  to  wielkie  mo- 
rze  dtoni%  w  male^ki  doiek  przelewa6  chcialo.  Grdd 
Boiy  wzi^led  z  neo-platonski^j  szkoly,  nie  z  Platona^  boi 
nawet  po  greckn  nieumiat;  to  wiadomo...  Mniejsza  o  tol 
ale  duch  byl  yielkil  Glow^  i  czolem  przed  pot§g^ 
dncha!  Tertulian!  dajie  mi  pok6j,  skoAczyleA  kacerzem 
z  wielki^j  mqdroSci,  arwalo  si§  na  ko&cu.  Hippokrates 
chce  bym  mu  j^zyk  pokazal . . .  masz  go  jak  dbigi ,  ale 

c6i  z  tego  kiedyd  nieznal  anatomii chyba  proroczo 

^gadniesz  co  mi  jest,  kiedy  niewiesz  co  w  sobie  mam... 
Czegot  si?  to  gniewa6!  tak  jest!  A  rady  niczyj^j  nie- 
potrzebig?  bo  i  sam  wyzdrowiej?,  cznj?,  chc§;  miiSEf, 


I 


-    115    - 

bywaj  zdrdw,  bez  was  wszystkich  diwignle  mnie  mlo- 
dodc  i  wola.... 

Zamilkl,  ale  oddychal  d^iko  i  rzucal  siQ  prze^ 
chwil§. 

—  Czy  zawsze  tak  Swiat  b^dzie  pigkny  jak  dzift? 
Starzy  mdwi^  wszyscy  od  lat  ty8i^c6w  4e  im  brzydnie, 
wi§c  nie  Swiat  pi§kny,  ale  pl^kno  w  tych  oczach  co  na 

niego  patrz^.  Dziwne  przeznaczenie na  Boga,  mozo- 

lio  8i§,  pracowac,  bole6,  tula(5,  walczyd,  podnosiA  dnchem, 
i  pot^m  ZBOWU  na  upokorzenie,  8tarzej^c  traci6  wszyst- 
kie  mozolnie  nabyte  wladze,  slabn^6,  niszcz^d,  zapo- 
niina<^;  ziqhns^(k,  by  umrzed  prawie  tak  ghipim  jak  sig 
Tirodzilo!  Ale  czy  wola  ludzka  nie  moie  zwyci§4y6  na- 
wet  staroSci  ?  nie  wiem !  S^dzQ !  nieroznmiem . . .  Ale  cz6m 
sobie  glow^  suszy6 wszystko  zabawki  i  fraszki 

Zamilkl  podjSmiewaj^c  si§  pocichu. 

—  Nikogo,  rzekl  —  iywAj  duszy . . .  takie  przeznacse- 
nic  moje  —  nigdy  nie  mied  nikogo ,  urodzici  sig  niewie- 
dzie£  gdzie  i  jak;  jak  grzyb  nad  drog^  w  zgnilym  pnin, 

na  kupie  gnoju by 6  wykarmionym  z  laski,  rzucony 

na  laskQ  losu i  sierot%  zosta6  na  zawsze a  poka- 

2a6  ie  wola  wszystko  zastqpi6  moie,  zwyci§4y  i  prze- 

moie  wszystko Nie  znalem  ani  ojca  ani  matki  ani 

Bcrca....  i  nie  potrzebuj^  icb,  milodd  zmi^kcza;  rzecz 

babska,   na  nie   si^  nie  zdalo  kocha6 posi^dd  chcQ 

nie  milowad Pokraj§  fiwiat  w  kawalki  i  zjem  go  po 

troszf . . .  moie  tei  przy  tij  operacyi  dob§d§  si§  do  jego 
serca  i  zobaczQ  co  bije  na  dnie. 

—  Biedny  czlowiek,  rzekl  professof  z  litoSci^...  Kto 
m6  CO  go  czeka ,  to  organizacya  pot§ina ...  ale  w  piersi 
pusto,  zasehio  serce straszny  czlowiek  — 

To  mdwijjc  oddalil  si§  na  palcach ,  ja  zostalem  przy 
chorym ,  i  nie  mog§  wypowiedzied  z  jakim  zaj^ciem  tte- 
dzilem  tQ  zagadk^ ,  ktdr^  dla  mnie  byla  ta  istota.  Ca}% 
uoc  nastfpn^  drzemi^o  przesiedzialem  a  jego  Idika,  za- 

8* 


—    116    — 

Blonilem  okno  plaszczem^  iebj  go  zawczefinie  nie  oba- 
dzilo  6wiatlo,  spa!  coraz  siQ  uspokajaj^C;  kilka  razy  tyl- 
ko  ci§iko  westchn^l;  ale  z  oddechu  coraz  regular- 
niejszego  zna6  bylo  ie  gor^czka  ust§powa}a.  Nazajatrz 
ku  wieczorowi  diwign^l  8i§  powoli,  ale  powstai  nie 
mdgl  tak  byl  zlamany,  st^kn^l  i  .upadt  na  }62ko  zno- 
wu.  Przyst^pilem  do  niego . . .  okiem  zdziwionem  powl6kl 
po  mnie  jakby  sobie  przypominal  kto  jestem^  chcial 
odepchnai;  pot^m  po  namydle  zai^dal  abym  mn  pid 
podal....  Pobieglem  po  napdj  wskazany  przez  doktora 
na  przewidziany  wypadek  pragnienia;  orzeiwial  i  slab- 
szym  glosem  nie  podzi§kowawszy  nawet,  wyb^kn^l  tyl- 
ko — Idi  ie  ju4  id:^...  doS6  tego...  niepotrzebnjg  nie... 

W  istocie  spokojniejszy  jnz  moglem  go  teraz  opn6ci6 
postanawiaj^c  odwiedza6,  aby  cho6  parQ  razy  w  dzieiCi 
mii^  pomoc,  ktdrs^  tak  niecb^tnie  przyjmowal.  Zdawal 
si§  oswajad  ze  mn^,  jadla  kt6rem  mu  przynosil  nie 
odrzucil,  robil  com  mu  wskazywal,  byl  poslusznym  wcale, 
ale  zaledwie  sil  nabral  troch^;  zaryglowal  si^  zaraz  ze 
drodka  i  wi§c6j  mnie  jni,  dopudci^  nie  chcial,  zbywaj^c 
milczeniem.  Chlopiec  od  p.  Wiganda  nosil  mu  jadlO;  na 
ktdre  dawal  pieni^dze,  i  nap6j;  po  kt6ry  posylal  do 
apteki. 

Ja  dopelniwszy  obowi^zku  i  niechc^c  mu  si$  wi^c^j 
narzuca6;  od  t^j  chwili  odstqpilem  go,  i  gdy  zbladly 
wyszedl;  a.  spotkalidmy  si§  w  kilka  dni  pot6m  parg  razy 
na  ulicy;  udalem  ±e  go  nie  widz^,  ieby  nie  2ebra6  po- 
dzi§kowaA,  kt6rychem  wcale  nie  potrzebowal. 

Uwaialem  tylko,  4e  czlowiek  ten  tak  nadzwyczajnij 
byl  sily,  i4  po  najci§48z6j  chorobie,  po  kt6r6j  by  inny 
niezmiemie  dhigiego  do  wyzdrowienia  i  powrotu  do  sie- 
bie  potrzebowal  czasu;  on  cudownie  prawie  w  miesiqc 
pokrzepnial;  d^wign^l  si§,  i  wypelzla  nawet  glowa,  no- 
wym  mu  si%  zacz^la  pokrywa6  wlosem. 


—    117    — 

Po  starema  wrdcil  do  dawnych  obyczajow  odindka  i 
do  naukj.  Nie  gadalidmy  do  siebie  znowu  i  trwalo  to 
bardzo  dhigo^  a  ja  ju2  nawet  bylem  potrosz^  goraczko- 
wych  jego  marzeA  zapomnial,  gdy  jednego  razu  z  naj- 
wi^ksz^m  zadziwieniem  moj^m,  postrzeg}em  go  wcho- 
dz^ego  do  iDojego  mieszkania.  Upi6r  by  mnie  wiQc^j 
zdaje  mi  8i§  nie  zdziwil  i  nie  przestraszyL  By  la  to  go- 
dzina  spoczynkU;  gralem  na  fortepianie  i  r§ce  przyro- 
sly  mi  do  klawisz6w,  pobieglem  opami^tawszy  siQ  ku 
niemU;  ale  on  ledwie  skin^wszy  gtow^,  obejrzal  si^ 
w  kolo  ciekawie  i  nsiadl  jak  w  domu. 

—  Przyznam  ci  si§  kolego,  4eS  mi  wfelkq  zrobil  nie- 
spodziank^.    Udmiechn^l  si^  z  pewn^  dam%. 

—  Chodzisz  na  literature,  odrzekl  kr6tko  ~  ni6wmy 
jak  ladzie  oszcz^dzajqc  sl6w  pr6i:nych !  prawdato! 

—  Tak  jest,  odpowiedzialem. 

—  Osobliwszy  wyb6r co  to  jest  literatura?  Bata- 

mnctwo!  belkot  dziecinny!  probki  slabodci!  co  si^  tarn 
uczycS....  DIa  czegoS  to  wybral! 

—  Nie  czulem  si§  zdatnym  do  czego  innego! 

—  A  za  t6m  chyba  do  niczego,  odrzekl...  balamuctwo, 
czeg6i  8i§  uczysz  i  co  bgdziesz  umial,  gdy  tg  literature 
skoticzysz  ? 

—  J§zyki ,  historya . . .  filologia ... 

—  Instrumenta...  do  czego?  Cale  wi§c  iycie  mydlisz 
fabiykowacS  instrumenta,  ale  daldj?  c64  dal^j? 

—  Nie  wiem  rzeklem,  ale  poznanie  literatur... 

—  To  jest  poznanie  jak  dwudziestu  czterech  zarozu- 
mialc6w  lub  pokaleczonych  ^piewali  jedn^  piedn  coraz 
inaczdj  i  coraz  gorz^j,  a  drugich  dwudziestu  czterech  uda- 
wali  ich  pot6m . . .  balamuctwa ! 

—  We  wszystkiem  r6wnie  czlowiek  jest  czlowie- 
kiem...  i  tu  go  poznad  mo^na,  r6wnie  jak  przez  dcidlej- 
sze  nauki.... 

—  Ale  tu  bo  chodzi  o  poznanie  Boga  nie  czlowieka! 


—    118    — 

nsek}  Drag  —  a  co  mi  z  anatomii  ciel§cii^?  wszy^tkie 
ciel^ta  S£^  jako  jedno  ciele....  Co  to  literatnra?  szwar- 
gotanie,  zabawka!  popisy!  do  czego  to  prowadzi^  do 
urodzenia  niepotrzebn^j  powtarzaniny  komimaldw,  kt6re 
jatro  zn6w  zostan^  zapomniane,  bo  sluBznie  na  to  za- 

shigig^ JeiU  ci  powai^niejsza  nauka  nie  smakuje,  to 

sznkaj  te  chleba — 

—  A  jefili  i  chleb  mi  nie  smakuje  ? 

—  E!  dziecko  jested  i  umrzesz  dzieckiem 

Przepowiedzial ;  niestety! 

—  Wa6pan  ratowalefi  mnie  w  chorbbie,  ja  go  chc§ 
poratowac  w  oU^kaniu...  jested  widomie  chory  na  poe- 
zy^....  Ale  to  prodakt  ehorobliwy  jedn6j  tylko  pory  i 
godziny  iywota...  dal6j,  p6^iii6j,  starzej^c,  przekonasz 
8i§  o  nie  podobienstwie  poezyi,  i  uschniesz  jak  krzak, 
kt6rego  kwiaty  byly  pehie,  i  przez  to   4e  byly  peine 

owocu  da6  nie  mogly bo  pr§ciki  nasienne  przeszly 

dla  zabawki  w  czcze  liieie  pachn^ce  i  kolorowane,  ale 
wiedn%ce  po  godzinie  :^ycia. 

—  Nie  widz§  jeszcze  cz6m  to  gorsze  od  nauki,  ktdra 
takie  jest  tylko  owoeem  chwili  w  iyciu  czlowieka  — 

—  Jakto  chwili?  zawolal  —  uczycS  8i§  moina  do 
6mierci ! 

—  I  w  koAcu,  nie  nie  umie6,  lub  co  na  jedno  wy- 
chodzi^  za  wiele 

—  Nauczyc  si§  niewiadomodci^  pokoryl  a!  a!  to  ogrom- 
na  nauka!  zawolal —  a  nauczy  ci$  tego  poezya? 

—  S^dzg,  4e  r6wnie  przynajmni^j  jak  matematyka, 
medycyna ,  filozofia . . .  i  teologia . . . 

—  Tak,  tylko  gdy  ci§  ona  tego  nauczy,  nie  b^dziesz 
jut  w6wczas  poet^....  bo  slowo  zw^tpienia  na  ustach, 
wszelki  ogieA  w  sercu  zagasi....  B^di  zdr6w. 

Wyszedl  i  tyle  go  widzialem. 

Z  najwi^ksz^m  zdumieniem  mojem,  na  drugi  rok  od- 
mieniwszy  mieszkanie  i  z£y%wszy  nowe  w  domu  Orlow- 


—    119    — 

aki^y  na  wysokofeiaAh,  w  ktdrych  mi  tak  bylo  dobnse... 
raz  zt^d  poszedtezy  na  msz^^  dwi^t^  do  Bernardyndw 

spostrzegtem  w  kodciele  Draga ostapiatem  znajdiy^o 

go  na  modlitwie. 

Sledzilem  go  gdy  wychodzU  z  kodciola. 

—  A  00?  spytalem  w  kruohcie poezya  JQzykiem 

wiary  i  do  twojego  przem6wi}a  serca.... 

Spojrzal  na  mnie  ostro. 

—  Mylisz  sif;  rzeU,  wiara  przem6wi}a  j^zykiem  poe* 
2^. ...  ale  niemydl  bym  byl  pod  panowaniem  j^j . . . .  j^ 
stem  panem  siebie . . .  C6i:  z  tego  ie  we  mnie  bij%  WBzy- 
stkie  tQtna  ladzko^ci,  nie  cho^  icb  uderzen  tainowa^.,. 
iyJQ  chwilami  seroem  i  szukam  przez  wiar^  okiia  na 
Swiat  lepszy. 

—  Daj  Boie  zawgze  tj6  el  sercem  i  wiar^I  zawola- 
}em .... 

Zmarazczyl  sig  pogardliwie. 

—  Zobaczysz^  rzeU:  pracaj§,  walczQ,  przemieniam 
si^  probuJQ;  ale  ty  tej  exysteneyi  zrozamie6  nie  moieaz... 
Powtarzam  ci,  szukam  okna,  kt6r6m  bym  zajrzal  w  6wiat 
dragi. 

—  Wszakie  je  ju4  znalazled? 

—  Nie  wiem! 

I  wyrwawszy  mi  si^ ,  odszedl  szybko .... 

Sledz^  go  p6zni^j  ciekawie,  przez  par§  miesiQcy  »po- 
tykalem  ci%gle  ncz^szczaj^cego  do  kodciola^  gdy  nagle 
znikl  mi  zn6w  %  oczu. 

Przyzn^^  si^  ch^toie ,  iid  byla  chwila ,  w  ktdr^j  mnie 
z  ionemi  towarzyssami  szal  karnawalowy  owladn^l^ 
przebieralidmy^  dziwaczyli,  warjowali  na  salacb  domu 
MUllera....  i  po  dziecinnemu  bawili&my  siQ.  Zd^je  mi 
si^,  2e  to  przypadio  wla^e  w  qbwiU  gdy  po  raz  pierw- 
szy  w  Enropie  nasz^j  pokazahi  biq  cholera.  Jedn^j  ma- 
skarady,  pami§tam  jak  dziiS^,  wsuwa  siQ  blade  widmo 
w  caloniC;  z  madk^  starej  wychadl^j  i  z  idlkl^  baby 


—    120    — 

• 

8zpitaln6j  na  twarzy,  wywi^dle,  obwieszone  flaszkami,  a 
tak  dobrze  nosabiaj^ce  straszliw%  plag§,  ie  niepotrzebo- 
walo  napisa,  ktdry  je  mial  tfumaczy^S  urbi  et  orbi.  Na 
widok  t6j  maski  wszystko  strachlalo . . .  stracilidmy  serca, 
zdr§twialy  nogi . . .  to  szyderstwo  ze  dmierci,  zdawalo  sIq 
kaidema  niewczcBne  i  niegodziwe.  Ja  nciekalem  od  dzi- 
waka,  kt6ry  tak  wrailiwe  obrat  sobie  przeistoczenie,  gdy 
cholera  zacz^ta  iywo  nacierac  na  mnie —  bylem  prze- 
brany  za  garson  sans  souci,  ntrzymuj%c  wigc  moj^  rol§, 
mnsialem  w  koAcn  dosta6  cho6by  i  cholerze  i  zadmia6  8i§ 
j6j  w  oczy. 

Cholera  wzi^la  mnie  do  kqta^  podniosla  mask;  i  z  pod 
ni^j  wychylila  si§  twarz  szyderska  Draga. 

—  A  ty  tu  CO  robiflz? 

—  Bawi§  sIq  rzek} ,  strachem  i  przes^dnodci^  ludzi . . . 

—  Winszuj§ 

—  Nierozumiesz  mnie,  rzekl  —  chcialem  tych  co  si? 
niedorzecznie  obawiaja  6mierci  azbroi6  w  odwag^,  wska- 
zuj^c  im  kogod  co  si§  odmiela  kpi6  z  cholery  pod  j6j 
nosem . . . « 

—  Mydl  dliczna,  szkoda  ie  potrzebowala  komentarza 
odpowiedzialem 

—  Straszniedcie  ograniczeni !  odparl  ai*aiony,  dla  cia- 

snych  gl6w  darmo  by  i  komentarze  pisad p<ijd§  sig 

przebior§,  bo  si§  chc§  zabawi6,  a  wszyscy  uciekajq 
odemnie. 

—  Ty  bawi6  si^? 

—  Pr6buj§,  czy  w  tym  stanie  duszy,  do  ktdrego  czuj§ 
jakiefi  usposobienie,  nie  otworzq  mi  si§  oczy  na  nowy 
jaki  horyzont.... 

—  Ale  c6i  znown  za  chorobliwa  potrzeba  horyzon- 
t6w  i  widzei^  nowych?  odparlem —  wieczniei  masz  prd- 
bowa6  iycia,  a  nigdy  4y6? 

—  Rozpoczn§  iycie  na  pewno,  gdy  gr§  poznam.... 
Wyszedl  i  po  pewnym  przeci^u  czasu  dal  mi  sig  po- 


—    121    — 

znad  w  nbiorze  pajaca,  a  szalal  tak  ie  o  malo  go  po- 
licya  wyprowadzid  nie  kazala.  Znaledlidmy  biq  znown 
w  bnfecie,  ale  jui  bylo  nad  rankiem,  wszyscy  sig  roz- 
chodzili;  ledwie  kilka  figar  kr%iy}y  powstrzymane ,  nie 
maj^  CO  robi6  z  8ob%;  muzyka  jni  byla  zeszta  z  ga- 
leryi. 

—  A  C64?  spytalem...  nowa  prdba... 

—  Mia}  shisznod6  kr6l  Salomon ,  wszystko  glapstwo . . . 
Zabawa  m^czy  i  wstydzi;  to  dobre  dla  dzieci. 

—  Czasem  sIq  milo  zdziecinid. 

—  By<5  mo4e,  ale  dla  tych,  ktdrzy  woleliby  by6  dziei- 
mi  choc  ndajq  ludzi^  bo  im  w%9y  wyrosly^  pnsto  w  koti- 
en...  pnsto  w  sercu. 

Nadchodz%ca  maseczka  dosyii  niesmacznie  przebrana 
za  peruwiank§ ,  podala  mu  w  tej  chwili  r§kg ,  i  z  wiel- 
kiem  moj^m  zdnmieniem  niezdziwiony  wyszedl  z  ni^ 
z  maskarady;  szepc^c  po  cichn.... 

—  I  to  pr6ba  by6  musi!  rozSmialem  sig  po  cichu. 

—  Jak^^e  panu  poshiiyl  wczorajszy  balsam  peruwiaiiski? 
zapytalem  go  nazajutrz  spotkawszy  w  nlicy. 

—  Doskonaly  do  smarowania  bydl^t,  gdy  im  grzbie- 
ty  8w§dzq —  odpari  ze  wzgardq  i  poszedl  zamySlony. 

Te  nrjrwane  spotkania  i  czgstsze  coraz  rozmowy  sklei- 
}y  w  ostatka  migdzy  nami  znajomodii;  znosil  mnie,  a  na 
niego  i  to  bylo  wiele,  jam  podziwial  czlowieka,  kt6ry 
jak  zapalony  toxykolog  najdziwaczniejsze  z  sob^  odby- 
wal  prdby.  Podobny  Protensz  nie  wiem  czy  si§rychlo  drugi 
raz  znajdzie  na  dwiecie,  bo  byl  cz6m  chcial  na  rozkaz, 
a  pr6bowal  wszystkiego.  Dla  mnie  stal  si§  on  ciekaw^m 
stadium  psychologiczn^m ,  chociem  sobie  wdwczas  nie- 
zdawal  z  tego  sprawy  jak  dalece  byl  typem,  u  nas  szcze- 
gdlnidj  wiclkq  klasg  umysldw  wahajs^cych  si§  i  nie 
wytrwalych,  przedstawiaj^cym.  Silniejszy  i  pelniejszy 
od  tych,  ktdrych  byl  reprezentantem ,  jak  go  dzid  poj- 
miijg;  jest  wyrazem  ogromn^j  liczby  mlodzie^y  dzisiej- 


—  12a  — 

sz^j;  kt6ra  ma  wsa^stko  oo  potraeba  do  iyda,  pr6(m 
wytrwania ,  krwi  simndj  i  woli  do  pracy.  0  ile  go  sobie 
przypominam  Drag  nie  ograniczat  siQ  jedn^m  skoBzto* 
waniem  czegokolwiek ,  powracal  do  pr6by  raz  dragi  i 
trzeci,  nurzal  819  gwaHownie  w  tern  co  go  n^ciJio,  prze- 
jedzony  dostawal  odrazy,  oboj^tnial^  odwracal,  ncieki^. 
Najcz§dci6j  przerzucal  siQ  pot^m  do  pr^eoiwnego  bie- 
guna  szukaj^c  kontrastu  i  zraza  znajdiy^c  w  nim  wiel- 
k%  rozkoBZy  ale  wkrdtce  przesyoig^o  Bi^  nim  do  obn^r- 
dzenia. 

Ptzy  taki^  ruohliwofici  umyslow^j ,  materyalna  strona, 
gOBpodarstwo  jego  iycia>  przedBtawUo  nsypore^dniij  i 
zegarkowo  regularnie  zbudowan^  calodd.  W  ni^  malo-* 
wala  Bi9  druga  wybitna  strona  jego  charakteni,  w  kie- 
ninku  pracy  nmyalow^j  ^dnego  nie  majq.ca  udzialu; — 
t%  byia  niezwykia  u  nas  ielazna  wytrwalodd  i  stt^e 
trzymanie  si§  jednego  obmyi^lanego  plana  ^  od  kt6fego 
zakredliwszy  sobie  raz^  nie  odst^powal  na  wlos.  Drag 
sam  0  wlasn^j  site  wyszedl  z  paupr6w  parafiahidj 
szkdlki;  dlngi  czas  czyszcz^  bnty^  do  nijtez^  Bzkoly 
w  kt6r6j  £yl  korrepetyoyami.  Zna6  zawczasa  zaraz 
OBnal  sobie  jakied  iycia  zadanie,  bo  kosztem  najwi^- 
kszych  ofiar  i  wyrzeczenia  si^,  zbiera}  grosz  na  dalsz^ 
drog$,  tyjsfi  jak  anachoreta;  aby  okapi6  czas  swOj  i 
niezale2noi6  przyszt$|,  Przybyl  do  Wibia  z  troch^  pie- 
ni^dzy,  zarabial  ich  niewiele  potem  robi^c  preparala 
anatomiczne,  przy  kt6rych  nieraz  ^ycie  ryzykowal,  ale 
si$  ich  podejmowal  dla  tego^  ±t  pracoj^c  na  zarobek 
uczyl  si§  zarazem.  Borzliwy  amy  si  amial  nagii^c  do  naj- 
zmudnieJBz^  i  powoln^j  roboty,  aczyl  zreszt^  male  dzie- 
ci  y  i  tak  walo  potrzebowal  dla  siebie ;  ie  temi  6rodkami 
atrzymywal  siQ  nie  wymagaj^c  najmniejsz^j  od  nikogo 
pomocy.  Sam  nosil  sobie  wod§  i  poslagiwal ,  ale  it  czas 
na  to  stracony  2al  w  nim  wzbadzal,  obrachowywal  sig 
Bzczelnie  by  mu  jak  naJQini^j  wychodzilo  \  biegl  do  stu- 


—  13a  — 


dni  drog%  jak  najprostez^^  jadl  jak  niyinfii^  i  jak  nj^- 
krdc6j^  prz^emnostki  codsienne  tycia  byfy  ma  oboe. 
Najbardzi6j  nwagi  godnem  bylo  ^  nim  to  sterowanie  i 
panowanie  nad  sob^  pot^ine,  o6i  kiedy  sprgtyna  woli 
nie  slaiyla  mu  woale  do  kierowania  uksztaliceiuem  amy' 
s2ow6m. 

Po  niejakim  ozasie  igraalem  w  aim  zmian§  wielk% 
oamatnial  jako6,  zadamat  si^  i  pobladl;  s%d£Qem  ^  mi 
»$  wygada  z  jakq  boleAci^^  ale  milczal  swoim  zwycza- 
jem.  ^  Na  dole  doszy  po  fych  pr6bach  nieostannych  ko- 
stala  ma  jak  mi  ai§  zdaws^o,  wielka  tylko  odraaa  od 
ws^Btkiego  i  lekcewaienie ;  jni  si^  byl  tak  jakod  alo- 
nmie  asposobil^  ie  m6g}  jasno  widzie6  we  wszygtkiem 
zl%  i  kalawai  stronQ,  a  pi^knodci  zniks^  pr%ed  nim.  Po- 
wiedzialem  ma  to  otwarcie. 

—  Doktorze,  nadto  jesteS  damny,  z  tego  4e  W8z§dzie 
dostrzegasz  latwo  slabqstroa^  ladzki^j  naaki^  m^drosci 
i  iywota....  zrobiled  si^  dobrowohiie  kalek%.  Dla  cze- 
g6t  z  rdwn^  }atwodci%  nie  starasz  si^  iiabyii  wladzy 
badowania  czegod  lepszego  od  tego  cz^m  tak  ponie- 
wierasz  ? 

Zastanowil  si^  nieco.. 

—  Uwaga  gl^bsza  nit  ei  si^  moie  zdiye . . .  rzeki  po- 
woli —  barzy6  amiem,  to  prawda,  szydzio  mog^^  pier- 
ws^ym  rzatem  oka  cbwytam  bl^dy  i  achybienia..  ale 
gdy  zapragoQ  co  stworzy<S  braknie  mi  sily . . .  Dw6ch  lu- 
dzi  czaJQ  w6wczafl  walcz^ych  we  mnie^  jednego  kt6ry 
wierzy^  dragiego  kt6ry  szydzi  i  przeezy,  a  ostatni  zawsze 
zwyeiQia. . . 

—  Zdaje  mi  Bi^,  dodalem,  ie  ten  eharakter  sam  do- 
browolme  nadalei  amyslowi  awema..  Zostsded  wedle 
ewaogelicznego  prawa  akarany  or^iem;  ktdrym  wal- 
czy}e&. 

Spatoil  glowQ. 

—  Mialoiby  to  w  istocie  ^  zawolal ,  by 6  nieprawd%  ale 


—    124    — 

tylko  zlndzeniem  skoszonych  oez6w..  to  co  widz^  tak 
jasno..  tak  dobitnie..?  misiiebjm  wiecznie  patrze<&  tyl- 
ko na  jednq  strong;  skutkiem  jakiegod;  jak  on  powiada— 
kalectwa?...  Tak  mrucz^c  odBzed}  powoli.. 

Jniem  go  t6±  po  t^j  kr6tki^j  mi^dzy  nami  rozprawie 
nie  widzial  wigcdj  wWilnie,  ja  nagle  p6i:ni6j  mnsialem 
przerwaii  kursa  moje,  a  gdym  znowa  powr6c»  z  zam- 
km§cia  dwuletniego  na  bruk  miejski  i  6wie4e  powietrze, 
po  diagicb  rozmydlauiach  samotnych  i  }zach  wylanych 
mit^dzy  czt^rma  dcianami  i  krat^...  jai  Draga  wWUnie 
nie  bylo.  Pytalem  o  niego  u  koleg6w  ktdrzy  si^  je- 
szcze  w  miedeie  znajdowali;  a  nikt  mi  nic  o  nim  po- 
wiedzied  nie  umiah.  poszedlem  w  dwiat  i  nplyn^ly  nno- 
sz^c  mnie  na  swych  barkach  dhigich;  dhigich,  niepo- 
wrotnych  lat  dwadziedcia  kilka.... 


Nie  jeden  to  zapewne  postrzegl,  jak  dziwnie  si§  zmie- 
niaJ4  fizyonomie  ladzkie^  dlagim  czasa  i  iycia  przeci^- 
gieni;  jestem  pewien  ±e  dusza  ogromnie  tn  dziala  na 
ciato. 

8%  dzieci  idealn^j  pi^knodci,  ktdre  :fcywot  p62nieJ8zy 
przeietacza  na  bydlq,tka^  s^  starte  maski  bez  wyrazn^ 
na  kt6re  rozw6)  dacha  i  serca  wkiada  promienist^  an- 
reolQ  natchnienia  i  m^cze^twa...  s^  wreszcie  ludzie 
uprz3^1ejowani  spokojnego  dacha;  czy  marmnrowego 
oblicza,  ktOre  sig  nie  nie  zmienia. 

Cz§sto  z  rainy  mlodziei^czych  rys6w  pozostaj%  to  oczy 
niezagaslC;  to  usta  nieawi^diC;  admiechnione  dawnym 
uSmiechem,  to  czolo  niewzruszone,  gdy  resztg  przetwo- 
rzQ  burze  i  prace  iycia,  nami^tno6ci  i  b61e.  —  Jniem 
tych  metamorfoz,  niepostrzeionych  dla  ogdla  wiele  na- 
potka}  zdnmiewaj^cych;  i  niejedna  smntne  we  mnie 
wzbadziia  myi^li..    z  cieniachnych  cUopakdw,    porosly 


f 


—    125    — 

wielkje  brzachy  na  dw6ch  nogaeh,  z  niezgrabnych  klo- 
c6w  porozwijali  si^  Antinonsy..  ale  niestetyl  rzadko  mi 
si^  trafilo  dostrzedz  by  m}odo66  albo  niezatarta  prze- 
chowala  sif  na  obliczn ,  lab  rozkwitla  ja6iiiej8z%  nii  byla 
dojrzaiodci^  w  pd^niejszym  v?iekn.  W  og61e  twarze  la- 
dzi  i  ich  postacie  staj^  sIq  cieledniejsze  coraz,  a  rzadki 
doiyje  chwili  w  kt6rejby  lysy  jego  mogly  nietkni^te 
bnrz^;  zaja6nie<S  Bpokojem  przytomn^j;  trzeiw^j,  pro- 
mienn^j  8taro6ci. 

Los  nie  ma  ta  adziala  iadnegO;  jakem  sIq  wielokrotnie 
przekonal;  chyba  koma  pies  kawal  nosa  odk^si^  przypa- 
dek  gra  rol§  bardzo  podrz^dn^,  my  sami  tworzym  twarz 
nasz^  CO  chwila  cod  j^j  dodajae,  cod  od  ni^j  odejmajqc 
i  przeksztalcaj^c  fizyognomie  nasze,  Ka^da  nami^tnodii 
gwdtowna  barzy  harmoni^  rys6w  i  zostawaje  po  sobie 
61ady  przejdcia;  jak  kataklyzm  w  naturze;  kaide  nad- 
aiycie^  znuienie ;  wyciei^czenie ;  pi^tnaje  siQ  na  nas^  na 
jednych  brakiem  sily  i  woli,  w  drugich  niepokojem  i 
walk^;  w  innych  powoln6m  zbydl^ceniem.  Zdarzalo  mi 
sif  jednak  po  latach  dwadziestu  kilka  napotyka6  twa- 
rze tak  dziwnie  niezmienione;  a  racz6j  tak  logicznie  po- 
starzale^  iem  je  od  raza  poznawal..  ta  logika  jednak 
jest  rzecz^  bardzo  rzadk^;  a  smatno  patrze6  na  tjwe 
roiny,  gdy  z  palaca  lab  dwi^tyni  przerobi  si§  czlek  na 
gorzelni^  lab  garkachni^.  W  twarzy  dzieci^cia  potrzeba 
wielkiego  badacza  tehy  rozpoznad  i  zgadn^i;  co  z  ni^j 
spelznie  na  zawsze^  a  co  istotny  zar6d  przyszlodcii  na- 
sionko  rozwini^cia  pdiniejszego  stanowi.  Zmianq  wy- 
raza  tak  si$  przeradzaj%  jfizyognomiC;  ie  kiedy  je  z  obra- 
zem  wyry tym  w  pami§ci  pordwnasz  y  przestrach  ci^  ogar- 
nia.  Nikt  podobno  przedmiota  tego  ktdry  ta  tylko  z  lek- 
ka  dotykam,  nie  traktowal  ex  professo,  nie  mamy  do 
niego  innych  nad  wlasne  dodwiadczenie  materyaldw^  a 
szkoda,  bo  metamorfozy  twarzy  wi§cdj  s^  naaczajace, 
niiby  sig  na  oko  zdawalo.    Cz^sto  by  z  nich  przy  po- 


/• 


—    126    — 

r6wnaniu  iywota  do  lica,  Wyrosla  nie  jedna  prawda 
moralna. 

Ptzepraszam  czytelnika  za  ten  ust^p  nie  nale^^cy  do 
powie^ci,  do  ktorego  dodac  jeszcze  mu8z§  mimochodem 
ciekawq  skaz6wk§.  Mamy  dwa  bardzo  rdtne  portrety 
Wladyslawa  IV,  jeden  malowany  przez  Rubensa  gdy  byl 
mlod6m  ksi%4§ciem,  drugi  sztychowany  przez  Falcka, 
w  p64nym  jut  wieku ,  po  oienieniu  powt<>m6m.  Na  bok 
odloiywszy  pi§tno  jakie  na  nie  wkladaj^  dwa  odmienne 
style  artystdw,  chociat  Falck  do  szkoly  rubensowskich 
sztycharzy  8i§  liezy,  zapominajqc  o  tim  4e  sztycharz  za 
malo  idealizowal  i  moie  z  umyfilnym  przek^sem  zrobil 
niemal  karykatur§  (cho6  portret  Heveliusza  i  Luk.  Opa- 
liAskiego  przez  niego  robione  dowodzq,  ie  nmial 
podnie66  do  wysoki6j  potggi  wyraz  dacha  w  ludzkWm 
obliezu)...  CO  za  przeogromna  r64nica  w  tych  dwdch 
Wladyslawach !  W  tym  kawalerze  tak  rycersko ,  Smialo 
i  pi§knie  postawionym ,  tak  arystokratycznego  wdzi^kn 
a  t^  ma8k%  rozlan^,  ogromn^,  karykatnralnie  dmi^szns^, 
flchorowanego  i  w  tloszcz  rozlanego  sybaryty.  W  por- 
trecie  Rubensa  widzisz  istne  zarody  bohaterstwa,  myili, 
pop§du  rycerskiego,  tu  sapie  tylko  opasly  niedol^ga, 
kt<>ry  Boiego  dam  pi§knoSci  w  duszy  i  ciele  przecho- 
wa6  nie  umial.  Portret  Suyderhoefa  stoi  w  poSrodkti  i 
jest  jakby  szczebel  przejScia  pomi^dzy  temi  dwoma. 
Pomimo  tych  r6 tnic  ogromnych ,  wpatrzywszy  8i§  w  dwa 
portrety  Wladyslawa,  oba  w  swoim  rodzaju  zrobione 
wybornie,  dojrzysz  w  Rubensie  Falck'a,  a  w  Falck'n 
Rnbens'a;  czlowiek  ten  m6gl  pozostac  pierwszym,  cho^- 
ciai  w  kawalerze  i  rycerzu  zna<5  ju4  roztylego  m§4a 
Maryi  Ludwiki.  Nie  chc§  8i§  zapuszcza<i  w  dhitszs^  o 
tim  rozpraw§,  chocJ  zaprawd§  wieleby  jeszcze  powie- 
dzied  8i§  dato;  powracam  do  moj^j  powiastki. 

Uptyn^ly  tedy  lat  dwadziedcia  kilka;  zapomnialem 
Draga  jak  bardzo  wielu  innych  towarzyBEdw  moich,  ja 


_    127    — 

mm  takto  ssmletdlein  si^  do  fiiepoemaiia  e  ^feerwonego 
eUopaka,  na  bladego  i  wym^ceonego  ^  nlepewnych  lat 
cztowieka ;  —  gdy^  b^%c  pnsedofltatai^  raz^  w  Warsza- 
me^  na  chodnika  wproBt  nowo^przetwamj^cego  Bi^  ho- 
tela  Gerlacha,  epofykam  &i$  oko  w  oko  z  eztowiekiem 
tak  mi  zn^omym.*  tak  znajomym  dziwnie,  cho6  nie- 
ZQwym ,  ±em  si^  przed  nim  a£  zatrzymaL  By!  to  Drag, 
malo  CO  po6tarza}y>  i  dziw&ie  taki  Bam  jakim  go  zna- 
lem  w  Wilnie ,  seree  mi  do  niego  uderzyh)  jak  do  po- 
stradan^j  mlodo6ci;  Btan^tem,  on  wpatrzy}  siQ  we  mnie 
tak^e,  i  admitehn^h.  zbli^yl  i  podat  r^k^...  Kie  wiem 
jak  mnie  poznal  czy  odgadi,  to  pewna  te  8i§  chwili 
iiie  zawahfid^  chociai  ja  sam,  nielacnobjrm  mo:fce  por6- 
wnywaj^e  twarz  moji(  dawn^  z  dzisiejsz^,  m6g}  je  do 
jednego  mianownika  sprowadzi6. 

—  A!  a!  zawolal — co  ta  robiemyl 

Drag  7  czyli  doktor  Abracadabra  ^  gdym  si^  we6  wpa- 
tnyt,  nieco  mi  si$  wydal  okraglejszy,  ale  twarz  wygo*- 
l<ma,  nie  misda  zmarBzczek,  czoto  rysa,  peine  policzki 
ndawaiy  wybomie  mfa)doA&  U  fraka  jego  y  pod  paleto- 
tem  postrzegtem  parg  wst^eczek  orderowych . . .  Zawr^'^ 
cilem  si§  z  nim  i  poszlii&my  raeem« 

Po  kilku  wyrzecKonych  slowach ,  zaraz  mi  siQ  dawny 
Abracadabra  przypomniid,  nic  Bi^  w  nim  nie  zmienilo^ 
jak  twarz  i  on  pozoBta}  tym  samym;  panowal  w  nim 
tem  sam  ciekawy  scepiyk  i  szyderca,  doskonale  umiej^cy 
chwytad  i^mi^znq  i  malaczki|  strong  ftycia,  a  nie  mo- 
g^cy  poj^6  wielki^j  i  powain^j;  ani  di^wign^^  si^  do 
udzialn  w  ni^j.  Przyznam  biq  ie  bytem  ciekawy  jego 
loBdw  i  stanowiska^  ktdrego  Bif  ponieks^  domySIalem 
z  oznak  dbigi^j  sla^by  i  elegancyi  jaka  go  otaczala. 
Cho£  szedl  piecfaot^  dla  agitacyi,  ekwipai  wcale  ladny 
post^wal  za  nim ,  skromny  ale  pelen  smako.  Mia}  ten 
takt  ie  mnie  ani  zapraszal  do  Biebie,  ani  ze  Btar^  ko- 
TtyfSttijtfi  2najomo6ci  jak  ciekawego  Kwierz%tka  nie  po- 


—    128    — 

kazywal  licznie  nagromadzonym  prz^aciolom ;  —  poje- 
chalem  do  niego  na  Nowy  Swiat  na  zaimprowizowanii 
herbatQy  gdy:^  szcz^dciem  wiecz6r  miatem  wolny. 

Znalazlem  apartament  z  angielska  skromnoiici^  i  com- 
fortem  orz^dzooy;  cieply,  zamczysty,  sarowo  wygl^aj^cy 
na  okO;  czydciutki  tak  ie  nigdzie  pyiku  nie  dostrzeglem^ 
s}ng§  jednego  ale  bardzo  pokainego,  porz^dek  i  regu- 
lamod6  zegarkow^,  wsz§dzie  diady  wi^c^j  nii  zamoino- 
iciy  dostatku;  prawie  bogactwa.  Ale  w  tych  6cianach 
kosztown^m  obieiem  przystrojonych  chlodno  bylo  mydli 
i  sercU;  bo  w  nim  czlowiek  otoczyl  si§  tylko  wygod^^ 
a  nigdzie  nie  odezwalo  siQ  serce  jakby  go  nie  mial  wcale. 
^adnego  portreta,  pami^rtki,  niC;  coby  zdradzalo  prze- 
szlod6;  b61;  wspomnienie.  Biblioteka  byla  liczna,  nsta- 
wiona  porz^dnie  ale  r6wnie  chlodna  jak  reszta..  iaden 
promyk  poezyi  j^j  nie  ozlacal. 

Gdyfimy  nsiedli  przeciw  siebie  w  wygodnych  elasty- 
eznych  fotelach  wybitych  ciemno-amarantow^  tiyp%9  za- 
palili  cygara  i  spojrzeli  sobie  w  oczy^  dopiero  wpatruj^c 
si^  lepi^j  postrzeglem  ie  Abracadabra  wygl^dal  racz6j 
na  marmurowe  popiersie  Cezara  rzymskiegO;  nii  na  iy- 
wego  czlowieka  —  nie  w  nim  nie  bylo  iycia,  krew  nie 
wiem  dok^  uciekla^  znuienie  i  wiek  odmalowaly  siQ 
tylko  w  lekkicb  sinowatych  otokach,  kt6re  opasywaly 
powieki.  Zacz^lidmy  Bobie  przypomina6  Wilno^  ale  on 
szydzil  nawet  z  t^j  sm^tnodci,  pogrzeban^j  pami^tki  i 
niepo j^rotn^j ;  dwi^tej  przeszlodci  lat  ozloconych  mlodo- 
dci^ — nielitoficiwy ! 

Dzid  tylko  jego  szyderstwo  wystalsze ,  lepi6j  sformu- 
lowane,  oparte  na  pozomiejszych  podstawach;  wygl^* 
dale  powaini6j  i  uroczy6ci6j.  Widocznie  umysl  jego  nie 
zmieniaj^c  kierunku  nabral  hartu ,  wzrok  widzial  jadni^ 
i  dal^j.  Nie  moglidmy  mdvni  o  sobie  i  wzdycha6  jak 
z  kim  innym^  Abracadabra  nie  mial  w  piersi  serca  ani 
odrobiny;  nie  stworzyl  sobie  rodziny^  nie  nanczyl  kocha6^ 


—    129    — 

pozostal  jak  by}  sam  jedeh  na  iSwiecie  i  z  tego  stano- 
wiska  Sfylity  patrzal  na  to,  co  ma  si§  zwijalo  pod  no- 
gami;  ze  wzgard^  nie  tajonq,  ale  przesiqUq  potajemn% 
cazdroiici^ 

Wpadlidmy  wi^c  na  og61ny  przedmiot  o  dzigiejszych 
i  dawniejszych  czasach ,  a  ie  s^d  jego  cho6  jednostron- 
ny  by}  wielce  dla  mnie  zajmuj^cy,  pozwoliiem  ma  8i§ 
rozgadad,  shichaj^c  go  z  nat^ion^  ciekawodd^ 

—  Swiat,  rzekl  po  chwili,  mocni6j  jest  ehoiy  mi  sam 
0%dziy  krzyczemy  i  wolamy  te&mj  na  drodze  post^pa^ 
a  cofamy  sIq  najwidoczni^j.  Co  do  mnie  nie  widzQ  by 
kiedykolwiek  ladzko6d  wielkie  zakredlila  kolo,  jest  to 
wiekttidcie  jedno  tema  z  waryacyami  mni^j  lab  wiQc6j 
ndatnemi,  z  t^  r6inicq  2e  je  czasem  pisze  Bethoven  ge- 
malny^  a  cz^ei^j  malpa  Gelineck.  Jednakie  wpatrzywszy 
sIq  wto  mrowisko,  s^  tarn  barwy  nieco  r6tne,  jadniej- 
szei  ciemniejsze,  ale  wiek  nasz  niestety,  choi  tyle  pra- 
wi  0  daeha..  dacha  niema..  M6wi  o  nim  jak  spragnio- 
ny  0  wodzie^  ale  sIq  go  nie  napil,  szaka  ir6dla  w  pa- 
Btyni^  ale  trafia  tylko  na  miraie... 

Dla  mnie  przeszle  wieki,  pierwsze  wieki  ladzkodci 
nawet  okrzyczane  wieki  drednie,  majs|  daleko  wi^c^j 
wielkotei ,  powagi ,  pi^knodei  stosankow^j ,  od  tego  w  kt6- 
rym  si^  nam  ij6  dostalo.  Zeszlidmy  do  fraszek  i  rzeczy 
malaczkicb,  do  prozaicznych  zaprzi^tnieti,  do  cywiUzacyi 
czysto  materyaln^j ,  kt6ra  nas  po^^ra  i  trawi.  Wiek  XYIQ 
poczql  jai  szaka6  formaly  szcz^dliwoAci  ziemski^j  i  zna- 
lazl  J4  w  dobiym  bycie^  kt6ren  ekonomidci  okredlili> 
wywaiywszy  chleb  i  wod§  potrzebne  czlowiekowi . . . 
W  szkole  ekonomist6w  le^  najcharakterystyczniejszy 
objaw  wieka,  nie  filozofia  nasza  ale  ekonomia  b^dzie 
dla  wnak6w  miar^i  wzrosta  kt6regodmy  dosi^gli. 

Tymczasem  jak  dzid  jest,  cala  ta  naaka  stoi  na  po* 
Utarowanych  falszach  z  najkrachszego  drzewa..  Qdzie- 
niegdzie  pomalowano  j^  wielkiemi  slowy,  aby  szpar  i 

9 


—    130    — 

dzinr  ziift6  oie  hjlo,  posatykADO  dttehem  j$k  kbdauDU, 
polepiono  filantropi^^  i  cieszym  si^  duelem  naAzim*.,. 
*  Ale  ilekro6  na  tjrm  sprzf cie  eoi  usadowii  potrzeba ,  n^j^ 
mniejszy  cigiar  lamie  je  i  druzgocze,  —  ilekrod  ekcemj 
8ast68owad  wielkie  prawdy  sasze^  w7chodz%  na  podie- 
Bzne  falsze.  Gzasem  dofiwiadczeiiia  z  niemi  doprowat- 
dzaj%  do  Gzegoiji  niby  na  oko  pokainegO;  ale  wpatrt  sif 
bli26j;  aprzekonoBz  ie  ta  fi^ognomia  myli;  1  ladskiMi^ 
wsigta  w  kinby  wlasnych  praw  syozy  i  bol^ 

Spojrzmyi  i  por6wnajmy  wieki  te  w  kt6rych  nie  tiro* 
dzily  si^  jeszcze  formuly;  nie  piawiono  o  dnszy  i  da- 
ohu...  jaka  tarn  potfgal  jaka  wielkoidl  eo  za  iywot 
ogromny  1  Z  ealq  swq  cywilizacy^  mateiyalnq  ^  kolfgami^ 
par^^  bawefais^  angielsk^^  telegra&mi^  iwiat  stal  bIq  po^ 
dobny  machinie  w  ktor^j  uBtawioznie  jakied  k6lko  Uf 
psnje;  i  zastanawia  wszystko.*  dop6ki  go  maszyziiBta 
nie  nidata.i  Go  k61ko  to  nowa  teotya^  i  tylko  oo  nie 
wida6  jak  wcale  now£|  badowad  przyjdzie  maohin^  do 
teoryi;  lub  teoryi^  do  maohiny. 

—  Wolisz  wi^c  CO  innego?  doktorze^  Bpytalem,  i  ja 
dziel^  twoje  adanie ,  ale  ezy  poetycznoiM  i  wielko66  ptze- 
BzloAoi  nie  jest  dzielem  zhidzenia  i  perspeklywy  po*- 
wietrzn^  w  ktdr^j  j%  widziemy? 

—  Kie!  KdradzaJ4  bIq  wieki  we  wszystkick  pozosta- 
loAciach  Bwoieh . » .  po  Egipcie  zostaly  bazalty,  f^^^^f  pi* 
ramidy  cho6  ceglane  y  mrnnie  i  garnki . .  po  Grecyi  idea* 
}y  z  marmnra  ^  bronzn  i  slowa ,  po  Bzymie  drogi  olbny- 
mie  i  miny  obozowisk^  po  6redniowiecin6j  przeszloici 
mogily  krzy^wc6w  i  katediy^  —  co  po  nas  aostanie? 
Alkaloidy  i  banhofy?  dwndziestu  cztereoh  ekonomistdw 
fbrmuiuj^ych  Bpoteczn%  zaBad§  bytn,  trochf  Bzkla,  tro^- 
chQ  drutn  i  ielaziwa^  dnio  rdzy  i  kwita...  Wiek^  po- 
wiadam  wadpann  ^  ghipi ,  dziecinny  i  dowodE%C7  apadku 
ludzkodci ;  ifcadna  w  nim  wielka  myU  nie  diga  i  zrodzo* 
na  nie  wyfyje  dhigo  w  jego  atmos&rze  zatrnt^ ,  n%|le- 


1 


—    ISl    — 

psHi  potfttfiemy  zo|Mni4.»  J^  fifty  pt«gtii«iiie  filAntro- 
pijne  podniesienia  proletaryata ;  ale  jak  8i§  do  te^  hUy 
i%?  jedm  «o«y»ikflia  ntowol^)  drudsy  tttd^i^  batemu- 
«i%.^  SfenmAoWMo  mihurterdde  chrsetciaABkid  i  stnie- 
nioiio  je  w  re^lamy  podirtiBik^  ustatiowlotio  towaneystwa' 
4  iirz|dnikAWy  kttny  tuiissQ  by6  mitosiemi  od  rana  do 
n&cf,  a  84  w  istode  tyiko  ufesuiotaeinl  fiiaokinattti  do 
podpisywanw  regesMw. 

Wttelka  nicBpoddaiioM  ^eia  niknie^  na  wssystko 
tsajiuie  fii^  ptawldlo,  od  ktdrego  odal^pi^  na  idH  c2y 
d0  gdty  irie  godri  siQ..  it)bi%  te  iwiata  klafiitor  bet 
fdigii,  raeoa  w  6wieole  tuotmdiiiojiiz^...  ftibryk^,  war- 
flrtat...  wifekfiiio.  - 

Teraz  obejrzmy  siQ  w  tyl  na  to  co  nas  poprzedzakn^ 
wetittijniy  heroicsne  wieki ,  csytajmy  Herodota . . .  spojrz- 
my  na  marmiir  greeki,  wnijd^tny  na  merzoholek  pira- 
midy^  jsdjtzmy  Sfinksowi  w  oc2y^  odkopmy  Babylon  i 
Niniw§ ;  wzrnszmy  grazy  fendalnycb  zamkOW;  potrzi^my 
raiftansyskanii  ^  w  ich  ko(iK!iiaob  wiQC^j  jest  jeszcze  dn- 
dia^  nit  krwi  w  iy}ach  na«zycb...  6l)Qdne  ale  pot^ine 
popi^y  IndzkoAci  zawsse  wiod^  kn  ezemuA,  a  eho6by 
nad  pnepM  wiodly^  to  z  heroiczn^  pi^knoiftci^  dobro^ 
wolnego  Bkokn  ztarpejski^j  skaly.r.  Wsz^dzie  poezya, 
mfioM^  tycie^  po^^nie,  W8z§dzie  dnch  pot^iny,  W8Z§- 
dzie  poknszenia  ssalone  alo  ogromne.  —  Stosy  Sardana- 
pfd6w,  bitwy  tennopilskie,  Machabeasze;  Dawidy,  Sa- 
lomony,  Seo^ote;  Mncynsze,  Aristydesy..  a  eho^byNa^ 
bnehodonoztry. .  pot6m  Golgotha  i  dwunaistn  uboiachnyeb 
ladzi  CO  Awiat  z  grantn  przetwarzaj^  jedn^m  sbwem.* 
pot^m  Piotr  pnatelnik ,  zapasy  z  niewiernemi  ^  scholasty- 
eyzm^  boje..  akhemja...  nforma^  inkwizycya..  wszy^ 
ttko  to  wielkie  bl^dy  1  widkie  (hkta  w  ktOiych  bij^ 
pnlta  iyda...  a  dett..  ditit  tdegrafti  nios^cy  knrs'pa- 
{riertw  gieidowyeh,  handd^  fotografia  mi»iwa^  fiatbiyki,.. 
a  za  oisd%  poezyii  statek  parowy  wiozqcy  ztoto  z  Kali" 

9* 


—    132    — 

fornii  y  kopane  przez  BzaleAc6w,  krwi^  i  potem  rozpnstj 
oblane... 

—  PrzyznaBz  mi  pan,  dodal  z  gl^bok^  wzgardq,  to 
Indzkodd  nie  moto  bIq  pochwalid  post^pem,  chyba  po- 
-mi  to  sif  cofiiQla  by  skoczy6  silni^j  i  dal^j,  sde  skoki 
nie  8^  chodem,  i  skoczywszy  najcz§6ei6j  siQ  na  nos 
npada..  Ilekro(i  wyrwie  si^  w6r6d  zgrzytania  tolaznych 
z§b6w  machin,  glos  sihiiejszy  woli^^cy  jak  nad  Jero- 
zolim^  —  biada!  okrywaj^  go  dmiechem  lab  analiznj^ 
interessem  lab  zagluszajq  hnkiem  warsztatdw  w  kt6rych 
jedna  polowa  ladzi  fabrykaje  galgany  dla  drngi^j.  Za- 
kocha6  siQ  w  t^m  tradno;  p6ini^j  i  iycia  trzeba  iAi 
szakad  a  dzikich  lad6 w . .  zmiQSzanego  z  dzikodci% .  •  nie- 
Btety ! 

A  kto  dzid  powi6  ie  t^  drog^  dochodzi  sif  do  nie- 
przebit^j  gol^j  6ciany,  to  nieprzyjaciel  poBt§pO;  zdrajca 
i  przech6ra,  to  poziome  stworzenie  jak  kret  ryjqce  tyl- 
ko  pod  ziemia,  w  ciemnodciach. 

Osobliwszy  widok  przedstawia  z  dragi^j  strony  przy 
wygadnieniu  dacha  i  odebrania  pot^gi  slowu;  spospoli- 
towanie  mydli  i  obrdcenie  pisma  do  najobrzydliwszyeh 
posing.  Jak  papuga  kt6ra  si§  lylko  co  papla6  nanczyla, 
krzyczym  czy  jest  czego  ezy  nie,  powtarzamy,  zapisn- 
jemy  st^sy..  a  dcisn^wszy  to.-,  niema  nie.  Jedna  po- 
Iowa  ludzkoi^ci  mozoli  si§  nad  arz^dzeniem  dwiata,  drn- 
ga  dostarcza  j*j  teoryi,  a  wszyscy  bolejq...  Obl^kani 
zeszli6my  z  drogi  zupelnie,  pod  pozorem  swobody  zo- 
Btalidmy  niewolnikami  bl§ddw  wieku.  Proate  iycie  jest 
jeszeze  w  Ameryce,  gdzie  si§  podobno  przyszlod6  now6j 
ery  gotuje,  ale  i  tn  zaraiona  enropejski^m  sw^m  po. 
chodzeniem  ludnodd,  na  miejseu  ewangelii  karmi  sif 
glapim  mormonizmem ,  poczwam^m  przerobieniem  wiel- 
ki£j*8zaty  na  kasy  przyodzi6wek,  badaje  przyszloi&i  na 
bycie  materyabym,  dasi  negr6w  i  choraje  na  to2  same 
obl^kanie  co  my,   lecz^c  si^  trochg  pnstyni^,  prac%  i 


—    133    — 

item  dziewiczym . . .  Tymczasem  Enropa  zastyga, 
Kwijajac  si;  do  sna  jak  przed  laty  Azya,  nim  si§  z  mi] 
to  zrobito  cz6m  jest  dzisiaj.  Wida6  z  daleka  patrzf^c 
2e  siQ  zabieramj  do  kotica...  bo  spisujemy  jut  tylko 
regestra,  pakajemy  manatki,  porz^dkujemy  rasy,  nsta- 
wiamy  si^  w  Bzeregi,  sadowim,  kladziemy  i  patrzym 
jak  najwygodni^j  skonad.. 

WArod  halasn  i  krzyk6w  miliona  glosdw,  pokaicie 
mi  choii  jeden  pot^tny^  co  by  do  koi^ci  poruszy}  to  spa- 
ralitowane  cialo . . . .  ?  wskaicie  mi  jedn^i  raydl  wiQksz%, 

lab  odezwanie  si$    do  szlachetniejszego   nczacia ze 

8tos6w  ksi^  dajcie  mi  jedna  z  kt6r6j  by  nowe  trysn^lo 
iycie?  Kto  pragnie  a  chce  ochlody,  musi  powr6ei(S  do 
Biblij ,  Homera  y  do  Liviasza  i  *1?acyta ;  do  Augnstyna  i 
Tomasza....  do  poezyi  hymndw  koi&cielnych  do  schola- 
stycznych  marze^,  w  kt6rych  jasna  jest  mlodzieiicza  sila. 
Wysilki  umyslowe  naszego  wieku  przypominaj^  mi  umi- 
zgi  osiemdziesiatletniego  starca,  kt6rema  zbiera  siQ  na 
milo6<i  przez  imaginacyq  i  zebra6  nie  moie. 

Wszystkie  dzisiejsze  plody  s^  dzielem  prawidel  i  for- 
mula bodajemy  poetdw  jak  szparagi,  karmim  history k6w 
jak  woly  na  stajni,  a  najwyiszym  wyrazem  pi^kna  dla 
nas  jest  niezrozamiale  lab  dziwaczne ....  zrQCzne  i  kn- 
glarskie. 

—  Ale  przerwalera  t§  dlug%  chryjg  —  ciesz§  si?  kocha- 
ny  doktoi*ze ,  ie  cbo6  przeszlodii  znalazla  laskf  w  twych 
oczacb . .  tego  dawni^j  niebylo  i  to  ja&  wielka  w  tobie  zmiana. 

—  Powoli,  rzekl,  powoli,  nie  ciesz  gig  wcale...  wszy- 

stko  jest  stosnnkowe uniewinniam  i  podnosz?  prze- 

8zlod6  gdy  na  naszq  tera^niejszodiS  pogl%dam.  Jakie 
chcesz  bym  nie  sklonil  glowy  przed  wiekami,  w  kt<i- 
rych  potQine  slowo  wiodlo  za  sob^  tlamy;  w  czasie, 
gdy  tylko  jadlem  i  napitkiem^  odziei^  i  karmi^  badzi 
fil?  i  wiedzie  lady  ?  Ale  i  przeszlodd  ladzkodci ,  to  olo- 
mne  dzieje  kalawego  plemienia... 


.     ~    184    — 

'^  Kt6raiim  prz^baceyd  potrzeba*.. 

^  A  m6  imuti  ei^  %  oiego  tradno....  Jakte  cJioeia 
hjm  pokl%k):  przed  wielkim  CobdeneiQy  Bastuttem  Ivb 
Cbevalier;  g;dy  prsypomnQ  tych;  kt6rych  oni  tunrpcnrali 
stanowiska . . .  Si^gaj^  im  wtainie  po  pifiy. 

WyschlUmy  od  ro^nma... 

—  Uderz  ±e  si^  w  piersi...  doktorze...  a  ly?  gdziet 
w  tobie  ucsaoie? 

—  Alboj^  ja  lepszym  by6  mogQ  od  drugich?  i  jek  nim 
by6  wir6d  nich  potrafi^?  ja  jestem  zieloii%  g^nennioii 
na  lidcia  zielonym,  jaki  pokarm,  barwa  taka.  A  meBz, 
dodal;  niech  wstani^  prorok,  niech  bly6nie  mydl,  nieoh 
919  wyrobi  pot^ga,  modse  pojm^  icb  ulomnad^^  ale  mnie 
one  poci^guQ...  jak  celmk  rzuoQ  worek  i  pdjdf  za  8}o- 
wem  Mes8ya8za,..  Jeszczem  ja  nie  tak  ostygly  jak  wasz 
wiek  dzisiejszy...  Dla  oaa  niama  jeiio  cbleb  powszednl, 
uic,  jeno  koryto  wieprzowe . . .  jeW ,  jeW  i  aic  wi^oij . . . 
uie  aQzy6  abogieh  ale  ich  karmic  cboemy,  nie  doeko- 
nali6;  ale  od  gbdu  obwarowa6.  Wyrazem  wieku  jest 
ta  obawa  o  jatro  nie  doszne  ale  iot%dkowe...  I  choesz 
byra  taki  Awiat  kocbal;  albo  dla  nie^  poiw^dt  iwmi 
mmuty  tyeia  mojego ...  Nie  I  jak  wszys<^  tak  i  ja  I  btidi\|( 
ciepl%  ebat^i  jem,  piJ9>  i  kpi^  z  tego  co  ranie  otacza. 

—  A!  zawols^eni;  to  stan  okropny! 
Bozitmiid  ii«. 

-^  WiegZ;  rzeki,  tyle  biq  tyiko  we  mnie  zmienQo  te 
pojwHJQ  okropnoii  tego  stann^  te  94  dla  mnie  ohwile 
takl^j  rozpaczy;  it  glowQ  o  mitr  ehcQ  roztrzaskai^  ^  ale 
iooieehem  sIq  jak  zimn^  wodii  oblej^  i  zBOTram  zdr^w . . . 
ot  tak!  aby  do  kotioa! 

•-^  I  oie  dla  eerca!  spytalem. 

•^  Na  CO  Berce?  s^ce  to  rana  kt6ra  boli,  a  kdwirt 
j^  zafiklepil  iwierzbi . . .  lepi^  siq  nie  kaldoqr6. 

-^  Nienwataez  wife  ie  i4ziesz  drogii^  kt6ra  ei  m% 
samemu  falszyw^  wydige? 


—    185    — 

—  Niemam  tttj  proroka,  ani  namaszozenia  do  m$- 
eaeAstwa . . .  proteitajf  Amiechem ...  bo  niemog^  krwiij  i 

zyttMJI  •  •  • 

—  C6t  dal6j  ?  jak  B%dzi8z !  spyt^ilem  po  chwili  znnioay. 

—  NieTmm ,  rzek)  —  potop . . .  konieo  i^wiata  y  dmierd, 
poioga  • . .  rnina  i  na  grazach  jdj  2yeie  nowe . . .  czy  zgrzy- 
bi^oAd  powolaa;  wygatoienie  dQcha,  1  sen  wieknisty. 
To  pewna  dla  mnie  ie  z  tego  co  jest;  w  kieranku  w  ja- 
kiflu  to  aobie  idzie,  nie  byd  mo  moi^,  trzeba  nowego 
jakMgod  jfcywiohi  do  tij  lampy^  kt6rdj  knot  dymi  i  ko- 
pd^  nie  imeo%e  i  ale  grzaJQc,  trzeba  cz6go6  ogromnego, 
nie  jak  malnezka  reforma  lutertka  oboinajaca  poty  wia^ 
ry  na  kusy  fraczek  niemiecki,  ale  jak  odrodzenie  Rzy- 
nm-^  Oezar6w...  najdcia  barbarzyAe6w...  potopu  Awie- 
iyeh  lad6w,  trzeba  jednym  ftlowem^  niepodobienstwa; 
tneba  cztomeka  coby  wstal  i  takim  glosem  rykn^l^  ie^ 
by  go  dwiat  ealy  poslyssal,  nI%U  si^....  Ale  machiny 
zgrzytaj%  ^wiszcz^^  lokomotywy,  trzeszcz^  warsztaty;  i 
y^  proroka  zaglnszq. 

Drwiaeo  rozdmiat  ai^  patrz^c  na  mnie. 

*^  Jatro  zapewne  jak  was  znam^  rzeklem  do  niego, 
00  iniiego  myMe6  i  m6wi6  b^dzieoie^  wzi^lideie  mnie  na 
pi4b«  dzisiejszij  dyspozycyi . . .  nteprawdai.       . 

'^  Ni«!  nie,  zawobtl....  i  jam  si§  odmienil,  bo  siQ  jni 
nie  pnerzueam  z  jednego  stanowiska  na  dmgie,  by  eo* 
ma  00  nowego  wymyilad  na  iudzkod6>  przeszlo66  i  te- 
rainiejszodd —  stanqlem  i  atoj§  na  jedndm . . .  smatne  ono 
ak  trwide... 

^^  G6±  powieoie  o  odrodzeniu  sif  wiary?  spytatem, 
wszak  to  widoozne  i  Inj^ce? 

—  Tak  widoozne  ale  niepociefizaj^ce....  przychodzi- 
my  do  wiary  nie  t^  drog^,  ktdr^my  do  nidj  przyjii6 
byli  powinni;  nie  Bereem  ale  giow%  wyroznmowalidmy 
a^bia  j4j  potrzebf  y  tak  jak  poiy teczno66  pewnych  po- 
karffl6w:  doktorowie  ludzkofoi  przekonsdi  9i$  2eimy  nadto 


—    136    — 

jut  karmili  si^  strawy  1019904,  poradzili  larzynji  i 
tjwiol  nowy,  w  czysto  hygieniczti^j  mjili.  Zacz^la  819 
propaganda  na  zimnO;  arystokracya  nczida  siQ  powo- 
lanf|  do  protegowania  wiary,  i  tak  to  sobie  idzie  jak 
gdzieindzidj  handel  towardw  lab  entrepiyza  kommercyjna. 
Ja  niewierzQ  w  t;  religi^  wasz^ ,  ktdradcie  wzi^li  jak 
plaszczyk  modny  skrojony  przez  najlepszego  krawca, 
bo  dla  maie  niema  religii  gdzie  niema  lez  ofiar,  i  za- 
parcia  si^  siebie,  a  tego  tu  niedopatrzysz.  Pi^koie  po- 
abierane  panie,  chodz^  na  strych  nawraca^i  i  uczyd 
dzieci  katechizmn ,  ale  wieczorem  tak  samo  jad^  na  teatr 
gdy  moda  zawola,  i  mdwi^c  o  braterstwie  w  Chry- 
stasie  piecz^toj^  sIq  herbami  swemi  i  noszf^  ze  szlache* 
ctwem  jak  paw  z  ogonem.  S4  to  usilowania  na  zimno, 
kt6re  pewnq  liczb^  ladzi  poczciwyeh  poprowadz^  na 
dobr^  drog9  i  skutek  dobry  mie6  musz^,  ale  to  nie  owa 
potgina  reforma  jaki^j  nam  potrzeba.  Apostoldw  za- 
at^pily  kobiety  i  rodowa  arystokracya,  kt6ra  obejrzar 
wszy  si$  te  j^j  nie  do  czynienia  nie  pozosti^o,  wzi^la 
si§  do  zabawiznia  wiar^,  ale  gdzie  duch  i  namaszczenie? 
To  na  zimno  obrachunek  ze  strachn  proletariata,  kt6- 
rego  si;  boj^,  wi^c  mn  daj^  ochladz^%ce  lekarstwo, 
z  prdinowania  i  prdinodci  zajmnj^c  si§  jego  dystylowa- 
niem.  Kilkn  ladzi  poczciwszych  kieraj^  U|  fryzowani^ 
apostoleri^  wiedz%c  te  i  te  wiory  na  coii  sIq  przyda6 
mog^  —  ale  to  sprawa  malaczka.  Za  czasdw  XYIII 
widka  mod%  bylo  mie<i  d'Alamberta,  Diderota,  Heketia- 
sa  w  galonie,  korespondowad  z  niemi  i  przetwarzad  Indz- 
ko6<i  ostrzqc  n6t  na  wlasn^  szjtjq;  wi^c  819  n6i  zao- 
8trzalo  i  gilotynQ  stawialo  r^kami  markiz6w  i  baron6w, 
palilo  pargaminy  i  wocyferowalo  0  r6wnodci  pod  pra- 
wem  natary,  dzid  moda  wiary,  drakaj^  si^  wi^c  ksi^ieczki 
dla  lada  i  brabiowie  piszq  nowe  ewangelie,  dla  braei 
w  Chrystasie,  ale  ziyrzyj  w  tych  pan6w  i  poszuk^j 
iskierki  w  ich  piersiach  skodnii^ch.    S4  to  zimni  ban* 


—    137    ~ 

dlarze,  speknlanciy  potajemne  hnlaki;  bezmdzgie  midpe- 
ezki,  thiste  by dl^tka . . . .  tylko  czlowieka  mi^dzy  niemi 
ani  slychn . . .  Ofiary^  kt6re  robi^  nigdy  niedochodz^  na- 
wet  do  zakatarzenia,  a  kieszeniowe  nieprzejd^  dzisiiitej 
ezfdci  tego  co  przegrywaji|  w  karty  i  wyrzac^  na  stroje. 
Pr^z^j  tu  znsydziesz  dziwaka,  ni2  potQioe  serce  i 
gtow^ ...  a  dziwactwo  ich  to  maska  wielkiego  kamawala 
naszego... 

—  Okropnyii  doktorze —  przerwatem  wzdrygaji|C  si^, 
niepojmiiJQ  ei^ . . .  zawsze  i  zawsze  jedna  tylko  i  to  naj- 
gorsza  strona... 

—  Bo  dw6ch  nigdy  razem  widziei  nie  motna^  rzeU 

t}htodni6j  strzepuj^c  pylek  cygara Co  mi  tarn  I  to 

pewna  to  pierwsz^  i  charakterystyczniejszii  stroiiQ  iycia 
widzf ...  draga  spi  w  denni;  jak  ziemia  nad.ktdri)  nie 
Awied  sb&ce. 

—  Dla  czegdiby  tak  ladzkodd  apada6  miala? 

—  A  tQgo  ja  d  niepowiem^  odparl,  ale  jak  czlowiek 
starzej^c  podapada  na  silach,  tak  podobao  i  zbiorowa 
ladzkoid  kochany  kolego . . ..  Nieacbronnie  potrzeba  by  cod 
nieprzewidzianego  spadlo  na  ziemi^,  polamalo  warsztaty, 
pograchots^o  glowy  fryzowanym  m^drkom  i  ludzkoid 
na  nowo  rozpoez^Ia  si^  od  jakiego6  nie  przem^drzalego 
ale  sibiego  Hrydka  i  Horpyny. 

—  Dla  czeg62  od  Hiyika? 

—  ^by  nie  byla  skrofoliczn^ ....  zreszt^ ,  prs^nasz, 
te  iaden  Alfred  i  Gostaw  nie  jest  w  stanie  mie<i  tyle 
syn6w  i  cdrek  ile  ich  potrzeba  na  nbwe  zaludnienie . . . 
i  Alfred  zaraz  by  z  Emm^  lab  Ewelin^  nazajutrz  z  glodu 
pomarli,  gdyby  im  przyszlo  samym  sobie  dad  raidy. — 
Wi§c  jakiS  Hryciek  i  Horpynka  zszedtezy  z  Babi^j  66ry, 
po  potopiC;  ktdry  wyniknie  z  p^kni^da  beczek  portero- 
wych,  rozpoGzn^  na  nowo   star^*  history^....   ale  by  to 

nie  bylo  ciekawe Zawsze  nailadowanie  slabsze  tego 

00  jH  raz  si^  mocnidj  odprawilo .  • . 


—    188    — 

Weshdnu^em  oad  tym  sarkasmem,  w  Mm  wszedt  ^ 
SE^§  tapi^fy  na  wszystkie  gnziki  kaaoelliita  e  tak^ 
papier6w  do  podpisa  pana  Radeey...  Drag  wskaaul  ma 
mii^sce  qa  bi6rae  gdaie  mial  polo^  papiery  giow^ 
nawet  nie  skiai^wszy^^  podavrano  nam  herbat^,  kaaoeK 
lista  odszed)  %  wielkiefii  aszaoowanlem . . . 

PrByznam  n^  ie  w  Warszawle  nie  pitem  lepsz^j  her* 
baty,  gdjt  pomimo  8tar6j,  zapomnian^j  piedni  do  czeffu 
niegdy  przez  Ludwika  OsiAskiego  napwan^j ,  w  kt6r6j  pro- 
rokowal  ie  z  tym  ozajem  lepi^  nam  b^dzie  nii  z  yr^ 
grzynem . . .  (!)  stolica  nasza  dot^d  8i§  go  robid  nie  nau- 
ezyla  i  pije  ciep}^  T^od^  zamtaat-  herbaty,  chrsez^  j^ 
rdinemi  ingredyencyami,  aby  bybt  ziio6n}e)ezii.  U  pana 
Radzcy  nap6j  ten  zrobiony  byl  z  ca}^  roemyOlnodoiii  sy- 
baryty;  kt6ry  lubi  z  katd^j  rzeezy  wyeij)giii|6  jak  naj* 
wykwitniejszq  przyjemnodd. 

—  Widz^  rzekiett;  te  Inbisz  wyg6dki  i  aa  serio  bie- 
rzesz  kuchni^  iycia. 

-^  Jestem  dzieokiem  naszego  wiekn,  odpari  iitmie- 
ekaj^e  m^'^  niemamy  ani  acza(i;  ani  wi^azeA,  ani  wiik 
ry  iadn^j,  potraeba  flzokad  dystrakeyj  w  tofa|dka  i  pod* 
nkbienra. 

-^  Paqout  £weiina!  wwMl  wchodz%cy  l^ksj. 

Radzca  si^  gwi^wnie  odwr6oli  i  amarmezyi 

—  Co  to  jest?  zapytat  surowo... 

-^  Przyskla  pyta6  czy  pan  b^dzie  dziaiaj,  bo  ^ce 
jechad  do  teatni. 

-^  Niech  Bobie  jedzie ,  odparl  sneka 

'^  A  hal  jest  i  jakaA  Ewelina,  zataitaltm  aiQ  po 
vFyjieiu  sfaufc^Gego  —  baJaam  pwnvnaiaki  mini  nie  tak 
zly  jak  fliQ  panu  wydal  z  poczi^tkn. 

Drag  wzgardliwie  raezyl  ramionami. 

-^  Fauna  Ewelina  to  m6j  deser  po  obiedzia...  Stwo^ 
rz^iko  faidne,  ^piaohne ,  zle ,  ale  czasem  potrzd^ne  dla 
dystrakcyi .  •  •  •  DomyiUaiz  zig  Ae  jest  ehoryi^  czy  ba* 


M&ieik%...:  zgafieii  Te  istotld  clio&  zdradzqii  ale  ba- 
wi^. . .  cacko . . .  lalka!  pobeviitmjeinj  roKiywkiy  joat  w  naa 
iMtynkt  tiieaenla  sif  w  grona,  ktdry  w  zepairiydi  ot  tak, 
przeradza  sif  w  bydl^oe  jakiei  ntywaane  i  profaaowanifi 
pifknoici  i  mlodoici...  Oo  ai^  tycze  zdrady...  nie  oba- 
wiaiQ  ta^f  to  mi  wsiyn^o  jedno  y  czy  ja  }eden  ezy  dw6ok 
naa  je  j«dni|  kniropaivrfy  bTleiii  ja  jij  mial  ile  mi  po- 
trzeba . . . 

Wzdiygnqtem  ai;. 

^^  Trzymam  to  w  ryzie,  rzeU — ptacQ  dobrze — ale  nia 
Fobif  aobia  mioga  z  jedndj  twarzy  i  oo  kilka  mieai^ey 
przemieniem . . .  kandydatok  dosy6  zawsze . . . 

—  A  powiem  ci,  dodal  z  pewn^  cklub^  i  dam^,  ot 
iycie  tak  arz^dzone  jak  moje  jeat  wcale  znoine.... 
Qlapie^  czcze,  ale  wygodne.  Nie  wyrywam  si§  z  gorli- 
woddq  natr^tn^  iiaprz6d;  bo  to  dzieeiiisiwo;  Talleyrand 
i  Napoleon  mieli  racy^,  surtout  paint  de  ziU  nie  zanie- 
dbaJ9  si^  jednak  nigdy  w  nicz^m^  iyJQ  i  jestem  ze 
wszystkiemi  dobrze,  karmi§  i  poj^  tycb;  ktorzy  mi  s^ 
potrzebni,  doweip  je61i  go  mam,  chowam  jak  dlimak  ro- 
gi,  niegniewam  si^  nigdy,  nie  slysz^  czego  slyszeii  nie 
chc§ . . .  mieszkam  wytwomie,  doktora  mam  najlepszego, 
zawsze  jak%&  £welink§,  zapas  na  jutro  w  dobrych  li- 
stach  zaatawnych,  ieby  mi  bieda  swych  }okci6w  dziu- 

rawych  nie  pokazala c6t  cheesz?  to  iycie  do  za- 

zdrodei ! 

—  I  n^jlepszy  komentarz  do  tego  eo6  mi  niedawno 
m6wi}  z  takim  zapalem,  odpowiedzii^em  po  eichu. 

—  Powtarzam  ei,  rzek}  6miej%e  siQ — jestem  dzieeiQ- 
ciem  wiekn,  a  ja  i  matki  nie  zapieram  siQ,  ehcqc  iy<S 

dhigo  i  zarobid  na  btogoslawie&stwo A  jak  mi  sig 

i6}ei  zbierze  na  w^trobie  i  zechcf  pocichn  podrwid, 
znajd^  sobie  zawsze  czlowieka,  jakciebi^  dzid,  kolego, 
ktory  mnie  nie  skompromitaje . . . .  kogo6  przyjezdnego. 


—    140    — 

obcego,  dchego ....  to  si;  przisd  nim  wypaplam  i  kwita. 
Mote  jeszcze  szklank^  herbai^? 

—  Nie !  zawolalem  wstajqc  —  nie  I  nie !  masisz  dokto- 
rze  Aracadabra  potrzebowad  siesty  po  herbade,  a  tak 
regalarnego  ijcia  jak  twoje  ial  by  dla  fantazyi  przy- 
bysza  przerywad . . .  By waj  mi  zdr6w !  dwa  razy  spotkar 
li^my  siQ  w  iycia,  B6g  jeden  wi6  czy  zobaczemy  sif 
jeszcze  raz  trzeci... 

—  Zapewniaj^  ie  mamy  si^  wszyscy  znaleiM  na  tam- 
tym  i&wiecie . , .  rzeU  aiS^miechaj^c  si^...  a  zatim  zawsze 
do  zobaczenia  kocbany  kolego . . .  Nie  zgadlei  eo  do  sie- 
sty^  dodal  cagb|daji|c  do  zegarka  —  id$  teraz  na  Sessysi 
Towarzystwa  Dobroczynnodci ,  ktdrego  jestem  jednym 
z  Dyrektor6w . . .  a  pot^m  do  Eweliny... 

All  is  well  that  ends  well.... 
powiedziid  Shakspeare... !!!... 


J.  I.  Krabzbwski. 


PARR  BOM 

CAifdh^BahczesiJ 


Pomi^dzy  dwoma  icianami  z  granita 
Dumnie  pn^cemi  sif  w  przepad6  bl^kitu, 
Cudne  w  Balkanach  dal  Pan  B6g  ogrody, 
Sady  i  parki  na  wiasnod6  przyrody. 

Wielka  ielazna  prowadzi  w  nie  brama;  (*) 
Strojna  bloszczami,  szeroko  otwarta; 
Lecz  dziwna  jaka6  niewidzialna  warta 
Stoi  ~T  i  noga  wstrzymtue  si;  sama; 

Cofa  bIq  z  trwogq;  wzrok  tylko  ciekawy 
W  sad  dziki  spojrzy  i  wraca  struchlaly 


C*)  Po  tarecka  Oemfr  kipii,  Mama  brama. 


—    142    — 

UjrzawBzy  nagie  i  ponnie  skafy; 
Na  powal  g}az6w  rozrzacone  hwy. 

I  ncho  shicha  z  podziwem  i  dreszczem, 

Jak  tarn  z  jakiegod  pod  niebem  nrwiska, 

Eamienie  woda  z  lofikotem  w  d(A  dska; 

W  ciemnych  przepa^ciach  szomi  kaskad  deszczem. 

Tu  orl6W;  8Qp6w  krzyk  slycha6  zlowrogiy 
Czasami  tylko  odwainy  s^  zn^jdsie 
LowieC;  i  w  straszn^  kram;  t§  ziydzie 
Dla  innych  trwoga  zamkn^  tu  progil 

Z  Gzalyk-Awaka  zieloi^j  rdwuiny 
Patrz%c  na  gr62ne  skal  nagie  wyiyAy^ 
Shichsdem  dziwnych  ttireekich  powiedd, 
0  CHdach  kt6re  Allacha  park  miedci. 

A  zawsze  wzrok  mdj  ciekawy  Bi§  wiesza}; 
Na  wschody  w  skale  wykute  wyrainie 
Z  legend^  widok  ten  sny  moje  miesza}, 
Stroj^c  siQ  w  szat$  wBchodniij  wyobrainie. 

Dziwnycll  powieid  n^cony  nrokiem 
0  cndnych  zamkach  i  grodaeb  «  kamieai, 
Sadach  z  jadminn  1  krociach  Btnimieni; 
Ze  ska}  snehwalym  spads^iipych  skokietti ; 

Z  strzelb^;  z  kindAalem  pudcHein  n^  cano 
W  ow^  krain^  tajemnq^  nieznanq, 
zelazn^  bramg  przebylem  i  p}yn§ 
W  buk6w  olbrzymich  pocifpn^  g^twin;. 

Tu  bnki  starce  brodate  porostem 
Staiy,  powa^e  k0lygsi%c  nuniony; 


—    148    — 

Inne  bezlistev  kialj  pomostoiB 
Na  traw  i  wirgi»dw  poAdeli  adeloB^* 

Inne  oddaiwiiti  jumtfy  *^  leotf  M:(gi| 
Lachmanem  nafy  oluyte  podart^ 
Z  piersi  rozp^kh^^  steroko  ^ttrarm 
Diwi^cz^c  i  brzfex%o  pszosil  stada  019  rqj^ 

Albo  owaddw  malowaae  sftnnrki 
SniU4  sif  z  pierfti  i  gin^  gdziei  W  tawie; 
Z  sachych  kotiar6w  wieWkirka  ckkawie 
Lub  szmaragdowe  patra^  aif  jasacsorki* 

U  stdp  oIbrzym6w  pod  azat^  ich  eienia^ 
Unmetn  rif  wzxtost^  tnlodd  pokoknia^ 
I  czolem  a  niskich  pii%e  ai;  winagrad^w^ 
Patrz%  aa  cyedw  i  zmiurlych  pradziad^w. 

W  paprociachy  kMre  prs^oriy  mnie  jgiowQ; 
Szedlem  dam  pden  —  a  za  kaisdym  krokiamj 
Dziwn^  poWag%,  pot^iayta  urokiem 
i^ywe  przyrody  gadalo  mi  dowa. 

I  z  ksi%g  tajemnych  apadaly  pieoB9Cia» 
Earta  Q^eiis  Btaa^la  otworem^ 
%cie  na  dmierei  wsparte  fundamende 
Snnio  aif  widkitai  paamem  rdinowsDrem. 

I  rozstrzelone  w  postaei  tym^e 
P}yn§b  rzekq  —  i  zaowa  w  pocz%tku 
Gnbi^  eif  swoim,  niby  konaj%ce| 
Wstawalo  jasne  w  nieAmi^rtehaym  w^tkul 

Szedlem  milcz^cy^  i  nieras  Btani^em 

Z  r^k^  na  pier»adi|  z  poc];^loatoi  czoiem, 


—    144    — 

Eiedy  mi  nagle  drzew  olbrzjmi  zawai 
G6m4  m%  drogf  zapierai  si^  zdawai. 

Okiem  mierzytem  d^bdW;  bnkdw  cielfika, 
PoopIataBew  blaszcz;  w  kolqce  zielaka; 
Z  zielska  konary  sterczafy  do  gdry^ 
Nagie^  gro^ce  po  imierci  upiory. 

ChwilQ  spoczqwszy  zachwale  si§  dariem 
Po  pnszczy  krdl6w  tidowia  umarlym; 
Co  raz,  to  w  sieci  powoj6w  wpadatem, 
DrogQ  w  nich  sobie  toruj^c  kindialem. 

Nie  raz  podemn^  stopy  si$  zachwialy, 
Ody  z  pod  nich  syczqc  w^  olbrzymi  son^; 
Lnb  z  j^kiem  na  dol  kloc  ogromny  nrn^}; 
Paszczyk  mn  z  piersi  wylecii^  sprachni^^. 

Drngi;  dziesiqfcy  tak  zawiU  przebyty 
Za  mn^  siQ  zostah  Nie  ztamany  znojem, 
Przez  ciemi  g§stw$  dariem  siQ  przebojem  — 
A±  mi^dzy  gr6iue  zaszedtem  granity. 

Tn  bok  ujrzalem  g6ry  poszarpan^j 
W  czarae  przepadcie.  Strotne  glaz6w  Adany 
W  g6rQ  si^  prosto  d^wigaj^  piQtrami; 
Nagie  —  gdzie  niegdzie  wieAczone  sosnami. 

Na  szczycie^  siwe  rozrzacone  glazy, 
Zamkowych  ruin  i  groddw  obrazy 
Elami^  tak  wiernie ,  —  ±e  patrz^c  do  g6ry 
Rdtuij  budowy  zgadnjesz  straktnry. 

Tu  ci  wyrainie  gotyckie  wieiyce 
Stoj^  i  patrz4  czamezni  atrzelnice; 


—    146    — 

Ta  6cian  ostatek,  arc7dzie}o  sztaki, 
Wielkie  dwa  i!iimafe  przechownje  hiki. 

Tarn  dal6j  grecki^j  zwalisko  dwi^tyni, 
I  widne  jeszcze  kolumn  kapitele 
Ubrane  w  blaszcze,  w  powojowe  ziele; 
Tn  jeszcze  wznosi  si^  pos%g  bogini; 

Zniszczon ,  —  lecz  owal  glowy  j  6j  mistemy 
Jeszcze  podziwiasz;  w  dali  sfinx  niezmierny 
Letj  na  kriyu  samego  nrwiska^ 
Z  paszczy  mn  jasny  zdrdj  wody  wytryska. 

A  ta  kopnla  niby  watykaAska, 
A  przy  ni^j,  patrzi^j,  minareta  strzala; 
A  tarn,  czy  straszna  pot^ga  szata&ska 
Z  nun  Balbekn  glazy  pozwalala? 

0  Arcymistrzn !  wolalem  w  zapale , 
Jaki6j  kazaled  1ytan6w  prawicy 
Skaly  olbrzymie  upi§trzy6  na  skale? 
Jacyi  poj^tni  byli  budownicy, 

Co  oko  w  twoim  utopiwszy  wzorze 
Z  twego  narysu  ten  cud-postawili? 
Z  pokor^  czolo  natii  patrz^c  si^  chyli, 
I  dosza  wola:  Ty6  wielki  o  Bote! 

Podszedlem  bliifij  —  stoj§  zadumany: 
Przedemn^  mnszel  mozajki  na  dcianach 
Prawi^  0  morzach ;  — pod  nog^  mq  szklany 
Glaz  0  zagaslych  powiada  wulkanach. 

I  pokazige  oka  najwymownidj^ 

Z  jakidjy  ty  Awieoie^  wyszedleA  pracowni; 

10 


—  tie  - 

Jakie  ty  bole  ^poAjkeA  i  fftQU 

Nim  arcydzi^im  a  Mtstraa  wstaled  t^kil 

0  piersi  moj*!  ezj  ty  jestei  zdoljoa 

To  wypowiedzied ,  co  ezulaik  w  zaofewyeie, 
Eiedyd  tak  Uogo  odetckai^a  wobift^ 
Damna  na  g^ry  niebotyezn^j  szezjeiob 

Mo  wo!  zkqd:  tfczjr  brad  tobie  koktfdW; 
By  odmoloTfai  snkienk$  tych  bor6w> 
Et6re  cudownie  slo&cem/  caeo^iowwe 
Pod  Bto|i(ji  nmni  I^ilgr  rozestaoct 

Zk%d  ci  olbrzymich  m^  vaioi  d»  obiMttci^ 
By  w  nich  oga]at%£;  poBii^ld  6^  vazff^ 
Te  tysi^cami  cozeiaoie  pfi^^ki; 
Te  kolyszQce  nad  m»m  aif  ebjnmrkt^ 

SiatkQ  ze  wst^iek  Ui^iJiiyeh  strnmi^i,. 
Zlote  i  srebme  na  mwa(^  zb6i  paski; 
i^ywodd  slonecznydi!  drgsj^ych  promiem., 
Jezi6r  zwierciadta  i  plowe>  te  piaski! 

1  ktdi  wypowie  t$«  ezaiowD^  Uogidild  y 
Eiedy  bogato  malowana  karta^ 

W  jedno66  weielaj%c  cndnyGh.  rysAw  mnogodjli; 
Stanie  Bzeroko  oka  rozpo9tarta ! 

Z  jakim  zachivviytem  w  nii^  gubi  siQ  okoJ 
Jakaj:  naaha  w  m6j  mistraom  si§  mieiici , 
Jeili  odgadki^  i  pojni%  g^^oko 
T§  pi^knodd.to  zgodm  po9taci  i  treid! 

0!  taki  obraz  w  pami^  Big  kladnie, 
I  w  nidj  na  wieozne  wyb^a^  si^  oziMijr; 


J 


A  gdj  i  mi]  i^ztaka  rys  jaki  wylinidirfd  ^ 
Jaki^j:  drfewicz^,  cudowriij  jest  krasyt 

^  i6i  Bi§  dpnszc^alem  po  stromyeb  Ttrwiska^eb, 

Czarne  przepadcie  djszaly  pode  mn^; 

Lecz  darmo  groi^i  otcUanis^  mi  ciemn^, 

W  mij  duszy  obraz  w  slonecznycb  polyskacb? 

Nagle  pierzchn^la  zadnma  ta  btoga: 
Z  pod  stopy  moj^j  giaz  jeden  nciekal 
D^bem  mi  wlosy  postawila  trwoga, 
I  pot  dmiertekiy  na  czolo  mi  ici6ka. 

Za  gal^i  sosny  pocbwycilem  kruch^ , 

I  iyciem  caJ^m  przypi^tem  si^  do  niSj! 

W  przepadd  mnie,  zda  si;,  ci^gn^  czarne  dndby 

Sciskiem  lodowdj  opasawszy  dloni. 

A  tain,  podemnq,  parowy  si^  garto 
Bezdenne,  z  bukiem  i  gromem  rozwario; 
GSaz  potrqcony  tysi^c  porwaf  glaz6\ir, 
Bil  po  granitacb  i  grzmialy  od  raz6w. 

Zda  siQ  w  kamienie  wst^piiy  szatany, 
I  p^dz^  mIyAcem  w  poskokacb  szalonycb; 
Z  trzaskiem  si^  zwali}  d^b  pogracbotany, 
Z  krzykiem  siQ  stado  rwie  or}6w  sploszonycb. 

Z  jaki^m  ncznciem  jam  blnszcz6w  si^  chwyti^  I 
I  gdy  zn6w  pewny  stan^lem  na  zifemi, 
Z  jakiem  jam  sercem  blask  slo&ca  powita}; 
I  kwiatek  drobny  z  oczami  modremi! 

.1  wszystko  staio  przedemn%  piQkniejsze! 
Zda  Bif^  to  pilem  1  powietrze  licgsze; 


—    148    — 

Nigdy  skowronek  tak  diwi§czn£j  pioe^ki 
Nie  grid —  las  cadn6j  tak  nie  mial  sokienkil 

Nie  m6W;  Amieni  piekna!  bo  to  dwi; tokradztwo ! 
Wtedy  ma  tyiko  aniola  oblicze, 
Eiedy  ni^  bronisZ;  zdobywasz  bogactwo 
Drotoze^  niieli  i&ywota  slodycze! 


Dingo  w  d6}  szedtem;  powoj6w  nplotn, 
Nikfych  si§  krzewin  ehwytaj^c  warkoczy; 
Shichig%c  kaskad  dalekich  loskotU; 
Szumu,  gdy  w  g§stwy  sploszony  zwierz  skoczy. 

Nie  raz  stan^lem  i  serce  mi  driato; 
Wzrok  nieruchomy  na  g^stwie  zawisn^l; 
Czy  duch  krol  puszczy  sw^  brodq  wspaniidi^ 
Z  pod  bnk6w  plaszcza  ciemnego  zablysn^l? 

I  szybko  strzelb§  przyrzncam  do  twarzy: 
Nie!  to  pieA  olbrzym  z  wielkiemi  ramiony 
Z  snchych  traw  nosi  na  glowie  korony; 
0  trzystu  wiosnach  nmarfych  swych  marzy! 


I  na  dno  czarndj  zstqpilem  parowy: 
Tn  promieA  slofica  nigdy  nie  zawita, 
Ni  wiatr  nie  wieje ;  —  tu  wszystko  grobowy 
Kir  wdziido.    Trawa,  i6ha;  chorowita. 

Diwiga  si$  w  gdr^  i  pada  zemdlona. 
U  glazdw  Wieczndj  krople  rosy  wisz^; 


—    149    — 

Wody  zat^cUe,  na  oich  pledA  zielona^ 
Zgnite  wyziewy  z  pod  pleiSini  tdj  dyszi^. 

^  Glazy  ponnre^  mchami  porodni^te; 

Odra^j^ce  grzyby  wok6}  stoj^; 
I  salamandry  le:^  wyciqgni^te^ 
Nad  niemi  6my  8i§  kolyszq  i  roj^. 

W  bokach  parowy  —  pieczary,  ciemnice , 
Fozawalane  drzewami  ich  wnijtoia, 
Lnb  grnbym  walem  wilgotnego  lidcia^ 
A  pefaie  jakiejd  groiniij  tajemnioe. 

Za  progiem  sly  chad;  jako  wody  krople 
Spadaj^^  plaszczQC  w  mierzonych  przestankach ; 
Gzasami  wida6  ktysztalowe  sople 
Blyszczqce  w  gl^bi  w  piy§czyny  wiankacb. 

W  jedn^  zaszedlem —  i  w  czeludci  gl^bie 
Zapnszczam  oko:  ta  w  mgly  szardj  kl^bie 
Potwomych  ksztaltdw  w  p6l  widne  kamienie 
SiedzQ  i  lei^  jak  zakl^te  cieuie. 

Nagle  szam  jakii^  poslysz^  nademn^^ 
Spojrz§:  ogniste  dwie  wielkie  iTenice, 

Krwawe,  plonqce  topi^  sig  w  me  lice 

Stopa  si^  schwiala  i  w  oka  mdm  ciemno. 

To  zluda ! . . .  lecz  kiedy  wytgie  me  oko : 
Gzerwone,  krwawe,  otwarte  szeroko 
^  Te  same  61epie  patrzq  si^  iskiz^ce^ 

I  slyszQ  piersi  gniewami  dysz%ce. 

I  zda  sIQ;  widz^  nad  dwoma  dlepiami 
Czolo  Medazy  ze  iam  splotami; 


—    IW   — 

Drisfiy,  zdnmialy  wpstmj^  a«  w  pwiVBC^» 
SlyBZQ  jak  z^je,  i  dyszy,  i  kb^i^cze. 

Ghcf  naprz6d :  ale  dreszez  jakiejii  mi  trwcif^ 
Do  ziemi  martwe  poprzykuwal  nogi^ 
Wstecz  chciidem:  dmna  obnutona  m^ska 
Haniebny  odwrdt  zaparla  zwyci^zka. 

Zmierzytem  w  paszcz^  msznic^  — r  i  grzsdotem 
W  niq  wypalUem.    Ze  stra8znyii(]i  loskotom 
Pieozara  grom  ten  oddala  mi  echem 
A  szatan  piskiem  zawt6rzy}  i  dmiechem. 

I  wybnchn^  z  pieezary  straszydla 
Bij%c  i  klaszcz^c  w  potwome  swe  skrzydla; 
I  przelecialy  mi  8zumi%c  nad  glow^ 
Jak  chmnra  z  chiosti^  p^dz^oa  gradow^ 

Po  strzale  cala  pieczara  eiq  dymi — 
I  cisza ;  —  w  glfbi  gdzied  skrzydlo  owadl(» 
Dzwoni ;  Lab  z  ploBkiem  kropl^  wody  spadfk ; 
U  stdp  mych  puhacz  skrwawiony  olbrzymi. 


Co  raz  parowy  zwfiala  Bi§  szjja; 
W  r6iiie  si^  ksztahy  lamie  i  rozwija , 
A  coraz  dziksza^  czamiejsza  j6j  posta6; 
Chciaibyd  na  jasnodd  si;  bo^  wydostati ! 

Nagle  parowy  znalaztem  zapart^; 
Na  poprzecz  legla  kamienna  mi  doiaM, 
Przy  ni^j  odziana  snkienk^  podart^ 
Odwieczna  lipa  stida  zadamana. 


—    161    — 

Jeden  jij  konar  kji  jeezcro  mlony, 
Nil)7  za  teianf  s  rosp»ez4  fiif  wdzierai, 
I  zdal  fii^  ialid,  ie  w  nooy  tunieraiy 
Gdy  tarn  za  MaaQ^toial  sloioam  ztocanjf! 

Po  BzczeUbch  «Qk5v  i  lipy  ranaooath 
Pn%c  Bi^y — na  toiany  odetdmij^eBi  zr^tne. 
Widny  las  d§b6w :  w  zMonyeh  kor«iaeh 
S)ycha6y  miloteie  graeha|i|  got^io; 

Enka  zeznla,  atakaj^  dzifoioty 
I  zlota  wilga  oa  fletni  wygrywa, 
Gwarz^  koniki;  pobrz^k^)^  pszczoly, 
Z  lekkim  wietrzykiem  wiotenna  wot  plywa^ 

Szedlem  tym  lagrai;  pnsez  tra(wy  plym^en^ 
Idqc  za  skr^tem  przezroeeysMj  fltrogi^ 
Nad  ni^  dnmaly  ze  liniegowte  ozotem 
Lilje  i  modre  nieaaibadek  smsgi 

O^Btwa  si^  lasn  rozwidnia  przed  okieu; 
^ywym  si^  jasnoM  aloBeezna  potokiem 
Sozlala  nagle  —  i  ogrtd  wspanudy 
Z  rigsk^  pi^knotei^  oimortyl  stf  oady. 

Jaka  muiaw*  i  jakie  tu  drzewal 
Jaka  ta  spadia  kolorAw  idewa 
Na  dywan  darai;  i  jakie  tn  drgaji| 
Promienie  Awiatta,  jakie  piefoi  gn^ql 

Zdnmion^m  okiem  gdy  coda  te  mierz^ , 
Gdy  wo6  ennrmi^  chdwie  w  fkeni  diwyiiai , 
ie  to  na  jawie,  sam  sobie  nie  wierz;^ 
JeiU  to  nie  flen,  o6i  w  rajn  przeczytan! 


—    162    — 

Jak  oko  si^gnie,  mnra^PTy  dywany, 
iywA  zielono66  mlodzie&czo  polyska; 
Tu  blyszczq  czolem  zlote  tnlipany; 
Gwoidzik  z  zieleni  rabinem  wytryska; 

Dzwonki;  konwalje — a  ta  niebo  szczodre 
Pomalowalo  dart  w  fijolki  modre, 
Tarn  dzi^cieliny,  tu  piwonij  glowy 
Wwielki  si?  zastgp  zl^czyly  p^owy. 

Na  tym  szerokim,  tgczowym  dywanie, 
Drzewa  i  krzewy  rzacone  niekdem. 
Tu  gaj  ja6miii6w  przy  pysznym  kasztanie, 
Ta  d^b  samotny;  tarn  buk  z  winogpradem. 

A  jaka  odziei  drzew  pyszna,  bogata! 
W  toiegi  kalina  ubrana  dziewica , 
A  bz6w  odziewek  jako  niebios  Ilea, 
W  ramieAce  r6iy  malowana  szata  I 

Na  drodku  sadu  jasn^j  wod^  tonie ; 
Jeden  brzeg  trzcin^  w  pdlkole  okryly, 
Sznmi^  rogoie  czarne  chwiej^  kity 
I  wodna  lilja  ziofym  blaskiem  ptonie. 

Dragi  brzeg  lekko  si?  schyla  kn  wodzie, 
W  niezapominek  tnrknsy  strojony; 
Na  srebrnych  &wir6w  Bpienionym  obwodzie, 
2wawo  r6j  pliszek  biega  rozproszony. 

Hetma&ska  czapla  schyltta  cznb  imetojy 
W  wodzie  przegl%da  postaw?  s w%  wiasn^ ; 
Szybkie  jaskdtki,  cahinek  labieiny 
Dadz%  jezioru;  Inb  skrzydlem  je  drasna. 


-    168    ~ 

Po  przezroczystym  jeziora  szafirze 
Wodne  paj^  iVizgajfi^  sIq  chyie! 
I  okr^m^  w  wyteigdw  zap^dzie 
Dwa  ifcegluj^ce  powaine  lab^dzie. 

W  kolo  jeziora  z  granita  wazony ! 
W  nie  Iftur  lub  woimy  jadmin  posadzony ; 
Z  jednego,  buku  wystrzelilo  czolo 
Dnnme,  szumi^ce  pogl%da  wesolo. 

Tarn  pr62Dy  wazoB  y  —  tylko  blnszcz  warkocze 
Z  niego  rozlewa  i  w  kolo  si^  wije^ 
Na  wierzchu  bocian  w  tyl  wygi^wszy  szyj^ 
Skrzydla  roztoczyl  i  glodno  klekocze. 

Mi^dzy  wazony  z  glaz6w  obeliski ; 
Dziwaczne  na  nich  mech  wypisal  znaki, 
Niby  egipskie^  hieroglify,  ptaki^ 
I  wieme  mnszel,  koraldw  odciBki. 

A  jacy  w  sadzie  mnzycy  artydci 
GraJQ  w  powietrzu  i  piej^  w6r6d  lidci ! 
Z  diwi^kiem  i  brz^kiem  janczarski6j  mnzyki 
Wtdrz%  w  koncercie  zielone  koniki. 

Jakie  dnety  i  reczitatiwa, 
Jaka  rozmowa  wesola  i  iywa! 
Dosza  shich^j^  chce  skrzydla  rozwin%6 
Z  piedni^  t^  zlana  do  nieba  zaplynqd. 

Piei&ni^  kolysan  i  woni^  owiany 
U  skal  przy  grznii%c6j  kaskadzie  nsiadtem; 
Spad%j%c  naksztait  biylantow^j  6ciany, 
Ruchomdm  woda  migala  zwierciadlem. 


—    164    — 

Z  sloAcem  igrajqc,  i^  saloteica^ 
^alob^  smntku  posQpi  swe  fioa, 

Bfyinie  pertemi  i  tQOSf  przywdzicge. 

Cnd6w  przyrody  ojbrzymia  wspaniidoMy 
Wonie  i  Uaski;  eKarodzicgeka  i^ie^fiio66  ^ 
W  diisz§  rozko82&4  przelewaty  rzewno66 , 
Ai  dr2%ce  serce  owtadn^ta  iah&t 

Ach)  bo  UA  przy  mnie  niB  bylo  nikogo, 
By  dofk  zawola6:  jak  tutaj  jest  bfogo! 
0!  bo  poczulem,  ie  trzeba  podzielid 
WeselO;  teby  moina  8i$  weseKd! 

KaglO;  w  oddali  nad  flzami^ei^  wodq 
Starca  z  wspanialii  foieftn^  widzQ  brod^ : 
Ojczey  kto  jested?  krzykB%tem  zdamiony; 
A  postal  zniUa  jak  ognik  zgaszony. 

I  na  marawQ  ja  twrns^  apadiem, 
Ziemio !  wolalem ,  ty  jestei  zwiereiafiem 
Co  nieba  «ady  w  odbida  ta  zdradza ;  •*- 
W  nich  si$  ten  Starzee  Ochiodnik  przeehadaa! 


Karol  BMsomwgKi. 


i 


\ 


mmM  KBMOWSEl. 


IX. 

8«i«tne  to  byb  tyeie,  jakie  wiodla  Aniela  v  domii 
hmU^  fiwego.  Kiak6w  ze  Bwoim  bnkieip,  ze  Bwtad 
ik^iednionemi  domami,  ze  swoim  policjjnym  pors^^ktem 
i  ozadem  w^lwym,  dwojako  byl  dla  ni^j  meznodnym : 
m^  jako  miaBto,  powtdre^  ie  nie  przedstawial  iadnego 
dla  ni^j  eelOy  iadu^o  widoka  na  przyszloil6;  a  sioa* 
Bzai  2y^  na  law^  brata.  Lnbo  Die  2al  j^j  byto  Cbwat- 
kiewioza,  wszdako  ze  wsponmieniem  jego  wi^zalo  ai^ 
to  w82systko  00  tylko  w  oczach  j^j  mialo  jakowQ  war- 
toii.  Bozbrat  z  nim  by}  dla  ni^j  zarazem  rozbratem  ze 
W0i%;  byl  prawdziwem  j^i  osieroceniem  ^  rzacaj%e  jf| 
w  oalkiem  oboe  (SK)biie  stdsonki,  kt6ryoh  nawet  przywi%* 
Wiie  do  OQufrego  oswoid  nie  zdolalo.  St6snnki  te  tern 
by]y  doddiwszemi  y  ii  ezola  sif  by6  oi^iarem  bratu^  a 
przytem  sobie  saip^j  przypisywata  gldwny  pow6d  ehO'- 
po]^  Omifrego.   Wywdzi^ozad  si^  mu  nie  byia  wstaiiie^ 


P«trv  umjif  mroQwy,  kwiQtaiowjF,  ni^pwy  i  oMnroowy. 


—    166    — 

bo  i  czemie?  czy  pomocQ  w  drobnem  gospodarstwie; 
czy  obslugq  przy  chorym  ?  Jedno  i  drugie  bylo  w  j6j 
oczaoh  obowi^zkiem  tylko  siostry,  bolalojq  zad,  ie  ka- 
ida  iyiksL  strawy  n  stola  Eonieckich  przez  ni^  poiyta, 
byla  0  fyle  uszczerbkiem  ich  dzieci,  o  tyle  ubytkiem 
szcznplych  zasobdw  domowych. 

Eoniecka  nie  ttialala  si^  nigdy;  uie  ttszlo  jednak 
bacznodci  Anieli;  ie  wszystkie  porz^deczki  domowe  na 
kt6re  dhigie  lata  i  oszcz^dnodd  sklads^  bIq^  znikaly  raz 
po  raz  z  domu.  Bank  Milosierdzia  w  bezpieczne  przyj- 
mowi^  je  schronienie;  i  le^^aty  tam  one  czekaj^c  ^^le- 
pszych  cza86w"  kiedy  je  Wfkapi6  b^dzie  moina.  Ale 
nie  zawsze  Bank  Milosierdzia  przynied6  m6gl  pomoc 
w  potrzebie :  niekiedy  pojawiala  si^  ona  nagle  w  dzieA 
kiedy  zastawdw  nie  przyjmowano ;  a  potem,  te  nie  by- 
lo  jui  i  CO  zastawiad. 

Dostrzegla  Aniela  ten  powolny  nbytek  w  doma  i  o- 
panowala  j%  rozpacz  —  bo  nie  wiedziala  sk^d  pomddz, 
wiedziala  tylko,  i±  opaszczaj^  dom  brata  vltj  wydat- 
kom  domowym. 

Otdi  w  tern  maleni  k61ktt  rodziny  KonieckiGh  odgty- 
waly  si§  wielkie  sceny  podwi^ceA,  milodci  i  zaparcia  sif; 
z  ktdrych  si^  sklada}  dramat  cichego  iycia  domowego, 
dramat  ktdremu  nie  poklaskiwaly  chciwe  silnych  wra- 
teJL  tlnmy,  w  kt6rym  z  resztq  iaden  ekscentryczny  cha- 
rakter  niewyst^powal,  :&adna  nami^tnod^  nie  stala  si§  ma- 
tk^  gwaltownego  czynu,  2aden  rozglodny  wypadek  nie 
odwiecil  sceny  bengalskim  ogniem  efekta.  Pocz^tko- 
wo  tail  Onufry  jak  m6gl  swoje  cierpienia  moraine  i  fi- 
zyczne;  lecz  na  tych  ostatnich  poznal  si^  rychlo  lekarz 
i  baczne  oko  tony,  pierwsze  za6  sam  po  cz§6ci  chory 
w  swych  gor^czkowych  napadach  wyjawial,  a  reszt§ 
aznpefaiila  sobie  i  2ona  i  Aniela.  Eonieoka  przez  ci%g 
choroby  m^sfca,  prawie  rzecby  moina,  nie  jadala  i  nie  sy- 
piala  weale,  a  moc^  tylko  dacha  podtrzymywala  w^tte 


—    167    — 

dido ;  Anida  wyplakiwala  oczy  pokixjomu,  ale  zaradzi6 
potrzebie  nie  mogla  i  poBtuiji  nawet  chorema  nie  a- 
miala. 

Wi^c^j  nit  choroba  Onuirego  wymagid  starania  i 
wyda&6w  powolny  jego  powr6t  do  zdrowia.  Wtedy  to 
Aniela  znikla  z  domu  brata.  W  liilde  kt6ry  doBzedl  0- 
nnfiych  tego  wieczora  przez  jakiegod  iyda^  pisala,  2e 
zdansyto  8i§  jej  nagl6  i  niespodziewanie  jecha6  do  Sta* 
nidawa,  omin^cS  wi^  sposobnoAd  t^j  nie  mogla.  W  rzeczy 
zad  samej,  nie  wiedz%e  jeszczO;  gdzie  j^  kroki  poniosi^ 
poBtanowUa  opadd6  dom  braterstwa  i  tak  jak  stala,  bez 
gtosza  w  kieszeni,  wyszla  z  miasta  nieQewna  wcale 
czy  ma  iH  do  Chwalkiewicza;  rzndd  d^  mn  do  n6g  i 
Uagaii  by  14  przyj^  cho<Sby  za  dziewk^  do  bydla^  czy 
t&k  ada6  si;  do  Staqiskwa^  kt6rego  adres  pami^tida, 
lecz  kienmka  drogi  nie  znala,  ani  iei  miab  jakikolwiek 
fondnsz  na  tak  dalekq  podr62. 

Tymczasem  w  Brzezince  czyniono  przygotowania  do 
dnbn.  Ghwalkiewicz  zostawtt  Zosi  zapdn^  swobod^  i 
moe  rz4^dzenia  w  domu,  a  lubo  si^  na  niejedno  krzywi}, 
znoBil  jednak  wszystko  derpliwie,  m6wi%c  do  Chbp- 
czyAskiego,  2e  nie  trzeba  zra2a6  przedwczednie  dziew- 
ezyny.  Sprawisd  si§  bardzo  spokojnie,  tak  jak  gdyby 
go  w  domu  nie  bylo,  przystawal  na  wszystkie  drobne 
przywidzenia  narzeczon^j  swojdj  i  by}  tak  potalny,  te 
Zosia  w  t^j  wladzy  swojSj  znalazla  tyle  przyjemnodd, 
i±  starczyb  j^j  ona  w  t6j  chwili  za  wszystkie  inne 
nczneia.  UUadala  sobie  w  mydii  jak^by  z  t6j  wladzy 
d^gnsj/k  koTzyH  i  postanowila  przerobi<i  wiejski  dworek 
dderiawcy  na  wiU§  lub  palac,  jedi  jni  zamku  mie6 
z  niego  niepodobna.  PrzywoMa  na  pami^d  wszystkie 
opisy  wspanialych  mieszkaA;  jakie  wyczytala  w  kilku- 
nasta  powiedciach  i  postanowita  zespolid  w  mieszkanin 
swojem  wspanialoAd  zewn^trzn^  z  wewnQtrznym  przepy- 
cheuL    Ghwattdewicz   nie  opieriA  df  tym   projektom, 


-    161    - 

\sta6  i  p^wohio^  h6  wiek  ^  nie  ^walal  jeslcitt 
poznawai  si;  na  dmiechn  obhidy: 

-^  Ty  wieBZ  Zosia,  ±e  nie  d  nie  jestem  w  staiue  od- 
i]tfdwi&  Przez  czas  itaszego  pobyta  w  Warszawiei  OhlBt 
piizykBlki  aajmie  si^  odnowiemem  dwcnru  i  vtnsjAzetAeA 
gb  wewnqtrz.  ^eby  zaA  wszystko  stido  si^  po^g  tvr^ 
wcA,  dasz  ma  lysmiefc  dokfaMbrjr  tego  co  mie6  abeessk 
Wit6<n  oil  z  Erakowa  lada^  dzieA  z  papievaoff  twanfi  po^- 
trzehnemi  do  6luba. 

Zosia  nczyla  sif  rysowa^i,  sqdzila  wi^C;  ske  majqe  ^lan 
W  g}owie>  po^raft  skreAlii  go  na  papierze.  Wagk  ^6web 
w  F^^  ale  jakoil  jt^  nieszlo.  Rysowala^  ona  w  szkole 
ze  wzordW  i  to  zwykle^  jakqA  dziki^  okolic§  g^Fzyst^^ 
niin§  zamkn  lab  wyrasist^  twarz  starea,  ale  o  lysiUDh 
bn  z  natflry  a  fern  miiMj'  z  pamigd'  lie*  miaKa'  ttajmni^ 
szego  wyobraienia,  o  porz%dkach  zaA  architdktotiicziiTidi^ 
0  symetryi  fonn'  nigdy  nie  slyszala,  jakkolwiiek  zdawa- 
loby  si^;  ie  to  potrzebniejBze  do  wydLowania  nieii^ 
ftoiego^  wppawis^^o  poji^cia'  w  pewien  lad^  kt6ry  w  do- 
se$  kobiety  zdol&y  jest  przelad  pok6j  i  hannoni^,  i 
syaniad  j^  do  loicziiego  mydlenia. 

Nie  mogqc  przyji6  do  koAca  z  ol6wkiem  postanowi- 
la  ufltnie  przynajmniej  zarz^zi6  potrzebne  zmiany,  jak 
kaida  cz§d6  domn  ma  hji  pnEeiiiaczon%;  W  tym  celit 
obohodzila  wszystkie  zabudowania  dworskie,  nakazajfs|0 
sobie  otwiera6  te,  ktdre  byly  zamkni^te^  Zaszla  te^ 
wreszeie  i  do  izby  zajmowan6j  zwykle  przez  Chlapczyi^ 
skiego  przez  ci%g  pobytu  jego  w  Brzezince.  Byla  to 
izba  optistoszaia:  wjednym'j(§j  koAcn  lej^alo  trooh^bar- 
h>ga ;  pod  oknem  st61  a  na  nim  nieco  zabazgranego  pa*- 
pi^sra  i  par^  stolkdw  prostego  wyroba  wiejskiego^  skla^ 
daiy  spTZ§ty  t^j  izby. 

Zaraz  po  otvearcin  drzwi  wpadi  w  oozy  Zosi*  jakLS^ 
papier  porzncony  n  progn^.  Sohylila   sif  pr2e2  oiekii- 


—    15»    — 

woM  iK>d]iiiMl8,  i  z  podaivieittem  iQtzaJa^  26  to  fagrlBM 
de'  mej  gdres^ww^jr,  a  kl6rego  pieez^tkib  damunu  Boz^^ 
wk^a  gid  fliei^kigiiid;  praebiegla  cxiayfln;  a  pneeagr^ 
tawfficy  na  podpisia:  ^Maekj,''  zawobb; 

-^  Go  to  jest?  tiijje  to  ^smo^?  to  niafa  sania  ngka! 
jaddn  wi^  z  ^oh  U8t6w  ifl  fskaywy^  lecz  kt^iy? 

Pineci^ftaia  Utt  caljr  z  gwallo^^em  faieiaiii  serca^  pna* 
aigtaia  go-  po  m  dfagi>  aw  miavf  jiak  eiq  w  niego  za* 
fl^fai«2a|,  w»!aflztiaie  j^  ro8to>  ]zy  oawet  pwicify  «if  stro^ 
mie&ieni.  Prz^bli^la  si§'  <&>•  atoia>  iebj  si^  na  aiia  Wen 
i^^Mi^.  bo  nogi  pod  Bi%  elvvmd^  Bifi  zaezynaiy^  i  wted; 
wzpok  j^  pafi  aa  papmy  zapteane  r^k^  CUapczjrA^ 

•^  Bal  to'  ta  aama  ifka  -*-  zairofaila  —  o^  powb^ 
QSQa  sif  bjrla  domyileiy  ^  to  zdrada.  To  ten  stary  Ik 
podfizedl  mi^'  tak  mkezenmie  i  potargal  w^zljr  dwaje 
sere  Iqez^ce !  teraz  dopten^  e»\j$ ,  te*  go  kocham- ;  tak 
koehain  gj»  aa  aowo !: 

W  sevca  Zosi  odeBswalo  siQ  aosftaeiey  bo  w  tym  wieka 
aio  jest  ono  jeszeze  ostoni^te  taroz%  egoizmiiy  ktAi^b)) 
nie  przebil  sihiy  grot  miioAci*  Idzie  tylko  o  tO)  czj  ra- 
aftt  zadana  sereu  szjbko  siQ  zagoi.  U  mekt6ryck  krwa- 
wi  si§  eate  iQ^cie;.  zdarza  si^^  aiekiedy;  ie  energiezna 
TQka  wyszupnie  grot  z  cany,  leez  operacya  to  i&imeitei<^ 
na;  Bzadko,  o  bfmlzo  rzadko,  by  rana  zasklepita  si^ 
do  sazu.  Bywa  strzata  i  jadem-zatruta:  zabija  ona  od 
min,  lab  ofiar^  sw^%  na  wieczn%  skaznje  schorzalodd. 

—  A  jednak  on  sam  przyznaje  —  rzekla  do  mebie 
Zosia  po  chwili  milczenia — ie  mi^  zwodzil  tsjsfi  sw6j 
Stan  przedemnq.  Leez  nie  mam^fce  ja  dosyo  dla  nas  o- 
bojga?.  Samotna  ehatka  w  lesie  zdtda  od  gwaro  dwieta 
wystarczy6  nam  mo^  Dla  ezeg6i  mu  to  na  mydl  nie 
pvayszlo?  dla  ezego^miQ  tegna?  Zraiony  drobnemi  prze- 
ciwno6eiami  rzucil  mi$,  rzucil  i  zapomaiall 

Wi^arla  giowf  na  r^kach  i  zatoa^la  w  mydlaeb.  Ea^ 


—    160    — 

dy  stopieA  na  skali  j^j  acznii  podniesiony  slowami 
liBta  spadal  zndw  przed  363  zimn^  nator^.  list  kt6ry 
trzymala  w  r^kaeh,  byl  to  prawdziwy  list  Macieja  zga- 
biony  przez  Chiapczyfiskiego  przy  odjeidzie  jego  z  Brze- 
zinki.  I  w  nim  byto  poiegnanie  tak  jak  w  Hide  fat- 
szywym,  lecz  w  wyrazach  innych  calkiem  m±  te^  kt6- 
rych  Jiiyl  Chlapczyi&ski  aby  Zosi§  przeciw  Maciejowi 
obarzy6.  Zosia  nigdy  w  marzeniach  nawet  swoich  nie 
wyobralala  sobic;  aby  znalazly  si§  tak  sQne  stowa  na 
odmalowame  nczni ,  aby  z  niemych  gtosek  mogto  wiad 
tyle  tQsknoty,  aby  martwe  wyrazy  tyle  boledci  miedcii 
w  sobie  hjty  zdolne.  To  wszystko  co  kiedykolwiek  czy- 
tate;  bylo  jakbymdlem  odbiciem  aczn^^  a  jednak  list 
ten  byl  peten  prostoty  i  niewymnszonodci.  Taka  sifai  pra- 
wdy  plyn^la  z  niego,  4e  pierwsza  myfil  jaka  po  wyjft- 
cin  z  odrQtwienia  opanowala  Zosi§,  bylo  niedowierzanie 
aby  antorem  jego  by!  krawczyk. 

—  On  mi^  teraz  dopiero  zwodzi,  chc^c  si§  przeko- 
na6>  czy  ja  go  istotnie  kocham.  Lecz  ja  go  kocham, 
kocham  go!  —  powtdrzyla  przyciskig^  do  ust  pismo 
Macieja  i  skrapiaj^c  je  Izami. 

Niemogla  przypudcid,  aby  rzemiedlnik  zdolny  byl  tak 
same  czuA  jak  ezlowiek  wyksztalcony.  Eto  inny  bylby 
wprawdzie  poznid  si§  na  tern,  ie  Maciejowi  zbywalo  na 
tych  njmuj%cych  wyraieniach,  na  tym  umiej^tnym  nUa- 
dzie  okresdw,  na  doborze  sl6w  wtadciwych  do  odda- 
nia  kaid^j  mydli ;  lecz  Zosia  czula  w  lidcie  Macieja  iar 
uczacia,  moc  prawdy^  kt6ra  silniej  przemawia  do  ser- 
ca  nii  nigwysznkai&sza  dyalektyka.  Ghwila  ta  mogta 
byd  stanowcz^.  Na  przemian  miotana  nczuciami;  za 
najliejszym  powiewem  wiatru  }6d2  jdj  iycia  moglaby 
8i§  byla  w  t§  lub  owq  skierowad  strong. 

—  Nie,  to  nie  krawczyk!  —  zawolala  raz  jeszcze 
wsttg^  ze  stolka. 

—  Ale  kiedy  ja  ci  m6wiQ;  ie  krawczyk  —  odrzeU 


—    161    — 

oboJQtnie  8to|^y  za  ni^  Chwalkiewicz,  ktdiy  przed  ohwi- 
l2|  wszedl  byl  przez  otwarte  drzwi  i  stan^il  za  plecami 
Zosi  patrz^c  na  list,  w  ktdiy  ona  oczy  wlepUa  i  przy- 
slachuj^c  Bi§  ostatnim  slowom  monologa  wymdwionjrm 
gloino, 
Zosia  krzykn^a. 

—  Uspokdj  8i§  moje  dziecko  —  rzekl  dzieriawca  — 
Bardzo  szlachetnie  z  twojej  strony;  is^  niedowierzasz, 
aby  czlowiek  mk)dy  m6gl  si§  dopndcii  takiego  szalbier- 
Stwa.    Lecz  jeieli  cig  przekonani;  ±e  to  krawczyk? 

—  Dla  czeg62  GhlapczyfLski  list  jego  s&tezowal? 
Chdal  mif  przywie66  do  tego,  abym  straciwszy  nadzie- 
]f  wszelk^  oddala  panu  r^k^. 

—  Alboi  ja  wiem  o  cz6m?  to  ten  lotr  Cblapczyfiski 
splata}  jak  widz^  jakiegod  figla!  On  si^  na  wszysiko 
odwaiy.  Jewell  kaiesz^  to  ta  noga  jego  niepostoi.  Jai 
ja  mu  tego  nigdy  nie  daruj^;  2e  sobie  taki  iart  zrobfl. 
Ale^  moja  Zosia  —  dodal  po  chwili  Chws^kiewicz  — 
tn  nie  0  to  mi  idzie  kto  list  pisal,  lecz  ±e  iy  ion^  Ma- 
deja  byi  nie  moiesz.  Ja  jestem  z  reszt^  bardzo  wyro- 
rozumialy  na  takie  uczncia  niewinne  ^  one  ci§  jeszcze 
w  oczach  moich  podnosz^,  lecz  przedewszystkiem  pra- 
gn$  twojego  szcz^dcia.  Uspok6j  si§;  wszakie  ja  nie- 
mam  prawa  ci^  zmuszai^,  masz  wi§c  czas  zastanowid  si^ 

Slowa  te  ukoily  nieco  Zosi^  Wprawdzie  czytywi^a 
jeszcze  cz^sto  list  Macieja,  lecz  rzecz  szczeg61na;  coraz 
wiQC^j  dostrzegala  w  nim  wad.  To  co  brala  pocz^tko- 
wo  za  uczucie^  zdawalo  si^  j6j  potem  mdlem  i  ckliwem; 
rezygnacya  jego  dowodzila  w  j^j  oczach  brakn  ipra- 
wdziw^j  milo^ci;  a  kiedy  list  ten  pordwnala  ze  sft^szowa- 
nym,  dostrzegia  dziwne  jakie6  mi^dzy  niemi  podobieA- 
stwo,  z  mal^  tylko  rdinic^  wyraz6w. 

Chlapczy^ki  jakod  nieprzyjeidial  z  Erakowa^  co  j^ 
sam^  jui  nudzid  zaczyns^o  i  przyszlo  do  tego,  it  zapy- 
tela  0  niego  Ohwalkiewicza.    ChlapczyAski  gadailiwo- 

U 


—    1Q2    — 

Aei^  8W(yj%^  $woim  bogatym  zasobem  anegdot  i  faiBtorxi 
nmial  jakod  o±jyna&  towarzystwO;  a  kiedy  nadci^gn^ 
jesieA,  Zosia  tak  sig  nndzila,  ie  nagliia  na  Chws^e- 
wicza^  by  j^^  wyslal  do  Krakowa.  Eto  mif  gdyby  nie 
wypadki  w  jesieni  owego  roku,  czy  bylaby  w  Brzezince 
dhiidj  pozostala.  Lecz  Gbwalkiewicz  przedstawial  j^j 
niebezpieozeAstwo  podr62y  w  takich  czasacb  groinycb, 
a  tym  ozasem  w  polowie  jakod  gradnia  pojawil  si? 
wreszcie  i  oczekiwany  od  dawna  CUapczyAski ,  przy- 
wi6zl8zy  z  sob^  wszystkie  potrzebne  do  i^lnbu  papieiy. 
Zosia  ujrzawszy  go  zapomniala  o  wiecznie  zaprzysi^io- 
'B^j  ma  nienawidci;  jednakie  okazywala  mu  widkq 
niech^d 

Kiedy  Cblapczyibski  zszed}  siQ  z  GbwalkiewiczeiD  sam 
na  oam,  rzekl  do  niego: 

—  Dobrzeimy  zrobili  ieimj  j^  tak  wytrzymalL  Bq- 
dzie  powolniejsz^ 

—  A  po  c6i  bylo  nanucad  j^  tego  krawezyka? 

-^  Po  CO  ?  to  mi  si9  podoba !  Jak  widzQ  Wiflze6  |hi- 
nie  Chwalkiewiez  nieznasz  jeszcze  seroa  niewiedciegQ. 
Taki  romans  to  jak  szczepienie  ospy.  Nataralaa  si; 
potem  jvA  nie  chwycL  SkoAczyto  sif  na  lekki^  go- 
r%czee. 

—  Ale  e6i  za  nieostroinodc,  ieby  list  na  ziemiQ  npn- 
6d6 1  Donofidlem  ci  przede  jaki  mii^em  z  tern  Uopot? 

—  Nie  ma  tego  zlego  coby  na  dobrze  nie  wyszio. 
Tern  wifksza  teraz  pewnoili,  skoro  i  prawdziwy  list  nie 
wygnfd  jij  z  Brzezinki  za  tym  holyszem.  Pozwolenia 
ma&i  i  opiekuna  byH>ym  i  tak  nie  dostal.  Z  Pawtow^ 
ani  dojdii  do  rzeczy.  L^kaiem  gi$  tylko;  iehj  e6rki  nie 
q>T0wadzi}a  gwaHem.  Szcz§6ciem,  he  zajfta  ehoremi; 
zapomina  o  zdrowyeb. 

—  Nie  bylo  si§  ezego  obawiad;  przejmowahm  wszy- 
atkie  lifity  —  rzekl  Chwalkiewiez. 

—  No^  ale  dopiero  teraa  jestefany  bezpieozni.  W  mr 


—  las  — 

lym  kraju  zamieszanie  i  kto  tarn  b^dsie  doehodal  c^ 
podpis . . . 

—  Jakto  ?  wi§c  ... 

—  Sza !  jest  pozwolenie ,  to  dosyci.  Co  Waszeoi  w  to 
wchodzi6?  to  rzecz  moja.  Po  61abie  wszystko  przepa- 
dme,  tylko  maj^tek  Zosi  nie  przejpadnie. 

—  Esi^  zna  r^k^  Onufrego. 

—  Tem  lepiej,  nie  b^dzie  mial  podejrzenia.  Nie  s^di 
pan  przecie,  ±e  ja  si^  niezgrabnie  sprawilem.  Ale  kai 
im  CO  da6,  bom  strasznie  glodny  . . .  pofachiu^i°7  ^ 
potem . . .  ja  jni  nie  wr6c9  do  Krakowa,  lecz  zaraz  po 
tfabie  do  Warszawy. 

•^  A  tain  po  CO? 

—  W  Erakowie  pustki,  w  Warszawie '  rach  i  iyde. 
Jai  ja  sobie  dam  tam  rad;. 

—  No  to  jedi  ze  mn%.  Mam  zamiar  zajrzeii  do  pana 
Stanislawa,  b^dziesz  mi  mote  potrzebny. 

-T-  A  do  niego  po  co? 

—  Jak  to,  po  CO?  jako  mqi  Zosi  mogQ  dnio  na  nqn 
W3^6dz.  Bezdzietny,  miy^tek  ionuif  a.ona  eu|gle  eho- 
ra  i  diora . . .  Moie  ty  jq  nam^wisz  do  testamenta. 

—  Dla  czeg64  nie  ? 

—  Panno  Zofio!  —  rzeki  Chwalkiewicz  do  wchodzi|- 
c£j  —  Chlapczytoki  jedzie  z  nami  do  Warszawy. 

Nadzieja  podr62y  do  Warszawy  przeblagala  Zosi^  do 
reszty  za  list 

Jai  t&t  wszystko  przygotowane  bylo  do  61abn,  cze- 
kano  tylko  koAca  adwenta ,  kiedy  w  t^m  nagle  niespo- 
dziewani  goAcie  agawili  si^  w  Brzezinee.  Chwalkiewioz 
siedzial  wladnie  przy  bi6rku  obliczaj^c  siq  z  fmidnszaiai 
swemiy  odkladai  co  mu  wypadnie  zaplaci6  na  rat^  no- 
woroczn^  i  z  wielkim  b61em  obliczal  ile  straci  na  liataeh 
aastawnych  kt6re  tak  mespodzianie  spadly.  0  t6j  go- 
dzinie  nikt  nie  mial  wst^pa  do  jego  pokoju,  bo  raz  na 
zawsze  bylo  zapowiedziane,  to  pan  ipl    W  t^j  chwili 


—    164    — 

jednak  GUapczyAski  nie  zwaiaj^c  nazakaz,  wpadl  na- 
gle;  a  nim  Ghwalkiewicz  zd^iyl:  obejrzed  sig,  co  za  na- 
tr^t  dmial  mu  spoczynek  jego  mi^szad,  CUapczytLski 
zawolal : 

—  ZgingliSmy!  Onufry  i  GraczyAska  s^  tutsgl 
Dzieriawca  strnchlaly   zgarn^wszy  pieni^ze  do  szn- 

flady  i  zatrzasn^wszy  kantorek  wybieg}  na  spotkanie 
przybylych;  Cblapczyi^ski  zad  cale  popoludnie  nie  po- 
kazai  sig  we  dworze ,  z  czego  sig  moeno  Ghwalkiewicz  cie- 
szyh  P6ino jednak  wieczorem  udaj^c  si§  dzieriawca  na spo- 
czynek  do  swojego  pokoja  zasnn^l  drzwi  i  przyst^pil  do 
kantorka;  chc^c  a}o2y<i  rozrzaeone  po  poludniu  pieni^- 
dze  i  papiery.  Zbli:^a  sig  ze  dwiec^  do  swojego  skarbcu 
leez  nagle  zadrial;  wlosy  mn  jeiem  na  glowie  stan^ly 
i  dwieca  z  rqk  wypadla.  Kantorek  byl  wylamany.  Okro- 
pna  rozpacz  opanowala  go.  Ani  na  chwil^  nie  w^tpil, 
ie  to  Ghlapczynski  sprawc^  zbrodni.  'Nie  wiedziat  czy 
ma  go  kaza6goni6  lab  nie/  bo  lubozjedn^j  strony  strata 
pienifdzy  przemawiala  za  deiganiem  zbrodniarza ,  z  dru- 
gi^j  wszak^e  strony  amy  si  jego  takich  doznal  gwsdto- 
wnych  wstrz^dnieA  od  chwili  pojawienia  sig  godci  w  Brze- 
zince;  2e  prawie  bezprzytomnie  przebyl  noc  cal^,  a  kie- 
dy  6witac  pocz^lO;  kazal  zaprz^dz  i  wsiadlszy  na  bry* 
czkg  zawolal: 

—  Raszaj! 

—  A  dokad  panie? 

—  Nie  pytaj,  tylko  gnaj  co  sil  starczy. 

Ghlopak  kt6ry  dostrzegl  wczorsy  po  polndnia  wielkie 
we  dworze  zgrnieszaniO;  spojrzal  chylkiem  na  pana,  i 
przeraiony  wyrazem  dzikim  jego  twarzy^  przeiegnal  si^ 
jak  gdyby  sig  l^kal  czy  go  co  nie  opQtalo.  Gzekidi  wife 
dalszego  rozkaza. 

-—  No  i  czegdi  si§  tak  patrzysz?  —  jedi  kiedy  ci 
kaif. 


—    165    — 

I 

—  Chlopak  wzruszywszy  ramionami,  zaci^}  konie  i 
zacz%}  odmawia<i  Zdrowad. 

Tego  tei  chcial  Chwalkiewicz.  Nie  wiedzqc  w  kt6T% 
strong  ma  dcigad  zbiega ;  postanowi}  zaufac^  6Iepema  tra- 
fowi,  bo  nikomu  zwierzy6  si§  nie  chcial,  co  go  wczo- 
raj  spotkato;  nienfajac  komab^:^;  aby  ze  schwytanym 
nie  podzielil  8i§  lupem.  Konie  nie  ustawaly  w  biegu, 
lecz  kiedy  przyszlo  do  przebycia  niebezpiecznego  w  tej 
porze  goficiAca  wiodqeego  wtedy  przez  Kaling,  woinica 
chcial  koniom  zwolni<5.  Deszcz  jesienny  splukal  byl  g6- 
r§  a^  do  nagidj  skaly,  a  przymrozki  uczynily  przepra- 
w$  bardzo  dlisk^.  Chlopak  dokladal;  wszelkich  ostroino- 
id,  ieby  t^  drog§  skalist^  i  do66  stroma  a  jak  stol 
gladkq  przebycS  bez  szwanjju,  lecz  Chwalkiewicz  miota- 
ny  ci^lym  niepokojem  i  sqdz^c  sig  hji  coraz  blii^j 
cela  sw6j  podr6iy,  wjTwal  cWopcu  z  r^k  lejce  i  na 
wp6l  stoj^c  w  bryczce  zaci%}  konie  klxire  poleeialy  jak 
strzala,  lecz  w  t6j  zaraz  ehwili  utkngla  bryezka  o  kamieti. 
Woinica  podskoczyl  tylko  na  koile,  lecz  Chwalkiewicz 
kt6ry  powozil  stoj^c,  stracil  r6wnowag§  i  wypadl  tak 
fatalnie ,  it  nogq  zlamal. 

Z  wielk^  bied^  dopomdgl  mu  chlopiec  wygramolic 
8i§  na  bryczk§  i  powidzl  go  do  najbli4sz6j  wioski,  gdzie 
zawezwany  z  miasteczka  iyd  felczer  opatrzyl  go  i  w  lup- 
ki  6cisn^}  zgruchotane  kodci. 

Takie  bylo  nastgpstwo  odwiedzin  w  Brzezince  spro- 
wadzonych  przez  cale  inne  przyczyny.  NieobecnoSi  bo- 
wiem  Anieli  nie  mogla  dlugo  pozosta6  tajemnic^  dla 
Onufrego.  ^ona  jego  r6inych  uiywala  wybieg6w  na  u- 
sprawiedli wienie  takow6j,  lecz  w  koAcu  przyznad  mu- 
siala,  ie  jej  sam6j  niewiadomo,  dok%d  sig  Aniela 
ndala,  bo  pewnie  nie  do  Stanislawa. 

—  Chyba  do  Chwalkiewicza  wr6cila  —  rzekla  w  koA- 
ca  pani  Eoniecka. 

—  Zapewne  —  powtdrzyl  Onufry   machinalnie,  ukiy- 


—    166    — 

waj%c  ura2§  do  4ony  za  t§  j6j  oboj§tno66  —  Proszg  cig 
Marysia  napisz  list  do  ksi§dza  i  dowiedz  siQ  o  ni^.  Ja 
jeszcze  pisa6  uie  mog^^  bo  mi  si^  litery  dwojij  w  o- 
czach;  napisz  i  do  Stanistewa. 

Marysia  nie  zebrala  si§  od  razn  na  napisanie  Iist6W;  l§kaj2|c 
8i§  rycbl6j  od  obu  odpowiedzi.  Przewidywala  bowiem 
4e  Aniela  nie  mogla  wr6ci6  dobrowolnie  do  tego,  ktdry 
J4  odepchn^t;  ani  zeby  si;  udala  w  dalek^  do  Stanisla- 
wa  podr62;  lecz  pragn^c  uspokoid  m^isL,  ozn^jmi}a  ma, 
ie  list  do  ksi^dza  Eozii^skiego  i  do  brata  jui  oddany 
na  poczte. 

Onnfry  nie  mog^c  si^  doczeka6  odpis6w,  wzi^}  sIq  sam 
do  list6w;  a  tego  tei  chciala  2ona  jego,  aby  rzecz  prze- 
wlec  p6ki  nie  przyjdzie  do  zupelnego  zdrowia. 

Onufry  przewidywal  4e  Stanislaw  nie  odpowie  wcale, 
a  ksi^dz  Jan  odpisa},  ie  o  Anieli  ani  slychu  w  Brze- 
zince^  lecz  za  to  czyni%  tarn  przygotowania  do  dlabn 
Chwalkiewicza  ze  Zosiq.  Onufiy  przeczytawszy  list  ten 
nie  m6gl  oczom  swoim  uwierzyd.  Z  jedn6j  strony  za- 
trwoiyl  sig  o  Aniel§,  z  drugi6j  strony  malieAstwo  to  o 
kt6r^m  m6w]l  list  ksi^dza,  przerazilo  go  niewymownie. 
Niedosiedziawszy  w  bi6rze  spokojnie,  poszedl  do  Gru- 
czyiiski^j,  ktdr^  spotkal  na  knrj'tarzu  szpitala  6.  Laza- 
rza  zaj^tq  krz^taniem  si$  okolo  chorych.  Nie  widzii^ 
]6j  by!  jeszcze  w  sukni  zakonn^j.  W  tym  czarnym  ha- 
bicie  i  bialym  sztywnym  czepcn  na  glowie,  zmienila  si§ 
Pawlowa  nie  do  poznania.  Oera  twarzy  nieco  przybla- 
dla,  rysy  jakoS  zlagodnialy  •/  nie  byla  chud%  lecz  stra- 
cila  na  tym  zbytku  tnszy,  kt<5ry  najwigc^j  bywa  ozna- 
k^  przewagi  iycia  fizycznego.  Gala  j*j  postal  przybrala 
wyraz  nieslychanie  ujmnjqcy,  i  zdawalo  8i§,  ze  nawet 
odmlodniala ,  a  to  zt^d  zapewnie ,  i±  mydl  wy^sza,  mySl 
po6wi$cenia  i  milodci  owladnfla  j^  calq  i  ndnchownila 
to  CO  w  ni6j  bylo  za  nadto  wybitnie  ziemskiego. 

Onnfiy  pokazal  j6j  list  ksi^dza* 


—    167    — 

Zakonniea  odczytawszy  go  zalala  8i$  teami.  Odiyla 
w  kobiede  matka. 

—  C62  pani  myAliss  czyn!6?  zapytal  ji|  Eonieoki. 

—  Odpowiem  pann  za  chwilQ  —  rzekia  smutoie  •^ 
po2w6l  niecli  zasi^gn^  radj. 

To  rzektezy  odeszla  i  o  kilkanadcie  krok6w  stamtqd 
przykl^Ua  przed  krzytem  ^  gdzie  w  modlitwie  czas  ja* 
kid  zaton§}a.  Onofty  popatrzyl  na  ni^  chwilQ,  a  potem 
nie  mog%e  si§  oprzeiS  temn  aczucin  kt6re  bez  namyshi 
powiodb  kroki  zakonnicy  do  ottarza,  ukl^}  zdala  od 

Eiedy  GraozyAska  powstala,  odezwa}  si^  dzwonek. 
Pobiegia  za  odglosem  jego^  a  powr6ciwszy  rzeUa  do 
oczekajiieego  na  ni%  Onnfrego: 

—  Kazano  mi  jechacS  do  Warszawy,  bo  wielkie  tain 
zaUadajq  lazarety  dla  rannych. 

—  A  Zosia? 

—  Jeii  pan  po  nii)  i  przywieifc  ji|  z  8obi|  do  Era- 
kowa. 

—  A  jeili  mif  nie  oshicha? 

—  Przem6wisz  pan  do  ni^j  w  moj^m  imienin,  w  i* 
mienia  matki.  Z  reszt^,  blisko  to  drogi,  to  wst^pif, 
mo2e  si^  nawet  zjedziemy  tarn  razem.  Ot  widzidz  pan, 
prayszla  i  rada,  kt6r6j  sfcqdalam,  bo  oto  pojad^. 

W  sam^j  rzeczy  s^echali  si^  oboje  w  Eielcach  jedne* 
go  dnia.  Trzy  inne  siostry,  kt6r6  jechaly  razem  z  Gnt- 
czy^k^  w  odwieczn^j  klasztorndj  na  esowycb  resorach 
diyndalce  zezwolily  aby  wypocz^ti  w  Kielcach  jui  od 
pohidnia;  a  Onufry  z  Gruczyuskq,  w  tym  samym  po- 
wozie  klasztornym  stan^li  niebawem  w  probostwie  w  Brze- 
zince.  Po  przywitaniu  si^  wz%jemn6m  naradzono  «iQ 
kr6tko  wzgl^dem  Zosi.  Ksiqdz  niewymownie  si^  zdzi- 
wil  dowiedziawszy  si§,  ^^e  akt  udzanowania  kt6ry  ma 
przedstawiono  nie  jest  podptsany  przez  matk§,  ani  tei 
zezwolenie  opiekuna  przez  Onufrego. 


—    168    — 

—  No  to  sprawa  iatwiejsza  —  rzeH  Onufiy  —  w  go- 
dzin$  wszystko  da  sIq  zrobid,  bo  jest  czem  pogrozid. 

Esiqdz  wyslal  chlopca  do  dwoni  oznajmiajt^c  godci, 
i  od  niego  to  Chlapczyfiski  uwiadomiony  wpadl  do  iz- 
by  dzieriawcy,  a  potem  pewny  b^d^c,  4e  niema  dia 
niego  bezpieczei^stwa  w  Brzezince  i  ±e  dzierj!;awca  za- 
bawi6  masi  par^  godzin  z  przybytemi ,  zawin^l  8i§  kolo 
kantorka  Chwalkiewicza  i  takowy  wypr64nil. 

Onufiy  oznajmi}  Chwalkiewiczowi  bez  ogr6dki ,  po  co 
oboje  przybyli  z  GruczyAskq. 

—  A  m6j  moSci  dobrodzieju  —  odrzekl  dzier^awca  — 
ja  panny  Zofii  nie  przymuszam.  Wszakie  mi  j^  sama 
matka  oddala  w  opiekg^  i  jeszcze  mi  zwalila  na  kark 
8tarq  Szczepanow^ ,  kt6r%  iywii  musialem.  Rachunek 
bfdzie  got6w;  a  mam  t&i  i  dawDe  za  doznany  zaw6d 
pretensye. 

—  Pani  GruczyAska  —  rzekl  Onufry  —  nie  mogla  bez 
mojego  zezwolenia  rozrz^dzad  Zosi%,  a  co  si^tyczypa- 
pier6w  przedlosfconycb  ksi^dzn  jako  nrz§dnikowi  stanu 
cywilnego,  wiadomo  pewnie  panu  kto  je  podrobil.  Po- 
gadajmy  wprz6d  o  t6m. 

—  Alboi  ja  wiem  czy  one  podrobione?  To  nie  moja 
rzecz  dochodzid  tego. 

•  —  Ale  moie  s^d  zechce  wywiedzied  si§  od  pana  kto 
je  podrobih  Pierwsze  podejrzenie  pada  na  tego,  naczyj 
niytek  sfalszowanie  wykonane.  Zapewne  pan  wyjadnisz 
rzecz  w  §ledztwie. 

—  Mogg  i  tu  zaraz  to  uczynid;  ja  nie  robi§  iadn^j 
z  tego  tajemnicy.  Chlapczyftski  przywi6zl  papiery  z  Kra- 
kowa  tak  jak  s^.    Zreszt^  proszQ  o  nie! 

—  Z  najwi§ksz%  chgci^,  skoro  tylko  b§dzie  got6w 
6w  rachunek. 

—  0  niema  nie  pibego. 

—  Ale  ja  pro8Z§,  natychmiast.  Niemamy  czasu  ba- 
wi<5  tu  dlugo. 


—    169    — 

Wftrtd  tego  Zofiia  pdlglosem  prowadziJa  rozmowf 
z  inaik%.  Na  tagodne  tij  ostatni^j  przedstawienia  odpo- 
wiadaJa  zachwale. 

—  G6rko  moja,  apami^tig  sif.  Pyoba  i  ambic^a  o- 
wladn^  tob^y  a  jeszcze  jested  dzieckiem;  jak  wzro- 
^liesz  vr  iych  grzechacb,  to  szatan  we£mie  tak^  moc 
nad  tob^;  it  mn  si^  oprzed  nie  zdolasz. 

—  Dzi^kqJQ  za  przestrogg  —  odrzeUa  Zosia  —  nie 
trzeba  mig  bylo  8tawia6  na  rozdroiu  pomi^dzy  stanem 
wjakim  si^  orodzilam  a  tym  na  kt6iy  patrz%c  wycho- 
walam  si^.  Czyi  s^zisz  matko ,  ie  ja  mam  przywi^- 
zanie  do  tego  oto  starego  sknery?  On  tylko  by!  ostatni^ 
neieczk^  moj^.  Rzucona  w  dwiat  bez  imienia,  bez  ro- 
dziny,  wypchni^ta  z  domn  bez  ialu ,  pogardzana  od  tych 
kt6iym  dor6wna<&  Btan^m  8i§  we  wszyfitkiem,  tak  aby 
nawet  ich  dmiesznoAci  i  wady  przej^i,  c6t  mi  wi^cpo- 
zostaje?  Znajdicie  dla  mnie  dwiat  ktdry  mi  wystarczy, 
a  p6jd§  do  niego  cho6by  przez  ciernie,  choiiby  z  poka- 
leezonemi  nogami. 

—  0  dojdziesz  tarn,  dojdziesz,  by  led  miata  odwag;. 

—  Odwagg  mam ,  lecz  ktdrgdy  droga  ? 

—  Przez  milo6(S  i  cierpienie. 

Zosia  zwiesila  glow^.  Nastala  cbwila  milezenia. 

—  Go  ty  sobie  Easiu  mydlisz?  zawolala  Szczepano- 
wa,  ktora  dotqd  w  milczeniu  obu  rozmow  sluchala  — 
czy  ty  jq  chcesz  wsadzid  do  klasztoru?  Bylaby  dziew- 
ezyna  poszla  za  szlacbcica.... 

—  Zostaw  mi  matko  czas  do  namyshi  —  odezwala 
sif  Zosia;  ktdr^j  slowa  babki  przerwaly  bieg  mydlL 

—  Nie  mogQ;  jutro  rano  muszg  w  dalsz%  podr6i;  ty 
wrdcisz  z  panem  Eonieckim  do  Erakowa. 

'  —  Wsz§dzie,  byle  nie  do  niego.  W  jdomu  jego  to 
jak  w  niewoli;  smntno  jak  w  klasztorze^  powainie  jak 
w  szkole,  ghicho  jak  w  pnstce.  On  miQ  we^ie  na  e- 
gzamin,  a  2ona  na  przym6wki 


—    170    —  • 

.  ^  Praygotaj  8i§  panno  Zotio  w  drogQ  —  SAwdIa}  Ko- 
niecki  —  tn  w  tym  domn  zostaA  nie  moiiesz,  ja  ci§  nie 
chc§  mied  rowniei  u  siebie,  bo  ja  mam  d^iecl  i  I^kam 
819  przyklada  niepoBhiszefkstwa.  Pani«  Chwalktewioz,  pro- 
szf  napisa6  zrzeczenie  Bi§  wszelkich  pretonsyj  tak  do 
pani  GraczyAskidj  jako  i  do  c6rki  j6j  panny  Zofii;  a 
nast^pnie  proszQ  0  rewers  na  summg  posagow^  Anidi 
dan^  ci  do  woln^j  dyspozycyi. 

—  PrzyI6i  n62  do  gardla  panie  Koniecki !  -r-  zawolal 
Ghwaikiewicz« 

—  Nic  nie  pomote.  Ja  nie  odst^pi^  od  swego.  Pod 
temi  warankami  znibzczone  b^%  papiery,  mog%ce  df 
skompromitowai. 

Ghwatkiewicz  na  yvp6\  iywy  pisal  eo  ma  w  pi6ro 
Qnufry  dyktowal^  a  kiedy  skoAczyl  schwyd}  si^  za  gto- 
W9  i  zawohi}: 

—  Papieryl  gdzie  papiery? 

—  Oto  s^. 

Chwi^ewicz  potarga)  je  na  sztuki,  a  potem  obraca^ 
j^  si9  do  obecnycb)  zawolat: 

—  A  teraz  wynodcie  si^  st^d  wszyscy,  i  nieeh  was 
djabli  porw%! 


X. 

Opisywa6  podix^i  Anieli  po  opnszczenin  przez  ni^  do- 
inu  brata^  bytoby  to  opisywa6  w§dr6wk^  tobracz^;  gdyby 
do  t^j  podr6iy  istotnie.  bylo  przyszlo  tak  jak  j%  sobie 
uloiyl^a.  Ubrana  w  sukienki  na  p6}  wiejskie  a  na  p6t 
miastowe  jakie  nosi^a  dawnidj  n  Chwalkiewicza,  a  kt6re 
z  nakazn  Onofrego  zrznci6  mnmiJa  w  Krakowie  y  wyszla 
ka  polndniowi  na  Kleparz  npatrnj^,  czy  jq  nie  zechce 
wzi%dd  z  sob^  darmo  jaki  cblop  wrac^j^cy  z  taiigu  a  pr^* 


—    171    — 

tnjm  woz^m  do  Erdlestwa.  Lecz  cUop  nic  darmo  nie 
nczyni.  Moieby  za  p61kwaterek  w6dki  mogfat  byla  je- 
chad*  i  do  wieczora,  lecz  Aniela  pr6cz  kromki  chleba 
ktdrij  przy  stole  nie  tkn^la  teby  ji)  sobie  zacfaowa6  na 
posilek  wieczorny,  nie  miala  nic  przy  sobie.  Poszla  wi^ 
piechotq  przez  rogatk^  warszawsk^.  W  polowie  drogi 
do  Wilczkowic  siadla  pod  drzewem  wypoczi^i  nieco,  a 
wttm  nadjecfaal  wdzek  iydowski  a  na  mm  Szmnlowa. 
Aniela  zna}a  iyddwk^  z  widzenia  a  wi^cdj  jeszcze  z  o- 
powiadania  pani  Koniecki^j  o  stosankach  jakie  j^  ze> 
tkn^y  z  domami  Konieckich  i  QmczyAskich.  W  innym 
czasie  nie  bylaby  j^j  nigdy  nagabala ,  lecz  w  t6m  opn- 
szczenin  towarzystwp  nawet  wekslarki  stardj  i  podrM 
z  nii|  bylyby  j6j  milszemi  nii  ta  samotna  wfdrbwka. 
W6zek  wl6k}  si^  powoli,  tak  id^  Aniela  mogla  zaczepiii 
iyddwkf. 

Szmnlowa  zdziwila  si^  njrzawszy  siostFQ  Onnfrego  na 
Um  miejscu  pieszo  i  zapytala  j6j  gdzie  idzie. 

Aniela  opowiedziala  ]6j  w  krdtkich  slowach  te  wraca 
do  Brzezinki. 

—  Ny,  to  niech  panna  siada,  pojedziemy  razem.  Ja 
takte  tarn  jadQ ,  bo  mam  z-  panem  dzier2awc4|  interesa* 

—  A  jakie? 

—  Dla  czego  nie  mam  powiedziei?  Chcialabym  na- 
by6  od  niego  pretensye  jakie  ma  do  Pawlow^j  na  pi- 
taiie. 

—  A  kiedy  on  sig  z  jij  cdrk^  ieni. 

—  To  t64  dla  tego  nie  b^dzie  ]6j  procesowal,  i  mnie 
da  cessy^.  On  ChlapczyAskiemn  nie  wierzy^  dla  tego 
obciat  4ebym  ja  przyjechala.  Qn  wi6  4e  ja  bylam  6ru- 
cow6j  przyjaciolk^,  to  sobie  myiili;  2e  mnie  latwiij  p6j 
dzie  z  ni^  zgodnie.  Ale  to  dobrze^  ie  ja  pann§  Aniel^ 
spotkalam^  ja  mam  prodb^  do  panny  Anieli. 

—  A  jak%? 

—  Mnie  prosila  moja  znajoma  z  tamt^j  strony  k^ 


—    172    — 

inbiy,  ieby  ja  j6j  przywiozla  korali.  Panna  Aniela  we- 
:^mie  te  korale  i  przeniesie  je  przez  komor§ ;  nas  iyddw 
to  bardzi6j  strainiki  piinuj^. 

Aniela  nie  pojmowala  bynajmni^j ,  aby  przemytnictwo 
bylo  ju^  dia  tego  samego  przest^pstwem ,  ±e  jest  prze- 
kroczeniem  prawa,  i  ladzie  nawet  dwiatlejsi  od  nidj  nie 
widz^  w  ni^m  nie  innegO;  jak  prosty  spos6b  zaoszczQ- 
dzenia  oplaty  celn^j.  Przystala  wi§c  ch§tnie  na  propo- 
zycy^  i  opakowana  koralami  zsiadla  wczednie  z  wozka 
ieby  pieszo  przebyd  komor§,  na  kt6r6j  w  owe  czasy  nie 
pytano  o  paszporta  tylko  tych ,  kt6rzy  podrdiowali  w  ca- 
}ym  przyborze  podr64nych.  ^yd6wka  dawszy  j6j  kilka 
przestr6g  a  mianowicie  poleciwszy  \&i  drogq  nbocznq  i 
wskazawszy  karczm§  gdzie  na  ni^  ma  czeka6,  przeje- 
ehala  komorg. 

Obok  innych  zyskownych  zatrudnieA  prowadzila  on^ 
i  handel  przemytniczy,  a  lubo  uiywala  zawsze  do  tego 
trzecieb  os6b;  nie  mogla  jednak  przenie66  na  sobie, 
aby  jad^c  sama  nie  wzi^c  ze  sob^  takiego  przynajmnidj 
towaru,  kt6ry  nie  wiele  zajmuje  miejsca,  a  znacznij 
podlega  oplacie.  Jednakze  kiedy  niekiedy  6r6d  drogi 
napadala  j^  obawa,  ieby  jdj  nie  przytrzymano  na  gra- 
nicy,  rada  wi§e  byla  kiedy  si§  j6j  nasun§la  Aniela, 
kt6ra  w  t6m  dopom6dz  mogla. 

Aniela  przebyla  ju2  granicQ;  gdy  w  t^m  ujrzala  na 
wielkie  zadzi wienie  swoje  ChlapczyAskiego,  ktdry  wy- 
siadajqc  z  bryezki  zawolal  do  woinicy: 

—  Wracaj  do  domu,  ja  tu  ju4  dam  sobie  rad§  i  do- 
stanQ  8i§  do  Erakowa. 

Chlapczyfiski  wladnie  wtedy  adawal  si^  do  Erakowa 
po  papiery  Zosi. 

—  A  panna  Aniela  co  tu  robi?  —  zapytal  niemni^j 
zdziwiony  prawnik. 

'  —  Ja  wracam  do  Brzezinki  —  rzekla  dziewczyna  nie- 
dmialo. 


—    173    — 

0  ile !  —  pomy&lal  sobie  ChhpczyAski ,  ktdiy  obe- 
cnodc  Anieli  w  Brzezin; e  awaj;al  za  bardzo  niebezpic* 
czn^,  bo  dzieriawca  mial  rzeczywidcie  pewne  przywiq- 
zanie  do  swoj^j  wychowanicy,  tylko  ±e  chciwo66  jego 
przyttomis^a  w  nim  cz^sto  to  uczucie.  Chlapczy^ki  ni } 
maj^c  jeszcze  gotowego  plann  jakimby  sposobem  zapo 
biedz  powrotowi  Anieli  do  opiekuna,  uznat,  &e  przede 
wszystki^m  naleiy  mn  nie  padci6  j6j  z  r^^  dop6ki  cos 
nie  wymydli  stosownego  na  zniweczenie  j^j  zamiara. 
Wdi^  si§  z  ni^  przeto  w  rozmow$  diugq  i  szerok^^  a 
kiedy  Aniela  usilowala  odejd<i ,  aby  cz^mpr^dz^j  odniedd 
korale  Szniolow^j;  GhlapczyAski  zaw8ze  cz6m6  now^m 
J4  zagabn^l.  Dziewczyna  zniecierplivriona  przyznala  mu 
siQ  nareszcie  dla  czego  j^j  tak  pilno. 

—  Korale?  i  duio  to  tych  korali? 

—  Nie  wiem  wiele  sznurdw,  grube  jak  orzechy  la- 
skowO;  a  nawet  sq  i  wi^ksze. 

—  A  gdziei  one  ie  ich  nie  widad? 

—  Opasana  niemi  jestem. 

—  A  to  niebezpiecznie  I  Pas  graniczny  sig  nie  skoA- 
czyl,  mogq  ta  jeszcze  przytrzymad. 

—  To  ja  sig  i&t  dpieszg. 

Mimo  tego  dpieszenia  sig  ChlapczyAski  wci^  przy- 
trzymywa}  Anielg,  ai  t&t  nadszedl  jakid  stra^k.  Ghlap- 
czy&ski  njrzawszy  go,  zawolal  glodno: 

—  Panno  Anielo,  uciekaj  co  masz  sill 

Aniela  kt6ra  w  tdj  ehwili  dopiero  poznala  na  jakie 
si;  naraia  niebezpieczenstwo,  zadriala  z  przestracha; 
lecz  nie  bylo  czasu  do  namyslu,  pocz§la  wigc  uciekaiS 
przed  strainikiem. 

ChlapczyAski  wskazal  palcem  na  uciekaj  %C4  szepn%- 
wszy  w  ucho  stra^nikowi: 

—  Korale  I 

W  parg  minut  straiuik  prowadzi)  zaplakan^  Aniel^ 
do  nrzgdiL 


—    174    — 

W  ekntku  tego  podr6J;  j^j  wielki^  doznala  ztniany. 
Zamiast  do  Brzezinki,  wotonoj^  po  8%daeh  fiskalnjch 
a  wreszcie  osadzono.  w  wi^zieniu  w  Warszawie.  Szma- 
Iowa  dowiedziawszy  si^  o  pizytrzymaniu  Anieli ,  wyrza- 
kala  tak  jak  wtedj  kie^y  przed  wiela  laly  przytrzymali 
C\kBj^  z  okseftem  okowity  na  rogatee  w  Erakowie.  Od 
tego  jednak  czasu  w  r6:fciiych  okolicznodciaeh  iycia  tyle 
nzy  J4  zawody  spotykafy;  te  obecny  zniosla  daleko 
mQini^j  nit  tamteu^  nie  targala  na  Bobie  ezepea  jak 
wtedy,  lecz  zarazem  straeila  zupefad^  ch§6  jechania  do 
Brzezinki  i  nawrdcila  do  Erakowa  zaprzysi^g^jf^c  zem- 
8tQ  CUapczyAskiemn ;  ktdry  mial  tyle  bezczebiodci ;  i± 
si§  Qpomiaai  Da  komorze  o  cz^M  naleinego  ma  wysa- 
grodzenia  za  wskazanie  przemytnictwa.  Oczywidoie  i;e 
w  Erakowie  nie  wspomnia}  nic  o  t6ni  caMm  zdarzenin^ 
Szmidowa  takie  milczala  l^kaj^c  si^  gniewu  Onufrego, 
jak  r6wniei  naraienia  si^  na  strata  dobrego  indenia 
przez  tQ  chybioni^  spekulacy^. 

Taki  byl  powdd  dla  kt6rego  Aniela  nie  stim^ta  ani 
w  Brzezince  dok^  zmierzala ,  ani  w  domn  Stanislawa^ 
jak  to  byla  napisala  oposzezaj^c  Erak6w. 

Wypadki  zaszte  w  Warszawie  przy wrdoily  j6j  wolnoW. 
Zn^ana ,  shatfibiona  w  wlasnych  oezacb ,  nie  dmiala  si^ 
3gla8za<i  9m  ^do  Onnfrego  ani  do  Chwalkiewicza;  s^dz^c 
ie  im  wiadomo  jaki  j^  los  spotka}.  Pozostawal  jdj  przeto 
jedynq  ucieczk^  Stanislaw,  ktdry  nie  ntrzymnj^  stosun- 
k6w  z  reszt^  rodziny;  mdgt  nie  wiedzieii  co  j^  spotkaio. 
Teraz  wi^  poBtanowila  dopiero  wypehiki  to  co  zapo- 
wiedziala  w  li6de  zostawionym  przez  siebie  w  Erakowie, 
a  wspos6b;  jakim  podr6i  odbywa6  zamierzyla  wycho- 
dz^i  z  doom  Onnfrego.  Z  kawatkiesEi  ehleba  kcmiidnego, 
ktdry  rozdawano  wtedy  po  uiicadi/  opndoila  Warsssaw^ 
i  wiedzQC  nazwisko  wsi  i  najbliisze  j^j  miasteezko,  wlo- 
kia  8i9  przez  par^  lygodni;  Batrzymi;)|i|e  sif  po  par^ 
dni  ta  i  owdzie,  gdzie  mogla  znaleiid  jaki  taki  zarobek 


—    176    — 

wiejski,  byle  o  osdm  iM  dal^.  Stan^  wrMscie  a  eela 
swoj^j  podr6ty,  znfkaaa^  zniiioiia  moralnie  i  fixyoznie, 
i  dhigo  przemyAIiffida ,  jak  si^  pnedsntami  bratn  w  o- 
dsieiy  nienud  w  laohmany  poszarpan^,  z  twarzi|  wy- 
Uadh|  i  wynkzozon^y  podobna  racz6j  do  tebraczki  kt6ra 
sobie  dobrowolaie  ten  spoadb  iycia  obraia;  nit  do  sio- 
stry  dziedzioa  inacaDych  wtodei.  Weszla  do  dwoni  nie- 
iadalo,  lecz  j^  rini%oy  ofokn^^  a  kiedy  si^  o  pana  ca- 
pytata,  zaw<^: 

'^  Idt  preez  babo!  pana  w  domu  niema,  pan  dawno 
na  wqjnie. 

I  zatraasni^  drzwi  zoBtawiwszy  j^  na  kamiennycb 
sdiodach  prowadz%oyoh  do  wspanii^ego  pnedeionkn. 

Wiecz6F  si^  zbtiial  na  krAtkim  dnia ,  moeny  przymro- 
sdc  doskwieraly  a  Aniela  glodna  i  odziaoa  lekko  asia- 
&  na  stx^Miiach  plaoz^c  rzewnie.  Noe  byht  mi^na, 
lecz  j&niela  drisfi  z  zimna  nie  miala  odwagi  szakad 
gdzieiadzi^j  schronienia  i  posijka;  a  kiedy  si$  wreiBzcie 
podnieii  diciala,  ol  j^j  jni  niestarczylo,  i  nogi  onieAi 
}ii  nie  mogly.  Sen  zaczi^  obeiqia^  j^j  powieki,  sly- 
szata  jeszcze  przez  chwil^  gwar  shiiby  przecbodzqoij 
po  aieniy  a  poMm  atracila  znpefai^  wiedz^. 

W  tym  staaie  bylaby  zapewne  na  wieki  zostafai ,  gdy- 
by  nie  to ;  2e  w  t^j  sam^j  chwili  pani  doma  r6wniQ2 
jak  i  ona  walczyia  mi^dzy  iyciem  i  6mierci% 

Paoi  J6zefii  Eonieeka  mocni^j  jeszcze  po  wyjeidzie 
nfto  zapadla  na  zdrowin.  Pr^wi^zaaa  cal^  dusz^  do  Sta- 
nislawa,  kt6rego  powierzchowne  oznaki  mitotei  przjijmo- 
wala  z  ca2i|  azczeroAei^  proBtego  i  wietnego  serat;  nie 
mogla  znieM  rozstania  Bif  z  uim  oboj^tnie,  a  nmysl  jij 
dlngiemi  eierpieniami  cisJa  doprowadzony  do  pewaego 
stopnia  cznlodci;  ktdiy  zwq  przecznciem  ^  trapi}  ai^  ei^- 
gle  myAl%y  i%  jui  mfia  nigdy  nie  zobaezy.  T^  wfauinie 
aocy  fltan  j^j  adrowift  macant  ai^  pogorszyl;  kkaiz 
kt6i7  od  aiejakiego  ozaan  domu  j^  nie  opaszeziJ ;  pi!z«- 


—    176    — 

razil  si$  niektdremi  ztowr6ibnemi  sjmptomatami  i  na^le 
po  ksi^dza  proboszcza  wyslal  jednego  ze  shiiby  dwor- 
ski^j.  Shiga  otwieriy^c  gldwne  drzwi  utkn^l  o  Aniel^ 
i  potr^ciwszy  j^  nog^  zaklql  i  pobiegl  p^dem  na  pro- 
bostwo.  Esi^z  spiesznie  sIq  zebra!  i  poprzedzony  dzwon- 
kiem  i  latami^ ,  szedl  do  dwom  przygotowa6  dziedziczk; 
do  ostatni^j  na  t^j  ziemi  w^drdwki  w  wiecznod^  Zbli- 
iywszy  si^  do  sehodkdw,  njrzal  sknlon^  bezwladnie  ko- 
biet§;  i  zdziwiony  i&m,  kazal  j^  podme6<^;  lecz  Aniela 
byla  jVLi  szfywna.  Esi^dz  wsze^zy  do  chor^  pani, 
opowiedzial  lekarzowi^  kt6ry  wraz  z  innymi  domowni- 
kami  sypiabiiQ  dziedziczki  oposzczali;  i&e  na  schodach 
zmarzia  jakad  kobieta,  i  prosit  go  by  j%  probowi^  rato- 
wa6y  sam  zad  przystqpil  do  aktn  dwi^tego. 

Lekarz  zaj^l  siQ  przywr6ceniem  do  iyeia  zdr§twi^6j 
Anieli.  Wladnie  to  niebezpieczeAstwo  jakie  zagra^o 
jdj  bratow^j;  stalo  siQ  dla  ni^j  ratankiem.  Stniba  labo 
z  niech^ci^  mosiala  spelniad  wszystkie  zlecenia  lekarza, 
kt6ry  bawi^c  w  domu  pani  Koniecki6j  czas  jaki6,  wzwy- 
czail  byl  km^bmycb  lokiydw  do  dlepego  wykonywania 
rozkaz6w  swoich. 

Aniela  odzyskala  przy tomno66 ,  a  orzeiwiona  snem  i 
cieplym  napojem^  przyszla  zupefaiie  do  siebie.  Ghoroba 
pani  Eonieeki^j  weszla  zn6w  jak  sig  to  ez§sto  zdarza 
po  gwahownych  objawach  niebezpiecznych  ^  na  dawny 
gw6j  wlok^cy  si§  tiyb,  kt6ry  sztuce  lekiu^ki^j  najwifc^j 
zadawal  trudnodei;  nie  przedstawiiy^c  wyrainiejszych 
cech  charakteru  swego. 

Nazajutrz  lekarz  opowiedzial  pani  Eoniecki^j  przypa- 
dek  jaki  bIq  zdarzyl  z  ubog^  kobiet^  zmarzlq  na  scho- 
dach; a  pani  Koniecka  wielce  si$  ucieszyla  t6m  zda- 
rzeniem. 

—  Los  tdj  kobiety  ktdri^  nratowaci  Pan  B6g  dozwoUl 
zsylaj^c  na  mnie  pogr62k§  fimierci,  nie  mote  by6  dla 
mnie  oboj^tny.    Skoro  przyjdzie  nieco  do  siebie ,  niedi 


—    177    — 

j%  ta  do  mnie  wprowadz^ ;  a  tym  czasem  oporz%dzi(S  jq 
i  voiei  o  ni^j  staranie. 

Stara  klacznica  niech^ie  przyj^a  ten  rozkaz  i  od- 
dalaj^c  si§  mrnczala  ciagle  pod  nosem ,  bo  slndzy  nig- 
bardzi^j  nie  Inbi^  kiedy  pafistwo  ich  pelni^  nczynki  mi- 
losieme;  uwatoji^c,  te  ka^dy  taki  uczynek  jest  z  ich 
samyeh  8zkod% 

Zanim  dziedziczka  jednak  mogla  widzie6  Aniel;^  le- 
karz  ktdry  bardzo  pilnie  badal  calq  natar^  choroby  pa- 
ni  domu;  uznal  za  rzecz  potrzebn^  samemn  poprzednio 
wybada6  t^  kobiet^;  zdarzalo  bIq  bowiem,  te  iebracy 
przyposzczeni  do  pani  drainili  j^  jeszeze  opowiadaniem 
sw6j  niedoli  prawdziw6j  ezy  zmydlondj. 

Aniela  jednak  nie  chciala  wyzna<&  przed  lekarzem  kirn 
jesty  prosik  tylko ;  ±e  kiedy  nie  ma  pana  wdomn^  aby 
dano  j6j  jaki  zak^tek,  gdzieby  na  niego  czekad  mogla 
i  lyikQ  strawy;  cbo6by  ze  stolu  czeladnego. 

Lekarz  zdziwil  si^  t£m  ^daniem  i  zacz^l  kr$ci6  gto- 
w%;  a  pot^m  rzeU  do  nidj : 

—  W  takim  razie  nie  radzf  ci  moja  kobieto  stawatt 
przed  pani^  i  i^danie  twoje  w  ten  sposob  j6j  przedsta- 
wia&  Ona  bardzo  kocha  swojego  m^iay  lecz  przytim 
bardzo  nienfna,  a  miala  do  tego  slnszne  powody. 

Aniela  niezrozumiala  lekarza. 

—  Powiedz  kt62^  jested ,  i  dla  czego  koniecznie  chcesz 
czeka6  przybycia  pana  Eonieckiego. 

Aniela  milczala. 

—  W  takim  razie  nie  mo^.esz  ta  pozostad. 

—  Ah  panie!  ja  nie  mam  przytnlku^  zlitnj  siQ  nademn%. 
W  t^j  chwili  dzwonek  gloSny  dal  8i§  slyszed  z  po- 

koju  dior^j.  R6wnocze6nie  wbiegla  stara  klacznica  wzy- 
w^%e  lekarza. 

Stan  pani  Konieekidj  widocznie  sIq  pogorszyL  Lekarz 
szepn^  na  ncho  ksi^dzn  proboszczowi  9  te  nie  r^czy  za 
godzin^  iycia. 

12 


—    178    — 

—  Hielnioip.  im  przyprowadjski  ^  Itobidt;  —  ^pz^Us^ 
chora  w  chwili  odzyskania  napowrdt  przytomsoi^ci. 

—  Nieco  f6i!^j ,  teraz  nie  ma  na  to  czaao  —  odpo- 
wiedzial  tekarz. 

—  Ale  panic  doktorze  ja  chcQ  j^  konieoznie  widzie6. 
Lekarz  dal  zaak  r^kq,  klucznica  wy9z)a,  lecz  si;  aa- 

trzymala  za  drzwiami;  jakby  pragn^c  umyj^lnie  praewtee 
wypelaiieQifi  i^dania  chor^j;  kt6re  poczytywano  za  dei- 
wactwo.  Jednakie  chorzy  miewaja  takie  dziwaetwa.  i 
przy  nich  siQ  upieraj^. 

—  Idea  ftxa —  mniknql  lekarz  przechodzf^  przez  sieft 
bo  wireszcie  chora  jego  samego  wyslala  po  Anidf . 

Aniela  weszla  do  pokojn. 

—  HAvt  si^  tu  kn  mnie  —  przemdwita  stabym  gtosom 
paiii  Koniecka  —  kt62  jestei  ? 

'  flu  •  •  •.  ja  •  •  • 

—  Nietutejsza  —  przerwal  lekarz  —  niech-  past  wf 
niedsaitti  nkpotczebnie.  Jiatro  si$  pani  zni^  rozm^^wtez. 

—  Jutro  ? . . .  a  kU>i  panu  zapewni  ia  jotrO'  2yc  b^d^? 
cala  tzvroja   sztoka  nie  zdola  przjirzyniad  ^da  ucie- 

Zga^iflka  ostatnie  zaez§ly  si$  coraz  mocni^j  przed* 
stawia6.    Domownioy  otaczali  chon^. 

—  Stanislaw! —  zawolala  mz  jeszcze  cietayni  ^loeeoi; 
a  potem  vzekla: 

—  Przyprowadil^cie  mi.  iQ  2ebraczk§,  tylko  pami^ta) 
doktorze  2eby  j6j  na  niczem  niezbywalo  a±  do  powrota 
Stanislawa. 

Ghom  ai^  odwr^cila  y  wszyscy  pr6Gz  lekaroa  i  ksi^dza 
wyazltv  z  p^^ju. 

—  Spi — nseU  probos2X)z — ten  sen  inoie  j%  wzmecM. 
Pb  chwili  lekarz  nachylil  si^  nad  chor^^  &potom  do* 

tkn^mszBr  jiji  it^ki  raaU. 
-r-  ^ly,  aife  jst  ai9«Hi6  obodi^u 


—    IW   — 

Efli^dz  nkl^kl  i  zacz^l  odmawiad  modfitwy^  a  kiedy 
po^^rsMf;  rzok}  do  lekarza-: 

—  Trzeba  dopehii6  ostatni^j  woli  umieraj^c^j.  Nie- 
chaj  tej  mlod^j  iebraczce  na  mczem  nie  brakuje  ai;  do 
powrota  pafia. 

Vf  chwili  kiedy  pani  J6zefa  Koniecka  dogorywala, 
hnk  dziat  rozlegal  sig  niedaleko  Warszawy.  Przez  most 
z  Pragl  przewoiono  i  przeprowadzano  rannych,  a  mi§- 
dey  nidtt  by}  i  Stanislaw  w  mundarze  oficerskim  ^  kt6- 
rego  w  dor64ce  podtrzymywal  iohiierz.  Tym  iolnierzem 
byl  Maei6j  krawczyk. 

Zaniesiono  rannego  do  lazaretu,  gdzie  siostiy  milo- 
sierdzia  zaj^e  byly  postage  okolo  ehorych.  Przez  parg 
tygodni  walczyl  on  mi§dzy  iyciem  i  ftmierciq.  Mackij 
kt6Ty  lekko  byl  raniony,  jiii  wyzdrowial  i  tylko  codzien- 
nie  prayehodzil  wysiadywai  przy  16iku  swojego  oficera, 
Okolo  chorego  z  osoT^liwq  troskliwofici^  chodzila  jedna 
zakoanica^  w  milczenia  ze  spuszczonemi  oczyma  pelni^c 
obowi^zki  powolania  swego.  Ale  stan  chorego  codzien- 
nie  8i§  pogorszal;  gor^czka  wzmagala  siQ. 

Pe^mi^j  nocy  zakonnica  podawajqc  mu  }yik§  z  lekar- 
stwem  y^rzyt}ami6  Ikania  nie  byla  w  stanie. 

—  Siostro,  czemu  ty  placzesz?  zapytal  chory  i  wle- 
pil  w  ni{|  oczy  p^e  wdzi^cznodci ,  a  gors^czk^  zaf- 
skrzone. 

—  Zaiyj  pan ,  fo  pana  uleczy  —  rzekla  zakonnica  i 
wielka  Iza  upadla  na  lyik^  lekarstwa. 

—  Mdwisz  siostro,  4e  to  mie  uleczy?  wierz§  ci,  4c' 
gdjjrby  iycie  moje  dalo  si§  utrzymai,  tobie  bylbym  je 
winien.  Ty  placzesz  siostro?  twoje  Izy  same  powinny 
mif  tdeczy6.    Ale  ktod  ty  jest  anielska^  istoto? 

—  Jak  pan  widzisz,  jestem  siostn^  milosierdzia. 

—  Ja  ci§  kiedyd  w  iyciu  widzialem—  zawoM  chory 
cofftz  wi^ss^  goTfffiT^  rozogniony  —  nie  wiem  cz 
\v^Mo>  czy  flfl'jawie...  jalo.  tobie  na  imi^  siostro? 

12* 


—    180    — 

—  Siostra  Salpicya. 

—  Lecz  twoje  imi^^  zanim  wdzialad  sukienkf  za- 
konn^. 

Zakonnica  milczala;  hy  oeieraj^c. 

Gor^czka  wzmagala  sIq  coraz  bardziej.  Przez  cal^  noc 
sama  jedna  siostra  Sulpicya  czuwala  nad  Mikiem  Stam- 
sJawa.  Zakonnice  zmienialy  sIq  w  sali,  lecz  kiedy  na 
ni^  przyszla  kol^j;  rzekla  do  lazoj^cej  j^  siosiiy: 

—  Zostan  siostro  w  sali^  ja  }6ika  tego  nieodst^pi;. 
Ukl^Ua  i  pocz^la  si^  modlic.  Choiy  wyci^gn^wszy  r^ce 
chcial  J4  pochwyci6  i  zawolal  w  gpr%czce : 

—  Easiu! 

—  Co  ? — rzekla  zakonnica  przytlnmiony m  gtosem,  nie- 
mogqc  siQ  mimowolnie  oprzec  tema  wezwanin. 

—  0dzie2  ja  jestem?  —  krzykn^t  chory  zrywajijc  sif 
z  l6iksL,  lecz  natychmiast  sily  go  opndcily  i  opadl  na 
poslanie. 

—  Jested  pan  mi§dzy  swemi  —  odpowiedziala  zakon- 
nica—  kt6rzy  ci§  kochaj^  i  pragnii  twego  wyzdrowienia. 

—  Mi§dzy  ewojemi?  ^apytal  chory —  gdziei  moja 
iona?...  ona  mi^  tak  kocha,  a  ja...  Ale  tei  dliczny  po 
ni6j  odziedziczylem  maj^tek...  e,  ci  krewni  to  jak  kruki 
nad  j^j  cialem  kr^i^;  ale  ja  go  niepnszcz§.  Bo  cialo 
j^  to  ziemia^  to  ta  pigkna  ziemia  gdzie  tak  bnjno  ro- 
6nie  zboie...  Akt64  po  mnie  jq  weimie ?  Onufry,  to  glu- 
piec,  coby  on  robil  z  takim  maj^tkieni?  ha;  zapiszQ  go 

'  Zosi!...  zawolaj  notaryusza!   Zosia  b^dzie  umiala  niy- 
wai  maj^tkn.    Dla  Anieli  zostawi^  parQ  krdw  i  ciel^t, 
ona  niczego  wi^c^j   nie  pragnie..,.  Kasi^  na  karczmie 
08adz§;  b^dzie  mi  ran;  opatry wa<^ . . . 
I  schwycil  r^k^  za  ran$  a  potem  zawolal: 

—  Kasiu!  boli! 
Zakonnica  poprawila  kompres. 

—  Tyfi  mi§  niegdyfi  wygoila  pocalankami  a  nie  ma- 
tei^;  czemu  teraz  niepr6bnjesz  tegosamego  lekarstwa? 


—     181    — 

Siostra  Snlpicya  zaslonffa  twarz  r^kami.  Kiedy  je 
odj^la  miaia  oczy  lez  jeszcze  pefaie;  lecz  na  twarzy  j6j 
malowala  sIq  spokojnoAi  i  rezygoacya.  *  Schylita  si; 
wreszcie^  aby  8i§  zblieka  przypatrzyi  choremu,  i  ogro- 
mna  ha  spadia  z  j^j  oka  na  twarz  Stanislawa.  Chory 
sif  wzdrygn^}. 

—  Ach  jak  mi  dobrze! —  zawo}a} —  siostro  Sulpicyo, 
tak  mi  btogo^  podaj  i^kf. 

Pochwycil  jq ,  przycisn^}  do  ust ,  lecz  nagle  r§ce  mu 
opadly.    Jnt  metjl, 

Smier6  Stanislawa  nast^pila  w  kilka  dni  po  Amierci 
jego  4ony.  Testamentu  po  nim  nie  znaleziono,  gdy  tym- 
czasem  pani  J6zefa  Koniecka  miala  w  bi6rku  swojem 
testament  napisany  od  lat  kilka  sporz%dzony  naleiycie. 
Maj^tek  caly  zapisala  na  przypadek  i^mierci  m^iowi 
swemU;  teraz  wi^c  spadl  takowy  na  rodzeAstwo  Stani- 
slawa. Onnfry  i  Aniela  ujrzeli  si;  naraz  w  posiadanin 
znacznych  di^br.  Onuiry  listownie  zawiadomiony  przez 
Macieja  o  dmierei  brata,  zjechal  do  Warszawy,  a  potem 
nda}  si;  do  wsi  jego,  gdzie  Aniela  mieszkala  na  lasce 
prawie  proboszcza,  bo  jt)  oficyalidci  Wygnali  ze  dworu. 
Onnfremn  towarzyszyl  w  podrdiy  na  wied  Maci^j ,  i 
z  nim  razem  i  z  Aniel^  mieszkal  czas  jakid  w  Warsza- 
wiO;  p6ki  si§  nieskoi&czylo  post^powanie  spadkowe.  Chcial 
on  byl  zaraz  opndcid  Onnfrego,  mdwiqc  te  musi  si;  za 
robots  cgltfiaA ,  lecz  ten  ani  sobie  tego  m6wi6  wi^c^j 
razy  niedah 

—  Mamy  na  tyle —  rzekl  mu  -—  ie  nam'wszystkim  wy- 
starczy.  Zawszed  mi  powiadal,  te  cig  dziecinna  iylka  ci^- 
gnie  na  wieil;  wi^c  zostaA  na  wsi.  Co  do  mnie^  ja  woIq 
w  miedcie.  Jniem  tak  nawykl  do  mojego  bidra^  ±e  mi 
6i§  przykrzy  teraz.  P6ki  byla  czynno6<S  w  s^ach;  to  mi 
si;  wydawalo,  jakgdybym  pracowal  w  cudz^j  sprawie 
i  przesiadywatem  po  kancelaryach  caly  dzieA ,  ale  teraz 
to  mi  sif  straAznie  czas  dhigim  byd  zdige. 


—  ia2  — 

r^  J»  bo  lia  wsi  wc^Q  mieazfcad,  am^il^  J^jioby 
m  w  Br^ezuice.  Ta,ia  takie  tiiozoe  pastwiftka*-^  rzakbi 
Anida. 

—  No,  to  cbyba  jie  .choesz  z  Maciejejn  goap^odim- 
w^,  bo  i  om  lidbi  bydio  —  rzeW  Onufry. 

—  Pasalem  je  byl  dawni^j —  odpowiedzial  M^QJ^j* 

—  Kto  paft? —  Mpytala  Anidia. 

—  Bylem  za  pastucba  na  Zwierzy&cu. 

—  Wi§c  przyataj§  na  prapozy<^y§  twojq  braei^.  Pan 
Maci6j  nie  bgdzie  mi  wymawia}  te  ja  do  nio^ego  (ylko 
do  bydb;  jak  mi  to  czasem  Chwalkiewicz  gadM. 

—  A  ty  Macieju  czy  przystajesz? —  zapytaJ  Omifiy. 

—  Przystaj§  ale  pod  jednym  waruhkiem. 

—  Jakim? 

—  ^eby  ksi^dz  KozijEiski  opowiedzisd  poprzednio  pm- 
joie  Anieli;  dia  czego  Brzezinka  tak  dla  mnie  mtta.  Je- 
ijeli  po  tern  opowi^dzeniu  panna  Aniela  nie  zvueni  #wor- 
|ego  slowa,  wtedy  mog§  byi  pewnym,  ie  przyjmie  m^- 
j^  r^kig  nie  dia  samycb  mych  zadng  paBtoazycb,  bo 
j^  sloiylem  takie  za  hrabiego,  Inbo  krdo^j  mt  za  p^i- 
stucha.  Ksi%dz  Jan  opowie  tg  history^. 

Tak  wi^c  Brzezinka  dpstala  si^  Maciejowi  i  AnieU »  a 
dobra  "w  ^azowieckiem  poazly  na  sprzedai  i  cz^i  z  m^- 
my  kupnii.  poskiyla  na  nrzi^dzenie  Brzezinki  zmJAOwa- 
n^j  jEU^lemi  dziertawami ,  a  8zczeg61ni^  08tatni%.  Cbwa}^ 
kl^wjyez  bowiem  wyleczywszy  si^  z  wypadkn,  po  ktAryiQ 
na  wieczn^  pami%tkQ  zostala  mu  jedna  noga  kr4^ts^  i 
przyjtjpffi^k  kntemogi;  zacz^l  niszczy^  wied,  aby  akorzy- 
sta<^  ae  4mierei  w^adcicielki  i  j^j  spadkobiejccy.  Musiaiid  go 
wreszcie  wyrznci6  z  dzieriawy,  darnj%o  mu  wszyakki^ 
pretensye  byle  tylkp  r^  z  nim  skoi^(^£. 

Starsy  Eozij^sey  po^ostali  przy  «zynku  »pod  beeak^^, 
tylko  te  odrazu  splacjli  Gni^zy&gk^,  kt6ra  zaweswala 
ZpsiQ  do  Warszj^wy  nie  €be%^  wr^cad  wi^a^  4o  K#a^ 
kowa.  Tarn  o^/i^  j^  nf^  mi^^kflnie  do  jalti^jji  l^dowy, 


—    1«3    — 

vitaaos^  j43  injmmb  {ftlasy  seUe,  Staler  ^jdac  Etadb- 
8ki6j  nie  chcial  povzudi  dziadowsici^  odaiefy^  a  Inbo 
oMsa  JQgo  dawala  «mi  Towarzyetwo  Dobroosyaiiodci 
eonM»iite  po  kilkJmatoie  ziotych  i  ojtm  obkd  paByUa, 
4o  przeciei  to^arzysze  staroa  zawsze  mti  vymaWiali  ie 
itoayni  miejsee  zabieira  i  przedw  o6rce  jego  powstawaM, 
ie  <^oft  dd  domH  wzi^d  nie  t^iee',  a  staoy  itaiiai  bS^ 

Simoiowsa  panowala  jedzoae  przez  iat  pa¥$  na  stotkia 
w  sieni  domii  gdzie  byl  szjnk  '^pod  heoAi^'*^  a  pctab 
osiadla  na  hipach  swoich,  wychowaj^c  wnaki  i  pra- 
wnnki  na  ptzyszlych  bankier6w  i  przedsi^biorc6w.  He 
razy  wszak:^e  ze  star^  Koeiitek^  o  dawnych  czasach 
i  ladziach  zgadala  sIq  ,  unikala  zawsze  wzmianki  o  CUap- 
czyAskim.  Wszelako  pewnego  raza  kiedy  Koziiiska  tar- 
gowi^a  dla  siebie  korale  i  rady  j^j  zasi^gala,  rzeUa 
SzmtdewA  a  w^stetmieiiiem : 

—  Nie  takie  to  ju4  korale,  jak  te,  kt6re  ten  szpieg 
Chlapczyi&ski  denuncyowal. 

—  A  c64  si§  z  nim  stalo? 

—  Ny,  albo  ja  wiem ,  on  potem  w  czasie  wojny  szpie- 
gowid  moie. 

0  tern  samem  zdarzeniu  rozmawiala  takie  pewnego 
razn  Aniela  ze  swoim  m§iein. 

—  A  wiesz  ty,  moja  Anielcin,  jaki  los  spotkal 
CUapczyi^skiego  ? 

—  Nigdy  0  nim  od  tego  czasu  niestyszsdam. 

—  Ale  ja  slyszalem,  a  racz^j  widzialem  go  po  Smier- 
ci.  Nadjechalidmy  wladnie  pod  Milosn^,  kiedy  taJ:  przy 
drodze  wisial  jakid  czlowiek.  Byl  to  ChlapczyAski.  Po- 
wiadali  ladzie  we  wiosce,  ±e  jsksA  stara  2yd6wka  w  zlo- 
tym  czepcn  i  z  placht^  na  glowie  naprowadzila  koza- 
k6w  do  chalupy  gdzie  on  nocowal  ukryty  w  sianie,  a 
kozaki  my61%c  iQ  to  Bzpieg^  powieeili  go.  Bo  to  w  ten- 
czas  z  jedn6j  i  drogi^j  Btrony  zar6wno  moshna  si$  bylo 


—    184    — 

do8ta6  na  gal§i,  zwlaszcza  jeili  kogo  przypadek  napiro- 
wadzil  na  lini§  bojowa. 

Histoiya  dalsza  Zosi  inny  znpehiie  przedstawia  szereg 
zdarze^,  kt6re  mogiyby  same  przez  8i$  stanowi6  osnowQ 
odr§bii6j  powie6ci.  W  zakresie  czasa  koAcz^cym  pobie- 
tne  opowiadanie  losa  kilku  powyi^j  przytoczonych  osdb, 
Zosia  mieszkala  w  Warszawie^  a  wiadomodd  o  ni^j  do- 
sz}a  wtedy  dopiero  do  Xrakowa,  kiedy  si^  dowiedziano 
0  6mierci  j^j  matki.  Zosia  jednak  byla  jut  wdwczas 
tom^  jakiegoi^  pulkownika  od  Kabardy&c6w. 


K  o  n  i  e  c. 


Aleksamdbr  SxUiQEWICS. 


PRZEGL4D  PISMIENNICTWA. 


9  Swiat  coraz  prozaiczniejszy  —  Awiat  wierzy  tylko 
w  rzeczywistodiS —  marzeniem  jego  s^  liczby;  a  zatem 
poezyi  w  ijdn  niema;  a  jei^eli  si$  gdzie  zjawi,  rzadki 
to  ptak!" 

Harzekania  tego  rodzaja  powtarzaty  si^  i  dawni^j, 
powtarzaj^  si§  i  dzid  —  ale  nieidzie  zat^m  ieby  loko- 
motywy^  telegrafy^  gieidy,  niezostavrily  bodaj  malego 
k%cika  dla  poezyi; —  przeciwnie,  pod  naciskiem  pary,  kar- 
86W;  elektryczn^j  iskry  i  eal6j  tej  materyaln^j  cywili- 
zacyi;  wyrabia  8i§  Swiat  wewn^trzny,  tul^cy  si§  do  do- 
mbwego  ogniska,  do  zamierzchtej  przeszb jici  ^  do  mgli- 
gtych  rojeA  o  tern  eo  bfdzie,  czego  pragniemy;  a  najlepi^j 
czerpii|cy  sil§  8W%  w  wierze,  nadzieJQ  wBoga,  prawd§ 
2ycia  w  niedmiertelnych  pifkno6ciach  i  cadach  stwo- 
rzenia. 

Nie  z  powiklanych  zat6m  interesdw  i  d^eA  materyal- 
nych  wplywajakied  zw%tpieiiie  w  poezyj^,  ale  pr^dz^j 
przypisaibym  to  nmoiqcym  sif  poezyjom  i  poetom. 
Wzgl^dne  wydoskonalenie  formy  zewn^trzndj  znamiona* 


—    186    — 

j%ce  niemal  wszystkie  dwieisze  atwory,  sztaka  lymo- 
twdrcza  posoni^ta  do  wysokiego  stopnia^  sprawiaji^  ie 
ta  rymowana  mowa,  jak  szmer  ci^le  spadaj^j  kas- 
kady  zaczyna  nieco  si^  przykrzyd,  i  niecierpliwiii ,  bo  ta 
zhLdna  szata  sztuki,  kt6ra  si§  oldniewa,  n^ci,  piedci  ucho 
mnzykalnemi  diwi^ki,  tak  doskonale  umi^  maskowad 
niedostatki  prawdziwego  natchnienia,  tak  zr^cznie  adawa<S 
krzyk  uczucia  wyrywajs^y  si^  z  serca,  te  przeczytawszy 
niejeden  taki  utw6r,  nieamiesz  sobie  zda6  z  niego  spra- 
wy.  Przeciei  to  tak  pigknie  powiedziane,  tak  plynne,  a 
jakie  rymy,  a  jakie  brylanty  wj^raiefi !  powinno  by  mi§ 
wzTuseyiy  nuieid  w  fiiviat  ideals,  padiae&£  d  Idlka  nieb 
na  skali  dacha.    Gzemui  mi  tylko  podziw  zostaje?! 

Oto  dla  tego  ie  prawdziwi  poeci  s^  zawsze  rzadcy; 
natchnionych  wieszczdw  nieprzybywa  co  rok  wraz  z  ja- 
sk61kami;  st61ecia  ich  rodz^;  co  nieprzeszkadza  iiby  od 
tZBJsa  do  tKasn  siemi^li  zjawia6  sif  wttjid  poesyi,  kt6- 
rzy  prowads^  dal^j  gmach  sakieAlony  prfeez  genittss, 
dopeinia|ae  go,  rozwijaj^c,  komentajfic,  i  jeiaeli  f>n  z  nie*- 
ba  bra!  7  oni  zeA  bior^. 

W  tir6rcz6j  epoee  wieszczi6w  natchnionych  nic  hf  ei 
niewadzalo,  ieby  dwt«i  caly  rymem  si§  odzywai;  leox 
w^iaki6j;  kiedy  aitystofltwo  za  natcfanieoEie^ttohodzi,  asta- 
wna  prodokcya  utwor6w  z  przymiotami  wzgl^dn^  do^ 
8koniJ)oddy  nadzwyczaj  nnrsy,  bo  08ial»a  whucg  w  pna^ 
wdzi^  poezyJ9;  a  co  gonrza;  tak  przyglasza  ipiew  pi^ 
wdziwego  natehmenia  i  nczuciay  dpiew  mgcz^doi^  nia* 
vrymnskany;  niedbaj^y  o  elooisti|  szatiQ,  o  wyBsakami 
hani0Qi4  rymdw,  »  prosty  i  nieobrachowany  na  efekt 
jak  krzyk  boleici,  jak  tea  lieroty,  jak  t^kmota  tnlacza^ 
lub  jak  udmiech  niewinno6ci  i  szcz^dcia,  ie  czytelnik 
mai^  wprawoy  w  tQ  aztiik^  ritidn^y  mi^SBa  si^,  i  ezQ- 
8to  pifkiie  pozory  bierze  za  isiot^ 

Jefli  tei  to  fladaojem  fcryfyki  imda/k  stQ  indzid  poco*^ 
rom  i  odr6toii^  te  piQknoM,  kt6re  tryakij^  z  xtiobfiajtk 


—    t87    — 

Jkazywifti  gdsm  Ug^  jMdio  fxrawdziwegio  fiaAobnieaia,  a 
gdxie  s%  ty&o  drizjcb  oatduuieik  odblaakl  Bz^z  ni6- 
poi^ledn^j  irudnotei,  jbe  w  tym  eMne  po^yeznyeh  Iumi- 
ceit6Wj  niejeden  ifiew  ginie,  ooby  in6gl  panowa^  iMd 
dE»8zaiBai  gdybj  ma  towarzyszyla  dsssa  i  vtdrowaJo 
echo.  Je^Ubym  te  m^l  u£y6,  okszego  od  przediaaiotii 
pardwBaALa,  powiedzialbyitt ,  ia  oiejeden  uidywidiuilBy 
teoor  zerwalby  flobie  piaisi,  chc%e  panowaiS  nad  zgiet- 
kiem  i  utrzymac  i»f  przy  gloeie.  Zreezt^  d^  kttezy 
berlo  dzier^  w  poezyi  od  wielkiego  uacizego  Utei!aie- 
kiQgo  niGhU;  nieoddali  go  dot%d  nikoma;  miloi^  dla  nich 
BieEswietrzsda  jeszcze,  l»iowa  ich  niefltracUy.eearodzieli^ki^ 
potggi ,  A  ohoc  xiiekt6re  zmlkiy,  jaueze  je  fifacbttOQy.  Nia- 
wiale  jest  fio  powiadzied;  czegoby  oni  j«i^  niqiMmiddzieli; 
a  ichoiowazy  cob  aowego  powiedziec,  aioM  dwiat  t^ 
wn^trzay  odmieoil  sif  tak  bardzo?  przyczyny  naazyeh 
smtttkiw  i  naszych  rado6ci  odmieniiyfe  819  takto? 

Ta'tradnodc  dla  talontii  w  osi^gaieaifi  wBzechwladz^ 
tWA  genkkseu  zdradza  si^  z  kaid^  fltrony  przez  nie- 
zoi4»dowaiie  usilowaiiia;  gor^zkowe  zabiegi  eo  do  for- 
mjf  id^;  eatefyki.  Znajdzieae  niewieie  takich  poetdw 
w  tym  stektt  brzQCz^eydi  i  diwi^cwyeh  strof,  coby  nie*- 
wywieszalo  ohorfl^gwi,  nieobiendD  celu,  nieazukalo  drogL 
UbJIe  Aoi&tk\  doprowadzajqc  do  roapaczy;  kaibq  wdrar 
pywa^i  «iQ  na  uiodoBt^pne  azozyty,  wyiiiydywa6  bodi^ 
nowe  kfllftycd  ^  aby  mie(i  sbw^  opiewania  ich  memida 
J^diii  teA  iieiiek;sy4  na  pda  i  }i|ki  przegrywa^  na  pasto- 
as^  Aetftiy  i  oxtaziowa6  ai^  nad  naiwnoMii  dUbopkdw 
opowiadfly^cyofa  k^iehe  bfgki;  dnidzy  gaitbzfi  oalo- 
wiekiem  a  aadskaknji^  natairze  bij^  czolem  praed  du« 
ebem  atTiimyka  i  kamyka,  gwiaadeczki  i  paj^ozjmy — 
pobojnii  paateiiici  Acdg^jqcy  roiiaiiego  Boga  w  atworse- 
nio !  iMvi  tefy^  m^  w  mroki  ttunierzchldj  dowiatezczy- 
z^y  iiieir<a|%o  w  odgadywane  knta%  dzi6iǤszB  aeaaoia 


—    188    — 

i  rojenia —  owi  pytaj^  Awiat  o  zagadki  paiy  i  przemy- 
shi  y  szukaja  poezyi  na  dnie  retorty  chemiczn6j ,  w  pryz- 
mataeh  kraszodw,  w  skamienialoAciach  geologa^  w  ziel- 
nika  botanika;  w  logarytmach  gwiazd;  w  teleskopach^ 
zgola  w  ci^ym  obszarze  wiedzy,  jakby  wiedza  niemogta 
si§  obejM  bez  tego  godcia,  kt6ry  niepotrafilby  moie  roz- 
wi^za^i  prostego  twierdzenia  o  przystawanin  tr6jki|tdw. 
6  wszystkich  tych  moina  powiedzie<&,  ie  maj%  i  dobre 
i  zle  za  8ob%.  Dobre;  bo  szukaja  celu^  bo  chc^  przez 
poezyJQ  udwiQcid  idoQ;  a  takie  szczere  zaj§cie  si§;  taki 
entnzyazm  6wiadczy  o  pragnienin  powszecbnego  dobra^ 
0  rozmitowania  si§  w  tern  co  pi§kiie.  Szlachetne  wzra- 
szenie  drga  w  tych  rymach;  samo  potr^canie  o  wielkie 
rzeczy  obchodz^ce  dwiat  caly,  aiycza  jai  pewn^j  powa- 
gi  i  godnodci,  jaki^j  nieznajdziesz  w  owych  zsdotnych; 
pustych  wierszykacb  maj%cych  niegdyd  tak^  wzi^todiiy 
kiedy  im  wt6rowa}a  gitara.  Dzid  instrament  ten  bez 
stnui;  bo  i  poezyja  przestata  by£  dzieckiem  mewinndj 
rozrywki  dla  zabicia  czasn,  zrobiono  jq  nauk^.     ' 

Obok  m  strony  zaletn^j  jeBt  i  draga  ajemna.  Nanka 
i  sztuka  nierobi  jeszcze  poety.  Poezya  niczego  niepo- 
trzebnje  tylko  teby  byla  poezya  Kto  ottzjmaX  od  Boga 
w  darze  ow%  tajemn^i  iskierk^  zapahi;  dpiewa,  i  na  tern 
koniec;  albowiem  dla  t^j  sam6j  przyczyny  te  ma  dar 
natchnienia;  iA  namaszczon  na  wieszcza^  dpiew  jego 
staje  siQ  thimaczem  wszystkich  boledci;  nadziei,  d%ie& 
i  rojeti  8p6lczesnego  mu  6wiata.  NiemoJina  sobie  z  g6ry 
z9kotyi :  ot62  bfdQ  thimaczem  mego  pokolenia;  ot62  jego 
tajemnice  wydpiewam!  System  najlepidj  wyrozamowany 
niezast^pi  wrodzonego  darn  nieba.  Dwa  wiersze  poe- 
tycznego  geniaszn  wi§c^j  zawsze  powiedz^,  mt  tomy 
rym6w  o  ladzkodci.  Niezawsze  kto  chce  sp6tecznoM  na 
sw6j  kr6j  przerabia6;  posiada  tajemnicQ  wiekn. 

Zreszt^  pr6ina  to  mozola,  goni6  za  nowemi  kraina- 
mi  poezyi,  kiedy  wiemy,  te  gniazdowa  j6j  siedziba  je- 


—    189    — 

dna  je0t;  o  tyle  niesko&czona;  rozmaita  i  niewyczetpana 
dla  potqtni)  wyobraiai,  i  twdrczego  dacha ,  o  ile  ciasna 
i  zatyta  dla  nboiszego  talenta;  gniazdem  Mm — seroe.  Od- 
k%d  6wiat  dwiatem  nikt  niedpiewal  i  dpiewad  niebgdzie 
tylko  Boga;  natnrg  i  mib66.  Niech  si^  Awiat  przerobi 
jak  chce,  nieoh  prac§  zastqpi  mechanizm;  para  pod  oblo- 
ki  onosiy  iiier6wiio6<i  rodu  i  mig^tka  wyrdwnaj^  si;  pod 
lini;  i  wagomiar,  formy  rz^ddw  tak  wydoskonal^  i/e 
ka^y  sam  b^dzie  Bi^  rz^dztt^  dla  tdgo  wszyslko  to 
moie  tylko  dawa6  pewien  ton  poezyi;  pewn%  szat^,  ale 
przeto  nieb^ie  ani  j6j  pierwiastkiem  ani  celem.  Pra- 
wdziwy  poeta  zawsze  i  po  wszystkie  xczasy  idzie  opa- 
trznym  pr^dem  swoj^j  epoki;  niesznka  gO;  ani  oglasza 
ie  go  znalazl,  ale  dla  tego  po  prawdzie  jego  pie6ni;  po 
wzraszenin  jakie  na  tobie  sprawia^  cziyesz  go  i  widzisz 
jak  idzie  po  pa&skidj  drodze^  i  slnib^  pelni. 

Stdsownie  do  zwyi  rznconych  my dli ,  nwaiam  tii  dwa 
rodzaje  literatary  gl^boko  od  siebie  rdine,  i  to  maj^ce 
do  Biebie,  ie  w  miar^,  jak  ksi^ki  si^  mno2f|;'przedzia} 
rozgraniczaj^cy  je  coraz  si^  bardzi6j  rozszdrza.  Jeden 
rodzaj  pochodzi  z  serca,  •  z  poj^cia,  z  osobistego  iycia^ 
i  on  to  najtrwalsze  dziela  tworzy.  Aieby  w  nim  sym- 
palyczny  glos  zabrad,  potrzeba  my^led  przez  si§,  widzie<i 
wlasndmi  oczyma^  a  racz6j  samemu  przechodzi<i  katasze 
nami$tDo6ci  ^  doznawa6  zawod6w  nadziei ,  a  plakad  gorz- 
kiemi  i  slodkiemi  Izami ;  z  ktdrych  bIq  Bklada  iycie  ser* 
ca.  Rodzaj  ten  y  aczkolwiek  niejeden  pi'zyswaja  go  sobie, 
liczy  nader  szcznpl^  liczb^  wybranych.  Drngi  znowa 
winien  rodow6d  sw6j  ksi^si^kom ,  i  li  tylko  ksi^ikom ;  naj- 
ez^cidj  niemanic  wsp61nego  z  w^tpieniami  mydli ,  z  walka- 
mi  i  cierpieniami  wewn^trznemi.  Jestto  proste  pami§ciowe 
iwiczenie  posiikowane  sztnkq  zr^fcznego  przerzueania 
slpwami  wysznkanemi;  brzmi£|eemi,  jak  te  gwi^wne 
dwiattp,  kt6re  malarz  Uadzie  tn  i  owdzie,  aby  efekt 
wywolad  w  plaski^  i  niemdj  kompozycyi.  —  Rodz%j  ten 


—  m*  — 

is  piwmtelwy  tep  na  amysly  Jatwewierae,  dkwalce  fife A)^ 
dwiadozone  —  leez  niedhigo  ti*wa  1x>^  TUn^^^tienie,  bo  nagfy- 
poci^  prgdko  ostyga. 

Do  pierwBzego  rodzajn  nistlei^,  z  tak^  wdzi^zno6eu| 
przyjmowane  ntworjr  poetyczne  iS^piewaka  Mohnrta,  mia- 
nowicie  naji^wieMj  wydane  przezeii  Drobne  Poezf/je.  Od 
pocz%tkn  swego  peelycznego  zawodn  jest  on  wieraym 
i  prawdziwym  ihimaczem  doznanych  wra^A,  natchnio* 
nym  piewcij  tradycyonaln6j  wiary  przodfc6w,  malahsein 
cichych  seen  przy  domow^m  ognisku^  patipyarchalnego 
iywota  szermierzeni;  a  zawsze  kochankiem  proBtoty;  spo- 
koju  i  t6j  wielki^j  oiflzy  kt6ra  jedna  usposa'bia  na  czlo^ 
wieka  wielkiego  nawet,  cho6by  w  najlichflzym  stanie: 

Bo  nieto  wielkie^  co  bywa  sznmne 
Ani  to  wielkie,  eo  si}%  domne; 
Ani  to  wielkiO;  czego  nie  zmierzy<5*, 
Jeduo  to  wielki^  —  w  co  ezteku  wierzy6 
Jedno  to  wdzi^czne^  co  czleku  graeczne, 
A  jako  sprawy  Boie  jest  wieczne.... 

Jest  to  podziQka  za  niejednq  chwil^  natcfanion^:  Mo- 
^.na  \j^t  dmialo  powiedziet^  j:e  cisza,  jest  najmitezs^  Hnz^ 
W.  Pola;  ona  go  prowadzi  w  cienie  odwiecznych  bo- 
r6w  aby  mu  gadaly  swoje  odwieczne  dzicge,  ona  do  kla- 
sztoru  wabi,  gdzie 

Najdzielniejszy  duch  w  skupiemu  — 

gdzie  §wi§ta  legenda  rozpowiada  o  cndach  wiary,  gojuc 
rany  zadane  od  ludri  —  ona  w  dworce  i  cbatki  wiejskie 

Ka  kwietne  t^ki  i  cieniste  lasy; 
Ka  ciche  ranki  i  na  wiejskie  wczasy 
Odzie  z  bydta  sytod^,.  a  z  ziemi  pociecha! 


—    191    — 

•     •  • 

Damaj^eemQ  w  eti9Zjr  poede  najlepi^  prajpsAi  foir 
eUgiQ/^jsy  w  jakim  opiewa  wra2efiia  zebrane  na  laAaeh 
zboinych;  }^ack;  g6raclt,  nad  meikiemr  naszemi  rze- 
kami,  w  ghkBzy  Biep(^omski6j  pnszezj;  wMd  zabaw 
i  zatradkiiiBilk  ifiebmncijch.  — 

Nie  s^  to  poBte  jeresriady  pisane  aby  pi88<^,  leez  wy- 
raz  gl^bokiego  wraieaia-;  raeczywisly,  mezmjAonj^ — 
dia  tego  t^  dziata  i/c  tym  saaiyin  stopnki  na  cssyteliiika' 
tak  upokiem  prawdy^  jak  nrokiem  poetyczn^o  czara^ 
ktdremtt  a^  wzhrmi  Biepodobna: 

19a  ktdi  pyta 
€fdy  za  seree  nrok  ebwyta?* 

Setett  ktO;  to  6piewak  Brobnyeh  Poezyj  nmie  niezli- 
ceofiemi  czarami  ozdabia6  ziemif  nasz%;  daeb  poety  u- 
dsaela  si^  wszystkiemu:  od  iS^^jiR&skiego  robaczka  do 
ki&owiekowego  d^bu,  od  remizowego  gniazdka-  do  zie- 
lon^o  Beskidu;  my 61  t(§i'  jego  raz  nczepiona  do  skrzy- 
del  ptaszka^  raz  zami§szana  z  sznmein  borU;  zlana 
z  eefaem:  ligawki,  z  woni^  zkoszonego  Biana,  zatftniona 
jak  sztandar  na  szczycie  g6r^  pozostanie  nierozdziein^ 
od  miejsc  i  przedmioMw,  kt6ryin  dragi  raz  i!ycie  data. 

Prawdziwy  cud  poezyi!  bO'  dokonany  tak  malemt  na 
pofl6r  i^rodkami;  Nigdzie  poeta  nie  ebee  zadinwiad  ba- 
gaetwem  fcoloryta,  rz©*by,  harmonii  mnzyczn^  rf6w; 
poprostu  opowiada  co.  cznl:  w  miar^  t6£  siiy  Inb  poe- 
tycznoAoi  nczada;.  i  najprostozy  wiersz  bywa  u  niego 
grzmi^c^j  mocy,  a  najniewyfizuka^&szy  obrazek  tak  arfy* 
slycznie  oddany^  ^  ihi'  si^  d}ai?6j  we&  wpatrajesz;  t6to 
tajemmca  tworzenia  w  natbhnienm  staje  si^  coraz  wi^k- 
sz^  aagadki)  dla  tycb ,  coby  przez  analfz§  cheieli  do* 
ciec'  ^mzystkieh^  tajemnie^  l^vrorzenia;  Takie^  niespodtianki 
cz99io.  przyetlod^  w  poezyacM  Folia;  w  niektdryeb  na^ 
we<7  kauvalkaeh  mni^j  szcz^iwych,  powtarzaj^eycih  o* 


—    192    — 

I 

braz  Inb  myiil,  ktdr^  ja2  gdzie  indad^j  wyrazU;  zawsce 
zapl%cze  BiQ  jedli  nie  61iczny  jaki  wiersz,  to  wyraienie 
nowe,  pochwyconc  na  uczynku  w  t^j  poetyczn^j  grze 
natory;  zrozamian^j  tylko  oku  artysty.  Przymiot  ten 
sprawia  wladnie  t^  dwie2od<3  i  uroczodd  mejsfis^  z  utwo- 
r6w  Mohortowego  dpiewaka ,  on  to  im  zapewnia  nieprze- 
mienn^  wzi§to6<5,  nawet  wtedy,  gdyby  kunsztowni  ry- 
motworcy  chcieli  go  przy6mi6  calym  blaskiem  wyszu- 
kanych  i  trudnych  rym6W;  mozoln^  rze^b^  i  najszta- 
czniejszemi  formami  —  on  do  serca  umie  pukac  i  ucza- 
cie  zawsze  si^  na  jego  zakl^cie  odezwie.  —  Niech  mn 
zarzucaj^  zaniedbanie  formy  zewnQtrzn^j^  zbytnii^  pro- 
BtotQ  posunion^  nieraz  do  dzieci^cej  naiwnodci  —  to  je- 
szcze  bQd%  to  drobne  usterki  gint^ce  w  potoku  innych, 
rzetelnycb  i  szczytnych  pi§kno6ci.  Przyznam  si^  ±e  cho6- 
by  nawet  tego  lab  owego  nadu^y}  usihg^c  po  prostu  i 
bez  wykwintu  uczucia  swoje  wyrazii,  to  jeszeze  nie- 
wzi^tbym  ma  za  zle;  bo  czyi  nie  dosy6  znadzilo  nas 
tyle  obraz6w  dwietnych  a  bez  mydli,  tyle  niepotrzebnych 
draperyj  niezdradzaj^cycb  nawet  ksztaltdw  jakie  si$  ma- 
J4  nkrywad  pod  niemi?  Dzid^  w  dwiecie  tak  zwa- 
nym  artystycznym  dank  odnosi  muzyka  przemawiaj^ca 
tylko  do  acha,  ijedynie  zaprz^tniona  achem,  malarstwo 
i  rzeiba asiluJQce  zainteresowa6  oko,  ijedynie  oko  —  te- 
dy  i  atwory  literackie  po  wi^kszdj  cz§4ci  obieraj^c 
zmyslowe  drogi;  asiiuja  wi§c6J  dzialai  materyalnie  na 
czytelnika  przez  podra:&nienie  jego  ciekawodci,  przez 
podi^eganie  nami^tnych  i%dz  i  przez  opisy  iywcem  ko- 
pyuj^ce  natur§  i  czlowieka  w  chwilach  kiedy  natara  i 
czlowiek  nie  stoi  na  t^j  wysokofici  moraln^j  Aeby  8i§  do 
ideala  zbliial.  Jest  to  jednO;  co  mija6  si§  z  celem 
prawdziw6j  Bztaki,  kt6ra  nie  na  to  nam  dana^  abydmy 
mieli  to  in  effigie^  co  naB  codzieA  otacza  i  na  co  golem 
okiem  patrzymy.  —  W  poezyach  Pola  nigdzie  Bi§  nie 
napotyka  t6j   choroby  wieka;  jeSli  nie  mial  co  powie- 


—    193    — 

dziei,  milcza} — agdy  przyszla  na6  szcz^sliwa  godzina 
natchnienia ,  dpiewah  W  skatek  t^j  pbetyczD^j  szczeroty 
wiersz  jego,  obraz  jego,  tak  riiepostrzeienie,  tak  snadnie 
wypisuje  si§  w  panii^ci  i  w  sercu.  Aieby  go  zrozumied 
i  pokocha6  niepotrzeba  dl^czy(^  nad  pomnikami  gieniu- 
szu  staroiytnego  lab  nowoiytnego.  Zdawaloby  si§,  4e  on 
niewie  o  iadnych  tajemnicach  sztuki,  ie  wszystkiem 
obdarza  go  natora,  uczacie  religiJDe,  i  nczucie  moraine, 
te  trzy  nieprzebrane  £r6dla  nie  maj^ee  si§  niczego  oba- 
wia6  od  kaprys6w  mody. 

Poniewai  t^aly  ten  zbi6r  Drobnych  Poezyj  jest  dzisiaj 
w  rQkn  pablicznoSci ;  nie  potrzebnj^  wymieniac  co  %\% 
w  nim  miedci,  ani  t62  analizowa£  poszczeg61nie  kaide- 
go  kawalka;  bo  smntna  to  rzecz  brad  uczuc  odcienia; 
lab  na  oblokacb  krei^Ione  ksztahy;  lub  te  polotne  mydli 
anoBZQce  8i§  w  powietrzn  z  d^wi^kiem  dzwonka ,  z  szme- 
rem  trawy,  te  fantazye  graj^ce  w  kroplach  rosy  —  bra<i  je 
i  pod  rozbi6r  zimn^j  rozwagi  poddawad,  kiedy  kaidy 
wiersz,  kaida  my 61  wpila  si§  w  du8z§,  nastroila  j%  swo- 
im  strojem,  ^iA  razem  z  pbet^  masi:  wiefsfyc,  koeha6, 
przebaczyc .... 

Komu  takie  glosy  wieszcze 
Pan  do  duszy  zeslad  raczyl 
To  nietylko  ^tf'^^ebaczyl , 
Ale  m6g}by  kocba6  jeszcze... 

Poeta  sam  to  powiedzial  w  prosbie  do  Boga  o  t^  wiel- 
\sj^  }ask§,  aby  m6gl  kocba6,  a  nawet  przebacza<i;  ja 
za«  robi^  mal,  zmian?  w  wyrazach,  powiadam:  4e  przez 
pieiini  jego  ta  sama  laska  splywa  na  ludzi  dobrdj  woli. 
Kto  je  z  milodciii  czyta,  doznaje  jakby  wewn§trznego 
akojenia,  czuje  si§  lepszym,  wyiszym  ducbowie,  nie- 
winniejszym  w  pragnieniacb ;  otaczaj^cy  go  6wiat  po- 
ehmamy;  swarliwy,  ozlaea  %\%  promieiimi  wiary,  szla- 

13 


—    194    — 

ofaefaiieje  w  t^  ciszy  bor6w  1  p61 ,  ehatki  i  klasztoni — 
bo  B6g  najsnadnidj  przemawia  w  cigzj,  jak  przemawiad 
luba  do  fiwi^tych  m§46w  Tebaidy... 

Kto  wide  doznsd  goryczy  iycia,  kto  nieprzewr6con% 
^renicq  umial  patrzy6  na  biei^cy*  potok  zdarzeii,  kto 
si§  nie  usuwal  od  wspolnictwa  w  og6ln6j  pracy,  ten  mo- 
ie  czQsto  sarkn^^,  gloSnym  zabolec  wyrzutem.  —  S%  t» 
rzeczy  ladzkie  —  wi§c  i  poecie,  co  stopq  zawsze  dotykal 
ziemi,  wolno  t^m  bardzi^j,  jeieli  natomiast  rozlal  takie 
wonne  balsamy  milodci,  a  tyle  nagarnql  ftieplych  pro- 
mieni  prawdy  i  wiary,  f.e  ta  ziemia  kt5r^  opiewal ,  przy- 
oblokia  sIq  jakby  w  dwi^teczn^  szat^  ku  uczczenm  pa6- 
ski6j  chwaly  na  niebie. 

Z  reszt^  chc^c  pragn^c  czego  innego  w  tym  ebiorce 
poezyi ;  trzebaby  pami§ta6  ie  to  nie  temata  wypracowa- 
ne  na  pewne  zadanie,  ale  odbicie  wraien  osobistych  — 
4e  w  CO  poeta  si?  wiyl,  co  go  w  uczuciu  tkn§lo,  to 
si?  i  wylalo  piesniji ;  —  czysta  spowiedi  dacha,  z  cbwil , 
w  kt6rydi  olimpskie  hymny  i  dytyraraby  byly  niepo- 
dobne,  z  ch<lrU,  gdzie  nie  byto  ani  ciemnO;  ani  jasno^ 
ani  sen;  ani  jawa  —  ale  to^  co  on  tak  niepor6Tmaiiie 
skreSlil  w  jedn6j  zwrotce  ciidnego  wiersza:  Lesne  Je- 
zioro : 

Ledwo  2e  zgasly  te  zorze  fl|^9sporne 

A  ju4  poranne  palij  si?  od  wschodu, 

I  z  jedn6j  prz?dzy  marzenia  wieczorne, 

I  pierwsze  kwiaty  z  jutrzenki  ogrodn. 

Ros?  poranna  nocna  woii  przenika, 

Po  ri^bku  ziemi  zorza  si?  przesuwa, 

I  sennych  marzen  ockni?cie  dotyka, 

Ni  sen  —  ni  jawa . —  a  duch  cziijny  —  czuwa. . . 

0  czawaj  dnchu  poety!  iebyd  zamdlonym  trenieoni 
eo   liieumiej^  wziiieii6  si?   do  g6ry  wskazywal  zawsze 


^    196    — 

zk^d  aif  mB§%  spodziewa^  stonca  prawdy;  ezuwi^j  i  bndi: 
piedni^  dop6ki  sny  gor^zkowe  achodz^  za  iycie,  pfze- 
czenie  za  m^dro6<i,  nienawidi^  zadogmat,  up^r  za  prze- 
konanie.  — 

EoBCZ^c  (ych  kilka  wra^efi  doznanyeb  z  odczytania 
poezyi  Pola,  winienem,  aczkolwiek  mdwilem  w  tym  sq- 
sie  wy^j,  doda6  jeszcze  sl6wko  o  jego  fonaie,  aiebyj^ 
dokladniej  8charakteryzowa6.  Jest  to  po  prostu  str6j  kobie- 
ty  kt6ra  zbadzoaa  wybiega  z  mySl%  szczgdcia  lab  smutku 
wita6  lab  oplftkiwac —  pi^knodc  i  wyraz  j6j  caly  leiy 
w  oka  i  w  astach  graj^cych  aczuciem  matki^  i&ony,  na- 
rzeczon^j.  —  Niebylby  artyst^  ktoby   przypatrywai  Bi§ 

wtedy  j6j    draperyi To    lekcewaienie    zewnQtrznej 

szaty,  nie  dowodzi  i^by  poeta  nie  zna)  re6ars6w  szta- 
ki ;  lub  nienmia}  efektami  nadrabia<S;  ale  raczdj  skutek  to 
prawdziwego  improwizatorskiego  talenta,  kt6ry  zsy^ty 
pracQ  tworzenia  zostawia  na  boka  wseystkie  sposoby 
i  zrfczDOStkL  Zt^d  na61adowa6  atwory  Pola  bardzo  tra- 
dno ,  chociai  fii§  o  to  nieraz  kuszono  —  rysy  i  linie  je- 
go 8%  mgliste  jak  w  niektorych  Morillowych*  obrazaoh — 
kalkowac  je  niepodobna;  trei^6  ducha  tkwi  gdzieindzi^j, 
potrzebaby  miec  jego  natchnienie  i  czucie  ^eby  z  powo- 
dzeniem  biedz  w  jego  tropy. 

Od  wra^ei^  doznanyeb  przy  wielokrotn^m  odezytania 
Drobnych  Poezyj,  przc^cie  do  wspomnieA  Walerego  Wie- 
log}owskiego  zlo^onycfa  w  ksi%i;ce:  Dom  mqj^  Babkiy  nie 
jest  tak  nagle  aby  te  dwa  wra^enia  nie  mogly  w  je* 
dnym  artykole  splyn^c  ze  sob^.  Jak  w  pierwszym  tak 
i  w  drugim  utworze,  cichy  iywot  ziemiaAaki  shiiy  za 
g}6wne  tlo;  tylko  w  pami§tnikow6m  opowiadanin*wy- 
8t§pa|e  wybitni^j,  8zezeg6}owi6j;  ze  wszystkiemi  patry* 
archalnemi  rozkoszami,  mitodei  rodzieielski^j ,  mitoici 
dziedQO^j,  przywi^zania  slog  i  poddanyeh  do  pana, 
wkyt,  konkar<yW;  zadlabin;  pogrzebdw,  wesolych  8%- 
siedekich  zabaw,  katastrof  nieaFodsajU;  ognia  i  wody, 

13* 


—    196    — 

z  portretami  rzadkich  dzis  stared  ve  i  matron  budz^cych 
mUo66  i  szaeanek,  humorystycznych  oryginalow  poba- 
dzaj%cych  do  serdecznego  smiechu  —  zgola  jest  tu  wszy- 
stko  jak  przeJ  laty  bywalo  w  wiejskim  dworze  kiedy 
w  nim  siedzial  poczciwy  stary  obyczaj;  wiara  nie  ro- 
zumuj^ca  wiele  ale  ^.ywa  i  do  ofiar  gotowa,  a  blogo- 
stawiefistwo  boskie  objawialo  siq  widomie  i  na  lanie, 
i  w  oborze,   i  na  praeowit6j  czeladce,   i  w  najblitszych 

istotach  tul^cych  siQ  do  serca  rodziny 

Zacnod6  ziemiatiskiego  iywota,  a  tern  samem  powola- 
nie  szlaeheica  obywateia  w  wielkidj  oddawna  bywalo  u 
nas  powadze.  Rej  z  Naglowic  pierwszy  to  poczul  i  po- 
j^}  na  cz^m  stoi  grnntowna  sila  narodu  kiedy  iywot 
ten  skredlil  we  wszystkich  mo^ebnych  odmianach.  Bi- 
skup  warmii^ski  w  Pana  Podstolim  podj^l  tQ  mydl  i  za- 
cz%}  J4  przeprowadza(3  stosownie  do  wymagati  swojego 
wieku,  mni6j  zbievaj^c  4ywe  wzory,  a  wi§cdj  dosadza- 
j^  argumentami.  Esi^ikQ:  Dom  majej  Babki  awatom  za 
jedn^  gat^:^  tego  drzewa^  ktore  Rej  zasadzil,  z  rdinic^ 
2e  autor  wzi^l  formg  powieSciow^  a  racz^j  pami^tni- 
kow^;  dzisiejsz^j  epoce  odpowiedniejsz^;  duch  ten  sam 
pozostal,  moralnodc  ta  sama;  bo  s^  prawdy  meulegaj%ce 
przemianom  wiek6w;  lubo  znowu  obok  tego  wyst^ptty 
slabodci  naszego  czasu  nieznane  Rejowi,  kt6re  autor 
wybornie  deiera  trafnemi  uwagami  strzeg^c  siQ  jednak 
popad6  w  zimn^  ironi^  i  niechrzei^ciai^sk^  satyr^.  Tym 
dncbem  umiarkowania  wiedziony  robi  swqj  obraz  po- 
n§tnym;  do  wybranych  postaci  przywiazuje  czytelnika, 
budz^c  w  nim  pragnienie  stac  si^  podobnym  do  cnotli- 
wycB  obywatelskich  wzordw.  Taki  dom  polskiij  matro- 
ny,  to  raj  zbadowany  na  fandamencie  6wi§t^j'  wiary^ 
zwi^zany  obyczajem  starodwieckini ,  tradycyonabym ,  a 
podniosly  szczytem,  na  kt6rym  dwieci  godlo:  pok6j  i 
milodc!  A  jednak  niema  ta  nie  idealnegO;  nie  zmyilo- 
ne^o  na  kroj  praktycznego  morahi;  prosta  tylko  opo- 


—    197    — 

wiesd  z  lepszego  czasu,  ktdiy  jit4  tyle  prawdziwych  po- 
staci  nasz^j  literatnrze  dostarczy},  te  dzid  za  ideaty 
Qcfaodz^.  Zapewne  urok  wspomnien  z  lat  mlodocianych 
in6gl  niejedn^  figur§  lub  zdarzenie  przyoblec  w  t§czo- 
we  r^bki,  bo  t§sknota  za  tern  co  przeszlo  bezpowrotnie 
jest  tBkte  poezya;  odtwarza  lecz  i  upigknia  —  z  tem- 
wszystkiem  pi§tno  prawdy  niepodejrzan^j  patrzy  z  obli- 
cza  kaid^j  z  wprowadzonych  postaci,  a  w  opowiedzia- 
nych  zdarzeniach  niema  tarn  iadnych  nadzwyczajnodci; 
owszem  wszystko  si§  dzieje  zwyklym  trybem  wiejskiego 
iycia ,  tylko  ten  tryb  nietaki  jak  za  naszych  dni.  GoScin- 
D0S6  z  sercem  otwart^m  jak  brama  wjazdowa;  s^iedz- 
kodc  skora  do  poslugi,  prostota  w  potrzebach  iycia, 
stosnnek  familijuy  miedzy  panem  a  podwladnymi,  zwi^- 
zki  krwi  szanowane  jak  swi§tod6  nawet  w  odlegl^j  pa- 
rentelli;  a  zawsze  dni;o  wyrozumienia  na  slabodei  ludz- 

m 

kie,  bo  daio   w  sercach   milodci;  nakoniec  to  przywi^- 
zanie  do  cich^j   strzechy  domow^j,  pod  kt6r%  wycho- 
wywalo  8i§  niejedno  pokolenie  i  swoje  i  sierot  przy 
branych.     Rzadkie   dzisisy    przyklady   kiedy    ziemianin 
miejsca  nie  zagrzeje  goni^c  wiatiy  po  i^wieeie. 

Przebiega6  ten  pami^tnik  we  wszystkich  jego  roz- 
dzialaeh  byloby  za  dlugo,  gdym  mni6j  wi§c6j  0  du- 
chu  i  treSci  jego  napomkh^l ;  —  wszakie  wypadaloby  mi 
C06  powiedzied  o  sposobie  pisania  autora.  Ci  kt6rzy 
ezytali  niekt6re  prace  W.  Wielogtowskiego  poznali  si? 
ju4  z  tym  stylem  iywym,  plynnym,  cokolwiek  bajnym 
a  zawsze  slodkim. 

W  niniejszem  dzielku  wymagaj%c6m  prostoty  opo- 
wie^ci;  amial  si§  pisz^cy  ntrzymad  na  wodzy;  dla  tego 
tei  cho6  cz^sto  w  toku  przychodz^  miejsca  mni^j  zaj- 
muj^ce  czytelnika  z  powodu  drobnostkowych  zdarzeA 
powszedniego  iycia,  kt6re  bezpiecznie  moina  bylo  po- 
min^d,  mimo  tego  zawsze  w%tek  snuje  si?  r6wno,  okra- 
szony  wdzi?kami  styla.    Moina  by  takj^e  przyganic;  je- 


—    198    — 

tH  jnt  coi  ganid  konie^znie  potrzeba,  Hiektdrym  exage- 
raeyom  w  charakteiyzowaniu  posani^tym  za  granice  do- 
hrego  smakU;  jak  to  znalaztem  rai^dzy  innemi  w  astf- 
pic  o  Lzie,  kt6ry  pieknie  zacz^ty  kouczy  8i§  takim 
obrazem:  „Lza  j6j  ±6\ei  si§  w  oku  na  tie  nabrz§ktego 
biehna,  krwii^  powieki  naszle  odkryly  wierzchnii^  t^cz^, 
w  chwili  kiedy  pod  ci§£arem  m^tnych  iez  powodzi  spo- 
dnia  powieka  opada,  kilka  zmarszczkdw  glebokieh  brwi 
przy  nosie  l^czq,  przy  nosie,  kt6ry  si^  nadyma  prze 
dhiia  i  puchniC;  a  usta  rozszerzoue  spadaj^  w  ki^cikach, 
jak  dwie  suche  gal§zie  u  placzjjc^j  wierzby.  Glos  j€j 
piersi  chrapliwy  jak  w  czasie  konania,  rachy  j6j  ciala 
jak  zwijanie  8i§  zdrainionego  w^za,  a  r^ce  konwalByj- 
nie  6ci6iiione  w  dw6Gh  dloniacb^  trapia  sino^c  pokrywa: 
z  warg  zsA  odwr6conych ,  gnibycb  i  wilgotnych  spieniona 
toczy  si§  filina  i  splywa  obfieie  po  skurczon6j  brodzie." — 
Szczegdlowy  ten  opis  ma  dowodzi^^  ^e  takiemi  hami 
ptaeze  zlodnica.  Karykatura  ta  niepotrzebna,  doM  by- 
lo  jednego  a  prawdziwego  rysu  y  a  mielibydmy  poJQcie 
fizyonomii  placz^c^j  zlodniey.  Wytkn^tem  to  miejace 
bo  miQ  zdziwtto  w  tak  poprawnym  pisarza;  podobne 
dosadnodei  zostawmy  tym^  co  pismami  swemi  usifaij^ 
dzialac  na  zmysiy  i  nie  wi^e^j.  Natomiast  wiele  potrze- 
baby  kart,  4eby  wytknjjc  wszystkie  pirzedziwne  ust^py 
znajduj^ce  siq  w  ksi^ice  Wielogtowskiego  ^  ezy  to  gdy 
nam  kreiili  zaginiony  typ  taki^j  rezydentki  w  amorach, 
lub  w  grymasach  i  furyi;  ezy  8zkicaje  W§gr6w  z  to  war 
rami,  tych  W§gr6w  co  tak  jui  zagin§li  jak  owe  Szoty, 
0  jakieh  wspominaj^  akta  dawnych  magistratdw, . .  ezy 
takiego  Eank^,  kt6rego  typ  nie  pr^dko  zapewne  zagi- 
nie  —  ezy  malaje  nam  imieniny,  ezy  weseie,  ezy  przej- 
mnji^y  obraz  powodzi  —  zawsze  oiywiony,  peJen  tralhych 
postrzeieA  i  wyborn^j  charakterystyki  humorystyczn^j. 
W  uwagach  zai&  jakie  mu  z  tokn  zdarzefi  nasawaj^  si$ 
tu  1  owdzie^  awa:^am  gl^bok^  zn^jomoJKS  serca  ludzkie- 


—    199    — 

go,  aErgamentowanie  teisle  i  do  prsekonank  tnitej^oi^ 
ez§8tokro<i  nawet  posilkowane  niewyszakanym  dowcipem, 
a  zawsze  ubarwione  prawdq  otaczaj%c6}  nas  rzeezywi- 
stotei.  Nie  jest  to  bynajmni^j  teoretyk  i  siichy  morali- 
sta.  Podacbajmy  co  m6wi  por6wnywaji|e  dawn^  do^ 
faroezynnodii  z  dzisiejsz^ : 

^Gdyby  (jak  bywalo  dawni^j)  domy  zamoine  i  klar 
aztory  dawaly  pi'zytulek  ubdstwn  i  podzielily  si^  ci^^ 
rem  n^dz  ladzkich,  to  mniejby  potrzeba  zaktaddw  do- 
broczynnych,  na  kt6re  Io2^  koszta  ci  sami,  ktdrzy  ten 
ci^iar  z  barkow  zrzncili.  Dawni^j  sierota  niemowa  y  kar 
16ka.  i^ywili  si$  okniszynami  spadaji^eemi  ze  stolu  anir 
moinic^szych  panow^  przywi^zywaH  819  do  domu  i  )aki^ 
tak{|  wywdzi§czali  si§  prac%  albo  modlitwq.  W  nich 
kaidy  placil  Bogn  nale^nq  dziesi^cin^  od  dar6w  Opatrz- 
Do6ci ;  a  opr6cz  tego  mial  opiek§  nad  prowadzeniem  si^ 
morabito)  aierofy^  strzegl  j6j  obyczaj6w,  wy chewy wal 
j%  i  wcielal  w  swoje  domownictwo  i  niemal  rodzin§. 
Dzisiaj  nikt  w  domu  nie  jest  rad  sierocie  i  kal^ce:  ona 
zawadza,  psuje  estetyczny  dob6r  sluiby  domow^j.  Woli 
wi§e  kaidy  sp^dzac  ub6stwo  wdom  jeden,  daleki  od 
niego,  daleki  od  jego  oka  i  serca,  i  tarn  iywicS,  okry- 
wa6;  ale  ani  kocha6,  ani  zna6;  ani  przy  domow^m 
ognisku  utulic!  —  TVJoli  kaidy  na  chl6b  dla  sierot  taA- 
cowai,  lo80wa<5,  robic  widowiska,  jak  miec  je  w  domu 
i  z  niemi  chwali6  Pana  Boga.  I  rzecz  dziwna,  4e  ub6- 
stwo  idzie  w  stosunku  prostym  do  mnoiqeych  si§  za- 
klad6w  dobroczynnych.  Rosnq  wprawdzie  fundusze  na 
Qtrzymanie  ubogich,  plyn^  skladki  szlachetne,  wykupuje 
8i§  hojnie  spdleczeAstwo  od  koniecznoSci  patrzenia  na 
D^dzQ  —  a  tu  coraz  wi§c^j  ubogich  przybywa ,  i  w  An- 
glii  ju4  podatek  kilkakrotnie  zwi§kszony,  wystarczyi  na 
wyiy wienie  ub68twa  nie  mo^e.  Dla-^czego?..  oto  bo 
milo66  b§dqc  obowi^zkiem  duchowym  kaidego  pojedyn- 
czo  i  jego  zashig^,  plynie  z  wiecznych  a  nie  z  docze- 


—    200    — 

Bnych  arz%dzei&  ^  i  ozi^bia  si^  gdy  j^  kto  w  przymnsowe 
1  sp6}eczne  prawo  zamienia.  Bo  milosierdzie  jest  aktem 
woln6j  woli  i  o  iyle  tylko  przymnaia  zaslugi ,  o  ile  jest 
dzielem  wolndm  od  przymnsu  moralDego  albo  fizyczne- 
go.""  —  Gale  zadanie  milosierdzia  skladkowego^  jest  ta 
wybornie  wySwiecone — jabym  je  nazwal:  milosierdziem 
tegoczesnego  egoizmu.  —  Tom  ten  obejmuj^cy  wspo- 
mnienia  najpierwsz^j  mlododci  autora,  mis^ieby  pier- 
wszym  by(5  i  ostatnim  ?  Nie  widz^c  zapowiedzianego 
dalszego  ci^gu,  obawialbym  8i§  czy  to  jui  nie  koniec; 
bo  zaprawd§  szkodaby  przestad,  kiedy  tyle  i  zajmuja- 
cych  i  buduj%cych  rzeczy  moinaby  snud  z  tego  w%tka 
byle  sprzyjalo  natcbnienie  i  pami§6  dwieie  nasuwala 
obrazy. 


LUCYAN   SlBMlEI^SKI. 


wspWc  um 


SMJBAHNii  inEKsiw. 


Cztery  miesi^ce  upiywa  od  ukoAczenia  wojny  Wscho- 
dnidj  traktatami  zawartymi  w  Paiyin  15  i  30  marca. 
Polityka  enropejska  odpoczywa:  powtarzaj^  bezprze- 
^tannie  organa  publiczne. 

Rzeczywidcie  nic  nataralniejszego  jak  p<4  wysilenia 
odpoczynek.  Uiywa  go  t&i  sp6}eczno66  enropejska  w-afe- 
rach  gdzie  byla  wysilenie  Inb  przynajmni6j  m^cz^ce  u- 
silowanie,  niywa  go  tarn  gdzie  byl  trud  fizyczny  lub 
moralny.  Odpoczywaj^  wojska  i  floty  wracaj^ce  z  Kry- 
mn,  gdy  tymczasem  w  bi6rach  miniBterstw  wojny  obli- 
czaj^  poniesione  w  ladziach  straty,  oglaszaj^c  zamierzo- 
ne  moiliwe  rednkcye  w  armiach ;  na  uriopach  dot^d  o- 
graniczone;  w  bi6rach  ministerstw  skarbu  obliczaj^  o- 
gromne  koszta  wojenne,  rozmydlaj%c  z  jakich  ^r6del 
pokry6  je  wypadnie^  jakie  przedsi^biorstwa  podnieil6, 
rozszerzyd  lab  nowe  8tworzy6  konieczn^m  b^dzie  zada- 


—    202    — 

niem.  Wypoczywa  opinia  publiczna  strndzona  stanem 
anormalnym  pokoju  i  wojny  w  jakim  8p6lecznoS6  euro- 
pejska  przez  trzy  lata  zostawata,  znuiona  ci^lem  wa- 
haniem  si§;  w^tpliwodci^  DiedwiadomoSciq,  przerzaca- 
niem  z  jedn^j  ostatecznoSci  w  dmg^,  przewidywaniem 
najprawdopodobniejszych  i  najmni^j  do  prawdy  podo- 
bnych  zdarzeA  i  wypadkdw;  wypoczywa  pod  cieniem 
pokojn,  z  ktdrego  uast^pstw  mo2e  nie  zdaje  sobie  spra- 
wy  dokladnie,  ale  czuje;  te  r^kojmie  pod  kt6remi  za- 
warty  zostal^  mieszcz^  w  soble  lasady  odpowiednie  tej 
kolei;  na  jaki^j  6i§  dzii^  spdlecznoSd  znajdnje;  ^e  chc^ 
zapewnii^  post^p  owych  materj^alnych  interes6w  o  jakie 
j6j  dzid  podobno  przedewszystkiem  chodzi;  ie  nietylko 
nie  klad^  zapory,  ale  owszem  cbc£^  pom6dz  usilowaniom 
w  tym  najdro^zym  dla  nk^  kierankn.  Chlodn^  aare- 
szeie  jeicK  nie  wjT)oczywaj^  umysly  b^di  rozognione 
nadziejami,  kt6re  sig  nie  zjidcily;  b^di  oburzone  roz- 
czarowaniami  kt6rych  nieprzewidzialy  lub  przewidzie6 
nie  ehcialy;  chlodn^  pod  zimnem  tego  przekonania,  ja- 
kie wdra^a  pomimowolnie  dzieb  dokonane  w  Paryia: 
jse  widok6w  polilycznyeh  do  jedn^j  pojedyncz^  kwe8^fi 
przywis^jYfoc  d^eiaj  nie  moina,  te  katda  a  nick  i  to 
najmniejsza  jest  tylko  ogniwera  w  polityce  ogdto^  paAstir, 
a  tak  z  csijo&Gis^  silnie  spojona,  ie  staje  8i§  do  rara  ea- 
ropejsk^  kwesty^i^  skoro  tylko  podniesion^  zostanie. 
Na  tern  wladnie  polega  pok6j  czyli  6w  ,odpoczynek. 

Wnoai(^  zt^d  atoli;  ieby  cala  polityka  miala  Bpoozy- 
wa6,  myln%  byloby  rzeczq.  Czylii  kwestye  zostawione 
bez  zalatwienia  na  Wschodzie  nie  wymagaj^  po  iii6j 
ei^gi^j  ezynnotei?  Moiei  ona  spuiSci^  a  baczenia  abf6t 
jaki  weimie  w  Tureyi  trudne  zadanie  i^-zeprowadzenia 
Aailikumqfonu'f  Poroszane  co  chwila  sprawy  wloskie, 
na  bardzo  drailiwym  zawsze  grnncie,  czy  mog^  prze- 
stac  by 6  przedmiotem  ci^l^j  czujno&ei  gabinet6w?  Wre- 
szete ;  pomijaj^c  jni  wiele  innyeh  mni^  wybitnie  inrzed- 


—    20B    — 

«t8maj%cyeh  sif  kwesfy);  sp^  amerfkattsko^angielski 
w  tak  now^j  dia  prawa  pabliczne^  rozpocz§ty  formie^ 
hibo  pTzerwanj  tak  dvobiazgowym  episodem  kamizelki 
p.  Mahana;  zawsze  jednak  kryj^cy  bardzo  waine  dla 
przyszloSci  wypadki  w  dalszjch  swoich  kolejach,  czyi 
Bie  przedstawia  wa^e^  dla  polityki  zaJQeia?... 

Dowodem  ruchu  politycznego  nie  sq  same  tylko  wy- 
padki; Gzynnodci  polityki  ograniczac  nie  mo^na  do  aa- 
mych  faktdw,  jakiemi  sq:  w»}na,  koDferencye,  kongresy, 
traktaty;  s^  to  bowiem  raez6j  skutki  zmian  biegiem  cti- 
8U  w  sp6lecznodci  wywolanych,  a  zaraaem  przyczyriy 
zmian  dalszycb.  W  dziejacb  ludzkoSci  wBzystko  si^  Vfi^- 
fA  nieprzervean^m  pasmem,  polityka  kt6ra  szkicuje  je- 
go  barwy  i  zwoje  w  kartach  historyi,  odpocscywa^S  nie 
moie.  Trudno  orzekad  fciedy  jej  czyniio66  jest  wieksz^i, 
a  zwteszeza  kiedy  jest  wainiejszsj.  Ruch  polityczny  wy^ 
wolany  reformacy^  wi§c6j  podobno  mial  wagi  aniieli 
sam  traktat  westf^ski  ktdry  zraian^  w  polityce  europe)- 
ski^j  zapisaL  Nast§pstwa  trzydziestoletniego  pokoju  jar 
kiego  Earopa  od  traktatdw  1816  r.  a^wala,  5ier6wDie 
byly  podobno  waJmiejsze^  aniieli  wojny  napoleo6skie, 
kt6re  kongres  wiedenski  zako6czy}. 

Nast^stwa  przeto  wielkiego  politycznego  wypadkn, 
SQ  ez§stokro<i  wigkszem  dla  polityki  zadaniem  i  wi^k- 
sz^j  wymagaja  czynnodci  y  aniil^eli  sam  wypadek  naprzy- 
ktad  wojna  i  j^j  nkoticzenie  czyli  zawareie  traktato. 
Wojna  i  pok6j  jako  rozporz^dzenie  najwyiszdj  na  6wie- 
cie  wladzy,  to  jest  OpatrznoSci,  mog^  hjt  dla  polityki 
niespodziank% ,  i  s^  nieraz  takow^  Ale  polityka  w  ak- 
tacb  wypadek  zamykaj^ycb,  kladzie  pewne  zasady  kt6- 
rych  przeprowadzenie  na  j^j  dzialalnodci  si$  opiera, 
zastrzega  interesa  b§dace  odtf^d  pod  j^j  piecz^,  przewi- 
dige  pewne  maj^ce  nast^pi^  zraiany,  za  kt6re  bierze  nie- 
jako  przed  spdiecznodci%  odpowiedzialno^.  W  obee 
tycfa  ebowi%ik6W;  %  ktdryeh  zwainia6  si^  nie  mote,  bo 


—    204    — 

od  ich  dopefalienm  zawish  sama  j6j  istota^  tradno  przy- 
padci6,  aby  odpoczywad  miala.  Eoleje  wi^c  jakiemi 
post^puje,  mog^  by6  mni^j  ciekawe  a  nawet  w  pewnych 
chwilach  oboj§tne,  mogq  by6  noty  dyplomatyczne  rzad- 
sze  i  w  mni6j  zajmuj^cych  koloracb,  moie  pewna  licz- 
ba  ludzi  stanu  pokrzepia(i  si§  podrdis^  do  w6d  lab  kq- 
piel  morskich;  ale  pomimo  nawet  znpelnego  brakn  o- 
znak  politycznego  racbu,  ruch  ten  si§  odbywa  i  na  t^j 
drodze,  jak^  wskazaj^  nast^pstwa  z  traktatn  SOgo 
marca. 

'  Kaidy  spostrzeie  ten  ruch  i  wytknie  sobie  t§  drog§, 
do  poznania  niezb^dn^  aby  oceni(i  naleiycie  nast§pne 
wypadki,  ktokolwiek  bezstronn^m  okiem  przypatruje  si^ 
biegowi  rzeczy;  ktokolwiek  nie  przywi§zuj^c  8i§  wyl% 
cznie  do  jedn^j  kwestyi,  ani  do  jedn^j  doktryny,  cho- 
ciaiby  mu  si^  takowa  jak  najloiczniejszs^  wydawala, 
zbiera6  zechee  wszystkie  symptomata  polityczne  gdzie- 
kolwiek  si^  one  nkazuj^;  grnpuj^c  je  okolo  dziela  do- 
konanego  niedawno  w  Paryiu^  stosuj^c  je  do  zasad 
tamie  wyrzeczonych  i  interesdw  zastrzeionych ,  nieopn- 
szczaj^c  2adndij  skaz6wki,  cho6by  najmniejsz^j ,  rzaca-. 
j^c6j  dwiatelko  na  d%ino6ci  tego  lab  owego  pafustwa. 
Nihil  parvum:  wyrzekla  od  dawna  ni%droS6  staroiytna. 
W  rzeczy  sam^j,  kog6i  nie  uderzy  owe  silne  i  snrowe 
przestrzeganie  etykiety  na  dworze  kr61ow^j  angielskidj 
w  t6j  chwili,  gdy  samowolne  odeslanie  posla  tejie  sa- 
m6j  monarchini  z  Washingtonu  nie  wywoluje  nawet  naj- 
shiszniejszego  i  prawem  narod6w  u8prawiedliwionego 
odwetu?  Ten  maluczki  i  blachy  na  poz6r  epizod  w  ro- 
cznikach  dworskich  krdlowdj  Wiktorjd,  czyi  nie  dowo- 
dzi;  jak  gl^boko  zakorzeniona  jest  narodowa  tradycya 
etykiety,  a  oraz  jak  daleko  odst§puje  od  narodow^j  tra- 
dycyi  polityka  dzisiejsza  pafistwa  W.  Brytanii  opu- 
szczaj^  pole  godno6ci  i  dumy  w  sporze  2e  Stanami 
Zyednoczonemi?*..  I  zndw,  owo  szunme  przyj^cie  w  Szto- 


—    206    — 

kolmie  stadent6w  duoskich  i  uorwegskich  ndaj^cych  si^ 
na  uroczystodi^  nniwersytockq  do  Upsali,  owe  przem6wie- 
nia  krdla  Oskara  zapalaj^ce  amy  sly  w  imie  jakiejd  nie- 
rzeczywist^j  narodowoSci,  ale  historyczndj  rasy  Skandy- 
nawski^j,  kt6re  tyle  krwi  napsnly  Diektdrym  dzienni- 
kom^  nies^^  wyslannikami  idei  w  kolebce  lej^i^c^j,  moie 
jeszcze  nie  urodzon^j ,  jakiegod  paiistwa ,  nies^i  poczu- 
ciem  przysztosci  dzid  jeszcze  mgl^  powleczon^j  w  obec 
tron6w  Danii,  Szwecyi  i  Norwegii?  Leez  zarazem  czy4 
nieprzemawiaj^  wymownie  i  dobitnie  za  potrzeb^  pe- 
wnego  zwi^zku  i  skojarzenia,  sloweni;  pewn^j  zmiany 
w  dzi8iej8z6j  polityce  tych  kraj6w,  i  to  w  pewnym  kie- 

ranku:  W8p61no4ci   zasad  i  solidarnodci  interes<)w? 

Nil  parmim,  powtdrzyc  r6wnie4  wypada^  w  obec  tego 
Ormia&skiego  bisknpa;  schizmatyka,  kt6ry  tarn  gdzie6 
w  maleni  miasteczka  w  Azyi  Mniejsz^j ,  wbrew  rozkazn 
paszy  i  siiy  jego  kavassow  wyrznca  stanowczo  ze  swe- 
go  cmentarza  zwloki  ormianina  co  by}  przeszed}  na  wy- 
znanie  protestanckie,  a  czynu  tego  dopelnia  w  t^j  sam^j 
chwili,  kiedy  dzienniki  Europy  drodkow^j  z  tak^  namif- 
tDO&ci^  kwesty^  pogrzeb6w  rozbieraj^  i  wnsuni^ciu  emeu- 
tarzy  katolickich  od  W8p6lDictwa  pogrzeb6w  innych 
wyznai^,  wy^cznie  rzymsk^  nietolerancy^  upatrywa^S 
siQ  zdaj^  Zdarzenie  to  jakkolwiek  male  w  polityce 
zajmuJQce  miejscC;  jakkolwiek  mni^j  was^ne  zapewne 
w  szerega  wypadkdw  uieraz  krwawych,  ktdrych  Turcya 
jest  ci%gle  teatrem,  nie  odkrywai  now^j  strony  hatti/m- 
majtmUj  owego.sfinksa  polity cznego,  kt6ry  mgczy  tyle 
ladzi  stana  odgadni^ciem  ostatniego  slowa  zagadki  prze- 
zeA  rzQcon^j?  Post^powanie  to  biskupa,  jednego  z  ty- 
lolicznych  sekt  religijnych,  wyznawanych  przez  podda- 
nych  Saltana,  i  post^powanie  to  tak  energiczne  i  upor- 
czywe  w  skutek  samego  dopiero  ogloszenia  firmanu  o 
r6wnoprawnienia ,  i  naz^jatrz  prawie  po  zawarcia  trak- 
tata  pokojU;  nie  wydajei  si^  jakoby  pocz^tek  wi|tka 


—    206    — 

do  nowyeh  a  moie  eaikiem  nieprzevndzianych  zawiklafi? 
Erom  tego  dostarcza  ono  wyraiaego  dowoda ,  ie  pad- 
stwo  nznane  w  polilyce  jako  takie,  na  zasadzie  bez- 
przykladn^j  dot^d  w  Swiecie  chrzedciai^Bkim  rdwnoi^ci 
wyznan,  nie  przybiera  t^j  cechy  z  latwodciq,  ie  w  lonie 
jego  mieszcz%  si§  wszystkie  trudnoSei  innym  paAstwom 
wlasciwe^  kt6ryeh  ogloszenie  bezwzgl^dn^j  zasady  nie 
usuwa;  a  przypomina  oraz,  ±e  spoleoznod^^  ma  pewne 
zasady  kt6rych  broni,  i  interesa  ktdrj'ch  nie  po6wi§- 
ca,  w  jaki^kolwiek  ona  uj§ta  ibrm§,  i  jakikolwiek 
kieranek  wytknie  jej  systenaat  polityczny  przewag§  ma- 

j^cy  •  •  •  • 

Nienaleiy  przeto  w  badaniach  nad  ruchem  poiityki  po- 
myac  male  na  poz6r  znacz^cych  8zczeg6}6w,  nie  spn- 
szczaj^c  nigdy  z  uwagi^  it  gdy  w  dzisiejszym  syste- 
maeie  polity cznym  pa^stw,  spdlecznodd  jeieli  tak  wjnra- 
zi6si§wolno,  ryezaltowo  tylkojako  czynnik  wyst§puje, 
gdy  w  sktttek  idei  pai&stwa  sp6tecznod6  nie  bierze  jut 
w  wypadkach  udzialu  jako  nardd,  lab  pewna  klasa  na- 
roduy  ,iak  to  dawni^j  bywatO;  ale  raez^j  jako  ez%stka 
spoleczno6ci  oznaczona  granicami  panstwa,  przeto  td± 
i  nafltgpstwa  z  wypadk<Jw  odbijajsj  si§  cz§sto  w  spo- 
lecznofici,  i  to  nieraz  w  sferach  i  w  iywiolaeb,  kt6re 
nie  zdaj^  si§  aby  w  jakimkolwiek  z  polityk^  zostawaty 
zwiazku.  Poszukiwania  tylko  z  uwzgl^dnienieni  tych  wa- 
runk6w  istotnych  obecnego  systematu  poiityki  czynione, 
mog^  doprowadzic  do  jakowego  rezultatu,  nie  tylko 
w  ocenieniu  ehwilowego  biegu  wypadkow,  ale  zwlaszcza 
jeieli  si§  ma  zamiar  wis^za^  je  z  przeszlodcis^;  z  sy sterna- 
tem  dawniejszym,  kt6ry  jui  niejako  do  historyi  naleiy. 

Rozr^tnienie  to  dw6ch  systemat6w  politycznycb,  kt6re 
czytelnik  nieraz  ju^.  na  tem  miejsca  napotyka^^  nie  jest 
ani  tak  bezwzgl^ne  aby  zmiana  poiityki  dawn^j  w  po- 
lityk^  paiistw  doUadnie  co  do  chwili  oznaczy6  6i§  data, 
iabo  w  traktatach  to  jest  w  prawie  pablicznem  zdaje  8i§ 


—  aw  — 

osa  dopiero  datow»i  a4  traktata  westftlskiego ,  nie  jest 
tak  bezwzglfdne  aby  przez  dlugi  czas  obie  te  polityki 
w  doiBlym  nie  zostawaiy  z\vi%zku;  ale  z  drngidj  stroDy 
nie  jest  tei:  wcale  ezyst^  teary^,  nie  dajqcQ  si$  zastoso- 
W9/6  w  praktyce;  przeciwnie;  slaiy<i  mo2e  i  powinna  za 
skaz6wkf  w  przegl^dzie  biei^cyeh  wypadk6w  boniema- 
lo  takowe  wyjadnia.  K6toica  dw6eh  tych  systematdw 
polityczoyeh  wykazani^  byla  do66  obszernie  w  miefiiacu 
marca,  z  powoda  toez^cych  sig  konferencyj  paryzkich, 
nie  b§dzie  stoli  mote  zbytecznem  dorzociti  i  tataj  kilka 
w  tym  wzgl§dzie  uwag. 

Idea  pa^wa  si^ga  bez  w^tpienia  bardzo  wysoko, 
ale  nie  chodzi  tu  wcale  o  bistory^  idei  lecz  o  j^  za- 
stoBOwanie  w  og61n4j  polityce  eoropejski^j.  Dla  tego  na 
nie  si§  nie  przyda  gznkac  j6j  w  repablice  Platona,  lab 
w  annalach  paAstwa  Rzymskiego.  Przecbodz^c  do  cbrze- 
ilciaAskicb  czas6w,  opadei(^  takie  wypada  wieki  pr zecho- 
d6w  barbarzyAskich;  i  epok^  Earola  W.  ktdrego  pafi- 
stwo  rozplyn^lo  8i§  w  palityce  fendaln^j  i  narodow^j; 
Biemni^j  owe  wieki  ^rednie  gdzie  kr^lowie  i  ksi^i^ta^ 
zgola  przewodnicy  narod<iw  po  inwestytur§  do  Rzymn 
d^  ttdaj%.  A^  do  koaea  wiekn  XVgo  samo  ceearBtwo 
Rzymsko-niemieckie  jest  pa^stwem,  ale  w  calkiem  in- 
nem  znaczeniu  od  dzisiejsz^j  idei  pa&stwa,  bo  w  zna- 
czenin  fendalnero,  jako  forma  polity czna  Bpoleeznodei 
chrzedciaiifiki^j  w  dcislym  zwi^zkn  z  Rzymem  zostaj^c^j. 
W  pierwsz^j  polowie  dopiero  wiekn  XVI  wyst§pnje  idea 
patotwa  w  pewnem  zast6sowania  pod  pi6rem  Machia- 
vela,  ale  przybiera  zbyt  raiijce  formy  despotyczne; 
wkr6tce  atoli  potem,  prawio  rownoczetaie  przycbodzi 
}6j  ?^  poDioc  reformacya,  wypowiada  posluszeAstwo 
Rzymowi,  Oesarzowi  Nierraeckiemu  i  polityce  4iwczesn6j; 
npada  fenddinodi^ ,  wszezyna  siQ  wojna  trzydziestoletnia 
i  koAczy  traktatem  Westfidskim  gdzie  systemat  poll- 
fyozny  opaity  na  idei  paA«twa  wyraixui  otrzymtd  prze- 


—    208    ~        • 

wa^^.  Prawo  narod6w  zaczf lo  sif  odt%d  naeywad  pm- 
wem  publicznem. 

Nikomu  zapewne  na  my&l  nie  przyjdzie  dicie6  vtrzj- 
mywuc  aby  zwyci§ztwo  odniesione  mii^o  by6  od  raza 
stanowczem ,  aby  przejdeie  z  jednego  polityeznego  Byste- 
mata  de  dragiegO;  dokonato  si§  gwattownie.  Nie  wszy- 
stkie  wypadki  polityczne  przed  traktatem  westfalskim, 
nie  wszystkie  wojny  i  zmiany  dadzq  si^  naeecbowai^ 
narodowemi  d^^nodciami.  Bylo  bezw^tpienia  wiele  idei 
paAstwa  w  polityce  Karola  V^  jak  rdvmiet  i  zapasy 
jakie  prowadzil  Franciszek  I  nie  odpowiadaly  zawsze 
woli  narodu  fraocuzkiego.  Ale  zawsze  by}y  to  wojny 
zdobyczy,  wojny  ambicyi  monar8z6j,  lab  tradycyi  naro- 
dow6j;  a  nie  wojny  maj%ce  jedynq  pobndk^  w  ^konie* 
cznodci  panstwa^.  Owa  koniecznod^,  tak  zwana  raison 
(TElaty  na  co  wyraienia  nie  ma  w  poUkim  j^zyku^  na- 
lej:y  jai^  do  nowego  systemata  inangarowanego  tra- 
ktatem westfalskim.  W  dawn^j  polityce,  jakakolwiek  ona 
zreszt^  byla,  kr6l  opieral  si^  zawsze  na  narodzie,  to  jest 
na  ^ywiolach  jakie  go  reprezentowaly,  ezy  na  panach  feadal- 
nyeh  czy  na  szlachcie  ezy  na  manicypiach,  ale  zawsze  na 
narodzie:  dowodz^  tego  najlepi^j  nieregularne  wojska  i 
sklad  armii  w  owych  czasach.  P6ini6j  sil^  monarcby  byi 
rz^d  J  a  z  coraz  szybszym  npadkiem  przewag  natoralnych 
w  narodacb;  nkazala  si^  zarazem  potrzeba  wojsk  regnlar- 
nyeh;  platnych  i  od  woli  monarsz^j  jedynie  zawislycb. 

Lecz  jak  wyiej  powiedzian^m  bylo,  przejdcie  nie  mo- 
glo  bye  tak  gwaHowne,  aby  jus^^  po  traktacie  westfal- 
skim wypadki  polityczne  nie  mialy  nosii  wcale  cechy 
dawniejszego  systematu.  W  8p6leczno6ci  niema  skok^w^ 
tak  jak  ich  niema  w  naturze.  W  naszym  wieka  j^zcze 
wojba  hiszpanska  miala  cech§  wojny  czysto  narodow^j. 
Ale  to  pewna,  £e  od  ow6j  epoki  narody  jako  narody 
przestaly  wchodzi<S  w  rachabQ  polityki  ogdln^.  Narodo- 
wodiS  przestala  by^  zasad^  polityczn%  —  przeszla  do  sfer 


—    209    — 

prawa  natniy.  W  polityce  za8t%pUa  j^  zasad^  pa&stwiu 
W  prawie  publicznem  nznawano  tylko  spdlecznodci  po- 
tttyccnie  akonstytaowane  i  mty^ce  sUq  utrzymania  8w^ 
niepodleglofei  w  sUadzia  nowego  syBtemata.  Narody 
ktore  sif  do  wymagan  t^j  polityki  zast^sowac  nie  mo^ 
giy  lub  nie  chcialy,  d^iyly  spiesznie  do  upadkn.  Sp6- 
lecznoAci  kt6re  nie  byly.  nigdy  narodami,  ale  kt6re  mia- 
]y  silf  vloiyi  si§  w  formie  nowego  systematU;  stawafy 
jako  paftstwa  Slowem  idea  pa6stwa  panowala  coraz 
silni6j  w  polityce,  w  rz^dach,  ale  nie  zawladn^la  je- 
Bzeze  8p<i}eczno6ci%.  Stawialy  j6j  op6r  pozostale  trady- 
ejey  r6^ice  mi^zy  klasami,  korporacye  wiekowe,  g}6- 
wnie  za^  odpychal  od  nidj  pewien  odcieii  despotyczny; 
ktdiy  j€}  towarzyszyL  Definicya  pai^Btwa  przez  Ladwi- 
ka  XIV  z  szpicratem  w  r^ku  orzeczona ,  byla  nadto  ab- 
8olntn%  aby  miala  zaspokoi6  sp6tecznod6.  Przyszla  atoli 
w  pomoc  idei  paAstwa  rewolucya  franenzka,  podobnie 
jak  j^j  przygzla  w  pomoc  reformacya  za  czas6w  Machia- 
vela  7  a  wyst^piytic  w  imienin  wolno^ci  i  r6wnodci,  ba- 
rz%c  WBzyfitlde  dawue  tradycye,  znosz^c  wszyBtkie  r6- 
tnice  8tan6w,  wywohij%c  t^m  sam^m  konieczno6£  cen- 
tralizacyjndj  wladzy,  uBnn§}a  niemal  wszystkie  sp61eczne 
przeszkody  systematowi  politycznemn  pa&stw  na  drodze 
8toi%ee.  PoBtawila  ona  wprawdzie  w  miejsce  tych  prze- 
8zk6d  Bwego  ducha^  osilowala  wywolad  zasad^  narodo- 
wo6ci,  ale  w  praktyce  okazaly  819  te  ch§ci  tak  niedotf- 
^e^  bo  calkiem  z  j^j  iBtotq  jako  negacy^  niezgodne, 
ie  pomimo  tego  opora,  systemat  pa&8tw  rozwijal  Bif 
ciqgle  w  Enropie  tak  w  politycznym  jako  t&i  Bpdlecznym 
kierunkii;  tak  te  dzid  wszyBtkie  zasady  i  interesa  od- 
noBZQ  si^  do  idei  pafistwa. 

Dowodem  zad  ie  zmiana  ta  wBkazana  w  polityce  eu- 
ropejski^j  nie  jeBt  ozysia^  teory^;  ie  awagi  powytoze 
mig4  Bwoje  zastdBowaMe  nawet  w  obecn^j  chwili  ^  dod6 
bfdsie  rzuoi^  okiem  na  gi6wne  tnidnodci  z  jakiemi  dzi- 

14 


—    210    — 

M\  pfttotiM  BNuii  do  walosenim.  Gds^ei  kk  tridto  j«h 
teli  nfo  w  trftdhfcjjti^  poUtyee,  kt6r^  paAstwa  |iorsaofi6 
Did  raog4  Ub  nie  chc%?  Ozemto  b%  te  prtessikoif  )eMli 
ttie  p<>zoslfth>6ciftmi  z  dawn^  polityki ,  kt6fyeli  nifByma- 
lite  z  tnidm)Acii|  tylko  da  Bif  pogodfti<i  £  obeetQn[&  sy- 
flteifiati^m  polifycznym  ?  Jei^eli  niektdi^  pa&stwa  ti^onv^ 
apaAcify;  prayszly  zapewme  do  przekonania^  id  obok 
btotor^ezn^  Bify  mieAd  0i$  w  nich  takte  polityeasaa  sfat- 
boM.  I  tak  najwi^LRu^  pnseezkodil  w  wtdokaoh  p^i- 
tftznyoh  Attgtfyi  file  jestia  zawssce  jdj  tradyoyjna  w  Hietn- 
eteeli  polityka?  Nie  apotykai  tawsae  Pn»  jako  antar 
g<6^isl;$?....  Gzyi  Rosya  nie  oslabila  sif  Qsitowanieni 
prteprowadzenia  sw^  narodow^j  wsohodnm  pdifyU? 
Ctrfii  oA^tenie  biq  od  ruoha  wew&ftrenego  pa&Btw  m- 
rc^e^Bkich  nk  dalo  fi^  jdj  nczad  bdletela  w  oetatDV^ 
wojnie?...  Pt)lityka  antiangieteka  sie  byial  gMwii%  tnt- 
^i^M%  dla  lYandyi?  nF)rt»piiA£  iiMCdziela  mnie  od  Aa- 
^glit*  —  mia)  powiedaied  w  r.  1863  oeaant  Napolaon 
do  pdBia  roBByjskiego  ~  „ale  fiiezapoiDimg  pan  ie  nle- 
„tka  przepaAci  k«6rdjby  polityka  wypelrM  me  mogla.'' 
Cky±  nie  odnlosta  Fmiieya  konyAoi  t,  tego  odBt^pieoia 
od  tiadyey^tr^j  polityki?  Gdziel:  wi^ks^  tradnoM,  jak 
w  zaehowwia  j6j  w  iqyrawaeh  Wkwkieh?...  Jakiea 
si|  tnidiio6ci  Aaglii  w  Mj  chwiK:  koniecBMM  atnFjrma- 
nia  pMytolersa  francazkiego^  Bpdr  z  Ametyk^  na  Btopie 
potetim  prowadzony,  wewn^trzM  refonay>  WBsgpdzia  wat* 
IjLa  2  dawia^  tradyeyq  polityezDi^ . . .  W  kweBtyi  Sanda 
broni  st^  Dama  na  zasadaeh  dawnego  prawa  narod<yw 
i  dla  lego  t6A  w  nowdfifi  prawie  pvblieKiidiia  utrzyma^ 
tA^  nie  h^ixie  2dobia....  Tttroya  aawet  aa  Aawoyoh 
podstawach  pozoBta6  niemogla;  prsenaeiiioBO  jq  w  pvtfi- 
slWO;  i  zaBt68owa<i  s>^  winna  do  zasad  i  intcvesdw  no- 
wego  syBtematu. 

Ow6ii  w  tem  wladaie  roawinifeia  Qi«teiDatQ  patfurtw 
zdige  Bi$  traktat  80  marea  watee  bardao  afvmowad  imi^- 


r 


-   Sll    - 

B^.  W  nast^pstWach  jcgo  przebija  barfzo  wyrainy  kie- 
ntnefe  Wsp6Itioftci  siasad  i  ^olldamodd  interesdw,  i  2  te- 
go  C3Eyfi(to  polttycznego  i  systematycznego  iapatruj^  sie 
stanoWiska;  stan^d  mote  on  dmialo  obok  swego  po- 
prtednika  traktatu  wiedeAskiego,  a  mo4e  nawet  w  za- 
mierxonycb  widokach  go  przewyisza.  Nie  staiiowi  on 
bezw^pienia  epoki  dzia!ania  pa6»tw  w  tych  kierun- 
kach,  bo  leialy  one  od  dawna  w  istocie  idei  paAstwa, 
i  ro5:wijaly  si§  pomah ;  ale  Wypadki  i  okolicznoSci  ktdrd 
traki^it  sprowadziiy,  zasady  na  jakicb  ten^e  zosta)  do- 
konany;  1  intefresa  ktdremi  8i§  zajmowal ,  pozwolify  paft- 
gnrom  znacznle  na  t6j  drodze  p08tqpi(3,  dobitniejsze  i 
obs^rniejsze  zakredli6  8obi6  na  t6m  pola  zadanie. 

Bo  kongtesu  wiedeAskiego  paAstwa  byly  niejako  zmn- 
szone  ptzy stupid  bez  poprzedni^  jedno6ci  i  zgody.  Rzecz 
si?  toczyJa  mi^dzy  zwyci^zcami  i  zwyci§4oneini.  Szlo 
0  prz3rttTde6nTe  fdwnowagi,  ale  przez  8it§;  bo  szlo  o 
nkr6cenie  pot^gi  paAstwa  kt6re  m^  nie  przyznawalo  do 
tych  samycb  zasad  co  inne.  Zasady  niemlii6}  waine 
rozdzielaly  inne  takie  pafistwa  zasiadaj^ce  na  kongresie. 
Wt^ie  bardzo  pojmowaly  paAsfwa  zasady  co  do  formy 
rzj^du,  wolnoSci  wyznan,  r6wnofici  poddanych;  niekWre 
stawialy  zasad§  narodowoSci;  niekWre  nie  nznawaly 
wszystitich  czyn6w  dokonanycb  w  Europie.  Musiano 
wife  zmieni6  status  qtto  dotycbczasowy  i  nowy  zapro- 
wadza6.  Pod  takiemi  wamnkami  trndno  byto  pomyflei^ 
0  dzialaniu  opart^m  na  w8p6lnoSci  zasad.  Mogly  by6 
i  byly  ttsilowania;  ale  ograniczyc  815  musiano  na  przy- 
mnsow6j  zgddzie  wypadkami  wywolan6j,  i  na  zawaro- 
tranitt  nowego  pt^rz^dku  rzeczy.  R§kojraia  leiala  w  osla- 
brenin  jedn^j  strony  ^zez  przewag^  drugiij. 

W  inszych  i  koTzystniejszycb .  nier6wnie  warimkach 
dla  rozwijania  sr^  dalszego  polityki  patistw  zasiada) 
kongrefl  pxtpM.  Nielylko  ie  dopiero  za  poprzedni^i  je- 
dnotei%  i  zgodq  przyszio  do  konferenoyj;  ale  nawet  zdaje 

14» 


—    212    — 

siQ  sqdzQC  po  ladzkn,  te  bez  niSj  nie  przysdoby  do 
wojny.  Sprawa  przed  wojn^  ogloszon^  byfat  za  enropej- 
sk^ ;  i  zasady  w  ni^j  gl6  wne  wsp61nie  przez  mocarstwa 
oznane.  ilLale  r62nice  o  kt6re  poszla  wojna  nie  nadwe- 
rgiaj^  zasad.  To  i&±  po  wojnie  nie  bylo  ani  zwyci^z- 
cdw  ani  zwyci^ionych ,  bo  co  do  zasad  byla  zgoda. 
Szlo  wprawdzie  o  przywrdcenie  r6wnowagi,  ale  na  csi- 
kiem  inny  8pos6b;  nie  tyle  bowiem  chodzilo  o  akr6ce- 
nie  przewagi  jednego  paAstwa,  ile  o  wzmocnienie  dra- 
giegO;  kt6re  t^j  r6wnowadze  shii:y6  mialo  za  podstaw;. 
Oba  te  pafistwa  przyznawaiy  si^  zresztq  do  wsp61no6ci 
zasad  z  innemi.  Jedno  tylko,  i  to  najmniejsze,  stano- 
wilo  moi^e  w  m  mierze  wyj^tek,  ale  i  to  nznato  za 
rzeez  konieczn^  uczynid  stdsowne  ofiary,  aby  wsp61ni- 
etwem  zasad  wkupi6  sig  w  sklad  wielkich  mocarstw. 
Dla  innego  zn6w  pafistwa,  w  catem  znaczenin  tego  wy- 
raztt;  ale  w  t6j  chwili  z  powodu  polity cznych  nie  zasa- 
dowych  wzgl§d6w  nieco  8i§  mo4e  od  og6hi  kongresu 
wyr62niaj%cegO;  uczyniono  pewne  ust^pienia,  aby  je 
wci%gn%6  i  wsp61nie  w  jeduym  dzialaii  kieronku.  Nie 
bylo  wi§c  tadnych  r62nic  stoj%cych  na  przeszkodzie  roz< 
wijaniu  si§  systematu  pa^stw.  Forma  rz^da  w  obec 
wspdbiodci  zasad  gl6wnych;  byla  .dla  wszystkich  oboJQ- 
tn^  Go  do  r6wnoaprawnienia  wyznaA  przyznano  si$ 
w  polity ce  pafistw  do  tak  obszem^j  zasady  jak  nigdy 
jeszcze;  skoro  sp61eczno66  niechrzei^ciai^sk^  uznano  za 
pafistwo  i  do  skladn  pa^tw  chrzedcia^kich  jednoglo- 
dnie  przyj^to.  Zasada  r6wno6ci  polityczn^j;  a  nawet 
ai  do  pewnego  stopnia  r6wnodci  spdleczn^  poddanyeh 
w  pa&stwie,  licuj^ca  tak  wybornie  i  prawie  konieezna 
w  dzisiejszym  systemaciO;  nie  spotkda  i^n€j  przeszko- 
dy,  nie  nadwergiono  j6j  iadnym  wyj^tkiem  lub  przywi- 
lejem.  Wszystkie  zmiany^  refonny  jakie  jedne  pafistwa 
od  dragich  i^daly^  lab  jakie  jedne  dragim  proponowi^^ 
w  tym  wspolnym  d^.yly  kieruuku.    Wszystkie  ^yczenia 


—    213    — 

wychodzily  z  t£j  zasady,  nawet  og61na  amnestya ;  o  ktd- 
r^j  jak  dzi6  twierdz^  byla  mowa,  nie  mia}a  by<^  ndzie- 
lonq  na  mocy  jakowegofi  wyj^tku,  lub  r64nicy  pocho- 
dzenia  poddanych^  albo  dawnego  prawa;  bo  poddani 
wszyscy  s^  r6wni  w  obliczu  paAstwa;  ale  jak  tego  do- 
wodz^  rozprawy  angielskie;  nastqpi^  miala  przez  wzgl^d 
na  korzyfid  ktdraby  z^d  dia  wszystkich  paAstw  wyni- 
knsfi  mogla.  Na  ka2d%  kwesty^,  na  kai;d^  reform^,  na 
kaidy  interes  zapatrywano  8i§  z  europejskiego  i  cywili- 
zacyjnego  stanowiska,  oceniano  je  wedhig  moiliwego 
wplywn  na  rozwini^cie  sily  pafistwa.  O  zasadzie  naro- 
dowo6ci  nie  bylo  wcale  mowy  na  kongresie  paryzkim. 
Kwesiya  Esi^stw  Naddunajskich  byla  wprawdzie  jakby 
odbiciem  dawnego  systematu ;  ale  przepuszczondm  zawsze 
przez  piyzmat  polityki  pa^stw.  Je^eli  kwestya  ta  sta- 
wila  tnidnodci  do^d  niezalatwione,  to  nie  dla  tego  tylko 
aby  w  nidj  tkwid  miala  zasada  narodowofici ,  ale  4e  kom- 
binacya  w  ten  8po86b  uloiona,  sprzeciwia  8i§  wymaga- 
niom  nowo  utworzonego  paAstwa.  Czyi  zre8ztq  wywo- 
ialy  tf  zasady  inne  kwe8tye  tak  blisko  nidj  stoj^ce,  a 
poraszane  w  rozprawach  protokdln  z  8go  marca?  By- 
najmnidj.  Dowiodly  one  tylko ;  o  cz6m  nikt  zre8zt£i  nie 
w^tpit;  ie  W8zy8tkie  paAstwa  8k}adaj^ce  konfereneye 
w  Paryin  uznaj^  wszy8tkie  fakta  dokonane,  a  w  obec 
t^j  w8p<)lnodci  za8ad  zmieniad  statuquo  wcale  nie  byb 
potrzeby.  Zapi8al  ii>t  tylko  tQ  zgod§  kongres  paryzki 
wtraktaciC;  odkladaj^c  male  r62nice  na  p6£nidj;  a  po- 
lityka  paAstw  zanfana  w  now6j  sile  dmialo  poszla  na- 
prz6d  wytkni^tym  kiemnkiem.  Po8tawi}a  nowe  prawo 
publiczne  morskie,  zapraszaj^c  inne  paAstwa  aby  do 
niego  przyst^pily.  Jakoi  o  ile  dotqd  wiemy,  Szwecya, 
Hollandya,  Grecya  i  Zwi^zek  niemieeki  odpowiedzialy 
}VA  na  to  wezwanie  w8p61no6ci  zasad. 

Lecz  kaidy  systemat  polityczny  w  podw6jnym  dzialad 
winien  kiernnku ,  w  teorelycznym  i  praktycznym.    Idea 


—    814    — 

paAfitwa  od  dawna  pneetala  by6  teoiy%;  ma  ona  mote 
w  praktyce  zbyt  nawet  scisle  i  loiozne  nast^pstwa. 
W  rozwini^ciu  swoj^m  nie  mogla  poprzestac  aa  ledayHi 
kierunkn.  Zasadom  poiitycznym  w  prakfyce  odpowia- 
daJ4  interesa:  wsp6lno8c  zasad  wyuiagcJa  solidarnodei 
interes6w. 

I  na  praktyczn^m  polii  zadanie  kongresu  paryzkiego 
bylo  tatwiejsze  nii:  wiedeAskiego  i  nierdwnie  wi^ksze 
dla  systematn  mogly  zen  wjrplyn^  wypadki. 

W  koDgresie  wiedenskim  }ni  dla  tego  samego  z^  skUd 
terytoryalny  Europy  przemieni^  trzeba  bylo,  wi^o^J  mu- 
sialo  bye  mowy  o  zasadach  aniieli  o  inter^sach.  Szio 
o  zgod^ ,  a  latwidj  o  takow^  w  zasadach.  Zreszt^  z  ka- 
^d^  zmiau^  atatu  quo  wystgpowaty  nowe  interesa,  kt6- 
rych  ani  jasno  przewidzie(3;  ani  dokladnie  oeeiii6  nie 
bylo  podobna.  C6i  dopiero  mydlec  o  ich  podporz^dko- 
wania  zasadom ;  nieraz  ost^pionym  je^eli  nie  naloionym, 
o  przyswojeniu  iDteres6w  katdego  paAstwa  wszystkiiUi 
slowem  0  solidamodci  ? . . . 

W  kongresie  paryzkim  wszystkie  prawie  interesa  o  ja* 
kie  chodzilo  byly  naprzdd  znane,  okresione,  a  co  wi^- 
ksza  z  g6ry  za  europqjskie  uznane.  Do  przyJQcia  soli- 
damodci  interes6w  jako  kieranku  politycznego,  sklaniido 
panstwa  nietylko  samo  przyznanie  si^  do  wBp61nodci  za- 
sad,  ale  wymagal  tego  prawie  po  nich  caly  ruch  6p6- 
leczuy  we  wszystkich  gal§ziaob  przemysfai  i  handlOy 
dach  spekulacyi  ms^lsfiy  nietylko  panstwa ,  ale  cale  spo- 
leczenstwo  w  ogromne  przedsi^biorstwa ,  dudi  stowarzy- 
szenia  odpowiedni  idei  patistwa,  ktdry  si^  wzni6sl  na 
zniesionycb  korporacyach,  cechach,  uprzywilejowany^ 
insty  tucyach  y  kt^ry  nie  zna  ani  narodowoici  >  ani  nawet 
granic,  kt6ry  jest  kosmopolitycznym  jak  same  inteneM 
materyalne.  Nie  znali  mgiowie  stanu  zasiad%|%cy  w  Wie^ 
dnia  tych  olbrzymich  skntkdw  sprowadzenia  sp6lec9S|io- 
Bci  do  pojedynczych  czlonkOw  bez  todn^  rdtoicyi  tajk 


~    916    — 

j«k  iiie  uiaH  kol«i  Mazajeh  «ni  kili$gni&w.  Nit  fijr- 
8wli  tfek  gtoaiw  j^doo  tylko  tQtao  w  £«ropie  mt^^ 
tfAy  kt6re  pnsebicieiQii  tak  8;iybka  jitk  po  druoie  ifld* 
gmiSoL,  a  tAk  wlaie  JAk  na  kolack  tokmiofywy ;  kttee 
woliQ^  walnoAoi  bmdla ,  wolopdci  ieglngi ,  wolnodca  eiA- 
tem  i  mairsia,  a  aaeft^hu^  :M^4  od  ws^yrstkiob  paAatiP 
becpidefwJLBtva  i  spokojofuloi.  Te  i^daoia  &a9tK^(M<^  itf 
itaml  tmktat  jiary^^ki  przekonaiwm ;  i«  w^aystkie  te 
zaaady  obj^te  s^  wsp6lDodciQ  i  zgod^^  ±e  kaida  kwe- 
Bt^a  wpj^  aa  wi^lkie  intor^sa  miBiiea  aa  eun^jdk^ 
iuiiiaQ4  xoataaie;  ia  betzp^eoTieAstwo  lei^y  wlateia  w  wy- 
tkj»et]FiB  4Ia  poUtyki  kiarunkn :  w  solidamodoi  iatamAw. 
I  jako  dow4d  tego  praktyezuego  zaatdsowania  wspAfaio* 
m  zaaad,  slaoiil  oaobny  tmklaU  Idgo  maroa. 

Bo  jakikolwiek  mote  by^  syatemat  poUtyozi^y  jaka- 
kolwiek  w  ain  jed»€6e,  agoda  i  Bolidarnoiie  paiMw, 
zawaae  w  np^wa^ei  tstaied  bfd^  spory  i  le  prowad»ii 
mog4  dp  wojny,  jeili  ieh  ostateezny  nie  uloj^y  tryboii^, 
jeili  A^  nie  cofii^  przed  jego  wyrokiem  ^  sie  oznaj^  po- 
wagi  Inb  nie  id^kni^  819  sily.  Byla  i  dawnky  kiedyi 
w  Europie  w8p6lnoi6  zasad  i  eolidamoM  inter^i^ :  ak 
wowexag  i  spdleeznoM  i  polityka  byly  wyl^esnie  chraa- 
teiatekie,  sprawy  przeto  na  ehrzeu^iaAskini  odbjrwidjr 
81^  gnmcie :  trybnna)  by}  w  Rzymie ,  Papie^  byi  s^daiii 
ni^wytatym ,  lab  Cesarz  Bzymsko-Kiemieoki  z  J6go  ra^ 
mienia.  I  w  daifli€J8a^  polityoe  jak  vi^  zdiye  tvybnnal 
jast  potizabny:  nie  daiwnegD^  bo  jeieli  zmieniiy^  sif 
Indzie  w  czasie  i  okoHcziioMadi ;  nie  oaiieiiia  aif  ioh 
natara.  Traktat  wiedei^ski  i  traktat  paryzki  zostawily 
po  sobie  przymierza,  odpowiednie  nast^pstwom  jakie 
wekazaa  Adeip.  Awi^te  przymierze  zlo^one  ze  zwy- 
ci^zcAw,  oparte  na  sile,  stance  na  straiy  nowego  sta- 
luquo,  opieraj^c  8iQ  na  uznaniu  fakt6w  dokonanych, 
wiQc^j  ani^eli  na  zgodzie  w  zasadach.  Przymierze  2go 
gruduia  czyii  Idgo  marca;  ma  zapewne  sit^;  bo  tiyba- 


—    216    — 

nata  w  polityoe  nie  ma  bez  wij ;  ale  kojarzy  je  gMwnie 
wspdlnoiK  zasad  i  dqj^odc  ntrzymania  r6wnowagi,  po- 
8t§piy%c  w  tym  kiemnkn.  Trybiinal  ten  nie  ma  ow6j 
powagi  jak^  mii^  Leon  W.  aby  gp6}eczno6<^  przed 
wojn^  uchowad,  tak  jak  tamten  miasto  od  Attyli  zaalo- 
niL  Wszakie  na  polityczndj  skali  przewatoe  jest  zawsee 
owo  wyraieuie  nast^pstw  traktata  paiyzkiego,  zamkni^te 
w  rzeczon^xn  przymierzu;  jak  niemnidj  nader  tradne  je- 
go  zadanie. 

Cho<iby  wiec  tyiko  mniemad  przyszlo,  te  polityka  ea- 
ropeJBka  zjedndj  strony  nsihije  przymierze  to  wzmocnid 
i  ntrwali6;  a  z  dragidj  oslabid,  bo  nie  byto  jeszcze  przy- 
mierza  kt6reby  wszystkim  dogadzab  widokom^  czyi 
mo^a  przypndcid^  ie  polityka  odpoezywa  dia  tego,  te 
j6}  ruchy  mnidj  .nam  wpadajq  pod  oczy?... 

W  chwili  wladnie  kiedy  te  wyrazy  idq  pod  pras^  dm- 
karsk^;  depesze  telegraficzne  zapowiadaj^  waine  w  Hi- 
szpanii  wypadki.  Nie  maj^  one  wszakie  bezpodredniego 
wplywu  na  ogolny  polity ki  kieronek.  Pdlwysep  Iberyj- 
ski  odr^bn^  dot^d  stanowi  kart^.  Hiszpania  zoiyc  musi 
istniejqce.  i  silne  jeszcze  w  nidj  iywioly  dawnego  syste- 
mata.  Dpkaie  tego  Bpiesznie  id%c  drog^  rewolueyjn^ 
na  jakidj  po8t§puje.  Wyzuje  8i§  z  wladciwdj  8w6j  ce- 
chy,  opu6ci  dawne  zwyczaje,  zagubi  tradycye,  zniszczy 
narodowq  indy widnalnoilc ,  atworzy  w  sobie  8p6leczne  i 
kosmopolityczne  d^inodci,  slowem  zamieni  8i§  w  pa6- 
8two  i  pojdzie  wtedy  dopiero  wytkni§tym  kieronkiem 
W8p6Ino6ci  zasad  i  solidarnoiei  interesdw. 


Mauryoy  Mann. 


KieilKA. 


Krakow  w  lipcn. 

Pnsto  i  ^lucho  w  Krakowie  w  tym  miesi^cn  wiejskich 
wytehnieA  i  k^pielowych  wycieczek.  A  jednakie  gdyby 
gporz^dzici  spisy  Indnodci  mie8zkaAc6w  miasta ,  w  porze 
tak  zwanego  wyludnienia  w  lecie  i  osobno  w  zimie  w  po- 
rze najwifkszego  rnchn,  wykazalaby  8i§  zapewne  r6* 
iniea  mi^zy  jedn%  a  dragi^  pora  kilkuset  zaledwie 
066b.  Gzyiby  te  kilkaset  os6b  uniosto  z  sob^  to  wszy- 
stko,  00  wlaAciwy  rnch  miasta  stanowi,  4e  po  ich  wy- 
jeidzie  taka  pustka?  Gzy2  w  nich  to  wiadciwie  skupia- 
\o  8i§  iycie  miastowe,  czyi  one  tylko  byly  ogniskami 
rachuj  osiami  okolo  ktdrych  obracal  si^  iwiat  po  eklip- 
tjrce  chodmk6w  rynkowych?  Alboi  ja  wiem?  Wpraw- 
dzie  miaty  one  swoje  k6}ka  dla  kt6rych  byly  stoAcami, 
mialy  swoich  satellit6w  ktdrzy  blaskiem  od  nich  poiy- 
czanym  Awiecili,  eiet  na  hoiyzoncie  nie  bywa  przez  to 
ciemni^j  y  ie  ez^M  gwiazd  w§drownych  w  pewn^j  porze 
roka  na  nasz^j  pdtknii  nie  widna.  Oi6i  w  t^m  najwy- 
mowniejszy  leiy  dow6d;  ie  miasto  nasze  wtadciwe- 
go  iywiohi  miejskiego  niema.  Widoczny  bywa  i  po 
innych  miastach  6w  nbytek  w  lecie,  sJe  to  co  tarn 
przyknte  do  bi6ra,  do  warsztata  lab  kasy,  ma  zn6w 
dla  Biebie  wta^ciwy  sobie  zakreS;  obraca  si^  w  wladci- 


—    218    — 

wem  sobie  kdlkn,  nie  pytaj^c  co  tarn  w  innyeh  dzieje 
si^  sferach.  W  miedcie  naszlm,  nie  wyrobily  siq  taUe 
czysto  mieszczafiskie  d^ywioly.  Eaidy  jest  dla  tego  tyl- 
ko  i  o  tyle  tyiko  mieszczaninem ,  o  ile  nie  mote  by<^ 
wsiowym,  nie  ni6wi§  szlacheckim ,  albowiem  szlache- 
ctwo  nie  tyle  do  rodu*  i  herba  y  ile  do  stanu  przywi%za- 
ne.  Nie  mamy  w  j^zyku  naszym  franeazkich  de  i  nie- 
mieckich  van,  coby  jak  herold  nioslo  przed  namitarczf 
herbow%.  Szlacbcicem  ten  a  nas  kto  ma  wie6 ,  mieszcza- 
ninem  kto  w  mieilcie.  Wyj^wszy  mal^  liczb^  imion  hi- 
storycznychy  nikt  nie  pyta  o  rodowody  i  dokamenta,  a 
przecie^  jeste6my  najbardzidj  szlaeheckim  na  j^wiecie  na- 
rodeuL  Co  pokolenie  prawie  zmiaua  a  nas  ziemia  wla- 
scicieli,  rzadko  gdzie  wnak  na  t^j  sam6j  gospodaraje 
CO  dziad  jego  roli,  a  przeciei  mimo  tego  przerzncania 
siQ;  nie  mo^emy  oswoi6  sif  z  by  tern  mieszczaAskim  i 
wracamy  na  wied  ile  razy  zdarzy  sig  sposobnodc ,  ile  ra- 
zy  8ta6  nas  na  zaknpienie  kawalka  ziemi.  Przebieglszy 
kraj  ci^  w  sz^iv  i  w  dtai,  nie  znajdzie  nigdzie  miast, 
tylko  miasteczka,  powstale  nie  z  potrzeby  nataraln^j, 
nie  wBrastiv%oe  w  miar;  swojego  wiekn,  w  ladao66^ 
rozlegloM,  handel  i  dostatki,  ale  rac2^  jako  siedliska 
wladz  pubUoznych  gromada%ce  w  sobie  ^le  tylko  me- 
szkaAe^w,  ile  ieh  niezbodaa  wymaga  koaiecanoM.  Dla 
tego  w  raiar^  ^emian  administraeyjnyeb  snikig^  i  po- 
wgtaJ4  miasteczka,  ktdre  my  SBumnie  miastami  aai^y- 
wamy,  dla  odrdimenia  ioh  od  tych  grocnadek  domk^w, 
ktdre  dla  tego  tyiko  nie  nosz^  sazwy  wsi,  to  m^i| 
8w<^  lynek  i  ratnsz,  chocia^  gMwnto  nti^ymaniem  iek 
mie8zIui4<Kdw  bywa  rola. 

Erakdw  kt6iy  mial  odwieczne  przywileje  stawiiQiyie 
mic8zka^e6w  jego  na  rAwni  ze  szlaoht% ;  wiaieii  rdwuiei 
ooalenie  swoje  od  znpehi^  rainy  wrzqdzeniom  adnmi* 
stnicyjnjnsi  w  koifoa  zeszlego  wiekn.  Upadek  miast  w« 
Wleszeoh  osoblrwie  zai  pohidniowyeh  data)<e  019  od  Am- 
li  y  kiedy  je  prieslaQO  nwatod  jako  oddsk^nft  autonomie 
i  woMoBo  w  ogdlny  system  adaunistraeprjay;  praeciimie 
u  jomj  o  tyle  fylko  miasta  istniejii^  o  ite  sq  si^ihaiiii 
wladz  mni^j  wi^j  centralByeh^  0  tyle  upadaj^^  o  lit 
zostawione  same  sobie. 

Dziw&e  to  a^awisko  dowrodzi  jak  malo  jeatedmy  raie- 
saezaAskim  narodeim,  ^  tagei  wigo  M^glfdiK  4y widi  iun|^ 


-  m  - 

go  oie  by}oby  suasta,  A  nic^est  to  dnsiejas^j  tylko  ^ 
pol^i  wiateiwotoi^y  bylo  tak  od  wi^6w.  Co  zoeitalo 
z  CrDiezDa,  Wii§licy>  Piotrkowa  po  wjjAciv  s  niob  w^dX| 
8^ip6w,  w%d6w?  CO  niebyioby  8i§  do  d»d  daia  z  Km- 
kowem  gtalo,  skoro  &i^p^faia  wiek  tetp^n  aeazlo  do  fcil- 
katyei^czQ^j  lodnodci? 

My  Die  labimy  miast  Ladnojid  mi^ska  bywa  zawsse 
a  nas  ii^Iywowa.  Gdiie  tn  s^^nkae  w  Krakowie  odwie-. 
oyoycb  rodzin  mi^skich  knpieotwem  lab  rzemioitom  sbo- 
gaeonycb  i  poprvesm^ycb  na  tytule  dm  eraeommUi'i 
2^aledwie  parf  dom6w  takich  zneydasie  j^zcze  eo  si^ga* 
1%  trz^ego  pokolepia  i  w  tej  sam^j  dziadow«ki^  sie- 
dz^  kamienicy.  Gdzie  szakad  finn  handlowych  powa* 
iayeh  ^amym  wiekiom?  B^adko  syn  po  ojeu  a  wiiak 
prawie  lugdy  nie  dziedsics^r  atanu.  Patry^yat  mi^fikx 
prseradza  %i^  zari^z  w  szlacbeckod(6.  Zamotoy  mi^zoea* 
bIq  nie  o  t^  mydli,  aby  oz^o  dnia  wobiQ  od  praey 
praepodzU  w  pobliskim  domku  wiejflkim;  lees  o  Mm, 
aby  goq>odarstwo  miejekie  zamieaijt  oo  ryohto  oa  go- 
^podaretwo  wiejskie.  Syn  jego  joi  b^daie  oalq  g^b^ 
wlaeheicem,  to  jost  wla&ciQielem  ziemskim. 

To  t^  za  Fogatkami  miasta  nie  Qjrzy  a  naa  aai  j^ 
dnego  domku  wiejskiego.  Ko&ezy  bIq  miasto  i  zaras 
wi^  sif  zaczyoa  A  przeeiet  jakby  to  milo  i  adrowo  by- 
lo  oddyoba^  par^  godzin  dziennie  powietrzan  nie  iia«y- 
C09i6m  kura^awii  miejsk^  i  dymem  w^lanym.  T^j  przy- 
joinnotei  zainotoiejai  nawet  odmf^wis^^  Bobie  w  Krakor 
wid|  a  ie  cza)%  potroebQ  zmiany,  wi^  oeiok^^  do  k%- 
pieL  Bo  nie  zaw9ze  do  wyjazdo  tego  sklania  potn^eba 
ralowania  zdrowia.  Wyjazd  do  k^piel  bywa  takte  nie- 
kiady  paod^,  niekiedy  ponQt%  zmiany  miejaea  i  trybu 
iyeia;  ezasami  siloie  uczuwao^  potrzeb^  zblij^enia  sif 
do  natory.  Ten  oetatpi  eel  rzadko  sig  preytacza  ^a  po- 
wiM  do  wyjaj^dtt)  bo  albo  si^  go  nie  dod6  j«9ap  pcumnje 
'\\9\k0  mpz^i  in^tynktowo  przeemiwa,  albo  tdi^  prsyyaae 
ai$  4o  niego  nie  kaideiQU  wy^ada  w  <ym  wiekn  real- 
^fl^  Jedoakiie  o^jez^oi^  ji^jue  ^  dla  t^o  do  k^piel, 
te  JAd^  inni ,  %&  si$  caly  wieUu  dwiait  z  calego  jlwiata 
taw  8po1yka>  ^e  nigdaie  ohyba  taai  moj^na  si^  po- 
kfti^a^  w  tak  strojnyia  negliin,  iiby  takowy  prz^ryi- 
s«ei  ttl^iir  eka^y. 


—    MO    — 

Kronikarz  krakowski  powinienby  wladciwie  sznka^  po 
kqpielach  tego  towarzystwa,  co  zt^  as?lo;  wszelako  i 
na  tych  samotnych  dcianach  opuszczonych  miestkafi  od- 
malowane  jest  ^ycie  tych  co  je  zajmowali.  A  swobo- 
dni^j  je  tit  obejrzed  pod  nieobecnoAd  w^adcicieli,  i  ze 
stanu  mieszkaft  wnosi^  o  charakterze,  aspo8obienia,  to- 
ku  iycia  i  npodobaniach  icb,  a  mo^  doUadni^j,  niieli 
ne  wielkim  przegl^dzie  w  salonie^  gdzie  kaidy  jak  ±6t- 
nierz  na  paradzie  wydmucbany,  wySwieiony  i  wyprosto- 
wany  wiemidj  nii  na  patrolu  wizytowym,  gdzie  powie- 
dziawszy  hasto  i  usiyszawszy  odzew,  wszystko  w  nale- 
ikytym  znalazhzy  porz^dkn ,  bierze  si^  za  kapelnsz  i  wy- 
chodzi  za  drzwi,  aby  potem  z  kolei  inne  zwiedzid 
stacye. 

tiotuBby  takie  w  lipcu  poprzesta6  na  tych  mieszkaA- 
each;  CO  z  miejsca  raszy6  nie  mog%,  pracuj%G  jak 
cyklopy  dziei^  i  noc  w  ku^ni  iycia,  oboJQtni,  czy  ktiji| 
jowiszowe  gromy,  czy  niewidzialn^  siatk^  w  ktdr^  Mars 
zdradliwie  ma  by<i  pochwycon.  Nie  dla  nich  to  zmiany 
p6r  roku  i*  oddzielne  kasfcd^j  z  nieh  przyjemno6ci.  Czy 
slo^ce  wstaje  o  trzeci^j  czy  o  68m6j,  czy  si^  Madzie 
0  czwart^j  lub  przed  dziewi^tq ,  to  bynajnini^j  w  trybie 
ich  Aycia  nie  czyni  r64nicy.  Jak  widno,  to  pracaj^  przy 
6wietle  sJoneczn^m;  kiedy  ciemno,  przy  dwietle  lampy 
lab  6wi6cy.  A  liczba  tych  wiecznie  przykutych  do  swo- 
ich  bior^  wsu^ztatdw^  kass,  Btanowi  ogromn^  wi^kszoM 
w  mieScie.  Wszyscy  inni  to  jak  ptaki  w§drowne,  lecz 
nie  te  co  odlatujq  na  zim^  w  strefy  gor^ce,  lecz  jak 
wrony  i  kawki,  kt6re  na  zim§  lylko  garn^  si^  do  mia- 
sta,  a  w  lecie  z  niego'uciekaj%.  Stali  mieszka&cy  mia- 
sta  SQ  prawdziwymi  glebae  adscripti,  Pracuji|  cale  iy- 
cie  ieby  mie6  si^  za  co  usamowolnid,  i  jedli  im  szczq- 
dcie  poshiiy;  to  si^  na  par^  lat  ostatnich  iycia  wykupiq; 
lecz  c64,  kiedy  ni^ma  ju4  wtedy  sil  aby  n4ywa6  uciech 
0  jakich  marzyli  za  mlodn,  kiedy  st^pialy  uczucia  aby 
przyjemnodci  iycia  doznawa<^.  Wi§c  cala  ich  my61  zwr6- 
cona  bywa  kn  temu  jedynie,  ieby  wypocz^d,  a  cale  sta- 
ranie;  aby  umniejszyci  cierpie^  fizycznych  i  dolegliwoftci 
wieku,  aby  o  rok,  o  miesi^c^  o  Azieh  przedhid^yi  to 
iycie  —  a  wladnie  ta  okolo  swojego  zdrowia  piecza  i 
troskliwodd  odbiera  im  pok6j  i  swobodQ,  na  kt6re  tak 
dlugo  czekali.    I  oni  czasem  maj%  na  tyle  zaoszcz^zo- 


-    221    — 

nego  grosza;  ie  jad%  w  lipcn  do  k%piel,  by  utargowad 
a  wiecznoAci  kilka  chwil  iycia;  lecz  c6i  to  warto  takie 
iycie  wyiebraAO;  ta  zdrntowana  skompa;  kt6ra  za  tr%- 
ceniem  nie  wyda  jni  diwi^ku,  a  rozsypaniem  grozi? 

PiBaA  0  nich  nie  latwo;  bo  jednostsgnodi  ich  iywota 
mato  przedstama  pankt6w  tak  wybitnych,  by  w  oczy 
do  raza  uderzyfy;  a  iycie  ich  posnwa  si^  jedjaost^jnym 
rachem  skazowki  zegarow^^  tak  i±  choc  w  ni^  wzrok 
wlepid;  to  najmniejsz^j  nie  dostrzeie  si;  zmiany.  Do- 
piero  przy  schylka  iycia — akoma^  si^  tak  dhigo  chce 
obserwowa6?  —  poznajesi^,  ie  godzina  uplyn^la.  Wsze- 
lako  fywot  t^j  klassy  niie8zka&c6Wy  a  racz^j  tych  klass 
przedstawialby  nie  malo  zaj^cia,  chc^c  go  odmalowaii 
we  wszystkich  jego  drobiazgowych  krz^taniach ,  malucz- 
kich  ambicyach  i  mr6wczych  sileniach  &iq,  gdyby  te 
klassy  stanowily  w  Erakowie  pewnego  rodzajn  mrowi- 
ska  9  gdyby  pojedyncze  ich  cztonki  l^czyl  z  sob^  jaki- 
kolwiek  w^zel  w8p61no6ci  potrzeb^  iyczeiiy  is^Az.  Ale 
z  tego  nagromadzenia  siQ  w  jedno  miejsce  ladno6ci  nie 
wyrobila  siQ  jeszcze  sp6lecznoi&6  miejska.  Eaidy  idzie 
samopaS;  nie  zwi^zany  iadnym  wQsdem  z  reszt^  towa- 
rzystwa  w  podr6d  kt6rego  iyje;  latwo  tii  przechodzi 
do  zawodu  wiejskiego,  i  wladnie  to  przejdcie  do  stanu 
rolniczego  jest  dla  mieszczanina  krakowskiego  najwyi- 
szym  idealem.  Ten  go  nie  dmi^  o  nim  marzyd,  nie  do- 
znaje  prawdziwego  w  iycia  swoj6m  szcz§dcia;  i;ycie  za6 
jego  chcie6  8kre61a6,  wszystko  jedno  czy  w  lipcu  czy 
w  lufym.  Gala  r6:&nica;  ie  sig  raz  ciepl^j  drugi  raz  chlo- 
dni^j  nbierze,  ie  raz  przy  piecu  drugi  raz  przy  otwar- 
Urn  siedzi  oknie.  Suchu  tarn  niema;  i  dla  tego  tki  kilka- 
dziesi^t  tysi^cy  ludzi  nagromadzonych  w  jedno  miejsce 
nazwane  miastem,  niedaje  temu  miastu  tyle  j^wawodci, 
CO  ta  garstka  w^drownych  godci,  ktdra  teraz  uleciala 
do  k%piel  bawid  si^ ,  Inb  na  wied  oddychad  sielankow^m 
tycieni;  to  jest  pilnowad  niyemnika  przy  iniwie. 

Wyjazd  tylko  do  k^piel  stanowi  tarn  jedyn^  zmiany ; 
jedyn^  przerwg  jednostajnodci.  Pierwszy  to  raz  w  iyciu 
wypadlo  si§  rozdzieli6  m^iowi  z  ^on^;  matce  z  dzie<Smi 
na  tygodni  kilka.  Waiono  sig  dhigo  co  zrobi6  ieby  si; 
nie  rozl^zad  i  postanowiono  nie  jecha6,  lecz  za  to  pi- 
jai  wody  sprowadzone  w  kamionkach  i  k%pa6  si;  w  ao- 
mn  w  jsud^)  zast^pcz^j  zaprawie  k%pieln6j«  Ale  na  dm- 


^^  kto  lekltrE  fll$  tpM  1  do  k^t^itd  i^pr&W!}.  (%  ttt 
prisygOtow&fL  i  fed^boddw,  Co  p6tegtiafl  i  odpit)Wa42a6! 
2^omiM  1^  Wtody  wseyi^itkicb  tycfa  dfobnych  nieporo- 
KtimM  i  SiWad  domowyeh;  kt6te  jak  peryoAyctnt  nil 
ooeanie  Wlatty  Bakl6oaly  spokojiio46,  Jle  i*a*y  oki^t  mal- 
i^Mmgo  poiycia  prssebywal  zwrotliiki  kieszetii.  I  otM 
g^ried  lpkoinoty\vy  zawt6rowal  el^gfi  potegnania.  Od- 
^£dj(aj%eemti  m^^owi  dotoj^yla  jes^te  iana  fiowe  ^aw!- 
iii%tko  i  kilka  przestrdg  na  drog^,  a  dzieci  pfsiypo- 
ttniatyy  ie  it&  ojciec  npominek  ttia  pUKywi^iic  2  zagta- 
nicy.  I  dom  cmieroeia}  po  odje^dtie.  2ona  zapfowadzfl 
oszcz§dnodd[ ;  aby  zr6wnowa2y<i  Wydatki  k^piehie;  zmniejl^ 
8«yla  podwieczotki ,  doklada  Wl§c6j  cykotyi  do  kaWy 
a  ttjmiije  masia  ziemniakotti^  Pora  ta  Aniy  takie  do 
zaprowadzenia  fadykalnSj  zmiatiy  w  ustawienin  sprz^- 
t6w,  kt6re  p<rt*m  jako  faii  nccompti  twyklo  by6  dzano- 

Za  ka&d^m  drzwi  otwardiein  wygll^dajs^  c;ty  nie  lii^ 
iddO;  2ona  t^skm  i  smnd  si§,  jak  gdyby  w  ei^gli  po- 
j^ycia  malieiiskfego  kiedykolwiek  rozmawiala  z  m^i^em 
#if eij  nad  to,  eo  wypadlo  niezb^ie  m6wi*,  mies^ka- 
j%c  pod  fedfiym  dach^m  i  q  jedfiego  siadaji^c  stotn. 
Eedy  si§  2bli2a  dzie^  przybycia,  w»zy86y  stoj%  ft  dworca 
kolei  wyglijdaj^c  powrotu  m§ia  i*ojca,  i  kaidego  dtiia 
odbywaj^  t§  przechadzk§,  2Lt  wreszcie  zajdzie  jaka  nie- 
przewidziana  przeszkoda,  i  wJaSnie  wtedy  zjawi  Ǥ  din- 
go oczekiwany,  Co  tam  radodci  1  udecby!  Pani  oglqda 
fiHiank§  z}ocon%  z  napisem  majqcym  j6j  p6ty  przypo- 
minac  pami^^  m§^  0  ni^j,  p6ki  si^  pozlota  niewytrze, 
dzieci  ogl^daj^  cacka  rozpakowane,  a  piv^ez  caly  mie- 
9ktfi  pobyt  w  k^pielai^h  1  przygody  podr64ne  stanowt^ 
Hie^czerpany  przedmiot  opowiadaA ,  pytai  i  odpowiedzi. 
To  czasowe  rozl^czenie  si§  mal4onk6w  ur055maioa  iycie 
tam  nawet,  gdzie  jednostajnoSi  swoje  tndte  rozlala  farby. 
Wzraacnia  ono  w§zly  oslaWe  samfim .  nawyknieniem  i 
w^zajemiidBi  niepr^erwan^m  cidnielrrem ,  oiywia  gaso^ce 
ucsmcie  i  na8tr§cza  kilka  cbwil  rado^d  powttania  iak 
naiSftr^czyio  kilka  chwil  smutku  przy  poJhegnanin.  Mie- 
914c  k^piei  waifte  przynofid  ushigi  tam,  gdzie  podr6i:e' 
nie  odbywa}^  si§  dla  rozp^dzenia  nud6w  lub  wobawie, 
aby  8i§  na  jidn^m  miq|Ben  nie  spospi^towaii ;  miesi^ 
kiiplet  T02U^A  «b«wt6tiAy  trpfyw  tam  aaiwet,  gdzte  m 


pobjraie  j€go  wydAtkAffy  ^padnie  aflmiefssEif d  podwie^ 
ezorki  i  zwi^kszyd  dozf  cykoryi 

Liacz^j  rzecz  si^  ma  w  klassie  mieszkaAcdw,  co  chwi- 
lowo  obrali  Bobie  miasto  za  siedlisko.  Wyje^ia  tarn 
latem  cala  rodzina  b%d!fc  razeni;  b^  kaide  z  osobna, 
i  roz^cMlie  nit  trfWE  ttim  tyle  bolesne,  bonawykni^o 
jvA  podrd^owad.  a  wreszcie  zwi^ki  maJie&skie  nie  s^ 
tm  jaUMMtt,  ktOTdm  para  o»M>  nierDzfajeatiie  sprz^gni^gta 
oiuoie  w^pdfene  vr6z  Udawvy  troskami. 

OpuStczoM  ittiMzkattia  ich  mslrQezaj^  bada^zowi  tyto 
yraeifarioUi  do*  obeztiania  m^  z  najiekrytszcm  tajnikuui 
iA  domowego  Ayosa^  jak  odsioiiiQts  domy  Pompei  t 
SerkulatiBttt  dovmiegq  rozp4»na6  tycie  domowe  Bzymim, 
Wfizystico  tam  jak  w  d&iii  odjazchK ,  tylko  pyl  osiadl  tia 
pokfWcaoli  i  stoULiacfa ;  a  z  wlurstw  jego  mainaby  oUi- 
ozyd  cftas  oildatoiiia  sif ,  jak  z  waivtw  skal  naplywowych 
nattitiiKAci  wkk  demi  d^adaii  usiliij^.  Widad  tam  je- 
Mete  0iik]tnfc9  eo  w  ostatui^  shi^yta  wyprawie  na  wi* 
tyty:  d^iA  jot  ttiemodaa^  bo  przez  kilka  goiaxtn  opa- 
trsyk  siQ.  Odyby  sif  w  ni^  jntm  pokazad,  zdmdzono- 
by  fli|.  Kr6j  sif  Bawist  tanieait,  bo  od  tego  czaM  judh 
tt^yn^ly  dgnHnne  dwie  epoki^  dwa  numetu  (ygodirioire 
MiMdli  ftiddl  Dal^  na  to«lede  pa^loty.  Bozwijam  je^ 
M|  1^  t«0B&i  tiflta,  kt6rf  naif  wproWadza  bli£dj  jetifecze 
w  i^loimiki  doaiowe  os6b.  Fiatrz$  ktdra  flai^zeeska  pa- 
dbBiiA^  iMjbardzidj  vrypriindGfxsL  i  wnoszf  z  tego  o  npo- 
dobaidach  wlaicieielki  toalety.  Chciaibym  o  tyeb  apo- 
dobaiaadi  wsosit^  z  innych  wi^j  ttmystowycb  zaj^d, 
leei^  kfrt^iek  mgdzie  mie  widzf  pr6ez  w  flalonie.  Domy- 
ftkm  si;,  ice  le  kilka  rozrzacon^di  Da  stoic  pj^knie  o- 
pmmiycfa  dzM ,  kitka  fy^in  i  kilka  albiim6w  i  kipsek^w 
shifty  tylk^  iMt  pokaz.  Slanowi^  one  cafa|  bibliotek^  i 
Mify  skarb  wiedzy.  W  pokojaeh  m^kieh  nie  lAoione 
jtlMze  stoliki ,  na  niob  6Iady  ostatnidi  wygnaycAi  i  prz«- 
gnurp^  ?Qk4  biegtego  raebnristna  skredlonre  na  sukien- 
a<j  tabHcy  stoltt  y  toznueofiycb  ki&a  talii  kart  i  agry zki 
ejrgkr  wAitWl  kapy  v&pi(A(m  —  takie  s%  pamiqtki  po  da- 
Wisyth  mieBflkftiiieacA  tyeb  opnseczoayeb  mmdw.  Zawo- 
Mtem  #e^  pomocy  dag^rotyp  i  z^iem  widok  tycb  osia- 
laotaionycb  siedatb;  a  w  teee  mofdj  zachowatem  ^a  p6- 
MaeJflWego  histoid  vAtray  obraz  iycia  1$  khMsy  sp^ 


—    224    — 

teczeftstwa,  ktdra  stanowi,  ie  si^  ta  obcdm  poBhii;  wy- 
raieniem  —  dmietauQ  jego. 


H^ledeA  w  lipcu.  - 

Czy  mamy  lato,  czy  jesieA —  od  dni  kilkonasta^  na 
zapytanie  to  tradno  odpowiedzie6.  Za  pierwszem  m6wi 
kalendarz,  za  drugiem  dziwny  stan  atmosfery.  W  wiela 
domach  okna  pozasuwane  na  znak  ie  mieszka&cy  bi| 
na  wsi:  lecz  za  to  w  innych  ogieA  w  piecach  lab  na 
kominie.  Bqdi  co  b^d^^  deszcz  prawie  nieustanny  i  po- 
wietrze  zimnC;  tak  tym  co  siedz^  w  miedcie,  jak  i  tym 
CO  bawi%  na  wsi;  skr6cUy  miesi^c  lipiec  o  dni  pi§tna- 
dcie.  Ktt  koncowi  ^szelako  miesi^a  rozpocz^la  si§  po- 
goda  i  wrdcilo  ciepio;  lecz  barometr  zwiesii  smntnie 
glow§  i  ci^le  patrzy  na  d6h  Czy  sierpiei^  b^dzie  taki 
jak  zwykle?  Czy  sprawdzi  znowu  iartobliwy,  lecz  tra- 
fny  s^d  jednego  paryzkiego  wgdrownika^  kt6ry  apiera- 
jac  si^  zajadle  przy  swym  lekkim  surduciku  i  nanki- 
nowych  spodniach;  dzwoni)  ci%gle  w  przeszlym  roku 
zQbami  m6wi%c :  mais  voire  mots  d'Aout^  tCestpas  doux 
du  tout.  Pondmo  t^j  obawy,  massa  ludzi  opaszcza  oo 
dzien  stolic§,  wynosz^c  si§  kaidy  gdzie  mo:^e:  ten  do 
w6d,  tamten  na  wiei^,  a  najwi§c6j  w  pobliskie  okolioe. 
WiedeAczyk  nieprzebiera,  wol^  jego  kieruj^  w  t6j  mie- 
rze  iona  i  kieszefi.  Jeieli  obie  iyj^  z  sobq  w  dobr^j 
zgodziC;  jedzie  daleko,  do  w6d  morskich  Inb  mineral- 
nych.  Je^eli  nie^  siada  za  rogatkami  byte  tylko  by}o 
troch§  cienia;  i  iyje  w  przekonaniu  4e  ma  wieS  i  wody. 
Jeieli  iona  mruczy,  odsyJa  j^  po  informacy§  do  kasy: 
jeili  sama  przenosi  Hitizng  lab  Dornbach  nad  Ischl  lab 
ELarlsbad,  przyznaje  j6j  rozam.  Nie  pyta  o  przyczyny, 
nie  wchodzi  w  tajemne  kombinacye;  zamyka  nawet  oczy 
na  fakta,  bo  WiedeAczyk  chce  przedewszystkiem  bye 
spokojnym.  Eaidy  tylko  my&li  o  tern,  ieby  dobrze  zjeS6, 
wypi6  i  wypocz^6.  I  to  nie  rozklada  plan6w  swoich  ani 
na  lata;  ani  na  miesi^C;  ani  nawet  na  tygodnie;  ale 
poprosta  i^yje  z  dnia  na  dziefi.  Nie  jest  on  ani  sk^pym, 
ani  rozrzatnym.  Jest  nawet  amiarkowanym  w  potrzebach; 
ale  ka^da  z  takicb  potrzeb  masi  byd  za8pokojon%  w  swo- 


—    925    — 

im  czasie^  czyto  z  procenta^  czy  z  kapitahi;  czy  z  pracy. 
Przestaje  na  tera^niejszodci;  przysztoidd  zostawiajf^c  przy- 
szlym  pokaleniom.  I  dla  tego  klasa  wyrobnicza  w  Wie- 
dniu  7  lube  tyle  kaidy  z  ni6j  zarabia  co  we  Fi'ancyi  lub 
w  Apglii,  iyje  bez  pordwnania  lepi^j.  Mieszczanin  tu- 
tejszy  jest  w  por6wi)ania  z  paryzkim  lub  londyAskim, 
prawdziwym  panem.  Sklep  otwiera  z  rana  o  siddm^j^ 
zamyka  o  68m^j ,  j6  w  ei^gu  dnia  trzy  lub  cztery  razy, 
bawl  Bi§  w  teatrze  lub  na  przeebadzkaeb;  wieczorem  i 
w  nocy  oszcz^dza  oczu  i  gazu,  dpi^  na  Bpotytpn  spo- 
kojnie  i  wesolo  dziennym  zarobku.  !^ony  i  cdrki  pracnj^ 
mni^j  jeszcze;  jak^  rol§  graj^  w  wydatkacb  domowyeb 
i  CO  do  nich  przynosz^,  to  rzecz  inna.  Lecz  s^  zawsze 
hoie;  wesole;  i  widna  na  nich  cecha  dobrego  bytu  ma- 
teryaJnego.  Damy  wyiszego  dwiata  nie  doszly  jeszcze 
tak  jak  w  Paryiu,  do  przepychu  nijnujqcego  w  stro- 
jach;  lecz  ju!2;  pokazuj^  si^  na  ulicach  w  snkniach  z  ko- 
ronkami  i  w  kapeluszach  kosztuj^cycb  po  60  i  80  zlr. 
Stiroje  iekkiC;  mudlinowe  lub  bawelniane  sa  rzadkie  na- 
wet  na  wsi;  ledwie  je  widzied  moina  z  rana.  Jedwa- 
bie  stanowia  gldwn^  cz^6  prawdziwego  ubioru.  We- 
detkB,  nie  moie  na  wsi  nawet  rozsta(i  si^  z  nalogami  i 
zwyczajami  miasta.  Villagiatiira  jest  dla  ni^j  rzecz^  po- 
wietrza:  lecz  i  niem  oddycha  tylko  w  godzinacb^  w  kt6- 
rych  przywykla  wstawa<5,  ubierad  sig  i  wychodzi6  z  do- 
mu  w  miedcie.  Nie  lubi^  one,  zwiaszcza  na  piechot§, 
wielkich  wycieczek.  W  powozach  drzymi%,  zamiast  pa- 
trze<i  na  powabne,  nieraz  nawet  wspaniale,  lecz  te  same 
CO  rok  obrazy.  Niewiem  co  si§  dzieje  po  zamkach  i  pa- 
lacach  wiejskich,  lecz  wyznaj§,  4e  iycie  po  przyleglycb 
stolicy  okolicach  jest  w  og6lnodei  martwe  i  nndnC;  tarn 
nawet  gdzieby  przyjemnodci  wsi  moina  bylo  polqczy£ 
z  zabawami  miasta  i  w6d^  jak  np.  w  Baden  i  VOslau. 
A  poniewa:^  wpadly  mi  pod  pidro  te  dwa  tutejszego 
lepszego  towarzystwa  obozy,  pozw61cie,  4e  na  poparcie 
powyiszych  uwag,  powiem  jak  wygl^daj^  i  jak  8i§ 
w  nich  tyje.  W  Baden  dosy6  jest  przep§dzi<S  dzie6  je- 
den-'by  dojrzei  4e  to  stolica  zyd6w,  siarki  i  nud6w. 
Trzy  te  ^ywioly  pannjq  nierozdzielnie  w  miedcie,  za 
miastem,  w  parku^  w  ogrodach,  w  kqpielach  i  w  po- 
wietrzn.  Na  takiem  tie  rozciqgty^  si^  padkie  i  po  nsj- 
wieksz6j  czefici  doM  dziwaczne  rysy  innych  iycia  to- 

16 


—    226    — 

warzyskiego  i  zwierz§c^;o  pierwiastkdw:  jak  np.  pofll- 
starzale  tniystki  y  poranieni  w  r6:toyeh  bitwach  i  r6inego 
rodzajn  wojowniey,  zabt%kani  na  pola  pofityczDjeh  kom- 
binacyj  legitymidci ,  w^druj^cy  narodowi  lunzykaoGi  i 
dpiewacy  i  t  d.  Wszystko  to  stoi ,  jakby  pod  nadzorem, 
nie  policyi,  leez  kilkn  osiwialych,  troch§  Slepych,  tro- 
che kulawychy  lecz  zawsze  zalotnych,  miejsoowych  pro^ 
tektor6w,  ktorzy  dla  wygody  og61n^j  i  przyjemnosci 
wlasn^j,  wiedzQ  dokladnie  gdzte  kto  mieszka,  kiedy 
przyjecha),  jak  dhigo  zabawi;  co  robi,  co  ma^  z  kim 
przestige,  kogo  szuka  i  czego  pragnie.  Po}%czose  kh 
czynnodd^,  jakby  jednym  drutera  elektryeznym ,  cale 
takie  towarzystwo^  zbiera  si^  co  dziei^  o  12t^j  do  par- 
ka,  gdzie  grywa  muzyka.  Czcze  -gawedy,  glupie  plotk^ 
^brndoe  nieraz  kommeraie  zajmnJQ  t§  zgraj§  przez  go^ 
dzin^ ,  poczem  mnzyka  ktdr^j  Dikt  nie  shicha},  a  za  du| 
dwiat  caly^  zmyka  jak  najpr^dz^j  do  dom6w  lab  do  re- 
staaracyj.  Wieczorem  widzie6  moina  t§  sam^  scen^ 
w  szczeg6}acb;  przed  kawiarniami  lab  na  przechadzkaeh. 
I  ten  rnch  monotonny^  smntny^  bee  ^ycia,  bez  koloro, 
idzie  jak  w  zegarze,  dziei&  za  dniem  je^i  pogoda,  Inb 
ast§puje  przy  deszczu  znpefai^j  grobow^j  prawie  ciszy. 
Lekarzc  utrzymaj^  *e  wody  w  Baden  s^  dobre.  Lecz  py- 
tam  za  co  ci  co  niepotrzebnj^  tych  w6d,  maJQ  oddycbad 
siark^?  Dla  czego  w  miedcie  i  na  przechadzkacb  takie 
nndy?  Dla  czego  nie  ma,  jak  po  innych  tego  rodzajn 
miejscach,  ^adnych  zabaw,  iadnyeb  zgromadzei^,  iadndj 
nawet  sali  tak  nazwanej  konwersacyjn^j  ?  ,  Dla  tego  ie 
w  Baden  niema  istotnie  towarzystwa.  .2ydzi  kt6rzy 
w  nim  panuj%,  trzymaj^  si§  mi^dzy  sob^^  nieprzyjmaj^ 
nikogo  i  nie  bywajs^  nigdzie^  zazdroszcz^  jednym,  oga- 
di\j%  drngich  i  rzacaj^  na  wszystko  ndmiech  szyderczy 
sw^j  pieni§^^j  wy^szoiSiei.  Zony  ich  przesadzaj^  w  stro- 
jach  do  dziwactwa:  m§iowie  spekalaj^  telegrafem  na 
gietdzie:  interes  Inb  pr6ino6c  stoj^  na  straiy  a  drzwi 
reh  pif  knycfa  dom6w.  Wkradaj^  si^  do  nicb  z  potrzeby 
lab  przez  chrzedciai^ski^  milod^;  kiedy  niekiedy  mlodzi 
Awiatowi  awantamicy  lecz  kobiety  wyiszego  dwiata; 
siedzQ  po  hotelach  lab  prywatnych  mieszkaniaeh  same, 
fttrzeJ^.one  i  cz^to  ogadane,  cho6  zaledwo  znane  z  na~ 
zwiska.  Jednem  slowem,  kto  nie  jest  tydem  a  chce  lato 
sp^dzii  w  Baden,  masi  £y6  na  nstronia  lab  w  malta 


—    227    — 

kote;  rozmyfl^jqe  w  swych  nndach  hb  przeiiiwsjiic  ja- 
lowe  doweipj  Baphira,  boika  anstryacki^j  Jerozotlimy. 

W  Yilalaa  i  wody  i  towarzyBtwa  oalkiem  inna  Opi- 
92^  je  waiD  pdini^j. 

Wfaeam  do  miasta^  do  stolicy.  Widok  j^  w  t^j  chwili 
do6&  ciekawy.  Ni^lyw  cndzozieinoow  aie  midy.  Icb  twa- 
rze  i  abiory  roine,  i  caasami  zajmuj%oe.  Jest  mi^dzy 
niemi  wielu  podr6iiiyeh  z  Wloeh,  z  Anglii;  z.Rosyi, 
2  KsiQstw^  oaddnnigiskieb  i  z  rozmaitydi  stron  Austryi. 
ZaU^ka}  Ǥ  nawet  jeden  CzerkieB  w  prawdziwym  na- 
rodowym  strojU;  i  niemale  aprawia  nanlieach  wratenie. 
Lecz  nier^wnie  wi^kaze  zrobil  terai  dniami  wesoly  naaz 

rodak  br.  Kra pokaznjqiC  si^  podczas  deszczn  w  p}a- 

szczu  kancznkowym  z  takiem^e  pokryciem  na  g}owie. 
Otwieraly  sig  okna  i  tlumy  przypatrywaly  mu  8i§  na 
ttlicy.  W  jednym  BUqrie  wzi§to  go  za  Ghificzyka;  w  dru- 
gim  za  Araba.  Przyznal  8i§  w  trzecim  ie  jest  Polakiem, 
i  te  ten  wygodny  iibid?  kmpil  w  ParyAu.  Knpiec  niedo- 
wievza)^  leez  sj^  nareszoie  przekoma),  i  prayrzekl^  ii»  po- 
dobne  plaszeze  sprowadzi  i  tatiy.  Czy  kto  kupowai^  je 
zecbee,  niewkdomo^  bo  Wiedei^czyk  trndno  od  tradgr- 
^joyeh  swycaaj6w,  nawet  w  nbiorse  odst^paje.  Tak 
91$  abiera^  j6  i  pije,  jak  przed  trzydziestn  laty^  tylko 
wsiKyatko  plaei  trzy  razy  droi^j^  a  to  dla  tego  te  praed 
rokiem  agio  na  monecie  bylo  30%!! 

Pr6e&  ciidzQzieme6w  dntgim  rozweselaj^cym  roiaato 
^ywiol«99  8^  r6£ne  mazykalne  festyny^  do  kt6ryefa  nro- 
dziny  Areyksi^iniczki  Gizeli  daly  pow6d.  MieUi^niy  je^ 
dn^  z  takicfa  przed  kilkn  dniami  na  Washer-  Glaeie.  Gra) 
Gnnkel  i  dwie  mnzyki  wojskowe.  Publiczno6c  byla  li- 
eana«  Wej6cie  za  p^6tno  odgradz%)^ce  widz6vr  od  shi- 
ebaezdw,  kosztowalo  kilkaoadoie  kn^oar6w.  Nie  zbywalo 
nalampach  kolorowych  i  na  ogniach  bongalakieh.  Leez 
i  tQ  nie  bylo  tego  iyeia,  kt6re  na  podobnycb  zebraniaob 
widzieii  moina  w  innyob  stolscacb.  Pabliczno66  wiedeiEi- 
ska  korzysta  z  nidi^  ieby  jeA<i  i  pi6  pod  inn^  form% 
Mazyka  jest  dodatkiem^  rozmowa  zbytkiem,  wes^do^ 
orojeni^R.  ^e  taki  stan  daszy  pomaga  do  strawnoAci^ 
tema  wierz^:  leez  tejest  nieznotoym  dla  tyob  co  czuj^ 
inacz^^  za  to  r^ezQ. 

Pan  Stawer  uprzywil^owany  ^yrotechnik  wyprawial 
ta  r^wniet  na  Praterze  pod  nazwiskiem  f^jerwerkn.  bo- 

16* 


—    228    — 

W4  micrtyfikacyQ.  Pniksil  kUkadziesi^t  rakiet  i  szmenneli, 
i  zebrat  do  czterech  tysigcy  w  pdlgodziny.  Niechie  mi 
kto  dowiedzie ,  4e  przywiWj  jest  zJym  wynalazkiem !  Pu- 
blicznoM  zaplacila  drogo^  i  zdawala  si^  by<S  zadowol- 
niona,  ie  przynajmni^j  wyszla  na  sucho;  zwykle  bowiem 
fajerwerki  p.  Stnwera  koi^cz^  si^  deszczem. 

Teatra  s^  dodcS  pr62hne.  Opera  niemiecka  ma  slabe 
zasoby.  Braknje  dpiewak6w.  P.  Ander  jai  ma  glosn  nie 
wiele.  Dragi  tenor  obiecnje  wiele,  ale  dot%d  daje  malo. 
Spiewaczki  te  same  co  przesz}ego  roku.  Nowy  baiet 
Redowa  pi^kny  co  do  wystawy,  lecz  nudny.  W  tycb 
dniach  rozpoczyna  81$  opera  w^gierska.  Ma  by6  dobr^ 


Berlin  w  lipcn. 

Wskazawszy  w  poprzednim  liAcie  przyrodzone  i  teo- 
retyezne  ^ywioly,  na  kt6rycb  si§  wspiera  poj^cie  i  za- 
danie  mnzyki,  nwatan^j  ze  stanowiska  sztnk  pi§knycb, 
przechodz^  w  niniejszym  do  bliiszego  oznaczenia  j6} 
narodowego  niemieckiego  charaktem.  Obok  wladciwego 
zadania;  obok  szczegdlnych  prawide}  i  granic,  kt6re 
nauka  estetyki  wykresla  sztnkom  pi^knym,  ma  bowiem 
nadto  kaida  z  nich;  nie  doznaj^c  z  tego  ^adnego  nszczerb- 
kn  w  8w6ra  idealn^m  przeznaczenin ,  pewien  wyl^zny 
typ,  pewnq  osobliw^  cech§,  ktdrq  na  ni^j  wyciska  joft 
to  historyczny  rozwdj  j6j  doskonalenia  8i§,  jui  to  in- 
dywidnalny  charakter  narodn^  kt6ry  j^  piel^gnuje.  Gdy 
m6wimy  np.  o  budownictwie,  1  rozr62niamy  w  ni6m  styl 
wschodni,  grecki,  rzymski,  byzantyfiski,  maurytaAski, 
gocki;  albo  w  malarstwie  8zkol§  byzanty^sk^,  w}o8k% 
niemieck^,  flamanck^;  albo  w  poezjd  rodzaj  kla8ycznyy 
romantyczny,  i  t  d.;  bynajmni6j  nas  to  nie  nderza^ 
owszem  znajdiyemy  w  r64nicach  tych  i8totne  typy  oso- 
bnych  charakter6W;  ktore  nam  wlaAciwego  poj§cia  sztu- 
ki  nie  iylko  nie  wywracajq,  ale  takowe  aznpelniaj^  i 
ntwierdzaj^  Gdy  za6  m6wimy  o  muzyce  wyiszdj,  zdaje 
nam  siQ;  2e  nie  moiemy  czyni6  podobnych  r6inic,  po- 
wodowani  mniemaniem,  2e  mazyka  zdoln^  b^%c  wy* 
dawaii  tylko  zbyt  og61nie  stan,  wraienia  i  usposobienia 
dnszy,  mnidj  wi^j  wszgdzie  sobie  podobne,  nie  ma 


r 


—    229    -- 

w  sobie  odmienneg^  narodowego  charakteru.  Jest  to 
bl§dem.  Jeieli  go  bowiem  ma,  jak  to  widzielUmy  wy- 
i&],  wlai^ciwa  mazyka  ladowa,  mimo  calego  ub^stwa 
drodk6w^  kt<3re  j6j  stoj^  na  rozkazy,  dlaczeg62by  go 
nie  mogla  mie6  i  nie  miala  muzyka  wyisza,  przy  ca- 
lem  bogactwie  naaki  i  sztnki^  usposabiaj^cych  j^  do 
wszystkiego?  To  tei  w  wielkich  mnzykalnych  dzietach 
wloskich;  francuskich,  niemieckich,  znajdujemy  wyra^n^ 
ceche  dacha  tych  narodow;  znajdujemy  j^  i  w  dzidaoh 
naszego  Ghopina.  Odzie  cechy  ^j  niemasz,  mazyka  staje 
8i§  najcz^dci^j  nienataraln^.  Kompozytor  zgromadzi)  i 
powi^zal  w  harmonijiie  akordy  i  figary  sztacznym  spo* 
sobem  i  z  mozoln^  prac^  wielkie  masy  rd^norodnych 
ton6w,  wzbudzi}  nasze  podzi wienie ;  ale  nie  anidsl  daszy, 
nie  rozpalil  serca^  bo  sam  by!  bez  natchnienia  i  obc^ 
ma  byla  owa  przyrodzona^  ciagla^  wiecznie  rachoma  i 
tw6rcza  mazyka  lada,  w  ktdi^j  najmocni^j  przebija  si^ 
prawdziwy  jego  charakter  i  najdobitni^j  wyrato  si§ 
asposobienie  jego  daszy.  Nie  idzie  zatem ,  aby  motywa 
mazyki  t6j  byly  brane  w  prostocie  8woj6j  do  wyiszych 
mnzykalnych  ntwordw,  ale  z  nich  moina  wycznd  wla- 
dciwe  t§tno  daszy  narodn,  mo^na  naaczyd  8i§,  jak  oiy- 
wi6  niem  nawet  najwyisze  mnzykalne  ntwory.  Mazycy 
uksztalceni  wedle  prawidel  sztaki  nie  dosy6  si§  zajmig^ 
zbieraniem  tych  przyrodzonych  mnzykalnych  motyw6w,  nie 
maj%c  ani  dodc  czystego  poj§cia,  ani  doi§6  wznioslego 
aczacia^  aby  je  rozamied.  To  mo4e  jest  przyczyn^,  ie 
mowiqc  bez  przesady,  wi^ksza  polowa  dzisiejszdj  ma- 
zyki grzeszy  nienatnralnoSciq.  Jest  w  ni^j  co6  naksztalt 
zadania  matematycznego ,  cod  naksztah  mechanicznego 
rncha,  wielka  rozmaitoSd  i  bogactwo  sztacznie  skombi- 
nowanych  ton6w,  ale  malo  tego  co  stanowi  i  wyraia 
indywidnalny  lab  narodowy  charakter. 

To  spostrzega  sig  szczeg61nie  w  nowsz6j  mazyce  nie- 
mieckidj ,  mianowicie  w  kompozycyach  Wagnera  i  Liszta, 
ktdrzy  achodz^  za  naczelnych  j6j  w  naszym  czasie  re- 
prezontant6w.  Wagnera  opera  Tarmhclusei* ,  Liszta  Les 
Preludes  ntwdr  synfoniczny  na  orkiestr§ ,  Ave  Maria  ch6r 
z  towarzyszeniem  organ6w,  Torquato  Tasso  (lamenio  e 
Irion fo),  utwdr  synfoniczny  na  orkiestrg,  „13ty  psalm", 
solo  i  oh6r  zorkiestr^,  ktdre  tego  roku  wykonane  byly 
w  BerliniC;  odznaczajq  si^  gl6wne  niezmiernie  sztaczn^ 


—    280    — 

instnnnentiiejq  i  hsirmont^;  die  przy  catem  natx^fteniti 
uwagi;  zimnym  shichacza  pozostawiiji),  nie  mog%c^o 
nawet  z  tekstem  w  r§ku  podnieW  8i§  do  t^o  usposo- 
bienia  duszy,  ktdre  kompozytorowie  obudzid  w  nim  u«i- 
lojq.  A  przeciei  mistrzowie  ci  zamierzyli  sobie,  8two- 
ny6 ,  nie  koniecznie  w  wyg;6|  wymienionych ,  ale  w  tych 
00  dopiero  przyj66  maiq  dzietach,  ni  mniij  ni  wi§o6j 
jak  absolntne  arcydzielo  sztaki,  att^ydzielo  przy8z}(M§ei, 
jakoby  najwyiszy  wzorowy  utw6r,  na  jaki  muzyka 
w  ogdle  zdoby6  8i§  jest  zdolni^.  Utwdr  taki .  wykonany 
i  przedstawiony  na  teatraln^j  soenie  ^  ma  pof^zy<i  w  bo- 
bie  wszystkie  inne  sztnki,  przedewszystki^m  poezy^ 
w  8kot!i(»so&ytii  poetycznym  tekscie,  malarstwo,  rze^biai^ 
8two^  architektar§  w  dekoracyaeh.  Wagner  napisal  o  tern 
przeznaczenia  mnzyki  cale  dzielo^  i  znalazl  w  Niemczech 
wielu  zwolennik6w,  ale  wi§c^j  jeszeze  przeciwnikdw, 
mi§dzy  kt6ryini  liczQ  si§  wszyscy  zagorzali  ezciciele  ma- 
zykaln^j  tnyjcy  Haydena,  Mozarta  i  Beetbovena,  w  kt6- 
ryeh  dzielach,  wedle  ich  zdania,  mnzyka  odi^gn^la  joi 
najwyitozy  8zczebel  sw6j  doskonaioAci.  Gi  nazwali  b\^ 
klasykami,  tamci  przybrali  nazwisko  romantyk6w,  bar- 
dzo  niewlaficiwie ,  bo  kompozycye  ich  nie  tworzQ  nowego 
rodzaju  we  wzgl§dzie  treilci  i  j^j  charaktera,  ale  posa- 
waJ4  tyiko  jedn^  strong  dawniejezych  klasycznych  utwo- 
rdw,  strong  faarmonii,  za  pomoc^  najsztoczniejsz^j  in- 
strnnientacyi ,  w  kt6r6j  kaidy  instniment  ma  niejako  in- 
dywidnalne  znaezenie  i  przeznaczenie ,  do  najskrajniej- 
sz^j  ostateczQodci.  Walka  ta  do^d  nieroz8trzygni$ta  to- 
czy  8i§  mianowicie  w  p6lnocnych  Niemczech ,  w  Berlinie, 
w  Dre^ie,  w  LipskiL  W  Weimarze  roniantycy  maj^  sw«j 
8tolic§,  w  Berlinie  klasycy.  Ci  08tathi  nie  mogli  nie 
podnie^6  r§kawicy,  kt6r^  im  tamci  rzucili,  wyBtq^piwszy 
smialo  z  kompozycyami  swemi  przed  tutejsz^  pnbliczno- 
Sciii.  Aie  cz^mie  przeciwko  nim  walczyli?  Pi6rami^  po- 
wohg%c  8i§  na  arcydziela  Haydena,  Mozarta  i  Beethovena. 
Wlasnych  kompozycyj  nie  mogli  im  rzvid&  w  oczy  albo 
raez^  w  nszy,  bo  idi  nie  m^^.  Meyerbeer  nie  tchodzi 
za  powag§ ,  8am  podobnemi ,  chocia^  mni6j  toiiato  jak 
Liszt  i  Wagner,  biegac  torami.  Mendelssohn  w  orato- 
ryach  tylko  standi  na  wysokodci.  Romantyoy  t»i  na 
scenic  teatraln^j  sznkaj^  bojn  i  zwyci§ztwa.  8p6r  to 
bardzo  ciekawy,  a  w  Niemczech  tylko  moiebny,  gdzte 


—    281    — 

toorya  najwi^kszQ  we  wgzystkiim  gra  rol$ ,  i  ntrzymac 
8i§  stara  z  sw^m  zdaniem^  chocby  j^  praktyka  do  do- 
mil  waryatow  xawiodia. 

^^aden  z  enropejskich  narod6w  w  wyksztalceniu  sw6m 
amyslow^iii  i  artystyczn^m  nie  oderwal  si^  iyle  od  pier- 
wotD^j  natary  Bw^j  oo  Niemcy.  Dach  Diemiecki  sklon- 
By  jest  do  namysla^  do  refleksyi,  do  kooiemplacyi,  do 
aiwtrakcyi.  Protestantyzm  podni6sl;  sklonnodc  t$  na 
wyiszy  stopieo.  A±  do  Reformacyi  polityczna,  spdteczna, 
naakowa^  artystyczna  koltora  Niemiee  opierala  si§  mni^j 
wigc^j  na  tych  samych  wyobraieniach ,  co  w  reszcie 
Enropy.  Wsp61na  wiara  ehrzedcianska  przenikala  wszy- 
stkie  nmyslowe  zaJQcia  podobnie  jak  gdzieindzi6j.  iy- 
wiciy  przyrodzoae  naroda  gigly  si§  i  st6sowa}y  do  cfaa- 
raktera  ^6biij  cywilizacyi  chrzedciaii&kidj.  Reformacya 
przerwaia  t$  i\i6  natoralitego  historycznego  rozwoju,  i 
aadala  kultorze  Niemiee  nowy^  stanowezy,  ezysto  intel- 
lektaalDy  charakter.  Rozam  wziq^l  gdrg  uad  wszystkie* 
mi  innemi  wladzami  ducha  i  stal  si§  osi^  catego  ruchn 
amyfiiowego;  sta}  si§  najwy^^szym  8§dzi%  w  wszystkich 
tajnikacb  dacha  i  przyrodzenia.  Keligia^  filozofia,  polity- 
ka,  prawo,  dziedzina  sztuk  pigknych  poddaly  si§  jego 
at^oiutnyiD  wyrokora.  Prawdziw^  warto66  i  rzeczywisty 
byt  ma  tylko  io,  co  siq  przed  ^im  osta6  moie.  Wszystko 
imie  jest  bez  znaczenia  i  ma  tylko  poz6r  egzystencyi, 
przesHiaczond)  znikn^  w  pradzie  nieustaj^ego  rozwoju. 
T^i  kienmek  ducha  oderwal  nar6d  niemiecki  od  eal6j 
massy  przyrodzonych  i  historycznych  stosmikdw  i  w§- 
zldw,  odoi^l  go  nicjako  od  ziemi  i  wskazal  mu  w  pracy 
dacha  najwy^zy  stopien  ziemskiego  zadowolenia.  Po- 
dniedc  si§  do  y^Selbeibewusatsein^^.  to  jest,  do  itamsuiia 
si^  w  wlasa^m  jiestestwie  —  owo  ddfickie  ^pozaa)  Ric- 
hie samego''  stalo  sig  celem  ambicyi  ka^dego  myib^eego. 
M  Wir  sind  ein  wisKenBchaftliches  Volk^  vdr  smd  ein  ¥olk 
der  Denker^  bylo  wyrazem  najwyisz^j  damy  narodowfej, 
gdy  chodzilo  o  por6Tmanie  z  iii&emi  plemionami.  Kie- 
rnnck  ten  zwichn^  si§  wprawdzie  wypadkami  lat 
ostatnich,  ale  wpadl  w  drag^  ostateczno§^  to  jest  w  kie- 
nmek dockodzenia  absolutai^j  prawdy  na  drodze  ekspe- 
iymeniafaMigo  badania,  miaiM>wicie  w  dziedzinie  naak 
preyrodzonyeh.  Oh^akter  naroda  praez  to  «i§  nie  zmie- 
nil.    lieflekBya  i  abstrakcya  s^  dot^d  niezatart^  jego  ce- 


—    232    — 

ch%.    Punkt  wyjteia  tylko  sIq  przesnn^l;  eel  ten  sam 
pozostaL 

Umyst  tym  kierunkiem  porwany  musi  8i§  tak^e  inacz^j 
zapatrywac  na  sztnki  pi^kne,  mianowicie  na  ich  rozw6j 
i  przeznaczenie.  Poezya  stala  8i§  rodzon^  siostr^  filo- 
zofii,  i  wyraia  tylko  w  inn6j  formie  t64  same  mySli. 
Niedawno  temu  wydal  jeden  z  tutejszych  poet6w  poe- 
mat  praedstawiajqcy  dyalektyczny  rozw6j  kategoryj  lo- 
giki  Hegla.  Muzyka  pozbyla  bIq  pierwotn^j  dpiewnosci, 
utrzymuj^c6j  sig  tradycyjnie  w  dawnych  pieiniach  reli- 
gijnych  i  ludowych.  Protestancko  filozoficzny  kienmek 
kaltury  zatarl  prawie  calkiem  j6j  dlady.  Ostatek  za- 
chowa}  siQ  w  chorale,  kt6ry  zast^pil  muzyk^  ko^cieln^. 
Jak  w  architektarze  tak  i  w  mazyee  protestantyzm  nie- 
zdolal  dot^d  stworzyc  dwietniejqcego  po  nad  inue  arcy- 
dziela  Bztuki.  Sebastyan  Bach  jest  dot^d  najwi^kszym 
kompozytorem  protestancko-niemieckim.  Hayden,  Mo- 
zart,  Beethoven,  Glnck  byli  katolikami,  i  mieli  gl6wii^ 
siedzib§  swojs^  w  Wieduin,  gdzie  w  ogole  koncentrowala 
sig  w  przeszlym  i  jeszcze  w  bie^cym  wiekn  niemai 
wszystka  wainiejsza  muzyka  niemiecka.  Weber  by! 
tak^e  katolikiem;  Haendel  protestantem.  Kompozytorami 
protestanckimi  nowszych  czas6w  s^  ^ydzi:  Mendelssohn- 
Bartholdy  i  Meyerbeer.  Nie  wspominam  o  innych,  i  to 
tvlko  jeszcze  nadmieniam,  ±e  katolicyzm  nie  pozwolil 
duchowi  niemieckiemu  oderwa6  calkiem  i  muzyki  od 
natary,  i  chociai  nie  zdolal  atrzyma6  w  ni6j  pierwotndj 
cechy  narodow6j,  to  przynajmni6j,  mimo  protestantyzmu, 
utrzymal  nie  historycznego  rozwoju,  iywiol  protestan- 
cki  w  muzyce  odznacza  si§  gl^bokoi^ci^  mysli,  i  ma 
wi^ksze  npodobanie  w  harmonii  nii:  melodyi.  I^ywiol 
katolicki  odznacza  si^  wi§c6j  blaskiem  form,  chce  dziala6 
na  nczncie,  i  ma  wigksze  npodobanie  w  melodyi.  Wspo- 
mnieni  wy46j  wielcy  kompozytorowie  niemieccy  l%czq 
nmi6j  wi§c6j  oba  te  iywioly  z  sob^.  Z  pol^czenia  tego 
powstaje  6w  uniwersalny  charakter,  kt6iy  cechuje  mu- 
zyk^  niemieck^.  Rzadko  t^i  kt6ry  nar6d  tak  jest  aspo- 
sobiony  jak  niemiecki  do  aznania  i  przyswojenia  sobie 
prawdziwych  rauzykalnych  arcydziel  obcych  narod6w. 
Sarowy  w  sqdzeniu  kompozycyj  lekkich,  powierzcbo- 
vvnych  i  czczym  tylko  brz§kiem  melodyjnym  odznacza- 


—  .233    — 

j<|cych  si^  z  zamitowaniem  chwyta  i  zg}§bia  kaide  po- 
wainiejsze  dzielo,  gdziekolwiek  wzi^lo  pocz^tek. 

Przy  protestancki^j  katedrze  w  Berlinie  jest  ch6r  i§pie- 
wak6Wy  slawny  na  cate  Niemcy,  a  nawet  i  zagrantc^, 
bo  popisywa}  si^  jni  i  w  Anglii.  Wykonywa  on  z  nad- 
zwyczajn^  doUadnoAci^;  precyzy^,  energif^  i  delikatno- 
tei^  nie  tyiko  protestanckie,  ale  i  katolickie,  a  nawet 
roskie  dpiewy  kodcielne,  eo  wyborniejsze.  W  wielki^m 
szczegolnie  nlubienin  s^  u  pnblicznodci  tuteJBz^j  dpiewy 
i  choraly  katolickie  dawnych  kompozytor6w  wloskicfa, 
mianowicie  Palestriny  i  jego  nast^pcdw.  Ch6r  Spiewa- 
k6w  tych  daje  podczas  kaid^j  zimy  kilkanadcie  koncer- 
t6Wy  ktorych  program  zawiera  tylko  tego  rodzaja  6pie- 
'wy.  Wszystue  mi^sea  naprz<)d  8%  zaj^te,  a  w  sali 
pannje  zawsze  uroczysta  cisza  jak  w  kodciele.  W  kon- 
certach  akademii  dpiewu  przychodz^  rok  w  rok  do  wy- 
konania  ^Requiem''  Mozarta  i  r^Hequiem"^  Ghembiniego. 
Pabliczno66  nie  wi^^  ktoremn  z  nich  odda<S  pierwsze&stwo. 
Tego  roku  zdawato  sIq  przecbylaci  na  8tron§  Ghembiniego. 
Istnieje  tu  od  kilku  lat  ^Towarzystwo  Spiewu"  pod  dy- 
rekcy^  Dr.  Sterna  ^  maj^e  dzi6  najwi^c^j  reputacyi 
w  Berlinie.  Jemn  powierzyl  Liszt  wykonanie  wsjpomnia- 
nych  wy46j  kompozycyj  swoicb,  kt6r^m  OBobideie  dyry- 
gowal.  To  mniejsza,  ale  towarzystwo  to  wykonalo  t6j 
ziray  dwa  niywi^ksze  jakie  egzystajs^,  dziela  mnzykal- 
ne,  dzi^a  wielki^j  pabliczno6ci  malo  znane,  bo  wyko- 
nanie ich  przeehodzi  prawie  eily  ludzkie,  i  gdziekolwiek 
dot%d  do  tego  si^  zabrano,  najlepsze  chQci  rozbily  si^ 
0  nieprzelamane  trudnodci.  Olbrzymie  te  dziela  nazy- 
waji^  8i§:  j^Missa  solemnis  (D-moll)''  i  ^Dziewi^ta  syn- 
fonia  (D-moll)  z  chorami'*  Beetbovena.  Dyrektor  Stern 
wprawial  do  nich  przez  dwa  lata  kapel^  i  dpiewakdw 
swoich;  przechodzil  z  nimi  szczeg6}owo  cz^di  po  czQ^ci^ 
odbyl  kilkanadcie  pr6b  generalnych^  zanim  o6mielit  8iQ 
wyst^pid  przed  pablicznodci^  Dziewi^ta  synfonia,  bez 
cbdrdw,  byla  tu  ju4  cz§6ci6j  wykon)rwana;  bo  istnieje 
tu  Towarzystwo  orkiestry  kr61ewski6j,  kt6re  w  stalych 
koncertach  dawanych  podczas  zimy  od  dziesi^ciu  prze- 
szlo  lat  nie  wi§c6j  nie  wykonywa  jak  synfonie,  miano- 
wicie Uaydena^  Mozarta  i  Beetbovena.  Przez  to  stab 
si^,  ie  kaidy  mazyk  a  nawet  i  milodnik  muzyki  w  Ber- 
linie zna  wszystkie  dzida  te  na  pami^d,  i  postrzete 


—    234    — 

\aAds^  slaboM,  fcaidq  niedokladMoM  w  wybouBia.  Ifo- 
in&  8obie  wygtawil  niespokojnod6  ocBekiwaoia,  gdy 
dziewu^ta  synfonia  z  ch6raixii  miala  by6  po  raz  piemrszy 
wykonaaa.  Pierwsze  dwie  ez^ci  poszty  wyboniie,  w  trze- 
ci^j  waltoroie  chybity  w  ti^cie,  zmieaiaj^ym  819  00 
chwila,  i  porwaty  za  sob^  inne  instriEmeata^  powstal 
nietad,  dyrektor  nie  trae^c  przytomaofiei  wstr^mal  pif- 
trzsfiy  ai^  zam^t  ton6w  w  sam^j  porze  i  dal  znak  do 
zacz^cda  od  pocz^^tka.  PttblicznoiSi6  mnidj  awatna  zale- 
dwie  postrzegla  przechodni^  bnrz^,  przyzwyczajona  do 
podobnych  harmonijnyeh  labirynt6w  Beediovena  ftntazyi. 
Rq)eiycya  trzed^j  czgAci  i  cz^M  ostatnia  poszly  }ak 
z  pia&a.    Tryomf  pnbliczDoiet  byl  nie  do  opisaaia. 

Wifkszy  jeszcze  oklask  otrzymalo  eudowne  wykoita* 
ale  tejie  zimy  Solennej  mazy  BeellMyvena.  I  to  olbrsy- 
mie  dzielo  stawalo  po  raz  pierwBzy  przed  tatejsz%  pa- 
bhcznoici^.  Maio  jest  miejsc,  gdzieJby  je  poprzednio 
byto  wykonano.  Zdaje  mi  si^,  ±e  tylko  w  Wiedniu  i 
w  Kolonii  przyszlo  przed  wiela  laty  do  tego.  Podczas 
nabotenstwa  niBza  ta  nie  moie  by^  wykoiian%  bo  jest 
za  obszem^  Mniema  aadto  s^d  kompetentny;  te  dzielo 
to,  rdvmie  jak  dziewi^ta  synfonia  z  ehdmnii,  wybiegajii 
za  granic^  zwyczajnych  poj§<^  0  mnzyoe;  i  zaledwie  (Ua 
najwi§kszych  znawc6w  j4j  sq  przyst^pne.  B^d^  otwo- 
rami  absolatnij  sztnki,  wymagaj^  najzopefaiiejsz^j  zna- 
jomotei  wszelkich  technicznydi  6rodk6W;  aby  zrozumied 
sam§  tylko  form§.  C62  m6mi  0  zroznmienia  istotn^ 
treSci,  mianowicie  w  synfonii?  Krytyey  tutejsi  zrozumieli 
jednak  i  jedno  i  drugie,  a  za  uimi  zroznmiata  i  pabli- 
Gznos6.  Synfonia  wyraia  wielkie  epoki  i  katastrofy  hi- 
storyi  iwiata,  Msza  wielkie  tajemnioe  religii  chrzedeiaA- 
ski^j.  S^  to  wigc  niejako  muzyczne  epopeje  dacha  i 
serca  ladzkiego.  C6i  chcede  wi^c^j?  Czy  Liszt  i  Wa- 
gner mog^  si§  zdobyd  na  cod  wi^kszego? 

Nie  b^d^  przechodzil  z  kolei  wszystkicfa  mazykalnych 
towarzystw,  zawi^zanyoh  joi  to  w  celu  naa^,  jat  to 
w  (xln  dania  poznaii  publicznodei  wszelkiego  rodzaja 
od  najwyisz^j  do  najniisz^j  mnzyki.  Jedne  wykony- 
wnjs^  same  Oratorya^  drngie  same  Tria,  trzecie  same 
Quarteta,  inne  dziela  mi^szane,  a  po  najwi^ksz^j  cz§(lci 
powai^ne,  bo  w  takich  piibliczno66  najwi§c6j  gastnje.  C6^ 
powieeie,  ie  egzystuj^  ta  aawet  stale  kapde^  kt6ce  pod- 


—    236    — 

ft 

esms  zimy  rxnsfiwj^  koncerta  sa  dwnriotowym  bileteni 
wejteia.  dla  ni^z^j  pnblicmotoi ,  aby  i  j6j  da6  pozna^i 
gynfoQie  Beethov^a.  Dziehi  tego  mi^itrza  wchodzi)  tiBr 
wet  w  program  zwyczajnych  koncertdw  ogrodowycb, 
ktdrjch  dyrektorowie  mniemaj^,  iehy  si^  npo^ledzili 
w  opinii  pnUiezD^j^  gdyby  tylko  same  taAce  grywidi. 
Ilekio6  mazyka  ogrodowa  gra  taniec  jaki,  pablicziio6£ 
przeebadza  Bi§,  rozmawia,  fasdasnje,  nie  zwracaji^c  wcale 
na  ni^  awagL  Ilekroc  zagra  co6  powaioiejszego,  awer- 
tm^y  nlamek  jaki  z  opery,  z  oratorynm,  z  synfonii,  z  kon- 
certUj  lub  wraszci^  jakie  potpourri ,  co  naleiy  jxii  do 
poAledniejszego  rodzajn^  taA  sama  piiblicznoil6  natyeh- 
miast  8i§  zatrzym^e,  ueisza,  obst^ptge  orkiestr^,  shioha 
z  najwi^kazto  zaj^oiem  i  w  koAcn  obsypnje  mnzykbw 
oUaskami.  W  og61e  rzadkoby  byio  znaleild  pab]icziio66, 
ktdraby  8i§  podezas  przedstawiefi  teatralDych  lab  kon- 
eerlowych  skromni^j  i  przyzwoici^j  zacbowywaia.  Nie- 
niasz  tarn  iadnego  hidasu,  ladndj  gi<Mlo^  rozmowy, 
tedn^go  przeszkadzania.  Etc  jest  zakatarzony  Inb  ma 
mocay  k^el;  mosi  si^  wyuosii  aby  drngim  nie  prze- 
ezkadzah  Na  synfonieznych  koncertach  orkiestry  kF6- 
lewski^jy  na  klasycznych  Akademii  dpiewn,  na  podobnyefa 
Towarzystwa  iftpiewu  Sterna^  zamyka  sig  sala  z  rozpo- 
ez§ciem  mnzyki.  P6ino  przycbodz^oego  wpnszczaj^  do- 
piero  podezas  panzy.  Jed6  i  pi6  podezas  powainiejsze- 
go  koneertn,  uwaiaaM)by  za  i&wit^tokradztwo«  Takai  po- 
waga  przestrzega  siq  nawet  na  wieezoraeh,  ktdre  si^ 
nie  mogQ  nigdy  obej66  bez  mnzyki.  Po  dwie,  po  trzy 
godziny  trzeba  j^j  ez^tokroi^  z  najwi^kszi^  nwe^  sin- 
eha6.  Uwaianoby  za  obraz^,  za  brak  wyefaowania^  gdy- 
by  kto  roszat  si§,  przeehadzal^  rozmawial^  gdy  wirtaoz 
jiiJci  tnzinkowy  albo  wirtnozka^  albo  pani  matka,  albo 
j6j  godna  e6rka,  popisaj^  si^  gr^  lub  dpiewem.  To  ezg- 
stokrod  bywa  nieznotoq  m§czanii^,  ale  kto  przyj^l  za- 
proszenie  na  wieezdr,  powinieti  8i§  do  tego  za8t6BOwa«. 
Niejeden  mnytinie  hafatsowa}^  aby  go  drogi  raz  nie 
proszono. 

Zabronienie  mnzyki  byloby  najwi^ksz^  kar%,  k(6raby 
B^n  8potka6  mogla.  Jestem  przekonany,  ±e  nazajntrz 
po  takim  zakazte  wybuchlaby  rewolneya.  Mnzyka  jest 
niezb^dnym  pokannem  duchowego  nsposobienia  pnbli- 
eonoi^i  berlifiski^j.    Jakte  to  dziwna^  te  jcaia  ta  mazy- 


^    236    - 

kaIiK)6<&  jest  sztaczna,  jest  zrobiona^  przyswojona/  nan- 
iiczana,  w  szkole  nabyta.  W  cbarakterze  mieszkafio6w 
niemasz  przyrodzon^j  dpiewnodci;  jaka  np.  spotyka  sIq 
u  plemion  romanskiego  i  slowianskiego  pocbodzenia.  U 
plemion  tycb  mieszkaniec  wsi  i  miasta  ^piewa,  dwista, 
nuci,  gra  przy  kai^d^j  niemal  sposobnodci,  w  ka^d^m 
duszy  usposobienin ,  w  smutku  i  w  radofici,  przy  pracy 
i  wypoczynku,  Niebo  stworzyJo  go  ftpiewakiem;  6pie- 
wa  t^t  naksztatt  ptakdw.  Pasterz  przy  trzodzie,  oracz 
przy  plogu,  robotnik  przy  iniwie,  woinica  przy  koniacb, 
miejski  rzemiedlnik  przy  warsztacie,  kaidy  albo  gra  na 
piszczalcC;  albo  f^piewa  na  glos,  albo  nnci  pod  nosem 
jak^d  piosenk§  lab  melody^. 

Podr6iuj^c  w  pohaocnych  Niemczech  rzadko  sig  to 
spostrzega  na  wsi,  rzadzi6j  wmiastach,  w  Berlinie  pra- 
wie  wcale  nie.  Chyba  szewczyk,  lec%c  rano  z  butami;  6wi- 
sta  SL±  8i§  szyby  trz^s^  jak^  polk§  lab  inny  taniec^  kra- 
kowiaka  lab  madrilen^,  kt6re  wladnie  s^wmodzie^  i  kt6re 
ma  wbila  w  aszy  szenekatarynka,  lab  marsza  kt6rego  wy- 
aczyl  si§  od  mazyki  wojskow^j  graj^cdj  codziennie  na 
paradzie.  Wszystka  mazyka,  kt6rQ  si§  slyszy  od  same- 
go  lada  na  spacerach,  nawet  najprostszy  jego  dpiew^ 
nie  maj^  w  sobie  nic  pierwotnego  i  natoralnego.  Wszy- 
stko  jest  naaczane  i  uj§te  widocznie  w  pewne  prawidla 
sztaki. 

Nic  w  t^m  dziwnegO;  albowiem  mazyka,  a  szczeg61- 
nie  fipiew,  Wchodz^  poczqwszy  od  najdrobniejszych  szk6- 
lek  elementarnych  ai  do  gimnazy6w  i  uniwersytetdw 
w  liczb§  przedmiotdw  naaki.  Kaida  dziewczynka,  ka- 
4dy  chlopczyk,  naacz^  si§  wprzdd  n6t,  skali,  tondw, 
taktdw,  dwa,-trzy,-czteroglo80w6j  harmonii,  nim  posly- 
sz^  i  aczaj^  w  daszy  jak%  melodya.  To  tit  slyszec 
moJ:na  na  alley  kilkoletnie  dzieci ;  dpiewaj^ce  jakid  cho- 
ral, zgodnie  i  harmonijnie  wedle  prawidel  szkoly  alo- 
4ony.  To  przechodzi  i  do  lat  p6inieJ8zych ,  wpaja  sig 
w  pami§<5,  adoskonala,  astala,  rozszerza  pomi§dzy  wszy- 
stkicmi  klasami  ladnoSci.  Niemasz  stanu,  w  kt6rymby 
harmonijnie  dpiewa<5  nie  amiano.  Najmniejsze  towarzy- 
stwo  mieSci  w  sobie  par§,  kilka  osob,  ktdre  od  razu 
cos  zgodnie  zaSpiewad  potrafi^.  Kaida  pieSA  hidowa 
tak  8i§  dpiewa.  Sztaka  i  nauka  zast^pily  ta  calkiem  dpie- 
wnod^  przyrodzon^.    Uanuonia  wzi^la  g6rQ  nad  melo- 


—    237    — 

dy^.  Harmonijny  6piew  sta)  si§  niejako  drngs^  natar^  i 
domow4  w}adciwo6ci%  dzisiejszych  Niemcdw.  Kt6±  poli- 
czy  towarzystwa  i&piewn,  kt6re  si§  w  calym  kraju  po 
najdrobniejszych  miedcinach  i  gminach  znajduj^?  Ody- 
by  je  moina  zebrad  wszystkie  do  jednego  ch6ni ;  i  ka- 
za6  im  zadpiewad  pie&h  zrozaniia}^  dla  calego  narodu, 
wraienie  taki^j  hannonii  powinnoby^  mniemam  ^  nsposo- 
bi6  czlowieka  do  wzniesienia  si^  nad  samego  siebie  i 
rozbudzid  w  nim  sily,  jakich  uigdy  nie  przeczuwah 

Na  tern  ko&czf  pierwszQ  cz^dc  obrazu-  towarzyskich 
sto8iiiik6w  Berlina,  pocz^t^  odncha.  Gdybym  j^jeszcze 
szcz6g6}owi4J  chciai  wykoficzac,  czytelnik  zatka^by  so- 
bie  moie  nszy,  obawiaj^c  8i§,  abym  mu  za  pomocs^  i 
pod  pozorem  mnvjrkalD^j  hannonii  nie  wprowadzi}  be- 
glowski^j  filozofii  do  serca  i  daszy.  Nie  ehc^c  wpa66 
w  takowego  zamiaru  podejrzenie,  poprzestang  tymcza- 
sem  na  dokonan^  pracy,  a  zajm^  si§  w  przysziym  li 
deie  szkicowaniem  innego  przedmiotu. 


Pary^  w  lipcn. 

Paiyi  w  lipcu  wcale  nie  zabawny.  Wszystko  to  eo 
w  innych  porach  rokn  czyni  go  najmilsz^  ze  wszy- 
stkich  stolic  dwiata:  6w  nawal  widowisk,  zabaw  i  roz- 
lywek  WBzelkiego  rodz^ju^  w  ktdrych  ^eby  wzi^dc  ndzial 
do6c  wyjdc  na  nlic§  —  nieprzebrany  zapas  pokarmu  u- 
myslowego  i  zmyslowego  —  powabny  rueh  wykwintnych 
powoz<3w  i  kobiet  pi^knych  kt6rych  tu  przez  jedn^  zi- 
m$  napotkasz  wi§cdj  nii  gdzieindzidj  przez  cale  iycie— 
handel  przedmiotami  zbyiku,  jakiemi  s^  Bzale,  koronki^ 
dyamenfy;  kt6re  zdawaJoby  si§  i:^  zamawiane  sq  przez 
wtadc6w  dwiata,  a  wtadciwie  stajq  si§  ozdob^  pierwsz^j 
lepszd)  pi§knodci  lab  panicza  —  wszystko  to  ustaje  w  tej 
porze^  wszystko  emigmje  i  osiada  enoi^by  nad  brzegiem 
jeziora  Enghie^skiego  je^^li  nie  moina  daI6j  —  w  Pary- 
±n  zostaje  tylko  praca,  owa  surowa  matka  wielkich 
rzeezy,  kt6ra  w  parze  z  potrzeb^  cada  plodzi. 

Podczas  kiedy  w  apartamentach  wyslanych  wat^  i 
kobiercami  grobowe  panige  milczenie,  kiedy  cale  rzQ- 
dy  ^Inzyj  zamkn^  si^  na  par^  miesigoy,  kiedy  na 


—    338    — 

modnyoh  otioacli  trawka  zaeiyna  sie  pmacsai  z  pomiQ- 
dzy  kamieni  (rozraewniaj^ey  tryamf  natary  nad  sztuka ! 
a  zamasy  bram  hotelowych  rdaewi€|fq  —  niezmordowa- 
ny  robotnik  francaski  z  podwojonq  silii  rziiea  si^  do 
pracy,  raz  dla  tego,  ieby  m6g\  zapomnie^  o  8w6j  czf- 
tei  neiechy  na  tym  dwiecic;  o  Mm,  te  i  jema  potrze- 
bne  AwieJiO  powietrze  i  morska  woda;  powt6re;  teby 
korzystaj^c  z  wyjazdn  godoi  przyBposobi6  im  nowe  u- 
ciechy  i  nowe  cacka^  licz^c  judi  w  mydli  owe  sztnki  zto- 
ta  kt6re  maj%  oplacid  wszystko  na  ezi^n  ma  zbywa, 
wszystkie  niedostatki ,  wszysdde  nooe  bezsenne  strawio- 
ne  na  walce  wyeileA  i  obowM^kn. 

Paryi  wife  w  lipea  to  jeden  warsztat^  jedna  wielka 
praoownia  nap^iona  kureaw^  i  msztowaniem  —  odarza- 
j%ca  stokiem  wszelkiego  rodzaja  nara^dzi,  woniii  wa- 
pna,  pokoflta  )nb  gotqj^oego  sif  w  ogromnycb  koilaoh 
asfaltu,  bnmi^ea  odbrypiym  krzykiem  przekupniW  sprze^ 
daJQcych  zielony  groch  i  satatf,  a  nakiyta  dach^n 
sionecznego  i^arn ,  kt6ry  uliee  i  place  zmienia  w  czwarta 
kondygnacy§  Dantowego  pieUa,  gdzie  deszcz  siarczy- 
sty  pali  a  nie  poiera  pot$piefLe43w. 

Pojmigeszy  ie  w  takim  stanie  rzeczy  materyal  zebrany 
w  ParyAu ,  m6gi  by6  bardzo  dobry  do  jaki^j  filozoiiczno- 
filantropijn^j  rozprawy  traktajac^j  o  smntnej  doK  czlo- 
wieka  Diemajqcego  lOO^OOO  doehodQ,  o  dolegliwoAdaeb 
jakie  wtedy  vrytnymhi  mnsi  ^  o  tkm  j  fak  mu  8i§  ziemia 
pifkna  i  mila  zmienia  w  pado)  placzn,  jak  wszystko 
sif  nai^  gprzysifga  i  t  d.  —  ale  zapefaiie  nie  bylby  wladci- 
wy  do  korespondencyi  kt6r^j  oelem  npTzyjemni6  ehwil 
par$.  Ghc^e  ci  przeto  poslad  ztqd  jakie6  milsze  wieto^ 
wybralem  si$  po  nie  za  rogatid  w  nadziei^  ie  znajdf 
Paryi  pifkny  za  Parytem,  nkryty  gdzieA  w  cblodbde 
okolicznych  parkdW;  w  Neuilly,  AgnifereS;  Pasgy  lub  Re- 
nelagh,  ale  i  ta  go  nie  spotkalem;  bo  jeifcli  siQ  nawini|) 
jaki  bolwarowy  zn^omy,  to  zakiywszy  twarz  aciekal 
wnet  odemnie  obawiajqc  si^^  ^.ebym  go  nie  zdradzil  i 
nie  zadal  falsza  listom  ktdre  on  datnje  z  na^odleglej- 
Bzych  kra&e6w  do  jaMcb  zwykl  siq  zapuszeza^  6wiat 
modny. 

Niezra^ny  przeciei  na  pierwBzyiii  kroka,  rozpocz^- 
tern  dalsze  w^drdwki ,  adalem  si^  do  laskn  BaloAddego. 
Ta  zjazd  powoz6w  i  gwar  zwykly  za8t%pila  cicha  inosn- 


—    239    — 

ba  Apiewaj%c^po  w  trawie  iwieiszcaa.  i^  to  byl  dasM 
powfizedni,  zaledwie  kilku  mni^j  pilnych  robotnikow 
przybyto  odetcbn^^  po  znoju.  Bez  natloka  moglemvswo- 
bodni^j  podziwiad  ton  park  wspanialy^  kt6fy  ae  WBzy- 
stkicb  upifkszeiii  jakiemi  oesarz  Kapdeou  ozdobit  Fran- 
^^}  3^^  ttKx^c  ni||}aduidj8zy;  a  niezawodnie  byi  najpo- 
trzebniejszy. 

Kto  od  pavf  hA  nie  widzial  tego  lasku ,  a  mezdj  tycb 
zaroiili  (bo  las  wyoi^y  radykahiie  przez  oblegsy^ycb 
Paryi  kozak6w^  me  m6g\  w  laden  sposdb  odi(m6  ponad 
ziemi^,  kto  praypomina  sobie  tQ  bezladn^  gQStwin^ 
gdzie  po  6roakow<^)  drodze  pirzeci^galy  w  powozacb 
pijjkne  panie ,  po  bokacb  zsA  poj-edynkowali  ai^  panicze, 
wieszali  biedacy  a  obdAierali  ztodzkje  —  nie  nwierzy 
nigdy,  ^^by  bez  katakliaaaGidw  natnry  mog^y  ta  powstad 
wzg6rza,  skaliste  spadki,  rozfegle  jesiora,  wyspy^  wo- 
dospady^  a  wszystko  w  rozniaradi,  ktorych  pieszo  prze- 
mierzy^  tradno  —  aieby  grunt,  niegdyS  jak  billard  pla- 
ski,  ni6gt  zHHenli  8i§  w  loil^  oku  fidistodci ,  kt6rdj  wiel- 
kie,  setocanie  sadzoae  drzewa  nadaj^  oeeh^  odwieczn^, 
a  sietone  kobierce  marawy  rozestajie  szeroko  i  poryso- 
waae  aiatkq  nlio  ^vj^eycb  sif  od  nieebcenia,  urok  nie- 
tkni^t^  r^k^  Indzk^  przyrody. 

Aieby  u)6dz  obj^d  wsayBlkie  na  raz  pt^knodci  parkn 
i  ocenid  miatemie  obmyAlaa^  ei^i&<i  J^S^>  potrzeba  by}o 
konieczaue  wzniesienia  panaj^cttgo  po  nad  drzew  wierz- 
eholki.  Na  ten  eel  usypano  na  drodkn  znacznq  g6r^  ^  na 
kt6r6j  flzezyeie  zasadzono  wieiki  cedf  liba&ski  sprow^* 
dzony  tn  z  ealym  wzgdrkiem  na  kt6rym  r68l  od  lat  pi^ 
dziesi^eitt.  Do  tego  eedrn  wszyatkie  zbiegiy%  si^  6ciei- 
ki,  ei%gn4c  za  sob^  pod  zielon^  koron^  drzewa  rozlo- 
ion%  jak  daoh  szwajearskiego  szaletu,  kaidego  eo  si^ 
zapu^  w  ten  obszemy  labirynt  Widok  ztqd  jest  tak 
pi^kny,  te  nie  jeden  z  tycb  nawet  eo  ta  przybyli  szu- 
ka6  pewndj  sakni  bialdj  lab  pewnyeh  oeza  ezamycfa 
blyszcz^yeh  z  pod  maltaAskiego  kapelusza  z  wielkim 
Kgiem,  sapomina  o  nieb  na  cbwil§,  aderzony  wdzi^ea- 
nym  kr^obrazem  aarumienionym  hinq  zaefaoda  i  prze* 
pasanym  jak  wioebna,  niebiesk'^  wst§gQ  Sekwany. — 
Podoboy  obrazy  tylko  na  wi^ksze  rozmiary,  mmiai 
ogl%da6   Nebaba,    wdaristsy    si^    na    azezyt    odwiecz- 


—    240    — 

nego  d^ba  ^  zlu|d  orlim  wzrokiem  wodzqc  po  szerokirai 
poln  widzial  jak 

^    „Snaj%  8i§  jaij;  wstaj^  w  piftrach  wzgdrza; 
„Wdr6d  nich  gdzie  niegdzie  lasek  si^  zachmarza: 
^Blyszczy  dnia  resztkf^  dach  zamkn  blaszany; 
^Biyszczy,  na  prawo  Dniepr  dotem  rozlanj. 
„W  U^dn^j  z  tysi%cznych  wfzt6w  pl^taninie; 
^Liczne  8i§  drogi  na  lewo  rozbiegly: 
„To  skr^tym  w§2em  pelzn^  po  wyiynie, 
„To  8i§  jak  wst^ga  snaj^  po  rdwninie; 
„To  w  paszczach  jam  gin^  niespodzianie, 
„Ai  razem  znikn^  w  dalekim  tumanie. 
„A  dnia  ostatkiem  zach6d  pozlocony, 
y,Pocieniowany  lotnemi  oUoki 
„Jest  jak  zwierciadb  t£j  pon§tn6j  strony 
jjZ  ka^ym  j^j  cieniem  ^  z  wszystkiemi  aroki !  ** 

Pod  cedrem  jednak  nie  by}o  nikogo.  Rzecz  niepoj^- 
ta  —  mydlalem  patrz^c  na  te  potoki  parpnry  i  zlota 
plynqce  od  tarczy  sloneczn^j  —  czemn  ezlowiek  kt6rego 
zajmaje  tyle  marnych  wypadkdw,  kt6ry  szuka  odrodze- 
nia  w  tylu  niegodnych  siebie  widowiskach,  nie  zn^jdqje 
najwi^ksz^j  rozkoszy  w  podziwianin  tego^  co  jest  pra- 
wdziwie  wielkie  i  wieczne.  KaMen  z  nas  zachowal 
w  iyw^j  pamiQci  wraienie  jakieji  .drobn^j  ueiechy;  nikt 
pomi§dzy  rozkosze  nie  policzyl  chwili  w  kt6r6j  sama 
natara  kochad  mn  si§  kazala,  w  kt6r6j  czarowna  noe 
letnia  szeptala  ma  zachwyty,  a  r6iowy  promiei^  jatrzen- 
ki  wyrwawszy  go  z  samolubnego  kola,  zanurza)  w  at- 
mosferze  milodci  i  szcz^dcia  w  jakie  zwyk)  wtr^cac  two- 
ry  powr6t  dwiatla.  Lndzie  zawsze  jakby  mimowolnie 
kosztujq  bo8kich  dobrodzieJ8tw:  witaj^  je  bezduszn^m 
8lowem  pochwaly^  a  nie  zgl^biaj^  ich  wcale.  Kaiden 
z  na8  mia}  dziei^  w  kt6rym  Aoixce  wydawato  mu  8i§ 
pi§knieJ8ze  ni:^  innego  dnia  w  ^.yciu^  ale  czyt  mydlal 
wtedy  0  sloAcn  ?  —  Pod  symbolem  obracaj^cego  si§  ko- 
la, ludzie  powinni  byli  wielbi6  rach  W8zech4wiata ,  a 
nie  kapryfine  zwroty  fortuny  —  nie  przed  cackami  sy- 
pi^cemi  8iQ  z  j6j  rogu,  ale  przed  cudnym  porz%dkiem 
stworzenia  kl^ka^  Na  nieszcz^dcie  8woje  czlowiek  po> 
biegl  za  fortune . . .  ona  potrz^a  rogiem  y  a  on  schylig^c 


—    241    — 

sif  sznka  czegoA  w  Mode ,  podczas  kiedy  w  dkJolo  nie- 
go  Bieprzebrane  ivOdlo  szcz§6cia  tryska  przez  wszystkie 
poiy  natary... 

Ale  idimy  dal^j  szuka<i  Paryia. 

W  Saint-Cloud  gdzie  nkryty  pomi^dzy  czterema  g6ra- 
^mi  zieloDotei;  kwitn^cych  lip  i  pomarai&cZ;  niedawno 
jeszcze  balowal  dw6r  i  dworskie  muchy  —  zalegla  ci- 
sza.  Paste  aleje  parkn  zapehiiaj%  siq  tyiko  w  niedziel^. 
W  dzieti  powszedni  spacernj^  po  nich  fylko  plochliwe 
gromady  sarn  — -  pawie  w}6czq  po  krujsgankach  palacn 
gwieidziste  ogony  —  lab^dzie  muskaj^  piersiami  ciemne 
stawy  —  i  cicho...  cicho  tak  2e  slyszysz  brz§ezenie 
pszczoly  na  rezedzie;  ie  slyszidbyd  glos  zPolski,  gdy- 
by  tarn  kto  wolai . . .  W  Saint-Cloud  takie  nie  znalazlem 
Paryia. 

S%dzi}em  ie  go  znajd^  na  Saint^GermeAskim  tarasie  kt6- 
rego  sama  nazwa  wskaziye  y  it  musi  mied  zwiqzek  z  her- 
barzem.  Przez  dhigie  aleje  lipowe  i  r6tsjie  rabaty,  u- 
dalem  si^  do  rozkosznego  domku  nad  Sekwanq  kt6ry 
zbudowal  niegdyd  Henryk  IV  dla  swdj  pi§kn^j  Izabelli; 
gdzie  p6^i6j  urodzil  siQ  Ludwik  XIV;  o  czdm  dwiadczy 
zloty  napis  na  6cianie  —  a  gdzie  p6:2;nidj  jeszcze^  skoro 
zniU  urok  monarszy,  zaloi^ono  kawiarni^  pod  nazw^ 
PavdUm  Henri  IVj  kt6ra  jest  celem  przechadzki  elegan- 
ckich  mieszkaAc6w  stolicy. 

Ale  i  tu  nie  znalazlem  z^^khrch  goAei.  Obszerny 
park  po  ktdiym  tak  lubil  przeje:^a2ad  si^  o  zmroku  otn- 
lony  Bzalem  Chopin  i  podshichiwad  ukryte  w  gQStwi- 
nie  slowiki  —  pusty  i  gluchy.  B<ig  dozwolil  synowi  pie- 
km  shicbad  wy^szych  hannonij  —  ad.  Wit  uciszyl  leto^ 
kapelf.  Zamiast  ch6ru  Saint -Germei^skicb  slowikdw,  kt6- 
re  zdaniem  naszego  mistrza  ton6w,  najpi^knidj  ze  wszy- 
stkich  dpiewaj^;  rozlegal  8i§  tylko  monotonny  wykrzyk 
wywielgi  zamieszkal^j  w  witoiowym  sadzie  i  tentent 
biegn^cdj  przez  most  lokomotywy. 

W  pawilonie  Henryka,  nikogo.  Wjjrzalem  oknem: 
na  ogromndj  r6wninie,  kt6r6j  ze  dciQtdj  prostopadle  g6- 
ly  nie  moina  okiem  ogarni|6,  tak  si^  szeroko  roztacza — 
piQtrzq  siQ  winnice ,  domki ,  ogrody,  ci^gnq  si^  pola  za- 
sadzone  wara^i^em  w  szachownicf,  co  zdala  podobnemi 
je  czyni  do  rozpostart^j  sztuki  szkoeki6j  tkaninv  —  da- 
16j  widai  lasek  Buloftski,  a  nad  nim  jak  dvadem  Cy- 

16 


—    2^    — 

belly  UfBfft  indw  Tn/umfitinego  —  wyttji  seare  oUoki 
dymn  uQosz%ce  fii§  zawsze  nad  'Paxytemj  ale  Paryia 
kt6regoin  dla  ciebie  sznkal;  ani  wida6  aiu  stycfaaci! 

Z  Saint-Germaiii  ndi^em  sif  do  Montoioreiicy;  tain  pe* 
wnie  za9Jdq  Paiyi;  mydlalem  sobie  przex  drogf. —  Za- 
trzymawfizy  sif  cbwil^  przy  dwdeh  wspanialych  nagrob- 
kach  pod  ktdremi  spoczywaj^  jakby  trzymaj^c  si$  za 
ngce  Koiaziewicz  z  Niemcewiezem  —  przykliiklszy  na 
ledwie  zamkni^tym  wielkim  grobie  bez  nagrobka,  kt6- 
ry  z  zielon6j  doliny  Montmorency  polsk^  Mekkf  aezy* 
nil  —  pudcUem  si^  zadomanyy  kr^ts^  deieik^  przez  win- 
nice  i  ogrody^  i  sam  nie  wiem  jak  zaazediem  do  pa- 
stehai  Bonasa. 

Tu;  niedaleko  domku  filozofa  zaafalem  podkaaztana- 
mi  tat[cuj%ce  grono  wie6niak6w.  Muzykant  oparfy  o 
drzewo  gral  na  i»rzed§tym  klarynecie  kontradanaa  Dzie- 
wic  Maroiwowych  —  a  drngi  ca  par;  miaat  przeatawa) 
b^bnii  i  na  C£Je  gardlo  wtzeazcz^C;  komenderowal  figii- 
ry:  en  atant  deux!  balancez!  chassez!  ercisezl  i  t  d.  Wiej- 
scy  tancerze,  starym  obyczajem  fca^y  kadryl  rozpoezy- 
nali  gloinym  camaem  sUadanym  z  komiczn^  powag^ 
na  oba  nunianych  policzk^ch  tancerki.  Harm  aaU  qui 
mat  y  pense.  Jeatto  aobie  zwyczaj  jak  kaidy  inny>  nie- 
winniejszy  od  wieki;  a  niezavfodnie  przyzwoitazy  od 
wyzywajqcych  przymilai^;  z  ktdrani  wystfpowad  zwykli 
po  aalonach  endzoziemacy  nadadowcy  francozkiego  teti- 
ca.  Jednakowoili  blade  angielki  przypatniji|oe  bIq  przez 
lorynetki  wiejski^j  zabawie,  xasidowsiy  to  to  akockmgy 
i  odeasdy  do  dom6w  zgorszone. 

W  ciaanych  ik»elkach  Ermitaiu  spolkatem  kilka  ama- 
zonek  —  z  po  za  ialnzyj  dojrzalem  kilka  pi^knych  twa* 
rzycsKek  —  w  willi  Bachel  mign^lo  mi  ai;  p6l  bial6j  dra- 
peryi  i  jedna  czwarta  blad^j  twarzy.  Podraiaiiony  zi^- 
rzatem  przez  krat^ :  hnlGlec  r6i  bengalakich  atrzegl  wny- 
Scia,  a  po8%g  Diany  surowo  patrzyl  ku  bramia  Na  pe- 
rystaln  ogromny  Kakkts  super  bus  tysiqcem  kolcdw  ta- 
OQiowat  przejicie  i  oUepial  p%3em.  Wazyatko  liiegodcin- 
nie  odpycbi^o  taiialka,  oo  waiyl  sIq  zazierai  do  budn- 
ara  Melpomeny.  Sama  fylko  w  gl^bi  ry8aj%ea  aif  na 
ciemnym  cyprysie  biala  Wenos  z  Milo^  tabkawazym  spo- 
gl%dala  wzrokiem— widzialem  z  tvaczv,  ie  radabv  byla 
oiciskai  przediodnia,  gdyby  przed  wiekami  r%k  nie  byla 


—    24&    —' 

pofltradafaL  Napnseciw  niej  sta}  Apollo  Bdwedersiri,  a 
na  glome  jego  siedzia)  gadatiiwy  rozpustnik  wrdbe}> 
ktdiy  DienstaDii^  liwiergotaniem  zdaw^  si§  interpello- 
wb6  bogini^. 

Z  reszt%  nigdzie  znajcn  iycia  —  i  gdjby  nie  ta  bia}a 
draperya  go  migoQla  w  oknie,  i  drobne  stopki  wycidni^- 
te  ^wieio  na  piaditi,  mnieina{b3mfi  te  nie  wykwiatoy 
domek  mlod^j  tragiczki  n  bram  Pary^^  aJe  opustos^ut- 
\y  ieairo  iragico  w  Pompei  oglqdaiiL 

FoBzedtem  daldj.  Zwiedzilem  wszystide  feietki  —  zaj- 
rzalem  do  kaidego  ogrodn  —  i  nigdzie  nie  znakizlem 
Paiy^^  Wyrainie  nie  mia^em  8zez§dcia. 

Zmprdowany^  zaniechalem  dalsz^j  w^drdwki.  Daaru- 
jeBz  przeto,  je^eli  nie  maj^c  sfcadn^j  ochoty  sznkania 
Paryia  w  Dieppe,  Honflenr,  Trouville,  Ostendzie,  Horn- 
bnrgn,  nad  Renem,  Inb  w  Pyreneach  —  powracam  na 
bnik  stolicy,  pomi^dzy  tyeh  co  pracnjsj,  bo  z  nimi  po- 
wBtai  podobno  najchlnbni^j ,  dop<^ki  nie  przyjdzie  na 
ziemi§  kr61estwo  Boie. 

Zfl^nowaoo  fli§  tn  wiele  w  ostatnich  czasach  dwoma 
wa^emi  wynalazkami :  najprzod  elektrycznemi  zegarami 
U6re  Breget  zaprowadza  na  lafarniach  miejskicfa  —  na- 
stQpnie,  podwodnyni  dagerotypem  angliko,  Tb^psona. 
Bregetowskie  zegary,  zkt6rych  pierwsze  stan^y  jn^.  na 
Ponlrnenf  i  na  Sebastopolskim  bnlwarze,  sa  racz^j  za- 
at680wani^n  dawniejezego  wyntdazkn  kn  powszeehnij 
wygodzie  miasta.  Skaz6wki  tarczy  zegarow^j  wymalo- 
wan^  na  latami,  zwi^zane  dintem  z  regalatorem  elek- 
trycznym  znajdnjaeym  sie   w  mieszkanin   zegannistrza 

w  dzieA  i  w  nocy  W0kazywa6  b^dq  jedn%  i  t^±  sanif) 
godzinQ  w  cafym  Paryin.  Spoadb  ten  mierzenia  ezasu 
za  pomoe^  elektrycznodei ,  wainy,  mianowicie  na  kolei 
ielazn^j ,  gdzie  jedita  seknnda  op6inienia  Inb  poApiecbn 
w  odchodzQcym  poci^gu ,  moie  sprowadzi<i  okropne  wy- 
padkiy  jut  tu  wprowadzony^w  niycie  na  wielk%  skal$. 
Na  WBzystkich  liniach  kolei  franenzkich  niema  jednego 
zegani  kt6ryby  szed}  wedle  8wdj  woli,  nie  b^di^c  porn- 
szany  przez  regulatora  powszeeimego  zawieszonego  na 
ratnszn  paryzkim. 

j§wi62y  wynalazek  Tlumipsona  nader  waine  roki^ 
naatfpstwa.    Stdsownym  przyrz^den^  kamery  fotografi- 


—    244    — 

czn6j ,  z4j^  on  dagerotyp  dna  morskiego.  Oto  w  jaki 
8pos6b  wedle  angielskiego  dziennika  of  tke  Society  of 
Arts^  odbyla  sjg  pierwsza  pr6ba  tego  wynalazku  w  za- 
toce  Weymouth: 

Pan  Thompson  zamknqwszy  przyrzqd  w  szklane  pa- 
delkO;  kt6rego  dno  drewniane  otwiera  si^  za  poci%gni§- 
ciem  sznora,  spuftcil  takowe  z  lodzi  na  sze6<^  metr6w 
gt^boko  w  morze.  Szkla  przyrz%dzone  poprzedniO;  tak 
a^eby  mogly  odbija6  przedmioty  o  dziesi§6  metr6w  odle- 
gle,  odslonil  skoro  doszly  do  8t6sown6j  gl^bokodci,  i 
zostawil  tamie  nieruchomie  przez  dziesi§6  minat;  pocz^m 
zamkn^wszy  drewnian^  okiennic^  na  spodzie  padta,  wy* 
ci^gn^}  je,  i  zwyklym  sposobem  chemicznym  wydobyl 
rysnnek,  kt6ry  przedstawial  z  naleiyt^  dokladno^i^  da- 
gerotypu,  skaly,  muszle  i  cal%  podwodnq  wegjetacy§. 

Jakiji  to  pot§iny  drodek  do  rozpoznania  miejsca  na 
kt6rtm  iniynierowie  zechc%  budowad  mosty,  lub  wyko- 
nywa6  inne  podwodne  roboty  —  jaka  niespodzia^ia  po- 
moc  w  chwili  kiedy  podwodne  telegrafy  wymagaj%  map 
r6wnie  doUadnych  jak  te^  kt6re  yit  dokonano  na  Is^- 
dzie! 

Jedyn^  kwestyQ  na  porzs^dka  dziennym  w  zakresie 
prac  nai^kowych;  8^  poszukiwania  6rodk6w  zapobiega- 
jqcych  nowym  wylewom,  lub  zatarciu  61ad6w  tych, 
kt6re  Francyi  niedawno  zatopily  300  milion6w.  Dziel 
tego  rodzaju  wyszlo  w  ostatnich  czasach  bardzo  wiele, 
ale  autorowie  malo  podaj%  drodk6w  praktycznych.  Do 
liczby  uijrtecznych,  obchodz^ych  zardwno  wszystkich 
wylewami  niepokojonych  wlaficicieli,  policzycS  nalefty 
najprz6d  memoryal  pana  Lambot-Miraval,  ktdry  dowo- 
dzi,  ii  powstrzymai  mo^na  wylewy  zaprowadzeniem  u 
irddel  rzek,  upu8t6w,  kt6ryeh  wykonalne  podaje  plany. 

Jednoczei^nie  pan  Valine,  naczelny  inspektor  ardof  i 
mo8t6W;  wydal  rozpraw§,  w  kt6r6j  proponuje  aieby  je 
zioro  Genewskie  obrdcid  na  wielki  bassen ,  gdzieby  Scie- 
kaly  przyplywy  Rodanu.  IJczony  ten  iniynier  radzi  po- 
robid  szluzy  na  Lemanie,  ktdreby  zamykano  w  czasie 
wielkich  przyplyw6w,  dozwalaj^  wodzie  wzbierad  bez 
szkody  w  tym  ogromnym  naturalnym  kotle.  Eoszta 
tych  prac  ktbiych  skutecznodci  matematycznie  dowodzi; 
obrachowal  pan  Yallde  na  3  miliony  frank6w. 

Pr6cz  powyWj  wymienionych  i  mnostwa  innych  dro- 


—    245    — 

bniejszych  projekt6w  w  tym  celn  wypraoowanyeh  przez 
tatejszych  iniynierdw,  pan  Bridge  Adams,  anglik,  pod 
napisem  Wylewy  toe  Praneyi^  podaje  wiele  nowych  i 
praktycznych  poinys}6w  d^^cych  kn  ubezpieczenia  brze- 
g6w  Bodann,  ktdre  zdaniem  jego,  nieumiej^tnie  obwa- 
rowali  Francazi,  budajqc  tamy  w  miejscach  gdzie  ich 
wcale  nie  bylo  potrzeba,  a  opuszczigi^  naj?ri§c6j  za- 
groione  punkta.  Ostatni  wylew  Bodann  jest  wymown^m 
poparciem  twierdzenia  pana  Bridge.  Ze  zwycz^gnt^  atoli 
narodowi  swema  somiennodcisi  i  skromnodci^,  nie  wy- 
8t§paje  on  w  celn  zarzncania  nieuctwa  iniynierom  fran- 
cozkim ,  ale  w  zamiarze  szczerego  sfaiienia  Francyi  sw^ 
nank^  Jakoi,  slnszne  zarzaty  jego  i  praktyczne  po- 
mysly,  wzi§to  ta  po'd  rozwagQ  i  podobno  najrychl^j  ze 
wszystkich  wejd%  w  wykonanie. 

Ale  nietylko  rzeki  nwzi§ly  si§  na  Franey§  w  tym  nie- 
szcz^sliwym  rokn,  ktory  mial  by6  taki  szczQi^liwy.  Mie- 
szkafic6w  pdfaiocn^j  cz§dci  Fary^a  trapi  szczeg61niej- 
szego  rodz%ja  wylew.  Wszystkie  prawie  piwnice  domdw, 
Di  zt%d  ni  z  ow^d  napelnily  sIq  na  metr  i  pdltora  metra 
wod{|;  kt6ra  mimo  pilnego  pompowania  przybywa  ciq- 
gle,  s%eziic  si^  przez  dciany. 

Pomin^wBzy  zniszczenie  zgromadzonyeh  w  piwnicaeh 
zapas6w,  zalew  ten  trwaj^cy  jai  parQ  tygodni;  podroy- 
wa  fundamenta  i  oslabia  do  reszty  ja2  i  tak  slabe  te 
klatki,  kt4)re  tu  sznmnie  domami  nazwano.  Ta  niespo- 
dziana  k^piel  n6g  tak  szkodliwie  dziala,  ie  wiele  do- 
m6w  ju4  8i§  porysowalo  i  grozi  ruini^.  Lokatorowie  nie 
radzi  ezeka<i  tragicznego  rozwi^zania  tego  dramatn ,  ncho- 
dzq  z  iyciem  w  bezpieczne  strony  miasta.  Zt^d  w  nie- 
kt6rych  cz§ficiach  Paryia  mieszkania  do  bajecznych  cen 
dochodz^.  Zak^tek  na  poddaszn,  kt6ry  n  nas  juiby 
wspanialomydlnie  wrdblom  zostawiono ,  zwany  mansard^ 
od  nazwiska  architekta  wynalazcy  tego  nowego  rodzajn 
ntrapienia  Indzkodci  —  maletiki  pokoik,  gdzie  dredniego 
wzrostn  m§4czyzna  wyprostowad  si^  nie  moie,  a  ehc^ 
przcwdziac  surdut,  musi  otworzyc  drzwi  i  okno  ieby 
mdgl  r§ce  wyci^nq6  —  najmnje  si§  tii  po  250  i  300 
frankdw  rocznie.  Zt%d  moina  mieci  miar^  ceny  mieszkafi 
w  kt6rych  mieszkad  mo^a. 

A  propos  drogoSci  mieszkafi,  przychodzi  mi  na  mydl 
zdaizenie  kt6re  temi  dniami  czytalem  w  Gazelle  des  Tn- 


—    246    — 

bunmix,  owjm  CBaraym  regiestrze  pra^d,  miii^  podo- 
bnych  do  prawdy  n\t  wszystkie  tak  zwane  przesady 
w  romanfiacb. 

O  trzeci^j  z  p6}Docy,  m6wi  gazeta,  podczas  przedli- 
czn^j  pehii  kaiQiyca,  policya  spostrzegla  na  bolwarach 
wioskicb  czbwieka  majf^cego  plecy  obna^one  a&  do  pasa; 
ezlowiek  ten  postawszy  cbwil§;  ttsiad}  we  foiela  ktdtyeb 
tarn  pehio,  otworzy)  zawini%tko,  wyj^l  ze6  czystii  ko- 
szoIq,  wdzia}  j^  na  siebie,  poez^m  schowawszy  bnido^, 
zamknt^}  sw6j  tlomoczek,  yrloiyl  paletot,  nasuni^l  ka- 
pelnsz  na  oczy,  usadowil  ei^  wygodnie  we  fotelu  i  sie- 
dzia}  nierachomy  z  zamkni^t^ni  oczyma^  jak  czlowiek 
ktdiy  si§  do  snu  zabiera. 

Wtedy  policya  zbliiywszy  sig  cicbaczem,  chwyta  go 
i  prowadzi  do  pobliski^j  stacyi.  Tarn  zrewidowano  lio- 
moczek  i  znalezioso  w  nim  aloifcon^  w  jak  najwi^kszym 
porz^dkn  czystti  i  brudni^  bielizn§,  szed£  koszui^  tnzin 
cbuBtek  do  nosa  itd.  —  pr6cz  tego  grzebienie,  szezotki, 
mydlo^  pomadQ,  noiyczki,  igly,  nici  czame  i  biate,  sto- 
wem  wszystko  co  potrzeba  do  porz^dnego  utrzymania 
ciala  i  odzienia. 

Wladciciel  tlomoczka  jako  wldcz^a  stawiony  przed 
tiybunal;  poprawczy,  temi  elowy  odpowiadal  na  pytania: 

S^dzia.  Nie  maszie  mieszkania,  2&  koszul^  prze- 
wdziewasz  na  ulicy? 

ObwinUmy.  Szakam  go  wsz^dzie,  ale  przy  tera^niej- 
szych  cenaeh  pomieszkaifi ,  nie  mog§  znaleiid  ^^nego 
kt6reby  odpowiadalo  moim  dochodom.  C6t  mam  po- 
cz%6? 

S§dzm.  Jakiei  8%  twoje  dochody  ?  Gz^m  siQ  trudnisz  ? 

Obmmony.  Jestem  thimaczem. 

S§dzia.  Tlamaczem? 

Obwmiony,  Nie  inacz^j ;  bylem  cz^s  jakiii  w  Londynie, 
gdzie  nanczyl^n  8iQ  troch^  po  angielsku;  id^  wiqc  na 
kol^  1  czekam  na  pociqgi ,  a  je:^eli  przybywaj^  Angliey 
nienmiej^y  po  francnzka,  ofiaraJQ  im  moje  ashigi  — 
proxtadsE^  do  hotela  i  gadam  za  nich«  Tym  sposobem 
zarabiam  tyle  tyiko  4eby  wyiyc  i  kupic  sobie  tytoniu, 
to  jest  okolo  franka  na  tydiiefi.  Jak:^e  cfacecie  aiebym 
placil  mieszkanie? 

Scdzia.  Mieszkasz  wi§c  na  nlicy?    . 

Obwmiony,  T^  zimy  nie  b^dzie  to  baidzo  przyjeamie^ 


-    847    — 

ale  teraz  ws^siko  mi  jedno  —  nooe  deptey  na  bulwa- 
rach  i  na  polaoh  Elizejskioh  wygodne  fotde,  w  tlomo- 
eskn  mam  bielizoQ  do  przewdziania  —  jak  j^  zbradz; 
idf  pra6  do  kanahi;  mam  wszystko  czego  potrzebnjf 
do  toaleiy:  grzebienie,  pomad§,  noiyczki,  igfy  i  nici  do 
oerowania —  tylko  miuz^  si$  przebiera^^  w  nocy,  bo 
w  dsieid  nie  moina..  Na  obiad  kiipiijf  sobie  czasem  ka- 
widek  kielbasy  do  chleba  i  zjadam  j%  w  szynkn ;  jak 
mam  naprawiad  skarpetki^  kosznl;  Inb  inne  cz^toi  odzie- 
nia^  wychodzQ  na  wie6  i  tam  to  wszystko  odbywam. 
Nikomu  w  tyda  nie  z}ego  nie  zrobilem  •*—  nikomu  nie 
winienem  ani  liarda  —  tylko  nie  mam  mieszkania.  Ale 
niechby  tak  wszyscy  zrobili  jak  ja^  a  obaezylibyimy 
c^by  wlai^cidele  nie  zniiyli  ceny  swych  mieszkaii,  do 
kidrycfa  dzii  nczciwy  edowiek  docisn^^  si^  nie  mote« 

Zacny  filozof  kt6r^o  otwarte  zeznanie  nie  pozosta- 
wiio  cienia  niewiaiy  w  umydle  s^dzidw,  skazany  zostal 
na  odm  dni  areszta^  kt6re  zapewne  do  szcz^iiliwszych 
w  sw6j6m  iyciu  policzy,  zwa^ywszy  te  mie^  mieszkanie, 
}6ikO;  i  mdg}  si^  przebierai  wygodni^j  m±  na  bnlwa- 
rach  wloskicfa. 


■iOndyn  w  lipcn. 

Od  zawarcia  pokojn  rozpocz^}  si^  tu  szereg  rdinyeh 
uroczysto^ci  a  dworn,  i  trwa  od  kiikn  miesi^y  nie- 
pnserwanie.  Naprzdd  wizjrta  Cesarza  Napoleona  z  Cesa- 
raow^  by}a  powodem  do  goicinnych  festyndw  i  dwor- 
skich  obrz^ddw,  w  ktdrych  krdlowa  brala  ndziid;  p6- 
tnitQ  przyby^  Wik tor  Emanuel  kr61  sardy^skl^  eo  fiodo- 
bniesfi  dalo  powod  do  dwietnych  obchoddw,  uezt  i  bal<yw; 
a  w  ostatnich  ezasach  przybywali  w  otiwiedziny  r62ni 
ksifi^ta^  jako  to:  Fryderyk  Wilhelm  Pruski,  Oikar 
Szwedzki  —  obadwa  stari^^c  si§  o  ksi^iniezki  kmi  kfd- 
lewski^j;  nast^pnie  Rejent  BadeAski^  kr61  Leopold  Bel- 
gi)gki  z  mlodszym  synem ;.  a  obecnie  bawi^  ksi^i^  i  ksif- 
ikiia  Pnuey.  Ka&dy  z  nich  doznai  jak  najgoAcivniejdzego 
przyjQcia;  tak  wi^c  raz  po  raz  nieasta^Qce  fety,  parady 
wqjskowe,  bale,  przejaidiki.  Nasi^pnie  z  powodu  po- 
WTaea)4cyob  wojsk  i  fioty  z  wyprawy,  arzydowe  przed*- 


—    248    — 

Btawuinia  dow6dzc6w  a  dwora  i  nagradzanie  zashig  je- 

dnych  i  dragich  orderami,  fytnlami,  szlachectwem ;  co 

wszystko  dziato  si^  z  pewnemi  ceremoniami^  przy  cz^m 

nietylko  obecno6c  kr61ow^j  ale  i  udzkd  j^j  w  dokonaniu 

formalnodci    byt   potrzebny.    Wydarzaly  si;   Mi,   jako 

z  biegu  nadzwyczajnego  spraw  wynikaj^ce,  cz^tsze  pre- 

zentacye  dyplomat6w  mocarstw.  zagraniczDych ,  jednych 

na  przyjezdaem,  dnigich  na  odjezdnem,  i  etykietalne 

przyJQcia  ich  a  dwora;  a  czasem  nawet  i  oni  nawzajem 

przyjmowali  dw6r  n  siebie,  co  od  niedawna  w  mod; 

weszlo.  Nierownie  cz;dci6j  ni:^  za  lat  przeszlych  bywaly 

tak  zwane  ranne  przyJQcia  fletoees}  i  dworskie  pokoje 

(drawing  roams) y  k^re  byty  nadzwyczajnie  liczne  i  6wie- 

tne  i  gdzie  wieln  znakomifych  cudzoziemcdw  i  mndstwo 

wyiszego  dwiata  aogielskiego  przedstawiano  kr61ow6j. 

Wojskowi  posQwani  na  wytoze  stopnie,  r6wniei  urz;- 

dnicy  cywilni  otrzymivlQcy  posady  w  kraju  lab  za  gra- 

nic^,  przypaszczani  byli  do  pocalowania  r^ki  N.-  Pani. 

Taki  jest  zwyczaj ;  i  prezentowani  s^  znowa  za  powro- 

tern,  jak  dopelni^  powierzonycb  sobie  obowi%zk6w.  Pre- 

zentacye  wigc  takie  mnszQ  by6  cz$ste.    Przyj^cia  te  na 

pokojacb  nabyly  t^m  wi^ksz^j  6wietno6ci  i  nawet  yo- 

wabn,   ie   za  panowania  terainiejsz^j   kr6low6j    wiele 

dam  bjTwa  przedstawianych.    Starsze  dostojniejsze  ma- 

trony  przedstawiaj^  mlodsze,  juito  pokrewne,  ju^to  zna- 

jome  z  zacnych  rodzin.  Przedstawienia  takowe  u  dworu 

poczytywane  8%  za  wielki  zaszczyt  i  w  zwyczaj  a  jest 

przedstawiac  panienki  wyiszych  dom6w  nim  je  wypro- 

wadz^  na  liwiat,  to  jest  za  dojdciem  lat  szesnastu;  po- 

cz6m  mniemaj^  si;  by6  apowa^oue  do  brania  udziala 

we  wszystkich  zabawach  towarzyskich ,  balach  almako* 

wych,  teatrach;  koncertach;   sbwem  prezentacya  ta  a 

dworu  wyzwala  je  z  wi;z6w  dziecinstwa  i  wyprowadza 

na  wielk^  widowni;  Awiata.    Opr6cz  tych  publicznyeh 

obrz;d6w  dworskich  a  pewnie  niemato  utradzigyych, 

kr61owa  ma  mndstwo  innych  niemni^j  ucisiiliwych,  a  do 

nich  liczq  si;  posiedzenia  gabinetowe  z  ministrami,  na- 

rady  o  sprawach  domowych  i  zagranicznych  tak  rozle- 

glego  pafistwa;  sankcyonowanie  achwal  parlamentowych, 

wynagradzanie  zashig,  fundacye  rdinych  zaklad6w  wla- 

«09  j*j  r;kii,  parady  wojskowe  i  zwiedzanie  rannych 

po  szpitalach.  Bez  ni^  ani  krysztalowy  ptdac  m6gl  bye 


—    249    — 

otwarty,  ani  pierwszy  koncert  w  nim  dany,  ani  wodo- 
tryski  paszczone.  Zawsze  i  w  tylu  miejscach  j^j  obe- 
cnoM  jest  potrzebnai  konieczna.  Prawdziwie^  dostojeA- 
stwo  kr61ew8kie  w  Anglii  i  piastowanie  go  jak  je  kr6- 
Iowa  piastqje,  nie  jest  wcale  synekani.  Szcz^AIiwsi  si| 
j^j  poddaniy  co  wszystkich  tych  kiopot6w  nie  maj^, 
a  przynajmni^j  nnikn2|6  by  ich  wielu  moglo,  gdyby  ehcieli, 
Lecz  i  oni  zdaj^  si^  z  kolei  by6  porywani  i  anoszeni 
tym  samym  wirem  zabaw  i  klopotdw.  Gdzie  kr6Iowa 
si^  zjawi,  tarn  oni  musz^  by6;  co  krdlowa  choe  widzie6 
lab  slysze6,  tot  samo  oni  chc^  widzie6  i  slysze^.  W  ten 
sposdb  uroczystoAci  na  kt6rych  kr61owa  znajdaje  sif, 
nabieraj^  wi^ksz^eh  zapewne  rozmiarow  i  blasku,  ale 
w  miar^  tego  8taj2|  siq  takie  niewygodniejsze;  niemotoa 
najcz^Aci^j  obeji&6  si^  bez  nattoku  i  dciskn^  ani  tei  niekiedy 
bez  przypadk6w.  Wladnie  tak  sIq  zdarzylo  na  jednem 
z  ostatnich  przyj^^  dworskich  w  palaca  St  James,  z  po- 
woda  takiego  natlokn  osdb  r6inych  na  pokoje.  Pimch 
niby  naoczny  dwiadek,  scbwycii  cal^  AmiteznoM  tego 
zdarzenia  i  tak  je  skre61a. 

Scene,  Wej6cie  do  palaca  St  James.  Stopnie 
schod6w  prowadzi|cych  na  g6rQ.  Pelno  szla^ty, 
dacbowieAstwa ,  arz^dnikdw,  dyplomatdw  dwor6w 
zagranicznych  i  dam  wytoz^j  arystokracyi. 

Hrabina.  (z  zmarszczonq  brwi^  krzyczy)  A  .  .  .  h! 
Pcosz^,  ehci^j  pan  przecie  awaiac!  Te  pa^skie  ostrogi! 
rozdarleA  mi  nogQ  do  krwi. 

Jeneral.  Tysiqe  razv  panii^  przepraszam.  Alei  bo 
ten  iiok  nieszcz^sny.  Ob!  oh,  moje  nagniotki!  Do  sta- 
kro6  ...  To  pan  mif  adeptaled! 
*  Sffdzia.  St6j  panie,  wstrzymaj  si^l  moja  peraka!  Po* 
wiadam  pana  iei  tw^  gwiazd^  zachaczyt  o  j6j  k§- 
dziory. 

Ambasador  Pardon  ^  milm*^  je  wus  demande  mille 
pardons!  but  ze  kraoude  (the  crowd)  —  impossible  —  de 
r  arrHer. 

Biakup.  Pani  —  oh  I  zacna  pani.  JejmoAd  brosza 
wszczepila  si§  w  m6j  r^kaw! 

Ziemiamn  z prowincyi\Caunlry  Gentleman)  Hey,  milor- 
dzie!  ProszQ  was  milordzie,  zrobi6  miejsce.  Rozsan%<i 
si^  tam  —  albosfc  niemoina?  Wszakie  tQ  pani^  zadosicie 
na  6miercl 


—    260    — 

Hrmbia.    Alboft  to  ja  si^  peham?   To  ten  pan  titm. 

BareneL    Nie,  to  nie  ja. 

fhabia.    A  ja  powiadam ,  to  pan ! 

Margrabina.    Oh!  oh!  zgabilam  moje  brylaniy. 

Wieehrabina.    Ah !  moje  koronki  —  moje  koronki ! 

Wdowa  po  lordzie.  Ah!  do  licha!  Otoi  masK  —  jot 
po  inoich  Alicznych  wBt^kach  q  ozepka! 

Alderman.  Rigkojedciq  szpady  porzesz  mi  pan  po  brzn- 
cha.    A  to  panie  nieprzyjemnie. 

Szeryf.  To  nie  moja  lecz  patiska  wina.  Po  oo  brznch 
paAski  stoi  to  w  drodze? 

Amerpkanin.  Dal6j  wy — dal6j  naprz6d  fgoa-head)! 
po  CO  tek  stoicie? 

Ksiqze.    Do  kogo  to  pan  tak  gadasz? 

Amerykanbh  Do  kogo  ?  ja  wiem  do  kogo  —  do  tyeh 
eo  zawali^^  drogQ. 

Uberalny  czlonek  parlamerUu.  Czy  raezysz  pan  by6 
tak  dobrym  po8ti|pi6  z  laski  sw^j  trochf  dal6|? 

Czlonek  zacAawawczy.   Bodi^ie  was  z  wa8z%  poHtyk^ ! 

Szlachetne  lordy  i  dostqjne  pony.    Ob !  oh ! 
Wszyscy.    Oh!  och!   ah!  ach!    Oj   drogi!  oj  moje! 
Ostroinie  —  vm^AoA  —  ha  toraz !  DaI6J  —  daWj  tarn  id±- 
cie!  Hoj;  ha,  ho!  — 

(Wchodz^,  i  spada  zastona). 

Tak^  daje  hmeh  hnmorys^czn^  szkie^  tego  nattoka 
u  dworn.  I  w  rzeczy  sam6j  miisial  deisk  by6  wielki ;  bo 
( iart  na  stron;)  hAow^A  mXetj  ie  ma  lepszemi  arzii- 
dzeniami  niezapobieiono,  gdyi  nieobeszlo  sIq  bez  dotkli- 
w6j  szkody.  Jedna  z  dam,  Lady  Pelham,  przybywgzy 
dla  prezentowania  si^  kr6low6j  miala  w  tym  natloka 
abi6r  tak  zniszczony  i  do  togo  stopnia  w  nietadzie,  ^ 
zmuszon^  byla  z  podpiechem  wraca<i  na  powr6t  do  do- 
ma.  Szczfdciem  jeszcze  dla  ni^j ,  ie  ton  przypadek  spo- 
tkal  jq  w  pierwszym  przedpokoja ,  a  nie  na  pokojacb ; 
zdolano  przecie  bez  wielkich  trndnoAci  znalezi  i  przy- 
wolai  j6j  karetQ.  Wspanialq  sakni^  podarto  na  ni6j; 
a  mi^la  jq  kosztowad  120  ftmt.  str.  Co  gorsza,  gwal- 
towne  wzraszenie  jakiego  z  tego  przykrego  zdarzenia 
doznala,  przywiodto  39^  o  chorob^.  Palac  St.  James  jest 
staroiytaii  badow%  i  zbyt  szczaph|  na  tak  liczne  repre- 
zentaeye  jakie  bywaj%  za  t^j  kr61ow6j ;  poprzedniey  j^| 


-    251    — 

uigAy  tak  Awietnyoh  obrzQddw  n  dwora  nie  miewali^ 
m6g}  wiQC  im  teo  palac  wystarczyd.  Teraz  i  rzqd  i  na- 
r6d  uzn^l^  potrzeb$  wystawniejsz^j  bndowy;  zamiarem 
przeto  je&ty  b%di  gdzieindzi^j  odpowiedni  krdlewski^j 
godnotei  palac  wybadowai,  b^di  na  tem  samem  miejsca 
gdzie  terainiejsza  kletka  gotycka  stoi:  w)a6eiwi6j  bo- 
wiem  niemoina  tego  slawnego  pa}aea  St<  James  naznaczy6 
)ak  wyrazem  kletki.N  Pod  wzgl^dem  arehitektonieznyin 
niezaleca  siq  on  niczem  zewn^itrz,  a  rozUad  jego.  we- 
wnftrzny  jak  najgorszy,  niemal  licby.  W  esAij  Euro- 
pie  niema  podledniejszego  mieszkania  kr61ew8kiego.  Kr6- 
Iowa  tei  w  nim  nieprzebywa.  Kiedy  bawi  w  gtolicy, 
mieszka  w  blizkim  pataca  Backingham ,  inacz6j  w  zam- 
ka  Windsorskim  lub  na  wyspie  Wight  Palac  St.  James 
sloiy  j^j  jedynie  na  obrz^y  dworskie,  i  to  ioM  nie- 
wygodne  r6wnie  dla  ni*j,  jak  i  dia  wjrtsz^j  warstwy 
Awiata*;  jak  to  z  przytoczonego  wy26j  pr^klada  mo:^na 
wnosid.  Czem  kantory  dia  knpc6w,  czem  Vi6r&  dla  nrzQ- 
dnikdw,  tem  palac  St  James  jest  dla  kr616w  Angiel- 
skich;  to  jest  rz%dow4  oflcyn^  dla  odbywania  spraw  kra- 
ja  przywi%zanych  do  ioh  dostojeAstwa.  Po  zalatwienin 
ich  sznkaj^  oni  dla  siebie  wytchnienia  i  pobytn  w  do- 
godniejszych  miedcinach.  Za  przyUadem  panigqcyeb, 
caly  nar6d  idzie.  Meklery  i  klarki  ( pisarze  w  bankaeh ) 
po  zamkni^eitt  gieldy,  przedawacze  r6tni  po  zamkniQcia 
8klep6w,  wladciciele  r§kodziel6  po  zamkni^ein  fabryk, 
i  kaidy  eo  zamoiniejszy  mieszkaniec  dqty  do  swyeh 
wiejskich  mieszkaA^  czQStokrod  pysznyefa  gmacb6w, 
w  kt6rych  podhig  gastn  i  nksztaloenia  wlaAciciela  prze- 
pyeh  i  wygoda  pannj^;  a  wygoda  taka  jaki^j  u  was 
na  Btalym  l%dzie  nie  majq  wyobraienia;  a  jaki^j  napo- 
tka6  nigdzie  niemoina  opr6ez  w  jedndj  Anglii ,  oo  tet 
oni  osobnym  i  niemal  wy}i|Gznym  wyrazem  comfort  na- 
zywaJ2|.  Jest  to  wygoda  ze  swobod^  pot%czona  —  bio- 
gie  wytehnienie  dia  zhoionego  tmdami  dziennemi  nmy- 
sla.  Aby  zapewni6  sobie  ten  comfort,  Anglik  zbiera  pie- 
niqdze  eide  dni,  cale  lata  pracnje,  okr^tami  porze  morza, 
przedsi^biorstwa  zaklada  na  cal^j  kali  ziemski^j  —  i 
wsz^dzie  go  pehio.  Niema  lada  kt6ryby  siQ  tak  jak  an- 
gielski  rozbiegal  po  wszystkich  cz^iteiach  i  zakqtkach 
i^wiata,  coby  ez^sto  nawet  inne  narody  podbijai —  nie 
dla  proinego  zbioru^  nie  dla  mamdj  ambicyi^  ale  jedy- 


—    252    — 

Qie  by  sobie  comfort  zabezpieczy^  w  Anglii^  dok^d  wszy- 
8tko  zagarnia,  wraca  i  mqdrze  uiywa. 

Owoi^  do  takich  to  zaciszy  domowych  moiKna  widziec 
codziennie  wielk^  czQd<&  Ittdnosci  londyfiskidj  rozje^.dia- 
j%cq  sie  l^dem  i  wodq  w  r^inych  kierunkach  z  ogrom- 
n6j  stoUey  ktdra  nad  wszelkie  inne  europejskie  miaBta^ 
przemyslem  j6j  i  prac^  wzrosla,  i  jeszcze  rozpiera  8i§ 
na  wszystkie  strony.  Z  j6j  obwodu  rozwoi^  j^  tysiJ^czne 
omnibusy,  r64nok8ztaltne  fiakry  i  pyszne  karety;  na  Ta- 
mizie  tysi^ce  }6dek  i  parowc6w  z  ni^'  8i§  snuje;  koleje 
ielazne  jakby  magiczn^  sil^  uj§te  zabierajqc  najwi§ksze 
j^j  nagromadzone  tlnmy  i  anosz^c  dal^j  z  r6wn£(  szyb- 
kofici^  jak  na  bajecznym  niegdyS  kobiercu  perskim,  wy- 
sadzaj^  je  zwolna  na  te  i  owe  strony  po  drodze,  by 
rozchodziiy    8i§  do   owych  schludnycb;  cz§stokro6  py- 
sznych    mieszkaifii,  gdzie    rzeczony    comfort  si§  rozgo- 
dcil:  i  powabnym  dla  podr<)2nych  przymila  si§  ndmie* 
chem.  Jak  bogacz  tak  i  najnboiszy  znajdzie  tarn  miar- 
k§  8zcz§dcia  dla  siebie  odmierzon^^  aby  tylko  w  ich 
progi  wstgpowal  z  czystym  amystem  i  przestawal  na  swyra 
dziale.    Dziwna  rzecz!  jakto  jedna  zasada  praktyczna 
szcz§61iwym  trafem  wynaleziona,  a  kt6r6j  siQ  nar6d  raz 
silnie  pochwyci,  zdolna  jest  w  skutku  6ta<^  si^  pot^in^ 
d^^wigni^    dobrego     jego    byta,     szcz^dcia     i    wielko- 
dci!  Myl^  si^  przeto  ci,  oo  nic  w  t^m  nie  widzq  pr6cz 
materyalizmQ;  i  zwykle  go  Anglikom  zarzacaj^  czyni%c 
go  przedmiotem  szyderstwa.  Niema  naroda  pod  sIoAcem 
ktoryby  wi§c6j   mial  rozwini§tego  w  sobie  duchowego 
iycia.  To  iycie  duchowe  nie  zostaje  tn  czyj^S  wyl^cznq 
wlasnoi^ci^i  lub  przywilejem,  lecz  staio  Bi§  ndziaiem  ca- 
lego  narodu  i  wszystkie  warstwy  spdleczenstwa  s^  niem 
przeniknione :    wida6  jego  objaw  w  rozlicznych  instytu- 
cyach  narodowych  kt6re  s^  jego  wynikiem,  a  bardzi^j 
jeszcze  na  obszern^m  polu  wiedzy  i  nmiej§tnoSci  ludz- 
kich.  Czemu  to  zycie  nie  jest  posfrzegane,  to  dla  tego, 
^e  jak  duch  w  cialo  tak  ono  jest  weielone  w  praktyk?. 
Ma4  to  Anglikom  bye  poczytane  za  naganny  materya- 
lizm,  ire  nie  8l§ez%  przy  teoryach   jak   inne    narody, 
ale  ju4  zastdsowali  je  u  siebie?  Nad  podw6jne  to  wysi- 
lenie.umyslu,  mianowicie  nad  teory§  oraz  za8t68owanio 
j^j,  CO  wlaSciwie  stanowi  post§p,  jakii  spirytiializra  mo- 
zc  by<i  przekladany  jako  szlachetniejszyV    JSpirytuaUzm 


—    253    — 

bez  zastAsowania  jest  bezj^odnym  kwietyzmem  Wschodn; 
jest  niernchomodci^. 

Wyszla  z  pod  prasy  biografia  roczna  iAnnual  Bio- 
graphy)  slawnyeh  ludzi  zmarlych  r.  1855.  Wydawca 
dzida  jest  p.  Watford.  Wyliczam  imiona  tych  kt6Tych 
iywofy  s^  opisane;  a  strata  ich  by)a  najdotktiwszq  dla 
kraju.  Do  takich  naletoli  lord  Raglan  naczelny  w6dz 
wojska  w  Krymie;  J6zef  Hume  i  Sir  Robert  Ingtis,  zna- 
ni  cztonkowie  parlamentu ;  jeden  radyksd^  drugi  torys. 
Sir  William  Molesworth  minister  osad;  lord  Timo  zna- 
komity  prawnik;  Samnel  Rogers  ^  nestor  poetdw  an- 
gielskich  i  panna  Mitford  poetka  i  aatorka  wielu  po- 
pulamych  dziel  proz^;  De  la  Beche  i  Grreenhough,  zna- 
ni  badacze  geologii.  W  tym  tak  dwietnym  poczcie  zga- 
slych  znajduj^  siQ  takie  iywoty  Adama  Mickiewicza  i 
hr.  Waleryana  Erasi^skiego.  Dla  ostatniego  sUadaj^  si^ 
dzid  na  wzniesienie  skromnego  pomnika. 

Lin^m  ciekawM  dzielem  jest  history  a  Gnstawa  Adol- 
fa  (History  of  6usUif>us  Adolphus)^  tudziei  wojny  trzy- 
dziestoletni^j  9A  do  dmierci  tego  stawnego  kr61a  w  bi- 
twie  pod  Llltzen  —  napisana  przez  p.  Chapmana.  Z  ni^j 
wyezytujg,  ie  Gustaw  Adolf  byl  wielkim  lingwistq;  o- 
prdcz  klsusycznyeh  j§zyk6w  greckiego  i  laci^skiegb ,  znal 
celniejsze  nowoczesne  JQzyki  europejskie  a  mi^dzy  niemi 
i  polski.  Za  mlodu  bo  niemaj^  jak  lat  dwanadcie,  mdgl 
]vA  nim  rozmawiad.  Uczyl  si^  go  zapewne  w  widokach 
na  koron^  polsk^,  do  kt6r6j  jako  Waza  rodcil  sobie 
prawa. 

Zwr6cilo  tu  taki^e  na-  si^  uwagQ  dzieto:  „Znamiona 
Czasu"  (Sings  of  the  Times)  napisane  po  niemiecku  przez 
pana  BuAsen,  a  tlamaczone  przez  pann§  Wiiickworth, 
znan^  t}6maczk§  niekt6rych  pism  Niebuhra.  Cheyalier 
Bunsen  —  bo  pod  takim  tytulem  jest  on  tu  znany  — 
byl  jak  wiadomo  poslem  pruskim  ai  do  czasu  wypo- 
wiedzenia  wojny  Rosyi^  m^!^  niemni^j  z  nanki  jak  z  szla- 
chetnych  przymiot6w  duszy  wielee  powaiany.  Ztqd 
wspomnione  pismo  jego  ma  tu  wzi§tod6  i  niemal  urok, 
chociai  z  trefici  8w6j  nie  zaleca  si§  nowoSci^.  P.  Bun- 
sen  zapatruj^  siQ  ze  stanowiska  czlowieka  stanu  na  o- 
beeny  religijny  i  polityczny  stan  Europy,  spisuje  swe 
postrze^enia  nad  nim  w  formie  Ii8t6w  do  swych  przyja- 
ci6};  ktdre  razem  zebrane  tworz^  spoiy  torn.    Najgld- 


—    264    — 

wni^080Bi  'z  jego  BpoetrzeieA;  csyli  ob|aw6w  tera£nkg- 
szego  wieku,  wedhig  jego  mniemaniA  jest  znpefaiy  brak 
religii;  w«z&dq  me  r6i;iii  si^on  od  angielsldego  pisarza 
Cariyle  kt6iy  to±  samo  pned  nim  utrzymy wal.  P.  Bansen 
pooi^Bza  nas  wazelako  tern  ^  i,e  jako  n^grabsza  ciemnoii^i 
Bocy  bywa  przed  zajaiinieniem  porann6j  zorzy^  tak  wlainie 
0W]at  jest  obecnie  jakoby  na  przejAcia  z  pomroki  go  o- 
garniaJ406j  do  nowego  iSiwiatla:  do  iycia  daehowego^  a 
iiawet  do  zop^ie  now^;o  objawienia  w  religii.  Na 
dzieio  pana  Bunsena  zapatiywad  si^  zawsze  naleiy  ze 
stanowiska  protestanckiego.  W  Niemczech  sprawib  ono 
wielkie  wratenie  lecz  wywdialo  rdwniei  opozycy^,  ktO- 
ra  sif  oliijawila  nie  tylko  w  czasopismai^h  ale  nawet 
w  osobnyeh  dzidach  z  tego  powoda  pisanyeh.  Antor 
bynajnini^j  sie  rozpacza,  lecz  pelen  jest  otacby  i  wBp6l- 
czucia  dia  rodu  ladzkiego;  smiiei  8i§  tylko  i  litnje  nad 
jego  ab6stwem  —  a  osobliwie  nad  brakiem  dachowego 
iywiolu  i  iycia.  Przedmiot  tych  listdw  wydaj^cy  si; 
na  poz6r  powszednim  y  nie  jest  w  istooie  takim  dla  my- 
dl^c^  ez§Aci  ezytelnik^w  —  tehnie  wiar^,  nadzic^^,  mi- 
loici^  —  sprawia  alg§  w6r6d  niedowiarstwa ,  zwqipienia 
i  samolnbstwa.  Eaida  karta  nosi  znamie  wznioskj  mo- 
ralnodei  i  niepospoUtyefa  zdolnoici  umyalowych  z  kt6- 
ryeh  p.  Banaen  zaszezytnie  jest  znany*  P.  Bansen  nsn- 
n^  si^  od  spraw  pablicznych  i  osiadl  w  Heidelbergu. 


Antoni  Ktobokowski  Redidctor  odpowiedz.  Antoni  OsapliAski  Rs^d.  Drok. 


f 


Stetpieil  —  4  856. 


0  SEMINARYACH 

X  DO  mvzwfiMmsxdw. 


1. 

SBe  potrzebi\jeiiiy  dowodziti,  ii  szkoly  kn  wyksBtat- 
ceniQ  dnckownyeh;  ezyli  Seminarya,  s^  rzeez^  nieadso- 
wiii|.  Nikt  rozsqdny  przeczy6by  tego  nie  mdgi,  a  nie- 
rozs^dnych  i  tradno  i  dmieflznie  by  bylo  chcied  rozpra- 
wami  przekonywa6.  Pobrzeba  Seminardw  wyplywa  z  sa- 
m£j  natary  rzeczy.  Aieby  indzie  ehc^cy  siQ  podwi^dd 
nanczania  religijneniii ,  kierowania  8p<Keczej(i8twa  kn  osii^- 
goieniu  cek^w  najwyiszych  i  og^lowi  i  indywidnom  wy- 
tkniftych;  ateby  mogli  podnosicJ,  uszlachetniad ,  niJwiQ- 
oa6  nmysly  i  seroa ,  wprowadzad  chiystyanizm  w  iyoie^ 
dopefadai  wzgl^dem  loiidego  z  wiernyoh  dziela  odkn* 
pienia,  dokonanego  raz  na  zawsze  dla  wszystkich,  na  to 

17* 


—    260    — 

koniecznie  potrzeba,   aby  ci  Indzie  sami  eif  wprz6d  do 
pewo^j  wysokodci  wzniedli  przez  wyksztalcenie  religijne 
i  teologiczne  nmyshi;  i  przez  wyksztatcenie  ascetyczne 
serca.    To  pewna^  ie  wyksztalcenia  tego  sama  szkota 
nie  da;  te  ono  nie  nabywa  8i§  przez  samo  uczenie  si^ 
i  njmowanie  w  pewne  przepisy  i  formy,  ie  gWwnie  po- 
lega  na  powolania  i  z  niego  rozwijad  sif  mo:^e  —  ale 
siQ  zawsze  rozwin^d  powinno ;  a  rozwin^d  sig  nie  mote 
fylko  przez  nanczycielstwo  w  dnehu  Ewangelii  urz^dzo- 
ne,  w  dnehn  Eodciola  pokierowane^  do  religijnych  i  mo- 
ralnych  potrzeb  wiemych   zast6sowaiie.    Samo    zreszt^ 
istnienie  Seminary6w  w  najdawnieJBzych  czasach;  w  naj- 
pierwBzych  wiekach  Eodciola  —  istnienie  trwale ,  nieprzer- 
wane^  zawarte  w  istnienia  Eodciola,  jest  najoczywist* 
szym  dowodem  nieodzown^j  ich  potrzeby.  Eodci6];  nigdy 
nie  istnial  bez  szk61  daehownych,  nawet  wdwczas^  kie- 
dy  si^  jeszcze  zwal  Synagog%.    Obok  arki  przymierza 
a  potem  w  dwi^tyni  istniafy  pewne  koUegia;  w  kt6rych 
zajmowano  mlodziei   naukq    prawa  boskiego  i  innycb 
nmieJQtnodei  maj^ych  zwi^zek  z  religi^,  a  przyt^m  6wi^ 
czono  J4  duchownie.  Samnel  wychoWuje  si§  w  kodciele 
jak  pot^m  Eliasz  i  Elizensz.    &w.  Jan  Chrzciciel  i  sam 
Jezns  Chrystus  mieli  pewne  grono  uczni6w  stanowi^ce 
szko}§.    Apostolowie  w  wychowywaniu  glosicieli  Slowa 
i  rozdawc6w  task  chrystyanizmn   poszli  tyiko  za  istnie- 
j%cq  tradycyq.    Oto  gdzieby  potrzeba  szaka6  poczqtku 
szk6}  dnchownych.  Sw.  Ireneosz  m6wi  onczniaeb,  kt6- 
rymi  si^  otaeza}  6w.  Jan  Ewangelista  w  chwilach  wol- 
nych  od  nauezania  wiemych  w  kodciele.   Seminarya ,  to 
najstaroiytniejsza  instytacya  kodcielna.    Zawsze  przygo- 
towywano  mlodzie^  do  sluiby  Boi^j  i  zawsze  to  przy- 
gotowanie  stanowila  nauka  i  uduckotmieme.  Zawsze  aspi- 
mj^ych  do  stann  kaplaAskiego  odosobniano^  iwiczono 
w  obyczigach  doskonsdszych ;  w  ^ciu  wewn^trzn^m ,  sa- 


—    261    ~ 

Towszim,  wytsz^iD;  i  to  oBtatnie  nad  samq  nawet  naii- 
kf  przektadano. 

Aby  siQ  0  t^m  przekona6^  dodii  spojrzed  w  akta  ko- 
teielne  z  najpierwszych  wiekdw.  Tain,  ktoby  chcii^,  do- 
wi^  siQ  latwo,  ie  wKzymie  pod  okiem  Papieiy,  sub 
episcopali  praesentia  Bposobila  si^  mlodziei  do  stann  dn- 
chownego.  Za  papieztwa  dwi^tego  Enzebinsza,  pewna 
szlachetna  niewiasta  z  Sardynii  imieniem  Restitnta,  po- 
wierza  mu  syna,  kt6ry  wychowany  w  szkole  duchownych 
wychodzi  pot6m  na  znakomitego  bisknpa.  Patryarchat 
LateraneAski  by}  tak^  pierwsz^  szkoli^  w  dwiecie  chrze- 
AcijaAskim.  Tu  przyjmowano  Indzi  mlodych  okaznj^ych 
powolanje  i  6wiczono  ich  w  amiejftnodciach  i  cnotach; 
przyjmowano  nawet  dzieci,  kt6re  stanowily  osobny  od- 
dzial,  niby  mide  Seminaiyam,  a  przez  chrze6c\jaAskie 
ich  wychowanie  przysposabiano  pewniejsze,  stalsze  i 
iarliwBze  powotania.  Do  6wi§ceft  przypuszczano  ledwie 
po  dhigich  latach  nauki  y  (iwiczei^  dncbownych  i  do6wiad- 
czenia. 

Trzeba  bylo  bardzo  wczas  wejd£  do  t6j  azkoly,  aieby 
po  dwndziestym  rokn  mo:^na  bylo  post^pii  wy^^j  nad 
fiwi^cenie  lektoriatu.  Za  czas6w  d.  Orzegorza  Wielkiego, 
papiezki  palac  Laterann  posiadal  szko}^  otwart^  nietylko 
dla  Bzymn  ale  \&t  i  dla  innych  chrzedcijafiBkich  prowin- 
cyj.  Papiei  6rzeg6rz  n  wychowywal  si§  na  ducho- 
wnego  pod  oozy  ma  dwi^tego  Sergiusza,  a  jak  czytamy, 
wykszta}cil  si§  na  m^^a  jak  najbiegl^szego  w  znajomom 
yisma  sm^tego  i  na  jak  nqfpot§zm^szego  obraiU^  spraw 
dotyczqcych  religH  *).  Dwie  te  rzeczy  miano  zawsze  na 
celu  w  wychowywaniu  duchownych.  N^jwi^ksza  bieg}od6 
w  nniiej^tnodci  nic  nie  znaczy}a  bez  iarliwodci  o  sprawQ 
krdlestwa  Bo^ego,  bez  milodci  kodcioJa.  S.  Zacharyasz  Pa- 
piei  zaloiyl  dla  szkoly  dnchown^j  bibliotek^  przy  ko6ciele 


')  Breviar.  Rom.  Propr.  13  Febr, 


—    269    — 

6wi§t^o  Piotra,  ale  nie  przestaj^c  na  t^m,  miJodci^  bwo)% 
dla  kleru  i  wieraych,  a  razem  dziwn^  8todycz%  i  gorli- 
wo6cif^  byl  dla  wychowa6c6w  duchownych  iyw%  biblio- 
tek^  cn6t  i  6wi§toSci  '*).  Dwaj  bracia  zaeiadaf^cy  jeden 
po  dnigim  trou  papiezki,  Stefen  HI  i  Pawet  I,  zalecali 
si§  w  kodciele  i  6wi§to^ciq  iycia  i  g}§bokij  nauk^,  a  je, 
dn^  i  drngi^  zaczerpn^li  w  szkole  Lateranski^j  pod  kie- 
runkiera  Grzegorza  II.  Najwi^ksi  Papieie  z  8go  i  9go 
wiekn  z  tej*e  samdj  wygzli  szkoly.  0  swi§tym  Leonie 
czytamy,  ie  od  dzieciiistwa  w  przedsionkn  Laterann 
ksztalcil  si^  we  wszelki^j  umieJQtnodci  religijn^j  i  w  dn- 
chown^j  karnodci  *).  Toi^  samo  znajdujemy  o  Paschale  I 
i  Mikolaju  I.  Zadna  szkola  tak  dhigo  nie  trwala.  W  trzy- 
nastym  wieku  jeszcze  o  ni^j  czytamy  jako  o  istniejqcdj 
i  to  na  wysokim  stopniu,  bo  professorami  teologii  byli  tam, 
Albert  Wielki  i  6wi§ty  Tomasz  z  Akwinn.  Spo86b  nau- 
czania  coraz  stawal  8i§  systematyczniejszy,  ale  duch 
urzqdzenia  zawsze  byl  ten  sam.  Leon  X  przeniosl  szkol? 
duchownych  do  miasta^  ale  j^  przeni6sl  jak  byla,  zwszy- 
stkiemi  tradycyami  z  czas6w  swoich  poprzednik6w. 


II. 

W  dsmym  wiekn  Papiei^e  niezmiemie  wiele  uczynili 
dla  8zk6}  duchownych  w  wielki^j  monarchii  karlowing6w 
zaopatrajf^c  je  w  potrzebne  ksi^gi ,  profes8or6w  i  metod^ 
tak  nauczania  jak  i  dwiczenia  duchownego.  Wtenczas  to 
obok  szkdl  biskupich  powstaly  szkoly  publiczne,  praed- 
tim  zupelnie  w  ow^j  monarchii  nieznane.  W  t^m  po- 
stQpie  umiej§tnoslici  i  wychowania  klasztory  braiy  takie 
wielki  udzial ,  owszem  posiadaly  wylqcznie  przez  zakon- 


^}  Tamie,  16  Mart. 
0  Tamie,  12  Janii« 


^    36»    — 

mSkfyw  tierowane  szkoly  i  nieraz  do  wysoki^io  stopnia 
podneeily  w8p6)zawodnictwo  z  szkohtmi  kierowaneini 
przez  dnchowieAstwo  Awieckie  tak  pnblicznemi  jak  i  bi- 
akapiemi.  Jak  nank^  z  dwi^tobliwoAci^  umiano  godzid 
i  itfizjt,  jak  pojmowano  wielkie  postannictwo  dacho- 
wnych,  widoczne  to  w  pi^knym  lidcie  Karola  W.  napi- 
sanyiD  w  r.  787  do  wszystkich  bi8kap6w  i  opat6w  a 
kotcz^cytD  Bi§  temi  rtowy:  ^Praguiemy  widzie6  dnoho- 
„wnych  takimi;  jakimi  by6  powinni  rycerze  walczijcy 
^w  i&wiQt^  Bprawie  koteiola:  razem  pobotnymi  i  nczo- 
^nymi;  czystymi  i  zdolnymi  naucza^  innych...  ateby 
^wierni  id^cy  za  nimi  odwiecali  si^  dwiatteni  ich  nauki 
^i  bndowali  liwi^tosci^  ich  ^ycia."* 

Jednocze^nie  z  rozpowszechnieniem  szk6}  biskupioh; 
wioiyli  Papieie  na  dyecezye  obowi^zek  wznoszenia  i 
atrzymywaiiia  takowych.  Sobdr  RzymBki  odbyty  pod 
Eugeniuszem  n  z  nakazem  zaMadania  Seminary6w  1%- 
czy  prawo  urz^dzaj^ce  takowe;  przepisaje,  aby  kaida 
dyecezya  posiadaJa  swoich  wlasnycb  nauczycieli  i  do- 
ktordw  *).  Leon  IV  potwierdzaj^  ten  kanon  na  innym 
rzymakiin  soborze,  jeszcze  siini^j  wymia  potrzeb§  szkW 
i  nauk  klerykalnycb.  Powiada  on,  ±e  nie  tyle  zreszt^i 
idzie  o  doktordw  ile  o  nanczyeieli  przedmiot  sw6j  zna- 
j^ych  i  sumiennych;  kt6rzyby  wtasnemn  biskupowi  zda> 
wrii  Tok  rocznie  sprawg  z  swojego  dziahtnia.  ^Proprio 
y^episeopo  de  ^usdem  acHalm  opere  sollidte  mqmsiii  re- 
yiSpandere  debeant^  *). 

8«koly  wyisze  publicznc  w  Wj  epoce  powstajqce,  byly 
owoeem.  pobytu  Karola  Wielkiego  \v  Bzymie.  Szkoly  te 
jakkolwiek  przez  duchownyeh  kierowane  i  obsadzohe 
profbBBorami  kBi^imi  lub  zi^konnikami ,  nigdy  si^  nie 
mieszaly  z  Bzk9}ami   daehownycb.    Byly  one   z  samdj 


^)  CoBO.  Rom.  Bag.  11.  eon.  34. 
0  Cono.  Roitti  Leoils  IV. 


—    264    — 

sw^j  natiuy  w  pewn^m  zeikiii§cia  i  w  stosnnkach  z  temi 
drngiemi,  ale  te  stosunki  wcale  nie  zaeieraly  rdime  ko- 
niecznych  w  wychowywaniu  6wieckich  i  dnchownych. 
W  cz6m  i  jak  si^  rdinily  szkoly  biskapie  od  szkdl  pa- 
blicznych  i  od  nast^pnie  powstajqcych  uniwensytetdw, 
najlepi^j  nas  o  t6m  acz^  dziejowe  pomniki  z  ow^  epoki. 
Alknin  stoj^cy  na  czele  najdawniejsz^j  szkoly  pabliczn^j 
w  Tbors  i  na  czele  szkoly  duchown^j ,  tak  w  t^j  mierze 
pisze  do  kr61a:  nJednym  podaj§.  silny  pokarm  Pisma 
„6wiQtego,  innych  staram  8i§  apoi<i  star^m  winem  da- 
nwnych  nank;    innych  znown  zasilam  owocami  sabtel- 

„no6ci  grammatycznych dheialbym  by 6  czem6  dla 

^wszystkich,  abym  tak  jednych  wyksztdeil  dla  dwi^- 
„tego  ko6ciola  Boiego,  a  drngich  dla  chwaly  twojego 
^kr^lestwa,  iiby  laska  wszechmocnego  Boga  nie  byla 
„we  mnie  pr6^n4;  ani  pehio66  twojdj  laskawoftci  bez- 
^ur^yteczQQ''.  Alkain  byl  tylko  sam  jeden  professorem 
w  Tours  y  nauczal  razem  astronomii ,  grammatyki ,  Pisma 
dwi^tego,  kanon6w,  a  mimo  tego  mi^dzy  uczniami  a 
uczniami  wybitn^  kladzie  r6inic§.  Kiedy  nast^pnie  zwi§- 
kszyla  si§  liczba  professordw^  r62nica  ta  a  i-aczej  roz- 
dzial  CO  raz  si§  stawal  doskonal^j  oznaczonym.  Owszem, 
nawet  w  szkolach  duchownych  rozr64niano  wychowaA- 
cow  na  kaplan6w  dwieckich  od  wychowa&c6w  na  du- 
chownych zakonnych.  Uczono  ich  osobno^  o8obn%  me- 
tod§,  osobnych  stanowiono  professordw.  Mabillon  wy- 
rainie  mdwi  o  r64nioy  mi^dzy  zewn^trznemi  a  wewn§trz- 
nemi;  kanonicznemi  a  zakonnemi  ^).  „Szkoly  katedralne, 
„powiada  on,  byly  powierzane  tak  jak  w  pierwszych 
ifWiekach  archidyakonom". 

W  2yciu  Rabana-Maura  znajdujemy  8zczeg6ly  o  szkole 
w  Fuldzie ,  kt6re  nam  mog%  da6  wyobraienie  o  metodzie 
uiywan^j  w  szkolach.  Wroku813,  kiedy"  Rabanus  zostal 


0  Praefkt.  in  3.  aaeo.  Aotor.  Sanotor.  g.  4,  N.  *39. 


f 

I  ■ 

r 


-    266    — 

przdoionym  w  tim.  miedcie  nad  szkolq  zakonnikdw, 
odebral  by}  razem  polecenie,  aby  uiywal  tego2  samego 
gposobu  nanczania,  wedhig  jakiego  Alkuin  po8t§powa} 
w  Tours.  Opaci  niemieccy  chwalili  to  nrz%dzenie  i  wy- 
sylali  do  Fnldy  mlodych  zakoDnik6w  w  celu  wyksztal- 
cenia  ich  w  umiej^tnodciach  dwi^tych  pod  kierankieni 
Rabana.  Inni  w  wlasnych  Bwych  klasztorach  zakladali 
szkoly^  powierzaj^c  ich  umyslowy  kierunek  najucze^- 
szym  naaczycielom  Faldy.  Szkoly  te  przecie^.  nie  wy- 
trzymaly  wsp6hawodDictwa  z  wychowaniem  Kaban'a, 
nie  tyle  z  powoda  jego  wyiszofeci  umyslow^j ,  ile  z  po- 
woda  jego  dwi§tobliwodci.  Germania  i  Galia  dostarczaly 
mu  mn68two  mtodzie^.y ;  nawet  panowie  posylali  do  nie- 
go  na  wychowanie  swych  synow,  kt6rych  jednak  pilnie 
od  uczDi^w  ksztalc^ych  si§  na  duchownych  oddzielal 
i  znpefaiie  osobne  dla  nich  nauki  oraz  osobn^  kamodc 
astanowih  Strabus ,  uczony  i  poboioy  zakonnik  z  Fuldy, 
jako  nasliQpea  Rabana  w  nicz^m  jego  metody  nie  zmie- 
niL  Umiej^tnodci  dwieckie  nauezane  byly  w  spos6b  staro- 
rzymski.  Go  do  amiej§tno6ci  dwi^tych,  te  jeszeze  nie 
byly  wyUadane  systematyeznie  ^  teologii  scholastyczn^j 
jeszeze  nie  atworzono^  prawo  kanouiczne  tadn^j  jeszeze 
nie  przybralo  scientyfiezn^j  formy.  Uczono  kanon6w  tak 
jak  byly  ustanowione.  Co  do  Pisma  dwi§tego,  w  t6m 
dwiczono  miodzie^  duehown^  w  spos6b  prosty,  ani  wie- 
dziano  o  owych  rozlicznych  umiej^tnodeiach  wstgpnych, 
obj§iych  dzisiaj  pod  nazw^  studium  biblicum,  w  ktdrych 
dwiczona  dzisiejsza  mlodzie^  wszystkiego  siq  uezy,  co 
ma  niby  siu!^yc  za  kluez  do  Pisma  dwigtego,  ale  \j^t  na 
kluczn  poprzestaj^e,  po  wi§kszdj  ez^dci  ^adnego  o  Pi- 
dmie  dwi^tdm  nie  ma  wyobraienia.  Po  prostn  nczono 
tekstu  6wi§tego  i  tlumaczono  go  wedlug  Ojc6w  dwigtych. 
Pomimo  t6j  rddiDicy  mi§dzy  szkolami  Swieckiemi  a  da- 
chownemi,  nie  moina  powiedziei,  aby  takowe  byly  so- 
bie  zupelnie  oboe,  ovvszem  szkoly  publiczne  miaty  po- 


—    266    — 

slannictwo  aby  przez  graminafyk§  i  dyalektykf  przygo- 
towa<^  w  umyslach  podstaw^  scientyficzn^ ,  na  ktdrejfoy 
8i§  pot6m  da}  wzajed6  majestatyczny  gmach  teologii. 
Metoda  szkolna  pomahi  wchodzi<i  zacz^Ia  w  zakres  nmie- 
j§tnodci  religijnych  i  poshiiyla  nie  do  uj§cia  ich  w  zi- 
mne  rubryki  lub  uloienia  w  martwe  fascykuly,  ale  w  pe- 
wien  iywotny  porz^dek.  Szkola  obshigiwala  nauczyciel- 
stwo  duchowne  tak,  jak  amiej§tno6ci  obshigiwaly  6pra- 
w§  religii.  Kosicidl  przyjmuji|c  t§  U8lag§  wynagrodztt 
J4  chojnie  udoskonalaj%c  wzi^t^  ze  szkoiy  metod^,  a  lym 
sposobem  nietylko^  ie  wzgl^dnie  szkoly  iadnego  nie  za- 
ci%gDql  obowi^zku;  ale  owszem  i  pocz^tknj^c  te  szkofy 
i  doskonal^c  je  przez  swych  wielkich  laminarzy,  za- 
shigiwai  na  wdzi^eznodc  i  uznanie  wzgl^dem  nieh  pe- 
wnego  przeloieAstwa ;  do  czego  si§  t^4  i  szkoly  pnbli- 
czne  i  powstaj^ce  p6ini6j  uniwersyteta  silnie  poczuwaly. 
Szkoty  duchowne  jakby  matki  wypiastowaly  i  dwiattem 
sw6j  nauki  i  eieplem  sw^j  gorliwodci  nauczydelstwo  pu- 
bliczne,  wi§e  i  wyst^pnq  1  nieloiczn^  nazwai  moiemy 
ow^  dam§,  z  jak^  to  nanczycielstwo  miota  si§  niekiedy 
na  ieh  osobne  istnienie  i  gwahem  je  usilnje  zrobi6  po 
prostu  jednym  z  swych  wydziaJdw  podporz^kowanych. 

111. 

W  r.  1179  Alexander  III  postanowil  na  trzecim  sobo- 
rze  LateraneAskim  prawo  powszechne  przepisnj^ce;  aby 
przy  ka:^dij  katedrze  znajdowai  sie  nauczyciel  (magi- 
ster)  grammatyki  i  teologii,  kt6ryby  uczyl  bezplatnie 
mlodziei  duchown^  i  6wieck%.  Ten  kanon  poSwi§cony 
przez  Tnnocentego  in  na  czwartym  soborze  LateraneA- 
skim  zamkn^l,  ie  tak  powiem  histoiy^  szk6},  jako 
instytucyi  uprzywilejowanych.  Teologowie  katedralni 
byli  najwyiszq  reprezentacy^  nanczycielstwa  publiczne- 
go  —  oni  to  rozBzerzaj^c  zakres  umiej^tnodci  iwi^tycli 


—    267    — 

i  Tt^ehodz4|c  na  grant  amiej^tnoilei  Indzkich  sprowadzili 
te  ostatnie  do  pewnego  porz^dku  wskaznjs^c  im  eel  osta- 
teczny,  a  odradzaj^c  je  przez  chrystianizm  dali  im  w  no- 
wym  dwiecie  prawo  obywatelstwa.  Tomassinns  robi  jat 
tQ  nwag^  ii  szkoly  ustanowione  przez  trzeei  8ob6r  La- 
teranetokiy  dostarezyly  nniwersytetom  pierwszych  pro- 
fe8Bor6w. 

Czem  byly  te  uniwesy teta  w  swym  poczqtku ;  na  ja- 
kim  gmncie  powetaty?  To  rzecz  pewna,  ii  nigdy  nie 
iBtnialo  iadne  prawo  powszeehne,  b^di  to  nstawa  pa- 
piezka,  b^di  dekret  soboru,  kt6reby  przepisywaly  za- 
kladanie  uniwersytetdw  w  krajach  dwiata  ehrze6eija&- 
skiego.  Ma  si^  rozumie6  te  tego  nie  mdwimy  o  nniwer- 
sytetach  piiniejszych,  bo<i  caly  6wiat  wie,  ie  ich  erek- 
cye  bez  wyjqtku  s^  dzieiem  papieiy,  twierdzimy  tylko, 
*e  najpierwsze  nie  sq  wcale  owocem  ustawy,  ale  ie  po- 
wstaly  wolnie  a  ntrzymywaly  sig  czystym  przywilejem. 
Byly  one  najsamprzdd  prostq  agregacyq  8zk6i  kierowa- 
n^  przez  cialo  doktor6w,  z  ktdrych  kaidy  zajmowalsi? 
osobn^  ga}§zi^  nauczycielstwa.  Od  dawnych  wi§c  8zk61 
tem  8i§  tylko  r6inily,  4e  gdy  w  tych  ostatnich  cale  na- 
uczycielstwo  bylo  w  r§ku  jednego,  one  to  nanczyciel- 
8two  miQdzy  tylu  professor6w  podzielily,  ile  w  sobie  po- 
l%czy}y  szkdl.  Drug^  esBencyonaln^  ich  cech^  bylo  u- 
tworzenie  teologii  scholastyczn^j  i  uj^cie  w  pewien  po- 
rz^ek  nauki  6wi§tych  kanon6w.  Teologia  i  prawo  ko- 
Melne,  to  najpierwsza  slawa  powstajqcych  nniwersyte- 
tdw.  Takie  imiona,  jak  Alberttis  Magnus  \  Tomasz  z  A- 
kwimt  zjedna}y  im  i  jednaja  podziwienie  wszech  wie- 
k6w.  D  ich  kolebki  stajq  jui  generacye  doktordw  przy- 
sposobionych ,  cywilizacyjnych  duchem  katolicyzmu. 
Wielkie  te  postacie  tak  dzisiaj  zaniepoznane,  i  po  chlo- 
pi^cerau  lekcewaione,  poSwi§cily  braterstwo  wszechumie- 
j§tnoSci,  urzqdzily  prawa  l^cz^c^j  je  iywotnie  zaleino- 
i(A  a  wskazuj^c  im  jeden  ostateczny  eel ;  jednym  kierun- 


—    268    — 

kiem  powiodly  je  do  pracy  i  walki  na  rzecz  tiyumfti  Chry- 
stianizmu  w  spdtecznodci  odrodzon6j  na  grnncie  Ewangelii. 

W  trzynast}'!!!  wiekii;  znakomitsze  z  nich  doszly  do 
najwyiszego  szczytu  pot§gi  i  slawy.  W  czteraastym 
widziemy  ju4  papieiy  zakladaj^cych  uniwersytety  po  r6- 
i^nych  BtroDach  chrzedciai^skiego  dwiata.  Bonifacy  VUI 
bullq  swoj^  In  mpremae  wznosi  uniwersytet  w  Fermo 
rokn  1303.  Tenie  sam  papiei  bnll^  Condiloris  omnium 
tegoi  samego  rokn  o  sze6c  miesi^cy  pdini^j  zaklada  uni- 
wersytet w  Avignionie  i  nadaje  ma  prawo  udzielania 
stopiii6w  licencyatu  i  doktoratu  prawa  kodcielnego  i  dwie. 
ckiego  oraz  medycyny  i  sztuk  wyzwolonych.  Ubiegaj^y 
sig  o  stopien  doktoratu  winni  byli  bye  przedstawiani 
bisknpowi  a  ten  wyznaczal  examinator6w  tworz%cych 
zupelnie  osobne  cialo.  W  czt^ry  lata  p6ini6j  Klemens 
V  papie^  zaklada  uniwersytet  w  Penigio  jako  w  miedcie 
zatosze  jyrzychyJmm  Rzymotm.  W  r.  1332  Jan  XII  fun- 
duje  uniwersytet  w  Cahors  a  w  siedm  lat  potem ,  Bene- 
dykt  Xn  w  Grenobli  wraz  z  wszelkiemi  prawami  i  przywi- 
lejami.  Piza  zanosi  w  t^j  mierze  proi^b^  do  Rzymu,  apapiei 
Klemens  VI  odpowiada  buU^  jak  najprzychylniejsz^. 
Tenie  sam  papiei  stanowi  w  r.  1347  uniwersytet  w  Pra- 
dze  na  prodb^  Karola  cesarza  i  kr61a  Czeskiego,  a  w  r. 
1361  Urban  V  poslom  wyslanym  od  Kazimierza  Wiel- 
kiego,  wraz  z  erekcy^  arcybiskupstwa  dla  Rusi,  daje 
pozwolenie  na  za}o:2:enie  akademii  w  Krakowie  wraz 
z  prawami  i  przywilejami,  chociai  takowa  dopiero  za 
Wladyslawa  Jagielly  z  szczodfobliwoSci  Jadwigi  przy- 
chodzi  do  sktltku.  Urban  VI  daje  t64  poczqtek  dw6m 
uniwersytetom ,  w  Kolonii  i  w  Fttnfkirchen  w  W§grzech 
na  proSb§  ojca  nasz^j  cnotliw6j  Jadwigi. 

Wiek  pigtnasty  mniej  swietny  wprawdzie  przedstawia 
nam  widok  w  t6j  mierze;  wszystko  przeciei,  co  w  za- 
kresie  nauczycielstwa  zaszlo  wielkiego  i  trwalego,  bylo 
dzielem  papieiy.     Benedykt    XTTT  funduje  uniwersytet 


—    269    — 

w  Tuiynie  w  r.  1505  —  w  lat  dwadziedcia  potem  bulla 
Sajrientiae  mmareeseibilis  wydana  na;  pro6bQ  ksiqi^cia 
Brabancyi  oraz  kapitoly  i  mieszczan  Lowanskich  daje  po- 
cz^tek  jednemu  z  najslawniejszych  uniwersytetdw  w  Lo- 
vanium,  kt6i7  do  dzid  dnia  wydaje  znakomitych  teolo- 
g6w,  filozofow  i  prawiiik6w.  W  r.  1454  Mikolaj  V  za- 
klada  nniwersytet  w  Trewirze^  w  dziesi§6  lat  potem 
Pawdi  n  w  Bourges  i  w  Wenecyi,  Pius  n  w  r.  1640 
w  Nantes  a  Alexander  VI  w  Walencyi.  Nakooiec  uni- 
wersytely  powstsie  w  wieku  XIV  w  Dilengen  i  w  Dou- 
ai  datnj^  8i§  tak^e  od  wydania  buUi  Juliusza  III  i  Piu- 
sa  IV.  Po  tern  wszystkiem  latwo  oceni<^  z  jakiego  ducha 
plynq  czynione  kodciolowi  zarzuty  jakoby  niesprzyjal 
cywUizacyi. 

Wszakj;e  przewodnicz^c  wtym  wielkim  ruchu ,  bior^ 
inicyatywg  w  rozwoju  i  post§pie  nauczycielstwa  publi- 
cznego^  kodci6l  nigdy  niestracil  z  oka  szkdl  czysto  du- 
chowych ;  nigdy  ich  nie  mieszal;  ani  mieszad  nie  pozwa- 
lal  z  Bzkolami  dwieckiemi  lub  uniwersytetami ;  owszem 
im  si^  bardzi^j  pomnai^aly  punkta  zetkni^eia  mi^dzy  te- 
nd ostatniemi  a  spdleczefistwem,  tern  on  wyi6j  wznosil 
pierwsze,  tern  Z2A  wzniesieniem  oddzielsd.  Wywieraj^c 
swdj  boski  wplyw  na  Nauczydelsiwo  powszeckne^  zosta- 
wial  szkotom  publicznym  i  uniwersytetom  pewn^  wol- 
uod6  urzqdzania  si§  i  wykladu,  kt6r6j  w  iaden  sposdb 
nie  ni6gl  zostawid  w  szkolach  przeznaczonych  na  wy- 
chowanie  duchownych.  Nigdy  kodcidl  nie  poddawal  uni- 
wersytet6w  pod  urz^dzenie  i  karnodd  8zk61  klerykalnych, 
ale  tei  i  tych  ostatnich  nigdy  z  pod  bezpodredniego  swe- 
go  nie  uwalnial  kierunku;  nigdy  pierwszyeh  nie  zobo- 
wi^zywal  prawami  wewn^trzuemi;  przez  siebie  ustana- 
wianemi,  wiedz^c,  2e  gdy  tego  rodzaju  kierunek  nie 
m6g}  by6  z  wolnodcii)  przez  wszystkich  uznanym  i  przy- 
jf tym  y  wi§c  bylby  tyiko  do  zrealizowania  wzgl^dem  pe- 
wn6j  cz$6ci ;  coby  go  pozbawialo  wplywu  na  wszystkich 


—    270    — 

i  na  nanof^cielMwo  powszechne;  ale  t^i  z  drngiAj  Btro- 
By  nigdy  nie  pozwalsd  na  niginnic^Bz^  seknlaryza^^  na- 
uczycielstwa  dnehownego^  ani  na  iadne  wplywy  oniwer- 
syteekie  na  szkofy  dnchowne.  Sami  nawet  dachowni 
kfiztalcqcy  sif  po  uniwersytetach  o  tyle  tylko  niepodle- 
gali  przepisom  koUegialnym^  o  ile  byli  przywi^zani  do 
pewnych  ko6cio}<)w,  przy  ktdiych  sprawowali  fonkeye 
kaptanfikie  y  a  co  najwi^c^j ,  o  ile  byli  jni  wypr6bowani 
w  szkolach  bisknpich  i  dali  dowdd  staloAci  i  mocy  fiwe- 
go  powolania.  Jewell  kaplan  nie  naleial  jeszcze  do  to- 
dnego  koAciola,  wtenczas  obovn^any  by!  do  tyoiii 
w  kollegium.  Przy  znakomitszych  oniwersytetach  zakla- 
dano  takowe  kollegia  i  orz^dzano  je  z  pewnem  zast6- 
sowaniem  mnidj  wi^c^j  wedlug  normy  szk6l  katedral- 
nyeh.  Powtarzamy  przeciei,  2e  to  fylko  shi^ylo  ducho- 
wnym,  nie  zad  aspirantom  do  Btana  dnchownegO;  dla 
kt6rych  wychodzenie  poza  obr^b  kollegium  bylo  zawsze 
uwaiane  za  niedaj%oe  si§  pogodzid  z  kanio6ci%  wewn^- 
trzn^  i  wyksztalceniem  dacha. 

C62  dopiero  m6wi6  o  zakonnikach?  Jej^li  takowym 
ko6ci6}  nie  wzbranial  korzystania  z  wyUaddw  oniwer- 
Byteckich,  to  z  drngi^j  strony  pomny  zawsze  na  to,  te 
zakonnicy  wiQC^j  daleko  miy^  poslannictwo  dzii^ad  przea 
dwi^todc  ewangelicznego  iywota,  nij^  przez  wysok^.na- 
nk^,  0  tyle  im  tylko  na  uniwersytet  ncz§szcza6  pozwo- 
lil  o  ile  sIq  to  dalo  z  wysokodci^  icfa  powolania  pogo- 
dzi6.  W  tym  duchu  prawo  przepisywalo,  aby  &aden  z  as- 
piruj^cych  do  stann  zakonnego  ani  iaden  z  nowicyu- 
8z6w  na  studya  publiczne  nie  ucz^szczal,  ale  tylko  ci, 
kt6rzy  ju4  wytrzymali  pr6b$  nowicyatu  i  ju4  zostali 
zwi^zani  professyq  zakonn^.  Pr6cz  tego^  jeieli  kt!6Ty 
E  zakon6w  chcial  UGzni6w  swoich  ksztaicid  wyt^j  w  uni- 
wersytecie,  obowi^zany  byl  ustanowic  dla  nich  przy 
tymto  oBobny  dom,  i  tarn  czawa<i  nad  nimi  przez  wy- 
aoaaeBO&ego  Baagistra,  aby  kgztale%o  umysl  niezf^omiiBaii 


—    271    — 

o  tern,  CO  ieh  praedewazyatkiem  »\jmowa£  powjnnoy  abjr 
QJenftbywali  nwki  koBztem  tego^  co  w  oich  wyrobil  za- 
t^oa,  aby  zraszt^  staj^c  si$  teologami>  nieprzestawali  by6 
z«)iOiuukaini. 

Umiejf tQo6<i  dla  zakonnika  bywa  zawsze  rzeca^  wa- 
tn%;  po24dan%;  ale  mgdjf  pkrwszq  am  smle  kamecznq. 
Pomimo  tego,  powiedzialbym  nawet,  ie  wJaAnie  dla  te- 
go,  zakony  wielk^  okryly  sif  staw^  w  zakresie  nauczy- 
delstwa;  a  nawet  jak  powiedzielii&my  wyi^  byty  n%j- 
pierwsz^  i  Diypi^kQi^jszsi  aareol2|  samychie  Qniwersyte- 
t6w.  Jak  ich  astawodawcy  pojmowali  omiej^tnod^  i  jak 
standi  siQ  wpoid  w  swych  wychowaiiciiw  j^j  zamitowa- 
oie,  jak  nakoniec  tusilowali  grnntownie  ksztalcid  w  ni^ 
xolodziei  zakonQ^i  a  nawet  jut  samych  doAwiadczonyeh 
zakonnik6w,  widoczne  to  w  ich  konstytacyacb.  Weimy 
naprzyklad  przed  si§  nstawy  braci  kaznodziejdw,  ozyU 
dominikabskie  i  przypatrzmy  si^  z  awag%  temu,  co  na- 
kazQj^  w  t^j  mierze.  Zoiydziemy  tarn  siinie  i  astawi- 
ozide  wdraton^  potrzeb^  pracy  umyslow^j  wysnut^  z  da- 
cha zakonn  i  zawsze  z  nim  cudnie  harmonizujqc^.  Prolog 
atanowi^oy  nstawy  zasadniczil  tak  sig  rozpoczyoa :  Cum 
ordo  noster  spedalUer  ad  praedwaiionem  et  ammarum  hot 
lutem  ab  mUio  noacatur  fnstittUus  ftsisse,  et  studium  m- 
strttm  ad  hoc  debeat  pi^mcipaUter  iniendere  ut  proximo- 
rum  ammabus  possimus  prodesse  etc.  Widzimy  gldwnie 
vjpowiedziany  eel  zakonu,  do  urzeczywistnienia  kt6re'- 
ge  przedewszystkiem  pod^^,  ale  tym  celem  weale  nie 
je8t  nabycie  umiej§tno6ci ,  nauka  sama  w  sobie,  jako 
B^anka,  tylko  zbawienie  dmz  przez  kaznodziejstwo ;  na- 
Ilka  za6  pojmowaua  i  przyjmowana  jako  6rodek  podpo- 
rz^dkowany,  bo  drodkiem  nigbliiszyiii  cela  i  koniecznym 
Jest  samo  kaznodziejstwo.  Kaznodziejstwo  ma  shi^i 
ku  zbawieniu  dosz,  a  uanka  ku  wyksztalceniu  do  ka 
znodziejstwa.  Czy  dla  tego  byla  lekcewa^on^?  wcide 
nie,  tylko  2e  nie  jest  exagerowan^^   to  stoi  na  wbukn- 


1 


—    212    — 

wem  miejscQy  ale  wladnie  dla  tego  2e  stoi  gdzie,  stai 
powinna ;  oceniona  tei  jest  jak  si^  naleiy  i  zalecona. 
EoDstytncya  nakazuje  braciom  aby  sif  w  ni^  beznstan- 
nie  ksztalcili;  dzieA  i  noc  czytaj^c^  badaj^,  rozmyAla- 
j^c:  Ip^  vera  m  studio  taliier  stmt  Mentis  ut  de  die,  de 
noetCj  in  domo,  itinere  legant  aliquid^  f>el  meditentur  (Diet 
2.  cap.  14).  EoDStytncye  AngastyaAskie  przepisuj%  tak- 
te,  aby  zakon  posiadal  gimnazya  wy:&sze;  do  ktdiychby 
jeneral  m6gl  wysytad  aczni6w  z  klasztordw  kaiddj  pro- 
wincyi.  Wysylanemi  ci  iylko  by(S  mog%,  ktdrzy  w  n»- 
nkach  grammatykalnych  dostatecznie  wydwiczonymi  zo- 
stali;  wszakie  oprdez  asposobienia  naokowego -wymaga- 
no  usposobieA  dnszy  i  tylko  pokornych  a  cnofliwego 
iycia  do  wytszych  nadk  przypaszczano :  Quod  sit  per- 
sona kumilis  et  vitae  laudabiHs  ^.  Nowy,  oczymsty  do- 
w6d  jak  wysoko  zakony  umialy  cenid  nank^,  a  razem 
jak  siQ  j6j  obawi^y  w  swych  czlonkach;  jeili  ich  nie  oiy- 
wiala  pokora,  ta  fundamentalna  kaidego  zakona  cnota. 
Dwa  lata  konslytucya  przeznacza  na  dokladne  wyksztal- 
cenie  w  dyalektyce  i  zabrania  pn^ez  ten  czas  zajmowad 
jak^kolwiek  inn^  umiej^tnodci^,  aby  niemieszano  omie- 
JQtnodci  z  sposobem  jdj  pojmowania:  ne  scientiam  et  mo- 
dwn  seiendi  perdiscendo  confundantj  a  nadewszystko^  a- 
by  si^  nie  chwytano  przed  czasem  nauk  w  celn  blyszcze- 
nia  lub  tylko  osi^gnienia  stopni.  W  czasie  dw6ch  lat 
nast^pnych  po6wi§conych  uczeniu  sIq  filozofii  niewolno 
bylo  brad  Bi§  do  teologii  pod  iadnym  pozorem  y  do  kt6- 
rdj  po  dcislych  dopiero  examinach  przypaszczano  a  zale- 
dwie  po  kursoracie  pozwalano  knsid  si^  o  stopnie.  Tym 
sposobem  studya  trwaly  wiQcdj  jak  pi^tnadcie  lat,  jeifcli- 
by  ktod  cbcial  dostqpid  stopnia  doktoratn^  a  to  wszy- 
stko  jak  si^  wyraJiajq  tei  same  konstytacye,  aby  sif 


0  Const,  part  6.  oap.  i. 


—    273    — 

Die  tylko  lektommi,   magistrami  i  doktorami  nazywaU, 
ale,  ieby  nimi  raeczywidcie  byli  % 


IV. 

W  wieka  szesnastym  szkoly  bisknpie  poczQly  sif  me6 
kn  apadkowi  i  wreszcie  prawle  zupetnie  wygasly.  Eto 
teinii  winien?  Przyczyn^  n^jbliiisz^  byfy  coraz  bardzidj 
rozmnam^oe  si$  nni wereyteta ,  przyczyn^  dalsz^i  ale 
prawdziwsz^  byla  pewna  inBtynktowa  d^inodiS  do  pro- 
testantyzmn ,  przerzucenie  sif  cywilizacyi  z  prawdziwe- 
go  gniQta  roznma  id%cego  w  parze  z  wiar^  na  grant 
samegOy  z  wiar^  rozwiedzionego  rozumu.  Ko6ci6l  czat 
dobrze  t^  zgabn%  dg^n(M,  bola}  nad  ni^;  pracowat  nad 
popraw%  naucasycielstwa.  Pawe)  m  wyznaczyl  dziewi^- 
eia  uczonych  i  poboinych  kardynal6w  i  pra}at6w  i  ta- 
kowym  polecil  bliisze  rozpoznanie  stanu  szkdl  i  przed- 
stawiraie  projekta  do  ich  reformy.  KomiBsya  ta  przede- 
wszystkieni  wystawila  koniecznoAA  odnowienia  8zk6l  ka- 
tedralnych  we  wszystkich  dyecezyach,  w  ktdrycbby  po 
dawnema  z  naak^  t^zono  wykflztidcenie  serca  *)  616- 
wii§  przyezyii§  upadku  tych  8zk6)  kardynalowie  widzieli 
w  nadniyciacb  publicznego  naaczydelstwa  po  oniwersy- 
tetach,  w  kt6rych  professorowie  filozofii  zamiast  prawdy 
aczi|  bezboinotei,  do  samych  nawet  dwi^tyA  wprowa- 
dziy^  jak  najzuchwalsze  dyskusBye  a  rzeczy  boskie  tra- 
ktig^  w  obec  ladn  z  wielkiem  nieaszanowaniem.  Przed- 
stawiaj^  nast^pnie,  aby  polecono  biskapom,  ithy  nad 


*)  „Ut  aliorum  lectores  aliqaando  et  mafistri  dioi,  et  OBse  meri- 
ts va1eant^« 

*)  Consfliani  delectorimi  CardiDaliam  et  praelatorum  de  emen- 
daada  Beclesia,  B.  D.  N.  Paolo  II  Jabente  Consoriptam  et  exhibitnm 
anno  1688.  Apod  filanai. 

18 


—    974    — 

szkolami  pablicznemi  mqcij  cznwali  i  npominali  profes- 
8or6w  we  wzgl§dzie  naaczania  silodzieiy  zwtaszcssa 
w  kwestyach  dotyczqcych  w  jakib^d^  spos^b  religii  a 
nakoniec,  aby  zabraniali  wszelkich  publicznych  dyspat 
teologicznych ,  b^d^cych  cz^sto  dla  wiernych  powodem 
zgorszenia  '•). 

Samo  stanowisko  uniwersytetdw,  uie^einoMy  kt6ra 
w  czasach  gorliw^j  wiary  stanowila  niezawodnie  ioh  si}^ 
i  iywiol  rzeczywistego  postfpa,  z  oslabieniem  tojj^  zro- 
bila  je  bezbronnemi  i  owszem  bardzo  tatwemi  do  prayf- 
mowania  zlych  i  niebezpiecznych  nank.  Nowatorowie 
dobrze  to  pojmowali  i  nieomieszkali  z  tak  dobr^  8po- 
sobnodci  korzystai;  aby  swe  zasady  w  nanczyoielstwo 
publiczne  wprowadzi&  Jednq  z  slabych  stron  akademij 
pnblicznych  byto  i  to,  ie  rozwijaj{|c  iimys},  na  serca 
albo  wcale  nic,  albo  nawet  catkiem  szkodliwie  wply- 
waly.  Nieobejmiy^e  calego  czlowieka,  to  co  w  nim  jest 
najszlacbetniejszego  wystawialy  na  ci^gte  inwazye  Uedu. 
Kacerstwo  wladnie  zacz^lo  od  serca,  kt6re  nieposiadaj%c 
ndlosci  prawdy  ^  szlachetnego  dla  ni6j  zapahi ,  pr^dko 
sIq  chwycilo  zlq  milodci^  falszu  i  fanatyzmu  negacyi. 
Micha}  Tomasius ,  kt6rego  papiei^  Pius  IV  wyslal  na  so- 
b6r  Trydenckj,  wiemie  przedstawia  ten  smutny,  anty- 
chrzedciai&ski  rack  umystdw  i  sere.  Oto  si|  jego  slowa: 
^Wszystko  to  niestety  w  slem  nsposobienia  szkdl  pa- 
yblieznych  ma  swoj^  przyczyn^.  Kaeerze  widz^  jak 
„w  nanczanin  zaniedbane  serce  mlodzieiy,  widz%  w  naa- 
„6zycielach  oboJQtno66  lab  niechQ6  dla  prawdy,  latwo 
^zatem  przez  jednego  wplywaj^  zgabnie  na  mn6stwo 
„dusz  mlodych  i  takowe  psnj^.  Wprowadzajf)  oni  do 
„szk61  swoich  zwolennikdw,  ktdrzy  z  nrz§du  mlodziei 
^dobremi  niegdyd  naukami  i  dobr^  kamodci^  ksztalco- 
„n4  na  manowce  wyprowadzaj^  i  przeciqgsg^  do  sie- 

••)  Twnie. 


—    275    — 

bie.^  Co  w  taklm  raarie  byto  pocz%d?  Odnowi6  szkoly 
bisknpie  i  takowe  po  za  i^szelk^  moinodci^  zetchnif- 
da  sif  z  naaczycielstwem  pablicznem  postawid.  P6}- 
ftrodki  w  Mj  mierze  do  niczego  zwykle  iiieprowadz% 
owBzem  stanowisko  zhidzeniami  tylko.  pogarsz^j^;  bo 
nie  smatniejszego  nad  to  przekonaoie ,  2e  przez  konces- 
sye  moina  cod  zyskad,  poprawid  Inb  przymumnidj  si^ 
atnsynia& 

Nieszlo  zaA  o  same  szkoly  dnchownych,  te  albowiem 
zawsze  istniidy,  ale  szto  gldwnie  o  to,  teby  reform^ 
iiaiiczycielstwa  powszechnego  i  spdleczetistwo  ratowad 
od  d^oid  wstecznycby  niechrzedciaAskich  i  ko6ciolowi 
przyspasabiad  aspirant6w  do  stanu  dtichownego.  Szkoly 
dachowne;  ieby  n^jlepidj  arz^dzone  niewiele  poradz% 
jeieli  szkoly  pabliczne  wci^i  im  podigq  zepsnty  lab  cal- 
kiem  przewrotoie  usposobiony  materyal.  Aieby  temu  za- 
radzid^  niebylo  innego  Arodka  tylko  wzmocnid  szkoly 
pny  katedrach ,  w  kt6rychby  si$  mlodzie:^  wychowywala 
po  katolicka  pod  okiem  bisknpa  i  dala  si$  potem  prze- 
sadzid  na  grunt  szkoly  czysto-dncbowndj. 

Tak  tg  rzeoz  pojraowaliy  nsyznakomitsi  i  najgorliwsi 
tn$&owie  koAciola  jeszcze  przed  soborem  Tiydenckim. 
Kardynal  PolaS;  legat  apostolski  w  Anglii  w  dekretacb 
Bwoicfa  zaleca  biskupom  zakladanie  szk61  podobnych. 
Co  do  szk61  klerykalnych  o  potrzebie  ich  odnowienia 
w  dacha  pierwotnym  cz§st%  zn^jdajemy  wzmiank^  w  hi- 
stoiycznych  pomnikach  z  6wczesndj  epoki.  Wzmiankowa- 
ny  00  dopiero  kardynal -legat  reformQ  tych  szkdl  awaia 
za  rzecz  nieodzown^i  mecierpi4G%  zwloki^  niezaleca  jdj, 
ale  jak  najdobitnidj  w  imienia  stolicy  apostolskidj  na- 
kazige.  W  dekretacb  jego  dotyczQcych  tdj  reformy  znsg- 
dq|emy  po  raz  pierwszy  szkoly  dnchowne;  czyli  klery- 
kalne  nazwane  Semmariami,  W  dekrecie  jedynastym 
stanowi,  aby  tylko  ze  szk61  katedralnycb  wybieranymi 

18* 


—    276    — 

byli  Indzie  chcqcy  8i$  sposobid  na  dachownych.  Oto  8i| 
jego  slowa: 

„ Wiadomo ,  jak  wielkim  jest  za  dni  naszych  brak  da- 
ttChownychy  a  zwlaszcza  dachownych  zdolnych  zarz%dza6 
^kodciolami  i  wypelnia<S  naleiycie  obowi%zki  kaplafiflkie. 
^SmntDy  ten  niedostatek  nieda  si^  inacz^j  ii8iin%6  jak 
«tylko  przez  zaUadanie  szkdt^  kollegi6w  i  seminariow 
„przy  kodciolach  katedralnych.  Stanowimy  przeto,  aieby 
^wszystkie  ko6cioly  metropolitalne  katedralne  weding 
^potrzeby  i  moinodci  takowe  posiadaiy.  W  przyjmowa- 
^nia  do  nich  awaia6  maj%  biskapi,  na  kwalifikacye 
„przedstawiaj%cych  Bi§  lab  przedstawianycb.  Przyjmowa^ 
„ich  w  jedynastym  lab  dwanastym  rokn,  aby  jni  omieii 
^czytad  i  pisad  i  sAehj  mnidj  wi^dj  poznad  ich  aspo- 
^sobienie,  to  jest  czy  maj^  powolanie  do  stana  dacho- 
„wnego  i  czy  b§d^  w  moinotei  wjpehiiaiS  obowi^zki 
,tego  stana.  Ghcemy,  aieby  dzieci  abogich  mialy  w  t6j 
nmierze  przed  innemi  pierwszeAstwo ,  jakkolwiek  przez 
,,to  niewylqczamy  bogatych,  jeieli  tylko  oka^  siln^ 
yCh^i  shiienia  Boga  i  Eo6ciolowi.  Niechaj  si^  najprz6d 
^w  szkole  aczfi  grammatyki ;  a  wy6wiczeni  w  ni^j  maj^ 
^by6  przeniesieni  do  szkoly  klerykaln^j  metropolitalndj 
^lab  dyecezab^j,  gdzie  pod  dyrekcysi  kanclerza  kodcio- 
„}a;  lab  innego  aczonego  i  poboinego  czlowieka  ad 
yihoc  wybranego  nczyd  si^  b^d^  teologii  i  karnotei  ko- 
^ficielnej." 

Nadz6r  gl6wny  tych  zaUad6w  naleiat  wyl^cznie  do 
wladzy  dachowndj,  to  jest  do  biskupa  z  dziekanem  i 
kapital^.  Do  naaczania  ci  tylko  przypaszczani  byd  mo* 
gliy  ktdrych  biskap  aznal  za  zdolnych  i  potwierdzi). 
Ksi^iki  alegaly  taki^e  cenzarze  biskupa^  iadndj  inn^  nie- 
wolno  bylo  aiywad,  krom  tdj,  kt6r^  wladza  dachowna 
potwierdzila  i  do  wykladu  oraz  do  wyksztalcenia  oby- 
ezaj6w  zaiecila. 

Wszystko  to  jak  widzimy,  jest  jakby  przedsmakiem 


—    277    — 

ow6j  m%drotei;  ktdr^  w  trzy  lata  pdtaiij  nacechowane 
iMisiy  QBtawy  soboni  Trydenckiego.  Jedyny  zarzat,  ja- 
kiby  si;  dSl  zrobio  dekretom  kardynala  byloby^cbyba 
to  jedno,  ie  przez  zbyteczne  na^ladowanie  dawnych 
szk61  katedralnych  7  za  nadto  spoil  takowe  z  kodcio- 
}ami  katedralnemi  i  zaleinemi  je  uczynil  od  kanonii. 
Zt%d  bowiem  poszlo,  ie  poslugi  pnbliczne  w  ko6ciele 
zbyt  czQsto  trzymaly  kleryk6w  po  za  kolleginm  i  tak 
Gzas  wyozerpaly,  i,Q  na  naak;  zbyt  malo  go  zostawa- 
)o.  Kotei6}  w  ustawach  swoicb  umial  t6j  niedogodno- 
tei  Qnikn^  i  Seminarya  na  grancie  zbudowane  jat 
nie  byly  instytacy%  katedralnq  Inb  parafialnq,  ale  dye- 
cezalnq, 

Atoby  zrozumiec  daoba  tych  ustaw  —  potrzeb;  refor- 
ray  szk6t  klerykalnych  i  8pos6b  w  jaki  ta  reforma  prze- 
prowadzon^  zostala,  gt6wnie  isA,  aby  zrozamied  i  uznad 
z  Koilciolem  za  rzecz  nieodzownt^  rozdziai  8zk6)  dacho* 
wnych  od  szk61  publicznych  i  aniwersytetdw  ^  przedsta- 
wiamy  w  tretei;  niedogodnodci  dotychczasowego  ich 
stosnnka : 

1^  Uniwersyteta  tak  dalece  zabsorbowane  zostaty 
przez  subtelnotoi  umyslowe,  \t  si;  staly  zapehiie  nie- 
zdoln^mi  wplywac  jednoczeAnie  na  postQp  w  prawdziwij 
nance  i  cnocie.  2^  Urz^dzenie;  nstawy  zasadnicze  nni- 
wereyteckie;  ich  niezalei;noi^6  przybieraj^ca  coraz  wiQc^j 
charakter  swawoli  slnszuie  obawia6  Bi§  kazaly  wplywn 
bl^nych;  i  z  prawdami  Chrystyanizmn  sprzecznych  naok 
a  £ekkta  ja*  dowodzily,  4e  obawy  te  byly  niestety  baT- 
dzo  nzasadnione.  3^  Wyklad  pnbliczny  teologii  nader 
korzystny  w  epoce  iyw6j  wiary,  wyrodzil  si;  w  gorszi^- 
ce  harce,  w  dysputy  racz^j  powi^kszaj^ce  chwianie  si; 
nmysldw  nii  utwierdzaj^oe  w  wierze.  4*^.  Choiby  nawet 
i  to  wszystko  aBnn%<i  si;  dalO;  to  jni  to  sarao,  ie  nni- 
wersyteta  *  tylko  w  znaczniejszych  miastach  istniaty, 
ezynito  je  nieprzyst;puenii  dla  og6lU;  tyinczasem  kaida 


—    378    — 

♦ 

prowincya;  kaMA  dyecezya  osobn^j  wymagaly  szkoly. 
5®.  Tem  nieprzystgpniejgzymi  byly  41a  aczDi6w  aboft- 
szych ,  -  kt6rzy  niebyli  w  stanie  podejmowad  I:08zt6w  ja- 
kich  wymagat  pobyt  w  miastach  oniwersyteckich.  6^  Sa- 
mo  wznowienie  dawnych  6zk6l  katedralnych  niemoglo 
czynid  zadosy6  wymaganiom  prawdziwie  dncbownego 
wychowania^  bo  z  nich  korzysta<i  nieindg}  og6)  pragii%- 
oych  poi&wi§ci6  8i$  shijibie  hotij. 

NastQpnie  zesnmowawszy  Arodki  zaradcze  takowe  w  na- 
gft^paj^cyeh  kategoriach  przedstawiamy.  1®.  Pozakiadai 
kollegia,  do  kt6rychby  mtodzie^  przyjmowana ,  jak  mo- 
tnsL  naiwozei&nidj ,  a  tym  sposobem  zabezpieczona  od 
wszelkich  moralnych  niebezpieczeAstw^  ksztalcila  aiQ 
w  grantown^j  i  wyisz^j  poboinotoi  przez  dwiczenia  da- 
chowne  i  w  amiej^tDOdciach  dwi^tych^  przez  wyUad  pro- 
fe6or6w  doiSiwiadczoii6j  wiary  i  gl^bokidj  naaki.  2^.  Koi- 
legia  te  poddad  pod  bezpodredni^  i  wyl%czn%  wladzf 
bisknpdW;  kt6rzyby  z  urz^du  swego  czuwali  nad  nankami 
w  nich  wyUadanemi  i  nad  Aoistem  zachowaniem  duebo- 
wii6j  kamodci.  3«  Ustanowid  nauczyeielstwo  wewn^trme 
calkiem  od  aniwersyt6t6w  niezaletoe,  w  dnchu  koAciola 
urz^dzone  i  wykonywane.  4^.  Zakladanie  tych  kollegi6w 
polecid  jako  dcidle  obowi%zkowe  w  ka^d^  dyecezyi, 
aieby  kaidy  ckc^y  w  stanie  dnchownym  sloiyd  ko- 
Aeiolowi  by}  naleiycie  i  o^powiednio  do  potrzeb  dyece- 
zyi  ospoBobiony.  5^  Zaopatrzyd  takowe  jak  tylko  mo- 
tns,  w  fondnsze  state ,  aieby  kleiycy  mogli  by  6  wy- 
ohowywani  bezplatnie^  oraz  aby  urz^zenie  ich  wewng- 
trzne  oraz  nauki  i  professorowie  tylko  od  wladzy  bisku- 
pidj  zaleteli,  a  nakoniec:  6^  Kollegia  te  zakladad  po 
za  katedrami  i  koUegiatami ,  aieby  z  nich  mogli  ko- 
rzystad  wszyscy  i  aby  wychowanie  moglo  wzi%ii  roz- 
miaiy,  odpowiednie  rozlegio&cii  ladnoici  i  potrzebom 
dyecezyi. 


—    279    — 


Sob6r  Trydeneki  wszystkim  iym  potrzebom  zaradzi} 
pnes  Brawny  0w6j  dekret  o  Seminaiyacb.  Na  osobn^j 
kongregacyi  odbytdj  8  m%ja  1563  r.  pod  przewodni- 
otwem  kardynata  Moroni  legata  apostolskiego  dekret 
ten  zyskal  zatwierdzenie  powszechne.  Kardynabwie  le- 
gaei,  inni  dwaj  kardynalowie  Lorraine  i  Madmcci  okolo 
czterdziesta  ojc6w  wzi^li  ndziiU  w  t^  kongregacyi.  Am- 
basadoiowie  ksi^^t  ohrzeiciaAskich  byli  takte  obecnymi. 
9  lipca  tegot  roka  odbyla  si§  w  tymie  przedmiocie  kon- 
gregacya  ogdlna  i  trwaJa  ai  do  14  a  jak  sif  wyraia- 
JQ  akta  sobom,  zakoAczyla  8i$  przez  jednog}o6ne  pla- 
ceiy  CO  przypisywano  eadown^j  interwencyi  Ducba  dwi$- 
tego. 

Sessya  23,  na  kt6r6j  dekret  o  seminaiyacb  zosta}  ogto- 
szonym^  odbyla  siQ  w  katedrze  Trydencki^j  15  lipca. 
Wraz  z  pralatami ,  opatami  i  jeneralami  zakon6w  znaj- 
dowali  si$  na  ni6j  ambassadorowie  Francuzki,  HiszpaA- 
ski,  Polski,  Portogalski,  W^gierski,  Czeski;  Sabandzki, 
Wttiecki  i  Szwajcarski.  Biskap  paryzki  EoBtachy  de  Bel- 
lay  celebrowidl  msz^  6.  o  Duchn  6wi$tym,  po  ktdr^j 
przeczytat  z  ambony  dekreta  sessyi  23,  miigdzy  kt6remi 
dekreta  calego  odmnastego  rozdziahi  dotycz^ce  wyl^eznie 
reformy  seminary6w. 

Na  samym  wstQpie  wyra^s^^  ojcowie  soboni  przy* 
czyn$  i  eel  zakjadania  seminary6w.  Przyczyn^  jest  nie- 
dddadnodd  i  niebezpiocze&stwo  wychowania  pabliezoego, 
koniccaaio66  postawienia  aczni6w  o  ile  tylko  mo^a  po 
za  stosnnkami  z  dwiatem,  aby  potem  jako  dnchowni 
podnosili  rzeczy^eie  spdleezeAstwo  sami  poprzednio 
wzniasienL    Gdem  je$t  przysposobi^nie  koiciojtowi  da- 


—    280    — 

chowieAstwa,  ktdreby  posiadato  do6£  i^atla  i  doM  iar- 
liwo6ci  do  sznkania  krdlestwa  Boiego  w  sercach  lAdz- 
kich.  Potem  idzie  nakaz  soborn,  aby  kaida  dyeoezya 
posiadala  awe  wlasne  seminaTyam.  Ta  zwracamy  awag^, 
it  wtadnie  przez  ten  nakaz ,  sob6r  postawit  szkoty  kle- 
rykalne  na  innem  stanowisku  nit  uniwerByteta.  Przez 
to  albowiem  prawO;  seminarya  zostaly  aznane  kano- 
niezme  i  udwi^cone  nietylko  jako  zaklady  naukowe  do- 
twine,  to  jest  mog^ce  istnieii  gdzieby  cbcianO;  bez  po- 
trzeby  wyrabiania  nowego  na  to  prawa  czyli  przywilejn, 
czego  nniwersyteta  w  iadn6)  nieposiadaly  epoce  potrze- 
baj^c  na  kaid^  nowi^  erekcy^,  osobnego  pozwolenia  i 
osobnych  prz}nYilej6W;  ale  co  wifksza^  ndwi^cone  zo- 
staly przez  owe  prawo  jako  Inatyiuta  komeczne^  obowiqz- 
kowBj  nakazane  przez  prawo  powszeehne  z  ndzieleniem 
kaiderau  biskupowi  wladzy  zakladania  takowyeh  i  urz%- 
dzenia;  tak,  ie  si^  to  wcale  do  woli  biskupa  niezosta- 
wia,  podobnie'jak  niezalety  od  jego  woli  mie6  albo  nie- 
mie(^  katedry  lub  kapituly,  podobnie  jak  jest  obowi%za- 
ny  zakladac  parafie,  gdzie  takowyeh  daehowne  potrzeby 
wiernych  wyniagajs^.  To  %»A  nietylko  eo  do  istnienia 
seminarydw,  ale  tei  i  co  do  ich  sklada  koUegialnego, 
oraz  CO  do  wewnQtrzn6|  ich  organizaeyi.  Sobdr  cheial 
tym  sposobem  zapobiedz  niedostatkowi  dobrych  kapta- 
n6W|  kt6ry  niestety!  jai  zbyt  boleAnie  did  sif  nczai  ko- 
Aciotowi. 

Cid^  wladzf  i  nadz6r  nad  seminaryami  Sob6r  powie- 
rza  bisknpom.  Urz%dzenie  wewnQtrzne  nanki,  professo- 
rowie,  karnodci  wszystko  to  w  zakresie  t6j  wtadzy.  „Bi- 
^sknp  podzieli  uczni6w  na  tyle  klas,  ile  osqdzi^  ie  jest 
„potrzeba,  wedtug  liczby,  wieka  i  postQpn  w  rzeczach 
^dnchownych.  Jednych  powola  do  flinkcyj  dncbownych 
^jeieli  to  oB^zi  jai  za  moiebne  i  potrzebne;  drngich 
«zatrzyma  w  seminarymn  dopdty,  dopdki  ai^  dostatacznie 


—    281    — 

niu6wykszialc%.  W  pnyjmdwaniii  nwaia6  ma  na  to,  aby 
^seminarynm  zawsze  posiadalo  doBtateezn^  liozb^  ncznidw. 
„Ateby  si;  tern  latwi^j  <iwiczy<S  mogli,  w  tjcin  dncho- 
.wnem  mm  za^az  na  wst^pie  przywdziad  sakni«  du- 
^chown^,  i  wzi%i6  tonsnr^.  Uczy<^  si^  bQd%  gramatyki, 
jiipiewvif  Pisma  Awi$tego,  kaznodziejstwa  wedhig  ojc6w 
^iwiftyob,  administracyi  8akrament6W;  a  zwtaszcza  tego, 
»eo  sif  dotyczy  spowiedzi,  przytem  tei  rnbryk  i  obrz^d- 
«kdw.  Bisknp  ma  cznwac,  aby  codziennie  uczQSzozali  na 
^niBZf  Awi^t^  i  aby  si^  przym^'mmej  raz  na  miesi^c 
nSpowiadali  przy8t9piu%c  do  stolu  Pa^kiego  weding  iego, 
.jak  08%dzi  za  poiyteczne  spowiednik.  W  dni  6wi%Ce- 
„czne  niechiy  spefaiiaj%  poshigi  kodcielne  w  katedrze  lab 
^w  innychkoAciolach.  Wszystko  zreszt^,  co  si^  tylko 
^dotyczy  seminarydw,  bisknp  arz%dzi  wezwawszy  do 
„rady  dwdcb  najstarszyeh  i  najpowainiejszych  kanoni- 
nk6w.  Przez  jak  najcz§stsze  wizyty  Btara6  si^  ma  z  jak 
t^najwifksz^  asilno6ei%,  aby  uczniowie  w  nance  i  ndn- 
^chownienin  od  dnia  do  dnia  post^powali.^  Dwaj  prze- 
dei  przybrani  kanonicy  w  niczem  nieograniczaj%  petn6j 
whdzy  bisknpa,  glos  ieh  jest  tylko  doradczym. 

Wychowanie  winno  si^  odbywac  bezplatnie,  zt^d  ko- 
niecznoM  naleiytego  nposatenia  seminary6w;  wszakio 
gdy  seminarya  to  szkoly  czysto  dncbowne  i  jedynic 
wladzy  biskupi^j  poddane,  wi$c  zt^d  drnga  koniecznodc 
nposa^nia  ich  z  dobr  ko6cielnych.  W  tym  celn  Sob6r 
poleca:  1^  aieby  wszelkie  majqtki  nale^f^  do  szkdl 
Aindacyi  koiicieln^j  pewn^j  dyecezyi  sUadaly  si^  na 
utrzymanie  seminarium  tejie  dyecezyi,  2^.  nakaznje,  aby 
po  oszacowaniu  d6br  nale^^cych  do  bisknpsiwa,  kano- 
nii,  opactw  i  przeorstw,  oraz  wszelkich  benefici6w  tak 
dwieckich  jak  i  zakonnych,  dciagac  z  nich  pewni^  kon- 
trybncy^  na  zaloienie  i  ntrzymanie  8eminary6w7  3®.  ze- 
zwala  na  pol%czeuie  beneficyow  nieparafialnych  lub  na 
inkorporacy^  takowych.   Od  tego  podatkn  iadne  z  d6br 


—    282    — 

koficidnyoh  awainia6  si^  niemogiii  a  tnt^  zai  powinieii 
dopdty,  dop6kiby  si;  niezebratodostatecsnegofimdiiszii  na 
uposaienie  seminarynm.  Oto  04  irddla  ms^j^tkdw  semi- 
naryjsktch.  Histoiya  wykaznje,  it  powyfsze  rozporzi|- 
dzenie  sobora  byto  jak  najAcidldj  W8z§dzie  za«t680wane. 
DnchowieAstwo'  zgodzflo  si;  na  nszcznplenie  swoich  do- 
cbod6w  i  jeieli  ktora  z  instytucyj  daohownyeb,  to  s^cze- 
gdlniej  seminarya  powstaly  i  atrzymuj^  si^  inaj%tkiem 
czyato-koficielnym. 

Nakoniec  Ojcowie  Sobora  powierza|%  takte  Seminar 
rya  opiece  Synod6w  prowincyalnych.  Z  tego  wzgl§da 
stanowi^:  1".  Jeieliby  pralaci  katedralni  lab  innych 
wi§kszych  kodcioldw  niedodd  sif  okazali  ch^tnymi  i  dba- 
}ymi  0  zakladanie  i  atrzymanie  seminarydw,  lab  je^Uby 
odmawiali  placenia  taksy^  arcybiskap  winien  upomnied 
biskupa  i  zniewoUd  go  do  wypetnienia  wszystkiego  co 
w  m  mierze  dekret  nakaznje;  Synod  prowincyalny  do- 
pefaii  tegoi  obowiQzka  wzgl^dem  arcybiskapa  i  wytezych 
pralat6w  i  Btarad  si^  ma,  aby  to  swifte  i  zbawienne  dzie- 
to,  wsz^dzie  i  jak  moina  najpr^dz^j  przyszto  do  skatkn. 
2^  Je^eliby  si§  zsA  gdzie  zdarzyto ,  ii  koteioly  z  powodn 
ab6stwa  niebylyby  w  stanie  zatoiy6  seminaryam ,  wdw- 
czas  Synod  prowincyonalny  powierzy  t§  rzecz  dwoin 
najstarszym  snfraganom  i  poleci  im  zsdosfcyd  takowe 
w  metropolii  lab  w  miejsca  dogodnem  dla  prowincyi, 
kosztem  tycb  kodciol6W;  kt6re  a  siebie  osobnego  mie6 
niemog^.  J«&eliby  zad  dyeoezya  z  powoda  sw^j  rozleglo- 
6ci  potrzebowala  wiQcdj  seminarydw,  biskap  moie  takowe 
zaioiyi  ale  w  ten  8po86b ;  2eby  ci^kowicie  zaleinemi  byly 
od  seminarynm  gldwnego.  3".  W  razie  jakiejkolwiek  nie- 
przewidziandj  tradno6ci,  hs^  w  zakladaniU;  b^di:  w  a- 
trzymania  6eminary6W;  biskap,  lab  synod  prowincyonal- 
ny b^dzie  m6g}  przedsi^brad,  co  azna  za  alatwiaj%oe  i 
zbawienne  w  t^j  mierze.    Z  tego  wszystkiego  widzimy, 


w  jakitn  diichii  ojeowie  sobora  pojmowaH  aeminaiyay 
w  jakim  daebn  takowe  zakladai,  aposaiad^  nrz%dza6  nad 
niemi  oziiwa6  i  w  nich  koAdotowi  Awiatlycby  pobotoych 
i  gorliwycb  kaplandw  wycbow7wa6  nakazali.  A  zatem 
seminary  a  wyroBle  z  potrzeb  koioiofak^  przez  koicid} 
iin%dzoDe  i  uposatone,  przez  koAcidl  dzial%J4cy  na  6o- 
bone  powszedmym  w  obec  po8t6w  monarcbii  cbrzeici- 
ja^skich  zrefonnowane  ^  zaopatrzone  osobnemi  prawami 
i  pod  »irz%d  biskupi  poddane,  czemte  zaczepi6  si;  da- 
dz4  0  aaaozycielstwo  pabliczDe^  o  azkoly,  o  akadeiuie? 


VI. 

Gzy  ojcowie  soboru  wspomnieli  przynajmni^)  o  tmi" 
wersytetacb  gdy  mowa  byla  o  nrz^dzeniu  8zk6)  dncho- 
wnych?  Byn^jmnidj,  zachowali  owszem  w  t^j  mierze 
jak  luyglfbsze  milczenie.  To  przeciei  milczenie  godne 
jest  uwagi  tern  wi^c^j,  te  w  innych  sessyach  o  uni- 
wersytetacb  jest  wzmianka.  Sessya  VII  w  rozdziele  18 
mdwi  o  icb  refonnie  a  sessya  XIV  w  r.  5  mdwi  o  Acie- 
dnienia  nadanych  im  przywilej6w.  W  rozdziale  11  ses- 
syi  XXV.  A  qtdbus  nommalim  decreia  condUi  solemnUer 
redpi  el  doceri  debeant^  2i|da  Sob^r^  aieby  aniwersyteta 
przyj^ly  jego  kanony  i  dekreta  i  poleoa  tQ  rzeczr  tym 
wszystkim,  kt6rzy  wykonywq^  jakikolwiek  nadzdr 
wzgl^dem  tych  korporacyj.  Nakazqje  tei,  aieby  profes- 
sorowie  wyUadali  Daiik§  religii  i  wszystko,  co  mote 
mie6  zwi^ek  z  wiar^  katolickq  wedfaig  tychte  dekre- 
t6w  i  aby  si$  do  tego  zobowi^zywali  corocznie  pona- 
wian4  Pi^yBiQg^*  Wszystko  to  w  t6|  my61i,  aieby  nozv 
c^  81$  mlodziei  zasloniii  przed  napaAciami  wciskiy%c6j 
sis  a  nawet  jjtt  na  dobre  bormistrzi^j^c^j  w6wczas 
w  oniwersytetach  niewiary;  lab  zl6j  wiary.  Tymczasem 


—    284    — 

w  sessyi  XXm  widzimy;  it  ojcowie  dalecy  od  t6j  mytii 
aby  seminarzydci  uczQSzczali  na  wyklad  uniwersytecki 
przedsi§biorq  wszelkie  drodki  shi^ce  do  arzi)dzenia 
naaczycielstwa  frewn§trznego  w  kaidem  seminaryam. 
W  tym  oela  chcq  mie6,  aby  nauczyciele  przychodzili 
do  8etDinary6w  i  tarn  nauczali  grammatyki  i  teologii. 
Professorowie  grammatyki  i  teologii  ntTV'orzeni  przez 
trzeci  Sobdr  Lateraneiliski  b§d%c  pierwszynii  naaczycie- 
lami  akademii,  w  wieku  szesnastym  stall  si$  pierwszymi 
nauczycielami  seminarydw.  W  tych  seminaiyach  pol%czyl 
ko6ci6l  nauczycielstwo  dawnych  uniwersytetdw  z  wiel- 
kiemi  tradycyami  pierwotnych  szk6l  klerykalnych ,  atoby 
jak  si$  Tomassinas  wyra^.a:  nauka  szla  jednozgodnie 
z  poboznomq:  Ut  aequis  passibus  lUerrarum  studia  ei 
pietas  sequerelur^  insiUtUa  sunt  a  coneilio  'MdenUno  se- 
minaria  in  singuiis  episcopaUbus  propria. 

Jakkolwiek  sob6r  Trydencki  nakazal  ^  aby  kaida  dye- 
cezya  posiadala  osobne  swoje  seminaryam,  nieszlo  prze- 
ciei  zatem,  a&eby  wychowanie  i  nauka  w  tern  semina- 
ryum  mialy  bye  koniecznym  warunkiem  do  dost^pienia 
dwiQcei^.  Owszem  rozdzial  7  sessyi  XXni  przypaszcza 
moinoiii^  przybyWania  zk^d  inn%d  po  wydwi^nie.  Do- 
ilwiadczenie  jednak  okazalo^  jak  dalece  wychowanie  se- 
minaryjskie  i  w  calem  znaczenia  tego  wyrazu  tDevm^' 
ti'zne  stalo  si^  nieodzownem.  Swi§ty  Franciszek  Saleziusz 
wszelkiemi  sposobami  staral  siQ  wpoid  w  duchowieiiiBtwo 
przekonanie  o  t^j  szcz^dliw^j  koniecznoi^ci  i  postanowii 
nikogo  nieprzypuszczac  do  dwi^ceA,  ktoby  siQ  wprz6d 
niedoAwiadczyl  w  tern  dwi^tem  odosobnienin  i  niedal 
dowod6w  prawdziwodci  swego  powolania.  Wszysey  gor- 
liwsi  biskupi  w  tymie  duchn  post^powali  zk%d  poszlo, 
^e  seminarya  zabsorbowaly  pomahi  inne  szkoly  klery- 
kalne,  h^d^  przy  aniwersytetach ,  b%dt  przy  parafiach 
przedtera  istniej^ce ,  ^e  ka^da  parafia  zmuszon^ .  byla 
zrzec   si^  osobuego   w^chowauia;   ze  nakoniec  jeduosc 


—    286    — 

0eiiimai76w  zapobiegla  rozcztonkowaoin  terytoryvm  du- 
chownego  i  6cie6ni}a  jednoM  dyecezaln^  pod  pasierski^ 
wladz^  bisknpa. 

Trzy  wiekj  dobiegaj^,  jak  kofoidt  cieszy  si^  ti|  oi^o- 
szacowan^  iD3tytacj%,  a  zagra^fcany  w  ostatnicb  czasach 
w  j6j  wolnem  posiadania  ^  bosk^  sw^  sifai  stawia  opdr 
napadciom  niewiary  pod  r62neini  postaciami  czych2^%c6j 
na  te  kolebki ,  eoraz  to  nowszych  a  nieprzerwanych  ge- 
neracyj  kaplaftstwa.  Nanczycielstwo  pnbliezne  stawalo 
takie  nieraz  w  smatnym  zast^pie  niech^tnyoh.  Uniwer- 
syteta  niemog^  sobie  inacz^j  z  niemi  poradzi6;  Uadly 
niedawno  zapytanie,  w  jakmze  sUmmku  chcecie  do  nas 
iatmec?  U  nas,  Eonkordat  b^d^cy  nowym  dowodem  czyn- 
n^j  mibdci  kodciola  dzialaj^j  przez  jednego  z  naj- 
wi^kszycb  Papieiy  —  oraz  szczer^j  i  wielkomydln^j  przy- 
chylnodci  dla  koteiola  szczQ^liwie  panaj^cego  nam  dzi- 
sug  Monarchy,  dal  w  ust^pie  XVIItyin  najpo^f^atez^ 
odpowiedi. 


VII. 

Ten  ustQp  Konkordata  nieprzypuszeza  2adn^j  tran- 
zakcyi  mi^dzy  prawem  kodciota  a  faktem  zaszlym  w  PaA- 
stwie  mimo  prawa  lab  przeciwko  prawa,  ani  tei  jest 
koncessy^  nczynioD^  PaAstwu  ale  tylko  prostem  i  sta- 
nowczem  odwiadczeniem ,  ie  Eodcidl  pod  wzgl^dem  se- 
minary6w  wraca  w  oalodci  do  wla^iwych  praw  swoich. 
Zt^  wyplywa,  ^e  Eonkordat  nieurz^dza  nowych  sto- 
sank6w  rai^dzy  seminaryami  a  aniwersytetami,  ani  ikt 
dotyka  dawnych,  przez  prawo  kodci^lne  nieaznanyeii , 
niedopuszczalnych  y  z  natury  seminary6w  niewyplywajq- 
cychy  a  zateni  w  obliczu  kodciola  za  niebyle  albo  za 
tie  byte  uwatonych.  0  stosunkach  tych  :fcadn£j  zgola 
nie  zni^diuemy  wzmianki  ani  w  nst^pie  wy26j  wzmian- 


—    286    — 

kowaoym^  ani  w  ostQpie  lYtym  (pod  lit  b.)^  ani  nawet 
w  nsf^pie  YI  gdde  jest  wprawdzie  mowa  o  profeflsoracb 
wydziahi  teologicznego  ^  uiywanych  do  nczenia  teologii 
w  fleminaiyam  9  ale  gdzie  tei  zaraz  jak  m^wyratoi^j 
powiedziano  y  i/e  professorowie  ci  weale  tue  w  moe  suxh 
i^  uniwerayteeki^  godnosdj  ale  fyUo  u>  moc  uznarda  bir 
akupiego  w  seminaryach  niywanymi  bjd  maj^^  to  jest 
iylko  o  tyle,  o  ile:  Naczelmk  dyecezyi  tana  ich  do  petnie- 
via  lego  obowU^ku  za  zdobu^^^ch  od  imyeh  '^)  Wszak- 
ie,  gdy  naczelnik  dyecezyi  mdglby  t^  innego  kaplana 
nziia£  zdolniejszym  od  professora  miiwersyteta  ^  przeto 
zdaje  nam  sif  at  nadto  jasn^m,  te  wzmianka  o  pro- 
fessorze  nniwersyteckim  w  seminarynm  w  niczem  nie  do- 
tyka  stosanka  seminarydw  do  nniwerBytetn.  Ust^p  XYI 
oddaje  seminarya  bez  tadnego  ograniczenia  pod  wladz; 
i  zarz%d  bisknpi;  norma  nanczania,  mianowania  profes- 
8or6w  i  rektordW;  lab  ich  oddalania  ma  by6  wedtng  je- 
go  brzmienia,  zdanie  i  wola  bisknpa;  norm^  nrz^dzenia 
i  administracyi  maj%  by6  Swi^  'kanony^  8t6sowane  z  ca- 
l^  wolnodci^  (pleno  et  libero  jare),  przez  naczelnikdw 
dyecezyi.  Oczywista  wi$c ;  ie  Eonkordat  stawia  semina- 
rya na  tym  samym  gmncie;  na  ktdiyra  staly  w  moc 
dekreta  Sobom  Trydenckiego,  kt6ry  w  przedmiocie  qtuie- 
stiams  jest  kanonem  naczebiym^  zasadniczym:^  wi^c  t^ 
wreszcic;  atebydmy  mogli  wyroznmied  ostateczniC;  jaki 
jest  dnch  wzmiankowanych  paragrafdW;  iebyAmy  sif 
mogli  przekona6  stanowczO;  \t  on  nietylko  stodonkdw 
seminarynm  z  nniwersytetem  nie  podejmnje,  nie  nrz%- 
dza,  ale  go  nawet  wcale  nie  nznaje  i  stawia  jedno  o- 


ir 


')  „Ubi  aotem  dieologioae  faeoltatis  proftssoroni  qaisdaiii  ab 
^Bpiscopo  ad  seminarii  bui  ainmnos  in  theologia  eradiendos  adhibe- 
^ri  solent,  in  ejasmodi  profeBsores  nunqnam  non  asBimientar  viri, 
^qnoa  saororam  AntiBtes  ad  nranuB  praedietnm  obenDdmn  prae  ee- 
uteris  habiles  esnsnerit*'. 


—    287    — 

bok  drngiegOy  jedno  po  sa  dragiem^  jako  dwie  instTta 
eye  mog^oe  wprawdzie  i  powinne  w  pewnym  wzgl^dzie 
w  jednym  dacha  postQpowa6  i  dzialai,  ale  w  s^adnych 
konieozDych  odniesieniach  sig  do  siebie  nie  istniej^ce; 
abydmy  powtarzam  mogli  rzecz  t«  ntdetyde  i  stanowczo 
wyrozamie6^  dosyd  nam  b^dzie  zastanowifi  si^,  jak  6w 
zasadniczy  kanon  Sobora  Trydenckiego  byt  rozamiaaym 
i  stdsowanyiu  tak  przez  biskapdw  w  pojedynczych  dy- 
eoezyachy  jak  i  przez  Bzym  w  calym  kodciele. 


Vlll. 

Jak  tyiko  zapadl  6w  dekret  i  ogtoszonym  zostal  na 
sessyi  15  lipca  1573  roka,  natychmiast  ojcowie  sobora 
wystdsowali  podanie  do  papie^ii  Piasa  IV;  w  ktdrdm  go 
aprasziy^,  aby  Bwoj^  najwyisz^  w  kodciele  powag^  wy- 
konanie  astawy  popart  i  bez  odwtoki  w  osiym  kodciele 
doprowadzi^  do  skatka  polecU.  Podanie  to  przedstawit 
papieiowi  dwi^ty  Earol  Boromeasz,  Pias  zbA  TV  zwola- 
wszy  zaraz  dwi^te  kollegiam  i  rozpoznawszy  d^yczenia 
OjcdW;  po  jednozgodnem  odwiadczenia  si^  kardynaldw 
za-  astaw4;  takowq  potwierdzit^  a  dia  dania  catemu 
dwiata  katolickiema  przyUadu,  wedtug  plana  Soboru 
Trydenckiego  seminaiyam  w  Rzymie  zalo2y6  postano- 
wiL  TegoJi  Bamego  roka  30  Gradnia  tenie  sam  papiei 
w  pami^tn^j  allokacyi  oznajmiajqc  zamkni^cie  Sobora  ^ 
m6wi  Bzczegdlowo  o  dekrecie  arz%dzaj%oym  seminarya 
i  takowy  bezzwlocznie  w  wykonanie  wprowadza<i  naka- 
zaje*  W  roka  nast§pnym  14  kwietnia  Pins  IV  zwola- 
WBzy  kardyna}6W;  odwiadczyl  im  stanowczO;  it  wszy- 
stkich  Bil  pnjloty6  naleiy,  aby  dzido  tak  wielkie  i  po- 
iyteczne  dla  koteiola  jak  najpr^dzd)  askatecznion^m  hj6 
moglo.  Jako  owoc  tego  odwiadczenia  w  kr6tkim  ezaBie 
stance  projektowane  rzymskie  seminaiyam ,  a  dwi^ty 


—    288    — 

Earol  Boromensz  na  pierwBzym  synodzie  prowincyoDai- 
nym  zatwierdzit  prawo  arz%dzaJ4oe  erekcj%  Beminarydw 
w  8w6j  metropolii.  Wiadomo,  jak  ten  Awi^ty  bisknp 
upatrywal  zawsze  w  seminaiyach  ogromn^  si}$  y  i  jedn^ 
z  najgl6wniejszych  spr^iyn  do  prz^prowadzenia  refonny 
w  dacha  soboni;  ale  wiadomo  takte  jak  seminarya  poj- 
mowal  i  jak  radykalnie  od  wszystkiego  co  jest  z  tego 
dwiata^  chcial  je  inie6  oderwanemi  i  otoczonemi  dwi^to- 
dei^  aieby  t^  sam^  dwi^todci^  wyehodz%ce  z  nich  ka- 
plafLStwo  w  oczach  wiemych  i  niewiernych  jadniido. 

W  tym  samym  dacha  pojmowali  i  wznosili  Beminarya 
biskapi  tak  wbscy  jak  i  calego  katolickiego  dwiata. 
Synod  prowincyonalny  w  Ravennie  w  r.  1568  poleca, 
Ikby  w  przeci%ga  jednego  roka  biskapi  ^  kt6rzy  si^  je- 
szcze  do  dekretu  sobora  powszedniego  za8t6sowa6  nie 
mogli;  seminarya  astanawiaii  w  niczem  nieodstQpqj^ 
od  dekreta  sobora.  W  tym  samym  czasie,  tei  same  n- 
stawy  i  w  tym j^e  dacha  zatwierdza  synod  w  Kapai ,  we 
Florencyi ,  w  Harlem ,  w  Utrechcie ,  w  Reims ,  w  Toars, 
w  Aix ,  w  Bordeaax ,  w  Kompostelli ,  w  Toledo  a  nawet 
w  Limie.  Przeciei  wszystkie  wyprzedzil  synod  Warszaw- 
ski  ju2  w  r.  1561  polecaj^cy  biskapom,  zwlaszcza  t&i 
krakowskiema  i  poznai^skiemu ,  aby  wsp6hiie  z  swemi 
kapitalami  zaj^li  si^  bezzwloczn^  reform^  szk6l  dacho- 
wnych,  tak  ie  w  r.  1601  bisknp  Bernard  Maciejowski 
jui  przyst^pil  do  zalo^enia  seminaryam  w  mydl  Soboru. 
Skalkiem  tych  iarliwych  i  wytrwalych  asilowa^;  w  nie- 
dlagira  przeci%ga  czasa  powstalo  przeszlo  tysi%c  semi- 
narydW;  wszystkie  w  tym  samym  dacha ,  wszystkie  ma- 
j%ce  na  celn  podniesienie  cz^Aci  naaczig%c6j  w  koAciele 
przez  adwigcenie  w  dcislem  odosobnienin  od  dwiata  i 
przez  glQbokie  a  praktyczne  wyksztatcenie  w  amiej^ tno- 
dciach  &m^tych  pod  wyl^zn^  w}adz%  i  kierankiem  bi- 
skup6w. 


—    289    — 

Rzjrm  tei  nigdy  nie  traci}  z  oczu  m  najwainiejszij 
inslytacyi  kodcieln^j  i  nieastannie  zwracat  na  niq  uwa- 
g?  biskapdw  zalecaj%c  to  ulepszaoie  ju4  pozakhdanych, 
to  zakladanie  nowych  seminary^w.  Od  Piusa  IV  at  do 
Benedykta  Xin  seminarya  s^  przedmiotem  jak  najwi^k- 
8z^j  troskliwodci  stolicy  i§wi^t^j.  Benedykt  Xm  ustana- 
wia  nawet  osobn^  koDgre^cy§  seminary6w,  kt6raby  si; 
zajfia  wy}2)cznie  objnyfilaniem  wszelkich  moiebnych 
Arodkdw,  w  celu  podnoszenia  seminarydw  tarn,  gdzie 
z  wladciw^j  zszedlszy  podstawy  upad}y,  lub  zakladania 
tani;  gdzieby  ich  jeszcze  nie  bylo.  W  buUi  Creditae  no- 
bis ponawia  jak  najdobitni^j  rozporz^dzenia  swych  po- 
praediiik6w  dotycz^ce  dekretu  8obora  Trydenckiego  o  se- 
minaiyach  i  wystawia  Dieodzown^  potrzebn;  tych  szkdl 
dnchownych  maj^cych  wyJacznie  na  celu  dobro  kodcio- 
la  i  zbawienie  wiernych.  Bollaryusz  Benedykta  XVIgo 
mndstwo  tit  zawiera  rozporz^dze^  o  seniinaryach  a  ka- 
tde  z  nich  jest  dowodem,  jak  wielki  ten  i  dla  nanki 
powszecbnie  uwielbiany  papiei  w  seminaryaeh  zawsze 
apatrywal  instytncys^  czyBto  kodcieln^,  w  kt6r6j  przede- 
WBzystkiem  idzie  o  wyrobienie  w  aspiruj^j  miodzieiy 
dacha  koi^cielnego  i  kodcieln^j  o  spraw;  ewangelii  iar- 
iiwodci,  a  w  kt6r6j  naakowo66  ani  sama  Bobie  celem 
by<i  nie  raoie,  ani  iadnym  celom  doczesnym  slniyii  nie 
powinna,  ale  zbawienie  dusz  maji^c  jedynie  na  celu  tern 
samem  z  naukowoAci^  dwieck^  ^dnych  koniecznych  i 
iywotnych  zwi^zkdw  niema.  ' 


IX. 

Wszakie  zaledwie  ko6ci61  przyszedt  do  tego,  te  po 
dhigieh  pracach  i  wysileniach  m6g}by  si;  by}  cieszyd 
owocem  tak  mi^drze  i  zbawiennie  urz^dzonego  wycho- 
wania  swych  dnchownych,  ali6  przeciw  t6j  Bwi§t6j  re- 

19 


—    290    — 

formie  katolickiij  wzniosly  aig  walki  reformy  szataAidki^j 
Qzuj^c^j  i  widz^c^j  coraz  jawni^j ,  jak  wielk^  jest  po- 
t{g%  w  r$ku  kodciola  dachowiefistwo  wyksztaloone  w  da- 
cha Ewangelii.  Walki  te  rozpocz^ly  siQ  w  Niemozeoh. 
Nieprzyjaciele  katolicyzma  powiedzieli  sobie ,  te  aby  go 
zniweozyd;  trzeba  siQ  wzi^d  do  rzeczy  syatemalyeznuj 
to  jest  anika6  wszelkich  napa^ci  gbtoyeh  a  tern  saraem 
wywoli;y^ych  op6r  i  tworz^cych  j)rozeIityzm  przeilado- 
wania.  Wolteiyanizm  francazki  i  nieoiiecki  illaminizm 
bfd^cy  potworn^m  sprzymierzeniem  si^  filozoficznego  a- 
teizma  z  frankmassonery^ ,  dorwawszy  siQ  kngaszka 
ksi4i§c6j  porpury,  wzi^l  na  si^  postal  protektora  apa- 
dlij  sprawy  Ghrystyanizma  i  polotyl  dwi^tokradzk^  t^ 
kf  na  najdwi^tszych  instytacyach  kodcielnycb.  Kzeez  na- 
tarahia,  ie  seminaiya  najsamprzdd  na  eel  wzi^te  zosta- 
}y.  Zarzncano  im  zaniedbanie  strony  naakow^j  i  orgiEUii- 
za€y%  przestarzal^ ;  z  dachem  czasu  i  wymagalnodciami 
sp<Ueczetistwa  niezgodn^.  Niywi^ksz^  sil%  seminarydw 
by}o  to  wladciwie,  ie  wedhig  astawy  sobora  Tryden- 
ckiego  zostawaly  pod  wyi^ezn^  wladz%  i  kierankiem 
biskapdw  a  tym  sposobem  tworzyly  szkoly  czysto  da- 
chowne  i  od  naaczyeielstwa  dwieckiego  niezaleine.  Wy- 
J4<^  je  przeto  z  pod  wladzy  bisknpi^j  i  zrobi6  z  nidi 
cod  naksztah  wydzialow  teologicznych ;  to  bylo  n^iy- 
wszem  asilowaniem  owych  pokrytych,  systematycznych 
przeiSiladowcdw.  Najprzdd  wi$e  postarano  si^  o  wprowa- 
dzenie  do  seminaiy6w  ladzi  dwieckich;  niby  gi^okieh 
teolog6w'a  w  gl§bi  serca  albo  bardzo  wqtpliwij  wiaiy, 
albo  calkiem  taj^cych  zaprzysigion^  nienawi66  ko- 
dciola,  ktdrzy  pod  wysok^  protekcy^  i  pod  wplywem 
slynnego  barona  Van  Swieten'a  nanczali  teologii ;  pisma 
6wiftego  i  prawa  koicielnego« 

Wkr6tce  potem  /  aieby  wychowanie  i  naaozydelstvf^o 
dachownych  silni^j  podkopai,  zatnv^  i  zmweczy6,  pozar 
mykaoo  seminaiya  dyecezyalnei  a  natomiast  atwonano 


—    291    — 

tak  swane  senunarya  jeneralne  po  jedn^m  w  foMij  pit^ 
winojri  rozI^Mj  mouarehii.  Natundnie;  nect  taka  uto 
iahbj  8i§  tak  latwo  askntecaiiii  bez  wmi^zania  w  t^ 
sprawf  prsynajmai^J  niektdrych  biskapdw^  a  da  die- 
sBGz^llcie  biBkap5w  takich  nie  braUo.  Gztery  takie  n»r 
oxelne  aaUady  otwarto  w  Wiedniu,  w  Peszcie^  w  Pa- 
wii  i  w  Lowaaiiim  —  a  pr6cz  tego  zatoiono  tak  zwane 
semioaria  fiUalne  w  Pradze,  w  OlomuAcu ,  w  Gracti ,  w  lo- 
»bniku;  w  Lnxenbargu.  Pruggy  i  Bawarya  poszly  za  da- 
&3rm  przyUadem  i  prze^cigaly  gi^  wzajeid;  tak  2e  nie- 
moina  6ci61e  oziiaczy6  fcdzie  pod  t^m  wzgl§dem  posa- 
oi^to  dal^j  straszliwe  zniazczenie.  ZaUady  te  imjsfie  wy- 
ehowywa^  dochownych  katolickich  oddane  aostaiy  pod 
zan!%d  i  kieranek  profegsor6w  wydziaUw  aniwergytec- 
kidi  ladzi  wyznaj^oych  otwarcie  zagady^  do  kt6rycfaby  gif 
przyzttai  nieehcieli  garni  nawet  nltragaHkanie  tmi&ainy, 
Ifjtiii  zde<5ydowaiiych  jangenigtdTv  i  gyzmatykdw  na  \9t&t 
Honiheim'a^  glynnnego  Buiom  Febranms'a^ludzi  Wregzcie 
niekTyj^ych  bynajmni^j  okropnych  zasad  illaminizmii 
takich  jak  profeggorowie  Derscb;  Dereger;  Workmeigter^ 
Eolb  i  mndgtwo  innych  uchodz^cych  za  gtoAca  uozono- 
id  teologiczndj  i  filozoficzn^j.  Wgzystkie  mnidj  wi^e^ 
katedry  zaj^te  by}y  przez  tego  rodzaju  znakomitoAci ,  a 
diiohowieifigtwo  z  tych  gzkdl  wychodz^ce>  tak  8i§  jnt 
pi^kaie  po  ambonacb  gprawowalo,  ie  Weisbanpt  i  Sweden- 
borg  tw6Tcy  iUuminizmn  mogliby  gobie  z  radotei%  przy- 
klagn^d.  Bonn  obrano  gobie  za  ognigko  t^  wielki^  kon^ 
gpiracyi.  Teologowie  tak  zwani  liberalni  ^  to  jegt  obiani 
do  gzcz§tu  29  wiary,  w  obec  ktdryoh  gami  dogmatyoaini 
protegtanci,  jegzcze  gi§  za  nadto  pozytywnemi  wydpwa- 
li,  w  wyUadach  i  rozprawach  gwoich  powgtawali  glo- 
tao  w  obec  katolickiego  auditorium ,  w  obec  nawet  wy4- 
gzego  ducbowiefigtwa ,  przeciwko  wyrokom  kodciota, 
pneoiw  wktdiDy  papieto,  pr^dw  prawom^  Jngtytucyom 
i  zwyozalom  uAvri^eotiyiii  przeft  kilku  i  kilkunastn  wie- 

19* 


—    292    — 

kow^  praktyk^,  zatwierdzonym  przez  sobory  powsze- 
chne.  Pod  nazw^  Obskurantyzmn  i  Ultramontanizmii  po- 
tfpiano  WBzystko  co  tylko  bylo  silniejszym  wyrazem  ka- 
tolicyzmu ,  co  tylko  przypominalo  dawny  system  wycho- 
wania  w  szkolach  duchownycb.  Co  najsmutniejsze,  naj- 
optaka&cze ,  to  2e  w  tern  dziele  zniszczenia  wzi§li  q- 
dziaty  jak  powiedzielidmy;  oajwyisi  dygnitarze  ducho- 
wni^  ie  w  t6j  systematyczn^j  demoralizaoyi  klera,  filo- 
zofizm  i  niewiara  poslugiwafy  si§  pralatami  piastoj^ce- 
mi  w  koiciele  i  w  pai&stwie  najwyisze  godnoAci,  tc 
wszystkie  te  gwatty  dokonywaly  siQ  w  imie  biskupdw, 
a  najzacifci^j  w^imie  trzecb  elektordw  duchownycb ,  ±e 
naprzeciw  tym  zast^pom  spisknj^cym  i  przywodz%cym 
w  mitrach ,  zaledwie  kilkn  bisknpdw  prawdziwie  silnie 
wystqpUOy  jak  kardynal  Migazzi  w  Wiednia,  ksi^i^ 
Esterhazy  bisknp  Agramn,  brabia  Etling;  arcybisknp 
Goerz  i  biskapi  belgijscy  maj^cy  na  czele  najiarliwsze- 
go  pod6wczas  bobatera  dwi^t^j  sprawy  kodciola,  kardy- 
nala  Frankenberg.  Z  calym  wi^c  pozorem  legalnodci, 
Bzkoly  ducbownycb;  szkoly  dwi§tycb  nmiej§tnodci  i  cn6t 
kaptaALskicb  'zamieniono  na  szkoly  zepsucia,  niewiary; 
i  powszecbnego  zgorszenia  w  kodciele.  Statata  semina- 
ryjskie,  wybdr  professordw,  kierunek  nauczycielstwa 
wszystko  to  z  jak  najzupefaiiejszem  podeptaniem  praw 
koicielnycb  urz^dza}  referendarz  ministeryalny  a  przed 
wszecbmocn^  jego  wtadz^  mni6j  wi§c6j  korzylo  si^ 
wszystko.  I  potem  wszystkiem  odmielano  si^  instytucye 
tak  wbrew  przeciwne  i  kanonom  i  ducbowi  katolicyzmn 
nazywai  szkolami  kaplan6w,  seminaryami! 


X. 

Podstawione  wmiejsce  Seminary 6 w  dyecezalnych  tak 
zwane  Seminarya  jeneralne  czyli  terytoryalne,  staly  sif 


—    293    — 

wkr6ikim  czasie  najwi^ksz^  boleici^  i  klQsk^  kodciola. 
Slttchajmj  co  w  t6j  mierze  przytacza  znakomity  dzisiej- 
Bzy  niemieeki  publicysta  i  dziejopisarz  kodciola;  Angn- 
styn  Theiner:  y^Nowe  szkoly  majqce  dostarczai  kodcio- 
lowi  kaplandw  uczeAszych  i  wi^c^j   z  dachem  czasn  i 

-  wymagalnoteiami  spdleczenstwa  obznajmionych,  oddane 
pod  zarz%d  i  kiernnek  laik6w  bez  religii,  bez  sumienia, 
bez  uczciwoAci,  oraz  dnchownym  najniegodniejszym  te- 
gotytuhi,  bylyracz^j  szkolami  niereligijnoSci,  Bchizmy, 
kacerstwa  i  n^bezecnieJBzego  zepsncia.  W  nich  mlode 
lewity  po  kilknletnich  na  wydziale  teologicznym  stadiach, 
sk^pani  w  kalaiy  b}§dU;  wyst^pku  i  nierzi^ddw  i  prze- 
si^kli  nankami  wprost  przeciwnemi  nance  katolickiego 
ko&ciola,  przep^dzali  od  pi^ciu  do  szedciu  miesi^cy  w  celu 
wy6wiczenia  si^  w  ceremoniach  religijnych  i  w  pewnych 
zwyczajach  litargicznych ,  do  kt6rych  zwykle  ani  pro- 
fesisorowie  ani  nczniowie  iadn^j  nie  przywi^zywali  wagi 
i  z  kt6rych  nawet  szydzili  otwarcie;  a  tak  wynczeni  i 
adoehownieni ;  wysylanymi  byli  na  parafie,  jako  maj^cy 
silni^j  i  poiyteczni^j  ni^  przedt^m  pracowad  w  winnicy 
PaAskWj"  "). 

WlaAciwie  m6wi%C;  tn  siQ  zaczyna  stosunek  Semina- 
ry6w  do  Uniwersytetdw ;  stosunek  wyl§gly  z  Bystema- 
tyczndj  deBtrukcyi  WBzyBtkiego  co  katolickie^  Btosunek 
oparty  na  zerwanin  naturalndj  zaleinodci  i  zwi^zkdw 
mi§dzy  szkolami  koAcielnemi  a  Kodciolem,  i  maj^cy  na 
celn  zaglad^  katolickiego  duchowieAstwa ;  Btosunek,  przez 
ktdry  Uniwereytet  narzucaj^c  Seminaryom  swoich  wy- 
cliowaAc6w  i  nakaznj^c  ich  6wi§ci6,  przygotowywal  sobie 
najzapaleiiszych  zwolennik6w  i  propagatord^^  swych  za- 
Bad  Nauczycielstwo  tei  w  Seminaryach  jni  przeksztal- 
oonych  nie  rdinilo  Bi§  bynajmniftj    od  nauczycielBtwa 


>^    Theiner.    Hist.   de9  xMHtuHons  d'edueation   eeeletiastiqm 
T.  U.  p.  45. 


—    »4    — 

w  Uniw^ytade,  jl  dla  tego  wlaiaid  tak  latwo  bylo  Uai- 
wersytetom  6w  nies^eefiliwy  gtosnnek  ntrzynai  i  pne- 
zeA  Seminaryami  na  roeez  swoieh  wtaflnyefa  widok6w 
lub  na  rzeoz  widok6w  z  g6ry  sobie  narzuconych ,  tre%- 
8^6.  Jeieli  bawiem  Semiaaiyam  ma  mied  na  celu  iylko 
nmysbwe  wykszti^craie ;  lab  je^i  takowe  na  pierwmim 
miqjsca  Uadzie,  rzeiez  bardzo  nataralna,  ±e  pod  wladi^ 
Uniwersytet6w,  b9d%cych  to  tak  powiem,  najwyiszym 
miyegtatein  naukowym,  pr^dzdj  czy  p6toi6j  przediodzi. 
W  takim  t6t  razie  nauezycielstwo  seminaiyjskie  chcniby 
tit  bylo  i  n^jl^sze ,  rnnsi  aif  w  koAca  przekszta^cid  na 
noim^  nauczycielstwa  uniwersyteckiego,  ktdrego  jest  tyl- 
1^0  podrz^dnym  wydzialem,  albo  z  laski  przyezepiondin 
supplemmlum,  Co  si^  tii  dzialo  pod  wzgl^dem  nauozy- 
Gielstwa  w  owych  seminaiyach  jeneralnyeh,  niepodobiia 
b^  n%jg}§b8psego  oburaenia  wspomnie&  Eardynal  Paeca 
przytacjKa  w  swoieh  pami^tnikach  ^')  jako  naoczny  Awia- 
dek  fa)^t$t,  ktdre  w  obec  tego  codmy  powiedaieli  je- 
B^czeby  fdQ  wydiUy  przesad%  -r-  a  jedni^  oiestety  nio 
hfir^^ldj  ^dowodnienego.  Pobt^tny  jedea  z  pfzytocoa- 
nych  powytij  bisknp^w,  pisz^c  do  biskupa  wBelgii, 
tak  «ii9  w  m  mi^rz!e  wyrata;  ^Bzeoz^  jest  nidzawoda^y 
to  w  jiMzych  aea^iiiaryaob  moralneii  i  religia  z  gmat^ 
je^t  wywr6eon%,  a  najszkod^wsz^  bl^dy  nietylko  ie 
cierpiAnex  ale  nawat  otwareie  nanczane.  NiepodobieA-^ 
stwo  przytaczad  r^eczy  azesegdlowo,  ograniczam  siQ 
pr^tp  na  pniedlpteiua  pewnych  propozyeyi  naaezanyeh 
pal^c^me,  lab  przyn^jmnii^  iHrzyJQtyob  powflzechme: 
L  C|0  do  nieomyliioitcj  ko4cioU,  takowi^  prdce  mam 
liczby  gl^w.elabych  jnt  dzisi^j  aikt  aie  wiersy.  Dla 
wiela  jeat  ona  przyn^jquii^  bardzo  wi^tpliw^.  3.  SobAr 
Trydenoki  aatwonQjr}  wj^le  dogmatdw,  kt6iyeh  staroty- 


liM  90ffpomo  in  Oermanim  deli  amno  tTSS-^ITBd. 


-.    296    - 

tnoM  wcale  nie  potwierdbsa.  3.  Tnidnoby  hjlo  adow<K 
dmiy  to  spowied^  ma  boski  pocz^tek.  4.  KoAcidl  nie 
posiada  wladzy  prawodawcz^j  a  przymginni^  wyroki 
jego,  0  tyle  tyll^o  rnaj^  moc  prawa  obowii^zi^j^oego, 
o  lie  s^  usankcyonowane  przez  PaAstwo.  5.  KoidiA 
nie  ma  wladzy  stanowi6  przeszk6d  co  do  maltototwa. 

6.  Halietotwo  jest  stanem  doskonalszTm  nii  Gelibai 

7.  Gzlowiek  jest  sam  sobie  celem.  8.  Sakramenta  si) 
tylko  zewn^trzn^  strong  religii  i  wcale  nie  stanowi^  re- 
ligii.  9.  Post,  jak  skoro  tylko  przechodzi  zwykle  pra- 
widla  wstrzemifiliwodci ,  sprzeciwia  sIq  prawom  natary. 
10.  Eary  piekielne  s^  czasowe.  11.  Jedyn^  cnot^  jest 
miloi&6  samego  siebie,  w  ni^j  sIq  zawier^^  wszystkie 
inne  cnoly,  itd.  itd.^  '^).  Oi6t  w  jaki  spos6b  podnie* 
sion^  zostala  strona  nankowa  w  wychowaniu  dnehownych. 
Kt6rei  kacerstwo  lab  odszezepieAstwo  szlo  kiedy  dsd^? 
Wszakie  ten  wplyw  nie  ograniczal  sIq  na  samych  teo- 
ryach,  na  sam^m  zatruwania  amysl6w.  Professorowie 
teologii  wiedli  lab  gwaltem  popychali  mlodziei  do  hbj- 
obydniejszyoh  zast6sowaA  praktycznych.  Seminarynm 
w  Frybarga  Bryzgawskito  bylo  szko^  wyrafinowan6j 
niembralnoi&ei.  Wszystko  tarn  wyszydzone,  wszystko  bylo 
zdeptane  przez  nauczycieli  i  aczni6w.  Tradne  do  nwie- 
rzenia  jakie  nierz%dy  panowaly  w  wi^ksz^j  czf  6ci  tego 
rodziga  zaldadach.  W  Satembarga,  Jan  Kolb,  ksi%dz 
i  professor  teologii  pastoraln^,  sam  wylany  na  wszel- 
kiego  rodz^ja  bezeceAstwa;  wyst^powal  otwarcie  prze* 
dw  zasadom  religii  i  moralnodci  w  obec  seminaryst6w 
i  iwieckicb,  i  do  ich  pogw^eenia  nietylko  wykiadem 
z  katediy,  ale  tit  jeszeze  daleko  wymowniejszemi  dia 
sere  zepsat^  mlodzie^^y  przywodzil  i&rodkami,  Co  pi^tek 
naprzykiad  prowadzil  acznidw  do  najostatnicgszych  szyn- 


'0    SoppMm.  anx  rMamal.  betimes,  t.  XIII,  p.  193—197.  Theiner. 
Hist  des  InstitatioiiB  t.  II,  p.  64 


—    296    — 

kowni  i  tarn  ieh  do  jedzenia  mi^sa  pablicznie  namawiid; 
o  innych  tego  rodzaja   propagandach   niepodobieAstwo 
bez  obraienia  uczciwodei  i  wstydu  wBpomina6;  co  wj- 
loiywBzy  per  argumenta  ad  hommem  koAczyl  ostrzeie- 
niem:  ^ie  wszystko  b^dzie  dobrze  byle  jeno  zostawszy 
proboszczami  umieli  by6  ostroinemi  wzgl^dem  parafian, 
latwo  w  skutek  prostactwa  mog^ych  si§  gorszy6."   Po- 
boioy  pewien  i  uczony  zakonnik  mdwi^c  o  innym  tego 
rodzaja  zakladzie  tak  8i$  wyra^a:  „Wiedz  i  b^t  prze* 
konany,  te  bynajmni^j  nie  przesadzam,  kiedy  ci  o6wiad- 
czam ,  4e  wolalbym  przela6  polow§  krwi  mojdj,  nii  kro- 
kiem  postal  w  t^m  miejscn  bezecn^m.  Z  najgl^bsz^  bo>  . 
ledci^  patrzalem  tani  nieraz  oa  takie  wy  wracanie  rzeczy 
najdwiQtszych ,  4e  mi  si^  zdalo  niepodobiei&stwein ,  aieby 
professorowie   przywodz^cy   w  t6j    szataAski^j    robode, 
mogli  by6  wyznawcami  Jeznsa  Chrystusa.    Co  da  ze- 
psacia  serC;  co  do  niemoralnodci ,  gdybym  nie  widzia) 
wlasnemi  oczyma  do  jakiego  stopnia  doehodzila,  nigdy- 
bym  temu  nie  uwierzyL    C6i  dopiero  m6wid  o  tezach, 
jakie  tarn  podejmnjii  ^  ^  <^4  powag^  form  teologicznych 
broni^?    W  r^kach   seminaryBt6w  moglei  byl  widziei 
myniebezpieczniejszych  pisarzy,   a  czego  pod  wzgl^em 
niereligijnojici  lab  niemoralnodci  w  ich  dzielach  brake- 
walo,  to  professorowie  dopehiiali  swym  wykladem.   Co 
ci  za6  donoszQ  o  tym  zaUadzie^  to  samo  znaledii  mo- 
iesz  we  wszystkich  tego  rodzaja  szkolach.  Tak  naprzy- 
Uad  w  Pawii  mianowano  rektorem  Seminaryam  gene- 
ralnego  takiego  czlowieka  jak  Tamburini,   otwarty  jan- 
senista,  ktdrego  za  blainierstwa  i  zgorszenia  wyp§dzono 
z  Wenecyi.    Tak  w  Insprack'a  masz  rektorem  takiegoi 
Seminaryam  oslawionego  franc-massona  Albertiniego^  *^). 
W  Bonn ,  jak  powiedzielidmy  wyi^j  y  istnialo  ognisko  te- 
go sprzysi^ienia — tymczasem  slawne  Condliabalam  w  Ems 


'0  Reoneil  13  de  lUolata.  bdges. 


—    297    — 

mechc^c  sif  wprost  odwiadozyiS  przeciw  Seminaryom  bi- 
flknpini;  wzjrwa  mtodzieii  ksztatcqc^  sif  na  duchownych^ 
aieby  si^  adawala  na  nauki  teologiczne  do  Bonn,  gdzie 
umiejftnodci  teologiczne  miafy  si$  niby  wznie66  do  wyso- 
kiego  stopnia  doskonalotei.  Natarainie,  klerykom  tego  tyl- 
ko  byto  potrzeba,  tfaimnie  wi^c  cisn^li  si§  na  wyUad  uni- 
wersytecki,  a  oMnieni  pochodni^  illaminizma,  tracili  do 
8zcz§ta  wiar^  w  chryelyanizm  i  uczyli  Bi§,  jak  to  trzeba 
meiodycznie  i  poboznie  walczy6  przeciw  koiiciolowi  i  po- 
zytywn^j  stronie  religii.  W  Bawaryi  bIowo  w  slowo  to4 
samo  8i§  dzialo.  Najznakomitszymi  professorami  teologii 
byli  tarn  ladzie  tacy  jak  Bacbner;  Miebl,  Grnnderode  i 
Salat;  zwijjcy  sig  legionem  na  wyt^pienie  wszystkich  Tf- 
Ugii  i  vaymordowame  wszystkich  ksi^zy,  I  kt6i  po  tem 
wszystki^m  dziwiiS  si§  bgdziO;  ie  aby  odpowiedzie6  na 
przeszb  11,000  pamflet6w  bezboinych  w  owym  czasie 
rozrznconych,  zaledwie  w6wczas  kilku  znalazio  8i§  ksifiy? 
Powi6  kto,  ie  sig  to  dzialo  w  chwilach  powszechn^j  nie- 
wiaxy,  ie  Big  to  stalo  w  dwczas  kiedy  wszystkie  nni- 
wersyteta  by}y  wzglgdem  koAciola  na  stanowisku  czysto 
zaczepn^m,  na  stanowisku  waiki? 

Pozwalamy  na  to,  ie  dzisiaj  s%  na  inn^m  stanowiskn, — 
pozwalamy  nie  z  zupehiego  przekonania,  jakoby  tak  w  sa- 
m^j  rzeczy  bylo,  ale  dla  przekonania ,  t^  ehodby  tak  byb, 
wplyw  przeciei  uniwersytetdw  na  jseminarya  nie  bylby  dla 
tego  mni^j  niepokoj^ey.  Pozwalamy,  powtarzam,  na  to. 
Et62  nas  jednak  zapewni,  2e  to  stanowisko-za  lat  kilka 
zn4w  8i§  nie  odmieni?  Eo6ci61  t^j  rgkojmi  wcale  nie 
posiada,  bo  nniwersyteta  jego  kontroli  nie  przyjmnjq, 
a  chociai  prawo  kontroli  przyznaje  mu  konkordat,  to 
rzecz  ai  nadto  jaena,  ±^  prawo  to  nigdy  kodciotowi  ta- 
ki^j  wiadzy  nie  daje,  jak^  on  posiada  w  moc  swoj^j 
boski^j  instytncyi  nad  szkolami  li  duchownemi ,  a  przeto 
tAt  nigdy  dostatecznie  zapewhid  go  nie  zdola  o  duchn 
nanczycielstwa  nniwersyteckiego.  Co  innego  bowiem  jest 


—    29»    — 

modz  dozorawae\  a  oo  uxn^fo  twarzye,  mrzt^kac  i  mieo 
vylqeznie  pod  suxrim  kierunkiem.  To  dnigie  posiadi^ 
biskupi  wzgl^dem  8emiiiai76w  w  moc  swego  Awi^tego 
poBlaDnictwa,  wmoc  obowi^skn,  wmoc  powszechnego 
prawa  koscida  i  posiadaj^  w  doskonatij  pefaioici  — 
pierwsze  zail  mog^  posiadai  i  posiadig^  dzisiaj  w  ska- 
tek  Bzlachetn^j  milotoi  katolickiego  Monarehy  dla  Ko* 
6cida  —  ale  mogli  by  tit  i  nie  poBiadad  —  w  kaidym 
za6  razie  bylby  to  doz6r  i  tylko  dozdr. 


XI. 

Z  wst^pieniem  na  iron  cesarski  Leopolda,  straazna  ta 
robota  ttystematycznego  niszczeaia  instytacyi  katolickich 
ustala  y  a  z  niq  t^  znikly  i  seminaiya  jeneralne.  Ce- 
sarz  ten  bior%c  w  swe  r§ce  rz%dy  rozlegt^j  monarehii, 
zaraz  to  na  W8t§pie  poj^l,  jak  coraz  wi^kszemi  niebez- 
pieezefistwy  szkoly  te  i  KoiSiciolom  i  Pa^Btwu  grozUy. 
Sam  wiQC  zni6sl  je  bez  dhigiego  namysla  i  poledwszy 
bisknpom,  aby  jak  najpr^z^j  dawne  seminarya  dyeoe- 
zalne  poprzywracaU ,  pomoe  im  swoj^  w  dokonaniu  te- 
go  dzieta  ofiarowal.  Bawarya  poszte  zaraz  w  Alady  Ce- 
sarstwa  —  Pruasy  o  wiele  pdi^ni^  i  to  nie  wszQdae. 

To  bolesne  do6wiadc%^ie ,  tyin^J  podobno  vit  wszel- 
kie  rozumowiuue  dowiodto^  jak  wielkiij  s^  wagi  i  jak 
s^  nieodzowne  seminaiya  dyecezalne,  takie,  jakiemi  by6 
winny  w  moc  dekretu  Soboni  Tiydenokiego.  Dla  togo 
tik  wszystkie  prawie  konkordaty  jak  mgwyra^^  opi* 
siy^  rozporz%dzenia  do1ycz%ce  ^:ekcyi  seminary6w  w  ka- 
idij  dyecezyi  i  jak  nsgdobitni^j  gwaninti\|%  prawa  bi- 
sknpdw  w  ieh  zarz^dzie  tak  dachownym  jak  doczesnym. 
Nie  m6wi%c  jni  o  konkordacie  bawarskim  z  r.  1817, 
kt6iy  w  przedmiocie  aeminaiydw  tak  doUadnie  oznacza 
ich  stanowiako  ca^sto-kotoieliie  ^  mamy  w  t^  mierze  dzi* 


—    8fi»    — 

wme  pisbMi  odpowiedi  Piusa^ltni  do  ksi^i^t  oaemidekieli 
zgrpnuiLdzonych  w  Frankfturoie  oad  Menem ,  na  ich  praed- 
stawienie  w  przedmiocie  interesdw  katolickicb.  W  przed- 
stawienin  Mm  obok  Qznania,  it  seminaiya  bQdi|c  szko- 
lami  dachowie&stwa;  stanowi^  cz^6  dopefauaji^c^  Eo- 
6eiola  katolickiego^  byly  przeciei  wyraienia  dowodz^oe 
it  ksiiitf  ta  niemieccy  sostawali  jeszoze  w  bl^dzie  co  do 
iob  rzeczywist^j  natiuy.  Pias  Vn  ostrzegaj^c  ich  z  t^ 
strosy,  przypomnif^  bardzo  dobitnie ,  ie  ka^^  dyecezya 
powinna  mie<i  seminarynm ,  kt6reby  ksztalctto  na  dncho- 
wnych  odpowiedni^  liczbQ  indymda6w  od  jak  najpier- 
wszdj  miododci.  Oto  jest  gldwny  ust^p  m  odpowiedzi : 
^Kiedy  skonfederowani  ksi^^ta  przypaszczaj^  potrzebf 
seminajydw  w  kaid^j  dyecezyi  ich  palistw^  Papiei  z  sw^j 
sb'ony  czige  si^  obowi^zanym  przypomniei  im,  2e  se- 
minarya  te  iatniei  inaez^j  nie  mog%,  jak  tylko  arz%- 
dzone  wedlag  wzora ,  ktdry  w  lym  celn  przepisal  Sob6r 
Tiydeneki,  a  kt6rego  istotn%  poiyteoznodd  dla  Eodciola 
wykiusalo  trzechwiekowe  dodwiadczenie.  Dla  tego  to, 
Jego  Swi§tobliwoAi  ofiwiadeza,  it  jego  najnsilniejszdm 
tyozeniem  jest;  aieby  w  myti  rozporz^dzenia  Sobom 
kaida  dyecezya  piiala  swe  osobne  seminarynm;  bo  je- 
toll  Sobdr  zezwala  na  zgiomadz^e  mlodzieiy  z  kilku 
dyecezyj  w  jedn6m  seminaiyum ,  to  tylko  w  przypadkn 
zfipeln^  niemotooAci  posiadania  seminarynm  calkiem 
Qftobnego  i  tylko  dot^d,  dop6kiby  przeszkoda  rzeozywi- 
8ta  trwida.  Przeto  Jego  Swigtobliwoiii  poehlebia  sobie, 
it  jsgromadzeni  Esi^Qta  nieomieszkaja  z  maj^tkdw  ko« 
teielnych  obecnie  w  ich  r^kn  zostajijeycfa ,  do  trzeeh  se* 
minaiydW;  o  ktdrych  mowa  w  ustQpie  IVtym  deklaracyi, 
ddda^  jeszcze  dwa  dla  dyecezyj  takowych  jeszcze  nie 
pofiadiU^oyeh". 

Oj^eo  iwifty  bronii^  si^  przedw  projektowanym  ae- 
ipinigyom  zbiorowym,  widoeznie  n^jwi^j  obawia  %iq 
tego,  ftteby  w  nieh  iywiol  naokowoAci  nie  przem6gt  i 


—    300    — 

nie  przythimil  naczeln^j  nofrili;  to  jest  wychowania  czy- 
sto  i  silnie  dachownego,  i  aby  tym  sposobem  nie  pod- 
da}  ich  znowu  pod  wplyw  instytucyi  czysto  naukow6j. 
Dowodzi  tego  reszta  listU;  w  kt6r^j  ci%gl6  jest  mowa 
o  nanczycielstwie  wewn^trzn^m ,  a  kt6r6j  ponii^j  do- 
tkniemy.  Bnlla  t6i  z  16  sierpnia  1821  roku  do  prowin- 
cyj  nadreAskich  przepisuje,  aieby  seminarya  dyecezalne 
zakladane  i  urzi^dzane  byfy  w  my6I  Sobora  pod  tcyiq-^ 
cznq  toladzq  i  zarzqdem  biskupow  i  aby  liczba  przyjmo- 
wanych  odpowiedni^  byla  potrzebom  dyecezyj,  przez 
naczelnik6w  tychie  dyecezyj  uznanym.  Na  pi$6  dyece- 
zyj, cztery  posiadi^  seminarya.  Pius  Vn  poleca^  aby 
pi^ta  starala  siQ  m\e6  takowe  bezzwlocznie.  Bulla  roz- 
graniczenia  dyecezyj  Hanowerskich  z  7  kwietnia  1824  r. 
przepisuje  wyrainiC;  aieby  biskupi  Osnabrttck  i  Hildes- 
heim  posiadali  wlasne  i  przez  samych  siebie  rz^dzone 
seminarya.  Wszakie  z  konkordatdw  6wczesnych  taden 
tak  dobitnie  nie  wypowiadal  rozporz^zeti  seminary6w, 
jak  konkordat  zawarty  w  r.  1827  mi§dzy  Stolic%  6wi§t4 
a  Niderlandami.  W  bulli  Quod  Jam  diu  wydan^j  z  po- 
wodu  tego  konkordatn  przez  Leona  Xn,  opisane  jest 
jak  niywyraini^j  wszys&o  co  tylko  potrzebn^m  bylo, 
aby  wpoii  to  przekonanie ,  ie  seminarya  nie  cierpi^  2a- 
dnego  obcego  wplywn,  ale  jedynie  i  wyl^cznie  zosta- 
wa<i  winny  w  r^ku  biskup6w.  y^Enim  veroy  pisze  ten 
nPapieJi,  boni  ac  strenui  in  Vinea  Domini  operarH  non 
^nascuntur  sed  fitmt,  ui  autem  fiant^  ad  Episcoporum 
y^solerUam^  industriamque  perlinet*^.  Dal6j  zad  mdwiqc 
0  zai-z^dzie  wewn^trznym  w  seminaryach,  tak  si§  m^j- 
raia:  ,»Go  sif  dotyczy  nauk^  kamoAci;  wychowywania  i 
zarz^du,  to  wszystko  zostawa6  ma  pod  wladz^  miej- 
scowych  biskup6w,  ^szystko  przez  nich  wedhig  przepi- 
s6w  kanonicznych  wykonywane  by<i  ma.  A  przeto,  ja- 
kie  ksii^ki  mig^  by6  uiywane,  kto  ma  byd  przy|$ty, 
kto  wydalony,  kto  wybrany  na  rektora  i  professor6w, 


—    801    — 

kto  z  nich  od  sprawowania  ura^du;  dozorowania  lab 
nauczania  oddalony,  o  t^m  wszystki^m  biskapi  sami 
rozs^dzai  i  8tanowi6  maj^.'' 


xu. 

Z  tego  CO  sif  dot^d  powiedzialo  widzimy,  ii  6w  de- 
kret  zasadiiiczy  Soboni  Tiydenckiego  co  do  seminaiydw 
gldwnie  polega  w  rozamienin  Kodciola  na  owij  aatono- 
mii  biskupdw,  kt5ra  nietylko  te  nieznosi  obcego  pra- 
wodawstwa  i  obc^j  administracyi ,  ale  nawet  ^adnego 
obcego  nieprzyjmuje  wplywu.  Akta  synoddw  prowincy- 
abych;  niczem  niepokonany  op6r  tak  Stolicy  Swi^t^j 
jak  i  WBzystkich  gorliwszych  bisknpdw  stawiany  nie- 
przerwanie  przeciw  seminaryom  jeneralnym,  nakoniec 
domagania  sig  Stolicy  Swi^t^j  we  wszystkicb  prawie 
pds&nieJBzych  konkordatacb ,  i  balle  papiezkie  konkorda- 
tami  temi  lab  tdi  tylko  samym  w  m  mierze  sposobem 
widzenia  Stolicy  ^wi^t^j  wywolane,  dowodz^  jak  naj- 
oczywidci^j,  ie  setninarya  tworz%  cz§d6  iywotn^  i  nie- 
zb^dnq  w  akladzie  dyecezalnym  i  te  wszelki  system 
wycbowania  klerykalaego ,  wszelka  zmiana,  lab  popra- 
wa  w  naaczycielstwie  dachownych,  wymaga  8zk6l  ca)- 
kiem  dachownych  z  osobnem  aposaieniem,  administra- 
cy^^  form^  koUegialn^  i  z  jak  najzupehiiejsz^  w  ich 
zarz%dzie  niezaleinodci^  biskupdw.  Co  do  t6j  ostatnidj, 
Rzym  tak  dalece  stal  o  ni%  zawsze  i  stoi^  te  w  iadnym 
wypadka  choi&by  tei  czasowo  najkorzystniejszym  dla 
seminarydWy  na  wyj^cie  takowych  z  pod  jarysdykcyi 
wladciwych  biskap6W;  lab  na  jakiekolwiek  b%d^  ogra- 
niczenie  t^j  jarysdykcyi  przez  obee  wdanie  si^  lab 
wplywy  niepozwalal,  i  niepozwala.  Sam  biskap  niemoie 
na  to  ograniczenie  swojego  wplywa  bezpodredniego  na 
seminarya  i  bw6j   wbtdzy  wyplywaj^^j   z  prawa  po- 


—    903    — 

wmeohnego  kofeielnego  zezwoli<i,  bez  popnednieg^d  znie* 
sienia  si§  z  Stolic^  l^wi^t^  i  bez  jij  uznania  to  wplyw 
przybrany  przedstawia  rzeczywiste  korzyAci^  a  i  to  w  ten 
spos6b,  toby  wola  nast^pcy  w  skutek  uUada  poprzed- 
nika  niczem  kr^powan^  niebyla.  Przeciei  tu  niema 
mowy  o  wplywach  instytucyi  6wiecki6j ,  jak^  jest  uni- 
wersytet,  bo  wplywy  takie  nigdy  on^j  raeczjrwist^j  ko- 
rzydci  nieprzedstawiaj^,  ale  owBzem  zawsze  si$  rzeczy- 
wi8t%  szkod^  seminarydw  kotczs^  Mdwi^o  o  wplywaeh 
podrednich  i  dobrowolnie  przez  bi8knp6w  za  zezwole* 
niem  Stolicy  ^wift^j  przyjmowanycb ,  mamy  na  myAli 
Zakony  Inb  Zgromadzenia  w  wychowania  klera  po  se- 
minaryacb  uiywane.  Ot6i  wi§c,  wszyscy  prawie  kano^ 
oidci  zgadza]%  siQ  na  to,  to  aby  nil^ycie  zakonnikdw^  do 
wychowania  seminarystdw  mogto  by6  prawne  i  w  duekm 
dekretu  zasadniczego  o  seminaryach;  zezwolenie  Stolicy 
Swi§t6j  jest  w  t^j  mierze  nieodzowne  jako  waninek  es- 
sencyonalny.  Mn6stwo  na  to  mamy  dowoddw  w  decy- 
zyach  swi^t^j  Kongregacyi  Koncyliam ,  przez  ktdre  Rzym 
odpowiada  na  tego  rodzajn  biskupie  przedstawienia.  Tak 
kiedy  naprzyklad  w  r.  1714^  jeden  z  bisknpdw  wloskich 
chcial  powierzyd  zarz^  dnchowny  i  materyalny  swego 
seminarynm  ojcom  Doktrynarzom  pro  tempore  i  to  pod 
swym  nadzorem,  w  ngodzie  przeciei  zawart6j  w  tym 
celn  z  prokuratorem  jeneralnym  tego  zgromadzenia  do- 
dad  musiano  salvo  tamen  beneplacUo  apoetolieo^  a  zapy- 
tana  bezwbcznie  kongregacya  koncyliam ,  zatwierdzt- 
wszy  t§  ngod;  promzorycznie  o  tyle  tylko  na  wprowa^ 
dzenie  ojc6w  zezwolila,  o  ile  by  ieh  bisktp  wlasnyn 
swym  kosztem ,  nie  zad  z  fnnduszdw  seminiuTJskieh  chdat 
ntrzymywad.  Zezwolenie  to  niemni^j  jest  potneebnem 
w  tenczas  nawet,  kiedy  zgromadzenie  m^j^ce  kierowad 
wychowaniem  s^ninaryjskidm  ma  na  to  ogdlne  potwier^ 
dzenie  stolicy  6wi;t6j  y  to  jest  kiedy  mi^dzy  oelami  ja* 
kie  sobie  zaloiylo  i  w  jakich  nznandm  zostalo,  ma  tei 


—    808    — 

i  wyehowanie  klera  po  Bemiaaiyaeh.  Takiem  jest  na- 
pnyblad  Zgromadzenie  AwiQtego  Hieroaima  Emiliana 
xatwierdzone  przez  Piusa  Y;  kt6re  mimo  tego,  wiele  razy 
mialo  byd  niyte  po  seminaryacby  zawsze  potrzebows^o 
oBobnego  zezwolenia  Kongregacyi.  Takiem  jest  Zgro- 
Biadz^ie  Towarzystwa  Jezusowego,  kt6re  mimo  og6l- 
n/Qgo  prawa  ki^x>wania  seminaiyami  ndzielonego  im 
w  bullacb  apostotokioh,  potrzebnje  w  daoym  razie  szcze- 
g^owego  npowatmenia.  Upowai;niema  tego  Btolica  apo- 
stolaka  niezwyUa  odmawia^,  przeciei  udzielaj^c  je  na 
proib§  w  ugodf  wchodz^eych  stron  zawsze  dodaje  za- 
fltrzetenie,  aby  seminarynm  nieprzestawafo  dla  tego  ist- 
nied  pod  opiek%  dozorem  i  zarzqdem  bisknpim:  sub  par 
trodmOy  protectUme  et  subiecUone  Episcopi.  Ogdlne  bowiem* 
apowainienie,  jakie  w  t^j  mierze  Stolica  l^wi^ta  adziela 
pewnym  Zgromadzeniom  w  chwili  kiedy  ich  exystency^ 
potwierdza  iadnego  jeszcze  niedaje  im  prawa ;  ale  zna-' 
czy  tylko,  ie  eel  g}6wny,  ktdry  sobie  owo  zgromadze- 
nie zaktada  i  regala  jak%  sobie  przepisuje  nieprzeszka- 
dza  im  w  razie  uznandj  potrzeby  zajmowad  si§  wycho- 
waniem  po  seminaryach.  Ale  to  rozwi^zuje  tylko  kwe- 
sty^  zdolno6eiy  moiebnodei;  obok  czego  tmdnodd  ze 
strony  samyehie  seminarydw  zostaje  jak  byla  nieroz- 
wi%zan%  ti^  ie  niemoina  }eszcze  dla  tego  odstqpid  za- 
rz%dii  8eminary6w  j'akimb^di  zgromadzeniom  zakonnym 
bez  nadwer^ienia  nstawy  zasadniczdj  Sobom  powsze- 
ehnego.  Xiedy  bowi^m  jakied  zgromadzenie  Zakonn  bie- 
rze  w  posiadanie  seminaiynm,  zawsze  sobie  rezerwnje 
prawo  dowolnego  mianowania  rektora  i  professor6w  i 
dowolnego  tyebie  odwolania.  Tymczasem^  bisknp  nie- 
moie  zobowi^zywad  swoieh  nast^pcdw  z  nadwer^ieniem 
idi  praw  i  wolnego  tychie  wykonywania,  a  takiem 
wladnie  prawem  jest  nominaeya  rektora  i  professordw 
winnych  zostawad  pod  znpefai^  zale^o6ciq  ordynariatn. 
Prawo,  jak  si^  rz^o,  jest  w  tym  wzgl^dzie  powazechne 


—    304    — 

zawyrokowane  przez  Sob6r,  potwierdzone  w  mndstwie 
konstytncyj  apostolskich  i  konkordat6w;  poniewai  zaA 
od  praw  powszechnych  nikt  inny  niema  wladzy  dyspen^ 
sowac  jeno  sam  papie:^  j  pi*zeto  bez  jego  zezwolenia  bi- 
skup  niemoie  przeciw  temu  prawn  ustQpowa6  swego 
seminaryam  zakonnikom.  Samo  nawet  czasowe  takk 
ostqpienie  zdaje  sif  ie  niezmienia  stanu  rzeczy,  bo  cho6- 
by  nawet  bisknp  m6gl  odstapid  na  czas  swego  ordyna- 
ryatn  praw  jakie  mn  przyslni^ajq  wzgl^dem  seminaiydw^ 
to  przeciet  niemote  pomin^iS  praw  komissyi  kanoniczn^j , 
maj^c^j  takj^e  w  wyborze  rektora  i  profe8Sor6w  sw6j 
glos  doradzezy;  za  kt6rym  wprawdzie  moie  bisknp  nie 
p6jdc,  ale  ktorego  pod  niewa^nodci^  nominacyi  zasiQgad 
*je8t  obowi^zany.  Takie  postQpowanie  r6wnie  samychie 
bisknp6w  jak  i  Rzymu  rzecz  nasz^  nader  wyrainie  po* 
twierdza.  Dod(i  tutaj  wspomniec  dwa  fakta,  jeden  zaszly 
w  roku  1780  w  Polsce,  drugi  za  Pinsa  IV  w  Rzymie. 
Eiedy  biskup  Chelmski  obrz^dkn  mskiegO;  zaloiywszy 
seminaryum  chcia}  je  powierzy<S  Bazylianom  i  dopraszat 
siQ  0  zezwolenie  na  to  Rzymu  ^  stolica  dwi§ta  ze  wzgl^- 
du  na  rzeczywistq  potrzeb§  ch^tnie  zezwolila  z  zastrze* 
ieniem  jednak  wyra^nem^  te  si^  w  t^j  mierze  nast^p- 
com  poboinego  zalotyciela  zupeba  wolnod6  zostawia 
utrzyma^  Bazylian^w^  lub  im  iei  seminarjnam  odebra6. 
Tot  samO;  kiedy  Pius  IV  oddawat  w  Rzymie  semina- 
ryum Towarzystwu  Jezusowemu^  wladz^  i  zarz%d  w  tem- 
ie  seminaryum  raz  na  zawsze  Eanlynatowi  Wikaremn 
jak  najzupelni^j  rezerwowal 

Dla  czego  tak  skrz^tnie  te  wszystkie  szezegdly  przy- 
taczamy?  Idzie  nam  o  to,  aieby  wykazad,  jak  d^lece 
est  to  w  duchu  kodciola,  aieby  wladza  bisknpia  nad 
seminaryami  byla  zawsze  calkowit^,  bezpodrednii|  ia- 
dnym  obcym  wplywem  niekr^powan^.  Ot6i,  jeieli  Ko- 
dci6}  tak  jest  ostroiny  i  okre61aj%cy  dzialanie  zgroma- 
dzeA  zakonnych  pod  wzgl^dem  wychowania  seminaryj- 


—    306    — 

sfciego^  jakkolwiek  do  wychowania  tego  przez  ogdhie 
zatwierdzenie  upowatnioDych ,  jeieli6  siq  obawia  wply- 
wdw  swych  wlasnych  instytucyj  i  zapobiega,  aby  w  ni- 
C3Gem  antonomii  biskupi^j  w  zarz^dzaniu  i  nauczyciel- 
stwie  seminary^w  nienadwer§ia}y;  c62  dopiero  m6wi<i  o 
wplywaeh  nniwersyteckich  niczem  nienpowaiaioDych  i 
na  niczem  nieopartych? 


XIII. 

Na  zapytanie  co  o  tem  trzyma6,  Stolica  l^wiQta  jak 
nigwyra^ni^j  Bama  odpowiada.  Maniy  w  tym  przedmio- 
cie  dwa  doktunenta.  Jeden  stanowi  odpowiedi  Piusa  YTI 
z  r.  1819  na  przedstawieoie  zkonfederowanycb  ksi^^t 
niemieckich;  drugim  zad  jest  bulla  Ijeona  XII. 

Otdt  Pius  VII  tak  si^  wyraia: 

„Co  niy.wi9c6j  zwraca  uwag§  Stolicy  Swi§t6j,  to  po- 
8ta6  jak%by  chciano  nada(i  seminaryom  b^d^cym  za- 
WBze  przedmiotem  najwy^sz^j  troskliwodci  kodciola. 
Z  oBtatni^o  ustQpu  artykulu  4go  Jego  Swi^tobliwod^  wi- 
dzi  y  ze  jeBt  zamiar  atworzenia  dla  seminary6w  nanezy- 
cielBtwa  w  aniwersytetacb.  W  takim  razie  do  semina- 
ry6w  przyjmowanoby  tylko  mlodziei  jnt  doroslq,  kt6ra 
nko&czywszy  nauki  teologiczne  na  wydziale  uniwersy- 
teckim  wst^powalaby  na  jakid  czas  do  seminarynm  je- 
dynie  w  eeln  nabycia  praktyki  do  spehienia  dwigtycb 
obowi^k6w  kaptaftstwa^  w  cela  obznajomienia  siq  z  ze- 
wnftrzn%  strong  obowi^zkdw  pasterskicb,  z  litargi^  i 
tym  podobnemi  rzeczami.  W  tem  roznmienia  rzeczy 
atwierdza  Ojca  Awi^tego  artyknl  6ty,  w  kt6rym  jest  tyl- 
ko mowa  0  nominaeyi  rektora  przyslniaj^cdj  bisknpom, 
ale  0  professorach  niema  iadnij  wzmianki.  Jednakie^ 
takiego  arz%dzenia  Jego  iwi^tobliwo6(&  niem6g}by  po- 

20 


—    306    — 

twierdzid  ^*)  To  si§  gprzeciwia  przepisom  sab&ru  TtydiefU 
ckiegOy  rowrtie  jak  i  celowi,  ktdrjf  sobie  Komol  w  urzq- 
dzeniu  seminaryow  zaklada.  Sob6r  Trydeocki  mdwi^  o 
seminaryach ,  stanowi  na  sessyi  23,  4e  w  nich  ma  byi 
utriymywan^,  wychowywan^  religijnie  i  6wiczon%  w  u- 
miej§tnoSciach  duchownych  pewna  liczba  chlopc6w  (cer- 
turn  puerorum  numerum).  Co  za§  do  celu,  jaki  sobie 
Ko6ci6l  w  seminaryach  zaklada  jest  nim  wychowaoie 
od  jak  najpierwsz6j  mlodoSci  tych,  kt6rzyby  si§  chcieli 
pofiwiecid  na  slu4b§  boi^,  oraz  usposobienie  ich  do  cndt 
stanu  kaplaAskiego  i  wyksztalcenie  w  nmiej§tnoSciach 
6wi§tych  pod  dozorem  biskupdw  i  wyl^cznq  od  nich 
zaleinoSci%.  Jeieli  w  panstwach  nawet  katolickich  nie- 
mieckich  wcisn§ly  si§  pod  tym  wzgl§dem  jakied  nada- 
iycia,  iadn^  miarfj  niemoina  tego  zarzuca6  lab  przyta- 
cza6  Stolicy  Swi§tej ,  kt6ra  nietylko ,  4e  ich  nigdy  nieu- 
znala  i  niepotwierdzila,  ale  owszem  zawsze  je  pot^pia. 
To  bowiem,  4e  jakowed  naduiycie  ustalilo  8i§  w  paA- 
stwie  katolickiem,  niedowodzi  jeszcze  bynajmni6j  i  w  4a- 
den  spos6b  rozumnie  dowodzic  niemo4e,  jakoby  Stolica 
SwiQta  nada4ycie  to  uznala  i  potwierdzila.  Stan  zad  n- 
padku  duchowie^stwa  w  Niemczech  jest  wedle  zdania 
Jego  dwi%tobliwodci ,  r6wnie  jak  wedlug  zdania  bisku- 
p6w  skutkiem  nadu4y6  jakich  sobie  pozwolono  wzglg- 
dem  seminary 6 W;  a  zwlaszcza  tez  w  lemy  iz  do  semina- 
rydw  tych  tylko  przypmzczajq  ^  ktorzy  skonczyli  nauki 
teologiczne  w  uniwersyietach^  gdzie  do  zbyt  wielki6j  przy- 
vykli  wolno6ci  i  przesi^kli  najniebezpieczniejszemi  za- 
ggdami.  Trzebaby  zapelnie  nieznac  ludzki^j  natury,  a4e- 
by  temu  uwierzyc,  i4  w  czasach  tak  zepsutych  jak  obe- 
0ie,  miodzie4  ja4  dojrzala  mogla  sig  w  kilka  miesi^- 
eiM^h  wdro4y6  w  cnoty  wladciwe  stanowi  kapla&skiema. 


'*)  Prosimy  awaiac,  ie  ta  idxie  o  jedynie  moietay  stosiuek  se-^ 
pijiary6w  do  uniwersytetdw. 


—    307    — 

skoipo  w  tjreh  cnotach  niebyfat  od  dzieciAstwa  (Swiczon% 
i  umacniaD^.  Go  najtradniejsze  do  nwierzcnia;  to  ±ehj 
Indzie  mlodzi  jnf.  doro61i  i  przesi^kli  maksTmami  sprze- 
ezDemi  z  powolaniem  do  kaptai^stwa  mogli  wr6ci6  na 
diogQ  zasad  surow^j  moralnoAci  i  to  jeszcze  w  tak  kr6t- 
kim  czasie.^ 

W  dalszym  ci^gu  t^j  odpowiedzi  Pius  VII  z  uwagi 
na  wyraione  trudnoilci  i  niebezpieczenstwa  nalega  sil- 
nie,  aieby  seminarya  w  mySl  Soboru  powszechnego 
nualy  swoje  wlasne  nanczycielstwo  pod  wyl^cznym  kie- 
mnkiem  biskup6w,  do  kt^rych  z  prawa  boskiego  przy- 
nale^y  nancza6  powierzonych  sobie  wiernych  b%di  przez 
samych  siebie^  b%d£  przez  kaplan6w  swego  wyboru^  a 
to  zsA  nietylko  w  katechizmach  i  kazaniacb  dia  ludn, 
ale  te£  i  w  ksztalcenin  na  dachownycb.  Wypowiada 
dal6j ,  te  CO  do  wladzy  wybierania  profes8or6w  do  nau- 
ezania  seminaryst6w ,  takow^  wedlug  zasad  katolickich 
sam  tylko  biskup  posiada  i  2e  w  wykonaniu  t^j  wladzy 
nikt  go  niemoie  ograniczac^  ani  mu  swoich  wp}yw6w 
narzncad.  Przypomina  zbyt  6wie2e  i  znane  fakta  dowo- 
dz^e,  jak  wplywy  nauczycielstwa  uniwersyteckiego  ss) 
dla  kosciola  niebezpieczne  i  odwohij^c  siQ  do  prawowier- 
nodci  zgromadzonyeh  panaj^cych  zapytuje,  ezy  podo- 
biefistwem  jest,  aieby  On,  Glowa  iCodciola  m6g\  obo- 
jftnie  cierpie6;  iihj  mlodziel:  maj%ca  stanowi6  nadzie- 
je  Eodciola  miala  8i§  ksztalciii  w  umiej^tnodeiach  Swi^- 
tych  po  uniwersytetach  ai  nadto  znanych  z  swych  uspo- 
sobiei!!  dla  katolicyzmn,  zamiast  w  seminaryach  pod  ci^* 
glym  nadzorem  bisknpdw.  Koi^czi^c  zad  tak  si§  wyraia: 
nJego  Awi^tobliwodd  rdwnie  jak  biskupi  niemo^e  iadn^j 
pokiadad  nadziei  w  zapewnieniach ;  ie  na  professor6w 
teologii  w  nniwersytecie  ci  tylko  b§dq  przypuszczani, 
ktdiym  biskup  udzieli  8w6j  certyfikat,  ani  tei  niema  8i$ 
ezego  spodziewaii  po  prawie  nadzorn,  kt6re  deklaracya 
artykidem  6  zostawia  biskuponi;  i&by  w  szkolach  kato- 

20* 


—    368    — 

lickich  nic  takiego  nienauczano,  coby  8i§  czystodci  wiaiy 
i  nauki  katolicki^j  Bprzeciwialo.  Jego  dwi^tobliwot^^ 
w  tych  zapewnieniach  nic  takiego  niewidzi  coby  moglo 
gwarantowac  prawowierno§<i  nauczycielstwa.  To  albo- 
wieni;  CO  sig  dzieje  za  dni  naszych,  to  jest,  ie  mimo 
powtarzaDych  reklamacyj  Ojca  6wi§tego  wci%i  przeciei 
po  nniwersytetach  katolickich  w  Niemczech  ivykladajq 
si;  nauki  z  dachem  katolicyzmu  niezgodnC;  najoczywist- 
szym  jest  dowodeni;  ie  dw  nadzor  zapewniany  biskupam 
wzgl§dem  professorow^  jest  iylko  czczem  toffrazemem,  nie- 
wiodqcem  do  iadnego  reztdlatu  i  bromq^  kior^  bishupi 
przy  nqjlepszych  nawet  intencyach  uzyc  nie  mogq, 

Slowa  te  a:^  nadto  s^  jasne  wi^c  niepotrzebnj^  ^- 
dnego  kommentarza^  zatem  kiedydmy  jut  widzieli  jak 
Swi^ta  Stolica  w  odIeg}ych  krajach  broni  seminaiydw 
dyecezalnycb  od  wplyw6w  nauczycielstwa  uniwersyte- 
ckiego,  zobaczmy  teraz  jak  si^  na  te  wplywy  zapatraje 
u  siebie. 

W  tym  celu  przejdimy  do  buUi  Lieona  XII. 

Bulla  ta,  zaczynajqca  si^  od  s}6w:  QMod  ditma  sa- 
pienlia^  poddaje  w  Paftstwie  koicielnem,  wszystkie  nni- 
wersyteta;  wszystkie  szkoly  publiczne  i  prywatne  oraz 
kollegia  pod  najwyisz^  kontrollQ  i  doz6r  ustanowion^ 
w  tym  celu  Eongfegacyi  Nauk.  Leon  Xn  reorganizig^c 
w  ten  spos6b  nauczycielstwo  publiczne  w  sw6m  paA- 
stwie  nie  wystgpuje  przeciei  w  charakterze  wladcy  do- 
czesnego  ,  ale  wykonywige  boskie  poslannictwo  wzglf- 
dem  nauczycielstwa  w  powszechnodci ;  jako  glowa  ko- 
dciola.  Ustanowiona  kongregacya  nauk  sklada  si^  z  sa- 
mych  prawie  kardynalow  i  biskup6W;  a  opr6cz  wladay 
nieograniczonego  dozorowania  posiada  wzgl^dem  nauczy- 
cielstwa publicznego  wladz^  prawodawcz^  i  s^downicz^ 
Powtdre,  wspomniona  bulla  d%je  biskupom  jak  najobszer- 
niejsze  prawo  kierowania  nauczycielstwem  w  uniwersy- 
tetach  i  szkokcL  Oni  z  prawa  s^  kanclerzami  uniwer- 


—    309    — 

sytetdw^  oni  z  obowi^zkn  czawa6  maj^  nad  zachowa- 
niem  naleiytego  porz^dkn  y  oni  s^  wykonawcami  nstaw; 
wszystkie  zdroinodci  i  wyst^pki  zaszle  w  zakresie  nni- 
wersyteckim  oni  sqdz^  i  wyroknj^  Wyb6r  professordW; 
adzielanie  stopni  do  nich  naleiy.  Tot  samo  co  do  szk6l 
pnblicznych.  W  moc  tytain  Xni  bnlli^  oni  stanowi^  o 
wszystkiem  co  si^  dotyczy  zakladania  8zk6l:;  a  ze  wszy- 
sikiego,  CO  byJo  w  zwiazkn  z  wiar^  i  obyczajami  powin- 
no  im  by6  skladane  przy  ko&ca  roku  o  wszysikich  a- 
czniach  szczegdiowe  sprawozdanie.  Jednem  slowem  bul- 
la ta^  tak  obszem^  wladzQ  nadaje  bisknpom  co  do  szkdl 
i  nniwersytetdw^  tak  silny  zapewnia  im  wplyw^  tak  za- 
bezpiecza  wszelkie  prawa  kodciola  we  wzgl^dzie  nan- 
czycielstwa  i  ich  6cisle  wykonanie,  tt  ani  sobie  wiQc6j 
^czy6;  ani  dal^j  i66  prawie  niepodobna.  Tymczasem 
mimo  tego  wszystkiego,  seminarya  dyecezalne  calkiem 
po  za  nanczycielstwem  6wieckiem  pozostawione,  iadn^j 
inn^j  wladzy;  iadnym  innym  nieulegaj^  wply worn ,  krom 
wladzy  i  wplywu  wlaficiwych  bisknpdw:  His  ardmatiO' 
fUbus  non  teneantur  seminaria  episcopalian  quibus  ut  se- 
cundum Ecelesiae  Canones  Jus  dieani  episcopis  erit  inte- 
grum, 

Zdawaloby  siQ;  2e  przynajmni^j  pomi^dzy  tak  nrzi|- 
dzonemi  uniwersytetami  a  seminaryami  mdglby  istnied 
jakid  Btosnnek;  jakid  punkt  zetkni^cia^  jakid  wzajemny 
wplyw  —  tymczasem  tajs  sama  ustawa,  ktdra  nauczy- 
delstwo  pabliczne  stawia  na  gnincie  czysto-katolickim , 
tai  sama  ustawa  stawia  seminarya  po  za  t^m  nanczy- 
cielstwem, i  po  za  wszelkim  jego  wplywem  a  w  ich 
urz%dzenin  ani  na  jot^  od  przepisn  Boborn  Trydenckiego 
nieodstQpnje. 

Bulla  ta  rozwiQzuje  kwesty^  ostatecznie. 

1^6wko  jeszcze  o  niedogodnoiciach  studi6w  poza  se- 
minar^skicb  i  zakoficzymy. 


—    310    — 


XIV. 


Sob6r  Irydencki  wyrainie  przepisuje,  aieby  nancza- 
Die  kleryk6w  odbywalo  8i§  wewn^trz  Beminaryum:  In 
collegia  erudiendos  retinebit  (Cap.  18.  sess.  23).  To4  sa- 
me zaleca  z  pewnym  przyciskiem  w  ko6cu  dekreta  o 
seminaryach ,  gdzie  dla  ulatwienia  nauczycielstwa  we- 
wn§trznego  wklada  obowisjzek  na  schola8tyk6w  i  innych 
prebendarzy  trudni^cych  8i§  szkolami,  iiby  nauozali  Ue- 
ryk6w  wewn^trz  8eminary6w. 

Dwa  gl6wne  powody,  jeden  dotycz^cy  obyczaj6w,  drh- 
gi  nauki  popierajq  silnie  to  rozporz%dzenie  prawa  po- 

wszechnego. 

A  najprzdd  co  do  obyczajdw. 

Szkoly  publiczne  i  uniwersyteta  mog%  posiada6  pro- 
fessordw  rdwnie  uczonych  jak  cnotliwych  i  poboinych. 
Tego  bynajmni^j  niezaprzeczamy.  Wiadomo  przeciei 
i  nadto  dobrze  wiadomo,  jak  zwykle  mlodziei  semina- 
iTJBka  ucz§8zczaj^ca  na  studya  pnbliczne  wlaSnie  dla 
itgo,  4e  mlodziei,  daleko  jest  sklonni^jszq  i  latwiejsz^ 
do  nai&ladowania  zlych  obyczaj6w  swoich  fiwieckich  to- 
worzyszy,  ich  zbytk6w,  ich  pr64noSci  i  6wiatowego  po- 
st^powania  ni^eli  do  nadladowania  cii6t  i  poboinodci 
professorskich.  W  mlodym  wieku  zwykle  si§  cnota  i  po- 
boinodii  ceni  jak  przymiot  wlaSciwy  wiekowi  dojrzal- 
szemu ,  staroSci ,  a  w  rozpustn^m  iyciu  towarzyszy  zwy- 
kle si§  dostrzega  coS ,  co  dziwnie  zepBUt^j  naturze  sprzy- 
ja  i  CO  upodobanie  latwo  na  dobr^  strong  wythimaczy. 
Widzielifimy  powyi^j,  jak  Bmutno,  jak  okropnie  mlo- 
dziei  seminaryjska  uwolniwszy  8i§  z  pod  oka  przeloio- 
nych  i  dorwawszy  si§  lawki  uniwersytecki^j  z  wolnodci 
swoj^j  korzysta.  Aieby  w  podobnych  warnnkach  wy- 
chowania  moglo  by6  inacz^j,  trzebaby  na  to  zmienid 
xupefaiie  Indzks^  nator^. 


—    311    — 

Powt6re  oo  do  sank. 

Wiadomo,  ±e  stan  kaplaAski  pr6cz  nank  teologicznych 
wymaga  jeszcze  nauki  6piewii,  rabryk,  pisma  dwi^tego, 
czytania  ksi^  dnchownycb;  <iwiczenia  siQ  w  ceremoniach, 
zwlaszcza  sakramentalnych  i  tym  podobnych  przedmio- 
taeby  w  nauozania  kt6rych  professorowie  pablicznie  wy- 
k}adaji|cy  nielylko  dla  seminarzystdw  ale  i  dia  6wie- 
ckich,  wdawa6  si§  ani  chc^  ani  mog^.  Z  drogi^j  strony 
Da  wydziale  akademickim  zwykle  wi§c^j  si^  klerycy 
mnsz^  Btdsowaii  do  potrzcb  ncznidw  6wieckich,  ni^eli  d 
ostatni  do  klerykdw,  a  professorowie  czuj^c  si^  lad^mi 
nmwersyteta  nie  zad  seminarynm,  wyklad^jq  jak  sig  zwy- 
kle wyUada  dla  auditor6w  nie  zsA  dla  seminarzystdw^ 
ktdrzy  obok  sluchania  potrzebuj^  si^  uczy6^  aby  tAt  mo- 
gli  w  Bwoim  czasie  z  calq  pewnodci^  nanczad  innyeb. 
Ktdi  nie  wie,  jak  daleee  teoretyczny  wyklad  uniwersy- 
teta  niedostatecznym  jest  do  naleiytego  wyksztalcenia 
pod  wzgl^dem  teologii  moraln^j  ?  Kto  nie  wie,  jak  roz- 
drobnienie  przedmiotdw  majs^ce  mote  swe  za8t6sowanie 
na  wydzialO;  niedogodn^m  jest,  utrudniaj^c^m  i  ^cby- 
biaj^c^m  celn  w  wyksztalcenia  nmyslowdm  seminary8t6Wy 
dla  kt6ryeh  wszystko  powinnoby  mie6  dcisle  odniesienie 
do.potrzeb  lada^  nad  odwieceniem  ktdrego  i  nmoralnie- 
niem  maj^  w  bliskidj  przyszlodci  jako  kaplani  praco- 
wa6.  Dla  czegoby  si§  naprzyklad  wszyscy  mieli  uczy6 
koniecznie  jgzykdw  orientalnych ,  z  kt6rych  potem  w  za- 
wodzie  parafialnym  iadnego  zast6so wania ;  iadn^j  ko- 
rzyAci  i  kt6rych  si§  zwykle  po  roku  lub  najwi§c6j  kilku 
latach  calkiem  zapomina?  To  moie  niied  swoje  zast6- 
sowanie  w  miejscach  zaraionych  protestantyzmem ,  gdzie 
zamiast  wyklada6  text  6wi§ty,  trzeba  si§  kldeii  o  litery 
i  znaki.  Ale^  w  miejscach  gdzie  Ind  wiemy  potrzebuje 
wydobyd  z  ewangelii  nank^  iycia,  czemnby  racz6j  nie 
wawyczajono  uczni6w  wj6j  czytanie,  nauczanie  i  wyklad 


~    312    — 

praktyczny,  2y wotny,  pozytywny;  na  kt6iym  wtateie  dla 
mnogodci  przedmiotdw  zwykle  zbywa?  Alet  tradno  ie- 
by  moglo  by 6  inacz^j,  gdzie  nank  seminaryjskich  sam 
pasterz  nieurz^dza,  tylko  metoda  uniwersytecka. 

To  tit  gorliwsi  biskupi  nadzwyczaj  rzadko  i  to  tylko 
z  powod6w  oczywist^j  a  niezb^dn^j  koniecznosci  pozwa- 
lali  na  nczQSzczanie  seminarzystdw  na  wykiad  uniwer- 
sytecki.  Taka  pod  tym  wzgl^dem  bywa  obawa^  ie  kie- 
dy  braklo  professordw  z  kaplandw  dwieckich^  ktorzyby 
wewniitrz  seminaryam  naaczali ,  wdwczas  bisknpi  woleli 
npraszad  stolicy  §wi§t^j  o  pozwolenie,  iiby  kiernnek 
nankowy  lub  nawet  calkowily  nad  seminarzystami  m6g\ 
hji  kt^rema  z  zgromadzeti  zakonnych  powierzonym 
nii&eli  seminarzyst6w  po  za  seminarynm  na  stndya  wy- 
sylac  do  uniwersytetu.  Wszystkie  tei  prawie  isynody 
prowincyonalne  wyrainie  na  to  nastaj^,  aieby  kaide 
seminarynm  posiadalo  wlasn^  swoj^  wewn^trzn^  szko- 
}§.  Toi  samo  nakazuj^  decyzye  6wi§t6j  Kongregacyi 
Eoncylium.  Thesaurus  Resolufionwn  dostarcza  znacznq 
liczb§  przyklad6w,  kt6rych  tu  przytoczyi  niepodobna, 
niemni^j  i  bulle  papiezkie.  Benedykt  XIV,  ktorego  nikt 
zapewnie  niepom6wi  o  niecb§6  dla  uniwersytetdw,  win- 
szuje  biskupowi  w  Palermo,  i4  w  seminarinm  swojem 
ustanowil  stndya  wewn§trzne,  slasznie  przekonanym  b§- 
dsjc ,  ii  tym  sposobem  klerycy  z  daleko  wi§ksz%  latwo- 
6ciq  uniknqwszy  wielu  niedogodnoSci  i  rozproszenia  dn- 
cha,  nanki  swoje  wewnqtrz  seminarynm  odbywad  mogli: 
Pro  certo  habens,  majori  cum  facilitate^  nUnorique  incom- 
modo^  ac  mentis  evagatiane ,  facultates  ht^usmodi  in  eodem 
seminario  addiscere  potuisse.  Pius  VII  w  doknmencie  po- 
wy46j  wspomnianym  przytacza  mndstwo  powod6w  prze- 
mawiaj^cych  za  nauczycielstwem  ficiSle  wewngtrznem, 
lekcewaienie  ktdrych  i  pozwalanie  seminarzystom  na  n- 
cz^zczanie  do  akademii  stalo  si^   gldwn^  przyczyni| 


—    313    — 

apadku  dnchowieAstwa  w  Niemczech.  Eonkordat  atawar- 
ty  mifdzy  stolic^  6wiQt%  a  Bawary^  Bilnie  na  to  nastaje, 
toi  samo  konkordat  z  Holandy^  i  inne,  o  kt6rych  wspo- 
minaj^c  Angastyn  Theiner  w  swoj^j  history!  zakladdw 
wychowania  duchownego,  powiada  ii  bisknpi  Niemieccy 
zachQcani  przez  8tolio§  dwi^t^  niczego  nie  zaniechali, 
CO  tyiko  poshii;y6  moglo  do  urzqdzenia  katedr  wewD%trz 
gmachdw  seminaryjskich.  Przytaczamy  tn  caly  ust$p, 
w  kt6rym  nczony  ten  badacz  zach^ca  bisknp6w  Niemiec- 
kich  do  przeprowadzenia  t6j  nieodzowndj  reformy  se- 
mmaiy6w  przez  wply w  uniwersytecki  zepsutych.  —  Oto 
8%  jego  slowa,  kt^remi  rzecz  niniejsz^  kofLCzymy: 

^Dzi^ki  konkordatom ;  bullom  papiezkim  i  nkladom 
zawartym  z  wiela  pannj^cymi,  seminarya  dacbowne  za- 
czynaj^  znown  takiemi  by6,  jakiemi  by6  powinny  i  ja- 
kiemi  od  poczs^tka  byly.  Opieka  i  troskliwod<&  Stoliey  A- 
postolski^j  z  t^j  stroDy  coraz  silni^i  cznd  siQ  daje  i  wy- 
daje  zbawienne  owoce.  Wszakie,  aby  wychowaticy  du- 
chowni  lepi^j  by6  mogli  zabezpieczonymi  od  zarazy  nie- 
religijnodci  i  niemoralnodci  fiwiata,  byloby  zaiste  godn6m 
wasz^j  tro6kIiwo6ci  dzielem,  abydcie  obok  seminarydw 
wielkich  zakladali  tak^e  domy  wychowania  dachowne- 
go  znane  jai  w  dwiecie  katolickim  pod  nazwf|  semina- 
lydw  matych.  Wszakie  zaklady  fe  jedne  jak  i  drugie 
naleiaioby  jak  najzupelni^  oddzielic  od  vniwersytetdw 
a  przyrwjmni^  iak  urzqdziCj '  azeby  niepotrzebowaiy  bye 
z  memi  w  stostmkach  dotqd  istni^qqfch.  Szczeg61ni6j 
tei  byloby  przedmiotem  godnym  waszego  zaj§cia  i  wa- 
8z6j  apostolski^j  troskliwodci  zadosyd  nczynienie  najisto- 
tniejsz^j  i  najiywi^j  cznci  si§  daj^c^j  potrzebie,  aieby 
si;  nauki  teologiczne  odbywaly  wewn^trz  zak}ad6w  se- 
minaryjskich. 0  jakby  z  tego  wielkie  korzydci  rdwnie 
dla  nanczycieli  jak  i  dla  uczni6w  wyplyn^ly!  Ustali}by  si; 
doskonalij  6w  stosnnek  daehownie  domowy,  podniosla- 


—    814    — 

by  sif  wz^jemna  mfioM  i  zapal  do  naak,  i  nio  zape- 
wnie  niewpljnu^oby  tak  pot§inie  na  wdrotonie  w  mlode 
serca  zamilowania  religii  i  cnoty'^. 


X.  LuBwiK  Satalbcki. 


* 

1 


i 


k; 


./ 


P^r 


•J  'f 


O 


►  -^ 


1 

4 


0  WIOPALUH  LEZMIGH 


RZECZ  ARCHEOLOAIGZMA. 


(Z  JedBf  tefclief> 


II. 


Jeieli  chccmy  odwiedzi<i  i  zbada6  to  wielkie  grobo- 
wisko  Leiajflkie,  na  kt6r6m  zapewnie,  przez  wiele  lat 
r6toe  ludy  swoje  mystery  a  i  pogrzeby  sprawialy;  a 
ekcemy  dowiedzieii  si^  o  drogQ  do  niegO;  to  niepytajmy 
0  iii^  w  miasteczkn.  Przeciag  dziesi^ciu  blizko  wiekdw 
rozdziela  dzisiejszych  ludzi  od  owych  czas6w:  kiedy  na 
t6m  uroGzysku  palono  6wi§te  ofiarne  ognie,  ktoremi  za- 
flone  stosy  pogrzebne  przemienialy  w  popioly  ciala  po- 
maiiych  tych  okolic  mieszka6c6w,  lab  w  obronie  swych 
siedzib  i  swobdd  poleglych  bohater6w.  Pomroka  dziesif- 
oia  wiek6w  ^alegfat  t^  okolic^  i  zacienmiala  w  pami§ci 
Indzki^j :  CO  w  on  czas  tutaj  bIq  dzialo  i  gdzie  jest  na- 
wet  to  miejsce  ai^wi§cone  wiar^  tamtych  czas6W;  a  dia 
nas  pon^tne  wspomnieniami  odleglych  lat 


Patra  lesxyt  lipeowy. 


—    316    — 

Nowe  wypadkiy  zdarzenia,  nieszczQdcia  i  kl^ski  jakie 
oast^pnie  przesuwaly  si^  na  tych  samych  miejscach^ 
poparte  pami^ci^  zlego  bliJtszych  nas  czas6w,  zakorze- 
Dily  si$  glgboko  w  umyskch  p6£niejszych  mieBzkaAc6Wy 
zatarly  wspomnienia  odieglejsze;  zmi^szaly  si^  z  da- 
wnemi  podaniami,  i  tradycye  a  nawet  nazwisko  swoje 
przyczepity  do  miejsc,  do  ktdrych  w  starszych  jeszcze 
wiekach  inn^  przywiQzywano  pamiQ6  i  czed6.  Dla  te^o, 
niepytajmy  w  miasteczku  o  stare  nroczysko,  bo  nikt 
niedomydli  siQ  czego  szukamy,  gdy2  nikt  z  dzisiejszych 
mie8zkaAc6w  nieprzywi^zuje  znaczenia  do  tego  porosle- 
go  pagdrka  —  a  kaidy  raszylby  tylko  ramionami  na  na- 
sze  zapytaniC;  lab  przeiegnalby  sig  na  mydl  szakania 
jakichd  tarn  gratdw  pogaAskich.  Ale  zapytajmy  o  tatar- 
skq  sadzawkQ,  o  g6r$  Szwedzk^,  o  cmentarz  cholerycz- 
ny —  a  kaidy  nam  opowie  ich  history^  i  wskaie;  shy 
iii  ka  Sanowi,  ku  wiosce  Wierzaicom  i  tam  posznkad 
miejsc  onych.  Idimy  wi§e  w  tg  strong  ku  wschodowi,  a 
na  p61  drogi  do  Wierzaic ,  a  o  male  6wier6  mili  od  mia- 
sta  napotkamy  snadno  co  widzie6  chcemy.  Wiatry  co 
przed  dziesiQcin  wiekami  rozwiewaly  tataj  w  powietrzn 
dymy  ofiame,  rozvnaly  za  naszych  czas6w  i  ten  piasko- 
wy  karchan,  i  pierwsze  odkryly  to  miejsce  peine  pa- 
mi^tek  odlegl&j  staroiytnodci.  Jestedmy  ta ,  bbejrzyjmy 
go  bliidj  *). 

Ufoczysko  0  ktdr^m  mowa,  jest  to  wywiany  pag6r 
z  ziemi  piaskow^j.  Szczyt  jego  wyobraia  jakby  kotling 
kt6r6j  brzegi  wyisze  od  drodka,  zasypanego  niby  dro- 
bnym  rumowiskiem  skonip  z  urn.  Dlugo66  kurhana  wy- 
nosi  200  przeszlo  lokei,  wszerz  ma  niespelna  90.    Po« 


*}  Zobaoiy6:  plan  okoliey  na  tabliey.  Plan  ten  akreilil  od  oka 
ks.  Podg6rski  na  miejsoa,  a  snany  saesoiytnie  aroheolog  i  iniynier 
p  Teofll  ^ebrawBki,  raeiy?  go  poprawi6  i  odrobi^  wedtag  zasad  to- 
ohnioinyoli. 


-  til  ~ 

totonie  dotnyAIad  8i$  kaie^  te  niegdyd  miejsce  to  bylo 
wysp4  Sanow%;  a  rzeka  musiala  pfyns^i  dziA  opuszczo- 
n6m  loiyskiem  hlitij   miasteczka.    „Mog}a  tu  by6  sie- 
dziba  dla  rolniczego^  i  stanowisko  dla  koczuj^cego  na- 
rodU;  tadziei  centralny  punkt  zjednoczenia  si$  jego  ple- 
mioB.    Tu  m6g\  on  uprawia<^  rol§,  padd  trzody^  modlid 
ai§  swoim  Bogom  i  sUadad  im  krwawe  ofiary,  wypla- 
ca6  ostatni  dlug  zmariemn  spdlbrata^  a  wrazie  niebez- 
piecze&Btwa  Iqczyd  8i§  dla  obrohy  przeciw  nieprzyjacie- 
lowi."  Ca}y  kurhan  porasta  teraz  drobn^  sodUn^^  a  w  pa- 
mi^fnym  roku  1831   chowano  w  tych  miejscach  zmar- 
lych  pod  czas  pierwszdj  cholery.  Pami§d  tdj  niezbyf  da- 
wn^j   klQski  i  miejsca   ostatniego  spoczynku  jdj   ofiar^ 
zrosla  sif  teraz  dcidle  z  miejscowodci^  starego  uroczy- 
ska;  a  dopytawszy  si§  z  tatwodci^  o  cmentarz  cholery- 
czny;  znajdziemy  si^  od  razn  i  na  odwiecznym  cm^ta- 
rzyBkn  przedchrzeAciaAskich    tych    stron   mieszka^cdw. 
Przez  dhigie  zapewne  czasy  niejeden  z  przycfaodz%cych 
w  to  miejsce,  potrqcal  niebacznie  wywiane  i  rozsypuj^- 
ce  8i$  na  powierzchni  skorupy  uro;  i  inne  poniewiera- 
jace  si^  przedmioty  bez  iadndj  na  nie  nwagi.  PierwBzy 
dopiero  ks.  Podgdrski,  zwr6ci}  na  nie  swe  oko,  i  zaj^l 
siQ  skrzQtnem  zbieraniem  tego  co  pozostalo.    Lecz  ilet 
to  przed  tdm  zmarnied  mnsialo  rdinych  zabytkdw  i  za- 
gin^lo  bez  dlada  przez  niewiadomodd  tych,  co  ich  si§ 
oboJQtn^  dotkn^Ii  r^k^ !  Ks.  Podgdrskiemu  zatem  naleiy 
si§  nierasda  zashiga,  it  pozbieral;  i  od  zatracenia  ochro- 
nii  chociai  te  resztki,  ktdre  dzid  a  mnie  8i§  znajdnj^. 
Wnosid  wi§c  wypada  it  staranne  poszakiwania  na  miej- 
sca pod  powierzchni^  ziemi,  moifceby  jeszcze  nie  jeden 
odkryty  nam  zabytek.  Na  wiosn^  r.  1854  miano  ta  zna- 
le6d  dnio  rozmaitych  pieni^^.k6w,  ktdre  w  iydowskie 
dostawszy  si§  rgce,  zagin^ly  bez  diada.  Szkoda,  bo  z  nich 
mo2eby  cod  pewniejszego  przecie  wywnioskowad  dla  hi- 
storyi  si^  dato.  Obowi%zek  baczenia  na  te  resztki  ci^iy 


—    S18    — 

na  ladziach  stron  tamtych.  Frzjpomioamy  go  raz  j«ncie 

ka^dema,  dla  kogo  rzecz  ta  nie  jest  oboj^to^  ^). 

Na  p6faioc  od  uroczyska  ku  samema  ju^  Sanowi,  znaj* 
duje  si§  gliniane  wzg6rze  z  trzech  stron  jakby  r§ka| 
ladzk^  a  przyaajmni^j  w  cz§dci  zaszkarpione.  Lud  pra- 
wi:  ii  Szwedzi  go  asypali  aby  stra;^  tataj  odbywac.  Na 
wysypane  wszakie  przez  Szwed6w  calkowicie  zdsye  si§ 
by6  za  obszerne,  chociai  mogla  ta  by6  jedoa  z  owych 
g§sto  po  kraju  rozsypanych  strainic  wedlug  Szwedz- 
kiego  zwyczaju,  bo  z  tego  pogdrza  widok  na  cal^  oko- 
Iic§.obszeray.  Whistoryi  Leiajska  zauwaiylidmy,  i4  za 
pierwszego  swego  n^jazdn  Szwedzi  mocno  kr§cili  si^ 
w  tych  stronach,  a  zwlaszcza  r.  1651.  Nazwa  wi§c  g6ry 
Szwedzki^j  w  history!  znajduje  swoje  usprawiedliwienie^ 
zwlaszcza:  te  Szwedzi  dot^d  pozostali  w  pami^ci  po 
ealym  kraju.  Lecz  opr6cz  Szwedzki^j  stra^nicy  czyli 
tataj  w  przedhistorycznych  czasach  niebylo  jakie  gro- 
dzisko  ?  i  czyli  niema  to  wzg6rze  jakiego  zwi^zku  i  zna* 
czenia  z  uroczyskiem  ^  trudno  odgadn^<S;  cho6  latwo  przy- 
pQSzczad  mo^na',  bo  kolo  Le^jska  wsz^dzie  dnto  w  zie- 
mi  dot^d  r6:^nych  odkrywa  si^  zabytk6w  i  w  wiela  miej- 
scach  cz§sto  je  napotykaj^.  W  miedcie  samem  nawet 
niedawno  kopi%c  na  fandamenta;  dobyto  par§  arn ,  kt6re 
jako  stare  garnki  naturalnie  ie  wyrzncono. 

Pomi^dzy  znowa  Szwedzk^  g6r%  a  Uroczyskiem  jest 
jeziorko  mocno  teraz  zmalale,  zwane  Tatarsk^  Sadzawk^. 
Jest  ono  zapewnie  to  samo^  kt6re  Wladyslaw  Jagiello 
jak  widzielidmy  nadal  kodciolowi;  a  zwalo  siQ  wtedy 
Eianza  Neczeza.     Lapieztwa  tatarskie    w  tych   okoli- 


^)  Po  wjdrakowania  pierwsz^j  cz^Sci  t^j  rocprawy  doniesiono  mi, 
ii  we  wsi  s|siedni(^j  Tarnawca,  odkryto  tej  wiosny  nowe  aroczysko 
peine  ca^owitych  urn  i  skorup  z  nioh;  zoaleziono  tarn  takie  pieni^- 
iek  Rzymski  cesarza  Antoniusa.  Bllisze  szozegdj'y  o  tym  wykopa- 
liska  niedoszly  dot|d  m^J  wiadomoi&ei,  wiadoino[&6  atoH  sama  o  ni^mi 
potwierdsa  moje  domysl'y  w  t^j  rosprawie  oraeocone. 


—    819    — 

cadi  wpoiwszy  8i§  gorzko  w  psmi^  liidsk%  od  stano- 
wiska  pewnie  t^j  dziczj  na  tern  miejscu ;  zmienilj  i  na- 
daly  now^  nazwQ  jeziorka.  Na  cal^j  przeto  przestrzeni^ 
widocznie  nowsze  zdarzenia  nakryfy  zwolna  swoj^ 
oston^  rzeczy  dawniejsze,  i  nadaly  im  swoje  znaczeuie 
i  nazwQ. 

Rzecz  dziwna,  co  tu  r6injGb  wspomnieA  dziejowych 
i  religijnych  nagromadzilo  si§  na  tSm  niewielkidm  ka- 
walka  ziemi.  Koczowiska  Celtyckich  i  innych  przed  hi- 
storycznych  lud6w;  Uroczysko  i  wielkie  grobowisko  po- 
gai^skie;  podnosz^ce  8i§  miasteczko  i  pobyty  w  nim  kr6- 
I6w;  grzechy  znchwalstwa  i  najazd6w  szlacheckich ;  ila- 
dy  iiajwi§kszych  kl§8k  krajowych  Tatardw,  Szwed6w  i 
cholery.  A  w6rdd  tego.  cudowny  Obraz  Kr6low6j  Boga- 
rodzicy,  co  b]§  prostaczkowi  objawi};  sieje  promienie  la- 
ski  i  cuda  wierz^cym.  Ci§2ko  bo  odgadn^d;  i  Imdno 
wy tlomaczyiS ,  dia  czego  na  jednem  cz^stokroi  miejscQ; 
tak  wiele  cho6  najr6:&norodnieJ8zych  zwykto  Bi§  groma- 
dzic  wydarzei^  i  wspomnieA !  DIa  czego  te  same  miejsca 
cho£  w  r62nych  i  odiegfych  od  siebie  czasach^  pewne 
w  dzlejach  ludzkodci  otrzymnj^  znaczenia? —  a  s^  prze- 
ciei  i  pola  bitew  znane  na  kartach  historyi;  na  kt6ryeh 
prawie  zawsze  najwainiejsze  sprawy  rozstrzygano  or^- 
iem.  Lecz  opuddmy  to  zagl^bianie  w  krain§  ducha^  a 
przyst^pmy  do  rozpoznania  blii^j  znajdowanych  na  aro- 
czysku  Leiajski^m  przedmiot6w. 


Oceniaj^c  6cidle  wynajdywane  po  wykopaliskaeh  przed- 
mioty^  oceniamy  tern  samem  lady  zamierzcUe  w  dzle- 
jach przeszloSci,  do  ktdrych  owe  przedmioty  w  swem 
czasie  nale£a2y  i  z  nieh  wyprowadzamy  wnioski  o  wla- 
iteicielach  onychie.  Z  nich  przychodzi  nam  wywo- 
duij  jakie  zatrudnienia  i  sposdb  tjeis^  lady  te  wiodly. 


—    320    - 

Z  nich  grapowa6  naleij  og6Ine  poj^ie  o  stanie  aksztai* 
cenia  tych  lad6w.  S^  to  jakby  napisj  nagrobne  spisane 
hieroglifami,  kt6ro  dopiero  odgadj'waiS  naleiy.  Poznanie 
tei  bliisze  staroiytnosci  Egipskich,  Assyryjskicb,  Celty- 
ckicb,  Germafiskich;  StowiaAskich  i  innycb,  takim  jedy- 
nie  zabytkom  zawdzi§cza<i  mamy.  Wszelkie  bowiem  wy- 
najdywane  narz^dzia  i  przedmioty  jakiego  bs^t  niyeisL, 
nsde^ce  do  najwa^iejszych  pomnik6w  rozwijania  si^ 
i  ksztalcenia  sp^leczeAskiego  bytn,  slaiyi  musz^  do  oce- 
niania  stopniowego  wyksztalcenia  poj§6  i  post^pu  w  swym 
czasie^  przei\osz^c  nas  zarazem  w  odleglod^  tamtych  wie- 
k6w.  Najcz§6ci6j  zast^pid  im  wypada  6wiadectwa  pi- 
dmienne  i  wszelkie  podania,  by6  wskazdwk^  poszaki- 
waia  w  dziedzinie  historyi,  ong -objatoiad  i  dopelnia^. 
S2czeg6lnie  zad ,  posiuguj^  wyjadniaj^c  charakter  lad6W; 
kt6re  mialj^  w  zwyczaju  przechowywa*  po  grobowiskach 
przedmioty  nalei^^ce  za  ^ywota  do  ludzi;  a  wraz  z  szcz^rt- 
kami  ladzkiemi  przechowane  tamie  zostaly. 

Zwracaj^c  rzecz  po  szczeg61e  do  wykopalisk  Leiaj- » 
skich;  dzielimy  wynajdywane  w  nich  przedmioty   we- 
dlug  pierwszefLstwa  i  porz^dka  jak  przychodzily  w  a^- 
cin  ludzkiem,  a  tern    samem  wskaiq  one    nam  same, 
kt6re  z  nich  do  najdawniejszych  nalei^.    Dzielimy  je 
wi^c  na: 
Przedmioty  kamienne. 
Przedmioty  z  ziemi  albo  racz^j  gliniane. 
Wyroby  metalowe  a  w  tych  znowu  na: 

Zlote , 

srebme,  do  kt6rych  zaliczamy  i  pieni%dze  i 

br^owe, 

ielazne. 
Przedmioty  szklane. 

Kamle/i  jako  atw6r  sam^j  natury,  kt6ry  na  kai- 
dem  prawie  miejscn  napotka6  moina,  poshi&yl  cdowie- 
kowi  do  najpierwszego  n^da  i  przyswoj^nia  go  soUe 


—    321    — 

na  8w6j  utytek.  Wi^ksze  kawaly  granitn  i  gneisn  shi- 
ty\y  za  pociski  i  palki.  Zdatniejsze  do  wyrobu  bazalty^ 
diorjty,  nerkowce ,  przydrfy  si§  na  wy roby  mlot6w,  sie- 
kier  i  topordw.  Mi^ksze  a  z  osti*em  ziarnem,  jako:  pia- 
skowce  i  kamienie  pr6biercze,  poshigiwaly  do  ostrzenia 
i  8zIifowaniatychie.'Kwarc6W;  kalcedondW;  jaspisdw,  ob- 
sidiandw  i  krzemieni  jako  twardych  a  daj«icych  «§  hi- 
pa6  na  ostro,  uiyto  na  noie^  groty  do  dzid^  beldy  strzal 
i  t  d.  Drzewo  shiiylo  do  oprawy  a  lyko  lub  jelita  zwie- 
rz§ce,  do  po^czenia  i  osadzenia  kamienia  w  drzewca. 

Natoralne  obrobienie  kamieni  przez  tarcie,  jakie  w  sto- 
kach  g6ry  loiyskach  rzek  i  brzegach  morskich  dot%d 
napotka6  mo^na,  podato  bezw^tpienia  pierwsz^  myil 
Indziom  uiycia  tych  ogladzonych  ^przedmiotdw^  a  dal6j 
nasan^to  nast^pnq:  ogladzania  i  toczenia  innych  ka- 
mieni r§&4  Indzk^i  w  dogodny  spos^b  kn  icb  wladci- 
wemu  ttiytkowi..  Dr.  Gastaw  Klemm  wielki  badacz  po- 
dobnych  rzeczy  w  swem  nader  ciekawem  dziele  *)  przed- 
stawia  dokladnie  w  rysankach  takowe  przejdcia  i  ado- 
skonalenia  od  najpierwszych  pocz^tkdw  zacz^wszy. 

KrzeinieA  kt6ry  w  taki^j  obfitodci  znajdnje  sIq 
wsz^zie  prawie  rozrzacony;  a  hipie  sig  z  latwodci^ 
w  muszlowe  ostre  odlamy,  sam  niemal  pierwszy  na8tr§- 
czyl  Indziom  pomysl  do  niycia  go  na  ostre  narz^dzia, 
jak:  groty,  noie  i  beldy.  Wyr6b  ten  najodleglejszych 
^^^g^JV^y  j^^  czas6Wy  bardzo  stare  koczowiska  Inddw 
zaznacza^  a  znachodzi  si§  w  cal^j  p61nocndj  Enropie, 
Azyi,  a  nawet  Ameryce  *). 

Najpierwszym  znowa  zabytkiem  i  wyrobem  z  krze- 
mienia,  zdaji^  8i§  by<3  noze  i  noiyki.  Id%c  w  tern  za  zda- 


')  Allgemeine  Caltur  Wisaensohaft.  Werkceage  and  Wnffen  tod 
Dr.  GuBtaw  Klemm  Konigl.  saoh.  Hofrath  and  OberMblioter  in  Dre- 
sden. Leipiif  1854. 

0  Klemm  w  bwoJ^  diiele. 

21 


—    3»    — 

niem  Klemma,  awaiamy  je  za  popnedniki  grot6w  i  bd- 
(16w  wszelki^o  rodzaju  siekier.i  siekierek,  bo  bez  zna- 
jomo6ci  Qiycia  podobnycb  noiy  nie  motna  byloby  dojM 
do  8porz%dzenia  dzidy  i  8trzaly«  Przyshigiwad  one  ma- 
sialy  bowiem;  do  odejmowania  cz^dci  mi^nych  zwierz^ 
cyob,  lab  rodlmnych,  do  przytvnerdzania  beM6w  i  gro- 
t6w  niezb^dnych ,  obci^ania  skdr  i  t.  p.  Tak  wi^c ,  84 
to  najpierwsze  zabytki  potrzeb  ludzkicb. 

Na  wyspie  Ba^  i  okolo  miasteczka  Oolzen  w  nii- 
Bz6j  Luzacyi  ^)  znajdnj^  bIq  takie  noiyki  w  wielki^ 
obfitodci;  SQ  one  dhigie  od  2  do  4  cali^  a  cal  szerokie 
1  muszlowo  zaci^te  ®).  Zdaje  si^y  it  gdzie  takie  nagro- 
madzenie  tych  narz§dzi  znajduje  Bi^,  miejsea  te  musialy 
hyi  wyrobniami  onych  przedmiot6w  i  ie  ztamt^d  w  r6' 
ine  dopiero  rozchodzily  sIq  strony.  Takich  miejsc  na- 
potykamy  kilka  w  Europie,  co  znowu  tiomaezy  nam, 
dla  czego  wszystkie  te  przedmioty  tak  s^  do  siebie  po- 
dobne  i  jakby  z  pod  jedn6j  wychodz^oe  r^ki.  Zn^jdo- 
wano  podobne  rzeczy  i  w  Mexiku,  lecz  tarn  krzemi^ 
zast^powano  obsidianem. 

BozmaitoM  uiytku  i  potrzeb;  vt^wolala  rdine  ksztaity 
i  rozmJary,  kt6re  w  2aden  pewny  porz%dek  iy%6  mq 
nie  dadz%.  Znajdig^  si^  z  trzonami  i  bez  nicji;  z^bko- 
wate  jak  pila^  p61okr^}e,  zakrzywione  jak  do  krsyania 
sk6r  i  t  d.;  a  w  Japanie  zuachodz^  Bi§  nawet  z  dzior- 
kajni  do  przytwierdzania  r^kojedci;  E^emm  zad  przed- 
stawia  ich  rozlicznoi§6  k8ztait6w  niydoskonal^  '^. 

Wykopaliska  Lei^jskie  dostarczi^^  nam  kilka  takto 
odmian  tego  wielee  starego  zabytku  ^)|  z  ktorych  N.  2 
jest  ni^wyko&Qze&szy  3  14  wi^o^j  podlaloe  z  odlama* 
nemi  koftcami,  5  zi^oAczony  lecz  odlamany  od  trzona^ 


0  Thflrragisobe  JahrbSoher  SK  Z  Heft  s  r.  1840. 
0  Klenim  k.  Ze. 

0  Klemm  k.  29.  F.  47.  48.  49.  61.  62.  68.  64.  66. 
0  £obMiy6  Tabliof .    Wielko44  rysnukii  n»tiin4nft. 


—    S28    — 

6  saknsywioDj  i  delikatoy;  fame  di|  rOtaie  iiszkodaone 
a  nawet  odhunki  same  me  tylko  z  krzemienia^  Bie  i 
z  jakiej6  bardzo  tward^j  siwaw^j  wypalon^j  massy. 
W  og6Ie  tmerdiii  si^  da,  it  w  wykopaliskach  Letaj- 
lAdeh;  malo  sIq  wynajduje  noi6w  doskonale  foreiDtiycb> 
nierdwnie  wi^edj  za  to  dhitkowatydi ,  a  dai&o  wi^j  nie- 
foremnyeh;  a  zatem  z  najpierwszych  czas6w  onych 
niyda. 

Grotj/  dxid  i  beidy  sirzai^  s^  dopieiro  wynik}o6ci% 
i  nast^pstwem  poprzedzi^qcycb  icb  w  utycin  noiykdw, 
maj%c  rdwnie  jak  tamte  wielk^  rozmaito66  ksztf^ 
ta  i  rozmiara.  S^  takie  eo  bezpoArednio  krzemien- 
nem  trzonem  osadzano  je  w  drzewiec,  inne  zsA  wszcze- 
piano  i  obwi^zywano  iykiem  Inb  rzemieniem.  Aby  zaA 
tak  delikatne  ostrza  ncbronii  od  httwego  zlamania  lab 
wyszczerbiania ;  wUadano  na  nie  w  czasie  nieoAywania 
rodziy  pocbwy,  czyli  drewnianycb  kleszczykdw^  od  g6ry 
lyezkiem  zwi^ywanych.  Klemm  ')  okazat  ze  swego  zbiora 
dwa  takie  wzory,  ktdre  zamieszezam  na  Tablicy  N.  7 
A  i  B.  Z  naszych  Leiajskiob  N.  8  przedstawia  nam  ka- 
wiU  krzemienia  na  grot  w  rozpoozft^}  robocie;  toft  9  cal- 
kowity  jest  jn2  i  dobrze  zachowany  grot  N.  10,  11 
atamany  od  g6ry.  N.  12.  13.  14  s^  tak  mate  1  delikar 
tne,  ie  tindno  nawet  uwierzyd,  aby  mogly  poshigiwa6 
do  jakowego  u&ycia.  N.  15  i  16  przedstawiaji^  beWy 
strzal  a  17  jest  nader  ciekawy  i  rzadki  z  powodn  swe- 
go deUkatnego  piftowego  z^bkowania,  alamany  od  g6rj, 
Wszysikie  te  z  Leftajskich  wykopalisk  b^d^ce  groty  i 
bddy,  si|  z  krzemienia  twardego  r6teego  kokru  i  na- 
krapiania,  eo  wskaz^je  it  nie  w  jedntoi  miejsea,  tA 
teft  z  je&6j  skaly  wyrabiane  byly. 

Uiywanie  kamiennyeh  ostrych  narz^dzi  do  boju  n^*- 
odleglejsz^j  jak  wiemy  si^ga  staroiytnodei.    Takiemi  to 


*)  Klemm  N.  M  k.  61. 

21* 


—    324    — 

strzalami  zapewnie  uzbrojeni  hyi  musieli  i  owi  Etiopej- 
ozyki  w  wojsku  Xerxesa  w  Iwie  i  lamparcie  skdiy  o- 
dziani ,  u  kt6rych  kamieA  zamiast  ^.elaza  poslngiwal  '®). 
Wiele  tei  starych  pobojowisk  zasypane  jest  niemi^  a 
szozeg6lDi<y  slynne  pole  bitwy  Maratoiiski^j  ^').  Takie 
mate  groty  i  beldy  znajduj^  si^  przechowywane  w  ob- 
fitodci  w  zbiorach  przedmiotow  krzemiennycb  w  Maze- 
ach  w  Ley  den ;  Kopenhadze,  Szwerynie;  Halli;  Berlinie 
i  t.  d.  Najlepsze  zsA  ich  ocenienie  podaje  ezasopismo 
Staroiytnicze  w  Kopenhadze  z  r.  1843-45  str.  34;  a 
znakomite  »Kr61ewskie  Towarzystwo  Staroiytnodci  p6}- 
nocnych  w  Eopenbadze  ^  uwa^a  je  za  wielce  stare  i  go- 
dse  uwagi  zabytki,  najdrobniejsze  onych  kawalki  zbie- 
r^j^c  i  przechowiy^c  w  swych  zbiorach. 

U  nas  0  zabytki  kamienne  wi^kszych  rozmiardw  a 
zwlaszcza  siekier,  topor6w  i  mlotow  z  diorytdw  i  ner- 
kowc6w  jest  latwi^j  i  tych  wzory  przedstawiiy^  nam 
nasi  archeologowie,  zwlaszcza  hr.  Tyszkiewicz.  0  wIq- 
ksze  wyroby  krzemienne  jo^jest  tradni^j^  chociadt  kilka 
takich  egzemplarzy  posiada  Biblioteka  Uniwersyteta  Ja- 
giellodskiego  w  ErakowiO;  najwigc^j  ze  wsi  Skotaik 
niedaleko  Erakowa, —  a  i  ja  mam  takie  tak^  krze- 
mienne siekier^  dhigodci  1.00  a  szerokodci  1.000  znar 
lezion^  w  r.  1852  we  wsi  Maszkowcach  ^4  niili  od  Era- 
kowa.  0  zabytkach  atoli  mniejszych  rozmiaroW;  o  jakicb 
tn  z  wykopalisk  Lej^jskich  wspominamy,  nikt  podobno 
z  naszych  obszemi^j  niepisze ,  ani  tei  nad  niemi  nie  za- 
stanawia  sif.  Wida6  it  male  bardzo  s^  znane  w  naszym 
krajn,  lab  tei  z  powodu  ich  drobniatkich  ksztah6w  i 
latwego  oszkodzenia,  nie  zwracano  dot%d  na  nie  awagi. 
Hr.  Tyszkiewicz  w  swych  szacownych  dzielach  nie  za- 
mieszcza  ich  weale.  Wiemy  tylko  it  na  nBialo-ksi^i^edm 


'*)  Herodot  VII.  60. 
**)  Klemm.  k.  60. 


—    326    — 

polu"  koto  Kijowa  (60  wiorst)  w  r.  1854  w  lecle,  na 
rozkaz  komissyi  do  rozbioru  Akt6w  Staroiytnycb ,  roz- 
kopano  trzynadcie  mogi}  moiejszych,  i  znaleziono  w  nich 
opr^ez  naczyA  glinianych  i  ielaza:  kilka  przediniot6w 
z  krzemienia  np.  dtoto;  notyk,  ostrze,  lub  kopi^.  Sobie- 
BzczaAski  iii6wi4C  o  Nietnliski^m  wykopaliska  '*)  pod 
N.  20  kladzie  wz6r  odlamii  od  noia  krzemiennego  ale 
CO  znaczy:  ie  wi^c^j  icb  tain  nie  odsznkano.  Pismo: 
^Przyjaciel  Ludu*  z  r.  9  w  N.  37  i  39  m6wiqc  o  gro- 
bowiskach  slowiaiiiskich  w  Meklembnrgn  pod  Katelbogen 
i  Nascbendorf 9  wspomina  o  wynalezionych  taraie  krze- 
miennych  beMach  strza};  sztyletach  i  t  p.  Tot  pismo 
z  r.  10  N.  15  donoszqc  o  grobach  pogatiskich  w  Obor- 
nickim,  wymienia  groty  krzemienne;  nie  przedstawiajs^c 
wszakie  ich  rozmiar6w  ni  tei  rysunkn. 

Podobne  drobne  krzemienne  narz^dzia  znachodz^  sif 
r6wnie2  pod  montinientami  Celtyckiemi  we  Francyi ,  zwa- 
nemi  „Dohnen^.  L'Abb^  Bourass^  '^)  m6wi4c  w  sw^m 
dziele  o  zabytkach  Celtyckicb  i  wymieniaj^c  mi^dzy 
niemi  ^Dolmeny^  pisze  o  nicb  twierdz^c  ii:  ^Noie  br^- 
zowe  i  /rrzemienne  i  inne  tamie  znajdowane  przedmioty 
winny  by<i  racz6j  uwaiane  jako  narz^dzia  ofiarnicze, 
niili  broA  wojenna/  Drobne  atoli  ksztalty  owych  za- 
bytkdw  wprawily  w  bM  X.  Bounws*,  ii  nie  preyputeil 
ich  wojennego  aiytka.  W  b^d  ten  z  t^j  samdj  zape- 
wne  przyczyny  popadl  i  uczony  SobieszczaAski  '*)  twier- 
dz^:  \i  nie  mogly  poshigiwa6  do  niytkn  jako  broA, 
w  czasach  nieznajomoi§ci  ielaza ,  lecz  ie  shityly  do  o- 
zdoby,  oznak  dostojeAstwa  lab  stann  —  a  zat^m  nwa- 
m^^  j^   niejako'  by6   tylko   symbolicznemi    oznakami 


^0  WyoiecBka  Areheologicina  w  niektdre  strony  Gob.  lUdom- 
ski^.    Warssawa  1852. 

*0  Archeologie  Chretieone  ltd.  p.  M.  L'Abbd  J.  J.  Boarasstf. 
Tours  1847. 

'0  Wycieccka  Areheologiczaa. 


—    326    — 

wojennemi.    Tego  samego  zdaje  si^  byi  zdania  i  kr. 

Tyszkiewicz  '')  mdwi^c  o  zabytkach  kamiennych  w  o- 

g6le  J  opienjsfi  si^  na  Mm :  it  w  lych  samjoh  miejscaoh 

wraz  z  kamiennemi  narz^dziami  znigdaj^  819  i  nan^- 

dzia  ielazne,  a  wi^c:  ie  ielaza  byto  jai  wtedy  znane, 

a  nawet  konieczne  do  obrobienia   rzeczy  kamiennyeb. 

Znsydywanie  wszakie  pospohi  ielaza  wraz  z  zabytkami 

kamiennemi  nic  nam  wyjaiini<^  nie  mote,  bo  flamaezy 

bIq  niejednoczesn^m  nagromadzeniem  tych  rdinych  przed- 

miot6w  na  jedno  miejsce.    Widkie  bowiem  Uroczyska, 

byly  przez  dtagie  lata  uAwi^conemi  omQtarzami ,  a  roine 

lady  i  pokolenia  sUadaly   na  nich  przez  wieki  swoje 

popioly  i  zabytki,   a  zdaleka  ci%gn^y  one  do  Awiqtyt 

i  miejsc  dla  siebie  ndwi^conych.    Dla  tego  i  wcze&uej- 

szy  kamie^;  i  p6:fcniejsze  ielazo,  i  inne  zabyiki,  kaide 

w  wlai^eiwym  sobie  ozasie  wedhig  jak  by}y  o^rwane, 

dostawaly  si^  tntaj.    te  zad  do  obrabiania  kamieni  ie- 

laza  nie  potrzebowano ,   wykazalo  jut  nie  jedno  odkry- 

oie  narzQdzi  i  bnis6w  kamiennyeb  do  obrabiania  aka±%- 

cych.   Sledz^cy  bacznie  znowa  Elemm,  majf^c  ogromae 

zbiory  takich  zabytk6w,  dowi6dl  ze  8w6j   strony  uty- 

walno^ci  onych  a  starojsytnych  przez  porownanie  i  ze- 

stawienie  z  bronii^  kamienn%;  do  dzisiaj  przez  dzikioh 

jeszcze  wyspiarzdw  oihywan^.    Dowodz^  tego  r6wnie2 

i  6wieto  poczynione  odkrycia  w  jeziorach  Szwajoarskich, 

kt6re  poniewai  jako   wielce  ciekawe  i   rozAwiecaj^oe 

wiadomoAci  pod  wzgl^dem  narz^dzi  kamiennyeb  r6inego 

rodzaju,  wymagaji|  naszego  bliiszego  zastanowienia  m^ 

nad  niemi. 

Jedno  z  pism  naukowych  ftuncazkich  ^^)  zamieMfo 


*^>  Rsmt  okft  n%  ivdtfa  Areheolofii  kri^ow^  itd.  p.  Bast  hr. 
Tyukiewioza.  Wilno  1842,  str.  38. 

^0  I'Atheneun  PrMi9ai8  —  Rerae  snivereelle  de  la  Htteratve, 
de  la  Boieooe  et  d«8  Beaux-arts.  Paris  —  pismo  tygadslowe  do 
ktdrei^o  dof^cxony  jest   „  Bulletin  Areheolegif oe  **  *-  N«  I  •  6i  sty- 


—    S27    — 

niedawno  artyktd  Dr.  Vonga  ,,Antiqmt6B  Gettiqnes  den 
lacs  de  la  Snisse^  nast^pn^j  mni^j  wi^e^j  treAoi:  Silna 
rima  r.  1853  i  54go  sprawila  wysehni^de  wieln  ^6det 
i  6tnuD7k6w,  przez  co  jeziora  Szwajcarskie  podsycane 
niemi  opadiy.  Szczeg6hi6j  jezioro  w  Zurich  zmnieJBzylo 
Bi§  jak  nigdy  nie  pami$taj{|.  Woda  opadlszy  osuszyla 
kawal  przestrzeni  ziemi  na  dnie  jcaiora,  z  czego  ko- 
rzystajf^c  mieszkaAcy  postanowiH  nowi|  groblQ  urzi^dzid^ 
aby  raz  usimiQt^  wod^  nie  pa6ci6  w  dawne  miejeca,  a 
t^m  sam^m  uzyskad  troch^  zdatn6)  do  nprawy  ziemi 
Wzniesiono  wi^c  groble  na  dnie  jeziora  w  OberweiUeD; 
a  przy  braniu  ziemi  zaraz  pod  zwierzchnim  pokladem 
oamnliska,  odkryto  w  gl^bokoi^ci  jedn^j  *do  dwoch  Bt6py 
wierzchy  starych  pilotdw,  rogi  jelenie  i  r64ne  narz^zia. 
Po  tern  odkrycitt  Towarzystwo  Staro*ytno6ci  w  Ztlrieh 
wydelegowaio  dia  bliiszego  zbadania  rzeczy  na  miq- 
8ce ,  czlonka  swego  Dr.  Keller  i  oglosilo  o  ttm  swe 
sprawozdanie : 

Po  rozpoznanin  pilot6w  pokazalo  si^  ^  ii  s%  z  drzewa 
brzozowego,  jodlowego,  d§bowego  i  bukowego.  Pomi§- 
dzy  niemi  znaleziono  ze  sto  siekier  i  klindw  kamien- 
nych  r62nego  ksztalta  i  wielko6ci.  Najwi^ksze  mi^zy 
niemi  ss^  takie  jak  te,  kt6re  si^  znachodz%  we  Fran- 
cyi,  Niemczech  i  Skandynawii  —  maj%  7  call  dhigodd 
•a  wa4^  IVa  funta  —  najmniejsze  1  cal  dhigie,  z  ftye- 
nito  i  nefritu.  Ss|  pomi^dzy  niemi  takie,  ktdre  ni^ 
byiy  wykoi&czone ,  s^  i  aarz^dzia  do  ich  obrobienia  sht- 
isfie,  CO  przekonywa  it  ]t  na  miejscn  wyrabiano,  cho- 
ciai  nefiyt  nie  jest  tn  wcale  miejscowym.  Wiele  z  tych 
siteikier  jest  doti^d  wszezepionycfa  w  drzewo,  to  jest  w  r^ 


kul  w  ^ADseiger  fQr  Kunde  der  Deutsohen  Vorseit^  iSf5,  Nr.  4^ 
April— k»  82  ^Die-  alten  Anwohner  des  Zurioheneea".  lUeos  t*  sa- 
pewnie  oiawet  i  prses  innyoh  badacE6w  taoie  ini  Jest  ob^senii^j  ro- 


—    828    — 

koje66,  inne  zniyte,  inne  zndw  zaostrzone,  co  dowodxi 
ich  ntywania  a  nie  symboliki.  Zaci^ia  nawet  onych 
pilotdw  oceniane  przez  ciedli  pokazuj^  —  ii  temi  narzf- 
dziami  byly  obrabiane. 

Opr6cz  siekier  i  mlotdW;  zna^ziono  tarn  takie  duiij 
ilo6<i  grot6w  dzid,  beM5w  do  strzai,  noi6w  i  innydi 
ostrych  z  krzemienia  narz^dzi.  Byla  takai  sama  i  mala 
pilka,  chocia^  okolica  tamta  nie  ma  u  siebie  krzemieni 
0  tych  drobnych  przedmiotach  wspomina  Dr.  Keller,  it 
podobne  im  wynajdi\j^  po  grobowiskach  we  Francyi  i 
Niemczech.  W  Szwajcaryi  zsA  nie  natrafiano  ich  przed- 
t6m  —  a  nigdzie  w  taki^j  do^d  nie  odkryto  ich  obfitotei 
jak  tat^j. 

Znaleziono  r6wnie2  w  t6m  miejsea  i  ms^e  iama  do 
melcia  zboia ,  i  r6ine  z  z^bdw  zwierz§cych  i  ko6ci  przy- 
rz%dy.  Z  metalowych  zabytkow  by!  tylko  jeden  kawa- 
lek  drutu  w  formic  pierdcionka.  Mn6stwo  takie  znala- 
zlo  siQ  skornp  z  gamk6w,  lab  innych  naczyifi  pozo- 
Btaiych. 

Sprawozdawca  atrzymi\je;  it  wszystkie  te  znaleziska 
nale^aly  do  mieszka&c6w  co  domy  swe  na  palach  na 
jeziorze  stawiali^  jak  teraz  jeszcze  w  Nowdj  Gwinei  si^ 
zdarza,  a  to  dia  ochronienia  si§  od  napaddw  i  zwierza 
dzikiego.  Mieszkai^c6w  tych  Dr.  Keller  mieni  by<^  po- 
chodzenia  Geltyckiego  (mieszkaii  w  tych  stronach  mieli 
Bq/oioie  wedhig  Szafarzyka),  a  domy  ich  ogniem  sp}o- 
n%6  mnsialy;  jak  to  widaci  ze  zgUszcz6w  na  dnie  jeziora 
pozostalych ;  przedmioty  zsA  te  wszystkie  jako  w  uiyciu 
domow^m  b§d^ce,  spadly  we  wod§  i  przechowaly  si^ 
w  ni6j  do  naszych  czas6w.  Wspiera  si§  sprawozdawca 
w  sw6m  zdania  na  powadze  Herodota^  kt6ry  w  kg.  V 
R.  XVI  opisaje  tak  nueszkiyi|cych  Paeonienos  nad  je- 
ziorem  Prasias. 

Wypadek  tego  odkiycia  na  jeziorze  Zttrichskiim  po- 
budzil   i  w  innych  stronach   badacz6w  Archeologii  do 


—    829    — 

podobnycbie  poszokiwaA.  Oko}o  KidaU;  gdzie  rzeka 
Thie]^  wyp]ywa  zjeziora  Bienne,  trzech  badaczdw  z  Ni- 
dan  odkrylo  mn<)8two  przedmiot6w  podobnjch  tamtym, 
a  nadto  ozdoby  br^zowe:  bransolety,  kolczyki  i  {uer- 
Acionki.  Toi  samo  pokazato  sig  w  jeziorach  Genewskidm 
i  Neachatelski^m.  Archeologia  zat^m,  wielce  zboga- 
oila  swe  wiadomoAci  temi  odkiyciami;  bo  przybylo 
j^j  jedno  wi^c^j  pole  do  nowych  posznkiwaA  —  pole 
podwodne.  Wydobyte  zn6w  na  jaw  w  taki^j  obfitoAci 
narz^dzia  krzemienne  r6j;iiych  rozmiar6w  i  ksztaltU;  ja- 
ko  i  rozmaitego  aJ:ycia,  na  miejscu  nie  joi  grobowisk, 
lecz  dawnych  mieszkaA  ladzkich;  rozwi^zuj^  owe  przy- 
puszczenia,  jakoby  te  drobne  wyroby  shiiyly  tylko  ja- 
ko  symbola — i  przecbylaj^  stanowczo  zdanie  badaoz6w 
na  ich  wlai^ciwe  uiycie.  Owe  wigc  tataj  teraz  wynale- 
zione  zabytki  Celtyckie  (Bqjow),  nabier%|%  dla  nas  \Am 
wi^ksz^j  wagi  i  analogii,  z  pouobnemi  na  nasz^j  ziemi 
znajduj^cemi  si^. 

StOBuj^c  za  Mm  to  wszystko;  codmy  o  przedmiotacb 
krzemiennych  w  og61e  opowiedzieli ,  do  takiclufce  znale- 
zionych  w  wykopaliskacb  Le^jskicb ,  widzimy :  ii  owe 
drobne  noiyki,  beldy  i  groty  w  dose  duidj  obfitoSci  tu- 
taj  znajdoj^ce  si^^  nale^  do  najdawniejszych  zabytk6w, 
zaliczaj^c  si^  w  wi^ksz^j  cz^dci  do^d  do  staro^ytnodci 
Celtyckicb.  Mloty  bowiem  i  siekiery  kamienne  miane 
zwykle  za  zabytki  Skandynawskie,  pod  jedno  z  niemi 
podci^a6  nie  mo^na,  i  te  t^2  cz^i^ci^j  a  naS;  a  zwla- 
szcza  w  p6inocnych  stronaeh  Litwy  znachodzi6  moina. 
Wykopalisk  drobnych  krzemiennych  narzgdzi,  nie  wiele 
liczymy  na  ziemi  Slowianski^j ;  a  malo  bardzo  na  ziemi 
polBki6j.  S^  one  toA  pospoUtsze  i  cz^stsze,  im  blii^^j 
wladciwych  Celtyckicb  siedzib  siggniemy. 

W  Slowianszczyznie  o  ile  da  si^  zauwaiyc;  znajdnj^ 
si?  najcz§ficiij  w  miejscach;  kt6r§dy  przesuwaly  si§ 
Celtyckie  lady  i  gdzie  swoje  czasowe  zakladaiy  siedli- 


—    330    — 

ska.  Widzimy  te  miejsca  jakby  wyspy  na  ziemiach  na- 
szych,  a  id^c  w  i^lad  za  Diemi  i  znacz^c  je  na  lUrde, 
nieco  pewniejsze  moie  datoby  si§  wytkn%6  liide  pocho- 
d6w  i  siedzib  Celtyckich.  Nie  pozostawili  wprawdzie 
Celtowie  na  ziemiach  Slowiafiskich  ani  swoich  wysokich 
Menhir6w,  ani  owych  zestawionycb  razem  Bjomlech'dw, 
ani  t64  sztucznie  zloionych  sz6rokich  Dolraen6w  —  bo 
byli  tutaj  tylko  ludem  przechodnim,  a  przyjmujqc  zwy- 
czaje  ludow  miejscowych,  w  ziemi  bez  tych  na  powierz- 
chni  zuchwalych  oznak;  grzebali  wraz  ze  swemi  m^tsr 
mi  narzQdzia,  kt6re  im  za  iycia  przyshigiwaly  i  tym 
chociai  sposobem  r  jak  inne  Indy  zostawili  kilka  dladdw 
8WOJ6J  wgdrdwki**   '''). 

W  og61nym  przegl^dzie  dawnych  Iud6w,  osiadlych 
w  stronach  gdzie  teraz  Leiajsk,  zobaczymy  dal^j  prze- 
suwajqcych  si?  Gallo-Celt6w,  a  wykopaliska  ntwierdzaj^ 
ich  Slady.  Archeologia  przeto  wytyka  tutaj  fandamenta 
dla  historyi ,  a  historyk  oparty  na  nich  pewniejsz%  r§k^ 
zapisze  pobyty  Gallo-Celtyckie  w  tych  okoUcacb. 

Z  kolei  jak^  zakreSliliSmy,  przechodzimy  obecnie  na: 
Przedmioty  z  ziemi  ^  albo  raczej  gb'ntane]  o  tych  wszak- 
te  zabytkach,' nie  wide  przyjdzie  nam  8i§  roz8zerzy<S. 
Nie  dla  tego  jednakie,  aby  wykopaliska  LeJ:ajskie  nie 
dostarezaly  nam  ich  wcale;  ale  dla  tego,  ii  dostarczaj% 
nam  same  onych  ulamki,  z  kt6rych  niepodobno  s^dzi6 
o  pebych  ksztaltach  caloSci:  a  t^m  sam^m,  dokladnie 
je  oceni6  i  podci%gn^6  pod  pewn^  klassyfikacy^.  Md- 
wi^c  wy46j  o  m^oczysku  powiedzieliSmy :  it  zasute  jest 
ieraz  jakby  rumowiskiem  skorup  z  urn,  cho6  jak  mdwi 
X.  Podgdrski ,  przed  laty  dwudziestu ,  bylo  jeszcze  wie- 
le  dn^ych  od}am6w  itakich,  z  kt6rych  calodci  zlo4y6by 
8i§  daly  —  teraz  za6  s^  tylko  same  owych  naczyA  o- 
kruchy.    Czas  wi§c  i  nicuwaga  ludzka  poroztr^caly  te 


'0  I'Abb^  BouTMsd  k.  34. 


—    881    — 

glmiane  sabytki ,  a  dla  nas  pozostalo  kilka  tylko  szoz^t- 
k6Wy  z  ktdtych  ooAkolwiek  zaledwie  o  nieh  powiedzie<^ 
moina.  Z  tych  to  odtamdw  dochodzqc  rozdzielamy 
przedmioty  gUniane  ^wykopalisk  Letajskich:  nadwapo- 
dzii^ly  —  na  aacaynia  pogrzebne  pod  ogdlnq  nazw^  urn  ^ 
i  na  kr^ki  gliniane. 

Poszanowanie  dla  zmarfych  si^ga  nigodleglefszych 
czasdw.  Znachodzimy  go  w  r6inem  niycia  wsz^ie, 
gdzie  tylko  Indzie  otrz^shzy  8i§  z  stann  dzikotei;  za- 
ezynaj^  poznawaA  wyiszoA^  czlowiecze^twa  i  pewny 
QStrdj  8p6teozny  na  sif  przyjmnji}.  Ludzie  bowiem ,  ma- 
ji^c  w  natarze  jni  sw4j  zlotone  poczacie  owego  zvi^z- 
ka  }%oziieego  dwiat  ziemski  z  dachowym ,  a  tern  samem: 
i  zwi^zkn  ^%oyeh  z  temi  eo  jai  mi^dzy  niemi  skoiiczyK 
8wcg%  ziemsbi  pielgrzymk^ ,  a  bez  dwiadomodci  doUa- 
dn^  onegoi,  staaaM  fid§  r62nemi  oguiwami  zaczepiad  o 
ten  &wiat  zakryty  przed  ich  wzrokiem^  a  niewiedz^c 
gdzie  te  ogniwa  zak}ada<i,  i  widz%c  wszygtko  tylko  o- 
ezami  ciala,  zacbaczali  je  w  staroiytno^i  po  ziemsku^ 
stan(f%c  8i§  o  jak  najdhiisze  przechowanie  szoa^tkbw^ 
nmarlyoh*  Zt%d  to  obok  wrodzonego  oztowiekowi  nozn- 
eia  pami^ci  i  szactmkn  dla  og6b  zmarfyeh,  z  ktdremi 
go  mibid  lab  czeA<i  za  ^wota  l%ezy}y  i  owego  nate- 
faiego  poszanowania  amarfych  wedhig  poJQc  chrzedeiai^- 
ekiefa,  wyrodzUa  sif  u  starod^ytnyoh  balwochwalcza  nio- 
mal  czeM  dla  eial  nieboszezykdw.  B6ine  znown  poJQ- 
eit  religf^ne  w  starotytnodci,  a  z  nich  wyplywig%ea  r6- 
tii(M  pojmowania  pozagrobowego  iyeia  czlowieka,  sta- 
ly  ai^  przjozyn^  wieloFakiego  kolta  pogrzebowego ,  i 
rozlioznego  obyczajn  przechowywania  i  poszanowania 
zwlok  nieb08zczyk6w.  Zastanawiaj^c  81^  po  8zczeg61e 
nad  poJQciami  religijnemi  u  staroiytnych ,  przyszlibyfimy 
z  latwodci^  do  odgadni^cia  przyczyn  tak  r62norodnycb 
pogrzebnycb  obrz^dw,  jako  i  r6j^yeh  zwyczsgdw  prze- 
chowywania szczqtkdw  cial  ladzkich,  i  nawzajem;  — 


—    332    — 

CO  WBzakie  w  zakres  pisma  tego  wchodzid  nie  moie. 

Z  wielu  przeto  takich  zw7czaj6w9  palenie  cial  na  sto 
Bach  pogrzebnych,  a  zbieranie  i  przechowywanie  po- 
zostalych  popiol6w  a  wielu  napotykamy  luddw^  wiod^ 
cych  jak  si^  zdaje  sw6j  pocz^tek  z  star^j  Indyi.  Zwyczaj 
ten  widzimy  i  uBzymiaO;  kt6rzy  atoli  za  dwiadectweip 
Plininsza  *®)  w  pierwszycb  swoich  pooz^tkach  chowali 
w  ziemi  umarlych  i  dopiero  p6:fcni6j  po  dhigich  wojnacb 
przyj^li  go  od  innych  lad6w,  moie  od  Siowian.  W8Z§- 
dzie  jednak  gdziekolwiek  napotykamy  w  history!  Alady 
siedzib  Slowia^kich,  znachodzimy  zarazem  w  ziemi 
w  tych  miejscach;  diady  urn  z  popiotami. 

Po  nich  to  niemieccy  badacze  rozr62niaj%  zwykle  gro- 
bowiska  starych  Stowian  od  grobowisk  QermaAskicb , 
bo  zwyczaj  palenia  cial  u  Siowian  byl  powszechnym , 
i  uiywaAszym  nii  indzi^j,  a  wykopaliskami  z  urn  na 
karcie  zaznaczac  moina,  jak  si$  pierwotne  osady  Sio- 
wian ciqgngly. 

Pod  wzgl^dem  jednakze  paienia  cia}  u  Sbwian,  z  a- 
wagi  na  rozsypane  po  ziemiach  naszych  liczne  mogiiy, 
powstaly  mnogie  spory  mi^dzy  badaczami  naszemi  i 
niemieckiemi.  Utrzymy wano  bowiem :  it  Slowianie  palili 
ciak  tylko  uboiszych;  pospolitego  gminu,  a  bogatych, 
bochaterdW;  i  dostojnik6w  swych  chowali  pod  mogilami. 
Lelewel  i  Maciejowski  spieraU  siQ  o  to  mi^dzy  sob^;  a 
Sobieszczanski  w  ostatku  w  ten  sam  bl%d  popadl  '^). 
Szafarzyk  wszak^e  slnsznie  poszedl  za  zdaniem:  it  pa- 
lenie dal  u  Siowian  bylo  wspdlne  dla  wszystkich  —  co 
i  M.  Grabowski  w  sw6j  nUkrainie"  wywiddl  dostate- 
czniC;  (k.  161)  a  i  my  zdania  jego  jesteimy.  Wsz^dzie 


>")  C.  Plinii  seoondi  Historiae  nataralis  libri  XXXVII  ->  lib  VII. 
cap.  Lllli.  de  Sepultara. 

'*)  Wiadomo6oi  o  sz^ukach  pieknych  w  Avwnii  Polsce  Warssa- 
wa  1847.  T.  1. 


—    333    — 

bowieni  gdzie  lylko  nrny  z  popiolami  siQ  wynajdnj^  — 
a  z  Diemi  i  r6ine  inne  przedmioty,  obok  przedmiot6w 
powszechnego  uiytku  znachodz^  si§  zwykle  i  narzfdzia 
kosztowne;  oznaki  dostojeAstw  kaplandw  lab  boha- 
teniw. 

„Slowianie  wierzyli  w  nie6miertelno6i^  dnszy,  odptat^ 
i  kar?  po  dniieroi*  •*)  „Werili  o  trwani  duse  po  smrti, 
o^plate  a  trestu  gegim**  **).  Slowianie  wierz^c  wi§c 
w  przyszly  iywot,  lecz  pojmnjqc  go  jak  caly  dwiat 
pogatiski  wi§c6j  cieleAnie;  zabierali  ze  sob^  do  grobo- 
wisk  przedmioty  ulubione,  aby  niemi  w  potrzebie  i  po 
dmierci  poslagiwa6  819  moina.  P^z^e  znowu  iycie  spo- 
kojne  wi^c^j,  a  gromadne  w  zwi^zkach  rodowych^ 
chowali  si^  zwykle  rdwniei  gromadnie.  Zt%d  idzie  ta 
W8p61noft6  chowania  i  to:  ±e  nigdy  pojedynczo  nie  zna- 
chodz^  8i§  urny,  lecz  w  wi§ksz^j  liczbie^  aby  ci  co  za 
iywota  iyli  pospohi,  i  po  dmierci  z  sob%  przestawad 
mogli.  Czcili  Slowianie  i  wody  i  ir6dla  6wi§te,  zt^d 
znowu  pocbodzi  ich  poszanowanie  dla  rzek  i  osadzanie 
miejsc  ofiarnych  zwykle  ponad  wodanii;  kt6re  nawet 
dla  oczyszczenia  ofiar  mogly  im  bydi  zarazeni  przyda- 
tne  **). 

Wedlug  zatem  tych  paru  oznak  tu  zestawionych ,  a 
mianowicie  poloienia  nad  rzek^  i  znaczn^j  ilodci  nrn 
wraz  z  rdinemi  przedmiotami  ^  miejsce  wykopalisk  Le- 
2ajskich  nwaiad  trzeba  jako  wielkie  takie  grobowisko 
slowiaAskie.  Miejsca  takie,  kt6rych  w  Wielkopolsce  a 
zwiaszcza  na  Kujawach   da2o  napotkai  moina  jeszcze 


*•)  Histona  Liter.  Polsk.  N.  IViesniewskiefo.  T.  I.  k.  167.  - 
Sfowiadskie  8Uroiyinoi6oi  p.  S»|farsyka.  T.  I.  k.  693.  -~  Sfowtali- 
flkie  Bafwoehwalstwo  Leiewela. 

"}  Historya  Liter.  Csesk.  JaDf^nu^na  T.  1.  k.  7. 

*'  '  M.  Pi|,alu8  J%coba8  Eckhi^rdus.  —  Doo  per  antiqaa  mon amenta 
aiiBifl  1728  i  17S2  ex  afro  Jatreboeensi  erata  %tqiie  repertii,  oarnl* 
dolit  Slayomm  latrebooensiiim  itd.  Virtembercae  et  Lipsiiie  1784. 


-    334    — 

nieikiuQtyoh ,  a  gdzie  same  tylko  naos^iua  gliiumie  z  po- 
piotami  019  znajdigq,  lad  zwie  tam  dot%d  Calami  >  iali- 
skami  (od  2ali<i — {>ali6 — przyielone — pnypakme;  wi^ 
^  —  spalenisko).  Nazwa  zaiS^  og^a  przyj^ta  na  wssy- 
stkie:  Uroczj/sko,  wywodzi  si;  od  spefaiianych  taioie 
obrzfddw  (zasylania  prodb  spdlnych  0  oddal^m  ztego — 
odp§dzame  urokow  —  a  mote  i  uraczania  zmarfydi). 
Pobliskie  znowu  miejscowo&oi  takich  oroczysk,  przybie- 
raly  czQSto  nazwiska  sw%  od  owego  palenia  —  zaru  — 
zwi%e  si^  Zary,  2arki,  ^owo^  !^iarzyn  ltd.,  a  ita  oia- 
my  niedaleko  W0I9  i^arczyck%. 

Zwyczig  palenia  cial;  wyw<da<&  moBiai  z  natary  sw^ 
potrzeb^  wyrobu  naozyti  do  przechowywania  popioldw 
Auiaifijeh.  Uma  wi^  czyli  popiebiica  —  Osuarium  —  Ci- 
nerarium jest  tak  dawnym  zabytkiem  Staro:fcytno6ci ,  jak 
jest  dawny  6w  kult  religynyy  jak  zwycz^j  zapalimia 
stosdw  pogrzebnych.  Wiemy  cz6m  bs^  w  nowszych  jui 
czasach  pomniki  nagrobne^  jak  artysta  wlewa  w  nie  ca- 
1^  swil  doszQ  aby  godnie  przekazai  potomno6ci  pami^ 
zmarlego^  i  aby  sztoka  odbila  si^  w  nich  wladciwem 
pi^tnem  ducha  czasu  swojego.  Tern  takte  byiy  a  staro- 
2ytnycb  i  owe  mausolea  i  piramidy  i  obeliski  —  tern  by* 
ly  bezw^tpienia  i  amy  naszycb  praojo6w  Slowian. 
W  amy  starano  si^  te:^  zapewnie  wcieli<i  najpi^niejsze 
ksztahy  i  ozdoby^  na  jakie  tylko  stad  bylo  poj^cie  pi^* 
kna  1  ozd6b  u  Slowian.  W  tych  wi^c  glinianyeh  za- 
bytkacby  w  braka  innych  wydatniejszych ,  przyehodzi 
dledzi6  poj^cie  pi^kna,  i  zabytki  sztuki  staro- slowiaj^- 
ski^j.  Na  ksztahy  przeto  am,  ich  szczeg6ine  odmiany, 
ozdoby;  charakter  og61ny  lab  miejscowy,  nale^s^oby  z  te- 
go  powoda  baczniejsz^  ni^Ii  dot^d  zwraeao  awag$;  bo 
wszakie  sztaka  rzaca  wsz^dzie  dwiatiio  na  usposobienie 
cywilizacyjne  i  dachowe  kai^dego  lada  i  naroda.  Szcze- 
g6lowe  zbadanie  przedmiota  tego  0  omach,  niem^ch 
wymaga  stady6w  i  obszemi^seego  wywodui  niiUbar  ta- 


—    386    — 

m  zawrzei  si^  go  dnJk);  jeieli  wi§e  Psb  Bdg  zdrowii^ 
i  czasu  dozwoli,  w  osobn^m  piimie  piimi}  postaram 
sif  go  ro2gadiu^. 

Na  dwa  jednakie  g}6wiija  charaktery  k8zta}t6w  Qrn 
zwracaiaj  tatxg  pobieioie  uwag^  naszych  badaQz6w. 

Pierwszy:  jest  ksztah  smuklejszy  od  gdiy^  wi^e^  fo* 
remny,  i  ozdoby  w  sobie  miy^y,  —  a  ten  idzie  od  po- 
Ittdnia;  i  odbija  si^  na  wszystkich  arnaeb  w  stronaoh 
poludniowo  wschodnich  wymydywanych;  za  pop^em 
cywilizacyjnego  pr§da  na  Slowiaftszezyzn^  z  tamtycb 
stron. — 

Drugi:  jest  ksztalt  prostszy  —  nieforemny,  p^katy, 
wyd^ty,  niski;  a  ten  pojawia  si^  na  urnach  w  p6faio- 
cnych  ijtronach  wynajdywanych.  —  S^  to  wzory  Skan- 
dynawskie;  kt6re  wp^^  na  niego  jako  odbicie  po- 
norego  Skandynawskiego  tehnienia.  Dwie  tit  potQgi 
my61i  —  Skandynawska  i  HeleAska,  krzyiaj^o  siQ  po 
SlowiaAszczyznie  ¥^ywrze<i  musiaty  i  wplyw  sw6j  na  po- 
JQcie  sztuki  a  starycb  Slowian,  ktdra  ai$  w  urnach  zno- 
wa  odwzorowsia.  — 

Literatnra  nasza  niewielkiem  poszczyci6  si§  mo^  bo- 
gactwem  pod  wzgl^dem  badan  nad  uruami.  W  rozmai- 
tych  pismaeh  czasowych  polskicfa  rdinemi  czasy^  dono- 
szono  wprawdzie  o  licznych  odkryciacb  am,  ale  malo 
kto  zagl§bia}  si^  nad  bliiszem  onycb  poznaniem.  Pismo 
^Przyjaciel  Ludu*  **)  najwi§cej  daje  nam  w  t6j  mierze 
szczegdWw.  Z  dawnych  pisarzy  naszych  wspominali  o 
urnach:  Dlugosz,  za  kt6rym  Kromer  **)  powtarzfg^c  do- 
brodosznie  m6wi  i;^:    ^jest  w  Mal^- Police  niedaleko 


*0  Oo  pn^ieak  U}  titon^twy  o  «rMoli ,  po  piMu^ch  cmsovrych 
porocnncMi^j ,  odsyl^m  do  BiblioteU  Waruaws^  c  r.  1850  inie* 
0i|0  Oserwieo.  AH^ykaf  J.  liopkowikiof  o  ^laafy  arohflolociesie'*.  — 

**)  Polaki^  —  osyli  o  po^oAenia,  obyosajaoh  itd.  tfamMi.  W^oAy- 
slaw  Syrokoml4  -  Wflno  1868  -  lu  la 


—    336    — 

Szremti  pag6rek :  (gdzie  rzecz  tradna  do  wiaiy,  a  je- 
dnak  od  wieln  potwierdzana)  garnki ,  amy;  amfory  i  in- 
nych  kszta}t6w  naczynia  gliniane  same  si;  rodz^ ,  a  wy- 
niesione  na  powietrze  twardniej^**.  — ^Chociai  na  owe 
czasy  mniemanie  takie  by}o  do66  pospolitC;  jednak  tni- 
dno  przypadci£  aby  dwaj  tak  dwiatli  nasi  historycy^ 
w  sam^j  rzeczy  tak  o  urnach  rozumied  mieli;  racz^j 
wnosid  naleiy :  ii  charakter  kapla^ski ,  doradza}  ni^  po- 
rasza6  w  narodzie  jeszcze  mocno  zabobonnym ,  rzeczy 
tak  czysto  pogafiskich.  Powtarzali  o  urnach  i  po  nich 
z  malo  lepszem  s^dem  Miechowita,  Rz^czytiski,  La- 
dowski  i  DnAczewski  —  a  z  nich  niewiele  nauczy<S  si^ 
przychodzi.  Pisali  w  tim  przedmiocie  K(5ppen  i  Cho- 
dakowski  i  niespracowani  na  polu  historyczn^m  T.  Nar- 
butt  i  Lelewel  —  a  zwolna  dopiero  przecierac  si§  za- 
cz^la  mgla  nad  t^m  przedmiotem  rozsuta.  ^egota  Pau- 
li  «*)  SobieszczaAski  ««)  M.  Grabowski  *^  East  hr. 
Tyszkiewicz  '®)  J.  Lepkowski  •')  podali  p64ni6j  dokla- 
dniejsze  opisy  popielnic,  przedstawiajqc  ich  wzory.  M. 
Grabowski  zad  zwkszcza  y  dcidl^j  t^j  wain6j  dotkn^  si$ 
rzeczy  —  a  J.  Lepkowski  wskaza}  wlaficiwsze  i  pra- 
wdziwsze  stanowisko  z  ktorego  si§  na  ni^  zapatrywac 
naleiy.  Lecz  jak  powiedzielidmy,  sq  to  lab  mniejszego 
tylko  rozmiaru,    lab  niestawjy^e   jeszcze    na    wladei- 


^^)  Stiiroiytooici  falioyJHkie.  Lw6w  1840  k.  35  ^Popielnioe  zna- 
lesione  w  Galioyi^. 

2c^  Wycieczka  aroheolof^icxna  w  niektdre  stronj  f^abemii  Radom- 
skitfj  —  Warsiawa.  1852.  —  o  wykopaliakaeh  pod  wsi^  Nietu- 
lisko.  — - 

"^^  Ukraina  dawni^  i  terainiejasa  —  Ru6w  1850. 

^0  Badi^iia  •rcheoloficne  ltd.  Wiko  1850  — Riot  oka  nairddta 
Archeologii  krajowdj  —  Wiloo  1842. 

^^  Listy  aroheologicaiie  w  Biblioteoo  Waruawski^  >  fokn 
1862.— 


—    337     — 

wem  gruncie  rozprawy.  Ale  droga  jest  ju4  utorowana — 
to  latwi^j  teraz  bgdzie  p6jd(^  dal^j. 

W  literaturze  obc^j  wi§c6j  daleko  i  glgbszych  napo- 
tka6  moina  Bzczeg6i6w.  Niemey  zwlaszcza^  co  zawsze 
z  tak^  troskliwodci^  lubi^  si§  opiekowa6  Slowianami  a* 
by  ich  cywiUzowaCy  niezaniedbali  i  na  tern  polu  pozna- 
yfSL6  rzeczy  Slowianskich  a  daly  im  do  tego  powod  liczne 
wykopaliska  Slowianskie  w  Szl^zku  i  niekt6re  w  Mo- 
narchii  i  Saxonii.  M.  Gotthilf  Trauer  ^**)  w  dzielku  jak 
na  swe  czasy  dosy£  dokladnem,  mimo  niekt6ryeh  za- 
bobon6w  i  mystycznych  poj§6  o  czasach  pogaiiskich, 
stara  8i§  dowie46,  ii  urny  nie  rodzq  sig  w  ziemi  i  wy- 
kaza6:  co  one  s^  wladciwie.  Zal^cza  trzy  tabliee  z  ryr 
sonkami  nni;  miseezek;  malych  glinianych  naczyniek; 
pokryW;  obr^czek,  kr^2k6w  soczewkowych  i  koni- 
czny eh  i  t  d.  M.  Paulas  Jacobus  Eckhardus  ^ ')  bieglym 
jni  okazuje  si§  badaczem  rzeczy  Slowiai^kich ,  szcze- 
g61ni^j  pod  wzgl^dem  Mitologii,  dzielo  swoje  z  pewn^ 
wyrabiaj^c  erudycy^  na  irodlach  niemieckich  kronika- 
rzy.  Daje  on  rysunki  znalezionych  okolo  miasta  Juter- 
burga  niedaleko  Magdeburga^  kilku  urn  r6in^j  wielko- 
6ei  i  ksztahU;  nadto  pieni^^ka  z  wyobraieniem  bo^ka 
SlowiaAskiego  Prove,  wedlug  tego  jak  Helmold  go  opi- 
suje.  —  Christan  Stieflf  ^*)  wylicza  mn6stwo  miejsc  w  kt6- 
rych  wynajdywano  urny  i  pisarzy  co  o  tern  przed  nim 
pisali.  Spisal  dzielko  wielce  ciekawe  i  pouczaj^ce  do- 
l^zaj^  dwie  tabliee  z  umami;  a  dwie  drugie  z  innemi 


'^  Karse  Beschreibang  der  Heidnisehen  Topfe  in  welohe  die  Hei- 
ded  ihrer  Verbraaten  Todten,  fiberbliebeoe  Gebeine  und  Aaohen  auf 
l^eboten  ltd.  Narnberg^.  1688. 

'*)  Dao  per  antiqa^  monnnieDta  amiis  1792  et  1732  ex  agro  Ja- 
trebooensi  erata  atque  reperta  cum  idoliB  Slavonini  itd.  Wittember- 
fae  et  Lipsiae  1734. 

'')  Epiatola  M.  Christiant  Stiefli  ad  Miohaelum  Josephttm  Fiebl- 
f  er.  De  nniia  Lignioeuia  et  PUframtdorf.  Wroclaw  1704. 

22 


—    338    — 

przedmiotaifti  —  znalezionemi  okok>  Li^iey  w  Szlq^kn. 
Pisali  takie:  Dr.  Jefzy  Antoni  Volkmann  '*)  Lud- 
ehard  ^)  Haaa  •*)  MttUer  **)  i  wieitt  innycb.  Mn6stwo 
tei  czasopism6w  nietnieckicb ,  liczne  bardzo  o  nraacb 
zamMcito  rozprawy  ^^>. 

Zt  Czech6w  zii6w  Dr.  Ealina  *®)  wydal  u  tcmiicb  dzie- 
k)  wieke  doMadne;  a  czaaopismo  czeskiego  moTsemzi, 
Bie|ednQ  w  tej  rzeczy  nmiedcilo  rozprawy.  Zgola;  przy- 
stAoby  nam  spisa6  niemaly  katalog  dzkl^  eo  w  nieb  o 
urnach  iaiii  rozprawiaj^  -  kiedy  u  nas,  zaiedwie  par; 
w  t6j  materyi  naliczy^  moi^na. 

Urny  wyrabiano  zwykle  z  glisy  mi§szaii£j  z  piaskiem, 
thiczosym  mialko  graniteni;  lab  bfyszczem  (mika),  i  wy- 
sosuaoo  mocna  zda  si$  na  sloiica  b€z  wypalania  najo2§6ci4j 
w  oguitt ;  cbod  jedti^  wydobytq  okob  Gniezna  i  w^  pak>Bi| 
widzialem.  Pokrywy  do  nicb  z  tego  samego  co  i  urny  wywt- 
bmno  materyidii  i  byiy  r6J^nego  ksztaHU;  oajczgdci^  knlistoi 
wplBSztzontgo,  Stawiano  za&  nmy  w  ziemi  albo  na  ka- 
miemach  plaskicb;  lub  tet  na  kr^gach  glinianycb  z  ta- 
kiego  mateiyidn  co  i  urny  robionych ;  ktdrycb  jedna  stro- 
ng byla  w  male  Idnte  dziarki  cbropawo  wykoiiczona^ 
aby  imm  si§  nie  zesuwala  z  podstawy.    Gatcmek  gliny 


'*)  filftesin  9«l>terr»ne*  \7Z%  Roed.  XV  o  umaoh.  ^  Dm|^i«  dtie- 
<•:  De  unis  sepal ohraJikas  i»  Silesia. 

^*y  Lancbardi  Davidia  Hermaai  „Ma8lo|p*afla''  barda»  p<Mi<»Baj^fi# 
drieJ^o  i  jego  „de  urais,  so  anf  dem  MaBsliohem  Tdpfelberge  getim- 
deo  worden^. 

«^  Ueber  ASe  iMidAiaehe  Qvabhi^f  bei  Sehealita  mid  ns&ime  im 
•Men  Regvitsgao  -^  von-  Nikolaoe  Haas  (s  tablfe^  Ktogr^f'owaB^  — 
Bomber;  2829. 

*^  HiAe  SeMft  voi^  Miller  «ebef  die  ri«eii  -^  9  Uwraeli  sil^- 
klobi 

'^  Ssezeg61iii^J  czaeopusmo  ^ThciriiigiBche  Jaiirbfieher*S 

^  Dr.  KMimaa  ,  Ceber  Opftrpltoe^  GMber  wid  Altertiktaar  Phi- 
(a  1886. 


—    389    — 

i  powinowaetvm  ji]  ca^Aei  sUadowyeh  wplywat  e  na- 
tnry  sw^j  na  kolor  wyrobti  —  i  dla  tego  s^  niekl6re 
kolora  eiemnegO;  inne  czerwonawe,  inne  iditsme,  to  zno- 
wv  do  biatego  zbli^.aj^e  si^.  Wielko6(i  urn  bywa  ro- 
zmaita  i  mjli  si^  Sobieszczatiski  poczytuj^e  mal^e  arnj 
i  naczyika  w  ^Ntetulteka"*  znalezione^  za  dowo66.  I  o- 
WBzem,  wynajdywano  je  w  wieln  miejscach  ']ui  da- 
wniej  n.  p.  Jnterburga,  ScbessbitZ;  a  i  ja  posiadam  z  ^Po- 
p6wki^  koto  Krakowa,  urny  bardzo  drobnych  rozmia- 
r6w.  Niewszystkie  jednak^e  naczynia  gliniane  wynajdy- 
wane  po  nroczyskach ;  s^  popielnicami  —  znajduj^  si^ 
mi^dzy  niemi  i  miski  i  miseezki  r62ii^j  wielko&ci,  do 
obrzfddw  pogrzebnych  Hluty6  inog^ce  —  i  innego  kszta}- 
to  naezyi^ka  jakby  balsamki  i  placzoice. 

Urny  Leiajskie  robione  byly'  zna^  na  mieJ9CU;  bo 
gUna  taka  W3z§dzie  siQ  znajduje  i  granit  polny  toi  &a- 
mo  ~>  tylko  do  niektdrych  domi^zywano  blyszczu  y  a  ten 
zk^dd  in^d  masia}  bji  przywoiony^  gdyi  w  tych  stro- 
nacb  mema  go  wcale.  Urny  te  spoczywaly  na  gtinia- 
BTfch  podslawaeh  i  mialy  pokrywy  wedhig  ogdlnego 
swyczaja  jak  poprzednio  powiedzielidmy.  Par^  odlamdw 
takicb  podstaw  i  nakryw  dostalo  mi  sif  —  lecz  tych 
z  powodu  it  nie  8^  eate  w  rysunku  nie  przedkladam. 

0  ksztahacfa  arn  Letajskieh  nie  wiele  pewnego  da 
siQ  powiedzie<i ,  gdyt  cabdci  nie  widzialem  zupefaaie.  X. 
Podg6r9ki  by}  }askaw  nadeslai^  mi  par^  rysnnk6w  ze- 
wnftranyeb  ksztaltdw  niekt^rych  odfaim^w  wi^ks^ych, 
jakie  mil  w  r^e  wpadly.  Przeskil  mi  tak^.e  roztemy  czar- 
ki^  kt6n^  cfaoeiai  bez  uszka  zk>^.y<S  i  8klei6  mi  si§  a- 
dalo;  tak  ii  przedstawia  doskona}^  swq  eatoM.  —  I  oto 
WBzys&O;  z  ezego  waioakoifa^  tneeba  o  tych  tu  ksvtet* 
t«(A*  Z  owycb  rymxAtfw  zamieszczam  dwa,  z  tych  zad 
woosz^C;  widzimy  w  nich  ksztahy  zbitt^i|oe  8x9  ks 
gveeUm,  jak  w  N.  18  i  14.  W  ezarce  takie  Nr.  20 
(lyoBBck  w  p6)  widkoici)  widui^y  foremDoi6  keztahAv 

22* 


\ 


—    340    — 

a  szczeg61ni6j  wyd^cia  drodkowego^  co  wszystko  razem 
wzi^te;  r6wnie2  za  estetyczniejsz^i  form^  greck^  prze- 
inawia.  Niema  tu  jak  w  pierwszych  wzorach ,  tak  i  w  tej 
czkrce  Skandynawskiego  odbicia.  Gzarka  ta  nawet 
swym  kBztahem  przypomina  mocno  naczynie  gliniane^ 
kt6re  M.  Grabowski  w  ^Ukrainie''  na  Tab.  VIII  lit.  d. 
zamiedcil  —  z  t^  r6imos^j  ii,  tarn  jest  bardzo  ksztaltne 
uszko,  a  tu  go  zad  brakuje  przez  utr^ceDie  —  ktdre  to 
por6wnanie,  takie  za  wplywein  »maka  poludniowo- 
wschodniego  przemawia. 

Zastanowimy  si^  teraz  nad  glinianemi  kr^kami.  — 
Znajdowaly  si^  one  w  Leiajskich  wykopaliskacb  wda- 
46j  zna6  obfitofici  —  skoro  ich  odlam6w  wiele  jeszcze 
napotka^  moina.  X.  Podgdrski  nadestal  mi  kilka  r6* 
inych  kawa}k6w  takich  kr^k6W;  z  dw6ch  jednak  tylko 
najpodobmejszych ,  udaio  mi  si§  zto£y6  i  Bkleii  jedD§ 
ca}o66;  aby  z  nidj  miec  dokladne  o  innych  poj^ie. 
Kr2^k6w  LeJ:ajskich  widzimy  dwa  gatunki: 

Pierwszy  soczewkowego  ksztaltu  —  kt6ren  pod  Nr.  21 
przedstawiam.  (Wielkodc  w  rysnuka  nataralna).  Glina 
jest  w  nich  czerwonawa  mocno  z  granitem  thiczonym 
zmifszana,  dziurka  w  drodku  doskonale  okr^gla.  Ksztah 
znown  inny  Nr.  22.  jest  stozkowy,  mocno  na  powierz- 
chni  obrypany  —  z  gliny  du4o  czerwieAsz^j  —  bez  gra- 
nitu  —  i  du4o  twardszy. 

0  niytku  tych  kr^4k6w  trudno  jest  co6  pewnego  orzec. 
W  poszukiwaniach  moich  nigdzie  ich  nie  uapotkalem. 
Gottbilf  Trauer,  przedstawia  wzory  podobnych  kr^k6W; 
nie  oznaczaj^c  onyeh  uiytkn.  Uczony  archeolog  nie- 
miecki  Schr5ter,  awaia  ii  shiiyly  do  wrzecion  jako  ci^- 
tory  i  k6}ka;  i  oznaczaj%  groby  niewiedcie.  W  Przyja- 
cieln  Luda  (R.  1,  T.  I ,  Nr.  22)  mdwi^c  o  przedmiotach 
znalezionyeh  na  Krasn6j  g6rze  w  Lnbaszu  w  W.  X.  Po- 
zna&ski^m,  obok  nrn,  jaki6j6  fignrki  gliniandj  i  takie- 
go i  nieksztitoego  kogatka ;  s^  przedstawione  takiei  sa- 


—    841    — 

me  trzy  kr^iki  zmniejszajqc^j  si§  wielko^ci  —  a  spra- 
wozdawca  utrzymoje:  i4  mo4e  do  jaki^j  gry  sluAyJy. 
Nie  pomD^;  ale  ktoS  podobne  kr^^ki  uwa^l  takj^e  za 
ci§4ary  uiywane  przy  niewodacli.  X.  Podg6rski  nmiema, 
ii  mogly  sluiyc  jakby  wielkie  jakie  paciory.  Srodkowa 
dziarka  oznacza ,  ie  przeznaezone  hy6  mogly  do  nizania 
na  szunrek,  a  zwlaszcza  koniczne  z  mniejszym  otwo- 
rem  —  lub  do  ukladania  na  niegriiby  patyk.  Na  ka- 
iden  raz  tnidno  wpa§6  na  domysl  do  czego  uiywane 
byly  z  pewnodci%  —  a  z  powodu  rzadkodci  wynajdy- 
wania  takich  krs^ikdw  i  niedwiadomodci  onych  u^.ytkU; 
zaliezaj^  si§  do  zagadkovvych  rzadkosci  archeologicznych. 
Nie  jesteni  zdania  Schr^tera  lecz  s^dzQ,  \±  najpr§dz6j 
do  jakiego  religijnego  obrz^du,  lub  jako  symbol  przy- 
sluglwaly.  My61  t§  uasuwa  pos^g  Swiatowida  ze  Zbru- 
cza  w  Krakowie,  kt6ry  na  lew^j  8w6j  stronie  ma  wy- 
robion^  obr^iczk^,  k6lko  czyli  tit  kr^iek.  ^wiatowid 
V.  Swantewit  ^^);  wieczny  mlodzieniec  bez  zarostu^  by! 
godlem  sloiica  —  Swiatla,  a  jako  Swiatlo  t6m  sam^m  i 
bogiem  iywota.  K6lko  vvi§c  lub  krqiek,  mogly  bye 
w  r§ku  jego  godlem  nieskonczonoSci  —  wiecznofici  —  4y- 
wota  powszechnego ;  lub  zaSlubin  ziemi  z  Swiatlodci^ — 
z  bdstwem.  Czyli  \vi§e  owo  kdlko  przy  wyrobie  gru- 
bym  z  gliny  nie  przeszlo  w  kr^iek,  a  okolo  urn  nie 
bylo  symbolem  tego  samego  —  oznak^  przejdcia  po 
Smierci  w  iywot  wieczny  ?  wartoby  dobrze  rozwaiyci.  — 
Jeieli  jednak  kto  z  naszych  badacz6w  m6glby  blii^j  i 
6ci61^j  oznaczyc  wlaSciwofid  takich  kr^ikdw  i  ich  zna- 
czenie  w  Archeologii,  prosimy  o  ogloszenie  zdania  pi- 
smami;  a  radzi  i  z  wdzigcznodci^  przyjmiemy  kaide 
spostrze:^enie  i  uwagg. —  Po  oddaniu  jui  t6j  rozprawy  do 
draki^y  ogloszone  zostalo  doniesienie  w  Feuilletonie  „Cza- 


^^  Wiadomo^c   o   Smatowidzie   p.  Teoflla  Zebrawskiego  —  Ro- 
cznik  Tow.  Nauk.  Krakows.^  oddzial'  Archeol.,  r.  1851,  str.  3)3. 


—    342    ~ 

gtt^  (Nr.  123  z  d.  31  maja  b.  r.)  o  znalezion^m  podo- 
bn6m  k6}ka  glinian^m  wraz  z  urn^,  we  wsi  Olszanicy; 
0  mil^  od  Krakowa.  K61ko  to,  albo  racz6j  kr%itek  so- 
czewkowy  t6m  jest  ciekawszy,  bo  zapisany  jakby  zna- 
kami  runicznemi.  Po  bliiszy  onego  opis,  odsyfatm  do 
wspomnionego  artykulu  „Czasu*'.  Domysly  w  nim  wy- 
ra^one  sq  nader  trafhe,  a  cfao<i  w  tej  chwili  dla  poipie- 
chu ,  trudno  mi  jest  oo6  wi^c^j  stanowczego  o  ni^m  po- 
wiedziec  —  znalezisko  to  wszak^e,  zdaje  si^  t^  wi^- 
c6j  utwierdzad  powytozy  mdj  domysl,  co  do  symboliki 
takioh  k(Aek  i  stosunka  ich  z  ow^m  k6lkiem  Swiatowida 
krakowskiego. 

Metalle  przychodz^  trzecie  w  rz^dzie  wedlng  nas 
w  uiytek  ludzki.  Poznaoie  bowiem  i  u:2;ycie  onych  do 
ozd6b  czyli  \&i  potrzeb  j  musialo  przyj66  w  zastdsowanie 
wtedy  dopiero,  kiedy  ludzie  wyszedlszy  z  stann  dzie- 
ci^stwa  a  ksztattuj^c  si^  w  pewn£|  jak%6  spolecznoM, 
poczali  wyisze  potrzeby,  i  mydl^  zacz^li  sznkac  zaspo* 
kojenia  ich. 

Zlroto^  jako  zuajdywane  na  powierzchni  w  stanie 
rodzimyiUy  najpierw  zapewue  zwracalo  na  sif  nwagf 
ludzk%  i  u^cilo  wzrok  czlowieka  swym  blafikiem ,  podo- 
bn^m  do  cial  niebieskich  jak  sloAee ,  ksi^iyc  i  gwiazdy. 
Znachodzimy  i^t  ujiycie  ziota  u  najstarszyeh  naroddw 
w  najodle^ejszych  wiekach,  gdzie  tylko  czlowiek  za- 
pragn^  jaki6j6  ozdoby  dla  siebie,  lab  dla  Oltarzy  B6- 
Btwa  jak  go  pojmowah  U  ludu  wybranego  Mojiesz  dr- 
kassuje  ni6m  zdobi6  Ark§  Przymierza  wraz  z  srebrem  i 
itiiedai^  *"),  Rzymianie  inieli  takie  liczne  zlote  potraeby. 
Samo  jui  uiywanie  zlotycb  piertcieni  jest  xi  nick  baar- 
dzo  stare,  przyswojone  od  Grek6w,  a  kt6re  Bosilo  ry- 
oerstwo  i  seoatory.  Miewali  r6wniei  takie  same  laAeti- 
chy  i  korony  obywatelskie.    Bylo  za6  zloto  |u4  u  Rzy- 


40 


J   Kst^i  JSxodttii  Aosd.  XXV. 


—    343    — 

mian  oie  jedn^j  pr6by  —  to  jest  Die  jedaako  z  miedzili 
mieszaue  **). 

Po  wykopaliskach  w  og6le  rzadko  spotkaii  Bi$  zdarza 
z  przedmiotami  zlotemi.  Wartoic  wewn^trzna  tego  me- 
talu,  badz^c  lakoitistwo  ladzkie  sprawia,  ii  wykopali- 
ska  takie  najpierw  wsz^ie  zwracaj^c  aa  si^  awag^, 
zaraz  w  rgce  przekapnidw  przechodz^  gin^c  n^cz^dci^j 
bez  61ada,  i  wteuczas  tylko  dostaj^  siQ  zbieraczom  je- 
^li  jakim  wypadkiem  wprost  im  samym  w  r§ee  po- 
padn^. 

W  Le^ajskich  wykopaliskach  mamy  przed  oczami  je- 
den  tylko  kawaJiek  ztoty.  Jest  to  p6l  pierdcienia  ih^z- 
kiego  Nr.  23.  z  ktdrego  g^6wna  ozdoba  —  oko  —  wyro- 
nilo  si^.  Zioto  w  tym  pien^cieniu  jest  bardzo  liche,  tak, 
te  powierzchnia  z  wykwaszenia  si§  miedzi  w  znaczn^j 
ilodci  zmieszao^j  tu  ze  zlotem  pokryla  si^  patyn^^  i  po 
zaci^cia  piluikiem  znac  dopiero  wladciwie,  ^.e  pieiicieft 
ten  by}  zloty.  Esztalt  jego  odniedc  si§  daje  do  ksztal- 
J6w  rzymskich  pierscioDi^  jakie  po  zbiorach  napotkad 
mo^na^  oko  zsA  mogla  bye  mala  kamea  lab  gemma. 

Srebro  du^o  p62ni^j  zda  siQ  od  ziota  przychodzi 
w  aiytek  ludzki.  P62ni^j  zapewne  niili  miedi  i  mie- 
szanina  z  ni^j  br^zu ,  bo  wynalezienie  kruszcu  srebmego 
i  wytapiaoie  z  niego  metalu,  potrzebuje  wyisz^j  jni 
fiwiadomoSci.  Szybka  zad  oxydacya  i  nietrwalodc  bez 
ami^ftnego  obchodzeaia  si^  z  ni^m,  odstr^czalo  zape- 
WTO  staroiytnych  od  wigkszego  iiiycia  srebra.  U4y- 
wano  go  wszakAe  w  odleglych  bardzo  jxd  wiekach 
w  Egipcie  i  Indyi.  Grecy,  a  za  niemi  Raymianie ,  wy- 
rabiali  z  niego  rdine  ozdoby,  naczynia,  kubki,  a  nawet 
pos;^ ;  a  pierwszy  taki  odlany  uczcil  boskiego  Augu- 
sta *^).  Nietrwalod6  srebra  i  podleganie  pr§dkiemtt  psu- 


'0  C.  Pliniiu  -  Historiae  naturalit.  Lib.  XXXIU. 
")   C.  Plinitts  -  Lib.  XXXIU. 


QJA       

ciu  w  ziemi  drobnych  z  niego  wyrob^w,  s^  powodem 
i^  tak^e  nie  wiele  inamy  staroJsytnych  znalezisk  sre- 
brnych. 

Hr.  Tyszkiewicz  zal^czyl  rysunek  srebrnego  pierdcie- 
nia  w  jednem  z  swych  dziel  **),  w  drugi^m  zn6w  **) 
maly  pierdcionek  —  dii*e  i  ladne  ubranie  kobiece  na 
glowQ,  i  tak^^  bransolet^.  Z  przedmiot6w  Leiajskich 
przcdstawiamy  pod  Nr.  24  jeden  tylko  maty  pierdcionek 
kobiecy  z  cienkiego  srebrnego  drutu  w  w§zel  zwinigty. 
Zniszczone  w  nim  przez  wplyw  powietrza  i  wilgoci  sre- 
bro,  jest  niezmiernie  kruche  i  iamie  si§  za  najmniejsz^m 
uj§eiem,  Musialem  go  przyszyd  na  papier,  aby  z  swych 
kawa}k6w  calodi^  stanowil.  Cienko6<5  tego  wyrobu  i  wy- 
koAczenie  okazuj^  jui  post^p  sztuki  zlotnicz^j.  Podobne 
ksztahy  pierScieni  przedstawia  nam  tak^fce  hr.  Tyszkie- 
wicz przy  dziele  ^Rzut  oka"  na  Tabl.  I,  Nr.  14  i  w  „Ba- 
daniach**  Tabl.  I,  Nr.  2  —  leez  du*o  grnbsze  i  z  miedzi. 

PierScionki  w  WQzel  s^  uiywane  i  w  naszych  cza- 
sach  —  z  Grecyi  jednak  wiodq  one  swe  ksztaHy.  Wi- 
dzimy  je  na  wzorach  greckich,  zwlaszcza  przepaskach 
do  wlosow  u  kobiet ;  a  odnosz^  si^  zapewnie  do  owego 
podania  o  rozci§ciu  w§zfa  gordyjskiego  przez  Alexandra 
Wielkiego. 

Mowi^e  tu  0  pier6cionkaeh ,  zwracamy  uwag^  na  nie- 
dawn^  brosziir<^  w  tym  przedmiocie  J.  Hanusa  **),  w  kt6- 
r^j  autor  mimo  calego  zagmatwania  si§  w  wywodzie 
etimologicznym ,  nie  jedn§  wain^  mySl  rzuca  na  oby- 
cza]owo66  u  Slowian ,  pod  wzglgdem  pierScieni  i  roinych 
metalowych  zwilxiw. 


^^)  Badania  ilrcheolo^ozne  Tabl.  I,  Nr.  10. 

'0  R«ttt  oka  na  iHdftk  Archeologii  kri^ow^j  Tabl.  I,  Nr.  13  — 
Tabl.  in,  1  i  2. 

^^3  Ueber  die  alterthuniliclie  Sitte  der  Angebinde  bei  Deatoehen, 
Slawen  und  Litauern.  AIs  ein  Beitrag  zur  comp.  deutseii-slaw.  arclieo. 
ent.  von  J.  J.  ITanus.    Prag  1855. 


—    346    — 

^Pieni^dz  bywa  pogrzebn^m  swego  wiekn  6wiad- 
kiem**  m6m  Lelewel  —  to  te*  na  wynajdowane  po  wy- 
kopaliskach  pieni^dze  dawnych  wiek^w,  szczeg61nie  zwra- 
cac  nalej^y  awag§.  Z  nich  to  czasem  jak%  pewn^  datg 
historyczn^  da  8i§  uchwycic,  jeieli  na  wielki^m  lanie 
dziejow^m,  chocia^  prawdopodobnie  zast680wa(^  j^  mo< 
*iia.  Wszak  pieniqdz  dawano  zmartym  n  6rek6w  i  Rzy- 
raian  jako  oplat§  —  portorium — dla  zaplacenia  Charo- 
nowi  przewo:&nego  myta  przez  smierteln^  rzek§  Stixu. 
Zwyczaj  ten  przenios}  si§  nastQpnie  i  do  innych  lad6w, 
a  widzimy  go  i  n  Chrzedcian  w  inn^m  znaczeniu.  Bosius 
w  „Roma  subterranea''  powiada:  \i  w  grobach  m^czen- 
nik6w  wkladano  pieni%dze  imperator6w,  pod  ktdremi 
oni  6mier6  poniedli.  By}  to  wi^c  niejako  zapis  daty  m^- 
czei^stwa.  Nasz  zad  Mieehowita  wspomina  rownie:^  o 
Alanach,  ie  ci  wracaj^e  z  najdcia  na  kraje  Rzymskie 
r6ine  numizmata  cesarz6w  na  ziemi^  Polska  z  sob^ 
przynieAli. 

W  Le^jsku  jak  to  ni6wilismy;  nieraz  wynajdowano 
r62ne  pieni^dze^  ale  te  jako  wartod6  rzeczywista  nie  hi- 
storyczna^  przepadly  w  r^kach  handlarekich.  Z  ochro- 
nionych  dwa  tylko  mamy  przed  sob^  Nr.  25  i  26.  Oba 
s^  zwykle  rzymskie,  jeden  Wespasiana,  drugi  Severa. 
Zwracamy  przeto  nwagg  na  czas  panowania  obn  tych 
Imperatordw,  za  kt6rych  wladztwa  wybite  byly.  We- 
spasian  panowa}  od  r.  69  do  79  po  Cbtystusie  Panu. 
Sewer6w  zad  bylo  dw6ch.  Septimns  Sewerus,  ktdry  pa- 
nowa! od  r.  193  do  211  po  Chrystusie,  i  Alexander  Se- 
werns  od  r.  222  do  235.  Zapisujemy  z  6eislo6ci^  te 
daty^  gdy£  do  nieh  przyjdzie  nam  si§  daI6j  odwolai 
a  pieni^zki  te  posluii^  nam  jako  dwiadectwa  dziejowe 
swych  czas6w. 

Mled^  I  br£|z  jako  powstaj^ca  z  nidj  mieszanina, 
w  starych   juz   bardzo  czasach    napotykamy.    Mojiesz 


-    346    — 

pra^pisiye  j%  w  oiycie  Izraelowi  ^*)  s.  PUvios  odiegfa| 
naznacsa  j^  s^roipixo&i  wyra^aJ4C.«i§  yCtdinusupro- 
ximwn  est  praethun^  imo  vero  ante  argemtumy  ac  pene 
eUani  ants  aurum^\  ^^.  Uiywajoo  miedsi  do  wida  rze- 
Gzy,  i  Anniylai  z  pooK^a  miasto  ielasa.  TopieDie  j^ 
bowiem  jest  duio  od  teUjsa  latwiejs^  i  wymaga  tylko 
500*  gor%ca,  kiedy  4ela«o  dopiero  w  lOCK)®  R  w  stan 
plynny  przechodz^i.  te  zad  miad:^  z  natary  swoj^j  daio 
jest  mi^ksza  od  ielaza,  zoale^Ii  z  oj^asem  staroiytoi  spo- 
s6b  oadaoia  j^j  harta  i  twardodci  prawie  stalow^j  za 
pomoc^  4<Klania  cyny  i  tworzenia  tym  sposobeia  mie- 
szasmy  znan^j  pod  nazw^  bn^zu;  kt6i^J  uiywmo  pie 
tylko  do  wytwor6w  ssMiuki  i  ozd6b;  ale  nadto  na  groiy, 
bddy  a  nawet  mecxe,  Kamie^  wi^c  i  briE^,  8%  najdar 
wniejszemi  j^abytkami  z  wyrob<>w  twardycb  i  wprost  da 
u^ytek  ludzki  lab  do  obrony  slii^^cych.  Z  br^a  to, 
ezyli  racz^j  z  t^j  mieszaniny  miedzi  z  cyn^,  widzimy 
najstarsze:  noie,  ostrza,  toporki,  siekiery,  sztytety,  mie- 
c;5e,  dzidy,  —  szpile,  igly,  zapiiiy,^6}ka;  piertcienie,  zwity 
i  przer6ine  wyroby  u;  Egipcyan,  BabUonczykdw,  G«- 
k6W;  Etrnskow,  BzymUn ,  <jermaD6w,  Stowian ,  »  nawet 
u  MekBykan^w  i  Peruan6w.  Gdzie  br^z  wi^c  si^  aouaj- 
duje ,  znak  to  niemylny  wy^^zego  jiii  postfpn  kultuiy 
i  cywilizacyi  8p61eczn6j  w  tycb  stronach,  a  lady  eo  ta 
mieszkaly  przedsigbiorcze  i  myfilijoe  ja4  byly. 

Miecze  i  groty  miedziane  faiszpa^skie,  nBjwyiiij  oe- 
nioue  byly  przez  Rzymian.  W  tlamaezeniu  Salastiaaa 
na  j^zyk  hiszpaAski  *®)  do  wyraz6w  SaloBtiusa  ^rnqfitree 

nostri arma   atque   tella   mUtaria   ab   SamnUilm9^ 

suinserunf^  tlumacz  Hiszpan  robi  nastgpuy  przypisek: 
(Str.  30?)   ^Bzymianie  aj^ywali  mieczdw  hiszpanskich  i 


*^  Ksie^i  Exodus.    R.  XXXVIII.  3. 
*')  C.  Plinios  ks.  XXXIV.  R.  1. 

^^  La  Coiyuraoioii  de  Catilina  y  la  Gaerra  de  Jaf^arUi  por  Caye 
Saloslio  Crispo.  £n  Madrit  MDOCLXJUl  —  folio,  ocdoboe. 


—    847    — 

te  n^jwi^j  ceidli,  (\  ez6m  lAvmn  Lib.  VII.  10.  wspo*' 
mina,  a  to  dla  wyborhego  tejie  broni  barta.  Nasse 
mieese  {m6m  tiamacr  BiBspan  prsedstawiaj^c  rymmki 
takowych)  kt6re  mam  w  moim  zbiorze ,  znalezione  przed 
kilku  laiy  w  Gehiberii ,  na  wsdi6d  Signenzy  si^  z  mk- 
dzi  obosieczne  i  tak  ostre,  ie  nie  mo^na  cbwytati  za 
oetrze  bez  niebezpiecseAstwa  skal^czenia  r^ki^.  Zal%eza 
r6wniei  6w  thunacz  Hiszpan  i  dwa  rysunki  groMw  i  dzid, 
z  taki^j  sam^j  miedzi  hartown^j.  —  Podobny  do  nieh 
posiadam  i  ja,  pochodz%cy  z  Tarz6j  gi6ry  pod  ^yw- 
oem. — 

Klemm  w  dziele  tylekroii  przez  nas  powotywan^, 
przedstaTvia  kiikanateie  lysankdw  rdinych  topork4!>w  i 
Biekier;  znajdowanydi  w  r^inych  stronach  Earopy,  a  o 
kt6fe  Die  maly  toczy  8i§  8p6r:  jakim  ludom  lab  naro* 
dom/wpierwotnym  swoim  uiylkn  przyslng^waly?  Znane 
one  ^  w  Areheologii  pod  nazws^  jeszcze  przez  Tadta 
im  itadawaD2|  ^Framea'',  a  Germanom  przez  tego  histo* 
lyka  przypisywane.  Niechaj  wi^c  zwi%  si^  ^Framea^, 
kiedy  nazwa  ta  jest  jni  atarta,  lecz  zdaniem  na8z6m 
s^  to  narz^dzia,  kt6re  wszystkim  mieBzkaaeom  starego 
swiaiat,  zarowno  mogly  czyaic  pofi]ng$,  bo  wsz^dzie 
prawie  znachodz^  ei^.  Biblioteka  Uniwers.  Jagielloi&sk. 
poaiada  takiefa  par^  gztnk.  W  Oazeeie  Warszawski^j 
z  r.  1855  Nr.  124,  wieloe  zasfaiiony  B.  PodezaszyAski 
zdaj^  sprawf  z  odkrytego  m  maju  r.  t  grobowigka  we ' 
wsi  Walowicach  pod  Raw^,  wspomina  o  bri^wych  to- 
porkaeb,  ostrzach^  w}6ezoiach  itd.  Oczek«jemy  spel- 
menia  obietnicy  podania  rysaaka  tyeh  pn&ediniot6w  w  Pa- 
miftniiui  sztnk  pi^knycfa ,  z  t^m  wi^ksz^m  zaJQciem ,  bo 
radzibydmy  mie6  wyjadnione  zdanie  sprawozdawey,  dla 
czego  przedmioty  te  do  Xgo  wieku  po  Chrj^stusie  od- 
nieS*  naleiy  (?). 

Do  odlewdw  br^zowych  znajdywano  po  wykopalifikach 


—    348    ■-- 

nawet  formy  uiywane  praez  staroiytnych  *•).  Umieli  oni 
zad  br^zom  nadawad  nie  tylko  hart  i  twardod6,  lecz  za- 
razeni  i  wielks^  gi^tkodc  i  eIa8tyczno66  jak  w  Fibalacb, 
spiralnych  zwitacb,  bransoletacb  i  pierdoieniacb.  Z  po- 
st^pem  czasu  i  potrzeb  ladzkich  z  br^u  odrabiano  da- 
Uj  pos^i,  lichtarze,  lampy;  nastgpnie  drzwi,  cbrzeiel- 
nice,  dzwony  i  t.  d.  Stare  brqzy  maj^  przeSliczny  kolor 
zwlaszcza  kiedy  si§  wiekowq  pokryjq  patyn^,  a  z  mie- 
dzi  koryncki^j  celuj%  po  przed  innemi.  Dzisiejsza  mie- 
szanina  br^zii  u^ywana  do  lania  dzia},  sklada  si^  z  90 
cz§tei  miedzi  a  10  cyny.  Jaka  za6  byla  proporcya  a 
staro^.ytnych  nie  jest  wiadomo,  niimo  licznych  na  dro- 
dze  cberaii  w  tej  mierze  dociekan;  to  pewno  tylko,  ii 
uiywano  czasami  do  niej  zlota,  srebra  i  olowiu  a  zwla- 
szcza  na  przedmioty  ku  ozdobie  sluisfie,  Oceniaj^c  sta- 
roiytnoSci  brqzowe,  rozbior  chemiczny  materyahi  jest 
bardzo  wazny  i  konieczny  bo  z  pomoc^  ta  doj66  do- 
piero  moina  do  ocenienia  mi^szaniny;  a  zatem  wladci- 
wego  j6j  pochodzenia,  a  oraz  jak  dhigo  przedmiot  mni^j 
wi§c6j  pozostawal  w  ziemi.  Gdbel  w  swem  dziele  rzecz 
t§  dokhidnie  tl^maczy  *®) 

Ze  wszystkich  staroiytnycb  znalezisk  na  ziemi  nasz^j, 
najliczniejszc  s^  pewnie  br^zowe,  a  pod  r^^^nemi  ksztal- 
tami  i  r6^.nego  u^ytku  przedstawiaj^  je  nasi  archeolo- 
gowiC;  lub  tei  o  nich  wspominaj^  w  swych  dzielacb ;  a 
mianowicie:  Lelewel,  Narbtit,  hr.  Tyszkiewicz,  M.  Gra- 
bowski,  Kirkor,  Lepkowski  i  inni.  Lecz  wlaSnie  dla  t6j 
ich  rozlicznosci  najtrudni^j  przychodzi  stale  zdetermi- 
nowad  tak  pochodzenie,  jako  i  uiytek  takicb  przedmio- 
t6w.    Wykopaliska    Lezajskie    obfite  s^  w  przedmioty 

'")  ^Maslografla^  sir.  156.  Ueber  die  heidnische  Grabhugel  bei 
Schesslitz.  Haas. 

*®)  Ueber  den  Kinflass  der  Ohemie  auf  die  Brmittellung  der  V6I- 
kei-  der  Vorreit.  Dorpat  1840. 


—    349    — 

z  hr^n,  a  szc^^dliwym  trafem  zachowaly  si§  mi^dzy 
niemi  nawet  bardzo  cieokie;  i  delikatnego  uj^cia.  Przed- 
stawiam  atoli  tataj  w  rysunku  tylko  celniejsze  pewn^ 
jyak%d  caIo66  stanowi^ce;  pomijaj^c  zwity  z  drntu  br^- 
zowego  w  roinych  ksztaltach  i  inne  odlamy  nkruszone 
a  niewiedziec  od  czego  slui^ce.  N.  27  i  28  przedsta- 
wiaJ4  delikatne  bardzo  zna(i  kobiece  szpilki  (wielko6(i 
natundna)  zagi^cie  ich  od  gdry  i  zwini^cie  w  Srodkn 
nie  jest  przypadkowe  lecz  okazaje  ich  ksztaU  pierwo- 
tny^  tern  wi^c^j^  ii  pi^d  egzemplarzy  jednakich  z  tain- 
ted posiadam.  Esztah  ten  nie  zdaje  si$  bez  pewn^j 
my61i;  lecz  mosial  by6  w  powszechnem  zwyczajowem 
niycin  tamtycb  czas6w  i  Iad6w.  Zagi^cie  od  g6ry 
jest  jakby  symbol  laski  pasterski^j  lab  tei  wieszczbiar- 
ski^  karwatoiy  (litaas)  przy  obrz^dkach  ofiarnycb.  Nie- 
zmordowany  w  swych  dociekaniach  odnosz^cych  si^  do 
rzeczy  StowiaAskich  Tadensz  Wola&ski,  w  jednem  z  dziel 
swoich  ^*)  przedstawia  rysunek  naszyjnika  w  r.  1822 
w  Ghelmcu  pod  Eruszwic^  nad  Goplem  w  gamka  mi^- 
dzy  innemi  przedmiotami  znalezionego  ^  a  skladaj^cego 
8i§  z  dwunasta  srebrnych  brakteat6w  laAcuszkami  ini§- 
dzy  sobq  spojonych.  Na  tych  brakteatach  kt6re  Wolafi- 
ski  ze  sposoba  wyrobu  uwaia  \t  nie  byly  pierwotnie 
dp  pieni§inego  obiegu  robione  lecz  jako  amalety  sta^ 
iyly,  jest  wyrazista  posta<S  osoby  trzymaj^ca  w  r§ce 
praw^j  laskQ,  zapehiie  takiego  jak  owe  LeJtajskie  szpil- 
ki ksztaltn.  Wyobra^enie  to  uwata  Wola&ski  za  jedno 
z  boi^yszcz  slowianskich  lab  Pontifexa  z  karwatar^  bal- 
wochwalcz^.  Wnosz^  wi^c  z  tych  brakteat6w  czy  ama- 
letdWy  i  pordwnywaj^c  z  niemi  6w  ksztalt  szpilek  kt6re 
przedstawiamy,  uwaJta6  nam  w  nich  wypadnie  mydl  sym- 
boliczn^^  zwyczajowq^  lub  religijn^  staro  -  Slowianskich 


'*)  Tadensia  Wolfti&sluego  Listy  o  Staroiytnoioiaoh  SJ^owiaAakioh 
attiemo  1846.  tftbl.  XV  n.  1. 


—    350    — 

ezaB6w.  N.  20  prtedstawia  szpflkf  feCE  jvA  innego  za- 
gifda  a  giry.  N.  30  igtf  do  szyda  s&  przelmniMm 
vefaem.  Oziiaka  to  niezbita  wyiszjch  potrseb  i  przemy- 
rtn  tamtoczesnjch  jij  wlaAoeieli.  N.  31^  32,  33,  pned- 
stawiajil  ro^zig  upin  do  sokni,  w  ktdiycfa  gldwn^  szpil- 
ki'do  prz^pinania  tejie  brakaje.  Jest  w  tem  przedmio- 
de  ooi  podobieAatwa  do  owego,  kt6¥€D  podai.  Lepkowski 
w  yj  Listach  Arobeologicznycb  ^  ( BibL  Warszaw.  r.  1852 
mi€8i4|c  czerwiee,  n.  VI).  Mi^dzy  zii6w  staroiytnoAciami 
rzymakiemi  z  Gamtmtom,  kt6re  P.  Ml  Siemianowski  do 
mnsemn  arcL  krak«  przystal,  jest  takie  podobne  nan^- 
dzie  troch^  tylko  oadobntdj  wyrobione,  a  dawea  zwie 
je  bez  wacfamia:  r^ymskq  spink^  do  fa)d6w  togi.  Z  to- 
go  wnoszqc,  i  nasze  zaliezy6by  T6wiiie  wypa^  do  to- 
dzigu  Fibnli.  N.  34  wyobraia  pofamany  bri|zowy  pier- 
feionek.  N.  11  jakby  mal^  g^siennicKk^  niewiadomego 
niyeia.  Dal^  mam  odlsunek  jakiejA  przypinki  i  isne 
odtamki  br^owe,  z  kt6rycfa  tradoo  odgado46  ieh  prze- 
znaezenie.  ^ 

^lazo  i  wszdkie  z  niego  wyroby,  wielu  ehoi  myl- 
nie  nwaia  za  wynalazek  p6toiQJazych  daleko  wiek6w^  i 
temu  to  mniemaiuu,  orae  znaa6j  nietrwatoAoi  ^bdaza  na 
wobem  powietrzu  przypisad  trzeba,  ^  wsswlkie  ielazi- 
wo  po  wykopaliskaeh  wym^ywa&e  odnoszoae  inyca^ 
dei^j  bywa  albo  do  p6£iiycb  dato  jni  ezas6w;  lab  tei 
uwaiane  jako  przypadkowo  tylko  znsyduj^ce  sig  w  po- 
ir6d  innyek  przedmiot6w.  Bzecz  wcale  tak  019  siema 
A  2e  dla  dokbtdnego  ocenienia  j^J,  zaieiy  &am  wiele 
na  bliiszem  rozpoznania  wJasnoAei  telaza  i  jego  niy- 
waniu  w  starotytaoAci,  przeto  cokolwiek  wi^)  micgaoi 
wypadBiewaa  dia  niego  teraz  foim^ii  ^^). 


^^  Bliisi(|  wiMlomoA6  0  ielasie  cobaeiy6  moina  w  niexnaiieiii  mi 
dtaMe  RiuMnia:  QeMhMie  4eB  Emmm  mU  Ainmtoiy  flr  Sftnstler 
and  Handwerker.  Ana  dem  Sohwediaohan.  i  t  d.  lignim  1814^ 


^  Mi  - 

2elai?€^  w  pmwdzie  n^Jwl^c^  wymaga  trodti  i  {Me^ 
myshi  pnsy  topienia  go  z  ntdy  i  prz^Hciu^  dia  tego 
stary  Egipt  niewiele  nim  pOfihigiwal  si^.  Miioo  tego  ]^ 
dnak,  stafoiytnod^  przyewoila  ten  poiyteczny  prodnkt 
na  swdj  niyiek.  A  J6J;eU  nt»  soaehodzimy  w  abfitodci 
gtarych  jego  zabytk6w  lab  tei  wynajdnjemy  same  tylko 
oknichy^  wronii^my  to  nietmaloki  tega  nietalin,  pr^d- 
kiernn  podlegaj^emti  w  aemi  zepsucin;  co  zn6w  jak  igk- 
Wj  ujraymy,  zaieiiry  od*  miHifj  Ivtb  wijc^  spi^yjajiieych 
tob  przeeiwDiC;  waronkt^  miejscowoiftei  w  kt6r6j  iela- 
zo  przechownje  si^. 

PliBiH»,  ktdry  najwi^^j  dostareza  nam  wiadoimo6ci 
o  Awiecie  staroiytnym ,  ebBzernie  rozpisaje  si^  o  ^diazie 
i  jego  uiytkacb  **).  Poshichfiamy  co  m6wi:  ^Proxime 
Tfidieari  debent  metalla  ferri,  optimo  vitae  pommoqne 
iMtnimento.  Siquidem  hoc  tellurem  scindimns^  fmmns 
arbnsta ,  ponimns  poroaria  vites  sqvalore  deciso  annJs  om- 
nfbns  eogimns  invenescere.  Hoc  extmimns  tecta,  eae- 
dhnas  Baxa,  omnesquae  ad  alios  usns  ferro  ntimnr.  Sed 
eodem  ad  beUa,  caedes  latrocinia;  non  eominvs  solura^ 
sed  etiam  missiH  volucrique;  nnnc  tormentis  excnsso,  none 
laeertis,  nunc  vero  ponatO;  qnam  soeleratisshnam  hnmani  in- 
genii  fraudem  arbitror.  Si  quidem;  nt  ocyas  mors  perreniret 
ad  hominem,  alitem  illam  fecimns,  pennasqne  ferro  dedimus. 
Quamobrem  cnlpa  ejus  non  natnra  fiat  accepta.  Aliquot 
experimentis  probatum  est,  posse  innocens  esse  ferram. 
in  foedere  qnod  expnlsis  regibus  popnlo  Romano  dedit 
Porsena,  nominatim  comprebensam  invenimuS;  ne  ferro 
nisi  in  agricultnra  ntercntur."  Wiadome  S!|  snrowe  pra- 
wa  Likurga  nakaznjj|ce  a^ywanie  pieni§dzy  ielaznycb, 
LaeedemoAezykowie  uirywali  takie  ^eiaznych  pierdcieni, 
a  przeszedl  ten  zwyezaj  i  do  Bzynm.  ^  Hi  qnoqne  qui 
ob  legafienem  aeeeperant  anreos  (ammlos)  in  publico 


'0  Plinivt  Historia  natarftlis  Lib.  XXXnU  Cap.  Xim. 


—    352    — 

tantom  utebantnr  intra  domos  vero  ferreis.  Quo  argu- 
mento  etiam  nunc  sponsae  annulus  ferrens  mittitnr^  is- 
que  sine  gemma''  odzywa  si§  Plinius. 

Odlewano  i  robiono  z  ielaza  r62ne  przedmioty.  Byl 
z  niego  w  Tebach  pos^  Herkulesa  kt6ry  odiewal  Alcon, 
a  powiada  dal6j  Plinins:  ^Videmus  et  Romae  scyphos  e 
ferro  dicatos  in  templo  Martis  Ultoris.'*  Na  t§  wiado- 
moht  przekazan^  nam  przez  rzymskiego  nataralist^  szcze- 
g6ln4  zwracamy  nwag§  dodajqc:  \t  scyphus  wyraz  po- 
chodny  z  greckiego  ^  znaczy :  nie  tylko  sam  kubek  jak 
zwyczajnie,  ale  oraz  naczynie  religijno  obrz^dowe. 

Najlepsze  zad  ielazo  a  Rzymian  bylo  Seryckie.  Umia- 
no  ten  metal  ochronid  od  rdzy.  Uiywano  go  i  w  me- 
dyeynie. 

Klemm  przytacza  jako  najpierwszy  z  ielaza  w  czyn* 
nem  Indzkiem  uiytku  wyr6b  siekiery,  topory  i  z  niemi 
zpowinowacone  narz^dzia,  kt6re  jeszcze  za  czas6w  Lu- 
kretiusa  u  Rzymian  znane  hyi  miidy.  Za  temi  id^  note 
i  inne  ostre  narz^dzia.  Dal^j  groty^  dzidy  i  kopie,  a  ua 
koniee  przyehodz^  beidy. 

iiQ  i  broni  telaznej  daio  takie  oiywali  Rzymianie 
w  ich  wlasnyeh  pismach  mamy  na  to  dwiadectwo.  Li- 
vius  w  ks.  XXI,  8  m6wi^  o  Fallarykach,  rodzajn  bro- 
ni wspomina:  nFalarica  erat  Saguntinis  missile  telum 
hastili  oblongOy  et  cetera  ferreti,  praeterquam  at  extre- 
mnm,  onde  ferrum  extabat  Id  sicut  in  pilo  qnadratum 
stuppa  circamligant ;  linebantqae  pice.  Ferrum  autem 
tres  in  longum  habebat  pedes  ut  cam  armis  transfigere 
corpus  posset ""  Lucretias  znowa  2yj%cy  okolo  62  r. 
przed  Ghrys.  uwaia :  ^ii  za  jego  czas6w  niycie  ielaza  na 
broi^  sieczn^  byio  powszecfanC;  a  Rzymscy  pisarze  Au- 
gastowego  wieka  mdwi^  o  broni  tylko  telazn6j.  Gdy 
zad  Rzymianie  zdobycze  swoje  za  granicami  Italii  roz- 
szerzyli,  telazna  broA,  prawie  wytqczn^  byla  w  ich 
wojsku> 


—    363    — 

0  Slowianach  in6wi  wprawdzie  Teofilakt  4e  mieszka- 
jqcy  nad  Baltykiem  Siowianie,  nie  uiywali  ielaza^  a 
zt%d  niemcy  wnosz^:  4e  gdzie  8i§  ono  tylko  po  wyko- 
paliskach  znajduje,  nie  sa^  to  grobowiska  SlowiaAskie; 
^wszak^e  i  a  Sbwian  zwtaszcza  na  pokdniu  ielazo  mu- 
sis^o  by(i  w  uiytku  **)  zwlaszcza  po  ich  zetkni^ciu 
z  Rzymianami ,  bo  W8z§dzie  prawie  po  grobowiskacb 
wynajduje  8i§,  co  wtadnie  za  naszem  przemawia  twier- 
dzeniem. 

Postawiwszy  dowody  za  znajomoSci^  i  u^ytkiem  4e- 
laza  w  odleglych  wiekach  staroiytnodci,  przejdi:my  teraz 
na  drodze  znanych  prawd  chemicznych  do  przejrzenia: 
wjakich  to  danych  warankach  przydpiesza  si§  lub  op6- 
2nia  psucie  ielaza,  i  co  wtadciwie  na  takowe  najwiQc^j 
wplywu  wywiera. 

^elazo  przechowuje  si^  ci%gle  prawie  niezmiennie  je- 
dynie  tylko  w  powietrzu  zupehiie  suchem  i  przy  zwy- 
k}6j  temperatarze.  Ale  poniewa^  powietrze  zawiera  w  so- 
bie  zawsze  par§  wodn^ ,  ielazo  pokry  wa  si§  przeto  rdz%. 
Rdzewienie  ielaza  pocbodzi  wi§c  od  l^czenia  si^  kwa- 
sorodu  z  metalem  na  jego  powierzchni ,  czyli  ukwasza- 
nia  si§.  Ukwaszanie  8i§  to  8zczeg61ni6j  latwo  nast§paje 
w  obecnoSci  naprz6d:  gazu  kwasu  w§glowego,  kt6rego 
pewn^  cz§d(^  stale  powietrze  zawiera,  powtdre:  w  obe- 
enodei  wody  kt6ra  znow  wielce  sig  przyczynia  do  dal- 
Bzego  ukwaszania  siq  ielaza  daj%c  ci^le  materyal 
ukwaszaj^cy,  to  jest  kwasor6d.  I^elazo  ukwaszone  na- 
prz6d  kosztem  kwasoroda  powietrza  w  obec  kwasu  w§- 
glowego,  tak  znacznie  przyfipieszajqeego  ten  proces,  po- 
krywa  8i§  warstwq  rdzy  od  zewn^trz ,  kt6ra  chemicznie 
zwie  sig  wgglanem  niedokwasku  ^elaza;  p6f;ni^j  zeA 
w  obec  wilgoci,  zamienia  si§  na  wodan  niedokwasu  4e- 
laza.    Warstwa  rdzy  tym  sposobem  raz  utworzona,  po- 


»0  Hifltorya  Litorat  Polak.  ML  Wiwiuewflkiejo  T.  I,  8tr.  173. 

23 


—    864    — 

winnaby  (teonic  wewn^trzn^  tre&i  np.  gztaby  ielaznij, 
od  dalgzdj  ozydacyi.    Ale  rzecz  ma  ei^  przedwnie. 

Wiadomo  bowiem  z  dodwiadczenia  te  kawalek  ikelaza 
znpefaiie  czysty,  jeidiby  tjrlko  w  jednym  pankde  do- 
tiLnifty  zoBtal  rdz^;  plama  ta  z  poczqtkn  wojno^  pd^ni^j 
doM  szybko  rozchodzi  si^  na  wszystkie  strony  i  z  cza- 
sem  przejmaje  ca}%  istot^  metalu.  Przyczjma  tego  ^a- 
wiska  jest  galwamczna;  ktdra  ukwaszanie  si^  metaln 
przyspiesza.  ^elazo  i  cienka  warstwa  niedokwasa  na 
powierzchni  teg61  wytworzona^  stanowi^  dwa  czynniki 
jakoby  bateryi  galwaniczndj;  w  kt6r^j  ielazo  metaliczae^ 
staje  sif  o  tyle  dodatni^n^  ie  nabiera  t^m  sam6m  do- 
statecznie  wielkiego  powinowactwa  do  kwasorodu^  aby 
wod^  w  Bwykl^j  temperatarze  rozlo^y  6 ;  wylqcza|€|C  wo- 
dor6d. 

Takim  jest  proces  akwaszig%cy  tolazo  w  powietraa  i 
wilgoei;  a  usaniQcie  dopiero  dwdeh  iych  niszczycieli 
przechowtye  metale  bardzo  dbigo  bez  zmiany. 

i^dazo  wiQCy  do  strawienia  si$  zupeinego  przez  rdz;^ 
w  miarf  wi^kszego  lab  mniejszego  dziatania  powietna 
i  wody,  potrzebiye  dhiiszego  lub  kr^tszego  ezasu.  Wy- 
stawioBe  calkiem  na  dzialanie  powietrza  atmosferyczne- 
go  przy  zwyklych  warankach  wilgoci  i  temperatary  te- 
gofty  w  kilkanastu  miesi^cach  (stdsownie  do  ksztatta 
przedmiota  wyrobionego  z  ielaza  n.p.  w  cienkich  bla- 
ehaoh)  olega  znpefai^  oxydacyi  zaiiiieni%j%c  si^  w  pro- 
szek  ozerwony. 

W  ziemi  jedaakie  zakopane  ielazo  przechownje  S19 
daleko  dhii^j;  a  niekiedy  bardzo  dlogo,  8t68ownie  do 
miejsc  przechowujqcycb.  W  grobach  Dp«  zasypanych 
gdzie  powietrze  jest  zaBuknif  te  a  wilgoii  malo  ma  przy- 
stQpu^  zachowanie  si;  metala  na  sta  lat  roBcii|gii%6by 
motna;  jeteH  do  tego  oalizaa  gruotn  jest  nie  prze- 
puszcz^j^ca  wodg.  W  ogdle  ielazo  w  ziemi  such^j  za- 
cbewpje  sif  iicglq»M9.   Kawet  gdy  (tietal  obkpimiisy  si^ 


—    355    — 

w  warstwf  gliny  i  sagrtebany^  przetrwa6  mofte  wieki 
bez  niewielki^  odmiany. 

Pcrfoi&enie  ¥H§c  miejsca  dus^o  wplywa  na  dhiisze  lab 
kr6tsze  zachowanie.  Kopce  zwlaszcza  ostrokr^ine  na 
wsniesieniu;  Inb  wysokie  pag6rki  okolicy^  nfymni^j 
sprzyjaji^c  Sciekowi  w6d  zask6rnych  wewnqtrz,  jako 
najsachsze  najdhi^j  ielazo  przechowai  mog^ 

Wszystkie  uwagi  tu  przywiedzione,  oo  do  oxydacyi 
ielaza,  motna  po  cz§6ci  zast6sowa6  i  do  br^n  z  t^  je-* 
dynie  rdtnics^ :  ±e  wplywy  dzialaj^ce  na  ukwaszenie  si^ 
telaza  CO  do  sw6j  siiy  niszcz%c6j  —  w  brq^zie  maj^  si§ 
w  stosunku  jak  3—10  lub  najm§c6j  jak  4—10. 

Nasi  archeologowie  a  zwlaszcza  Paali,  M.  Grabowski,  hr. 
Tyszkiewicz  zamieszczaj^  w  swyeh  dzielach^  kilka  ry- 
suakdw  znalezisk  ielaznych,  lecz  s^  tp  najwi^c^j  m^- 
kszych  tylko  rozmiardw  miecze,  groty  i  beldy.  Wspo- 
minki  o  podobnych  przedmiotach  i  po  pismach-  czaso- 
wych,  a  zwiaszcza  w  ^Przyjacielu  Ludu**  cz§sto  1114)0- 
tka6  si^  zdarza.  Nie  zbyt  dawno  nawet^  nasz  zac&y  J. 
J.  Eraszewski  m6wi4c  w  swych  listaoh  do  Gazety  War- 
szawski^j  ^^)  0  podr62ach  i  plonie  z  posznkiwat  arohe- 
ologicznycb  znanego  badaeza  P.  Kirkora,  wspomina:  ii^ 
ten^e  rozkopawszy  kilkadziesi^t  kurchaa6w  na  Litwie, 
poznajdowai  w  nich  duio  :^elaza  wraz  z  broni^  kamien- 
n^  i  ozdobami  stroju.  EraBzewBki  wnosz%c  z  ielaziwa 
uteymnje:  it  to  84  grobowiska  dmgi^  i  trzeci^j  epoki 
PozwoUmy  m^  ta  zapytai6  na  caem  sw6  uzasadma 
twierdzenie?  Czas  przeoie  sianowczego  s%da  w  tycfa 
raeczach  dotqd  a  nas  nie  nadszecU.  Naleiy  nam  wi^c 
z  ca}^  ostro2nodcii|  pt%ygo4x)wawc2e  gromadz%e  matery- 
aiy^  oglaszai  z  eapisami  znidezisk  .  pojedyncze  zdania , 
nzasadiiial^c  zawsze  takowe.  Litwa  przoduje  nam  wy- 
boniie  na  Mm  karozuj^o^m  819  pola.    Warto  i  nam  ko- 


*0  C(«mU  Wftricttwtka  r.  1865.  W.  $», 

23* 


—    356    — 

roniarzom  z  ni^  po  staremu  zbrata6  si^  —  a  wspierajy 
i  objadniaj^c  si^  wzajem  \&i  spolem,  aby  co  pi^dz^j 
po8tawi6  moina  nie  joi  domysly,  lecz  stale  archeologi- 
czne  dla  nas  pewniki.  — 

Przyjrzyjmy  8i§  bli46j  telaziwom  Le^ajskim.  Na  TabL 
Nr.  36,  37,  38  mamy  trzy  no4e  Nr.  5  jest  najdawniej- 
8z6j  formy,  Klemm  podobny  w  rysunku  N.  234  przed- 
stawia,  a  M.  Grabowski  w  ^Ukrainie"*  zbli^aj^cy  si$ 
tym  ksztahem  na  Tabl.  VHI  lit  E.  zal^czyl.  Ksztalty 
37.  38  8%  p64niej8ze —  wszystkie  jednak,  mimo  sucho- 
Sci  zachowania  swego  du4o  od  rdzy  ucierpialy  co  ich 
niemal^  starofii  wskazuje.  —  Nr.  39.  40  przedstawiaj^ 
beldy  strzal.  Pierwszego  ksztah  jest  uszkodzony  —  dru- 
gi  przedstawia  si^  calkowicie.  Wedtag  Klemma  takie 
ksztalty  beld6w  p^  najdawniejsze,  i  takie,  jakich  do  po- 
dobnych  pociskdw  z  ielaza  aJ:ywano  w  pocz^tkach. 

Nra  41.  42.  43.  44.  przedstawiaj^  gwoidzie  r6to^j 
dlugo^ci  z  rozmaitemi  g}6wkami  —  do  r62nyeh  znad 
przytwierdzen  sluiqce.  Nr.  45  jest  gw6idi  a  racz^j  szpi- 
la  ielazna,  w  ksztalcie  kurwatury  jakto  przy  br^zowych 
widzielidmy  ksztahach.  —  Zdanie  wi§c  nasze  na  tamtam 
miejscu  wyrzeczone  utwierdza  si§  dobitni^j,  powtdrze- 
niem  si^  tego  samego  kszts^u  i  na  ielazie.  —  Nr.  46. 
47.  48  s^  odlamy  jakichd  zapin  (fibula)  pouszkadzane 
przez  rdzQ ,  calodci  nie  stanowi^.  Podobnych  od}am6w 
Leiajskich  posiadam  kilka  odmian.  Innycb  zndw  r62nych 
nieodgadnionych  kawalk6w  mam  wi§e6j  ztamt%d  —  a 
nawet  p61  w§dki  haczykowij  na  ryby.  —  Najwainiejsze 
atoli,  bo  dot^d  podobno  nigdzie  przez  archeoIog6w  nie 
okazane  s%  Nra  49.  50.  51.  52.  53.  54. 

Rysnnek  jak  widzimy  przedstawia  nam  z  cal^  wier- 
nodei^  i  naturaln6j  wielkodci  —  drobnych  rozmiar6w  ko- 
szyczki,  kt6re  tak  sq  wyrabiane  z  ielaza,  it  dzii  nie- 
mal  moglyby  shi4y6  do  ozdoby  jako  breloki.  Wszystkie 
chociai  nie  jedn^j  wielkodci  8%  jednaki^j  roboty,  jakby 


—    367    ^ 

z  dratn  ielaznego  skladanC;  z  ktdrych  trzy  doskonale 
zatrzymaly  nawet  swe  uszka  do  ksztah6w  koszyka  ko- 
nieczne;  a  a  trzech  takowe  odlamane  przez  czas  zosta- 
ly.  Utw6r  ten,  moinaby  na  poz6r  pom6wi6  ii,  w  pd- 
iniejszych  czasach  przypadkowo  w  tych  miejsc'ach  uro- 
niony,  znalazi  tu  swoje  miejsce.  Okoliczno§6  atoli,  it 
w  jedn^m  miejscu  szed6  sztuk  razem  znalazlo  sIq  —  a 
moglo  ich  bydi  i  wi§c^j ,  zbija  dostatecznie  takowe  przy- 
pa8zczenie,  przemawiaj^c  stale  za  ich  wladciw^m  wswo- 
im  czasie  tataj  aiytku  i  przechowania  z  namyslu.  Ob- 
lepiwszy  si§  ziemi^  —  jak  to  zna6  dot^d  na  ich  powie- 
rzchni  —  i  w  suchein  miejscu  wedtug  zasady  jak^  polo- 
iylifimy  o  przechowanin  8i§  ^elaza  —  przetrwac  one  mo- 
gly  i  przetrwaly  rzeczywidcie  mni6j  wi§c6j  cab;  a2  do 
czasa  tego  opisn. 

Poniewa^.  podobne  znalezisko  zdaje  si§  nam  najpier- 
wsze  w  swojem  rodzaja,  a  przynajmni^j  nigdzie  nie 
zdarzylo  nam  8i§  natrafiii  na  opisy  lub  wzmiank§  ta- 
kich  przedmiot6w;  pytanie  shiszne  zachodzi,  dojakiego 
staiy6  mogly  w  swoim  czasie  u*ytku?  a  rozwiqzanie 
mni^j  lub  wi§c6j   szcz§filiwe  do  nas  najpierw^j  naleiy. 

Na  pierwszy  rzut  oka,  moinaby  os%dzi6  owe  koszy- 
czki  za  wisiory  do  kobiecych  zausznic,  to  jest  kulczy- 
k6w.  Domysl  podobny  jednaksfie  sam  z  siebie  upad6  mu- 
si  bez  sprzecznie,  skoro  na  uwag§  si§  we^mie  nastQpne 
okolicznoSci :  P  io  w  wykopaliskach  odpowiednie  za- 
usznice  nie  znalazJy  si§.  —  2°  4e  Nr.  49.  50  bylyby 
zbyt  ci^ikie,  a  nawet  niepodobne  dla  tego,  do  noszenia 
u  U8z6w.  —  3®  4e  podobnego  ksztaltu  wisiordw  nigdzie 
takie  nie  mamy  61adu ,  a  oznaczalyby  za  wielk^  w  stro- 
ju  n-ytwomoS6.  Dla  tego  po  upadku  tego  domyslu  na 
razie,  pozwalamy  sobie  nast^pny  —  odpowiedniejszy 
s^dzimy. 

Materyalne  poJQcia  o  pozagrobowem  iyciu  u  staroiy- 
tnych  wywolaly  z  uatury  "SW0J6j  jak  to  ju4  wspomina- 


—    368    — 

lij^my  potrzeb§  rozmaitych  obrz§ddw  pograebowyoh.  Je- 
dnym  z  takich  znajomych  obrz§d6w  u  wielu  lad6w  byl: 
dawanie  jadla  i  napojn  —  zasitek  na  dragi  iywot  u- 
marlym. 

Zwyczsy  ten  tak  dalece  apowszechni}  si^  w  staroiy- 
tno&ci  ie  nawet  Ghrzei&ciafistwo  nie  obalilo  go  od  razu, 
bo  widzimy  go  jeszcze  w  IV  wieka  po  Chiystasiey  a 
nawet  rzecby  moina  w  inn^j  formie  podniesiony  tylko 
i  oAwiQcony.  Eodcidl  bowiem  miat  zawsze  i  we  WBzy- 
gtkiem  t^  zbawienn^  przezornodd,  aby  praktyki  pogaii- 
8kie  zbyt  gl^boko  wszczepione  w  poj^cie  Indu  nie  od 
razn  obalid,  lecz  je  zwolna  przyswaja<5,  wducho¥ria6, 
n6wiQca6.  Poparcie  zdania  tego  znajdnjemy  w  jednem 
z  dziel  ^®)  w  nastQpnem  wyraienia:^  Mortals  panes 
consecratam  SS.  Eacharistiae  ingererO;  et  veluti  nan- 
turn  ac  viaticum  simul  cum  eis  sepelire.  Putabant  vi- 
ventes,  se  mortuis  hoc  modo  opitulari;  atque  illos  in  fi- 
delium  numerum  coetumque  beandorum  revocare  posse, 
ut  eo  certius  ad  coelum  perdncerentur.''  Zwyczaj  ten 
dawania  posilku  umarlym  byl  w  u^yciu  i  u  Slowian  z 
pewnodci%  pomimo  wszelkich  dowodzei^  i  zaprzeczan 
onegoz,  przez  niekt6rych  badacz6w  naszych,  bo  s^  to 
dowodzenia  niczem  nie  wyjadnione  na  niczem  nie  opar- 
te.  Przeciwnie  znowu  za  niem  przemawiaj^: — wynajdywa- 
ne  male  miseczki  obok  urn  w  grobowiskach  —  Obrz§dy 
vDziad6w"  na  Litwie  —  Zwyczaj  e  UkraiAskie  i  naszych 
Rusin6w.  Przebija  on  si§  r6wnie4  w  podaniach  ludn, 
nawet  w  powinowactwie  wa^nodci  i  poszanowania  jak^ 
lud  do  chleba  a  nawet  dzierzy   przywi^zuje,    wiyvfBjt^ 


^'^  Aodr.  Schmidi  Dissertatio  de  Eacharisda  mortal's  collata.  Co 
do  tego  zwycxaju  oraz  cisaaa  jego  zansuoenia  ezytaj:  Conoil.  Aotis- 
8iod:  c.  \2.  Carthag.  3  o.  6.  Trail  c.  83  ChriBOst.  horn.  40—1  Cor. 
nadto  w  Hierolexiconie  D.  Maori,  Sip  Jac.  Baamgartena  sturozv- 
taoici  etc.  etc. 


—    859    — 

ieh  dotqd  w  wiela  miiyseaoh  przy  wesdnych  obrz^daeh. 
Skoro  widzieliAmy  ta  na  pocz^tku  ii  dot^d  w  okolicaoh 
Leiajska  lad  przechowal  obyczaj  dawa<^  pieni%dz  jako 
^odprawf'^  amarlym  —  latwo  wigc  przypa6ci(i  a  nawet 
z  pewnodci^  prawie  da  si^  zatwi€urdzi6 ,  te  6ci61e  zpowi- 
nowacony  z  niemi  zwycziy  dawania  posilkn  na  drog^ 
wiecznodci  —  w  odl^glych  od  nas  wiekach  —  musia} 
ta  bydi  w  p^dm  aiiywania. 

Pomimo  jednak  calego  materyalizma  wiek6w  pogafi- 
stwa ,  mylilby  8i§  wielce  w  mniemaniu  ktoby  sqdzil  — 
to  dawanie  owego  posilka  zmartym  odbywato  si^  w  do- 
slown^m  jego  znaczeniU;  a  zateni;  ii  taki  posilek  da- 
wano  zmarlym  w  obfitodoi.  W  n^pierwszych  tego  o- 
brz^da  pocz^tkach  moto  wreszcie  tak  bylo.  Z  post^pem 
atoli  czasu ,  z  coraz  wi^ksz^m  uduchowianiem  si^  mydli 
ladzki6j ,  obrz^d  ten  sam  z  siebie  masiat  takto  si^  sta- 
wa6  CO  raz  mni^j  mateiyalnym  i  powoli  przechodzi6 
w  sferg  symboliki  tak  obfit^j  w  staroiytnofici.  Dowdd 
twierdzenia  tego  znajdujemy  znowa  w  owych  malych 
glinianych  miseczkach  —  raz  wi^kszych^  to  znown 
mniejszyeh  wynajdywanych  zwykle  z  arnami  po  grobo- 
wiskach,  a  ktdre  do  niczego  innego  shiiycS  nie  mogly 
jak  do  taki^j  grobow^j  zastawy  stolu,  bo  nawet  ^cae- 
tera  vaseula  utensilia  partim  defnncti  patroni  partim  e- 
tiam  receptacuUt  aUmentarum  faisse'^  powiada  o  nich 
Stief  *^  w  swojeni  dziele  o  urnaoh.  6dy  wi§c  z  po8t§- 
pera  rzeczy  obrz^d  ten  stawal  si§  coraz  wigc^j  syinbo- 
licznym,  i  naczynia  zapewne  na  owe  pogrzebowe  po- 
trawy  do  coraz  mniejszyeh  schodzily  rozmiarow,  przy- 
bieraj^  na  si§  symboliczne  ksztalty. 

Jezeli  znown  do  takiego  wywodu  dodamy:  rozw6j 
przemyshi  ladzkiego,  i  wi§ksz%  jui  amiej§tnoSc  obcho- 


'^  StiefSi  Epistolii  de  Urnis  Ligniceusis  i  t.  d. 


—    360    — 

dzenia  si^  z  metalami,  pot^czon^  z  d^inofeiii  wyrate- 
nia  pewn^j  jni  staldj  mydii  przez  symbolikQ  —  to  nie- 
zawodnie  najlepi^j  owa  symbolikaf  mieszczs^  w  sobie 
mydl  podaoia  na  drog^  wiecznodci  pokann6w  niebo- 
szczykowi  przez  koszyczki  wyrazi^by  8i§  mogla.  Wszak 
w  koszykn  nosimy  i  przesytamy  najwygodni^j  rozmaite 
rzeczy.  Z  koszykiem  wybieramy  8i§  w  drog^.  W  ko- 
szyka  lad  na  robot^  jadio  przynosi.  Koszyk  najst^sa- 
wniejszy  do  podobnego  aiytkn. 

Opieraj^c  wi^c  zdanie  nasze  na  tern  wszystkiem  cod- 
my  dopiero  wypowiedzieli  —  uwaiamy  owe  Bzedc  ko- 
8zyczk6w  ^elaznych  znalezionych  w  wykopaliskach  Le- 
iajskich  jako  naczynia  Rymboliczne  religijno-obrz^o- 
we,  mog^ce  po8}agiwa<^  naszym  praojcom  Stowianom 
do  poda>yania  zmarlym  08tatniego  pokarmu  na  drogf 
wiecznodci ,  a  twierdzenie  nasze  przyjmnj^c,  mamy  w  o- 
wych  koszyczkach  now{(  zdobycz  na  poln  symboliki 
8taro-8)o  wiaA8ki6j . 

Zdanie  to  popieramy  je8zcze  i  wyraieniem  u  Plininsa 
kt6re  poprzednio  przywiedli6my,  klad^c  na  nie  8w6j  na- 
cisk:  \t  w  Rzymie  w  swi^tyni  Marsa  Ultora  znajdowaly 
8i§  owe  ^scyphos^  to  jest  kubki  a  racz^j  naczynia  o- 
brz§dowe  2elazne.  Uiycie  za6  podobnych  naczyii  (iela- 
znych)  zwlaszcza  przy  pogrzebach  wojownikdw  *®)  mo- 
glo  by(5  przyniesione  w  strony  nasze  ze  star6j  Romy, 
t^ni  wi§c6j  po  bezpodredniem  zetkni^ciu  8i§  z  Rzymia- 
narai. 

Takie  jest  zdanie  nasze  co  do  owych  koszyczkdw. 
Czylidmy  8i§  nie  pomylili  i  do*6  znaleili  trafno6ci  w  od- 
szukaniu  wladciwego  onych  znaczenia?   Niewiemy.   Je- 


*■)  M6wimy:  mu>*a9*e%a  pr»y  pogrmhach  ufojownikdw —ho 
Mars  by*  bogiem  wojny,  ielazo  sal  wyraial'o  hart,  m^Btwo  i  u*.v- 
wane  hyto  do  bojo. 


—    861    — 

te\i  kto  b§dzie  od  nas  szcz^AliwBzy  a  zechce  poprawiii 
i  objadnid  to  zdanie  —  przyjmajemy  z  ch^ci^ 

Szklro  jako  wytw6r  latwemn  podlegaj^cy  sHucze- 
niu,  rzadko  bardzo  a  t^m  wi^c6j  w  calodci,  znachodzi 
8i§  w  wykopaliskacb.  Z  tego  to  powodu  malo  o  ni^m 
wspominaj^  archeologowie^  cbociai  zaslugoje  rdwniei  na 
wladciwq  uwag§  badacz6w. 

Historya  odnosi  wynalazek  szkta  do  bardzo  odleglych 
eza86w  przyznaj^c  go  Fenicyanom.  Nie  wyliczamy  tu 
po  szczeg6le  kolei  jakie  wynalazek  ten  przechodzi<i  miat 
odsyligac  ciekawych  do  dziel  w  tym  przedmiocie  obszer- 
nie  rozpowiadajfjeych  *•).  Wspominamy  tylko :  4e  Egip- 
cyanie  znali  dawno  jego  utytek^  a  ozdobami  ze  szUa 
8%  przybrane  muoiie  w  Meinfis  i  Tebacb.  Teofrast  na 
370  lat  przed  Ghryst.  m6wi  ju4  o  hutach  azklanych. 
A  Rzymianie  najmni^)  na  200  lat  przed  Chrys.  u^ywali 
8zk}a,  kt6re  do  najwi^kszyoh  kosztownodei  liczono^  za 
cesarza  zad  Nerona  zaloiono  but^  szklan^  w  Rzymie. 
W  Pompei  wynajduj^  stare  8zk}a  a  Plinius  rozpisuje  si^ 
obszemie  o  szkle ,  i  m6wi  ie  r^niQto  iai  na  niem  gemmy. 
W  og61e  jednak  by!  to  towar  rzadki  i  wielce  koszto- 
wny  u  staroiytnych.  Zaloienie  dopiero  wyrobu  tego  na 
wi^ksz^  skal§  w  Wenecyi  a  zwlaszcza  w  XII  wiekn  na 
wyspie  Murano,  upowszechnilo  szUo.  Si^gajfj  wszakie 
zaMady  Weneckie  pierwBzycb  niemal  mia8ta  pocz%t- 
kdw.  — 

Nasi  arcbeologowie  a  zwlaszcza  hr.  Tyszkiewicz, 
przywodz^  w  swoich  dzielach  paciorki  szklane,  ten 
ostatni  nawet  kalki,  mieniac  je  wraz   z  W.  Syrokoml^ 


^^  Dr.  Hein.  Leng's  vollstandige  HanHboch  der  Olasfabrikation 
nach  alien  thren  Haapt  and  Nebenzweigen  itd.  bearbcitet  von  Dr. 
Cb.  H.  Schmidt  Weimar  1S54  i  nieznaneg;o  nam  „Ueber  die  Anfer- 
ti^ng  nnd  die  Natcanwendung  der  f&rbigen  Glaser  bei  den  Alten 
▼on  H.  K.  Miniitoli  -  Berlin  1836. 


—    362    — 

(Gaz.  Warsz.  z  r.  1854  Nr.  159)  hawnicami,  ktdrq  to 
rzecz  w  swoim  czasie  wydwiecil  i  naleiycie  sprostowal 
J.  Lepkowski  w  Gazecie  Warszawski^j  (Nr.  196  z  r. 
1854). 

W  wykopaliskach  Le:^ajskich  napotykamy  padorki 
i  inne  odlamy  szklane.  Paciorka  Nr.  55  jest  mocno 
ciemnego  kolorn  podobna  ksztaltem  do  zamieszczon^j 
przez  hr.  Tyszkiewicza  w  dziele  ^Rzut  oka^  na  Tabl. 
n.  Nr.  11.  Nr.  56  jest  ciemno  fioletowego  kolom  podhi- 
^fcna  i  splaszczona  —  ksztalt  podobien  do  przywiedzionSj 
n  br.  Tyszkiewicza  na  Tabl.  11.  Nr.  25.  Takich  samych 
znaleziono  sztuk  8ze66  kt6re  posiadam.  Oprocz  pacior- 
k6w  przedstawiam  wzory  odlamdw  szklannych  Leiaj- 
skich.  Nr.  57.  s%  dwa  kawaiki  do  jedn6j  zdaj%ee  si; 
z  koloru  naleii^ce  sztuki.  Eolor  ich  jest  jakby  zdyvdo- 
nego  topazu.  Fodobn^j  farby  szkla  widzie6  moina  po- 
chodzqce  z  Pompei.  —  Nr.  58  zn6w  dwa  inne,  jedn^ 
catoi^ci,  koloru  zielonkowatego  (aquamarina). 

Znajdaj^i  sIq  i  inne  inaczej  zafarbowane,  lecz  wszy- 
stkich  niepodobna  stale  oznaczyd  jak^  calodd  stanowily 
pierwotnie,  i  do  jakiego  czasu  odnieil6  je  przynaleiy. 

Na  tym  przegl^dzie  koficzymy  rzecz  o  znalezionych 
przedmiotach  w  wykopaliskach  Leiajskich  przechodz%c 
z  niemi  na  pole  bistoryi.  Je&eli  mo:^e  cokolwiek  za  dhi- 
go  i  za  obszernie  rozwodzilidmy  si§  nad  temi  przedmio- 
taini  krei^l^c  history^  a  niemal  i  zasliig§  kaidego  z  nich, 
to  czynilifimy  w  ch§ei  oswojenia  wi§kszo6ci  z  aroheolo- 
giq,  aby  podaj^c  przyst^pnie  wiadomoAci  gl6wne  o  wy- 
najdywanych  przedmiotach  i  materyale  z  kt6rego  po- 
chodz^;  zwr6ci6  na  nie  baczniejsze  oko  og6hi  —  a  t6m 
samem  ochronid  wiele  rzeczy  od  zatraty  przez  nieznajo- 
moSiS.  — 

( Dokor'iczeme  nastqpi). 

EjUIOL  BOOAWSIU. 


■  If  ir 

I  mmma  po  oioucy  romiiiisiib. 


Ledwo  kilka  godzin  temu ,  jak  spieczonego  czerw- 

cow6m  Blo&cem  i  rozpalonym  brakiem^  zaduszonego  ka^ 
rzawi^  i  sw§dem  w^Ianym,  uni^st  pociqg  kolei  ^.ela- 
zn^j  obdarzaj^c  rdwnie  niemilyin  piskiem  lokomotywy^ 
dymem  WQgla,  zaduoh^  wagonu  i  niezajmnj^^  rozmo- 
W4  podro^nych.  Bylem  niby  na  ivnetim  powietrzu,  ale 
powietrza  nie  byto;  niby  na  pola^  \sfie,  na  wsi,  pod 
opiek^  szerokiego  U§kitQ  zasianego  gwiazdami,  —  ale 
tego  wszystkiego  nie  bylo  w  tem  zasklepion^m  pndle, — 
tylko  mdlawy  blysk  lampy  odwieeaj%cy  te  same  Indzkie 
twarze;  kt6re  codzieA  spotykam  na  nlicach...  Oddalem. 
si§  w  r^ce  cywilizuj%c6j  pary  i  pieszcz^cego  komforta, 
wife  si^  mn^  opieknjq  jak  gbdnym  lekarze  gdy  weA 

wmawii^Q  te  choiy Ale  do6c  jni  tego!  poGi%g  si^ 

zatrzymaly  a  ja  po  chwili  eiedzialem  na  odkrytym  w6z- 
kn,  kt6ry  pr^dko  rozstal  siQ  z  nadwitian^  plaszczyzn^^ 
i  wspins^qc  si^  na  coraz  wy^ze  wzgdrza,  przenids}  mi^ 


—    864    — 

w  to  szafirowe  pasmo  g6r  tak  malowniczo  zamykig^oe 
widokr^  dla  tysi^ca  sidl  rozsianych  po  obu  brzegach 
Wisly. 

Ju4  by}o  dobrze  z  polnocy ;  chtodek  jeleni^  jak  in6wi 
dpiewak  Mohorta;  poci^gat  z  w^dolbw  nalanych  mglami; 
dwiatb  petnego  miesi^ca  oblewalo  katdy  szczyt  wyiszj; 
glos  ciszy  pustynn^j  panowal  nawet  nad  odzywajqcym 
8i§  w  zbo^Q  chra6cielem  i  przepi6rk% ;  jak  znown  woti 
kwitn^cego  4yta  i  skoszonego  siana  panowala  w  po- 
wietrzu  — 

0  jakied  cudna  dwi^tojaAska  nocy! 

powtarzatem  w  milczeniu;  bo  choc  niialem  obok  towa- 
rzysza  z  kt6rym  m6g}bym  si§  dzielid  kaid^m  wra:fceniem, 
jednakowoi  takim  uczuciom  najlepi^j  w  schowania  y  po- 
dobnie  jak  fotograficzn6j  karcie:  p6ki  w  skrzynce,  stonce 
maloje  j^  .barwami  i  zlotem ;  wyjmiesz  na  jasnodc — zo- 
BtaJQ  tylko'cienie...  a  c62  s^  stowa?  tylko  cienie  uczad 

naszych  

Wt6ruj^c  tedy  milczeniem  t^j  uroczyst^j  ciszy  nocn^j, 
nie  spuszczaleni  z  oka  odgrywaj^c^j  si^  sceny  na  oiebie. 
Ksi^^yc ;  jak  kr6I  w  monologu  odziany  zlotoglowem  sam 
jeden  przechadza  8i§  wielkiemi  krokami  —  gwiazdy^  niby 
ch6r  grecki^j  trajedyi,  cod  mu  tarn  dogaduj%  p6i  trwo- 
iliwie^  p6}  tajemDiczo,  a  tymczasera  jakad  postal  dwie- 
tlana,  podshichuji^ca,  slania  sIq  za  kulisann  widokr^ga. 
Czy  to  przeezucie  zbliiaj^cej  siq  katastrofy  ie  bladosd 
niezwykla  powleka  oblicze  krdlewskie?  — -  a  chdr,  echo 
jego  wra^ei^y  bl;dnie  jak  on,  i  w  glqb  si§  usnwa? 
Chwila  rozstrzygajqca  —  Promienisty  i  rnmiany  mlo- 
dzieniec  wchodzi  na  scenQ  tryumfalnym  krokiem  spo- 
koja,  nawet  miecza  nie  ma  —  za  to  kaMe  spojrzenie 
jego  jak  miecz  topi  sig  w  piersiach  przywlaszczyciela — 
Egista,  Klaudiusza,  Makbeta...  i  wielu  ich  tarn  nali- 
czysz  amieraj%cych  zawsze   pod   koniec   pi^tego  aktu. 


—    365    — 

Czemui  ci  wszyscy  m6ciciele,  ten  Orest;  Odys,  Hamlet, 
tacy  ponurzy,  tacy  krwawi,  lub  tacy  nieszcz§61iwi  ?  je- 
dnego  Enmenidy  zgrajf^  w6ciek)ych  ps6w  goni^,  owego 
czarna  melancholia,  tego  zapach  krwi  trapi  ustawnie? 
Owoe  najsprawiedliwszdj  zemsty  zawsze  nosi  w  sobie 
gorycz ,  lub  trncizn^  wyst^pku . . .  I  w  staroiy tnych  i  no- 
woiytnych  trajedyach  znajdaj§  jeden  i  ten  sam  sens 
moralny,  a  tu  codzieA  od  stworzenia  6wiata  powtarza  si$ 
dramat  spokojnego,  powaznego  i  wielkiego  zwyci^stwa 
dwiatla  nad  eiemnoAci^,  prawdy  nad  ulud^,  prawa  nad 
przywlaszczeniem  —  a  zwyci§4aj%cy  promieA  coraz  sil- 
niejszym   6wieci   blaskiem   nienczuwaj^c   zgryzoty   we- 

wn^trzn^j  ie  przjn^laszczyciela  pokonal Otoi  i  nowy 

temat  do  dramatu,  choc  dramat  jak  dwiat  stary.  Co- 
nine za  areheologieznemi  zdobyczami  po  ziemi  nasz^j, 
znalazlem  go  na  t6m  niebie,  tdj  najstarsz^j  arcbeologi- 
czn^j  ksi^dze,  co  j^pokrywa  niedmiertelnemi  kartami. 

Czytelnik  tedy  wybaczy  ten  ast§p,  mo4e  zbyt  rozma- 
rzony  do  rzeczywist^j  reszty,  ale^  nie  mog^c  czytad  na 
ziemi  pogr^on^j  w  ciemno6ciach,  pudcilem  mydii  na 
strop  niebieski  i  to  mi  drog§  skracato.  Inacz^j  bowiem, 
chcf^c  zawsze  by6  dokladnym  opowiadaczem ,  musialbym 
podbbnie,  jak  w  bajkach  powtarza6:  jechalem,  jeehalem, 
jechalem 

Okazale  dwiecilo  sloi^ee  kiedydmy  wjeidiali  wuroczt^ 
doling  Donajca,  wyslan^  po  obu  brzegach  szerokiemi 
lanami  i  l^kami,  nad  kt6remi  rysowaly  si§  eiemne  bu- 
kiety  drzew  otulaj^yeh  wiei&niacze  chaty;  tn  i  owdzie 
wystrzelal  podniodlejszy  szczyt  koi^ci6lka,  lub  bielal 
dworzee  paAski  —  a  nad  wszystko  pi^ly  siq  szafirowe 
g6iy  w  swoich  malowniczych  zalamach,  tworz^c  jakby 
olbrzymie  ramy  do  zmieniaj^cego  si§  co  chwila  pejzaiu. 
Widoki  tu  sz^rokie  i  nadzwyczaj  dla  malarza  przyjazne; 
natura  wszystko  skoAczenie  skomponowala ,  znpefaiie  jak 
nad  Renem;  z  t^  rd^c^i  te  ani  prozaiczne  winnice  nie 


—    366    — 

pguJQ  hannonii ,  ani  TegalamoU  cywilizacyi  nie  z^ftdrila 
fantastyeznych  linii  biegn^cych  flobie  samopaB. —  Poety- 
oznoM  tych  stron  musi  by6  niezmieniie  wymown^,  kie 
dy  jednemu  z  dawnych  naszych  pisarzy  wytr^cila  pi6ro 
a  wloiyia  p^dzel;  a  wiemy  przeciei  2e  nasi  starzy  nie 
Ittbili  inaIowa6  pejzaiy  dla  pejza^  i  to  z  natury  —  im 
do6<S  bylo  na  tych  konweneyonainycb  drzewach ,  krzacz- 
kacb,  zamkach  rzuconych  na  mocno  niebieskie  tJo,  co 
8i§  nazywalo  niebem^  jak  to  wida6  w  obrazach  Ri^ste- 
licznycfa :  Madona  lab  jaki  Swi^ fy,  ^6Wnym  jest  przed- 
miotem  —  pejzai  podrz^dnym^  nicz6m.  Dla  tego  mo> 
cno  mi^  zastanowilo  kilka  wierszy  Zbylitowskiego,  mie- 
szkaj](cego  gdzied  tu  wt^j  okolicy,  boczaj^,  jak  sfoto- 
grafowal  pisz^c  te  siowa: 

....ano  ko}em 
Stoj^  Tatry  wysokie  i  dhigie  Bieilciady 
I  bory  ga}§ziste  i  szczepione  sady: 
I  n  sam^j  wsi  wida6  gaje  jaworowe 
I  wesole  di^browy  i  drzewa  bukowe, 
I  rzeka  ta2  pod  g6rq,  na  kt6r6]  dwdr  le^y 
Sznm  wdzi^ezny  po  kamieniach  czynii^C;  bystro  hiQty] 
A  po  ni^j  tratwy  plyn^  i  z  zbotem  komiegi  ^ 
I  ciosane  waAczosy  tni  pod  same  brzegi! 
Mlyn  na  ni^j 

Taka  dokladno6d  rysunkn  nie  cz^to  si^  spotyka  « 
dawnych  pisarzy;  dla  tego  tit  ten  widoczek  i  dzid  po- 
dobny  ai  do  gatunkn  drzew  wymienionyeh  przez  Zbyli- 
towskiego.  Przy  kaiddj  prawie  wsi  to  same  8i§  po- 
wtarza:  biafy  dw6r  na  wzgdrzn^  n  st6p  czysty  jak  ha 
Donajec,  lub  m^tna  Biata^  lab  szemrzqca  Bopa,  ale 
tylko  jedne,  pelniejsze  i  bystrzejsze  dnnajcowe  wody 
sp}awia)4  drzewo  powi^zane  w  tratwy. 

Nie  jednaki2;e  nie  4a  m^  por6wna6  z  widokiam  odslft- 


—    367    — 

nily^ym  8i§  na  tesistq^  ostro  icA^ts^  gf^^y  ^^  kt6r£j 
sterczq  zwaliska  Melsztyna  podpasan^  bl^kitn^  wst^gs^ 
Duniyca.  Prawdziwe  6redniowieczne  rycerskie  gniazdo, 
zk^d  mozna  bylo  nr^ad  i  samemn  kr61owi;  a  przynaj- 
mni^j  schowac  si^  przed  .jego  gniewem ,  jak  to  Dhigosz 
uczynih  Eto  tak  wysoko  usiadl;  mnsial  i  wladad  sze- 
roko  jak  promiei^  jego  oka  zasi^gaL  Nasza  histoiya 
dredniowieczna  wy«t§pnje  tu  w  wyrainiejszych  lysach 
nii  po  kronikach.  Wzdhii  dtinajcowego  koryta  biegnie 
zamek  za  zamkiem:  Melsztyn,  Czch6w,  Tropsztyn,  Fi- 
lipowice ,  Ro4n6w,  Zbyszyce ,  S%cz ,  ai  do  Czorsztyna  — 
to  pas  obronny  od  W§gier;  konieczno66  bezpieczei^stwa 
kaza}a  stawic  te  warownie,  gdy  p64ni6j  potrzeba  we- 
WB^trznegO  spokoju  kazala  je  zbnrzy<i;  stercz^  t6t  na 
stromych  wirchach  kawafy  murtw,  teszty  okr^fych  baszt 
i  szczerby  strzehiic  wiewaj^c  zielonemi  sztandary,  kt6re 
pozafykal  ostatni  zdobywca  —  lefine  piretkowie.  Cho- 
ciai  tyle  wspomnieA  <A^gn^^o  mi§  do  zwiedzenia  tycb 
zabytk6w,  cho6  obiecywalem  sobie  upoi6  si§  czaruj^cemi 
widoki  tdj  romantyczndj  doliny,  jednakowoi  odloiylem 
t§  wycieczk§  na  p6ini6j,  kiedy  prawdziwe  lato  zawita 
w  te  g6ry,  bo  teraz  jeszcze  czerweowy  fawoni  zanadto 
pachnie  iwieiodci^  zasp  Anieinych. 

Przeprawiwszy  si§  przez  Dnnajec ,  t§  staro4ytn%  Dru- 
zffn§,  od  kt6r6j  id%  herbowni,  podobnie  jak  od  Srenia- 
wy  —  poiegnalem  go  z  ialem,  r6wnie  jak  Melsztyn 
przegl%da}%cy  si§  w  jego  ruchomdm  zwierciedle  i  zwr6- 
cSem  siQ  na  Zakliczyn,  nbog^  miedcin^^  ale  n^^aj^c^ 
najpi§knie]szych  widok6w,  choeiai  w  gruncie  wqtpi§ 
aieby  osiadte  tarn  szewcy,  dostarczajqcy  ob6wia  na 
wszystkie  jarmarki  okoliczne,  mieli  czas  unosii^  sig  nad 
malownicz^  panorama 

Resztg  mni6j  za^mnj^c^j  pod  wzglgdem  pamiq^tek  i  wi- 
dokdw  drogi  do  Biecza,  oiywily  na  ehwilg  najbKisze 
Ludawice.    Starych  ta  zwalisk  ani  mnrdw  nie  widad: 


-    368    — 

za  to  stare  lipy  i  d$by,  jakied  szcz^tki  taras6w  czy  ofco- 
p6w,  ka^  ci  si§  domydlad  ie  t^dy  przesun^la  si^  nie 
bez  6Iad6w  historya.    Sam  dw6r;  chod  odnawiany^  po- 
wiada  strnktor^  swoj^  ie  dawne  czasy  pami§ta.  Mis^- 
4eby  to  byd-,  bodaj  w  cz§Sci,  ten  sam  dworzee,   gdzie 
przemieszkiwali  wladciciele  Ludawic,  Stanislaw  Taszy- 
cki  i  Abraham   Blo^ski,   owi   gorliwi    rd^nowiercy,    co 
tarn  zaloiyli  akademi^  aryansk^  ?  Gdzie:^  dlady  tdj  szko- 
}y?  Niewiem  czy  tradycya  umialaby  miejsce  pokazad, 
gdzie  j^  tak  skrz^tnie  zacierano,   ie  niedawnemi  czasy 
nieprzepaszczono  nawet  p6ltrzeciowiecznema  glazowi  na 
grobie  Socyna  i  wrzacono  go  w  nurty  Dunajca.  Dziwna 
gorliwodd !  KU>i  si§  m6gl  jeszcze  obawiad  aiebezpieczeo- 
stwa   z   grobowego   kamienia?    Ziemia   wyrozamialsza 
przytula  koi^ci  aryanina ,  zapisanego  na  kartach  naszych 
dziej6w,  niewchodzQ  czy  tie  czy  dobrze,  ale  zapisanego; 
pomnik  grobowy  —  to  takte  kamienna  karta  historyi. 
Dziwid  8i§  tedy  te  nic  nie  pozostato  z  tdj  akademii  a- 
lyanskidj;   kt6ra  chod  si^  przytuliia  do  wiejskidj  strze- 
cby  zamo^nego  szlacbcica,  niemogia  ostac  si^  dhigoja- 
ko  wymysl  przemijaj^cy,  niezgodny  z  duchem  i  powo- 
taniem  narodu.    Nieocalita  jdj  nawet  dwietnodd  kilkuna- 
stoletnia  pod  rz%dami  ro^nowiercy  Walentego  Banmgar- 
tena  z  Memla;  studya  i  dysputy  teologiczne,  metafizy- 
cznC;  fizyczne  i  logiczne  przebrzmialy,  bo  wspomnienia 
ich  pr64noby6  szukal  w  podaniu  ludu;  nawet   ghichy 
szum  drzew,  tych  mote  naocznycb  dwiadkdw^  o  czem 
innem  rozpowiada  nii  osubtelnych  dyspntacb,  a  dunaj- 
cowa  woda,  ta  wspdlaktorka  beretyckich  obrz^ddw  piedci 
siQ  wcis^iz  romantycznemi  brzegi,  wcis^i  odzwierciedla  bl$- 
kity  i  sloAce,  i  nocne  dwiatla  i  ognie  dwiftojafiskidj  sobdtki. 
A  jednak  Dnnajec  gral  tn  w  obrz^dach  aryaioiskich  nie- 
pospoUtq  rol§  jak  drugi  Jordan  w  Starym  i  Nowym  testa- 
mencie.  Satyryczny  wierszyk  Peregrynacya  Dziadou>ska 
przechowal  nam  dokladny  opis  snad  studiowany  na  miejscu: 


—    369    — 

Nieinog§  go  pomin^ii,  bo  kaMa  taka  pami^tka;  jak  sko- 
ligacenie  z  wielkim  domem  uzacnia  genealogiczne  drze- 
WO;  tak  i  miejsce  uzacnia  gdzie  stoi. 

Postuchajmy:^  co  prawi  dziad  peregrynant  o  chrzcie 
aryafiskim : 

Wi§c  p6jdQ  do  LuclawiC;  choi  do  aryan6W; 
Nieile  t6i  tarn  by6  musi ,  bo  tam  dosyd  pan6w . . . 
Malo  t&i  tarn  od  iyd6w  cod  troch§  trzymiy%... 
Maj^c  i  tej  i  ow6j  wiary  po  kawalcu, 
Ale  to  nsystraszniejsze  ie  si^  chrzczf^  w  Donajca. 
Tak  si$  chrzczQ:  kto  przyjmuje  wiar^  a  nicb  now^ 
Wrazi  go  pod  Dun^jec  pospoia  i  z  gfow^^ 
To  go  trochf  potrzyma;  a2  modlitwy  zm6wi 
A  potem  go  za  wlosy  porwie  ku  wierzchowi, 
I  tak  nrn  b^dzie  czyni}  do  trzeciego  razu; 
Niema  on  tarn  agendy^  ani  t&t  obrazu, 
A  CO  gorsza;  kiedy  si^  przytrafi  chrzci6  w  zimie 
I  p61  roku  poleiy  nim  go  febra  minie; 
Odechrztu  nic  nie  bior^,  krzyimo  n  nicb  tanie^ 
Cbrzcielnica  dobrze  gl^bsza  niieli  w  Jordanie. 
Post  n^wi^kBzy  w  Niedziel§,  —  w  Pi^tek  wszystko 

jedzQ  itd. 

Rozstawszy  si§  z  rozkosznetni  dolinami,  zacz^tem 
powoli  pi%c  siQ  ku  wyiszym  okoliconi;  jalowszym,  dzik- 
szym,  miejscami  smutnym,  ale  zawsze  w  w^dolach 
przerzni^tycb  potokieni;  ubukieconych  drzewami;  wysia- 
nych  axamitem  l^k^  znajdowsdem  prawdziwie  sielskie^ 
zaciszne  i  malownicze  widoki.  Najmni^j  ladna  z  tych 
wsi  podgdrskich  y  jeszcze  byta  per}%  w  pordwnanin  z  wio- 
akami  nizm,  rznconycb  bez  2adn6j  fantazyi  na  wydmie 
piasczystejy  obrosl6j  karlowat^  sosn^  lub  niebiesk^  ostr^ 
traw^  Bodlmno66  nawet  bigniejsza  tu^  ogrodowiny  i 
zboia  jak  tylko  tjczyi  moina^  ale  to  jedynie  w  pobli- 

24 


—    S70    — 

to  potokn;  bo  im  wyjkdj,  Mm  graat  abotssy^  kamieBie 
tylko  rodsi.  Moinaby  podlng  tego  utoiyi  skal^  dobiyeli 
i  zlych  gleb;  kt6rdj  podzia}k§  stanowilyby  w^itsze  lab 
nerese  doUny.  Qdzie  w%ziatki  stramyk  wie6  przerzyna 
tarn  i  niewiele  rodziyn6j  ziemi;  gdzie  szersza  raeka, 
tarn  i  rozloiytsza  dolina,  tarn  i  obfitodd  mieszka  i  go- 
spodarstwo  owiele  latwiejsze.  Zabudowania  wieAniacze 
WBZQdzie  iftwiadczq  o  dostatka  budulcu,  labo  g6ry  mo- 
cno  ogoiocone  z  bor6Wy  co  w  wiela  miejscaeh  odj^ 
im  najpi^kniejszii  ozdob§;  ksztaUy  ich  bowiem  s%  po- 
wi^ksz^  cz^6ci  przygiadle^  prawdziwe  garby,  gdzie  nie- 
gdzie  tylko  w  pasmie  ci%giii|cych  si^  wzg^rzy  podnosi 
si^  Bzczyt  okazalszy;  jak  Liwocz  w  okolicy  Olpin ,  lab 
Cergowa  nad  Dukl^.  —  Zre8zt%  za  kaidem  pasmem 
kt6re  przefedziesz ,  wyrasta  drugie ;  a  za  Mm  znown  Uq- 
kitnieje  trzecie^  a  wtzystko  Beskidy.  Moglem  t&±  wolaii 
z  poet^: 

Beskidzie  ridony;  w  trzy  rz^dy  sadzony! 

Niektdre  raiejsea,  gdzie  droga  prowadzona  samym 
grzbietemy  czyli  jak  tarn  mdwi^  wirchami^  mii^by  co6 
podobie&stwa  z  falistym  grantem  Podola;  ale  taki  r6- 
wny  obszar  niedlago  hidzi  oko^  bo  naraz  si^  odkrywa- 
j%  po  jedodj  i  po  dragidj  Btronie  przepadciste  widely 
zaroim^te  jedliii^  i  dwierczyn^  wy^ce  si§  w  niyfanta- 
atycziueJBzych  zawrotaeb  pomi^dzy  pi§trz%oemi  si^  g6« 
rami.  Taki  widok  ma  co6  nadzwyczaj  nroczjrstego;  zda- 
je  d  Sif  iei  postawiony  na  pograniczu  dw6di  6wiat6w, 
aby6  m6gl  zagl%da6  w  ich  tajemnice  i  por6wnywa(i  ze 
Bob^.  Coby  to  bylo !  —  pomyAli^em  —  gdyby  )eden  z  tyt* 
pc^zaiy  zoBti^  przy  Bwoj^j  zimn6j;  troct^  szorstkMj), 
ale  zawBze  Yrspanial^)  natarze  p6hiocndj ,  a  dragi  odzial 
Bif  w  barwy>  kfnitaity,  roMiiiDoM  i  sJoioe  pohtdnia !  Tar 
ki  kontrast  —  tebj  go  gdzie  spotkad  w  jednym  raneie 


—    371    — 

oka — naleialby  niezawodnie  do  najBztajtDitjwfeh  wra- 
2e6  na  kali  ziemskidj;  ale  na  nieszczQAcie !  oba  pejza* 
2e  ipiawyilewy  tak  ta  do  siebie  podobne;  jakby  dwio 
doskonale  kopie.  Taka  jvdi  natura  nassa  te  2saw8ze  czo- 
goA  wi^o^j  pragnie  jak  to  ^  co  ma ,  zwlaszoza  jte  to  co 
ma,  niejedenby  nam  zazdroAoih 

'Poiiiewa:^  krajobraz  bez  stafa2a  mni^j  mqoij  kaso  wy- 
gl%day  tak  i  ja  nie  ohcialbym  wAr6d  obfitodci  widok6w 
zapomnie<i  o  ich  mieszkaficu.  Wiedniak  tu  niema  ia- 
dnych  prawie  cech  rdini^cych  go  od  powiMan.  Choi 
w  g6rach ,  jeszcze  to  nie  g6ral.  Snkmany  hiaie,  kapeln- 
sze  czarne,  albo  te  wehiiane  obrzydliwe  czapki,  kt6Te 
widzialem  jak  fabrykuj^  T^nieczanie  znpefaiie  ksztatta 
mainicy  dhigo  o^wan^j  —  u  kobiet  kolorowe  gorsety, 
pstre  8p6dnioe  i  biata  ohnsta  okrywaj%ca  glow^  i  wy&- 
Bzi|  CZ966  ciafat,  —  oto  str6j  caly.  Wprawdzie  w  krojn 
gnni  biid6j  n  mfftczyzn,  jest  odmiana,  bo  z  ramion  spa- 
da  niewielki  czworograniasty  kohuerz  co6  niby  z  W9- 
gierska  —  t^  ganiQ  nazywaj^  cztiwq ,  podobnie  jak  ko* 
biety,  p}6tno  okiywiy^oe  je :  loehtuszkq.  —  Co  do  moral- 
nyoh  przymiotdW;  cUopIeniwyjak  wszQdzie,  alejoi  po- 
czyna  acznwad  potrzebg  ulepszeA  we  wlasnym  doma, 
zwiaszcza  2e  mn  nakaznj^  od  whidzy  wyprowadzwi  ko- 
mmy,  aby  si^  w  dymie  nie  w^dzit;  wstawiad  wi^ksze 
okna ,  a  jeieli  ma  bndowa6  nowq  chahipQ ,  to  jui  masi 
siQ  do  przepisanego  st6sowa6  plann.  Niemotoa  powie- 
dzie<&  ieby  teniz  nieobadzita  si^  w  cUopacfa  cbQ<i  nabraf 
nia  oi^wiaty;  niekt6rzy  ci^gn^  si^  z  ostatniego  aby  tyl* 
ko  8yn6w  utrzymywa^  w  szkolach  pnblieznych  lab  na 
nauce  rzemiosta;  gdzie  zad  los  nadarzy  gorliwego  pie- 
bana  lab  wikarego  amiej^cego  dobrze  prowadei6  szko- 
l^y  tain  pilnie  acz^szcza  dziatwa,  i  robi  zadziwiig%oe 
postQpy.  Szkoda,  ie  takie  przypadU  nieez^sto  si$  zna« 
ohodzij,  a  jak  sIq  zni^d^,  to  lada  kaprys  wszystko  po- 
pstge,  CO  stan^o  mozolem. 

24* 


—    372    — 

Niew4tpi§  ie  przyjaciele  piedni  Indowych  niegniewa^ 
liby  sif  gdybym  im  przytoczyl  jak^  piosenk^  poslysza- 
nq  przy  robocie^  kiedy  to  gromadka  z  pola  zcfaodzi,  lab 
i^y  CO  i§piew%J4  pastuszki  przy  bydle^  lab  wesol^  przy 
taAca  —  wyznigQ  ie  labi§  takie  poezye  sielskie;  jedna- 
kowoi  mimo  mglepsz^j  cb^ci ;  niemogf  sla2y&  Lad  prze- 
stal  dpiewa6!  Nie  jest  to  tylko  zdanie  moje,  ale  wszy- 
stkich,  CO  blit^j  na&  patrz^  Zjawisko  tego  rodzaja  mo- 
^aa  by  tern  wytlamaczy6  ie  dpiew^  kt6ry  wyra^^al  ieh 
t^knoty  za  lepszodcii);  ich  smatki  i  cierpieDia,  stsd  sif 
niepotrzebnym,  odk^  przeszli  w  byt  niezawidlejszy  nii 
dawni6j.  Piesrdami  pocieszali  si§  w  medoli^  powiada 
Tacyt  0  Germanach  —  przyczyna  niedoU  przeszla,  a 
z  ni^  i  przyczyna  dpiewu  astala.  Niezewszystkiem  zgo- 
dzilbyipi  8i§  aa  to  zdanie;  czemai  Bretoi^czyk^  Finczyk 
Prowensal,  Serb,  Tyrol,  nieprzestali  dpiewai  cho6  naswo- 
bodzie  iyj^? —  Z  reszt^  6piew  wiedniaka  z  okolic  pod- 
gdrskich  nigdy  niebyl  melancholijny  ani  t^skniqey;  ru- 
baszna,  wesola  piosnka  jak  przedtem  tak  i  teraz  mo- 
glaby  towarzyszy6  jego  zatradnieniom  gospodarskim, 
jego  zabawom,  i  wieozomym  schadzkom.  Daleko  pr§- 
dz6j  widzialbym  w  t6j  zmianie  sklonnoS6  do  pozbycia 
8i§  dotychczasowych  tradycyonalnych  wyobraieA  i  oby- 
czaj6w.  Chlop  nasz  wyswobodzony  nagle  z  patryarchal- 
nego  stosanku  zawislofici  od  dziedzica,  wyobraia  sobie^ 
4e  powinien  wyswobodzi(5  8i§  i  z  swoich  obyczaj6w,  zwy- 
czig6w,  przes%d6W;  nawyknieA  tradycyonalnych,  i  for- 
mowa6  si§  na  jakiegod  bezbarwnego  racyonaIist§,  co  to 
nienia  jeszcze  dojrzalodci  rozama,  a  jui  wstydzi  si^ 
swoj^j  dzieci§cij  prostoty.  Symptomat  ten,  zbyt  Swieiy, 
aby  mial  czas  sta6  siQ  powszechnym ,  zaczyna  si$  obja- 
wia6  niemal  wsz§dzie.  Poetyczna  strona  piedni,  legendy, 
obrz§du,  najpierw6j  8i§  ulatnia;  przesqd  trzyma  8i§  dta- 
Mjy  a  nawet  ile  wno8ZQ,  nieb^dzie  go  abywa<3,  ale  owszem 
przybywacS  w  postaci  potwom^j  i  dmieszn^j.    Uwasfcalem 


—    373    — 

to  na  Indnodciach  najbardzi6j  zracyonalizowanych  i  zma- 
teryalizowanych,  ie  si§  kochaj^  w  najgrnbszych  i  nsg- 
niedorzeczniejszycb  zabobonach.  Chlop  podgdrski  w  li- 
ozbie  wiela  innych  ma  takie  sw6j  zabobon,  jakiego  nie- 
gpotkalem  w  innych  cz^dciach  nasz6j  ziemi.  Przejeidia- 
j%c  nderzylo  mi§,  ie  na  polach  blizko  drogi,  a  miano- 
wicie  na  nizinacb},  gdzie  sadz^  kapnsty;  staly  wybornie 
wykonterfektowane  stracby;  tu  jakid  iolnierz  pali  fajk^, 
tarn  ogromny  chlop  potrz^a  palk^,  owdzie  szlachcic 
w  kapocie  podarm  wzi^}  sig  pod  boki^  i  inne  podobne 
lalki  postrojone  i  ustawione  najdziwaczni6j. 

—  Przeciei  to  nie  na  wrdble?  spytatem,  wskaznj^c  6wie- 
±0  zasadzon^  rozsad^ —  daj%c  do  zrozumienia;  ±e  wrd- 
ble kapnsty  nie  jedz^. 

—  Jnici  nie  na  ptaki;  ale  na  nroki  —  odpowiedzia- 
no  mi. 

—  Na  czyje  uroki? 

—  Na  ladzkie,  —  ieby  zle  oko  nieurzeUo  kapasty^ 
muBi  si;  pierw6j  zwrdci6  na  tego  dziwolqga;  i  jni  po- 
tern  .nrokUwe  wejrzenie  nie  Bzkodzi. 

—  Rozomiem —  to  kondaktor  urokdw! 

Moinaby  dowiedc  opieraj^c  8i§  na  t^,  ie  lad  nasz 
pierw^j  wynalazl  konduktory  mt  Franklin  ^  tylko  nie- 
chcial  icb  zastdsowad  do  piorunu.  Zawsze  za  pomysl 
mOglby  sig  upomnieii  o  brevet  (^invention  ^  gdyby  go  za 
niezast6sowane  pomysly  dawano. 

Rozmowa  w  tym  sensie  prowadzona^  niepozwalida  mi 
zrazn  uwaiad^  na  najnieznodniejszi^  drog§  pod  sloAcem^ 
dopiero  gdydmy  si^  na  leb  spnszczali  z  gdry^  skacz^c 
jak  kaskada  po  stercz^cych  kamieniach,  przyszla  mi 
uwnsa,  4e  wi§c6j  do  drogi  nii  do  tij  kapusty  przydriyby 
8i§  konduktory.  Na  co  m6j  towarzysz  obywatel  fych 
stron  pocieszyl  mi§  tylko,  4e  po  ulewnych  deszczach 
jesiennych  bywa  gorz6j. 


—    874    — 

NiepTzeGZ§,  lecz  to  wiem  ±e  dawuo  jnt 
prz^gemnoAd  jechad  tak  fSuitastyozus}  drog^  jak  ta,  co 
prowadzi  do  Biecza  od  strony  Rozenbarku.  T^y  zape- 
wne  moBia}  przed  trzystii  laty^  jetdzii  z  Krakowa  po- 
ceeiwy  ksi^dz  Plaza,  kromerowski  fae-iolum,  kiedy  na- 
neka  na  trzydniow^  ci^ik^  podr62,  po  taki^j  drodze, 
to  msio  niezbyl  2ywota. 

Bez  szwanka  jednak  spaiSiciiiiimy  si^  z  przepai^cistej 
g^ry  wynagrodzeni  wi^c^j  nit  sowicie  widokiem^  jaki 
nkspodzianie  powitat  nas  n  j^j  podn6ia. 

0  parQset  krokdw,  na  wzg6rkii,  pokazal  si^  ko6ci61 
fSEuny  Biecki,  szkarpiasty,  z  ostrzystq  facyat^  gotyek^ 
z  wysok^  obok  stojqca  wiei^;  wszystko  z  czerwon^* 
cegly  pomiQSzan^j  z  polewan^,  kt6ra  gdzieniegdzie  szla 
w  kostkf,  gdzieniegdzie  w  kraeiaste  lab  zi|bkowate 
wzory;  kilka  starych  lip,  mur  wyszczerbiony  obronny 
strzelnicami ,  a  daldj  nieco  baszta  okn^ia  przypieraj%ca 
kiedyA  do  bramy  wjazdow^j  i  jakiii  gmach  ni^zisiejsz^j 
strnktury  —  wszystko ,  w  g§st^j  zieleni  8ad6w  przedsta- 
wialo  pejzai:  skoi&czon^j  pi^knodei,  a  tak  odr^bny  od 
dzisiejszycfa  widok6w,  2e  mi  serce  zabilo  mocni^j  jak 
b^je  kiedy  8znkaj%c  po  ksi^gach  bibliotek  natrafisz  na 
jaki  rys  nieznany  z  nasz^j  przeszlodci,  lab  rzaeaj^ic^ 
wifksze  na  ni%  6wiatlo.  Wiek  Jagidly  i  oba  Zygmon- 
t6w  przeshil  mi  slowo  pozdrowienia.  Zdawalo  mi  si^  te 
z  gotyckich  drzwi  koddola  wychodzi  niewiedcia  postal 
i  rozdsye  jafanainQ  abdstwa  cisn^o^na  si§  do  st6p  swo- 
j^  kr61owdj; —  tarn  znowa  z  okna  mieszczaAskiego  domu 
wyglqda  oUopi^  i  przypatruj%c  siQ  cadn6j  dolinie  Bopy 
i  tym  opasaj^eym  jq  szczytom  U^kitnawych  Bieski- 
ddWy  ozerpie  w  mlod^  pierd  milo66  do  t6]  ziemi,  ktdrij 
bogactwa  i  daieje  mi^o  kiedyd  opisaiJ.  Jadwiga  i  Ero- 
mer^  dwa  niepoiyte  imiona,  dwie  gwiazdy  Aiviee^oe  oad 
Bieczem :  mitosierdziem  i  slawq. 


—    575    — 

Pomy2U%c  praeiium  affecUoms  jukie  motea  mie6  dla 
Bieesa  ze  wzgl^da  na  pami^tki ,  sama  fiaionomia  i  cha- 
rakter  tych  mur6w  co  na  przylqdkn  nsiadly  aby  patrzeci 
na  szemiz^CQ  g^rsk^  rz^k^  skacs^cii  po  zielon^i,  nie- 
przejrzan^j  dolinie,  wzdhii  ktdr^j  wieszig^  biq  ssafirowe 
Bieskidy  —  ma  tyle  malowmczodd ,  tt  si§  dziwif  dla 
czego  w  Biecza  nierodz^  si^  sami  malarze?  Moieby 
pdini^j  jaki  Salvator  Rosa  mdwi}  z  przekqsem:  Ttdio  it 
mondo  e  pMare;  ale  przynajmnidj  zjawisko  to  moinaby 
sobk  przez  miejscowo66  wytfomaezyd.  Co  do  mnie,  pny- 
znaJQ  si^y  gdybym  mia)  ¥rtedy  p^dzel  i  farby^  -niezawo- 
dnie  zostalbym  autorem  pejzain,  tak  mi  si^  latwem  zda- 
walo  przenie66  te  cada  na  papier  lab  pldtno.  Na  szcz;- 
scie  niemialem  nawet  ol6wka,  na  ezem  Awiat  artystow- 
ski  niewiele  straci},  rdwnie  jak  czylelniey  niewiele  zyskali 
gdy  slowami  sil^  si^  malowa6  pejzaie.  Niewdzi^czna 
praca !  zapefaiie  podobna  do  tych  widoczk6w  okladanych 
z  zasuflzonych  listkdw,  mebU;  kory  brzozow^  i  folgi 
msij^j  ttdawa<i  wod^. 

Je^eli  rzat  oka  og61ny  tyle  mial  powabU;  niew%tpilem 
tie  ogl^danie  8zezeg6}6w  przyniesie  r6wn%  pociechf.  Nie- 
gdy6,  gdzie  teraz  mnrowany  godciniec  idzie  pomi^day 
cmentarzem  farnym  a  ow^  okr^gl^  baszt^,  musiaia  by 6 
wjazdowa  lH*ama  z  fost^  i  mostem  zwodzonym  —  gr6d 
to  bowiem  byl  warowny  tak  dla  bezpieczefistwa  od  8%* 
siednich  Wggier^  jak  i  od  iotrzykdw,  kt6rzy  2aw8ze  tt 
grasowali.  Dzid  jeszcze  pokazujq  na  pag6rika  micgsce 
przeznaczone  na  tracenie  g6ralskich  hnltai  tego  pokole- 
nia  Biesdw,  jak  utrzymnj^  ni6kt6rzy  wywodz%cy  od  nich 
naiw§  Bie8kid6w.  Egzekucye  podobne  odbywa<i  sif  mu- 
sinly  na  wielki|  skalQ,  kiedy  w  r.  1614  straepno  ta  na 
jeden  raz  120.  Zt%d  i  rzemioc^o  katowskie  mialo  w  Bie^ 
czn,  ie  tak  powiem,  swoj^  glAwn^  szkol^;  niewiem  eaj 
wyUadano  te(Mryf ,  ale  to  pewna,  ie  na  praklgrce  aie- 
braklo. 


—    876    - 

Z  ow£j  bramy,  kt6ra  zamykala  miasto  od  strony  S%- 
czsLy  zaraz  na  wstQpie  znalazlem  oparty  o  dcianf  domn 
pi^knie  rzeibiony  kamieA  z  herbami  P61kozic,  Tr^by  i 
Leliwa ,  nalei^emi  do  Mikolaja  Liggzy^  ktdiy  w  r.  1570 
wlaSBym  sumptem  wystawil  i  ozdobi}  t§  bram^.  By)  to 
jeden  z  tych  starostdw  bieckich  co  si§  przyczynili  naj- 
wi§c6j  do  upiQkszenia  miasta;  imie  jego  i  herby  spotyka 
si§  ta  czQBto. 

Stare  kodcioly  nasze  s^  to  prawdziwe  muzea  rozTza-, 
cone  po  krsgu;  dot%d  niebardzodmy  umieli  je  szanowad 
i  cenid,  dla  tego  tyle  najciekawszych  zabytk6w  marnie 
zniszczalo.  Z  trwog^  wchodzUem  do  koi&eiohi  w^tpiqc 
czy  rzeczywisto66  odpowie  oczekiwania.  Na  szcz^cie 
znalaztem  wigc^j  niielim  si§  spodziewah  Jeden  rznt  oka 
na  wn^trze  t6j  gotyckidj  dwi^tyni  przekonat  mi§y  ie 
tak  pi§knego  egzemplarza  6redniowieczn6j  architektory 
nieznajdzie  a  nas,  nawet  w  samym  Rrakowie.  Po  czteiy 
smuUych,  ofimiogrannych  kolnmn  biegnie  dwoma  rz^ 
dami  drodkiem  nawy  a  ostroloki  tryskaj^ce  z  ich  na- 
gldwk6w  krzyiujqc  si§  i  wi^2%c  w  w§zly,  lekko  anosz% 
sklepienie.  Taka  w  rozmiarach  panuje  symetiya  i  bar- 
monia,  tyle  lotnoi^ci  w  sklepieniach  te  si^  oderwad  od 
calodci  niepodobna; —  szczytna  prostota!  maj%ca  powi- 
nowactwo  z  ow^  harmonijn^  i  spokojn%  architektory  hel- 
le^kq.  W  katedrach  pdhiocnych  Niemiec^  Flandryi, 
Francyi,  W.  Brytanii  spotykasz  misteme  ozdoby:  te  ni±e 
z  pos^gami  6wi§tych,  te  koronkowe  rozety,  te  symbo- 
liczne  gzymsy  i  kroksztyny,  kt6re  sztuka  chrzedcianska 
msy^ca  kamiei^  na  zawolanic  tak  hojnie  rozsiala  —  n 
nas,  0  jedynym  ceglanym  budulcu  mogly  tylko  ndawad 
eig  fiwi^tynie  pehie  prostoty  i  hannonijnego  og6hi  —  co 
wlafinie  jest  gl6wndm  architekta  zadaniem; —  ozdoby 
wi§cej  do  rze^biarza  nalei^. 

Upojony  wraieniem  jakie  na  mnie  zrobilo  wn^trze  ko- 
sciola,  po  chwili  dopiero  postrzegiem  jak  niewiaftciwie 


—    877    — 

kamiennego  kolorn  bielidlem  posmarowano  csie  wn§- 
trze ;  —  wydaje  bIq  to  schladnie  i  dwieio ;  alei  wladnie 
ta  imeioi6  wiele  nj^a  efekta,  staria  pi§tno  dawnoici 
nielicz^c  ile  delikatnych  wyilobieA  i  kanciastych  gzym< 
s6w  zgin^o  pod  grub^  warstwi^  bielidJa  i  lynkn.  Dzi- 
siaj  kiedy  po  obwodach  ustanowieni  s^  konserwatoro- 
wie,  nienale^oby  robid  podobnych  odiwieisA  budyn- 
k6W;  obraz6w  i  innych  zabytk6w,  bez  odwolania  si^  o 
radQ  jak  sobie  w  danym  przypadku  post^pii.  Niewin- 
ny  tea,  domowy  wandalizm,  stokrod  wi^c^j  poniszczyl 
mt  wandalizin  historycznych  naje£dic6w.  — 

Po  wraienia  jakie  na  mnie  sprawi}  styl  architektnry, 
dozn^em  innego  r6wnejie  mocy,  a  to  zbliiywszy  si§  do 
wielkiego  bltarza,  gdzie  ajrzatem  obraz  wyobra2aj%cy 
Chrystusa  przed  zloieniem  go  do  grobu.  —  J6zef  z  Ary- 
matei  i  Nikodem  trzymaj^c  w  ramionach  boskie  zwloki 
chc^  je  owin^d  w  cienkie  i  drogie  przefioieradlo  —  Ma- 
rya  Magdalena,  Marya  Jak6bowa,  Salomea  i  inne  po- 
boine  niewiasty  kl^czq  a  st6p  gotowe  do  t^j  poshigi, 
z  wyrazem  tain  i  boleiSici  ie  niemaj^  wiQC^j  olejk6w  i 
wonno6ci  aby  ukochanego  mistrza  nama6ci6  niemi.  Uro- 
czysly  ten  moment  przemawia  z  obrazu ;  wszystkie  oso- 
by  otaczaj^oe  Chrystusa  tak  s^  przeJQte  boledci^,  atak 
zaj§te  akteiD  pogrzeba,  iejako  widz,  czi\jesz  8i§  wci^- 
gnionym  w  to  kolo,  i  radbyd  takie  pefaii6  ostatni^  nshi- 
gQ  n  ciab  Zbawiciela.  Niewiem  kto  ten  prze61iczny  o- 
braz  malowal;  lecz  ile  wnosz§  po  charlikterze  niemyl- 
nym,  jest  on  szkoly  wloskidj  i  to  z  dobrego  czasu. 
Wprawdzie  zbyt  zazielenione  tlo  jak  w  wielu  obrazach 
Tycyana  naprowadzaloby  na  tego  mistrza,  lecz  z  dm- 
gi6j  strony  wi§c^j  ta  mi§kkodci  w  pgdzlu,  a  wdzi§ku 
tyle  CO  w  ntworach  Corregia,  —  Nieznaj^c  si§  dod(S  na 
obcych  malowaniach ,  abym  na  rznt  oka  poznat  czyjego 
PQdzla  jest  obraz  —  badalem  racz^j  saili^  estetycznod<i 
utworu.  —  Cialo  Chrystoaa — martwo  —  studio  wane  ana- 


-    S78    — 

tomicznie,  a  przeeied  wyrass  hidzkiego  cierpioBia  i  bck 
skiego  podwi^cenia  si^  z  niiloAci  dla  ludzi^  iiieznikiH^ 
pod  Qsitowaniem  sztnki  —  arfysta  ten  wiele  masial  n- 
mie(S,  a  czni  tyle^,  je^Ii  nie  wi^c^j.  W  glowach  niewiast, 
szczeg61ni^j  w  podeszl^j  matronie  z  U^tn^  obstonii, 
przebija  smntek  starodoi;  smutek,  co  sif  jui  nie  spo- 
dziewa  nkzego  na  ziemi,  -  mlodsze  niewiaBty  splaka- 
ne  i  pograione  w  ialobie  —  ale  dla  nioh  iycie  ma  je- 

szcze  n^miechy Ugrnpowanie  tak  szcz^iliwe^  i%  czy- 

tasz  od  razu  ca}^  mjil  —  nie  tti  niepotrzebaje  thuaacze- 
nia  -  bo  tu  wszystko  mdwi:  od  wyrazu  twarzy,  do  naj- 
drobniejszego  Mdn  draperyi  rzncon^j  bez  najmni^sz^j 
pretensyi  i  z  wielkim  rozamem.  Jest  to  jedn^m  skoweoL 
obraz,  z.rz^u  tych  rzadkich,  w  kt6rych  zakochai  sif 
mo^na,  tyle  w  nim  sympatyczn^j  pi§kiioty;  —  obraz, 
kt^remn  dod<S  napatrzyci  si^  niemoina  —  tyle  w  nim  mi- 
strzowski6j  sztaki.  —  Ogl^dajs^c  go  ile  mogtem  najbli- 
t6j,  przekonatem  si^  o  potrzebie  pr§dki6j  i  bardzo  a- 
miej^tn^j  restauracyi ;  poprzeeierany  bowiem  tak  mo- 
cno;  ie  wjedn^m  miejsen  zna6  Bzerokq  pr$g$  &wiec%C4 
golemi  ni(imi.  Tylko  jaki  z  slawnych  rzymskieb  restan- 
rator6w,  mi§dzy  innemi  nasz  Nowotny  co  sobie  zyskal 
niepodledn^  w  tym  zawodzie  slaw^,  m6glby  temu  obrar 
zowi  dawnq  6wietno66  przywrdcii.  —  Pewn6j  vriadomo- 
dci  0  history!  tego  obrazn  nieznalazlem ;  si|  tylko  azcee- 
g6}y,  pozwalaj^ce  siQ  doroy61a<&  ie  pochodzl  z  ftindacjri 
WieIopolskich/kt6rzy  bgd^c  starostami  bieckimi  do  po- 
lowy  17go  wiekn;  mieli  ta  swoji|  kaplic^,  gdzie  ten  o- 
braz  byl  nmieszczony,  p6ki  go  do  gl6wnego  nieprze- 
niesiono  6harza.  Jedii  tak  jest;  da}  go  zapewne  Jan 
Wielopolski  woj.  krak.;  pan  moiny^  ftmdator  klasztom 
Reformatdw  w  Bieczn  —  Portrety  trzech  Wielopolskich 
wcal^j  postaci;  zdobiq  jeszczB  Aciany  famego  koAoiMa; 
zawieszone  zbyt  wysoko,  niepozwalaj^  widzied  czy  8% 
przy  nich  Jakie  napisy,  iub  nier 


—    379    - 

Po  lew^  r^oe  od  wklkiego  6Har2a  wisi  portret  Ero- 
mera  w  strojn  bisknpim;  oblioze  zamyflone,  nawet  po- 
ehmiime,  ocienia  g^ta  czama  broda.  Mierne  to  malo- 
wanie^  a  pr^dz^j  zia  kopia  lepszego  oryginatu,  nieod- 
powiada  wyobra^eniii  jakie  moiaaby  inie6  o  fym  bogo- 
boJBym  kaplanie^  niepoAledxiiin  ^sarzu  dziej6w  i  staty- 
8cie.  Drng^  po  nim  pamii^tk^  jest  nagrobek  jaki  rodzi- 
com  swoim  potoiyd  kazai  w  kaplicy  krawieckiij  z  le- 
w^  starony  od  ch6ra.  Brzmi  on  w  tych  slowach: 
Barialameo  Cromero  avo  et  Greg&ria  Cromero  patri  mris 
eoMularibus  ei  sacelU  higus  CondUoribus,  Annae  Bma- 
romae  adae  et  Agneti  Czermnensdae  Main.  Matronis  no- 
bmbm  et  bone^tis  —  Martinma  Cromerus.  Doc  Crac  et 
Varm,  Can.  Seer,  Reg,  pos.  anno  1657.  0  tym  napisie 
wsponina  i  X.  Plaza  w  swoich  listach  do  Kromera: 
nSl;  W.  M.  Epitaphium  dla  tego  iiby  W.  M.  poprawtt 
jeW  potrzeba.  Racz  mi  tei  W.  M.  oznajmii^,  jedli  herb 
z  t?blie%  mam    da<&  gotowad  albo  poczekad?"" 

Jeidi  to  mowa  o  tym  nagrobka,  tedy  herbu  niema 
Ha  nim  todnego.  Zdj^e  si^,  ie  chociai  Kromer  w8po- 
miaad  labil  o  sdacbectwie  swoich  rodzic6w  wywodz%c 
po  ojca  herb  Pierzchala  i  OMior^g  ^  a  po  matce  herb  Ba- 
mntt  i  Jastrz§bi6C  —  z  tern  wszystkiem  nieodwas^ylby 
si§  poloiy6  go  na  tablicy.  Wtenczas  niebyla  to  ktwa  spra- 
wa  podszy wa6  si$  pod  klejnot  szlacbeeki ;  ka^y  ftzlach- 
cic  mial  prawo  upomnied  Bi§  o  to,  jak  o  rzeez  niesla- 
ssnie  przywlaszczon^.  —  Sam  Kromer  wtasn^  zaslagq 
ozyskid  dla  siebie  herb  ktdrym  siQ  m6gl  przecie  po- 
chlabi&  Zygmmit  Angnst  d^  mu  p6}  orla  awieuczone- 
go  lanrem  wwytozij  pdowie  tarczy;  niisz^  zapelnil  bin- 
d%  austiyack^  cesarz  rzymski  Ferdynand.  Pierwszy 
zjednala  ma  historya  ktdr^  napisal,  drugi  siedmioletui 
iirz%d  poselski.  Niektdrzy  s%dz]|o  podhig  dzisiejszych 
wyobraieA  przymawifuq  mu  radzi :  czemu  b§d^c  m^^em 
nanki  i  biegtotei  w  rzeceach  pabiicznycb  y  tyie  si^  o  t^ 


—    380    — 

herby  klopotal?  Wlafinie  tei  dla  t6j  przyczyny  4e  tak 
wystrzelil  zaslng^;  nie  m6gl  sig  ostai  bezklejnotu,  nie- 
chc^c  zapewne  spoiykad  obelg  i  poniieA,  jak  wtedy, 
gdy  poslowi^  do  cesarza  Ferdynanda  z  Mikolajem  Czar- 
nym  Radziwilem ,  a  ten  rozsiadlBzy  si§  sam  jeden  na 
}awie  gdzie  bylo  miejsca  na  dw6ch,  dal  mu  do  pozna- 
nia :  nie  rdwnyd  mi ;  8t6j  sobie !  Postrzegl  Kromerowsk^ 
konfazyJQ  Gesarz  doskonaly  polity k,  umiej^y  zawsze 
kaptowad  przy ja:^6  sekretarz6w  krdlewskieh  i  rzekl :  Se- 
deat  uterque  cum  et  in  legatiane  uterque  coniineatur.  To  si^ 
dziab  kiedy  niebyl  jeszcze  nobilitowany m ^  ani  koadjn- 
torem  warmingkini;  ani  glodn^j  slawy  dziejopisem ;  a 
p64ni^j;  kiedy  te  wszystkie  zaszczyty  splynQty  na  nie^ 
gO;  jakiei  mial  slone  kolacze  nietylko  z  kapitnl^  War- 
miAsk^  niechc^c^  go  przyj^e,  ale  ze  stanami  6wieckie- 
mi  kt6re  nami^tnie  przeciw  niema  protestowaly.  Mi^dzy 
innemi  znalaztem  ciekawy  lidcik  pisany  przez  X.  Encz- 
borskiego  z  Krakowa  1572  r.  w  ktorym  przesyla  Kro- 
merowi  wypis  z  19  artyknta  Sejmiku  Opatowskiego. 

nO  bisknpstwo  Elsberskie  (Heilsbergskie  czyli  War- 
minskie)  aby  szlachcicowi  bylo  dawano  y  ta  Coadjuto- 
ria  aby  byia  cassowana  o  Cromera,  y  na  potim  aby 
niebyla  bo  to  expectativa.  A  iiby  ten  sam  niebyl  tim  bi- 
skapem,  o  czo  si^  mocznie  opanowacz  y  kr61a  Jmci 
prosiez  dla  niebezpiecze^stwa  ktdrebi  st^  na  koron§ 
przyiszcz  moglo  i  t  d." — 

Ksi^dz  Euczborski  za  cal^  uwagQ  dolo^yl  tylko  te 
wyrazy:  CMojn  szalenil  —  ICrayki  te  jak  u  nas  zwykle 
dotykaj^ce  najzasluieAszych,  uciszyla  dopiero  energia 
Batorego.  To4  samo  powt6rzylo  si§  kiedy  po  Amierci 
HozyuHza  przyszla  nai^  kol^j  zosta6  biskupem  Warmifi- 
skim  —  Grzeg6rz  XEQ  i  Batory  znowu  zmuszeni  byli 
wyst^pid  z  gros^nym  nakazem  do  kapitaly  i  do  stan6w 
praskich  aby  goza  pasterza  przyjgly,  reflektujqc  ie  je- 
ieli  dawni^  m6gl  siedziec  na  stolicy  WarmiAski^j   Her- 


—    881     — 

man  z  Pragi  i  Jan  z  Midni ;  dla  czegoi  niemoil^e  siedziei 
Kromer  Polak  ?  —  Argument  bardzo  loiczny^  ale  nie  dla 
zapami^talych  i  zawistnych.  — 

Jewell  wyniesienie  si^  Kromera  na  tak  wysokie  do- 
stojeAstwo  dnchowne  w  Rzeczpospolit^j  klulo  w  oczy 
star^  szlachtQ  nielubi^CQ  ladzi  nowych,  tem  bardzi^j 
pobadzalo  przeciw  niemu  stany  pruskie  skwapliwie  Ign^- 
ce  do  heretyckich  bl§d6w,  kt6re  on  dzielnie  zb\jal  pi6- 
rem,  godny  zast^pea  i  nast^pea  Hozynsza,  a  niemni6j 
i  wladz^  swojq  trzymal  w  rygorze.  Do  tych  Uopot6w 
i  walk  nieustaJQcych ,  przybywaly  jeszcze  familijne  n- 
martwienia.  Wprawdzie  dw6ch  swoi^ch  rodzonych  braci 
pokierowal  dwietnie :  Andrz^j  odznaczyl  sig  jako  laciA- 
ski  rymopis,  a  cho£  wczednie  odumarl  bo  jeszcze  w  r. 
1538,  zostawil  po  sobie  zaszczytn^  pami^^ ;  Mikolaj  po- 
party  wzgl^dami  jakie  Eromerowi  cesarz  Ferdynand 
dwiadczyl;  otrzymal  docbodne  Opactwo  Welehradzkie  — 
trzeci  tylko  Bartosz ,  co  by!  piwowarem  w  Bieczu,  wi6dl 
iywot  ladaco,  i  nieraz  zapewne  dawal  pole  niecb^tnym, 
do  ar%ga&  z  biskupiego  pochodzenia.  Wyobraiam  sobie 
ile  poczciwi  Bieczanie  musieli  si^  namartwi6  post^pka- 
mi  Bartosza:  jeden  brat  powiemik  Monarch6W;  xi^^Q 
koAciola,  rznea  blask  na  rodzinne  gniazdo,  upi§ksza  je, 
opatrza  fandaszami;  wyrabia  dlai^  przywileje  i  r62ne 
dogodnodci  —  dmgi  jak  dzieia  boiy  lazi  po  szynkacb  i 
zapija  si§  z  kompanami ,  tluk^  na  racbnnek  xi§dza  bi- 
sknpa  kufle  i  szyby  a  na  cale  gardlo  przechwalsg^c  si§ 
braterskiemi  zaszczyty  i  bogactwy.  —  W  listach  K.  To- 
masza  Plazy  proboszcza  S.  Szczepana  w  Erakowie  pi- 
sanych  do  Kromera,  napotyka6  mo:^na  cz^ste  wzmianki 
o  tym  braciszku.  W  jedn^m  miejscu  najlepi^j  go  od- 
malowal : 

n  Vemo  dd  expedUionem  fratris.  Pan  B6g  dwiadkiem 
iisbym  si$  byl  odknpil  t^j  drogi  biecki^j ,  cz^dei^  z  stro- 
ny  zdrowia,  cz^i^  obawiig%c  sIq  trudnodci  ze  strony 


—    882    — 

pana  Bartossa  dnwaka;  bez  ktdrych  nie  moglo  byi  i 
bez  naklad6w  na  jego  utraty.  Pr^dzejby  Etiop  zmie- 
nil  farbQ  sw6j]  skdiy,  nii  on  swe  naganne  obycz^ie. 
Jest  to  skaranie  boskie  i±  W.  M.  dal  takiego  brata  mar- 
notrawcQ  i  niewdzigcznego . . . — 

....  Nie  CZ0Z4  ta  pana  Bartosza,  ale  on  o  to  niedba. 
Trzebaby  mn  jednegO;  coby  za  nim  chodzil  z  worem 
pieni^dzy,  a  ze  dzbanem  wina.  M6wili  ma  to  w  oczy^ 
it  skoro  z  Biecza  odjedzie,  b^dzie  ta&sze  wino  i  mif- 
so.... " 

Pdini^j  y  moie  dla  tego,  te  nadniywano  jego  kiesze- 
ni,  trudniejszym  byl  Eromer  w  opatrywania  8woj4j  ro- 
dziny^  pozog^6j  w  Bieczn^  bo  w  lUcie  z  r.  1572  X. 
Plaza  npomina  si^  za  nimi:  ^poczi^ei  W.  M.  dobrze  dzie- 
ciom  czyni6;  przy  kt^iycfa  si^  ojciec  z  matki|  dobrze 
ma;  ju4  racz  czyni6  do  koAca"".  — 

lie  moglem  zanwaiad  ze  wzmianek  w  tych  listaefa  roz- 
sianych;  skoficzylo  sig  na  t6m,  ie  Kromer  sprowadzil 
pana  Bartosza  do  Warmii.  —  Co  si§  z  nim  potem  star 
\q  ?  nikogo  nieobcbodzi  —  i  tutaj  jeilim  tQ  pospolit^  fi- 
gurQ  wprowadzil,  to  jedynie  dla  antitezy;  aby  i  z  t6j 
strony  nwydatnid  posta6  naszego  historyka,  a  przytem 
odSwieiyft  miejscowe  wspomnienie.  — 

Linyeh  zabytkdw  l^cz^eych  si^  z  pami^ci^  Kromem, 
niema  w  kodciele  farnym  —  ale  jest  tat  przy  koAeiele 
kanjieniczka  pi^trowa,  z  grabegii  morami;  sklepionerai 
izbami  i  z  jedn^  obszernieJ8z%  komnat^i  na  wyiszem  pi^* 
trze,  przechowajqc^  jeszcze  szcz^tki  ozd6b  w  odrzwiach^ 
oknach;  gzymsacb.  Wszediszy  tarn  ehcialem  wyobra- 
im^  odtworzyi  sobie  siedzib^  mieszezafiski^j  zamote^ 
rodziny  w  pocz^tkn  szesnastego  wieka;  odgadywa6  kq- 
cik  Marcinka  gdzie  sypial,  i  okno  gdzie  stawal  chlo- 
piQciem  i  marzyl  patrz%c  na  gdry,  Inb  Al^za}  nad  ksi^- 
tk^...  Duoh  takich  ist6t  wybrai&szych  powinien  prze* 
ciei  napelnia(i  miejsea  k^y  zbadzH)  sif  do  iycia.    Na 


—    883    — 

BieszoQBsMe  Kbyt  prozaiczna  rzeezywistp&6  ptoao^la 
wyobraiDif ;  —  a  t^  rzeezywistodci^  byla  kancellarya  ja- 
kiegoi  nrftQda:  symetryczne  p6lki  i  stoBy  zakurzonych 
papierAw  rozsiadly  siq  w  gnie^zie  naszego  historyka. 
Trzech  kr6l6w:  Zygmont  AagQst,  Batory  i  Zygmunt  m 
nadali  przeciei  domo^ri  gdzie  8i§  Kromer  urodzil  pczy- 
wilej  wlasn^  podpisany  r^k^  awalmiu%cy  posiadaczy  o- 
negost  na  wieki  wiek6w  od  wszelkich  powinnodci  i  czyn- 
8z6w.  —  Przyznam  8i§;  ie  nieciekawy  jut  bylem  pytad 
w  czyjem  dzU  poaiadaniu;  najpewni^j  obey  to  ktoii  ro- 
dzinie  Kromerdw.  — 

DobrodzieJBtwa  jakie  Kromer  liwiadozyl  rodzinnemn 
miasta,  byly  zapewne  rozliczne:  wyjedna^i  komn  lask^ 
n  knUa  kt6rego  byi  sekretarzem ,  wstawid  si^  a  starosiy 
za  czyl^  krzywd^ ;  da6  bieozanowi  rekomendacy^  do 
dwora  jakiego  pana  —  tego  si^  nie  liczy^  bo  to  s^  za- 
zwycKig  obowi^zki  przywi^zane  do  klienteli  czepiaj^o^j 
si§  kadki^j  znakomitoAci  tytafem  zai^ylodci  od  dziecMstwa, 
w  imiQ  wspdtobywatelstwa  powiatowego  lab  miastowego. 
Obok  tych  drobnycb  nshig  nie  w^tpi;  it  musisU  mie6 
xia  uwadze  handel  i  upi^kszenie  miasta.  Z  listdw  X. 
P^azy  wi^aii  te  Aq  przyc^nil  do  zbndowania  rataszn^j 
wielj^  kt6n^  w  krajn  podg6r8kim  liczono  do  wyiszycb^ 
|ak  ^ywieck^  i  S^deckt^  Wzmiankaje  o  t^m  Plaza: 
^domurowaliby  byli  wieie  tego  roka^  ale  biq  mnm  miej- 
skiego  obalilo  wi^c^j  50  lokci,  ten  tedy  zaraz  opra- 
fmj^''.  —  Niew%lpliwie  nakladai  na  to  Kromer;  kiedy 
znown  Plaza  mowi:  ^Z  herbem  i  blachi^  nie  si^  nie  mie- 
szka;  bo  i  krdlewskiego  (herbn)  nie  wprawi^^  ai  wiete 
dokoAcz^;  CO  nie  b^dzie  tego  roku*.  Widai  4e  Histoiyk 
nasz  mial  zamiar  ozdobi6  j^  swoim  herbem,  do  czego 
tytulem  ftmdatora  m6gl  sobie  roScii  prawo.  Dzisiaj 
niema  dladn  kromerowski^j  tarezy,  najpewni^j  nie  bylo 
j^j.,  bo  mpgla  przeciei  tak  samo  si^  ntrzyma^,  jak  her- 
by  i  napiay  co  dot^d  si$  docbowaly  w  polowie  wieiy. 


—    384    — 

Jest  to  wiersz  laciiiski  na  pochwal^  orla  z  przyr6?nia- 
niem  do  Zyg.  Augusta,  poloiony  r.  1570  —  pod  nim 
orze}  —  nii€j  odla  gtowa  Ligenz6w,  napis  Nicolaus  Ur 
genza  de  Bobrek  Castellanus  —  a  pod  tym  znowu  laci&ska 
apostrofa  do  odlej  gtowy. 

Wigksz^  pami^tk^  zostawil  Kromer  robiqc  fandnsz 
na  student6w  bieckich,  bior^cych  nauki  w  Erakowie, 
ktorego  opiekunem  postanowil  Plaz^.  Czytalem  ten  za- 
pis  z  wszelkiemi  formalnoAciami  i  zastrzeieniami  doko- 
nany  pod  r.  1569  —  kiedy  si^  pisiJ  jeszcze  Doktorem 
oboj.  praW;  kustoszem  sandomirskim ,  kanonikiem  kra- 
kowsldm  i  warmifiskim,  oraz  sekretarzem  J.  K.  MoteL 

Najciekawszy  dokument,  o  kt6rym  mylnie  wspomniano 
jako  0  kromerowskim  testamencie;  jest  spis  pozostidodd 
po  nim  w  pieni^zach;  rnchomoteiach  i  krestencyi  — 
Inbo  przy  wyliczenin  t^j  spndcizny  znajdcy^  si^  wzmian- 
kowane  ko6cio}y  i  osoby  kt6rym  biskup  warmiAski  po- 
robi];  legata,  jednakowo^  nie  jest  to  wladciwy  testament 
nieboszczyka ,  ale  tyiko  tabelaryczny  wyci%g  z  niego. 
Ogromna  sukcessya  wynosz%ca  do  60  tysi^cy  mark  w  go- 
t6wce  —  a  na  zamkach  biskupich  do  80  tasztdw  2yta, 
22  pszenicy,  58  owsa ,  krom  srebmych  i  zlotycl^  naczyA — 
dostida  si$  w  podziale  na  krewnych,  a  najwi§c6j  na  ko- 
ftcioly  w  Frauenburgu ,  Erakowie ,  Bieczu ,  Wiilicy  i  Bael- 
each.  Tak  wi^c  cbo<i  Kromer  sk^pi}  w  podeszlych  le- 
ciech,  zebrane  mienie  zwr6ci}  na  uposa^enie  tych  bene- 
ficy6w  kt6remi  zawiadowa).  Caly  ten  dokument,  nie- 
znany  jeszcze ,  dol^czam  wprzypisku,  aby  m6g}  posln- 
4y6  temu,  co  8i§  zajmie  skredleniem  Kromerowego  ±y- 
wota  *)• 


*)  Obraohowanie  i^otowyoh  pieni^dsy  posoBUlyoh  po  niebossoiyka 
Jmci  X.  Biskupie  Cromerse  z  oosynionej  exeoutiei  testamenta  je^o,  to- 
diiess  c  iBssych  rosmaitych  a  potrzebnych  spraw. 

mare.    gr.  den. 

Gotowych  pieni^dxy  wyJ'iicinie  y  we  BFebnse  .   .    43,860      5      3 


—    385    — 

Patrz^  na  portret  Eromera  w  kodeiele  farnjtn  zawie- 
szony^  rozgadalem  sig  i  za  wiele  i  za  mate  o  tym  in§- 
iu;  za  wiele ;  ze  wzgl§da  na  drobnostkowod<i  podanych 

nutrf .    gr.  den. 

Item  E  e%ynfu6w  y  ionyoh  pieni^iUy  sa  zboze 
winy  i  s  inssyoh  doohod6w  se  wsxystkioh  un^ddw 
pod^ag  regestrdw  ekonomicsnyoh  uczyni 13,895      2     11 

Item  od  oekonoma  za  czarne  fbtro  angielzkie. 
kt6re  hyto  od  iwltohy 86     16      0 

Item  R.  D.  Sigismundo  z  pieni^dzy,  kt^re  miaf 
za  Diebozzczyka  na  wydawanie  eleemozyn ....  880    12      6 

Item  ab  eodem  za  niekt^re  przedane  mszafy  .    .  17     12 

Item  za  niektdre  breviarze  Jego  Moi6ci  z  rozka- 
zaoia  Jego  Moici  nieboszczyka  y  wielebn^J  Capi- 
inty  w  Frankborko    rosprzedane .    .  C 41     16 

Za  niektdre  konie  ktdre  Jego  Moi6  X.  Cardynaf 
Jako  pod?e  niechcziat  przyji|cz  w  bizkupi  Inwentarz 
kt^re  Bf  przedane  haeredibus  ku  liepszemu  ...  73    10 

Item  dwa  pod?e  podjezdki  na  16  maro.  szacowa- 
ne  dane  s^  Pankraczowi   za  jego  poslugi  diagie  y 

iaiob; 

Snmma  wzzystkioh  pieniedzy  gotowych    .   .    68,828    13 

Wffdatku  »  tyeh  fienifd%y  gotowyeh  fo  nUho9»em^ku  Jeme^c' 
X.  Cromer$e  po»o9la4yeh: 

ZtL,  hiedwabn^  matery^,  sukno,  pl6tno,  i^wi^cze 
lane  y  ineze  rzeczy  ku  pogrzebowi  nalei^eze^  kra- 
wezom  za  roboth^  pod?ug  raehunkn  oeconoma  y  in- 
nych  nrz^dnik6w 8,800      8      9 

Item  pro  solario  urz^dnikom  y  inzz^J  ezeladzi 
w  zamku  Hertoberskim  w  folwarkn  y  indzidj  okol'o 
z  odpraw^  tyoh  samych  pod^ag  testamentu  .    .    .        4,831       9 

Itt  pro  Bolario  nrz^dnikom,  y  odpraw^  ezeladzi 
w  inszyoh  biskapskich  zamkaeli ,  w  folwarkaeh ,  ze- 
eandum  ratione  oeconomiea 269    12    12 

Itt  eollegio  et  seminario  Bransbergae  pro  rata 
mensae  Eppalis 6,790      6      9 

Itt  Na  odpraw^  rzemi^zznikdw  y  rozmaityoh  wy- 
daikdw  w  zamkaeh   we   wsiystkich   ars^aeh  bi- 

aknpieh 5,^90      6 

Swnma  pomieBionyeli  wydatk^w  .   .   .   *   .      14,406      3      6 

25 


-    386    — 

BzozegdUw,  za  maio,  ze  wzgl^a  na  watno(i6  tdf  histo- 
lyczn^j  postaci.  Co  do  obojga  powinno  mi^  nsprawie- 
dliwid;  ie  b^dqc  w  Biecza  miidem  gldwnie  na  mjili 


wydatki  od  pomienioBefO  dxiedsiestwa  niebouesykA  J« 
Hoici  X.  Cromera  biskapa  podlTu;  testamento  y  inMyoh  dokaiaiyoh 
d^ag6w : 

mare,    gr,  dm. 

Na  odpraw^  wsselakioh  la^t6w  i  liesowanjeh  pie- 
ai^dxy,  Jafmuinyy  podarki,  ni^  wino  y  jedwabne 
necsy 6,166     14       9 

Itt  Na  odfoienie  niektdrych  pieni^dsy  nalei^yeh 
si^  do  stola  Biskapiego 2,800     —     — 

Itt  na  wypefnienie  deffekt^w  koni  Biskapie^o  In- 
wentarsa,  rek^  w4^aMii|  niebosccyka  podpiseaoego 
ka  Uma  aa  na^rod^  zmsezafyeh  Bsath,  obiexia  y 
iDBsyeh  rseezy  do  tego  Inweotana  Balea|esyeh    . 

lU    aa    bodowanie    formy    sygarowey    koseiola 
Fraaaborskiefo  podlag  J®  mosei  nieboscByka  obie- 
tnio^  ciego  cz^sobi  nalez^xey,   (udziez  na  poprawe 
Zamkdw  pokaionych  y  dworu  Braunborfizkiei^    .      3,330     11       9 
Samma  variarum  Expensarum 16,411       6    15" 

Summa  Snmmarom  wesyBtkich  iai  mianowanyeh 
wydatkdw  pod?a|;  Testamenta  6itng6w  pokazanyeh 
y  rachiink6w  Oeconoma 29,819      9      S 

Kton|  Bumm^  odi^wsBy  od  pomienioney  gotowizny 
restant  Marcc^ 29,007      3    16 

Od  thakey  sammy  powinaym  prsyJdBie  .   ...    14,603    11     191 

KoBGzMowi   Fraaoborskiemn 4,834    10      4 

Kosoziofowi  KrakowBskiemn 3,926    17     17 1 

Ko8Czio?owi  do  Bieesa 2,417      6      b{ 

Ko8Czio4rowi  Wisliczkiema ,  Sedomierskiemn  y 
w  Rielczach  kaidemn 1,206    17       8. 

Rachunek  zboza  pozostalego  ad  hsreditatem  naliei^sego 

Zythft 

Z«  WBcyBtkich  Biskupich  folwark6w,  r6^yeh  Bum  podlvg  obr»- 
chowania  Oeconoma  po  odprawach  wsBelkich  w  TeBtamenczie  lef^o- 
wanych  zogtafo:  zyta  laazt  79  mod  63.  Od  ktoryeh  oommnni  Coa- 
bUio  Iltrimi  CardinaUs  et  venerabiliB  Capli  depatowane  Bif  ad  h- 
Tentarium  Castro  Helzbergae  last  10.    m  OonvMtowl  BrMiiisker- 


—    887    — 

fylko  toy  CO  go  c  ttm  miafltem  bifmjko  WUj.    2ahof 
jedsak  tern  wi^j  nie  amial  zdobyd. 

Starowolski  w  swoj6m  dziele :  ManumetUa  Sarmaiarum 


•kicma  aeendnai  TesUmeiitaiii  ^Mt  2.*  Oroyokicna  ConTeMtowi  ful  1. 
Itt  BMem  CoiTeatikiw  to  vtotaalium  ia  TesUumeMto  leg fttorani  kto- 
ryeh  m%  tea  eiM*  nieby^o  mod  2i.  lU  thego  wssyeikiego  eo  na 
wsseUkich  mieiscsaoh  w  odmienaniu  odcFcfo,  takie  oso  robaeitw* 
pakftitfo  Maydtje  ai^  okafo  86  mod. 

Od  the^o  eao  aostafo  tbo  ieat  last  «6  korcy  68  priyjd<|  k«redi- 
kag  propinfiiia  nat'a  polowicae  faat  32  mod  M^  ktore  maj^  odc* 
kraoi  w  Heyalborgii  4Caat  10,  w  Ryailu  4:aat  16,  w  Walemborf  ■  4:aat  4 
w  Braaaaberfa  fast,  a  ostatek  w  Gaataoiie  mod  66 {. 

Od  drofiey  pofowicso  Moscaiofowi  FraaDsborskiema  pnyid^  na 
iefo  trseoi^  csfsea  Iwai  11  ktore  maj(|  bydi  odebraae  w  Oraycie 
Eo&esio4fowi  Erakowakiema  na  jog o  eswart^  cifaoi  fast  8  mod  Id 
Kosesiolowi  w  Bieesa  na  iego  sidst^  cs^scs  fast  5  mod.  29.  Dra^ 
giem  tnem  kosexiofom :  Wyslieskiema  S^domierskiemn  w  Rieleiach 
kaademn  fast  2  mod  44. 

Tfaym  pii|esiom  koscaiofom  od>^ho  nio«so  aa  wielkie  expaasa 
kiore  ai|  podoyaiowafy  okofo  Testameatowi.  The  tedy  koscaiofo- 
wia  w  Polsese  odebraea  m^  "vr^  oacsca  w  Ornyeae  fast  8  mod  24 
w  Braansbor^  fast  2  w  Qastacie  fast  7  mod  63  w  Eysaln  fast  4. 
A  w  Watomberg a  mod  7. 

■ 

Psseaicza, 

Psseaiese  sostaf o  aa  wssy tkich  camkach  Bisknpioh  fast  22  mod  40* 

%  ktorych  prxyidaie  propiaqais  hvredibaa  fast  11  mod  20  w  Hel- 
borka  mijf  odebraea  fast  9  mod  3  w  Ryaaka  mod  46  w  Gostaeie 
fast  1  mod  24  w  Wath^ mberka  mod  8. 

koseciofowi  Fraaaborskiema  na  iego  traeoiii  esesos  prayidaie  fast 
3  mod  46  w  Braaasberka  odebraes, 

Keseaiofowt  Krakowakiema  aa  iego  eaesoa  eawart|  faat  2  mod  60. 

Kosesiofowi  BieoskieaMi  aa  iego  ei^sea  ssost^  fast  1  mod  63. 

Trsem  kosoaiof om  Wisliezkiemn ,  S^domierskiemu  y  w  Kielciaoh 
kaddema  fast  1  mod  62  w  Braaasberka  odebraes  fast  3  mod  7 
w  Ornyeae  moi  97  w  Wathfmborka  faat  1  mod  61. 

Owiesz. 

Ovs«a  wsaytkii^  aosMe  w  ikOibffrka  f a»t  66  w  W^lkfnborka 
faat  2.    Bonuaa  faat  68. 

26* 


—    388    — 

podaje  wiele  iiagrobk<)w  a  faiy  biecki^j ,  ktdiych  drift 
nie  znalazlem.  Najciekawszy  ze  wszystkich ,  a  jeszcze 
ich  ^iele,  jest  na  praw^j  r^e,  alabastrowy  na^robek 


Od  kt6ic(po  Commani  Condlio  nUrimi  Cardin.  et  vnabilis  Cayli 
depathowane  sz^  ad  Inventarium  Zamka  Hefsberskiego  fast  10. 

Na  konie  Nanciorum  Venerabilis  Capitali  dwa  kroei  pnyiesdxai^* 
CEjm  "wysxto  4'a6t  1  mod  12. 

Zostafo  in  hsreditate  fast  46  mod  48  od  ktdrych  heredibas  pro- 
pinqatB  defbncti  Rmdi  na  ieh  pofowicze  prsyidcie  c  Watemberko 
fast  2  2  HelberkHi  fast  21  mod  24. 

Z  dru|;iey  pofowicze  koscziofowi  FranoBborskiemu  na  iego  tnecii| 
ceases  fast  7  mod  48.  w  Heysberku  odebracz. 

Koscziofowi  KrakowszkiemQ  na  iego  ciwart^  czescz  fastfi  mod31. 

KoBCziofowi  w  Bieciu  na  iego  szost^  czescz  fast  3  mod  54. 

Trsem  koscziofom  WiszUezkiemu  *  B^doaiierskiemii ,  w  Kieleaeh 
kasdema  fast  1  mod  57. 

J^czmie^. 

J^ezmienia  zostaf o  fast  6  mod  17  —  Alio  poaiewaz  th^n  J^ezmiei 
wssytek  bez  mafa  na  dw6r  IHrimi  Cardinalis  y  insse  potrzeby  test 
swarzon  y  strawioB  Commanis  Consilio  httredam  wyt^tby  iest  ex  Ba- 
tionibus  Hasreditatl  in  gratiam  Illirtmi  Cardinalis. 

Spissek  pozostM'ego  zf  ota  i  srebra  czynioneg o  nalei^eego  ad  He- 
reditatem.  Szrybra  pozfoczestego  wielkich  kubkdw  y  inszego  naczy- 
nia  naliazfo  sie  podfug  wazenia  kilka  krooz  przez  wiadomego  sfo- 
tnika  marc  55  scot  25  V,.  « 

Od  kt6rego  haeredibus  propinquis  Radi  deffancli  na  ich  pofowicEe 
przyidzie  M.  28  g.  3  od  drugt^j  pofowicze  kodciofowi  Fraansbor- 
skiema  na  ich  trzeci|  czeszcz  przyszfo  Maro  9  Scot  8  g.  1. 

Krakowskiemu  koiiciofowi  Miirc.  7  scot  22  g.   */,. 

Kodoiofowi  do  Biecza  na  jego  szost^  czescz  Marc  4  scot  16. 

Innym  trzem  koiciofom  do  Wiszlicze,  Sedomierza  y  w  Kielesaoh 
kaidema  Hare.  1  scot  8.  Scot  p.  10  gr.  wendity. 

Srebro  biafe. 

Biafego  srebra,  misz,  ta1erz6w,  fyzek  y  rozmaithego  naosynia  na- 
liazfo sie  Marc  101  scot  3  \'.^  od  kt<(rego  haeredibus  propinquis  na 
ich  pofowicze  przydzie  Marc  50  scot  1  g.  3. 

KoAciofowi  Franciszkaiiskiemii  na  jego  trseoi^  es^sos  i  dnigi4j 
pofowicze  M.  16  scot  16  %, 


—    389    —  ■ 

Mikolaja  LigQzy  zBobrkn,  kasztelana  widlickiego,  biec* 
kiego,  iydaczowskiego  Starosty — ktOiy  to  Lig§za,  jak 
brzmi  polski  napis :  na  dmiertelnodd  sw^  pomni^c  i  nie- 

Kbioiofowi  krakowskiemu  na  jego  eswart^  ez^BOs  M.  12  sohot 
16  •/,. 

Ko^ciofowi  do  Biecza  na  iego  szost^  czescz  Maro.  8  soet  10  V^. 

Innym  trzem  koiSeiofom  Sedomierskiema,  Wisliczkiema  y  w  Kiel- 
czach  kiiidema  na  ich  cz^szcz  Mar.  4,  soht  10.  Scot  p.  8  gr.  ven- 
dity. 

Obrachowanie  Szath  y  innych  materyi  jedwabnych. 

Szaty  jedwabne  kosztowniejsze  y  podbite  s^  y  tarn  y  szam  le- 
gowane  podfug  testamcntu. 

Insze  tak  jedwabne  jako  i  fUtra  jui  znoszone  sz^  przez  podne 
wiary  y  wiadome  krawcze  y  knsnierza  szacowane  y  przez  lossy 
dzielone.  Alie  poifowioza  kidn.  koAeio?om  przypadla  poniewasz  dia 
ZBOssenia  bez  skody  koioiofom  nie  mog^'a  sif  dfago  chowaoz,  roz- 
przedana  wedle  szacunku^  kt6r<$j  summa  secundam  Inyentarinm  ezyni 
Mar.  188{31.  Od  kt6r^j  summdj  3  stron^j  24  uJ'i.  tholetu  zlei&afego 
po  dwie.Mar.  thadziesz  4  a<fa.  Adamaszku  czarnego  per.  gr.  30 
szaczowenych  haeraedibas  propinquis  na  ich  pol'owioze  naleiy  Mar. 
27.  A  z  drugi^j  summy  tak  szatt  jako  i  czyny  i  naczynia  mossi^ 
dzowego  y  pj'utna  ko6cio?owi  Fraunsborsktemn  przyidzie  n^r  trzeoif 
ez^szcz  a  Mar.  62  gr.  14  d.  3. 

Koiciofowi  krakowskiema  Mar.  47  den  13. 

Ko^cio^^owi  do  Biecza  na  jego  8Z08t|  czeszoz  Mar.  31  gr.  8.  den 
31.- 

Kodciofom   do   S^domterza,   Wislieza,  Kieloz  kaidemn   Mar.   10 

fT.   2. 

Johannes  Creemmer 
Dec.  et  Can.  Warm,  exeoat  Text. 

Henrieua  Samp^iowski. 
Cast  et  Cano. 

Miehatl  Herman, 
Exeoat  Test. 

m 

Sigie,  Oemicmki. 
Cano.  Apost  et  exeoat  Test 


-    390    — 

pewft^  godzmy  pewien  b^^c,  wezas  86bte  aa  tywditii 
postawid  kaza}  R.  Pai!^.  1578,  wiekn  wtenezas  jego  40. 
Taki  wiersz  polski  vanitBzetony  na  tym  grobawen: 

tt  kstiy  ktdiy  si?  tn  na  Awiat  ezlowiek  rod^i 
Z  r^k  patskich  w  t?  ta  niskodi  pielgrzymowa^  chodzi 
Podobien  w  ttm  synowi  kt6ry  ojca  swego 
OpuAci  y  z  okazania  kn  dobremu  jego ; 
Za  ojcem,  gdyi  ma  kazal,  sobie  go  wzywaj^c;  — 
T£j  drogi  dobrodziejstwa  hojnie  wspominaj^c^ 
A  siadhzy  za  iywota  na  lym  swoim  grobie 
Wszystkie  daiy  co  mi-dal,  wyliczalem  sobie; 
Naprz6d  mq  nrodziwszy  w  domn  starotytnym 
Opatrowirf  i  szez^iem,  tak  mog$  rzee  zbytnym^ 
Na  dworze  Kr616w  6wietnycfa,  naprz6d  z  padK>l9ly 
Bylem  cfaowan.   Potemnm  do  dworzan  przyj^ty, 
W  rycUym  czasie  chor^stwo  nadwome  mi  dano 
Starostwo  Zydaczowskie  zarazem  przyslano; 
Gzechowskie  paAstwO;  w  kUka  lat  starostwo  ^lickie 
A  przyt^  2^wichowBkie  patetwo.    To  mi  wszyckie 
Fortony  za  lat  miodych  wiekn  dzisiejszego 
Kiedym  nsiadl  na  stolen  paftstwa  "Wldlickiego 
Przyszla  mi  iniierd  przed  oezy.    I  tak  si?  j6j  zdato^ 
Aby  pod  tym  albastrem  schowano  me  eii^o.  — 

Starowolski  w  swoieh  Monumentach  podaje  laeiteki 
nagrobek  tegdJ^  Lig^zy,  a  o  tym  nie  wzmianknje;  tym- 
czasem  dzid  laclAskiego  ni^ma,  chocia^  z  tredci  powyi- 
szego  napisit  pnsekonywamy  si; ,  2e  manzolenm  to  by}o 
gotowe  od  r.  1678,  Lig^za  zad  skofiezyl  8w6j  *ywot 
wr.  1603.  Postad  rycerza  lei^ca  na  grobowcn,  mnsiata 
byd  modelowanq  kiedy  zmarly  byl  w  sile  wiekn,  a  nie 
starcem  74-Ietnim.  Znai  to  po  twarzy  wyobraiaj^cdj  6re- 
dniego  wiekn  m^iczyzn?.  Leiy  on  i^k^  wspi6n^%c  g^o- 
w^ ;  z  nogq  zgi^t^  w  kolanie,  —  Jest  to  zwykly  ebam- 


—    391    — 

kter  owoczesnych  pomnikdw.  Wszyscy  ci  kamieimi  17- 
oerze  maj^  taki  wyrsLZy  jakby  kladli  si^  w  grdb  z  ti| 
niespokojn^  mydl^:  co  to  po  nich  osierociala  fizeczpo- 
spolita  pocznie?,  czy  sobie  da  rad;,  czy  zniydzie  obroti* 
cdw?  Bo  gdyby  prawych  syndw  niestaJo,  oni  zawsze 
gotowi  stan^^  przy  nidj  z  kamiennemi  tarczami  i  bnzdy- 
ganami. — Charakter  pomnikdw  odmienial:  si^  zwiekiem. 
Na  n^dawniejszych  y  z  12g0;  13go  i  14go  wieku,  wida6 
lekko  wyilobiony  kontar,  wyobra^j%cy  postal^  na  wznak 
leiqc^  ze  zlotonemi  r^koma  —  ziemski^j  my61i  ta  ni^ma ; 
kontar — to  tyle  co  cieA,  co  slabe  przypomnienie  iycia. 
W  15  wieku  ten.  sam  uUad  postaci  wyci%gnion6j  na 
wznak  jak  w  tramniC;  ten  sam  wyraz  wiecznego  spo- 
czynkn  w  twarzy,  z  Tdinic^;  ie  dhito  nie  itobilo  kon- 
tarn,  ale  plastyczny  rze^bilo  pos^g  z  mieczem  a  boku^ 
lab  przed  sob^.  W  16tym  dopiero  wieku  zaczynaj^  bIq 
te  6pi%Ge  rycerze,  co  p6}  duszy  oddali  nieba,  p61  ziemi 
ojczyst^j  —  i  takich  najwi^c^j  przechowalo  sig  po  ko-* 
dcioiach.  N^jbardzi^j  zaj^l  miQ  w  grobowctt  Lig^zy  wy^ 
rzeibiony  na  ply cie ,  pod  wy^^  przytoczonemi  wierozami 
koA  z  zarzucon^  nzd^  na  8zyj§^  z  siodiem  wyrobiondm 
z  cal^  drobiazgo^odci^  6wczesnego  okalbaczenia  ai  do 
najmniejszego  rzemyka  i  sprz^zki  —  u  sio^a  npi^ta 
tr^ba  ksztalta  naszych  rogdw  my dliwskich « . .  EoA  ten 
niewielki  zapelnia  ledwo  w  czwart^j  cz^tei  szerokie 
pole  plyty  kamienn^j  i  kate  wnosid,  te  miejsce  czy  na 
inne  plaskorzeiby,  czy  na  napis  zostawiono.  JNie  mO' 
glem  sobie  wytlumaczyi  znaczenia  tego  ramaka,  chyba 
to  to  byl  ulubiony  towarzysz  boj6w  Ligfzy^  kt^rego  on 
wykonterfektowai  kazal, — W  sam^j  g6rze  nad  tym  na- 
gtpbkiem  jest  mniejszy^  z  tymto  zl^czony  i  mie8zcz%oy 
dwa  napisy :  Mikoiaj  Spytek  Lig^za  z  Bobrku ,  Dziedzio 
na  Rzeszowie,  kaszt  Czechowski — i  Jan  Lig^za  z  Bobr- 
ku, Dworzanin  B[r6lewieza  polskiego  1591. — S%  to  sy- 
nowie  Mikoli^,  ktdrych  mial  z  Elibiety  Jordan6¥niy 


—    392    — 

wdow^j  po  Stanislawie  Bonarze.  Paprocki  slawi  wielk^ 
miiodd  ka  ojczyinie,  jaki6j  Mikolaj  zlojtyl  dowody  pod' 
pi^i^  kr6Iami;  a  Niesiecki  powiada  o  nim:  Tota  vita 
a  vino  abstemius. 

Po  lew^j  stronie,  w  dcianie  zatamnj^c^j  si§  kn  pre- 
zbiteryum^  jest  drugi  podobny  nagrobek  z  wyobraieniem 
rycerza  w  peln^j  zbroi.  Gruba  warstwa  bielidia  zar6- 
wnala  napis,  je^eli  jaki  lyl;  a  r6g  oltarza  zakryl  cz^6 
omamentdW;  a  moie  i  napisy,  dla  tego  niepodobna  wie- 
dzie6  czyj  to  nagrobek.  My61a}em  czy  nie  Jana  z  Wie- 
lopola  Wielopolskiego,  lab  Andrzeja  Jemielnickiego,  o 
kt6rych  Starowolski  wspomina — lecz  na  mieczn  wyryty 
herb  Strzemiey  nie  by}  klejnotem  iadnego  z  dw6ch  wy- 
mienionych.  Szukalem  w  Niesieckim  wszystkich  Strze- 
mieficzyk^Wy  w  nadziei  2e  znajd^  mi^dzy  nimi  jakiego 
kasztelana  lab  starostg  bieckiego,  lecz  byly  to  po  wi§- 
ksz6j  cz^dci  rody  nie  piastaj^ce  znaczniejszyeh  arz^6w 
w  Bzeczypospolit6j.  Jeden  tylko  Piotr  Salowski  s^dzia 
grodzki  biecki ,  posluj^cy  na  sejm  r.  1569;  jest  najzna- 
komitsz^  figttr%  z  roda  Strzemiei^czyk6W;  ktdrzy  codkol- 
wiek  mogli  miec  wspdfaiego  z  Bieczem.  Poczeiwy  Dhi- 
gosz ;  gdym  do  jego  herbarza  zagl^dn^l^  dal  objatoienie 
przez  zapisanie  star6j  tradycyi ;  powiada  on ,  ie  za  udzial 
w  zab6jstwie  Sw. '  Stanislawa ,  nigdy  s^aden  niywaj^y 
klejnota  Strzemi^^  nie  piastowal  jakiegob^  wy^szego 
arz^da,  ani  si^  odznaczal  cz^mkolwiek.  Poszaknj^c, 
mod^eby  si^  dal  zrobiii  jaki  wyj^tek,  lecz  wszystkie  na- 
sze  herbarze  nie  dostarczyly  mi  przeciwnego  dowodn, 
chociai  0  trzysta  lat  od  Dlagoszowego  p6iniejsze. 

Do66  wysoko  na  dcianach  i  kolamnach  koAciola,  wiele 
jeszcze  spotyka  si$  nagrobkdw  zazwyczaj  malego  roa- 
miara,  lecz  interesaj^ych  z  powoda  ie  pod  krzyiem, 
lab  wyobraieniem  jakiego  patrona,  kl§cz^  wymalowane 
b%d£  pojedyncze  osoby,  bqdifc  grona  zloione  z  kilknnasta 
fignr.    Pod  wzgl^dem  Btroj6W;  8zczeg61ni^j  mieszczaA- 


—    398    — 

skich  z  16go  wiekn ,  sa  one  ciekawe.  Str6j  to  czarny 
niekiedy  dtngi,  zupefaiie  jak  ten  co  iydzi  nasi  przeeho- 
wali ,  niekiedy  kusy.  W  kolorowe  kapoty  i  pasy  stroib 
sif  mieszcza&stwo  malych  miasteczek  i  to  p6^ni^j. 

^by  jnt  nic  nie  pomin^  godnego  nwagi,  wspomn^ 
o  fych  formach,  czyli  stallach  mocno  zrujnowanych ,  co 
BtoJ4  pod  wielkim  ch6rem.  Sciany  ich^  a  racz^j  we^ 
zglowie  okrywa  bardzo  ladna  rzeiba  naUadana  koiorami. 
Tyle  w  tych  esach  floresach  dobrego  smaku  i  taka  obfi- 
toi<i  kompozycyi  niepowtarzaJ£|c^j  8i§;  te  zabytek  ten 
z  pocz^tkdw  16go  wieka  zaslugiwalby  na  starann^  na- 
praw§.  Stalle  przy  wielkim  otoirza,  chociai  bogatsze 
w  ozduby  rzeibione  i  malowania,  lubo  r6wnie2  gro^ 
npadkiem,  nie  mog^  jednak  por6wna<i  siQ  z  temi^  ska- 
zanemi  joi  na  zapomnienie.  Gdzie  indzi6j;  ni^  u  nas, 
dawnoby  zdJQty  z  nich  rysanek  fignrowal  w  jaki^m  pi- 
limie  po6wi§con6m  zabytkom  stardj  sztaki. 

Po  obejrzenin  fary,  poszedlem  ogI^da(S  miasto.  W^ska 
nlica  prowadzi  od  ko6ciola  w  rynek  dod£  obszerny  z  ra- 
tnszem  i  mets^  po6rodkn.  Wie2a  o  ktdr^j  napisach  i 
herbach  wspomnialem  przy  wspomnieniacfa  o  Eromerze, 
zachowata  jeszcze  ten  charakter  dawn6j  architektnry  po- 
debaj^cy  sif  zawsze ;  a  doln  szkarpy,  wyi6j  oftmiok^tne 
piQtra  wznosz^  si^  jedne  nad  drngiemi ;  sam  szczyt  tyl- 
ko  dobadowany  pdini^j  na  zniiondj  wieiy.  Co  si§  za6 
tycze  ratasza ,  z  dawnego,  ani  61adn ;  bo  na  t^m  miejsen 
stoi  kamienica  w  tym  obrzydlym  slyln  w  jakim  poba- 
dowano  r6^ne  gmachy  pnbliczne  od  lat  kilkadziesi§cia. 
Prawdziwy  styl  koszarniany.  —  Samo  miasteczko  schlu- 
dne  i  ciche.  Gl^boko  w  ziemi§  zapadle  domy  maro- 
wanO;  g^ste  ielazne  drzwi  wfacyatach  bez  okien,  6wiad- 
czt^y  fA  ixx  niegdyd  byly  sklady  i  sklepy;  a  tu  owdzie 
odlam  gzymsu  rzeibionego,  lab  kamiennych  odrzwi; 
sklepione  sienie  z  szerokiemi  wychodzonemi  wschodami 
rozpowiadaj^l  o  zamoinoAd  dawnych  czas6w.  W  jednym 


—    894    — 

z  narotnych  dom6w  ogU|dalem  doi6  ^twsern^  izb^  k»- 
walonq  iydowskiemi  rnpieciami^  kt6r6j  dciany  nie  dtm- 
cily  do  szcz§ta  dawnych  ozd6b;  w  okolo  jakieii  resztid 
pilastrdWy  jakied  niby  girlandy  i  medaliony^  jedne  z  pr6- 
2n6m  poleniy  w  innych  znalazlem  popiersie  w  plasko- 
rze^bie  Zygmimta  Aagusta.  Co  wi§c6j  j  uirzymaia  sif 
popnieczna  belka  ze  starym  napisem: 

Bote  I  prowadi  do  Bkutku  intent  twego  shigi 

By  iyj^ym  w  tym  domn  byl  wiek  czerstwy,  dhig:L — 

Poniewai  niedaleko  znalazlem  wyraion^  datf  r.  1757, 
jako  odnowienia  tego  doma,  wi^c  wnosid  moina,  ie 
przy  reparacyi  odmienila  sIq  fizyonomia  t6j  izby. 

Jeszcze  jedna  droga  pami^lka  pozostala  mi  do  zwie- 
dzenia:  dom  szpitalny^  fnndacyi  kr61owej  Jadwigi.  Siai 
ta  obok  kodciotek  S.  Dacha  przy  kt6rym  byl  szpital  — 
ale  z  koddola  ani  61adtt  y  jak  ani  i&lada  z  dw6ch  zam- 
k6w  bieckich  i  z  tyla  innych  gmachdw ;  poboina  tylko 
ftindacya  przetrwata  wszystkie  bnrze  i  zmiany.  Ze  wzni- 
szeniem  patrzi^em  na  ten  domek  o  pi^terkn,  z  kt6rego 
wygli^dala  jakad  schorzala  kobieta:  grube  poczemii^e 
jego  mary,  okna  gl^bokie;  od  wchoda  wschodki  prowa* 
dz^ce  na  zbntwialy  ganeczek  —  takie  to  wszystko  n^ 
dzne ,  takie  zapomniane  y  takie  rozsypuj^ce  sif ,  a  jednak 
stoi  za  Issk^  bo2%,  jak  kaidy  gmach  zbadowany  wj^o- 
idt^  Opidca  dobr^j  Jadwigi  czuwa  nad  tym  przytnl- 
kiem  cierpienia  i  sieroctwa,  jakby  dwiadczyla,  ie  dzirid 
zaczfte  na  tym  6wieciey  nie  koi&czy  si^  na  tamtym.  Ln^ 
biia  ona  Biecz  i  nieraz  w  nim  przesiadywa<&  labSa  zmf- 
iem  8woim  Jagj^hi,  kt6ry  go  takze  lubi}  i  cz^to  w  mm 
zalatwial  sprawy  koronne.  Tataj  bowiem  odbywafy  »i^ 
jego  zarQczyny  przez  wyznaczonych  pan6w  rady  z  Ann% 
hrabianki^  Gylijak^,  wnaczki|  KazimierzaW.  Tat^  go, 
oboi  moie  szitkat  wytehnienii^  w  zwierzymiych  boiaeh 


—    396    — 

i  eadn^j  okoliejr,  dochodzilj  i  klopolHwe  sprawy,  }ak 
wtodj  gdy  Wasyl  krasny  przyby}  z  oAwiadczeniem ,  to 
Bwidiygi^o  nietylko  nie  wr6ci  Lucka  i  innych  grod6w 
podokldeh ,  ale  nadto  domaga  si^  nst^pieDia  Eamieiica. 
Wmifszal:  si^  i  poArednik  do  tych  zatarg6w  bratnich^ 
komaodor  ToinAski  wyslany  od  Mistn^a  Rasdorfa  z  ofia- 
r^  na  podrednictwo.  —  W  takich  stosunkach  mnsialo  si^ 
miasto  podnoeid;  tdm  bardzi6j  ie  i  p6ifcniejsze  postano- 
wienia  krdldw  nakazywdy^  aby  wszelkie  towary  pro- 
wadzone  z  W^gier,  nie  na  Nowy  S%cz  y  ale  na  Biecz 
obteridy  drogf.  Handel  przewozowy  i  sUadowy  przy- 
ezynial  819  wielce  do  dobrego  bytn  mieszkatc6w ;  wzno- 
sily  sif  domy,  rnch  si$  ntrzymywal,  i  przyszedi  czas 
ie  Biecz  otrzymal  miano:  parm  Cracatia. 

Nie  moglem  wyiledzii  kiedy  miasto  to  dostalo  staro- 
stQ  grodzkiego,  i  kiedy  utworzon^  zostiJa  kasztelania 
Budejsza.  Byd  moie,  ie  to  przypadnie  na  ezasy  Kazi- 
mierza  W.,  kt6Ty  jak  wiadomo^  tyle  robil  dla  polepsze- 
nia  stanu  miast  Przedtdm  bowiem  Biecz  z  okolicznemi 
wloiteiaini  naleiai  do  kapitaly  krakowskidj^  ktdra  8i§ 
zamieniala  z  Waclawem  Czeskim  za  dobra  Eamienicii 
zwane.  W  skntek  zai  intryg  Mnska^,  maj^eych  na  cdn 
odsnni^cie  od  tronu  Lokietka  ^  odebrane  zostalo  paiistwo 
Biedcie  i  przylqezone  do  d6br  stolowych  krdlewskich. 

Tyle  do  dawn6j  j^o  histoiyi  —  a  teraz  zakoAczmy 
jeszcze  csioM  obejrzeniem  reszty  miasta.  Wysokie  wzg6« 
rie  na  ktdrego  Aei^tym  szczycie  lety  Biecz  niegdy6  opa- 
sany  obronnym  baszciastym  murem^  zamkniony  bramami, 
Iqczylo  si^  dawni^  zapewne  mostem  Inb  kiyt^  dr<^ 
z  pobtigkim  wy^zym  nieco  pagdrkiem^  na  ktdrym  Aiii 
stot  klasztor  00.  Beformatdw.  Na  t6m  miejscu  stal  da- 
wm6j  zamdi: — rodzaj  cyiadelli,  starezdj  mote  m±  samo 
miasto.  Jan  Wielopolski  Starosta  Bieeki  nzyskal  po- 
zwoteaie  naSejmie  znieM  teia  zamek^  zapewne  groi^iey 
Tm%y  i  nalomiast  wyitawii  Uasatto.  Bylo  to  w  r.  1642, — 


—    396    — 

Wszak^e  zamek  i  gr6d  przeniesiony  zostal  do  miasta; 
starzy  Iddzie  zapamiftali  jeszcze  ten  gmach,  z  kt6rego 
nie  wiem  nawet  czy  te  folwarki  i  gospodarskie  bndynki 
powstafyy  CO  dzid  nikczemn^  swoj^  straktur^  szpec^ 
pami§tne  miejsca.  Poloienie  dawnego  zamku,  yrnosz^c 
z  tego  jak  si^  teraz  konwent  Reformat6w  przedstawia, 
masialo  by6  okazale^  przypominam  to  sobie  ze  starego 
widoku  Biecza,  zdj^tego  w  16  wiekn,  a  zdobi^cego  ja- 
kid  atlas  w  rodzaju  tych,  jakie  w  Antwerpii  wychodzily. 
Kilkanadcie  starych  drzew  w  g^stwi  swo)6j  pokaznje 
bialy  mnr  klasztorny.  Pami^tek  godnych  osobliw^j  nwagi 
nie  znalazlem  w  kodciele;  jest  tylko  kilka  nagrobk6w; 
jakiegod  Wawrzyfica  'Piotrowica  ucznia  akademii  kra- 
kowski6j  veri  Musarum  Cultoris  —  nie  wiem  czy  nawet 
X.  Jaszyi^ski  co  tylu  poet6w  nazbi^ral,  wiedzial  co  o 
plodach  jego  mazy.  Dragi  nagrobek  dwieiszy :  Stani- 
slawa  z  L^towa  na  Bobow^j  L§towskiego ,  Podczaszego 
i  Wielkorz%dzcy  Krak.  Regimentarza  partyi  MalopolskiSj 
Rotmistrza  znaku  hussarskiego,  zmarlego  r.  1775. — 

Opr6cz  klasztora  00.  Beformat6w  znajdowaly  si^  in- 
ne  jeszcze  dwa  kodcioly  6.  Barbary  i  6.  Piotra;  pier- 
wszy  niewiem  nawet  gdzie  stal,  dragi  byi  za  miastem 
na  wzg6rza;  lecz  niedawno  rozebrany  zosta},  i  na  tern 
miejsca  zbadowano  kaplic^.  Tak  tedy  miasto  co  wydido 
Kromera,  co  pi^ii  kodciol6w  mialo,  i  tak^  wie2$  rata- 
szn^;  i  takie  zamki,  i  najpi^kniejsz^  okolicg  o  jakidj 
pomy61e6  raoina,  niepochlebialo  sobie  bior^c  przydomek: 
partHi  Cracovia. 

Zle  gospodarstwo  7  wielowieczne  kl^ski  krajowO;  npa- 
dek  handlu  przez  zmianQ  godcii&c6w  bandlowych,  a 
zapewne  i  nierz^dni  starostowie  ci  nigwi^ksi  niszczyciele, 
przyczynili  si§  do  apadka  staroiytnego  grodu,  kt^ry  nie 
by!  i  od  innych  kl^sk  wolnym  jak  to  wyczytajg  w  li- 
dcie  ks.  Plazy  pisanym  w  r.  1573;  powida  on^  ie 
w  przesztym  roku  zmarto  w  Biecza  na  powietrze  prze- 


—    397    — 

szlo  1800  Indzi;  jest  tarn  dom6w  pastych  kilkanaAcie,  i 
jeszczeby  zaplacono  komu  ieby  w  nich  tnieszkah  W  cza- 
sie  za6  mora  tak  6i§  wyludnilO;  ii  brony  niemiat  kto 
zainyka<i,  a  na  ryoka  travva  urosla.  Ostatnia  kl§8ka  jaka 
Biecz  dotkn^la  trafila  si§  w  r.  1770  podczas  konfede- 
racyi  Barski^j,  trzymajsic^j  si§  dlugo  w  okolicznych  ^fi- 
rach  pod  wodzsi  Kazimierza  Pulaskiego  ucierajacego  si$ 
z  Drewiczem.  Labo  wspomnienie  konfederatdw  dzi6  sif 
)a2  zatario,  jeduakow<ii  dowiedzialem  si^  o  szczeg6le 
zachowanym  przez  starca  g6rala ,  kt6ry  by}  dwiad&iem 
m  wojny.  Powtarzal  on  wiersze  jakie  Drewicz  mial  prze- 
A9A  Pntaskiemn  stoj^cemn  obozem  pod  Tyliczem: 

Od  Tylicza  ai  do  Biecza 
Wsz^dzie  pefaio  Derewicza. 

Na  ktdr^  to  groib§  odpowiedzial  Pulaski: 

Mi§dzy  Bieczem,  a  Tyliczem 
Koniee  b^dzie  z  Derewiczem. 

Widaii  4e  Drewicz  musial  nauczyi  Suwarowa  rymo- 
wanych  raport6w.  Ostatnia  groi^ba  niezidcila  si^,  Pulaski 
poni6s}  klQ8k§  pod  wsii^  Izbami  na  pograniczu  w^gier- 
skiem,  gdzie  jeszcze  widzie6  moina  na  dcianie  w  cer- 
kwi  wymalowanq  t§  bit\v<j ,  jak  wzywa  pomocy  N.  Pan- 
ny  IzbiafLski^j ,  a  za  wsi^  okopy  konfederackie.  Fara 
biecka  posiada  dokument  swiadcz^cy  o  wszystkioh  okro- 
pnodciach  jakiph  to  miasto  doznalo  w  r.  1770  przez  na- 
pad  oddzialu  Bossyjskiego.  Z  obszemego  opisu  wyjmuj; 
sam^  tred6  wainiejsz^. 

Bylo  to  d.  5  kwietnia  pomienionego  roku^  o  godzinie 
dziesi^t^j  rano  kiedy  oddzial  karabinier6w  i  kozak6w 
moskiewskich  liczf^cy  okolo  400  ludzi  wpad}  do  miasta 
w  pogoni  za  konfederatami ;  kt6rych  na  wzwiady  wy- 
prawit  Pcdaski  stoj^cy  pod  Gorlicami.    Rossyanami  do- 


wodzii  podp6}kownik  niezanin;  gantki|  zai  koofedem- 
t6w  Eirkor.  Gdy  ci  ostatni  cofiifli  si;  przed  przemagar 
jsfis^  Bi}%  nieprzjjaciel  rzacil  si^  Da  Biecz  rabiy%c  na- 
prz6d  b§d%cy  mn  na  drodze  konwent  Befonnatdw^  gdzie 
siQ  pastwil  nad   zakonnikami^  zabieraj^c  8prz§1y  i  apa- 
raty  kodcielne  i  depozyty  szlacheckie.    Tymczaaem  m^ 
k8za  sila  robila  to  samo  w  miedde;  szczeg61ni^j  farny 
ko6ei6l  sta}  siQ  widowniq  exeesdw  nietolerowaoych  w  isr 
dn6j  porz^n^j  wojnie,  Niedoic  £e  zrabowano  zakrystyjf 
i  Bkarbiec,  ale  nadto  odbito  Cyboryam;  wysypano  kon- 
sekrowane   do  spowiedzi  Wielkanocn^j   kommmiikanfyy 
kt6re  ze  wzgard^  wiary  i^.  jedne  przylepiali  po  drzwiacfay 
dragimi  ladzi  karmili;  a  zreszt^  zajechali  a2  do  Jaro- 
slawia,  gdzie  pokupowane  od  obywateli  kielichy,  wra- 
caly  potem  na  miejsce  zk%d  byly  porwane.   Swawola  ta 
trwaj^ca  od  polndnia  do  wieczora  i  przez  cal^  doc,  po- 
wtarzala  si§  Da  r62^Dych  puDkiach.   Podczas  kiedy  czf  6d 
Moskali  grasowaia  w  kodciele,  iDDa  wpadia  Da  probo- 
stwo.    ZDajdaj%cy  si^  tarn  z  czterema  wikarynszami ,  a 
Diewiedz^y  co  si^  dzieje  u  fary,  ks.  B^tkowski  oficial 
i  proboszcz  biecki;  dozDal  r6wDie  okrataego  obejAeia  si^ 
Dietylko  ±e  go  bito  i  potr^caDO  ale  i  mierzoDO  do&  z  pi- 
8tolet6w.  Rabnj^e  zad  kozactwO;  co  chwila  przyskakn- 
jac  i  groi^;  wrzeszczalo:  Dawcfj  dierigi! 

Po  takim  traktameDcie,  jak  bIq  wyraia  ks.  Bftkowski 
w  SW0J6J  poteBtacyi,  Dast^pilo  poi^alowaDie.  Jakby  na 
poi^miewisko  przyslal  do  Diego  IliczaDiD,  o6wiad€zigi^, 
ie  b§dzie  a  Diego  jadl  obiad,  z  wszystkimi  oficerami; 
Da  kt6ry  te2  Diebawem  Dadszedl.  Gdy  si;  przed  nim 
skar^yl  ks.  oficyai  Da  okruciefistwo  kozak6w,  pokiusiU%c 
ZDaki  bicia  i  poraDienia,  lUezaaiD  wskazal  na  portret 
ksi§cia  Soltyka  bisk.  krak.  msz^cy  na  dciaDie  i  rzekl: 
Wszystkiemn  teD  wioien;  Da  Diego  narzek^jde! 

—  Met  ksiq^e  bisknp  w  Kaindze  —  odpail  kt6iyd 
z  kfiiQ^  foiielsz^j  &ntazyi. 


—    899    — 

—  Nic  nieznac^  --  on  warn  dal  bnntowniczego  da- 
cha  

—  BQd%c  duchownymi;  niemoiemy  by6  bez  daeha — 
jednakie  broni  niemamy,  a  wy  nas  zabijacie. 

—  Oto  masz  szabl^^  broA  si^,  ofakn%l  niczanio. 
Ksi^dz  siQ  cofh^l  ze  wstr^tem ;  a  on  m6wil  jni  nieeo 

lagodni^j :  MielUcie  mnry  i  bramy  —  bylo  8i§  zamkn%6 
i  niepuszcza<i.  A  poznacie  tych  kozak6w  co  was  pobili? 
Na  to  k8i4dz  oficyal:    Zapewne  te  poznamy. 

—  I  o6J^  z  tego?  Na  to  niema  rady;  gdzie  potyczka, 
tarn  rabunek.  Jednakie  ieby  was  jaka  napad6  niespo- 
tkala^  zostawiQ  warn  oficera  na  noc,  dpijcie  zdrowil  — 

Crdy  odszed}  Iliczanin,  zebrali  si^  ksi^^a  i  w  towa- 
rzystwie  oficera  poszli  do  fary.  Mo^a  sobie  wyobra- 
zi6  ich  przeraienie  i  smutek  na  widok  zbezczeszczo- 
n6j  Awi^tyni  pafiski6j.  Niebylo  jedndj  rzeczy^  ktdrejby 
z  miejsca  nieruszono  i  niezrujnowano,  ai  do  grob6W; 
z  ktdrych  powyrzacano  ciala.  Tkn^lo  to  wida6  owego 
oficera,  bo  zaraz  nic  niemdwi^c  pobiegl  do  Siczanina 
opowiedzie<i  co  widziat;  pospieszy}  zanim  i  ksi%dz  ofi- 
cyal  w  komiy  i  stule,  jak  byl  ubrany,  do  ceremonii  po- 
zbierania  ze  ozci%  i  nabo^ei^stwem  porozrzucanych  Ho- 
styj  —  ale  warta  stoj^ca  przed  IliczaBinem  rozkwatero- 
wanym  w  kapelanii  Wielopolskich ,  odp^dzila  go  kolba- 
mi;  2e  z  niczem  powrdcil 

Tak  siQ  skoiaczyl  ten  s%dny  dzieii  dla  Bieczan  —  na- 
zajutrz  0  czwart^j  zrana  oddziat  moskiewski  wymasze- 
Towi^  do  Gorlic ,  nnoszi^c  w  pieni^zach  i  mchomodciach 
grabiei;  wartuj^c^  do  miliona.  By!  to  ostatni;  ale  naj- 
d^tszy  cios  dla  tego  JagielloAskiego  miasta.  Bliskie 
zmiany,  znosz^ce  kasztelanig,  i  starostwo  grodowe,  od- 
daly  Biecz  w  prjrwatne  r^cC;  i  tak  zamkn§}y  kart^  jego 
historycznego  znaczenia. 

Wracaj^c  do  protestacyi  ks.  B§tkowskiego  oficyala  i  pro- 
boszcza  bieckiegO;  nderzyl  mi^  w  ni6j  szczeg61  dodd 


^    400    — 

zabawny.  Wyliczaj^c  on  wszelkiego  rodz^a  excesa  i 
Bzkody  poczynione  przez  moskali,  mowi  mi§dzy  innemi : 
^A  CO  najiabdniejsza!  Akta  tak  Grodzkie  jako  i  Miej- 
8kie,  przywileje,  erekcye  kodcielne  i  t.  d.  jedne  darii, 
dragie  na  ladunki  obracali.  W  Erekcye  pargaminowe^ 
pieczenie  obwijali,  z  ktdrych  jedn^  w  Krosnie  porzo- 
cili^  a  tQ  00.  kapucyniy  z  podpisem  i^wiadectwa  swoje- 
go  do  Biecza  odeslali.'' 

Prawdziwie  dziwnym  trafem  widzialem  na  wfaisne 
oczy  ten  erekcyjny  pergamin,  ze  dladami  sosu  pieczeni 
kt6r4  obwijal,  ztwierdzony  podpisem  00.  kapneyndw 
kro6nienskich  i  objadniony  tq  uwags^,  ie  a  nich  w  Be- 
fektarzu  ziyadali  kozacy  pieczei^,  obwini^t^  w  ten  per- 
gamin.  Dnia  niezanotowidem^  lecz  na  Awiadectwie  ka- 
pucyi^kiem  stal  wyra^nie  r.  1772.  (My  zad  na  prote- 
stacyi  ks.  B^tkowskiego  stoi  r.  1770  i  jest  wzmianka  o 
tem  zdarzeniu,  tedy  wno8i6  by  motna  ie  dopiero  w  dwa 
lata  zdobyl  8i§  na  odwagQ  ksi^dz  ofBcyai  wnie&6  ten 
akt;  do  konsystorza  Bieckiego —  aby  jak  m6wi:  potomne 
wieki;  i  nasi  sukcesorowie  wiedzieli,  wierzyli  i  dziwili 
sIq 

Podobny  gwah  dokonany  na  Awigtoiciach  ko6cio}6w 
i  na  maj^tkach  prywatnych  zasiugiwa}  przeciet  na  gto- 
toiejsze  wolanie  o  sprawiedliwodii  ^  bodaj  o  ciei&  spra- 
wiedliwodci;  ni2  iehj  mial  uwi$zn^6  w  niewczesn^j  pro- 
testacyi;  kt6ra  w  lat  kilkadziesi^t  i  to  przypadkiem  na 
jaw  wychodzi.... 

Smutne  czasy!  gdzie  si^  wszystko  na  protestacyacfa 
ko&czylo 


LUCYAN  SOBIHEI^SKI. 


TRZY  MELODYE  GREGKIE 

Waccawa  Rzbwuskibgo  *). 


Starzec  na  moylle  Aelilllefta. 


W  glfbokiej  przyrodzenie  utopione  ciszy: 
Noc  czarna,  milcz%  wiatry  a  posQpne  niebo 
Skrapia  moj^  t^sknotf  z  kielicha  goryczy. 
Okrytq  szronem  wiekdw^  pochylon^  glow§, 
Sit  zw^tlonych  ostatki  i  iycia  ciliary 
Ziotylem  zmordowaDy  na  grobie  Achilla, 
Tak  cz§sto  ju2  przezemnie  odwiedzanym  w  smntkii. 
Ilei  razy  w  t^m  miejscii;  stracon6j  ojczyzny 


*)  Csytelniey  kt6r7m  nie  obc|  podr6i  N.  Manna  na  Wsehid, 
pnypbmni  sobie  s  jak|  prsyjemnoAei^  maeieli  osytad  w  tneoim  to- 
mie  oitery  MelodtfS  ArokMe  n  poiostalych  pism  po  Waelawie  Rse- 
wnskim.  Z  tegoi  samego  irdtfa  poswolono  nam  wyjt^  pare  itfielff- 
dfiJ  Ortekieh,  Wsbiorze  tympoefyj  znt^dnj^  si^:  Isze  Melodyt  A- 
rahMB  Jako  to :  Pnstjnia  NeAdn ,  Hymn  ranny  Bedoindw  Wehabi- 
t5w,  Wojna  Wehabtt^w  osyli  Bmir  Taaf  el  Faher   Abd-el  Niuan 

26 


—    402    — 


Snul  Big  obraz  iaiohnj,  przyodziany  kirem.  • 
Okratua  wyobraim!  wspomnienia  zgiyiliwe! 
B§dziecie2  ci%gle  dr§czy6  uczuciem  niedoli 
Zwi^dlego  iycia  dnsz^  i  niezb^dn^  cznloAd? 
Uei,  razy  z  tej  dmierci  powain^j  dwiqtyni 
Odzywal  si^  ponnry  glos  syna  Peleja, 
Badig^cy  me  ^ale  w^tpliwym-  wyrazem : 
nCzyifc  kwitnie  moja  slawa  na  lonie  wolno&ci?^ 


Oby  poznat  Achilles  |;ii9bi^  koleje 
Niewolniezyoh  potomk6w  Argola  wolnego! 
Oby  igrzal  Achilles  bohater6w  plemie 
Wstydliwego  la&eaoha  ogniwem  okntel 
Oby  slyszal  Achilles  gl^bokie  westchnienie 
L^kaj^cych  si^  wnnkdw  tchn^i  duchem  wolnoAci ! 

Achillesie  zbyt  wieiki;  by  ogrom  tw^j  s^awy 
Diwigala  na  sw6m  lonie  wzgardzona  ojczyzna 

Zniewaionego  Greka  w  tern  oblicza  dwiata 

Achillesie  powrae^)  w  niwzaMii  popiol6w: 
PrzestaA  wieki  mordawa<i  haAbi^oem  pytaaiemi 


0  wy  Helle&ski^  slawy  wieiice  niedmiertelne, 
Wy  pogromcy  tyran6w,  Maratonn  miecze, 
Wy  dnsze  niestrwoione  zwyci^kioh  falangdw, 

1  serca  pidigi^oe  wolnoAei  ptomieniem. 


(Ri^^nuki)  do  JMiud^$  NdMi  KoMlMly  Q^aiie) }  -  Bm  Me^ 
dye  .6r04iki€,  jaM  to:  Starve^  «i^  9M0\t  Acdiaicwt.  DMiewiM  Lra- 
ba;  (liewQliiik  Qlinya,  foMina  do  d«i«wje  Greo^pi^  OdysMsaa  do 
Grek6w5  l^piew  QnUw,  —  die.  WierufS  rddno  Jako  tt:  VtMtaaiU6 
straoona  iipomatj  Treny  i<y.  WajEjttiM  to  tworijr  tonik  wlasaf  r^ 
k^  Waolawa  Rsewaskieso  luaaay.  ■  dodatkien  Uoinjeh  oljtiaioi 
i  mwag  tytMfsyeh  ii;  miaroirodci  wienua.        (P.  R.> 


—    408    — 

Wieszcze  niepodleglotei ,  arfy  zapomniane, 
Przeb6g!  czyt  was  na  zawsze  niezUagane  nieba 
W  bezdeA  aocy  wieozystij  stri^dly  straszliw^? 


Jakimie  przyrodzenie  przebudza  bIq  glosem? 
Joi  piorun  za  piornneniy  za  gromem  grom  bije, 
Jut  z  rozszarpan6j  ohmniy  szalone  potoki, 
Uznchwalone  bantem  powietrzn^j  przestrzeni , 
Szumem  przeraiaj%e7m  tocz^c  8i§  gwattownie; 
Od  niebioB  rozgniewanycfa  nnosz^  iSiwiat  caly. 
Jui  wiatrem  rozpftanym  rozchelzane  barze, 
Niezwyczajn^j  wddeUotei  oglosily  wojnQ. 
Sni  paiifltwa  podziemnego  wyd§te  sklepienia 
firotoyoh  walkan6w  haslem  rykn^ty  straszliwie. 
Od  wrzqcego  dna  morza  fale  wy tr^cone , 
Wypr^ionym  baJwanem  sztnrmuj^  w  obloki. 


Ilei  WBtrz%i]iie&  ±ym(A6yr  do  zrodzenia  iskry 
Drogi^j  mQinym  narodom  diwigan^j  wolnodcil 
Dei  gwahu,  bezprawia  do  wskrzeszenia  iycia, 
Ci^ikim  wiek6w  letargiem  oipion^j  nadziei! 


S%  nnrty  ntajone,  co  rw^ym  potokiem 
Bnrzqc  wu^miodci  ziemi  w  milczenin  gotiyi) 
Upadek  wspaniabdci  niebotyczndj  skaly. 
I  zmarlycli  bohatyr6w  lez  gniewnych  strumienie  ^ 
Pa&stwa  ciemnego  imierci  {H:zerzynaj%  lono; 
A  84cz%c  kroplq  dchij  w  niederpliwo6<5  luddw  *) 


*)  Greoy  prsee  kilka  wiekdw  m^oeeni  prses  Turk^w  ^otowali  nif 
do  powBtaaia^  8ieseg61nie  od  Iftt  87  spisek  dsielnie  postfpowal. 
Siedlisko  powitanift  hjto  na  wyspaoh  Arohipelagu.  Dichowii  byll 
diialaf  tpifijBf^  a  Patryareha  naaialiiikiMB*  (P.  A.) 

26* 


—    404    — 

Obalaja  glaz  straszny  olbrzymi^j  pot^gi. 
Tak  kiedyd  i  Islamu  zgnichotana  wielkoAd; 
B^dzie  w  gtfbi  nicestwa  ton^a  z  przekl^stwem. 


Wyst^pujcie  walecznych  m§4dw  z  grobn  cienie: 
Po  raz  drngi  stawajcie  w  oczach  dziejdw  swiata 
Z  zapalon^  pochodni^  wskrzeszonij  wolno6oi. 
Budicie  struny  zachwalej  te  powsta^cze  diwi^ki, 
Grotem  kopij  slawionych,  mieczem  niepodleglym 
Bnd^cie  zwloki  ozi^ble  wieszcza  ziemi  grecki6j, 
Niezr6wnanych  cnot  waszych  boskiego  dpiewaka. 
Liczne  szyki  m}odziefic6w,  grona  dziewic  pi^knych, 
Na  ten  odglos  rycerski  powstawajcie  razem. 
Niech  p^ka  jarzmo  wstydu,  niech  rwie  si^  Osmanom 
Zbrodniczego  zbyt  szczgiScia  krwawoiercze  pasma  *) 


Bobollna  do  dziewic  Oreeyl. 


Dziewice  ziemi  grecki^j,  dziewice  arodne 
Ognisk  waszych  rzucajcie  siedliska  niepewne. 
Oto  z  plynqc^j  twierdzy  okretu  wolnofici, 
M§^a  was  Bobolina  imieniem  ojczyzny 
Wzywa  na  szamne  wody  Egejskiego  morza. 

Kwitn^  na  waszych  licach  r64e  w  pdl  rozwite, 
W  iywem  oku  spoczywa  mUofici  pot^ga, 
Bije  w  dnie^ystem  lonie  serce  niewinno6ci; 
Na  ojczyzn§  spuszczony  tkliwy  ocz6w  promieA, 
Wr64y  synom  HelleAskim,  godnq  ich  nagrodg. 


*)  Wyraidsane  gwal'iy  Grekom.  (P.  A.) 


—    405    — 

Niech  z  r%k  dziewiczych  k%dziel  wylatuj^c  szparko, 
Mieczom  ci^ikim  us^pi  dot^d  slabej  dloni. 
Niech  laur  in§2nie  nabyty  wie^czy  wasze  czola 
Spnszczajcie  si§,  Niebianki^  na  skrzydlach  wiernodci, 
W  grzmiqcych  ziober  obJQcia  bohatyrski6j  iodzi. 

Swob6d  mi^kich  rzucajcie  niebezpieczne  jarzmo, 
I  niemowlQce  grona  kochandj  rodziny. 
Rynjcie  poii§tnych  wlosow  pieszczone  warkocze, 
Niech  z  r%k  waszych  awita  Una  nader  droga, 
Zapndci  w  serca  wasze  kotwic^  nadziei! 

Jak  orzei  rozb6jniczy,  okr§t  upragniony. 
Lota  bystrego  d^agle  rozpina  zaehwale, 
Rozwini^ta  z  pogard^  na  Bprzecznodci  lo86w, 
Flaga  hellefiski^j  slawy  dnmnie  zawieszona 
Na  kopii  Achilla  kolysze  si^  gniewna. 

Patrzcie — patrzcie  Dziewice  jak  Nieba  sprzyjajq, 
Jak  wolnod6  zmai'twychwstal^  przyrodzenie  wita^ 
Jn4  wiatr  ten  warn  powiewa  co  powiewal  niegdy6 
Nios^c  I6d±  Artemizy  w  Salamii&skie  brzegi 
Gdy  pogr^eniem  Persdw,  mial  wieAczy6  ich  wody. 

Patrzcie — patrzcie  Dziewice,  jak  morza  W§kity 
W  lekko  wzniszon^j  fali  igraj^c  powabnie , 
Zapraszaj^  w  ieglng^  bohatyrek  grono ! 
Jak  1^  zniecierpliwiony  blogoslawi  Iodzi, 
I  2%da  snu6  si;  p^dem  w  oczach  c6rek  greckich. 


Odysseasz  do  Grek6w. 

Witam  Ci§  fiwi§ta  Ziemio!  Wolnych  niegdyd  Grekdw 
Ojczyzno  staroiytna!  Witam  ci;  powietrze 


—    406    — 

Tchnqce  Syndw  HelleAskiofa  bohatyrskii  8}aW)%! 
0  Maratonu  pola!  Salaminy  wody! 
Wy  Bkaly  Termopyln  i  poshiszne  echa, 
Harmonijndj  d±m^k  strnny  Iliady  wieszcza 
PowtarzaiS  nauczone!  Warn  pierwsze  westchnienie , 
Na  rodzinn^j  krainy  przybywig^c  lono, 
Czulem  seroem  poiifwi$cam  w  m; ztwo  uzbrojony. 


Ab !  czyi  losy  za  sob%  w  nieprzyjaznym  p^dzie 
Dingo  dla  nas  wlec  maj^  kajdany  wsfydliwe? 
Czyi  ielaza  suhanom  przemysl  upodlony 
Do  ujarzmienia  Grek6w  cii^le  dawa6  b^dzie? 
Nielitodciwym  mlotem  dr^czone  kowacUa; 
B^d^i  ochydnym  j^kiem  wtorowa6  rozpaczy 
Ucidnionych  Hellen6w  i  wzgardzon6j  cnode? 
Nie  p^kn^  hncznych  miechdw  wypr^ioae  piend? 
Nie  wzdrygniez  si§  ielazo  wydawa<S  laficuchy, 
Kiedy  w  lonie  sw^m  chowa  Diepodlegio66  mieoza? 


Ni  wiek6w  niezliczouycb  olbrzymie  ci^tary, 

Ni  kajdan  grabo  kutych  ogniwa  brz^czqce 

Przythimic  niezdolaly  pop§du  do  stewy. 

Wst^paj^  dawnych  6rek6w  zmartwychwBtale  cienie^ 

W  mgine  walecznych  wnuk6w  odrodzone  serca. 

Wolnod6  zapala  dzieci  niegdy6  Ojc6w  wolnych! 

Na  poln  gwietnych  dziej6W;  pod  zwyci^zkim  mieozeitti 

Utracon^j  wolnodci  pami^tka  szanowna, 

Z  przyszl^j  niepodleglodci  kwitaiqcq  nadziej^, 

L^ozy  ei^  na  oharzu  zemszczon6j  Hellady, 

Tak  z  obecnym  ubiegle  skojarzone  wieki 

Sercom  naszym  powaine  zwiastuj^  wesele. 


—    407    — 

SzczQkla  stnma  wolnodci^  zaiyczi^a  tr^ba, 
Harmonijne  jak  strzi^a  wylecii^  tonj; 
Z  napi^m  na  6piew  bnnta  bohatyrski^j  liry, 
Warkn^  jui  w  sercn  Grek6w  mdciwy  hik  rozpaczy  : 
Lwim  rykiem  wstrz^sl  ich  piersi  gromem  bnchaj^ce. 
Czarn^j  cbmnrze  wydarte  poiercze  piorany, 
Hartownego  tele^ca  zamieszkaly  pola. 
Smiert  do  ostrza  przykuwszy,  z  g^sUj  Wyskawicy 
By 4  z  gro!fcDym.}o8kotem  po  karkach  Osman6w. 
Barza  st^a  si^  niein^ ,  — ^  gniew  niebios  bez  ognia, 
Diiy  ziemia  —  i^wiat  si^  zajq}  —  Odyssensz  z  wami , 
A  Homer  alawy  glos^m  wywohny  z  gfobU; 
Spii|c^j  wiek6w  trzydziedci,  zbudzii  liry  brzmienie. 


KAPITAN  PROFESSOR. 


Niech  tarn  co  chc^  mdwi^  W8zyscy  filozofowie,  ja  je- 
dnak  powiadani;  te  mlodod^  jest  najpi^kniejsz^  kart^ 
z  cal6j  ksi^gi  ludzkiego  iywota.  Ale  nie  ta  mlodo64i 
broA  Boie ,  gdy  czlowiek  je6<S ,  spa6 ,  i  plp*^  I  umie ;  — 
nie  — J  a  tu  chc§  m6wi6  o  tym  czasie  nauL.,  gdy  to  pa- 
trzy  si^  na  dwiat  rdiowo,  gdzie  swobodny  omyBl  cUo- 
paka  CO  lekcyi  si§  wyuczyl ,  drwi  sobie  z  calego  fiwia- 
ta ,  bo  nie  obehodz^  ^  troski  rodzic6W;  niestraszy  g}6d 
^i  niedostatek,  todne  nieszcz^dcie  nie  zaposzcza  si^  gi^- 
Jt'i^  do  duszy  —  wszysBco  przechodzi  niepostrze&enie  i 
^7^^^  tak  szybko ,  jak  drobne  marszczki  na  czystym  wdd 
kr~s>.tp^le.  Dla  ,tego  tei;  raoie ,  owe  lata  nsygl^bi^j  sado- 
wi^  si§  w  nasz^j  pari:^'.jcij  dla  tego  zawsze  ich  wspo- 
mnienie  oddwieiia  nmysl  ja;^  uy61%cego  powainie  czlo- 
wieka,  i  n^ci  ku  sobie  jak%i  serdeczn^  blogodci^  nawet 
starca  Btqj%cego  nad  grobem. 


—    409    — 

• 

Wszyfiikie  cho6  najdrobniejsze  odcienia  z  iego  wieka 
stoj%  iywo  przed  dosz^,  gdy  zechcemy  poroszyii  ow^ 
bogatil  min9  przesziodci ;  kaiden  lys  twarzy  professor6w 
i  wspdlkoUegdw,  tak  hmeto  i  jaeno  stqe  przed  nasz^ 
wyobrainii},  jakbydmy  przed  chwil^  dopiero  na  nich 
patrzeli ;  —  glos  zdaje  bIq  brzmie<i  w  nszach  z  cal^  mo- 
cq  i  diwi^kieiQ;  choi  to  panie  obejrzawszy  si^  za  sie- 
bie,  jak  obszyl  czterdziedci  )at  zleciaio.  Tak^  tak;  niy- 
trwalsze  to  wsponmienie !  —  Nawet  owe  przykrodci  i 
nieszcz^cia  stadenckie,  tak  Uaehe  dzisiiu  w  Bw6m  zna- 
ezeniUy  rodz^  i  teraz  pewn^  bojaiA;  dawna  niech^d  ku 
professorom ,  cho6  na  6wczesii^in  poj^ciu  oparta^  nie  da 
si^  jakod  pr^dko  wyrugowac ,  nie  z  serea  jui  lecz  z  pa- 
mi^ci  naszdj. 

Czterdziedci  to  lat  pono ,  a  jeszcze  ciarki  przeehodz^ 
po  sk6rze,  gdy  czlek  wspomni  srogiego  Maslowskiego 
professora  laciny,  kiedy  szly wny,  ponury,  w  hisiiij  chust- 
ce,  z  ogromnemi  kofaiierzami;  wchodzil  do  klaBsy^  szu- 
kaj^c  oczyma  kogo  ma  wezwac  do  lekcyi.  Jakie  to  bi- 
lo  seree  gdy  wyrwal  z  litery  D  tak  bliski^j  K  a  zwla-' 
szcza  gdy  koigngacye  nie  najlepi^j  siedzialy  w  pamifci. 
Niezawodna  pi^tka  czekala  za  piecem  ^  i  jaka  jeszeze  ? 
bo  sam  professor  nie  tsAowsi  r^ki  trzymaj^  si^  ow^j 
star^j  zasady: 

„B6iezka  pop^dza  rozumn  do  glowy, 
Uczy  laciny  a  broni  zlej  mowy*, 

Nieubkgany  jak  B'nitus ,  zimny  jak  marmnr ,  nie  s^- 
szat  bhigaA;  nie  widzial  }ez,  nie  czq}  najmni^jsz^  lito- 
id  —  a  rini^}  pi^tk^  za  pi^tkq  nie  mrugn^wszy  okiem , 
ot  tak  sobie  zwyczajnie,  jakby  najlepsze  6tiiadanie  za- 
jadal.  Gzasem;  gdy  kt6ry  zazbyt  natr^tnie  narzncal  si§ 
pro^bamiy  wyrzekal  powoli  bez  nniesienia,  pami^tne 
siowa:  Mchoiibyd  tylemi  Izami  ptakal''  —  mdwil  pokazu- 


—    410    — 

bti  pcwsM,  nie  damj^!^ 

Lecz  ziK  to  jeografia  panto,  jeogniEfia,  wynagmdauda 
)aoifi<g.  Pan  Solecki  kapftan  profeiBor,  (bo  go  wfl^acy 
lak  naisywaH)  miai'  8i$  do  tilego  jak  oiebo  d^  aittti. 
Oho6  to  ze  krwf  jtii  powinteit  bytl  c«rogi  jako  hImMm- 
BZony  wdjBkf  jednak&e  wcale  innffii]  tt^t  tA^  idala: 
poczeiwy  za  dwddi;  higodny,  dio6  do  itoay  pnjlM, 
slodsiiatki  jak  eakier,  mi^kki  jak  bawehia,  zdawai  flif 
by6  wi^e^  ojeein  Di2  zwierz^bnikieiB.  Kie  cbyf  wyM- 
ki,  dobrtj  tuflzy  z  twarz^  opalOn%  i  lasem  fawoiyMw 
po  obu  policzkach ,  trzyma)  si$  zawsze  prostO;  skhMbiiti, 
dzedl  Amialo  z  gfow%  do  g4ty  podniesion^  i  podpait^ 
dobrze  szerokim  halsztukiem ;  wiecznie  luiBrieefastiQty, 
lubia^  przedeWBzyBtkiem  zgrabne  ruchy,  zwiniioM,  Amia- 
lod^*;  kaidego  ucznia  nim  zac2%l  lekcy^;  sam  prosto- 
W0iy  uklada)^  na  Bp086b  wojskowy,  i  pneBtnegal  bjf  ta- 
k^  po8taw$  d^le  zachowywal. 

Pa  ekoAczondj  kampanii  1818  r.  wyleczODy  z  nm^ 
gdy  okazat  siQ  niezdatnym  do  dalsz^  shi^by  wo^^ow^ 
za  staraniem  przy)aci6l  otrzymid  miejsoe  professora  jeo^ 
grafii  w  difczesnij  szkole  Piiiczowski^j.  KBi%d£  reklor 
instal^jqc  nowo  przybylegO;  zaleeQ  n^jwi^kMe  Ofizanowar 
nie  i  poshiszeiistwo  dla  niego,  dodaj^:  ±e  to  wojakowm 
sztoka,  to  trzeba  mu  sIq  dobrze  nczyd  i  nieswawolii , 
bo  srogo  karaii  b^dzie.  Leoz  wkrtce  okazala  si;  sa- 
wczesn^  ta  przestroga:  —  pan  kapitan  SoIe<dciy  a  z  ma- 
su  professor,  od  razu  lagodnie  zacz^l  z  nami  postQpo- 
wa<i,  —  ch}op<7  powoli  oswoili  si;  z  jego  manowatii 
twarz4,  poznidi  wrodzan%  mu  stebodd  do  mnsztiy,  i 
w  miar;  tego,  z  zadziwia|%cq  prz6biegto6ci%  mnieli  bo* 
bie  zjednad  professora.  Gdy  wchodzi^  do  klassy  pi^ 
dzie8i%t  r^k  prezentowaio  przed  nim  linie  na  znak  nszar 
nowania,  —  pi^idziesi^t  piskliwych  gloBikdw  krzykn^ 
bora  I  —  a  pan  Solecki  ojimiecbftt  si;  zadowolniony  i  bial 


—    411    — 

sial  je  zgolid.  Z  tego  jni  moina  sobie  wyohreaaiy  jak 
to  tun  szia  jeografia,  bo  pan  Solecki  znq^c  najlepi^j 
mieJBca  batalij  NapoleoABkiefa  zacz%t  nattk^  od  kampaim 
wloskiej  przeszed}  do  Egiptn,  cho6  ^Uad  Aflyki  do 
Dssz^j  kfatfly  me  naleiid  —  nast^nie  przebiegl'  Prassy 
i  Aostryq,  a  w  koAca  zapoznal  nas  z  oiJq  lini^  poebodti 
wojflk  francazkich  w  r.  1812  od  Paryia  do  sanid)  Mo- 
9kwy.  Wagram,  Aa^teilie)  Jena,  Marengo  i  t  d.  by}y 
It  niego  pierw8ze  —  Berlin ,  Wiedefi ,  to  podrz^dne  mia- 
sta.  Przy  wyUadzie  lekcyi  roq>owiadal  zaraz  o  bata- 
liach,  rysowal  na  tablicy  stanowiska  arm\j,  strzelal 
kiopkami  z  kredy,  bombardowai;  pali),  przypoBzezi^ 
sztarm  do  fortec  z  takq  iywotei^;  ie  nam  a£  zimno  n>- 
biio  sif  na  sercu,  sfysz^c  ten  hnk;  brz^k,  szoz^k,  j^, 
ktdiy  z  cal^  gwattowno6ciq  wydoby wa}  siQ  z  piersi  sza- 
nownego  profeBsora. 

Ale  powoli^  powoli,  zahartowaly  sif  dnsze,  nmyg}  o- 
ohroBtal  si^  z  wojnii,  2e  pod  2amQ  jni  W8zy8<7  moglii^ 
my  imnko  rezonowad  o  ka^em  poraszenin  wojska^  i 
kontrowad  plany  najlepszych  wodz6w.  Zbyteczn^m  by- 
bby  nadmieniai,  ie  cz^sto  g^sto  pokaza}  Bif  i  kapitan 
Soleeki  na  seenie,  te  jeszoze  cz^dei^  wydarlo  si§  pro- 
jGsflflorowi  ci^kie  wefltchnienie  na  niesprameliwodd  kisa, 
kt6ry  go  zmnsil  do  bakalarki  przecinaj^  owi^  nid  a- 
waos6w,  wyciiigm^tit  w  jego  nmyAle  do  nioBkoiiczo- 
noAd. 

Trafilo  siQ  raz ,  ie  wyzwawszy  mi^  szanowny  kapitan 
do  lekcyi ,  nieznacznie  ze  Szweeyi  zeszed)  na  artykryi}. 
Hoje  uwagi  trafne  co  do  rzucania  granatdw,  tak  dalece 
zwitknly  j^  awag§ ,  it  odezwa)  8i$  z  nniesieniem : 

—  Ty  Kosteckl  jak  widzf  nie  He  byd  dowodzil:  artyl- 
leryi^;  oko  jest,  rozom  nie  lada,  tylko  trzebaby  nanki, 
nanki,  a  mianowicie  obrotdw. 

—  0!  proBz;  pana  profesaora,  ja  mam  wieik^  ocbot^ 


—    412    — 

do  wojska,  r^balbym  si;  dzieA  caly  lecz  nie  ma  klo 
wyuczyd. 

—  Shichaj  —  m6ml  po  chwili  namyshi  pan  Solecki , 
przynietoo  linijkQ  jak^  dobr^  na  przyszl^  lekcy^,  to  ja 
ci  poka:^  g}6wne  ci§cia. 

Wi§cdj  nie  bylo  trzeba  dla  nas,  co  to  nieminQlLimy 
i;adn6j  sposobnodci  aby  nwoini6  sig  od  lekcyi;  to  t6i 
na  drngi  dzie&,  zamiast  jedn^j  trzydzieici  byto  linij; 
ieografia  poszla  na  bok ,  a  miejece  j6j  zaj^a  mosztra. — 
Oh  pamiQtam  y  szastalidmy  nogami  y  wywijali  improwizo- 
wan^  szabl^  tak  dmialO;  ie  nie  jeden  z  guzem  pot§2nym 
powr6cil  do  domu. 

Tymczasem  ksi^dz  rektor  dowiedziai  si^  o  nasz^  na- 
nce; zgromil  sekretnie  pana  professora:  w  skntek  tSj 
perory  posmutnial  kapitah  a  my  z  nim,  i  znown  wr6ci} 
dawny  porz^dek  jeogralSczny  zaczynaj^  od  Marengo. 

Krncho  bylo  z  nami,  professor  jak  skala  nie  da  si^ 
zmi^kczy6  nicz^m:  ani  Batysbona  ani  Lipsk,  jut  wply- 
wu  na  niego  nie  wywiera,  i  tylko  czasem  gdy  wcho- 
dzi  do  klasy  powainie,  a  spostrzeie  nie  dobrze  trzy- 
man^  liniQ  przy  prezentacyi ,  wyrzeknie  z  ndanq  flegm^ 
hamnj^c  oniesienie: 

—  Franufi  proScidj  r§k§  —  Lipski !  glow§  do  g6ry ! 
Slaski,  nie  garb  8i§I  —  i  na  t^m  koniec;  dal^  ani 
rusz. 

Up}ynq}  tym  sposobem  miesi^c,  ko&czyi  si§  joi  i 
drugi  —  nastala  zima,  a  pan  professor  ani  pomyAli  o 
mnstrze;  gJuchy  na  pokosy,  dyktuje^  egzamimgO;  i  przy 
katd^j  wzmianee  o  wojnie  spogl^da  z  trwog^  na  drzwi 
czy  go  rektor  nie  slyszy. 

Oi?4ko  to  bylo  jakoS  cUopcom,  te  mingly  takbtogie 
chwile  zabawy,  suszyli  plodne  w  figle  muzgownice  nad 
sposobem  rozruszania  professora,  lecz  nie  skntecznego 
wynaleiSi6  nie  mogli.  Mnie  to  moie  najbardzi^j  zajmo- 
walO;  bo  jakos  2al  mi   bylo  ow6j  rozkoszn^j  musztry, 


—    413    — 

kt6ra  m^j  mi  si^  podobala  niifc  wyliczanie  kilkudzie- 
si^cia  ksi^stw  niemieckicby  od  kt6rego  j^zyk  lamal  si^ 
tak,  jak  ^e  zahartowane  telazo;  gdy  go  zanadto  zgi^d 
agihgemj. 

Pami^tam  dobrze  bjlo  to  w  sobotQ,  jeografia  przypa- 
dala  na  ostatniq  godzin^  po  polndniu^  a  mielii^my  na 
lekcy^  jak  raz  o  Saksonii.  Wybiia  3cia  godzina^  skoA- 
czyla  si^  arytmetyka  i  wszedl  jak  zwykle  pan  Solecki 
z  tabakierk^  w  jedn^j  r^e,  z  chustk^  czerwonq  zarza- 
con^  przez  drng^  r^k^  i  mal^  laseczk^  czarno  pomalo- 
wan^  shi&^ca  do  pokazywania  na  mapie.  Standi  w  ka- 
tedrze,  poprawit  wlosy  spadaj^ce  z  lysiny^  i  zapudcil 
wzrok  po  cal^j  klasie^  upatruj^c  kogoby  wyrwa&  Ja 
maj^c  uloiony  zamiar  i  chc^c  zwrdcid  jego  uwag§,  kry- 
tem  si$  trwoidiwie  za  plecy  kolegi^  okazuj^c  pewien 
niepok6j ,  i  iarliwie  czyts^em  z  ki^tu  kiwaj^c  si^  jak 
iyd  nad  talmndem: 

Dostrzegl  to  pan  professor  ^  oAmiechn^l  si^  radodnie 
zacieraji^c  r^ce,  i  spoglqdaj^  po  wszystkich  mdwil  po- 
woli: 

-  —  Powie  mi ,   powie  mi ... .  Kostecki !  —  koticzy  od 
niechcenia. 

Wyst^item  na  drodek,  —  uklonilem  si§  nie6mia)o  i 
czekalem  pytania. 

—  Co  mamy  dzid  na  lekcy^? 

—  0  Saksonii  —  odpowiedziatem. 

--  Wyrysuj  mapp^  i  pokai  wszystkie  miasta. 

Porwalem  kred^,  starlem  tablic^  i  w  kilkn  dmiafycb 
lysacb;  nakredlilem  Saksoni^;  potem  odchrz^knqwszy  mo* 
cno^  deniutkim  dyszkantem  zacz^em  od  granic,  rozle- 
g}o6ci,  Indnodci,  klimatu,  ptod6w;  przeszedlem  na  Dre- 
zno,  a  potem  na  Lipsk.  —  Lipsk  —  m6wi§  —  miasto 
bandiowe;  liczy  trzydzieSci  ksiggarni,  leiy  nad  Elb%, 
pami§tne  w  dziejach  dwiata  olbrzynii^  bitw4;  stoczonq 


—    414    — 

1813  r.  gdzie  lyauioe  armat  Adj^e  imeri  i  tnroe:^  in- 
czaio  pnez  3  dni  i  mnsyy  gdzie....  stan^em. 

—  Gdsie  CO?  pytai  zainteresowaiiy  pr^^sor. 

—  Ghlzie  pan  Solecki  kapitan  artyleiyi;  dojkaBig%e 
w  r^|teradsie  oaddw  waleoziuMici ,  padi  pneaeyty  cxter- 
luwtu  kulami!... 

—  Fabs  malczel  kto  ci  o  tern  powiedziat?!  —  wna- 
80%}  zaisknony  proiesfior. 

—  Hiatorya  o  tim  ini6wi;  histoiya  tradycyi;  a  eo 
knjt  legii  hoBorow6j  na  jego  piersiach  My8zcz%cy  do- 
wodzi  —  wynseUem  powainie  wgkaznjqo  na  wstiifteeikf 
zaozepion^  w  dziorce  fraka  azanowD€go  profeasora. 

—  Przesadzasz  malcze,  przeaadzaaz ,  zkqd  oi  ai^  wzif  • 
lo  U;  bylo  ich  w  rzeczy  Bamij  czteiy. 

—  MnieJBza  o  to  —  odrzddeni;  jakby  lakey^  konty- 
niy^C;  —  doi£  iQ  waleczny  kapitan  upad}  krwi%  zhro- 
czony  na  wielk%  szkod§  armii  i  jegO;  bo  gdyby  nie  te 
rany,  i  koniecznoM  przeletmia  roku  jednego  w  aapita- 
In,  —  dzU  byfty  jenendam  aibo  maiBzidkim;  i  kto  wie 
jakiby  obr6t  wzi^la  bitwa  pod  Waterloo?! 

—  Co  ci  8i§  wyroito  in6j  Eofitecki;  kto  ci  to  powie- 
dzial?  bo  niepodobna  abyd  to  z  siebie  mowil,  niqio* 
dobna,  to  nad  wiekl  —  i  atary  professor  pokiwai  glowi) 
z  niimiechem  zadowolenia. 

—  ProszQ  pana  kapitana,  ja  to  z  siebie  mdwi;,  jak 
mamQ  kocham  z  siebie;  i  pewno  si^  nie  myl^.... 

—  Alei  m6j  drogi  —  przarwal  widocznie  wzruszony 
professor;  —  zk%d  ty  wnosisz  ie  jabym  zostfd  mar- 
szalkiem  ? 

—  Bo  kto  potrafi}  tak  dzielnie  nformowaiS  karabfr- 
talion  w  rejteradzie  i  dotrzei  z  nim  do  samego  mo- 
stU;   ten  potrafilby  takie  ca}%  artniQ  zmieniA  w  kare. 

—  No  no  —  mdwi)  do  siebie  professor  kiwig%o  gto- 
W4  —  djabli  wiedz4  moieby  i  tak  byto ;  ieby  nie  teu 


mo|t  M  SilBtnsa ,  iaby  nie  ten  moat....  oo  no,  a  kto  to 
wky  W8zak  Mnntt  vynohstrtyfrij.... 

-^  A  pod  ^motoAaUbBm  —  odeiwai  siQ  Lipeki  -^  ko- 
rsm  flam  Cdflans  fcr^i  przjpi^}? 

—  A  pod  Berezyn^  ?  —  dorzaci}  Eowalski. 

—  DoM,  di>A(i^  moi  koo^ni  —  powtarzal  pan  Solecki 
zamyiilony  -^  dpdi  tyob  poohwai;  starai  nie  ooenili^... 
CO  hjloj  CO  hjlOf  to  me  jeatl  Dawni^  si^  komendero- 
walo,  w4]!}owa}ay  a  daid,  —  citok  wegietige  i  jak....  a 
83du>da,  ftakoda...  moteby  i  pntkownikowskie  szlify  f^wie- 
dfy  tn  —  m6wil  wakaasnj%c  tabakierkii  na  xamif — szko- 
da....  0  marszalkowstwie  ani  dudo,  leoz  do  kro^- 
sat..,*  polk  bym  iuii6fl2  pzi^ecie! 

J  pormval  g^(m%  obodaiio  po  J^ajeiie  9zybkua  krokiom, 
czasem  przystan%ly  wypr^iy}  si§  jak  strana;  podni6ri 
na  palcach ,  my61  ^mcwf^kowika  ana<i  dobrze  tzfiiik  do 
seipca,  bo  i  tabakt  ml  po  podlodze,  i  <^a8tka  tylko 
koniuszkiem  trzymala  sIq  na  r§cd ;  powi0W«^%e  jak  ebo- 
rwpi^w  bojowa,  i  (dwe  kc^myki  cqsadly  z  wierzehu  e^o- 
wy  fpnanj^e  Bzlify  po  ramionach;  a  pan  professor  ebo- 
d«3  eoi»  99ybci^ ,  •*-  eofajc  j^yifvi6j.  Oisza  zalegla  sal^; 
ja  8toj%c  na  Arodku^  nie  wiodziatem  co  dal^  m<>mif 
hQ  jafcai  pomimowolna  ezed6  owlada^a  nmyslami  swa- 
wohukdw,  ±e  j^den  z  nas,  im  6mial  przerwa6  podo- 
bnycb  manseA  professom.  Nareszcie  jeden  odazwal  si^ 
glotoo : 

—  Kostecki !  jakto  to  byio  pod  Lipskiem  ? 

—  Widzisz  jak  Sasi  przeszli  na  strong  sprzymierzo- 
nyob  —  jp^wttem  zwrac(v«G  mowQ  do  pytaj^eego  -  za- 
czfla  siQ  okropna  i  krwawa  r^terada:  palkownik  zgin^i, 
podpi^wnik  gtow^.  stracil  a  pan  kapitan  jak  krzyknie : 
vfoop^iy  kare!!!"  — 

—  Co  to  jest  kare?  pfzerwat  Stalaki. 

—  Ot,  robi  ai^  trdjkqt... 

—  JBredjtisz  iMlcze!  Tfii  kto  widziat  tok  m^wid!  za^ 


—    416    — 

woU  pan  Solecki,  kt6ry  odliyw^j^e  sw6j  spacer  po- 
sali  uslyszal  6w  wyraz  „tr6jk%t".  —  Nie  wieaz  to  —  md- 
w&  coraz  iywi^j,  stawf^^c  przedemni|  i  pokaj^  taba- 
kierk^.po  ramieniu  —  nie  widsz  to,  ie  kare  znaczy  kwa- 
drat! 

—  A  jakie  to  sif  robi  ?  zapytal  ktdrfri  z  aczni . 

—  Po  prosta  komendenye  sif  w  prawo,  w  lewo 
formig  kare !  i  iolnierze  zachodzi|  flankami  w  dwa  sze- 
regi,  jedni  naprz6d  dradzy  w  ty\,  inni  na  prawo,  imii 
na  lewo,  i  tak  maszemji^  strzelaj%e  do  nieprzyjaciela. 

—  Prosz§  pana  professora,  to  ci  co  84  w  drodkn,  po- 
strzelaj^  lych  z  brzega? 

—  Ale  gdziei  znown?  odpowiedzial  robi%c  kwate^ 
minQ  Solecki  —  w  drodka  przeciej^  mie6ci  si^  arlylleiTa, 
sztab. 

—  Nierozumiem  jak  to  byd£  moieV 

—  Oeh  ciasna  glowo!  zaraz  ci  pokaif  niech  no  ta 
wjjdzie  kilku ,  na  drodek. 

Lecz  zamiast  kilku ,  wybieglo  kilkunasta  8kaczi|c  przes 
wierzeh  lawek,  i  z  halasem  zeskaknj^  na  podlog^ 

—  Po  CO  was  tyln ,  dosy6  czterech ;  a  cicho  psotniki! 
jeszcze  rektor  uslyszy  i  znowu  bi6da  b^zie. 

—  Prosz9  pana  professora,  dziiisobota,  k8i%dz  rektor 
zajfty  tygodniow^  wyplat^ 

—  Ja  widzialem  jak  8pa6  poszedl  —  mdwil  jeden. 

—  Podobno  chory  na  r^k^  —  krzyczal  dnigi. 

—  Ma  zast^pstwo  w  czwart^j  klasie  na  g6rze  —  do- 
dal  trzeci. 

—  No  no!  dosyd!  tylko  cicho  przez  Boga,  p6jdicie 
jnt  a  nie  przez  lawki. 

Wysunf to  si^  ze  dwndziestu  na  irodek ,  —  ex-kapitan 
ustawil  ich  we  dwa  szeregi ,  a  ie  okazala  8i§  mala  lies- 
ba,  przywolal  znown  czterech;  i  zacz^  ich  obracad,  po- 
kazig^  jak  to  potrzeba  si^  skr^caii;  by  atworzy<i  czwo- 
robok.    Gdy  wszyscy  zdawali  si^  doskonale  joz  pojmo- 


-    4lt    - 

wa6  8tO)%c  jak  mar  w  szeregach,  professor  wsani).!  siq 
do  katedrj;  i  wzi^wszy  w  r$kQ  ow^  paJeczk^  do  ska- 
zywania  na  mappie  siatsfiSLy  uroczydcie  zawoM:  „  for- 
ma j  kare!!*  .  • 

Ghlopcy  zrobili  obrdt ;  cz^dc  ada}a  siq  w  prawo;  cz^ii 
w  lewo;  mi^szaj^c  bez  porz^dka;  bo  niemog^c  rozsta- 
vfii  siQ  w  cztery  szeregi  z  powoda  szczuplodci  miejsca, 
skapili  si^  w  jednq  mass^  wcale  aiewygl^daj^ci^  na 
kwadrat 

Ex-kapitan  krzywit  si^  i  cmokal  ustami  z  niezado- 
wolenia,  brai  kaidego  za  rami^,  popychal  w  r6^ne 
stroay  chc^c  a}o2y<i  czworobok,  lecz  widz^c  te  zamiast 
porz%dka,  coraz  bardzidj  sig  mi^szaj^;  machn^l  r^k^ 
sykn%wBzy : 

—  To  na  nic  si§  nie  zdalol  widocznie  ciasno;  kiedy- 
indziej  warn  pokaiQ  —  na  miejsca  cUopcy! 

—  Prosz^  pana  kapitana  zsuniemy  lawki  pod  okna — 
zawola}  jeden. 

—  Do  cz^o  znowa  hatasy  robid,  d^jeie  pok6jy  a- 
slysz^! 

—  Eto  aslyszy  panie  Eapitanie?  my  cichntko  zsu- 
niemy I 

I  nieczekaj%c  pozwolenia  professora,  rzudli  si^  do 
lawek,  jeden  za  bok,  drugi  za  wierzch^  trzeci  za  dro- 
dek;  ten  za  podndiek ;  rwali,  szarpali,  popychali;  dodi, 
te  w  minatQ  nprz^tni^to  Bal§;  naknrzywszy  porz^dnie, 
powalawszy  8i§  jeszcze  lepiAj  i  zm^czywszy,  bo  to  by- 
ij  dodi  grabe  i  ci^ikie  }awki,  mo2e  od  lat  dziesi§eia 
nieroflzane. 

—  Co  robicie  cUopcy!  dajci^  pok6j!  czy  to  potrze- 
bne?  a  co  to  za  nieposhiszni !  —  wola}  professor  stoj^e 
w  katedrze,  i  pocierais^c  lysin^. 

—  Teraz  panie  kapitanie  w  czterdziestu  I 

— ~Po  CO  tyla;  po  co,  do66  dwadziesta  czterech;  re- 
BSBta  do  lawekl 

27 


—    418    — 

Lecz .  o&i  joi  staaQli  w  dwa  sserc^  z  UBijaau^  i  tak 
jakod  porz%dnie  proAciutko  si^  ustawili  i  ,jtak  wolali  .pa- 
nie  ki^itanie!"  ie  pan  professor  mi^kczony  co  chwfla 
tym  kapitaneiD;  jai  sif  i  nfesprzeciwial,  fy&o  wyazedi- 
szy  woino  z  katedry,  objaAnial  zwrotj  wykrycajfc  si^ 
na  WBzystkie  strony  i  posuwiy%c  r^koma,  tak  jakby 
cale  szeregi  poroszai. 

Pierwszy  obr6t  si§  udal;  awiji^%c  sif  niezgrabnie, 
sklecili  jednak  czworobok,  —  lecz  przy  podobn^j  krfita- 
ninie;  dodc  balasowali,  krzycz^c,  popycbig%c  sif  i  szta- 
kaj^c  Dogami.  Wtem  zaszeledcito  co6  na  koiytarza, — 
kt6ryd  zawotah*  ^rektor^  i  dziatwa  jak  sploszone  atado 
jeleni  rzucita  si^  w  najwi^kszym  nie}adzie  na  miqjscay 
a  pan  Solecki  jeszeze  szybci^j  zemkn%l  do  katediy. 

Nastala  chwila  ciszy...  wszyscy  z  ns^iotkim  nchem 
czekali  co  dal^  nast^i  y  —  lecz  szmer  ttstal ,  a  jeden 
z  odwainiejszycb  ncbylil  drzwi,  i  przekonano  sIq  ie  ni- 
kogo  nie  bylo.  WIqc  znowu  wszystko  sypie  slf  na  6to- 
dek;  ale  przestraszony  professor,  jni  nie  chce  powtanad 
nanki. 

DoM,  do66  tego;  sztakacie  jak  pnlk  kirasyer6W|  nie 
mol;na;  nie  moina!  — 

—  H6j  panie  kapitanie,  jeszeze  raz!  -^  wdaly  ze- 
wsz^d  piskliwe  glosiki  —  jn2  cichntko  bfdziengr  sif 
sprawia6 ! 

—  Ale  nie  moina  —  m6wl  zaklopotany  professor  — 
sztakacie  batami.... 

—  To  zdcgmiemy!  zawoli^  ktdry6  z  grona. 

—  Tak  zdejmiemy  I  —  p6wt6rzyli  ch6rem  —  i  nieoie- 
kaj%c  przyzwolenia,  gdzie  kt6ry  stal,  siadal  na  podlo- 
dze  opemj^c  nogi. 

—  Gzydcie  poszaleli  chlopakil?  do  czego  to  podo- 
bne;  na  miejsca  mi  zarazi —  woli^  p^lgniewiio  profes- 
sor —  a  to  koniec  dwiatal 

Lecz  glos  jego  gin^l  wpodrdd  pi^ziesi^cia  i^osd^^^ 


1 


—    419    — 

votkM  me  inifi  do  luMkonaniii;  bo  za  obwilf  jtii  ws^- 
wy  %  zaoBkmonjm  wsrokiem  i  twarssii  pi^^c^  rado- 
teh|,  stan^U  w  szeregi  bosemi  no^oii,  prezenti\)4c  im- 
pnndzerviFftne  kambiny. 

«*«  A  auachby  iAi  nadszedl  rektof,  —  wymdwU  e|[* 
bapiaa,  —  AUozna  by  «9  wywi%zaJia  awantora. 

' —  Nieprzyjdsie !  iiiq)reyjdzie !  wohtli  ehk>pey. 

—  Niemocfcaa  moje  dzieci,  nbierzcie  819  natycbmiast , 
bo  i  ja  nrasiaibyiii  piika6;  moje  buty  jesscze  wojskowe 
cale  poAite  gwoidziami . . . . 

Niech  i  pan  kapitao  zdejmie!  —  zawoial  lipski. 

—  I  paa  professor!  —  graohn^la  dziatwa  klaskiyiie 
w  rjce. 

—  Sfiksowalil  jak  Boga  koehani  sfiksowali! 

—  M6j  panie  kapitanie!  mdj  adioty!  mdj  tysi%eznyl 
m(Q  koohaiiyl  Uagali  wszyscy  ak)adaj%e  r^oe  i  zbliia- 
ji%c  sIq  do  katedry. 

—  A  ididei  sobie  z  panem  Bogiem !  dajcie  mi  dwi§- 
tf  pok6j  I  —  woM  pan  Solecki  nie  mog^c  819  of^iii 
malcom;  kt6rzy  obat^piwszy  go  do  kola;  eslowaK  po 
rfkaeb;  po  nogach,  powtarzaj^c  pro6by,  gdy  tymcza- 
Bern  tariiwsi,  ci%gnQU  buty  z  cal^j  sHy. 

—  Digdei  pok6j  szaleAeyl  co  robicie!  —  krzyczal 
0zamoci|c  siQ  na  wszystkie  strony  —  a  rektor!  rektor 
jak  sis  dowie? 

•  —  Nie  dowie  8i§  —  nie  powiemy  —  mdj  panie  pro- 
fessorze,  nikomu  a  nikomn. 

—  Ale  ja  chodzQ  po  wojakowemO;  moje  szkarpetki 

«% 

Lecz  wszystkie  nalegama,  prodby,  groiby,   gniewy, 

byly  napr62no.    Swawolniey  j^ak  iSoi^gn^Ii  baty,  porwali 

inifdzy  siebie^  a  wydzieny^c  jeden  dmgiemn;  zmykali 

po  k^taoh.  Eapitan  zdesperowany ;  nie  wiedzial  co  jro- 

bid  z  nogami:  dtowat  je  blddBy  pod  katedjre^  eakiywat^ 

zadanial  chostk^;  dziennikiem,  nawet  polami  od  fraka, 

27* 


—    420    — 

wi}  si^  jak  w%i  w  fotelu,  a  nieiffiia}  wyst^pid  z  katedry 
dia  odzyskania  obnwia^  sna6  wstydz^c  siQ  pokazad  n* 
ozniom  wojskowe  szkarpetki  niepierwsz^j  calo&ci  i  dwi& 
iodci.  Tymczasem  mbdzi  rabnsie,  chc%c  zapewne  pny^ 
8hi2y6  8i§  pana  professorowi  ^  zanieAli  z  tryamfem  owe 
buty  do  pieca^  a  ie  byly  mokre,  otworzyli  drzwiczki, 
i  ustawili  na  gor^cych  w^glach  dIa  osuszenia. 

Wszystko  to  odbylo  8i§  w  jedndj  minucie.  Pan  So- 
lecki  jni  nie  grozil ;  lecz  prawie  blaga}  malc6w,  aby  sif 
uspokoili  i  przyniedli  ma  wydarty  zab<)r,  lecz  krzyki, 
dmiecby;  sztukania,  calnsy,  prodby;  gluszyly  i  pocUa- 
nialy  jego  wyrazy.  Zamigszanie  doszlo  do  najwyiaze- 
go  stopnia:  jni  i  o  mnstrze  nie  bylo  mowy^  bo  w  ta- 
kim  rozrachu  pi^idziesi^ciu  male6w  swawolnych ,  kaidy 
po  swojema  taticowa}  po  sali^  krzyezal  co  sil  starczylo 
^spokojnie!  spokojuie!*"  —  a  ttm  samem  jeszcze  po- 
wi§kszal  nielad.  Naraz  uderzyla  czwarta,  dzwonek  o- 
dezwa}  si^  na  korytarzu,  i  wszystko  co  iyio  zmykaj^e 
na  miejsca^  rzucilo  si§  do  ubierania.  —  Ma  sif  roza- 
mie6  zapomniano  ta  o  professorze;  kaidy  rad  jak  naj- 
pr^dzdj  wymkn^ii  siQ  do  domu;  sznkat  ten  ksi^iek, 
ten  czapki,  ten  bat^w,  ten  linii;  a  professor  krzywi^e 
siQ  najkomiczni^j ,  siedzial  jak  przyknty  w  katedrze,  cze- 
ksg^c  zroilowania  Boiego,  gdyi  niewiedzial  nawet  co 
si;  z  jego  batami  sta6  moglo. 

Ale  nie  tu  byl  koniec  jego  frasunlcdw :  —  bo  gdy  jui 
miano  wychodzi<i,  i  gdy  gromada  malc6w  z  ksi^tkami 
pod  pach^  tloczyla  si;  kn  drzwiom  do  wyjAcia,  i  zdo- 
lala  takowe  otworzycS,  ukazal  si§  na  progu  s^ziwy 
rektor;  a  wchodzqc  do  klasy,  wr6cil  wychodz%cych , 
1  drzwi  zamkn%l  za  sob^. 

Wszyscy  stan^li  jak  wryei ;  niedmiej^c  slowa  przemd- 
wi6 ;  rektor  ezas  niejaki  popatrzyl  po  sail ;  niem<}g}  po- 
j%6  CO  znaczy  taki  nieporz%dek;  co  znlu^z^  te  )awki  do 


—    421  •  — 

AdaD  pozsnwaiie ;  nareszoie  zwrdeiwszy  8i$  do  {Nrofesso- 
ra  siedz^cego  ^Qi^t  w  katedrze,  grotao  zapytal: 

—  Co  si^  ta  dzicge  panie  Solecki  ?  kto  te  lawki  po- 
zstiwal? 

—  To,  to,  to . . .  —  b^kai  czerwieni^o  si^  professor — 
to  panie  rektorze ....  jeografia  I . . .  —  lecz  nieruBzyl  sIq 
z  miejsea. 

Ubodlo  to  yndsL&  rektora  i^  professor  .  zapomina  dU 
niego  winnego  nszanowania  i  nie  wstaje;  zagniewalo  i 
tOy  i/e  nie  mote  si$  dowiedzie6  powoda  zami^szania, 
zbliito  siQ  wi^c  szybko  kn  katedrze,  bierze  professora 
za  r§k§,  a  obracaji|c  si^  do  potmehlalych  nczni,  m6wi 
rozkazujiico : 

—  Na  miejsca !  czekad !  —  a  do  Soleckiego  cisz6j : 
Panie  professorze,  proszQ  ze  mn^i  —  i  ci^gnie  go  ka 
drzwiom  za  r$k$. 

Solecki  pomi^szany  po  najwyiszego  stopnia,  trzyma 
sif  mocno  drag%  r^k^  por^czy  krzesla,  wsawa  jeszcze 
dalij  nogi  w  zakryty  r6g  b^ry  i  odpowiada  dr^co 
rektorowi: 

—  Damj  panie  rektorze^  ale  ja  wyjM  nie  mog;. 

—  Dla  czego  ?  —  wola  przel^kniony  stamszek  —  pa- 
nie Solecki  dla  Boga  co  pann  jest?  czy  pan  zasla- 
Ue«?.... 

—  Nie,  nie —  odpowiada  professor  —  ale  wyjW  nie 
mog§. 

—  Co  8i§  to  ma  znaczyd  m6j  panie?  krzykn^l  za- 
iskrzony  rektor  i  szarpn^l  mocno  za  r^k^  professora. — 

Ten  i)oci%gni$ty  sil^,  aby  nie  npaA^  zkrzeslem;  zer- 
wal  si$  na  nogi,  a  rektor  ze  zgroz^  wtedy  zobaczyl  it 
pan  professor  bez  bnt6w.  — 

—  Pan  bez  bnt6w  chodzisz  do  klasyl!  wrzasn^  na 
ci^e  gardio  odskakigiic  od  niego. 

—  Nie,  panie  rektorze  —  odrzekl  dmielej  Solecki  — 


—    4»    — 

Ijffta  iMiiii  rm^  rm  nodM^  kMm  rittpcawtiB  mi  nedaM 
w  bntac^ 

—  Go  z&owUy  ca  ZHOWQ  -^  mniaal  lekter  kiwig%o 
giowQ —  kto  widzial  panie,  jak  to  motna?  —  w  kotr 
CQ  obr6o]}  sif  do  aeaii6w  wd*j%c: 

—  Do  domn! 

Malcy  rzncili  819  kn  drzwiom,  jeden  przez  dr«|;i€g«r 
przytaHwszy  ussy  tmykal  co  tdiu  tftaresylo  na  oU^Qt 
a  ooUonqwszy  z  pierwszego  vrrateniay  8k«pili  ^wngf^ 
Boy  przed  8zko)%,  radz%o  mespokojni  00  z  tego  b^dzie. 

—  A  jaki  poGzciwy  pan  kapitan ;  nie  wydi^  aaa. 

—  Fmwda^  prawda!  powt6rzyli  w8^floy« 

—  Szkoda  go,  szkoda ,  bi^dak  tak  sif  zewalgrdaiL 
-^  Jak  ty  mdwisz?  wyda  8I9  to? 

— «  Co  819  nie  ma  wyda<i? 

—  To  b^dzie  tie. 

—  Oj  *le! 

Te  i  tym  podobne  wykrzyki  wyiywaly  ts^  %  gnmwi' 
ki  potrwoiooyek  malo6ir^  7-  gdy  tymeaaaem  pan  rekte 
Biedzia}  wci%i  w  klasie  z  professorem,  chodzii  po  salt,, 
krzyczal^  rozUadal  r§koma;  jak  doMaili  iMMnyj 
8apiegoj%Dy  pod  oknem* 

—  Czekfgmy  na  niego!  -^  zawolat  jeden.    . 

—  Gzekajmy!  —  powtdrzyla  reszta;  i  pod8UE|Viqf 
819  w  boezn^  nliczkf  wy£p[%dali  z  za  w^a  doviostway 
rycUo  professor  si^  akaie. 

Wybilo  pMy  wybiia  jut  pki^  na  wiefy  taic^skiego 
kotoiola^  a  professora  jak  niemai  tak  niema. 

-^  Got6w  go  do  kozy  wsadzid  rektor,  —  odeirWid 
sif  jeden. 

—  £b  CO  znowu  professora  ?  —  neki  drugi. 

—  A  cM  ty  myilisz,  taki  ablliwy?!  m6wil  trteei. 

—  Wiecie  col  —  zawolal  Lipski  —  iMmy  BroUK, 
bfdzie  bieda;  ot6t  niema  inn^  rady,  tylko  po  mazy 
jutro  wszyscy  p6jdziemy  do  klasy  tak  jak  ta  jeateAmy, 


—    4»    — 

i  b^dsieBiy  Biedaie6  sobie  w  kozie  do  wieezora.  Zgoda? 

^  Zgoda!  zgoda!  przyjdziemy  jatro  z  k8i%^bkami , — 
wobUi  pocieszeni  stadiosy;  i  rozbiegli  df  do  dom6w. 

NazBJQtrz  byla  jnt  trzecia  z  poladnia,  gdy  w  klasie 
frsed^  zgromadzoDyeh  pi^ddziesi^diii  ucznidw  fldedziatp 
jeszcze  na  swoich  miejscach  dchatenko,  tak  jak  niakiem 
zisiidL 

lipski  przy  tablicy  powtarzat  p<i}g}o8eia  jeografi^  — 
¥razysoy  rtachali  z  z^j^ciem;  —  jeden  odpowiodzii^ , 
wychodzil  drugi  i  tak  nastQpnie.  !^o}%dki  malcdw  kar- 
esyly  8i§  z  gioda,  niektdrym  nawet  i  niedobrze  si^  ro- 
bik))  lecz  iaden  aoi  pomyili}  o  wyjdoia.  Tymczasem 
gospodynie  po  stancyach  nie  widz%c  przy  stole  swoich 
ohlopedWf  a  koladzy  niewiedz%c  gdzie  bIq  podzieli ,  nie- 
pokoili  sif  0  nich;  i  jnt  zamyAIali  donieM  rektorowi  o 
znikni^eia  trzeci^  klasy,  gdy  poczciwy  Solecki  dowie- 
dziawszy  siQ  o  t6m,  przypomniid  aobie  ie  widziai  po 
mazy,  jak  jeden  za  drogim  cichaozem  wsnwali  siQ  do 
klasy;  aimiechnii)  8i§  wi^c  radoAnie  —  zatarl:  r§ce ,  po- 
pmwii  lysine  —  i  pobiegl  do  rektora. 

Wlainie  ostatni  z  nczni  jni  koAczyl  powtarzaoie  jeo- 
gvafii  y  jal  9eiemnia6  siq  na  dworze  zaozQlO;  gdy  rektor 
wraz  z  panan  Soleckim  podeszli  cicho  podedrzwi^  i 
wpadli  niespodz^anie  do  klaay. 

—  Co  wy  tu  robicie?  —  krzykn%t  niby  groioie 
rektor. 

-^  ProsZQ  pana  rektora,  siedziemy  w  kozie. 

—  Kto  warn  kazal? 

—  SanuAmy  Bobie  kazali  —  odpowiedzid  Lipski  -^ 
bo  zrobiliiimy  He  prosz^  pana  rektora ,  wi^  si^  tet  ka- 
rfsemy  za  to. 

—  A  dawno  tu  joi  jesteicie? 
-^  Od  dziewi^tdj  zrana. 

-—  To  za  4h|go ,  za  4i9go  cUopcy;  idicie  do  domu ;— 


-    434    — 

ja  siQ  wcale  na  was  niegniewam  ^  tylko  praeproMe 
serdecznie  pana  professora  i  nie  rdbcie  ghipstw  wi^ 
c*j!  —  Dobrze  dzieci,  dobrze  —  mdwil  po  diwili  roa- 
rzewnioDy  —  tak  Iubi§^  tak  Inbi^;  poznalidcie  zle,  sa- 
midcie  sobie  wymierzyli  kar$;  ale  po  e6i  tak  ^ngo? 
No  idicie^  id^fccie! 

Dopieroi  jak  sanie  siQ  dziatwa,  jak  zacznie  przepra- 
sza6  rektora,  professora,  cahij^e  por§kach,  po  nogaeh, 
wieszaj^c  im  si^  po  szyi ;  to]  starcy  do  lez  sif  ro2- 
czolili. 

—  Dobrzy  to  b§d^  Indzie ,  —  m6ml  dri^cy  od  wzm- 
szenia  rektor  do  pana  Soleckiego  wychodz^c  z  klasy. 

—  A  nie  mdwUem  panie  rektorze?  nie  mdwilem ;  za- 
rgczam,  oni  by  sutann^  z  ksi^dza  rektora  dd^gn^l],  a 
nicby  im  ksi^dz  rektor  nie  m6wil,  to  istna  poknsa. 

—  Prawda;  prawda  panie  professorze!  Ale  jot  zmi- 
hij  si^  zaprzestaA  mnstry. 

—  Daj§  panu  rektorowi  kltpitaAskie  slowo  honom,— 
odrzekl  poczciwy  Solecki. 

—  Wierzg,  wierz§,  mdj  panie  8zcz6g61ni6j  temu  ka- 
pitanskiemn.    Dobra  noe. 

—  Dobra  noci  I  rozeszli  siQ  obaj;  kapitana  profes- 
sora wszyscy  odprowadzili  do  domn  z  oznakami  naj- 
szczersz^j  radodci.  Przez  ca^  drogf  niemogH  si^  na- 
cieszyd  z  szanownym  starcem;  a  gdy  go  jut  iegnali 
przed  sieni^,  pan  Solecki  przem6wi}  uroczydcie : 

—  No  moje  dzieci,  b^dicie  zdrowi!  idicie  do  dom6w, 
tylko  nie  m6wcie  o  t6m  przed  nikim;  i  niewspomin^j- 
cie  nigdy  w  klasie  o  mnstrze,  bo  jak  was  koeham 
serdecznie!  masialbym  si$  pogniewa6.  ' 

—  Nie  b§dziemy!  nie!  nie!  zawoM  jednozgodnie  i 
wiemie  tego  dotrzymali ,  —  bo  jeografla  szla  odt^d  jak 
niglepi^j ,  iaden  ani  pomydlid  w  klasie  o  mnstrze  — 
tylko  CO  do  tajemnicy,  ta  na  dfngi  dzieA  zaraz  roznio- 


—    425    — 

sla  si;  po  miei&eie,  i  pokazalo  si^  w  koAen,  it  pan 
Solecki  po  ow^j  rozmowie  z  rektorem^  niemog^c  zna- 
led6  bat6w  w  pieca  bgd^eych,  zmnszony  by}  przesie- 
dzie6  w  klasie  do  nocy,  a  wtedy  poiyczywszy  ogro- 
mnych  8aQd£^6w  od  kalafaktora,  snn^}  eichaczem  do 
domQ.  — 


WwOXYiBKJ. 


PRZEGU^D  PISMIBINIGTWA. 


Literatura  katdego  narodn  gdy  stanie  na  wytuym 
Btopnin  samodzielnego  rozwini^cia  sif,  gdy  si^  we  wla- 
snych  poczq|e  silach^  zmnszon^  jest  Bzukad  poza  obr^- 
bem  swoiniy  nowych  te  tak  powiem  8przymierzeAc6w, 
wchodziiS  w  stosanki  mi^y  narodowe —  aby  tym  spo- 
sobem  wywalczy6  sobie  stanowisko  Awiatowe^  powsse- 
chne^  hamanitaJme. 

Nie  dzieje  si^  to  skntkiem  poBtanowienia  wziQtego 
z  gdTjj  ale  natnraliiym  poci%giem  do  fa|cz^a  sH  dro- 
bniqlflzych  z  sttami  ogromniejszemi ,  przez  co  wywifzige 
si;  pewna  wzajemnoM  8klamiy%ca  do  uznawania  zashig 
poloionych  na  pola  ktdtaiy  powBzechn^j. 

CzynnoM  ta  przechodzi,  jak  wszystko,  przez  pewne 
koleje.  Z  razu  eo&  sIq  Indzie  dowiadiyii  o  slynni^Bzym 
aatorze^  prawiii  og61niki  niewiele  oAwiec^j^ce  i  to  lug- 
cz^d^j  nie  z  pierwszego  irddta  brane;  potem  zaczyna 
sif  zbUianie  do  Mdk^  wychodz^  wierniejsze  przeUady, 
ale  ponkta  wielkich  BtycznoAci  jednych  literator  mi^y 
dragiemi)  bi|  jeszcze  denme,  niebadane.  W  oBtatecznym 
dopioro  koAca  naBt^piye  bliskie  poznajomienie  sif  z  li- 


—  4sn  ^ 

foaiiini  caiego  nsrodn^  widii  naredAir  ir  po}%eseiiiii  z  ieb 
iditoiycziieia  iydem;  s  tak  i  literatnra  wfausoa,  spl^fana 
»  histfffjniy  kt6m  w  odosobnieiiiii  takte  niewide  znaesy, 
zjriEqje  sobie  micgsee  s  kttrego  j^  nie  wyrngowad  nie- 
adola;  bo  w  m  powszechn^j  sieci  wsafjrfltico  819^  trzyma 
ze  sobib  wzi^emnie  objafoia  i  dopefaua;  jdc  i  o  ezyitkf 
BWC9<g  dopomina  819  zaiEtogi 

Ciodzi  siQ  ze  wszech  miar  twierdzid^  te  i  Uteratum 
BaBza^  bliisz^  jeat^  nii  dalszq  tij  oatatnidj  koIeL  Naro- 
drjr  przodkniqce  piAmieimictwem  i  oAwiati|;  zaezjnaj^ 
v^mxmwb  819  i  wi^c^  i  rzeteliudj  plodami  naszycb  pi- 
sarzjr  nii  dawniij,  rozpatnQi|  si^  w  ich  dnclia;  61edtei| 
cfaazakieEy^oziie  rdiniee,  azukaj^  jrwieiodd  natcbme^, 
formy  nczai^  i  nieraz  mimowolnie  podziwiaA  musz^  te 
pnymiofy,  jakie  znachodzii  sif  zwykfy  tyiko  w  ple- 
miDiao^  powofamjeb  do  odgiywania  wielki^  history- 
em^  ndi.  i^eby  jai  mc  iimego,  to  la  jedna  awaga:  jar 
kim  sposobem  rzec^wiatoii  tak  mala,  prawie  iadna, 
zdofa)^  jeot  do  tak  iywotadj  prodskcyi?  mote  wifeij 
olQaiiiiiiy  niik  wszdkie  wywody  i  upciuiiaiiia  sif  z  je- 
dui^y  a  wytykanie  mateiyahi^j  iikoioi  z  dnigiAj  atrony. 
Bo  cAi  bardzm  miesza  owe,  nibyto  histoffyczHe  pewniki, 
0  narodach  co  tmyv^  jak  ladzie  i  Qnuen^  jak  oni,  o 
ko&cieoia  sif  pewnyeh  poafaumidw,  0  nowym  poni|dku 
spdlecznym ,  zgola  wsi^stkie  to  materyalne  widoki — 
kiedy  sila  prodakcyi  dnchow^  nieiylko  niezgaata  z  nie* 
mi  razem ,  ale  owazem  pali  siQ  jak  lampa  w  izymakim 
grobie.  Deft  to  moaii^  by6  d^wotooici  orgaoicznAj  w  torn 
00  yj±  przeszio,  00  meiatiiieje  w  Awiede  widomym,  do- 
tykahiym,  kiedy  z  tyoh  szczqtkAw  dnchowyeh  po{H7y- 
lepiaiiyeh  do  ruin,  wieje  taka  Awieioid  poranka,  takie 
cieph)  pohidnia?...  Osobliwy  ten  fenomen  nailowat  ktoA 
thtmaczyft  pnez  analogic  z  literature  rzymsk^  dhigo 
atrzynaj^cil  sif  aa  powienBofani  i  to  nawet  z  pozorami 
kwitnieiiiai  ekociai  ai}a  wiaiy  ehrzetoiajiaki^  podkopala 


—    428    — 

paftstwo  w  najglQbszyeh  fimdamentach.  T£j  analogii 
dostrzedz  tradno  —  bo  niewidzQ  ani  starych  pogan ,  am 
nowego  dacha  chryBtjanizma  przynajmnidj  w  tych,  co- 
by  przeciw  mniemanym  wy8t§powali  poganom.  Zostat 
tylko  szpetDy  paradox ;  tern  dotkliwszy,  ie  mial  by6  bro- 
ni%  skatecznieJ8z%,  mi  zwykly  miecz,  kt6rym  jak  na 
Kanlbacha  kartonie  Hunnowie  siekli  sIq  z  isieniaini  rzym- 
skich  legion6w. 

Z  tego  widzimy  iln  tradnoAciom  podlega  aznanie  ja- 
ki6j  literatury  w  Awiecie  powszechnym  i  przez  obcychy 
je^eU  whiBny  autor  niewaha  si^  zwr6ci6  przeciw  m«j 
OBtrza  paradoxalneigo  dowcipa,  nie  jni  w  cela  potrzebn6j 
czQSto  przestrogi  lab  Dagany,  ale  z  ch^%  zaprzeezenia 
jijj  warank6w  iBtnienia. 

To  nas  tdt  powinno  pobadza6  do  zaznajomienia  sq 
z  dziejami  innych  liteiatur  dwiata,  abydmy  poznali  oa 
jakim  pimkcie  Btoimy,  w  jakim  zosmemy  stosmikv  do 
tyeh  atwor6w  co  zyskaly  powszechne  obywatetstwo ,  i 
moc4  ktdrych  to  wamnkAw  azyBkaje  si$  takowe.  WBzak- 
ie  w  naace  Uteratar  powszechnyoh  niemoina  poprzesta- 
wa6  na  samem  li  rozpatrywanin  Bif  w  areydzielaeh  na- 
le^cych  do  chwil  zlotych  kaltory^  bo  niemni^j  watntei 
jest  poznanie  nawet  tych  epok;  eo  poprzedzaly  wszeUde 
piimienne  objawy  nasz^j  nmyslowoAci ; —  jest  to  bowiem 
w%tek  tradycyjnie  snaj^cy  siQ,  kt6rego  niemoina  pomi* 
n^d  bez  wBnncia  weA  swojdj  nitki. 

Jeteli  wi^c  jaka;  to  og61na  literatnra  wiekdw  6rednichy 
byta  n  nas  n^jmni^i  znan^;  i  joBt  ni%  dotychczas.  Wszq- 
dzie,  nawet  w  literatarach  bardzo  wysoko  stoj^ych,  nie- 
spieszono  bI^  zaziera6  w  t^  mglami  zaBUt^  przesdoAd 
ochrzczonfi  mianem  barbarzyAstwa  i  nienctwa.  Zazwy- 
czaj  wieki*  przejteia  moralnego  i  politycznego  to  mig«| 
do  Biebie,  ie  zacier^}^  si^  w  pamiQci  epok  aaBt^pnycb^ 
nieoho%qrcb  Bi^  nawet  pizyzna6  to  mii^  z  niMii  eo 
wsp^lnegOy  Inb  to  doto  im  winny.  Lepi^  to  p()9mi^%ey 


—    429    — 

nowoczei&ni  historycy  nieztnordowani  w  dochodzenin 
wszelkich  pocz%ik6w,  zapndcili  sIq  w  badaniach  nad  for- 
iD%  sp6leczeift8twa,  jego  instytacyj ,  zwyczaj6w,  wydledzili 
waiki  staczane  o  godnod<^  i  niepodleg}o6<i  mydli  czlo- 
wiecz^j  w  tenczas,  kiedy  siQ  zdawalo  ±e  tylko  zwie- 
rzQCo66  kr6laje  i  tak  po  kt^bku  doBzli  w  odlegl^  sfa- 
TotjtaoM  trqcaj^c^  o  lepi^j  znan^  przeszloM  Rzymu  lab 
Grecyi.  Opr6cz  zaspokojenia  potrzeb  badawczego  dacba 
inne  jeszcze  otworzyly  Bi§  widoki.  Wszyscy  jak  jestei- 
my,  narody  nowoiytne^  wykluwamy  si^  ze  6rednich 
wiek6w.  Tarn  tkwi^  korzenie  naszego  j^zyka,  naszych 
praW;  instytacyj ,  obyczaj6W;  wiary.  Zaznajomid  8i§  z  nie- 
mi;  jedno  jest  co  lepidj  poznawai  siebie,  co  nasze  my- 
6l\y  nasze  dzisiejsze  wyobra^enia,  ajrzed  w  pierwszym 
zawi^zka  i  poczs^tkowym  ksztalcie.  Dla  tego  tei  na 
wieki  6rednie  zwr6cil  siQ  dzid  kieronek  badati,  zaj^to 
si§  niemi  z  gor%cem  zamilowaniem ,  jakby  chciano  wy* 
nagrodzi6  kilkowiekowe  wzgl^dem  nich  nprzedzenie,  i 
zapehii6  tQ  przerw;  w  nataralnym  toka  zdarzeA  i  poj$<i, 
jak^  w  dziejach  ladzkodci  i  kaltary  zrz^dzila  epoka 
odrodzenia. 

Bo  czemie  rzeczywiftcie  s^  wieki  6rednie;  jeili  nie 
zarodem  naszego  czasn  ?  Jak  dzid ,  tak  i  wtedy  ten  sam 
niepok6j  w  glowach  i  sercach  takiei  same  rzacanie  siQ 
na  wszystko  co  tworzy  w§z}y  spdleczne,  takie2  pra- 
gnienie  wiary,  i  takiei  lekcewaienie  j6j;  i  dzid;  jak 
wtedy,  ogrom  umi§tno6ci  wyczekuje  dla  siebie  jatra, 
kt6re  przeczawa,  lecz  niewie  jak  8i§  objawi.  Tego  to 
rodzaja  powinowactwem  da  8]§  wytlamaczyii  entaziazm 
dla  dredniowieczno6ci  w  nasz6m  przejdciowem  pokolenin 
znosz^em  cegielki  na  gmach  ktdrego  koi&ca  pewno  nie- 
njrzy,  kt6rego  niezna  ani  w  og^lnym  zarysie,  ani  w  har- 
monijn^j  calotei,  z  t6j  prost^j  przyczyny,  4e  ma  brakaje 
^dniowiecznego  cymentu  —  4yw6j  wiary. 


—    480    — 

Qiyby  i  nie  ten  mftmif  irsgl%l,  te  sawue  wjeU 
toednie  gf6n^  wlasii^  wftrtoAeiii;  nieiBA  fedn6j  gai^B 
w  oniiftBoAeiach  i  sztnkaeh  pi^kny^hy  toby  wideb  nie- 
zoBtawily  wsparaalyeh  pomnikdw.  Pnes  dfaigi  esas  otaie- 
galo  to  przekonanie;  teraz  poznigemy  jak  aylAe,  ke 
aikiys}  Indzki  bezpto^otei^  zakl^ly,  w  ngor  pnez  10 
wiek6w  pnBzczony^  dopiero  ockn%l  sif  na^le  w  fizema* 
ztym  wiekn  y  i  wy  akoezyl ,  z  |^tow%  m%droiksi%  Tjm- 
ozaaem  wiemy  co  o  tern  trzymad.  W  dziedzinia  luny- 
ricfwij  podobnie  jak  w  cielesn^j  wszystko  maa  iM  J9ta- 
Ijnai,  porz^dnym  trybem  —  tot  i  pomysly  maji|  koUg 
awego  rozwijania  sIq  i  dojrzewania.  Daoh  Indzki  pra- 
oqje  cz^to  w  dehoi&d,  w  zapomnieniu^  nikt  go  niewi- 
dzi ;  nieotr^iy  e  —  ale  pneio  pmea  wca%i  idzie.  Poda- 
bnie  i  wieki  irednie — powierzcliownifi  widziane,  2div%  «« 
by<^  glacl^  i  jalowii  puBzez^  zarosfai  cbwasfeem.  W  iaio- 
oie  zai  byly  bqjnieJBze  nii  wyslawiana  terainiejazoM, 
bo  twonsyly,  bo  umialy  tworzyi  z  natebnienia.  Wiek 
odfodzenia  zaatdsowal  tylko  do  powszedmego  i  parakty* 
cznego  ulfcytkn  to ,  eo  sif  kiyto  w  celach  klaaztordw^  oo 
dpiewai  w}6cz%cy  si$  po  drogach  i  odpastaoh  tongler 
lab  dziad,  co  zgabiony  w  stowarzyazenia  eeehowem 
rzemiedlnik  bez  pretensyi  wyrabial. 

Poniewai  dzieje  odwia'.y  naaz^j  gl^boko  wrzyniy%  ai^ 
w  wieki  drednie ,  oczywista  wi$c  naaawa  si^  koniecs»ioA6 
poznania  tych  epok  i  ich  dacha  ^  kt6iy  to  by}  silny  i 
glQboki,  wybitne  te±  pi^tno  i  ostry  charakter,  na  wazy- 
Btkich  prawie  indywidoalnotoiach  naroddw  wycian^ 
CO  siQ  nigwierni^  edbUo  w  lioznych  zabytkach  piA- 
miennych,  tern  twardszych  i  dzikszych,  im  mni^  je  pro- 
mieA  chrzeteiaAstwa  przenikaL 

W  caiym  obszarze  dzie)6w  Aredniowiecznych  poczyna- 
j%cych  siQ  od  zamQta  jaki  nastfiptt  po  opadka  pafiatwa 
Rzymskiego ,  Awint  Owczesny  dwojakii  ma  fizyonomi^ : 
lady  pohidniowe  i  zachodnie  dziel%c  si^  resztkami  rzym- 


—  ttl  — 

Ikk^  itpriSksiciyi ,  noMB%  ohankter  wi^elf  iagoAaj  i  to- 
warajraki  ^  pdbiociie  zai ,  nie  iiiiq%o  nic  invp6li^gg^  x  te- 
nd wyobraiemaaii ,  pnynosz^  z  sob^  imte  pqffeia  rdi- 
gqne,  inny  obycaiyy  inny  j^yk;  n  tamtyeh  szcz^lki 
Qglady,  tcadyeye,  jfsyi^  nawet  wzi^ly  w  spoiriiiiie  od 
Bzymn ;  a  tych  wszys A:o  inne  y  p<d%czoiie  z  nieablagaw| 
krwi  ^dz4;  powofam^  na  zgtadzeiue  nawet  cienia  npa- 
SUq  Bomy* 

Obraz  Kteratuiy  pohuiiiiowyeh  Inddw  skreiUflo  dla  Fran- 
eiiz6w  wyborne  pi6fo  Yillemama.  Z  otwarcien  awoich 
odezyt6w  wrfcz  on  oiiwiadczy},  ie  nie  roznmmiic  ani 
zBJEuiie  laddwpdhoonych,  odst^piue  poiow^  przedmioto, 
aby  z%ji|6  si;  dnig4  czfdoi%  btdrtj  byl  panem.  —  Tg 
Wkdnie  dmg^  gzq66  niezapefauon^,  obrobil  p.  i^cbboff. 
0  ni^  wi^c  powiem  8}6w  kilka  t&n  bardzi^j ,  ie  ksi%&a 
lego  nkazala  sIq  w  polskim  przekladzie  pani  8eweiyny 
z  i^6cbow8kich  Proszakow^j  pod  napisem :  *  Obraz  Lite- 
rainry  iredniawiek&wjfch  iuddtc,  a  ndanowieie  Simoian  i 
Niemcdw.  Qdy  wazakie  sam  przekiad  tego  dzieht  nie 
bylby  dla  na^  dostatecznym  y  przeto  dob«|  my 61  powzi%l 
W.  A.  Maeiejowski  dopel&i6  go  swoimi  nst^pami  lycz^- 
qrmi  flif  Slowian,  ktdrych  p.  EichkoiBT  zwycziyem  cn- 
dzoziemo6W;  a  szczeg6lDi6j  Francazdw,  zbyl  w  Bpos6b 
nie  mog^cy  nas  zaspokoii,  bo  z  temi  bl^ami  kt6re  o 
nich  popisai  w  dawniejszjim  sw^m  dziele :  PfralUle  des 
tongues  de  I'Eurape  et  de  Plnde.  Paris  1836.  Od  tego 
czasn  nic  w  t^  gat^zi  badaA  nie  post^pfl  firanenzki  pro- 
fesor. 

G}6wnQ  mydl^  p.  Eichholfo  w  pooz^tko^tych  rozdzia* 
lacb  Obrazu  UUratury  lud6w  p6inocnych ,  jest  wykazanie 
stosankdw.  zaohodz%cych  mi^y  mitologiami  i  jgzykami 
barbarzyAskich  lud6w  powolanych  do  odrodzenia  Earopy 
i  religii,  z  wtologi^  i  j^^kiem  Hindozkim.  Naprz6d 
wystgpig^  ta  Gotowie^  mopo^^^sze  ^  pleBodon  Ger- 
maAskich.  Jeden  tylko  zoatal  po  nich  ipomnik  pi&mieniny 


-    482    — 

gdy.  siddsieli  za  Karpatami^  a  tym  jest:  przetdad  Bfldfl 
na  gocl^e  przez  biskupa  Ulfilasa.  Aatentyczny  r^kopia 
znany  pod  nazw%  Codex  argenteus  zn^jdige  sif  ^  jak  wia- 
domo,  w  archiwach  Upsalskicb.  Pomnik  ten  shiiy  dzU 
za  podstaw^  do  badaiEi  filologieznych  nad  poczi|tkaiiii 
JQzyka  niemieckiego. 

Dobrze  dawni6j;  Gotowi^  powotani  przez  lady  p^o* 
one  ucidnione  od  Jot6w  fi^skich,  przeszli  do  Skandy- 
nawii.  Kiedy  przypada  ten  przeebdd  ?  —  niewiadomo. 
P.  Eiebhoff  atrzymnje,  ie  si^  to  stalo  w  epoee  wygna- 
nia  z  Indydw  wyznawc6w  Badhy  przez  tryamfiij^cy  brab* 
manizm.  D0669  ie  Qotowie  gdzied  od  Eaakazn  prsyei%- 
gn^wszy^  przyniedli  z  sob^  inne  wyobraienia  religifne, 
kt6re  si^  nietylko  po  Skandynawii  ale  i  po  Germaoii 
rozlaly.  Zabytek  skandynawski^j  kosmogonii  i  mitologii 
zamkni^ty  w  Eddzie  pozwolil  wyMedzi6  caly  ten  stoaa- 
nek  jaki  zachodzil  mi^dzy  przybytemi  Gotami  a  da- 
wniejszymi  mieszkaAcami  Skandynawii  i  Oermanii.  I  tak: 
„W  Alfach  czyli  jeninszach  ni^>owietrznycb ;  ktdtyeh 
Edda  mieiSiei  w  g6mych  sferach,  rozpoznano  Cymbr6w 
z  plemienia  eeltyckiego,  pierwszyeh  przybyszdw  na  te 
zimne  wybrzeto ;  w  CtoergacA  czyli  karlacb  y  LapoAezy- 
k6w.  Z  wi^ksz^  jeszcze  pewnodcii|  odkrywamy  w  Jo- 
tach  czyli  olbrzymach ,  Finn6w  stalych  mieszkaAcdw  tych 
okolic;  w  ich  zapadnikach  Wapach,  Wend6w,  praojc^w 
tutejszych  Siowian ;  w  Manach  czyli  ludziach  ^  poznajemy 
Normans) w,  Angl6w  i  Snjon6w  Taeyta ,  Saxondw  i  Dan- 
ciondw  Ptolomeasza,  kt6rzy  osiedli  byli  po  nad  brzegami 
Baltykn.  Nakoniec  Asowie,  zwani  takie  Godami  czyli 
bogami ;  przedstawi^j^  Osdw  i  Got6w,  0  kt6rych  ci  dwaj 
pisarze  wspomin^ja,  a  z  kt6rych  Gotowie  zwlaszcsa, 
wywarli  pot^iny  wplyw  na  te  kn^e*". — 

Pan  Maciejowski;  kt6ry  *historycznemi  wywodami  co 
do  Siowian  uzup^il  t^  ksi^ik^ ,  rznca  w  nst^pie  0  Gel- 
tach  f  Germanach  i  Slowianach ,  ciekawe  Awiatlo  na  lady 


—    488    — 

16;  wspoininaae  i  opi&ywane  pndez  Joliottsa  Oe- 
zaia  i  Taeyta.  Uwaga  jego  zatrsymoje  Bi$  szcsegblni^ 
na  Swewacli ,  p6J^iii6j  znanych  pod  nazw%  Slowian ,  kt6- 
rzy  zrobiwBzy  ze  sobq  zwi^zek,  zespolili  sIq  z  plemio- 
nami  teatofiskiemi  i  zairfyn^li  pod  nazw^  swewskiego 
zwi^zko.  —  »Le2y  to  w  charakterze  Nieme6w — powiada 
p,  Maciejowski  —  ie  nie  labile  siedziei  na  mi^gscn;  cho- 
dzi|  po  liwiecie  za  chlebem;  przeciwnie  Slowianie^  nie- 
opuszozaj^  8w6j  ziemi ;  chyba  w  niygwahowniejsz^j  po- 
trzebie.  Ot6i  skoro  raz  si^  wdali  StowianiO;  z  p6faio- 
CByini  r^  w  Germanii  wiod^cymi  Niemcami ,  wt6czyi  si; 
z  nimi  mnsieli  ustawicznie  po  OaUii,  Hiszpauiiy  Porta- 
galii  itd.  Kigdy  atoli  nieopuszezal  swych  powiat6w  lad 
ealy;  czf66  tylko  szla  na  wychodztwo,  reszta  pozosta- 
wata.  To  t&i  uratowalo  lad  ten  od  zapeln^j  zguby;  za- 
trzymid  bowiem  zaj^  przez  siebie  od  wiek6w  w  Ger- 
fianii  ziemi^;  lecz  natomiast  atracil  znaozni|  ez^M  cech 
rodowych.  Z  tych  niggldwniejsz^  byl  jf zyk  —  przywy- 
kly  do  slachania  mowy  Nieinc6w  przewodz^cych  nad 
nini;  zapomnii^  wlasn^j.  NastQpnie  lad  ten  slabszy,  po- 
miatany  od  wladciwych  Niemodw,  stal  sif  dla  nicb  przed- 
miotem  ar^gowiska.  Slaw^  Swaw,  Stmb  (przez  zamian^ 
w  UA  b  wedhig  wlasnodci  glowiaAski6j  mowy)  Szwab^ 
Btawszy  si^  po6miewiskiem  ^  shiclia}  odt^d  podobn^j,  od 
Niemca  opowiadan^j  o  sobie  gadki ,  jaki6j  sIq  dosyd  od 
Polaka  naslachi^  Maznr,  ktdiy  opewnial  o  t^m  ka^ego, 
00  ma  chdal  wierzy6:  „2e  Szwabi  si§  dlepo  rodz^^.' — 

Ten  wy w6d  p.  M.  ma  wiele  trafnotei ,  thimaczqc  obja- 
jmieniem  n^jdawniejszyeh  wskazdwek^  stosanek  jednego 
plemienia  do  dragiego^  oiezmienm^cy  bIq,  mimo  tylo- 
wiekowych  zmian. 

Doikn^lem  tych  rodowod6w  dla  pokazania  w  jaki  spo- 
adb  kBi^lJia  ta  osnata.  Chc%c  bowiem  mdwi6  o  zabyt- 
kach  jfzyka^  o  mitologiach  lab  pierwotnyeh  plodach 
wyobratni ,  traeba  bylo  pokaza6  zk%d  sIq  braly  te  r6ine 

28 


—    434    — 

plemiona,  jakie  praynosily  te  sobq  pojfcia,  i  jaki  swii|- 
zek,  czy  plemienny  czy  historyczny  zachodzil  pomi^dzy 
niemi. 

Dla  wi^kszoiJci  czjrtelnikdw  jest  to  zbyt  sache^  ale 
zawBze  nauczaj^ce,  bo  doM  latwo  pozwala  rozpatrzy^ 
8i§  w  tym  zam^cie,  jaki  zwykle  towarzyszy  pocz^tkoui 
kajidego  narodn.  Z  reszt^  podobne  dzielo  doM  nsposa- 
bia  do  czytania  innych  prac  w  tym  przedmiocie,  pnc? 
mnoi%cych  8i§  z  kaidym  dniem,  a  wy6wiecaj%(grch  inn6- 
8two  nieznanych  lab  wqtpliwyeh  szczegdMw  i  cate  na- 
wet  epoki.  Trzeba  bowiem  pamiQta6,  te  poczqiki  lite- 
ratar  dredniowiecznych  y  nie  sq  tak  dciAle  okrejllone,  aby 
do  nich  zawBze  co  nowego  nie  przybylo ;  jest  to  kopal- 
nia  z  kt6r6j  od  czasu  do  czasn  wydobywa  si^  jaki  za- 
bytek,  obalaj^cy  cz^stokrod  raz  przyj^te  zdanie,  lab 
kre^l^cy  wyraziste  rysy  na  tie  mglawego  domyrfo. 

Jeiteli  zatdm  badania  nad  pochodsgeniem  i  przesiedla- 
niem  sIq  luddw,  wywody  etymologiczne  i  mityczne;  pod- 
legajii  rozmaitym  jeszcze  przejdciom  i  Itamaozenioni  — 
to  z  drngi^j  strony  same  zabytki  pidmiefine,  roapozna- 
wane  bli&^j  w  t6j  ksi^ce,  stanowi^  gruDt  j6j  wbuteiwy, 
w  nidi  bowiem  mieszcz^  si$  i  wyobralf^nia  tych  ivd^ir, 
i  fizyonomia  ich  zewn^trzna,  i  Ayvrot  domowy,  i  po- 
cz^tki  samorodn^j  sztaki  uwi^zion^j  w  j§zykn  zdolnym 
tylko  do  oddania  najzmystowszych  poj^  i  nczii6. 

Edda  skandynawska;  ten  sklad  kosmogonii  i  mitologii 
p6faiocn6j  J  ten  zbi6r  bohatyrskich  piedni,  ocalona  jesz^ 
w  lltym  i  13  wiekn  przez  Syemnnda  i  Stariesona,  po- 
mimo  te  Lelewel  dal  o  ni^j  pierwsz^  u  nas  wiadomoM, 
nie  znalazla  w  EichhofSe  doUadnego  i  zajmnj^eego  pized- 
stawiciela.  Przeczytawszy  rozdzialy  podwi^one  Eddzie 
(kt6ra  m6wi^  nawiasem  wcale  nie  jest  poematem ,  tak 
jak  nie  jest  poematem  Qeneza  Mojiieszowa)  nie  nabywa 
8i$  wyobraienia  odpowiednego  ^  ani  o  tyeh  piedmadt, 
ani  0  tych  p6}noonych  ludciaeb  a  kt6ry<A  podobne  ipie- 


—    435    — 

wy  bolistyrskie  mogly  by^  pietoiami  Indowemil  Jnkit- 
bo  to  byl  r6d  co  wyobratei%  swoj^  podola<i  m6gl  tym 
zapoflom  olbrzymdw!  Ta  surowa,  granitoa  natura  Eddy, 
ma  coi  tak  imponnj^eego,  tak  przywalaj^cego  ogromem, 
jak  te  Tatry  co  na  to  wBpifly  8i§  jedne  na  dnigie,  aby 
ei§  stnaaji  ranifciem  —  co  bez  wst^pn ,  bez  przygoto- 
wania  odrazu  wystrzelaj%c  nad  poziom,  wprowadza|f| 
ei$  w  j%dro  dziidania.  W8ss§dzie  w  nicb  przemawia  sa- 
ma  potQga  przedmiota ;  ozddb  ta  niema.  Wyrazy  padaji^ 
jak  ci^cie  miecza,  ci^tkie,  jak  mlot  spadaj^y  na  ko- 
wad}o.  KbMj  wyraz ,  czjmem.  Nad  potrzeb^  niema  p(A 
sl6wka^  a  niejedno  mod  dopelniad  wyobratoia;  2adnych 
przyt^m  opifl6w,  todnyoh  lirycznyeh  nniesieii,  ani  dlada 
zadumy;  czyn  kroczy  za  czjmem;  brak  nawet  koi&ca, 
bo  8i$  go  domyAlaii  moina. — Odda}%c  czeM  tym  zabyt- 
kom  pod  wzgl^em  poetycznym,  gdy  je  nwaiad  b^- 
dziemy  jako  wizeninek  obyez^j6w  swojego  wieku,  mi- 
mowolna  ogamia  nas  groza.  Ani  jednego  niespotkad  to 
obrazka  domowego  y  dchego  Bzoz^dcia ;  ani  jednego  rysn 
dzieeifcdj  mi^oi&ci  ku  rodzicom.  Nigdzie  przyUadu  przy- 
jaini  zaehwycaj%c6j  nas  w  Homearze;  a  jeszeze  cz^dci^j 
w  staroinndnzkich  poematach  i  tak  nroczo  odbijaj^c^ 
na  fie  morderezycb  walk.  Nic  z  tego  WBzystkiego,  krom 
aarowych  sil  p§dzonych  w  czyny  i%dz4  hipn ,  zazdro- 
i^%y  Inb  nienasycon^  zemst^!... 

Z  przytoczonydi  wyj^tkdw  moinaby  najlepsze  powzi^ 
wyobratenie ;  lecz  poUki  ich  przeklad  zbyt  ofllaU  b§d%c 
trzecitei  czy  czwart6m  odbidem  8i$  oryginahi — 

Lnbo  p.  Eichhoff  poprzestal  na  jedn6j  Eddzie,  jedna- 
kowot  flzkoda  ito  pomini^  rozbi6r  innego  dzida  wefao- 
dz%cego  koniecznie  jf  obr^b  jego  pracy.  Roznmiem  ta 
Zwierdadlo  krolewskie  (KonnngB-Sknggsja),  ciekawy  nie- 
zmieToie  traktat  z  koi^ca  12go  st6lecia,  opisigqey  oby- 
ez^)6  r6!toych  standw  i^lleczeAslwa  skandynawskiego. 
8%  to  rady  ojca  da(wan«  ayBOwi  Jak  ai^  ma  zacliowaxi 

28* 


—    486    — 


'/liJ  'ir'/V^l 


n  dwpra  i  w  iwiecie  aieby  doji<i  zaszczytdw  i 
Osobliwy  w  swoim  rodzaju  atw6r;  ktdiy  o  czteiy  wield 
poprzedzil  Castigliona  i  naszego  0<)niickiego.  Zwier- 
ciadio  krdlewskie,  p^e  wybornjch  zdaA  moralnyeh, 
mogloby  jeszcze  by6  por6wnane  z  pie6m%  Eddy :  Uava- 
mat,  ktor^  bardzo  trafnie  Uad^  na  n^wni  z  Hezyodo- 
wemi:  Pracami  i  dniamL  Kilka  wiek6w  dziel%cych  te 
utwory,  pokazaloby  r62nicQ  w  cywilizacyi  na  p6lnoqr 
zrz^dzon^j  wplywem  wyobraieA  chrzedciai^skich. 

W  ust^pie  0  Bardach  Gallickich  i  Irlandzkich  szkoda 
ie  za  sk^pe  wyj^tki  z  bard6w  Gallickich  i  Wallijskicb 
jak  i  Talisien »  Merlin  i  t.  d.;  s^  tarn  bowiem  ogromne 
poetyckie  skarby.  0  Ossyanie;  podhig  nowszych  poszu- 
kiwai^ ;  daloby  si^  Goi  wi^c^  powiedziec  jak  o  Macpher- 
sonowych  amplifikacyach  w  sentymentalnym  tonie.  — 
Erytycy  znaj^cy  ducha  pierwotnych  piedni  lud6w,  mogli 
dmialo  w^tpid  te  istnial  jaki  Ossyan  na  6wiecie ;  a  je- 
dnak  z  piedni  gallickich  uzbieranych  przez  Ossyaniezne 
Towarzystwo  w  Irlandyi ,  z  ich  pilnych  wieloletnich  ba- 
dai^ ,  pokazalo  sif  ie  Macpherson  wiele  sobie  wprawdzie 
pozwolil;  ale  wszystkiego  niezmy61iL  Pierwszy  owoc 
pracy  tego  Towarzystwa  pojawit  si§  w  dziele :  Trang- 
actions  of  the  Ossianic  Society/,  gdzie  p.  O'kearney  wydal 
BitwQ  Gabhra^  co  ma  by6  dawniejsza:  Temora.  Sam 
Ossyan  nosi  tn  nazwQ:  O'isin.  Pietoi  te  wi§c6j  dzikie 
jak  melancholijne  maj^  wielkie  powinowactwo  zbretoft- 
skiemi  i  jak  w  tamtyeh  tak  i  w  (ych  przechodzenie  dusz 
zdaje  siQ  by 6  gl6wnym  fondamentem  wiary.  Mi^y  in- 
nemi  znalazlem  powiedd  o  Tnanie  Mac-Koireal  co  pa- 
miQtal  przedpotopowe  czasy  z  wszelkiemi  8zczeg6}ami ; 
kt6rego  dusza  siedziida  potem  trzysta  lat  w  jelenin , 
trzysta  w  orle ,  trzysta  w  lososin ,  ai  go  w  t6j  ostatnid) 
postaci  zlowil  rybak  i  zani6sl  ha  st6k  krilow^j  irlands- 
ki^j.  Zaledwo  skosztowala  kawaiek  t6j  ryby^  natych- 
miast  acznla  si^  przy  nadziei,  i  wydata  na  dwiat  dia- 


—    487    — 

wnego  Thana  Hac-Eoirea!,  ktdiy  gdy  przyszedl  do  ro- 
znmn  nmia}  opowiedzie6  dzieje  kolonizacyi  Irlandyi  gdzie 
8i$  po  dwakrod  rodzi}.  —  Opowiadig^cy  zaii  t^  bistory§ 
dodaje  w  najlepsz^j  wierze:  o  prawdzie  jego  powiedci 
nikt  ani  w^tpil,  albowiem  sam  by}  dwiadkiem  tych  zda- 
rzeft  ktdre  opisywal  ze  szczegdlami. — 

Zwrdcitem  nwag§  na  te  wyobraienia  o  przechodzeniu 
dusz,  ktdre  tak  wybitnie  charakteryziij^  powinowate 
z  8ob4  nlwory  barddw  Gaillickiob,  Erskich,  Wallijskicb 
i  BretoiiskiGh.  Z  ostatnich,  przeloiona  kiedyd  przeze- 
mnie:  Wieszczba  Gwenehlana,  zawiera  wyrainy  61ad  me- 
tempsychosy  —  odrdinienie  to  potrzebne  i  wySwiecajqce; 
pokaznje  bowiem  r62nicQ  mi§dzy  plemionami  keltyckie- 
mi  a  nonnaiiskiemi ;  jakoi  w  Eddzie  i  w  piedniach  bo- 
hatyrskich  Norwegian,  DaAczyk6w  (Kampewiser)  wyo- 
braienie  o  przecbodzenia  dasz  napotyka  si^  z  rzadka,  i 
niestanowi  g}6wndj  zasady  religijn^j. 

W  przytoczonym  takie  poemacie  Anglo  -  Saxofiskiiii : 
Beowetfy  wyj^tym  przez  p.  Eichhoffa  z  Ozanama,  poe- 
made  zaslngaj^cym  na  obszerne  stadium,  nieznaehodz§ 
t6]  dzikiej  i  szorstkiej  oryginalnodci'  cechnj^c^j  ten  sta- 
roiytny  utwdr.  Przeklad  z  mi^kki^j  prozy  francuzkidj 
pozbawi}  go  reszty  charaktern.  Zestawmy  go  tylko  z  prze- 
Uadem  bliiszym  textn — jakat  r6J;nica! 

^Powstaje  dzielny  bohater,  a  przyslonion  tarczQ,  gro- 
imym  helmem  na  glowie,  caly  okryty  zbroj^,  idzie 
do  podno&a  skaly,  nfny  w  wlasn^j  odwadze."* 

Blii6j  texta  tak  brzmi: 

nZerwal  8i§  z  brzega  slawny  woj 

Z  Bzczytem,  pod  helmem,  w  zbroicy, 

Eu  skabm;  w  wlasn^  ufny  moc 

Sam  Btoi  za  si^ ;  ZIy  niestanie  tak  I  ^  i  t  d.  *) 


*')  Wyraienie  ul;:  Z^  nieutanie  tak!  MieSci  w  sobie  to  gf f bokie 


—    488    — 

Wspanii^  to  tustQp  td)  waiki  Beowolfii  ze'smokion 
nakredlony  szerokUm  poci%giem  pi6ra  z  o^ywion^  dm- 
matycznoiloi^ ;  z  preoyz}>J4  nawet  drobnyoh  szezegtidw, 
00  go  wiQo6)  do  homerycznych  opisdw  zbliia,  nii  do 
tward^j  dykeyi  skandjmawsld^j  Eddy. 

^atowaci  naleiy  te  ttnmaczka  podejmttj%ca  t^  praoQ 
robila  przekhidy  swoje  podhig  przeUadn  Eichhofia;  j6j 
poetyczny  talent  mdgiby  si;  byl  zbliiyi  do  text6Wy  gdy- 
by  si^  do  nich  by}  ndid. 

Przechodzi|C  do  Niemiee  znajdtfjemy  star^  pieM  o  Ln- 
dwikn^  lecz  pozbawionii  pierwotn^j  prostoty  w  thima^ 
Gzeniu,  niemni^  legend^  przytoczon^  w  ci^otoi  o  l^wi^- 
tym  Anno  arcybiskapie  koloiiskim ;  —  daI6j  id^  pieini 
Minnesingerdw  i  poetyczna  walka  na  Wartbargn,  w  kt6- 
r^j  paling  zwyci^ztwa  przeciw  Henrykowi  Ofterdingen 
odni68l  Wolfram  Eszenbach.  A  jednak  Henrykowi  Of- 
terdingen przypisnj^  utwdr  kt6rym  Bi$  pyszni  literatora 
niemiecka;  obadwaj  Szleglowie  przyzniyi|  mn  Nibelongi. 
Poemat  ten,  ogloszony  dopiero  przed  laty  kilkadziesi^t 
nie  jest  wszakie  poohodzenia  niemieokiego ;  albowiem 
w  starych  pie6niach  Eddy  zamyka  si$  ta  cida  histoiyja; 
tradycya  tylko  doznahi  znaczniejszych  odmian  przeno- 
sz^c  si§  ze  Skandynawii  do  Niemiee.  Byloby  ciekawe 
zadanie  zbada6,  eo  jest  ta  wlasnodci^  Niemo6Wy  a  oo 
SkandynawdWy  czyli  poprosta  por6wna6  oba  poemata. 
Szkoda  £e  p.  Eichhoff  niezadal  sobie  iAj  pracy.  3e±ie^ 
m6gl  rozebrai  osobno  Gudrun^^  a  osobno  Nibelnngi,  eze- 
mut  niezestawil  ich  z  sob^?  A  bytoby  ran  latwo  po- 
szlOy  gdy  jak  wiadomo,  Simrok  w  tym  przedmiocie  ogto- 
s&  dobrze  napisan^  i  nczon^  ksiii^sk;.  Natomiast  daleko 
lepi6jby  wypadlo  gdyby  wiele  rzeezy  niezn%jdowa}o  siQ 


poj^cie  moraine,  ie  tylko  osyste  samienie  ezyiii  prawdiiwie  m^jm. 
Ta  pi^knoi6  znikl'a  w  przekfadcie  fhuicaskim ,  a  nast^pnie  w  pol- 


—    489    — 

w  dziele  Eiohhoffii^  kt6re  w  ezftei,  i  to  bardzo  shtsznie 
opuszczone  zoBtaty  w  tiiimaczenia. 

Dla  nas  niepoiUediii  interes  mog^  mie6  w  iAj  kaiiitoe 
rozdzialy  napisane  przez  MaciejowskiegO;  labo  niewidz§ 
roznmn^j  przyczyny;  dlaczego  w  cidym  zakresie  t^  li- 
terataiy  dredniowieczD^ ,  mielibyiiiny  przodek  dawa6 
ast^pom  traktiy^oym  o  stowiaAfiki^  literatarz6;  bardzo 
jeszcze  niebogat^i ,  i  iiiewytrzymi\|%c£j  por6wnania  z  za- 
bytkami  Skandynaw6w,  BretondWy  Angl6w,  Nieino6w? 
B^kopifi  kr61odwor8ki ,  i  Wyprawa  Igora  —  to6  i  wszy- 
stkoy  CO  mote  si^  mierzy6  z  najstarszemi  pommkami 
innych  lad6w  pdboenych.  Ogiiy  pozcanie  wzajemnyoh 
stosank6w,  analogic  bliiisze  lab  dalsze,  wywody  obja- 
6niiy%ce  histoiyj^  plodami  umyslowemi ,  i  plody  umy- 
riowe  historyj(|,  to  zawsze  b^dzie  przewaia6,  i  przewa- 
iaA  poinnno  w  obrazie  literataiy  dredniowieczn^j  lnd6w 
pdfaiocDycb.  W  t^  mydli  skredlU  tei  i  Maciejowski  dzieje 
i  pidmiennictwo  Slowian  w  dredoicb  wiekach  d^u^c  nam, 
8zcz€)g61ni^j  w  wywodach  o  pocz^tkacb,  siedzibach;  prze- 
mianach  niektdiych  plemiou;  mianowicie  Swew6w,  po- 
ftrzeienia  b^d^ce  owocem  wlasnych  jego  badan.  Strona 
historyezna  znalazla  w  nim  bieglego  Uamacza.  Uwa^l- 
bym  wszakie  co  do  zestawienia  zabytk6w  pidmiennycfa 
rdinych  plemion  slowiafiskich ;  powt6rzenie  lylko  rzeczy 
dodii  znanych  i  zamkni^tych  w  nader  szczuplym  zakre- 
sie.  Kr6lodwor8ki  r^kopis  a  Gzechdw^  Igor  na  Busi,  to 
cidy  gmbBzy  materysd,  thimacz^y  zapewne  ducha  owych 
ezas6W;  z  tern  wszystkiem  niemog%cy  sig  obej66  bez 
innych  wskaz6wek,  coby  nam  mogly  ¥^a6nic  jeszcze 
pewne  zamglone  stoeinnki  i  powinowactwa  duchowe  do  in- 
nych lud6Wy  a  przytem  didy  zajrze6  w  ten  6wiat  wyo- 
hrBieii  jaki  cho6  ustqpid  mnsial  chrzedciatistwu ,  dhigO; 
ledwo  nie  do  dzid  pozostid  wiemym  pamiQci  gmino. 
Chc§  ta  m6wi6  o  tych  klechdach  i  bajkacK  wiemiej- 
szych  tradycyi  ni^  sama  pieAA,  a  tem  samem  odnosz^- 


-    440    — 

cyoh  si^  do  bardzo  dawnych  epok.  Jak  wiadomo,  wie- 
leby  si^  w  nich  znalazto  czas6w  poprzedzajqcych  Awit 
ohrzedeiaAstwa;  a  chociai  jak  Maciejowski  shisznie  in6- 
wi,  podania  te  i  klechdy  mocno  zostaly  popsute  przez 
pisz^cych  kroniki  po  tacinie ,  jednakowoi  zachowaty  si^ 
pewne  niestarte  rysy,  daj^ce  rozpozna6  ieh  pierwotny 
eharakter.  Szczegdlni^j  byioby  to  na  miejscn  w  rozdzia- 
le:  0  eymUzacyi  Polakow^  i  o  poezqtkaeA  ich  poezyi^ 
gdzie  miasto  takidj  cbarakterystyki ,  natrafiamy  na  pieM 
niemieck^  opiewaj^cq  zdarzenia  w  Polsce  pod  Bolesla- 
wem  Krzywoustym. —  Nieprzecz^  gdyby  w  jakim  starym 
kodexie  znalazta  si^  cho(^by  po  niemieekU;  piedA  z  tych 
czasdw,  a  piedfi  mali\j%ca  bobatyra  naszego,  lab  zdarze- 
nie  historyczne — dmialo  moglibyfimy  jq  policzy^  do  za- 
bytk6w  dcUle  zwi^zanych  z  pier^otn^  literature  pol8k% 
Lecz  przypadek  ten  niema  tu  miejsca.  Przytoezonft  pieAA 
w  oryginale  niemieckim  o  bojacb  Krzy woustego ,  jak  M. 
powiada  „  pochodz^ca  z  Pomorza  ^  —  niema  nic  a  nic 
za  Bob^  coby  przemawialo  2e  z  jedynastego  wieka  po- 
chodzi,  bo  ani  duch  j^j  nieodpowiada  epoce,  ani  zwroty 
mydli,  a  najmnidj  spos6b  pisania  i  JQzyk.  Jest  to  jakai 
zapewne  mistyfikaeya,  nawet  bez  wielkiego  wysiienia  do- 
konana;  bo  czytaj^c  t^  piei&6  zdaje  ci  si^,  s%dz%c  po 
sentymencie ,  4e  ktoS  j«i  napisa}  eo  8i§  wczytal  w  l&pie- 
wy  historyczne  Niemcewicza.  Dla  tego  niepomi^  sif 
zdziwilem  njrzawszy  ten  orygmal  niemiecki  obok  Eddy 
Beowolftw,  Nibelung6w  i  t.  A 

Jeieli  niedoszly  do  nas  historycznych  piedni  ulamki, 
siQga]%ce  pierwotnych  czasdw,  trudno  na  to  poradzii, 
nawet  narzekaniem  na  lacin^^  kt6ra  wyprzei^  miala  ki- 
ryUcQy  a  z  ni^  i  piedni  naszych  g^dlarzy  tym  charakte- 
rem  spisane  —  i  by<5  to  wszystko  mogto,  i  wierz^  4e 
bylo;  bo  pi^tno  jedn^j  epoki  wszystkim  8i$  Indom  n- 
dziela  w  sposdb  cz^sto  niedocieezony.  Miafy  inne  na- 
rody  swoich  Trubadur6w,  Minnezinger6w,  Barddw,  i  my 


—    441    — 

ieh  mieliimy;  w  to  wierzQ;  ale  nie  wien^  w  niemieekt 
(jrypnal  pieAni  z  Pomorza. 

W  rozdziale :  Rui  %  poezya  j^  najdawni^sza  spodzie- 
walidiDy  sif  czytad  krom  wyj^tkdw  z  Igora,  cod  obszer- 
ni^  0  tyeh  staroiytnyeh  poemataoh  pozbieranych  przez 
KirszQ  Danilowa  a  opi6W%j%cych  wyprawy  bobatyrdw 
Wtodzimierzowych.  Przyczynek  ten  do  obrazn  6wcze- 
80^  literatory  niezmiemie  bylby  na  mieJBcn,  t6m  wi^- 
o6j  i»  si;  nastr^czab  pi^kne  pole  do  por5wnawczych  uwag. 
Przeciei  w  tych  skazkach  pomimo  wszelkich  wielowie- 
cznycb  nalecudodei,  tak  wyrainie  odbya  si^  duch  zagi 
islandzki^j !  Te  Dnnaje ,  Popowieze^  Dymitry  znalaziyby 
moie  powinowatych  w  Sigfridach ,  Ginterach ,  Sigordacb. 

Podobniel^  w  rozdziale  podwigconym  Czecbom  wi^cej- 
by  siQ  dalo  powiedzie6  o  ich  literaturze.  Utwory  Toma- 
8za  z  Szczitna  i  Smila  z  Pardubic,  mianowicie  ostatnie- 
go:  ffawa  Rada  kt6ra  zajmnje  wcale  niepodlednie  miej- 
8ce  w  6redniowieczn6j  epopei  zwierz§c6j,  zashigiwaly 
n^  bliisze  om6wienie ,  tern  pilni^j ,  ie  te  rzeczy  male  84 
u  nas  znane.  W  14  i  15  wieku  Czesi  wybornie  w  bwo- 
im  ojczystym  j^zyku  pisali  y  podczas  kiedy  a  nas  pano- 
wala  tylko  iaeina. 

Moie  nieshisznie  wytaczam  spraw§  0  to,  czego  bra- 
kige  w  t^m  dziele ;  lecz  slysz^c  jui  od  dawna  zapowia- 
dany  po  dziennikach  przeUad  Eichho^a ,  a  nadewszy- 
stko  waine  dodaiki  p.  Maciejowskiego  0  literatarach 
slowiatiskich,  cieszylem  si^  na  owoce  jego  posznkiwati, 
na  nowe  pogl^y,  ciekawe  zestawienia  jedayeh  zabyt- 
k6w  z  drugiemi  —  wszakie  w  oczekiwaniu  mojem  krom 
bistorycznycb  kilkn  wskaz6wek  i  objailniei^  za  kt6re  a- 
ezonemu  m^^owi  podzi^kowad  naleiy,  nieznalazlem  ia- 
dnych  nowycb  studidw  —  chyba  6w  orygmal  pietoi 
przybyl^j  z  Pomorza....  Nieodbiera  to  jednak  wartodei 
tej  pracy,  kt6ra  w  niedostatkn  ksi^ek  0  literaturze  6re- 


—    443    — 

dniowieezn^  y  bardso  dobrze  mote  pnQrgotowai  eheqoe- 
go  si;  rzetelniej  ksztalci6  czytelnika* 

Jedlim  dotqd  zatrzymal  si$  nad  niekt6rymi  pnnktami 
i  wykazywal  w  nich  niedostatki  mog<i|ce  by6  zapefaiio- 
nymi  z  tatwodd%;  to  z  drogi^  strcmy  Dieprzyehodzilo 
mi  zetrzec  si;  czQsto  z  mylnim  zdaniem,  lab  fate^'- 
w^  wyobrateni^n  szczegdlni^j  w  ooenianiit  ptoddw 
pidinienny ch  7  z  ezego  £iehho£f  dod6  8zcz§dliwie  wyeJio- 
dzih  Niemog;  jednskie  poinin46  nwagi  wyrzeezon^ 
w  rozdziale  ^OIXVIII^  mbwiqcr^m  o  piedni  ladow6j  ^o- 
wian  w  stosnnku  do  memiecki^j ,  kt6ra  brzmi :  ^Tak 
zwane  ladowe  zachodnidj  Eoropy  piosnki;  84  ladowemi 
0  tyle  tylko  0  ile  od  rymopis6w  lab  wieszczdw  przeszly 
do  ludu ;  0  ile  si;  jak  mowimy,  spopalaryzowaly,  bizmia- 
ly  w  jego  astacb^  b;d%c  przy  odglosie  latni^  lab  tH 
la^no  powtarzane.  ^  —  Powy^j  zaA,  podniostezy  n^- 
wjiij  piebh  gmiami  slowiafisbi,  powiada,  ie  te  we- 
wn;trzne  j^j  przymioty  postawiwszy  J4  w  sprzecznoAd 
z  poezyq  reszty  Eoropy^  sprawily  te  nigdzie  procz  u  mu 
rUe  mogio  bye  Ivdowych  ptesm.  "• 

Takie  zaprzeczenie  przymiot6w  tworzenia  pieiSini  gmia- 
n^  ladom  zachodmm  a  przypisanie  icb  wyl%cznie  tylko 
Slowianom ,  pokazaje  te  szanowny  historyk  dotyka  rze- 
czy^  kt6r6j  dod<i  mote  nie  badal. 

Weimy  tylko  jedn^  Francy;  z  rozlicznemi  jSj  pro- 
wiacyonalizmami;  a  przekonad  si;  latwo,  ±e  tarn  pieAh 
krs^y  dwojaki6j  nataiy :  —  jedna  w  j;zyka  cywilizowa- 
nym;  robioaa  przez  takich  rymopisdw  lab  wieszczdw^ 
kt6ra  spopalaryzowawszy  si;,  obiega  z  ust  do  ast  — 
dniga  w  narzecza  prowiacyonalnym  (patois)  stworzona 
przez  pierwszego  lepszego  parobka  przy  winobrania  lab 
na  kiermasza  —  slowo  w  slowo  jak  a  Slowian.  Dla  te- 
go  nie  pomahi  zdziwilo  mi;  to  zaprzeczenie ,  kiedy  mi 
znane  84  bardzo  dobrze  piosnki  w  narzecza  LimazyAski^m, 
GaskoAski^m,     Pikardzki^m,    Bargandzkidm ,    Baskij- 


-    443    — 

skidm.  —  Przymioty  ich  w  pewnym  wzgl^dzie  bq  te  sa- 
me; CO  naszych  piosnek;  s^  i  rzewne^  i  rabaszne  i  fin- 
ste ,  i  hnlackie  ^  i  szydebne,  i  obrz^dowe^  a  nawet  w  bal- 
ladycznym  tonie.  —  Te  ostatnie  mogq  by6  spndcizn^  po 
Trawerach;  podobnie  jak  w  Bretanii  przedliczne  piedni 
opiewiy%ce  jak^A  dhi:^sz2|  przygod^  rycersk^  niezawo- 
dnie  dostaly  si;  do  gminn  za  podrednictwem  ich  bar- 
ddw  i  kloarkdw ....  jak  to  sami  czgsto  przypomina6  In- 
bi^;  chociai  ci  wldcz^cy  8i§  dpiewacy,  niczem  si;  pra- 
wie  nie  r6inili  od  gminn,  podobni  w  tern  do  naszycb 
nkraiAskich  lirnikOw,  Inb  serbskich  g^dlarzy.  Z  tego 
wzglQdn  o6mieli}bym  si;  ntrzymywa^i,  te  nasze  stare 
pie6ni  te,  o  ktdrych  p.  Maciejowski  powiada  2e  mogty 
byd  kirylicQ  pisane  i  dla  tego  zgingly  —  jeieli  tylko 
sUadane  byly  przez  g§61arzy  nprzywilejowanych ,  nie- 
zawodnie  przechowaly  si;  w  ndciech  gminn  i  kto  wie^ 
czy  niedatyby  si§  wydzielid  od  innych  zwyklych  plo- 
d6w  mnzy  sielskidj  —  ton  ich  powiedciowy,  epiczny  tak 
zwany  balladyczny  —  stanowi  tn  y^rainq  cech;.  — 

Czniem  si§  w  obowi^zku  wyst^i<^  przeciw  twierdze- 
nin  kt6re  nwai£^em  za  mylne,  ehociai  niby  pochlebia- 
j%ee  plemienn6j  dnmie  —  ale  mniejsza  o  ten  zaszczyt 
splywaj^y  z  piosneczki  gminnd),  byle  na  iywotniej- 
szych  i  drotozych  nieszwankowad  pami^tkach. 


LuCfYAN  SpSMIBiiSKI. 


REFORMY 


I  POUTTKA  EUBOPEJSKA. 


O'Donnell  czy  Espartero?..  Kwestya  rz^owa  w  Hi- 
szpanii  tak  postawiona  pierwszemi  wypadkami  w  Ma- 
drjciC;  obudzila  og61ne  w  Enropie  zaj§cie.  I  nie  dziw, 
bo  zawBze  rozprawa  o  si}§  wywohije  powszeohn^  nwag^^ 
i  ttomi  chwilowo  wszelkie  inne  uczacia.  Kiedy  idzie 
0  to  kto  mocniejszy,  ciekawodd  stawa  zawsze  w  pier- 
wszym  rz^dzie  widz6W;  obok  Di6j  a  racz6j  za  niq  do- 
piero  ch§6  niesienia  pomocy  rfabszemu,  a  na  trzeciem 
dopiero  mieJBca  pytanie:  przy  kim  shisznod6  i  prawo? 
Aby  si§  0  t6m  przekona6,  dofi6  wyjrzed  przez  okno, 
kiedy  dwdch  ladzi  bije  bIq  na  ulicy.  Natara  ludzka  nie 
zmienia  si§  ze  zmian^  sfery  wypadkdw,  ani  z  wysoko- 
6ci%  stnnowiska  z  jakiego  im  si§  przygl^dad  wypada. 

ZaJQcie  to  oskblo  niebawem.  O'Donnell  atrzyma}  si^ 
w  M&drycie.  Dalsze  wypadki  przekonaly  wkrdtce,  *e 
przedmiotem  waiki  nie  byla  wcale  przewaga  jednego 
lab  dragiego  ministra^  ani  nawet  prawd^  mdwi^c  prze- 


—    446    — 

waga  jednego  hib  dragiegb  stroBnictwa ;  ale  to  w  gnrn- 
de  rzeczy  chodzilo  o  przeprowadzenie  reform  spdlecznych 
w  kienmka  awaianym  przez  jednych  za  zbawienny, 
przez  innyefa  za  zgabny. 

I  dla  tegoi  to  miato  ostygrn^^  w  Europie  z^j^cie  dla 
Bprawy  hiszpaAski^j  ?  Czylii:  6w  wyraz  „  reformat*  owe 
godlo  czarodzi^skie ,  kt6re  w  r.  1848  tak  og61ny  mch 
wywollalo,  miido  jni  do  tyla  caly  8w6j  arok  w  opinii 
europejski^j  postradai ,  aby  ta  na  widok  zapas6w  gdzie 
idzie  0  reformy  odwraca6  sIq  mida?  Czy  reformy  joj; 
nie  obchodz^  8p6}ecznodci ,  Inb  t&i  czy  systemat  polity- 
czny  takowych  przypa8zcza<i  niedozwala? 

Przeciwnie ;  nigdy  moie  wi^c^j ,  pawet  we  wspomnia- 
nym  powy^^j  roku  nie  bylo  tyle  slychad  o  reformach 
CO  obecnie.  Przeprowadzsg^  reformy  na  najwi^ksza  i 
najmniejsz^  skal^:  polityczne  i  sp6}eczne,  handlowe  i 
przemyslowe ;  wszystko  si^  do  nicb  liczy.  Ea^dy  dekret 
i  postano wienie ;  zaklady  i  spekolacye;  koleje  ielazne  i 
telegrafy,  zgote  wszystko,  kaidy  mch;  kaidy  rzec  mo- 
2na  krok  rz^ddw  Uad^  na  karb  reform.  Wszystko  od- 
bywa  si9  pod  t^m  hastem.  Gywilizacya  podana  jako 
gl6wny  kieronek  dzisiejsz^j  sp6tecznodci ;  sklada  si^  z  sa- 
mych  reform.  Wojna  prowadzona  byla  w  tym  dacha, 
aby  w  Torcyi  astalid  reformy ;  w  tymto  dacha  zawarty 
i  pok6j  paryzki. 

Systemat  polity czny  earopejski  dzisiejszy,  nietylko  wigc 
nie  przeszkadza  reformom,  ale  przeciwnie  sprzyja  im 
niezaprzeczenie.  Oparty  na  idei  paiistwa  wymaga-nawet 
reform  r6wnie  radykalnych,  moie  nawet  og6lniejszych 
aniieli  teoiye  niektdrych  socyalist6w.  Jeden  tylko  kla- 
dzie  im  waranek,  to  jest:  zgodno6£  z  ide^  kt6ra  jest 
jego  podstaw^  Reformy  S4  przeto  konieczne,  widzimy 
wi^c  ie  same  rz^y  przeprowadzsy^  je  administracyjnie. 
Reformy  spdleczne  id^  z  g6ry  a  nie  z  dohi ,  w  kienmka 
naprz6d  wytkniytym  i  obracbowanym ,  o  ile  nast^pstwa 


—    446    — 

reform  sp^eeznydi  obrachowai  8i$  dadz%.  Port^pig^e 
w  jednym  kierunkQ,  przybierajii  rozmaite  barwy,  nty- 
waJ4  rozlicznych  spt^yn^  wystfpnjti  w  imieoia  cywili- 
zacyi ,  dobrego  byta ,  bogactwa  krajowego,  kredyta ,  ale 
w  koAeu  zlewajii  si§  zawsze  w  idei  paAfltwa  jakby 
w  ogniskn,  dodaj%c  j6j  ci^e  nowych  si)  i  2ywiol6w. 

Dowod6w  na  to  znajdzie  kaidy  podostatkiem ,  kto- 
kolwiek  z  tego  stanowiska  ^wr6ci^  zechoe  awag^  na 
politykf  wewnftrznii  i  gewn^lTAiin  mocarstw  enropej- 
Bkich ,  nie  tyiko  tendniejszq  ale  nawet  chwilowii.  Wbzq- 
dzie  tgrzy  on  paAstwa  na  drodze  reform  y  dobrowohiych 
lab  koniecznyeh,  przedsi^wzi^tycb  z  wtasnego  pop^dn 
lab  okolicznoddami  naloionych.  Wszysikie  prawie  kwe- 
stye  politycznO;  tradnoAci,  spoiy  kt6re  w  tij  chwili  za- 
tmdniiy^  dyplomacy§,  opieraj^  sif  na  rrformach  i%da- 
nych ,  obiecanych  lab  wymaganych.  Maly  przegl%d  w  tSj 
mierze  posbiiy  za  skazdwk§  i  objadni  powyisze  za- 
lo^enie. 

0  polityce  francazkiij  m6wi<i  zdaje  8i$  zbytecjnem. 
Prancya  przewodniczyla  zawsze  reformom.  Bonaparte 
przej^l  byl  cal^  spadcizn^  rewolacyi  francazki^J  ^  a  Napo- 
leon ni  wzi%l  spaAcizn^  cesarstwa  i  doda)  reformy  ja- 
kich  rok  1848  po  nim  wymaga6  8i$  zdawal.  D^ienia 
ka  r6wnodci  zaspokoil  centralizacy%  jaki6j  jeszcze  Fran- 
cya  nie  miata.  Wybory  powszechne  wydoby)  z  wi9z6w 
teoryiy  wprowadzil  na  pole  praktyki,  lecz  je  norganizo- 
wal  i  zrobil  narz§dziem  pafistwa.  Nie  staral  on  si^  by- 
najmni^j  powstrzyma6  owego  pn^a  sp6}eezno6ci  kn 
stowarzyszeniom  y  pr^da  tak  gwahownego,  te  wywr6eil 
jednym  zamacbem  monarcbi^  Ladwika  FHipa^  ale  da- 
j^c  ma  nowy  popfd,  nowy  takte  nada}  mn  kienmek. 
Urz^dzil  stowarzyszenia  na  olbrzymiq  skal;,  leez  na 
drodze  spekalaeyi  i  przemysh.  Bankiety  kt6re  monar- 
chia  lipcowa  zakazad  cheiala  dozwolone  b%  za  eesar- 
stwa;  ale  tylko  kapitidy  zasiadad  w  nicb  mog^;  wpra- 


—    447    — 

I 

wdsie  i  najmniej^se  przypuflaoxone  t^  do  tidziala  w  bie- 
siadzie^  ale  xawsze  tylko  kapitcdy.  Rnofa  tend  stowa- 
rayszeniami  wywolany  <^i0ra  d^  na  kredycte^  a  kre- 
dyt  obshigaje  patetwo.  Jak^e  ogromnych  reform,  i  jak 
wiele,  takowych  potrzeba  bylo  na  dokonanie  tego  wszy- 
stkiego  w  przeoi%ga  lat  kilku !  To  tet  niema  prawie  2a- 
dnego  dekreta  eesarskiego ,  kt6iyby  nie  mii^  na  oeln 
jaki^j  reformy,  nie  kazal  si^  takow^j  domyMad ,  nie  m^- 
zal  si^  do  jakow^j  Inb  nie  by}  j6j  nznpe}nieniem.  Ka- 
Ida  mowa  cesarska  jest  niemal  reform^  w  polityce  we- 
wnQtrzn6j ;  Inb  zapowiedci^  refonny  w  polityce  zewn§- 
trzn^j  y  i  z  tego  tedt  powodn  tak  ogromny  zawsze  w  En- 
ropie  zna^dige  rozgios. 

W  Anglii  widzielidmy  tak:^e  cz§sto  refonny,  widzieli- 
tmj  ich  kilka  nawet  w  ostatnich  trzydziestn  latach,  i 
to  wainych,  ale  nigdy  na  tak^  skalQ  i  w  takim  kie-. 
ronkn ,  jak  ta  kt6ra  siQ  obeoiie  gotnje.  M^dre  reformy 
byly  cech^  trwaloAci  konstytncyi  angielskidj,  przodko- 
wanie  w  nich  zashigii  arystokracyi,  a  omiarkowanie 
'w  ^daniach  chlubq  narodn  angielskiego.  Beforma  tak 
zwana  adinmistraoyjna ,  kt6ra  w  ostatnich  latach  nieraz 
nad  interesami  wojny  w  parlamencie  g6rf  brala,  dla 
kt6r6j,  aby  tylko  wykaza6  j6j  potrzeb§,  dzienniki  czq- 
Btokro6  poAwiQcaly  i  honor  krajn  i  slaw^  wojska,  inne 
ma  calkiem  od  reform  poprzednich  znamiona,  inne  te£ 
calkiem  mnsialaby  mie(^  nastQpstwa,  gdyby  do  skntkn 
pizysi^a.  Eiedy  tamte  jakkolwiek  nader  waine,  |akoto 
przyJQcie  katolikdw  do  parlamentn,  reforma  zboiowa, 
byly  zawBze  jednak  tylko  wyj^tkiem,  poprawk^  lab 
dop^ieniem  konstytucyi  angielski^ ,  albo  zadod6  nczy- 
nieniem  rzeczywistemn  intetesowi  An^ ,  reforma  admi- 
nistracyjna  nderza  wprost  na  konstytucyi,  tak  if.  poj^d 
tradno ,  jakby  si^  takowa  obok  ni^j  08ta<S  mogla.  Eaedy 
w  innych  reformaeh  aiyatokraeya  po  doBtateczn^m  zgl^- 
bienk  o^uoii  publican^  brala  zawaze  inicyatyw^  oho6by 


nawet  na  swoj^  niekorzyM,  ta  nezjmi  tego  nie  moto^ 
bo  w  raformie  admimstrocjja^  widzi  8wi|  zgab$  i  ko- 
nieczny  wraz  z  koii8tytacy%- npadek.  Broni  sif  wi^c  ta 
wiekowa  instytacya  praewidaj%c  nast^pstwa,  a  stronni- 
cy  reformy  na  widok  t6j  obrony  obmyilaj^  inny  spo- 
sdb  na  j6j  przeprowadzenie.  Badykalidci  wzmacniiu^ 
koron§  aby  oslabi6  aiystokracyf  ^  powstiy^  na  j6j  pny- 
wileje,  i  aby  dojd6  do  celn  poJiwi$caji|  self  government 
dla  centralizacyi.  Nie  mali|  znajdnj^  pomoc  w  pray- 
mierzacb  przez  Anglis)  zawartych;  wyjnagaj^  od  rz%dii 
aby  wszQdzie  popiend  reformy  nibyto  liberalne,  ale 
w  gmncie  centralizaeyjue,  a  tak  wszelkie  ich  osilowa- 
nia  w  polityce  wewnQtrzn^j  i  zewn^trzn^j  id^  na  ko- 
rzydd  idei  paAstwa. 

Reformy  jakie  Aostrya  w  przeci^gu  ostatnich  lat  oAmia 
dokonala;  s^  tak  widoczne^  post^py  jakie  uczynila  we 
WBzystkich  gal^ziaeb  przemyshi,  handln,  zaklad6w  km- 
dytowycb  s^  tak  aderz2g%ce7  ie  gdy  Franeya  w  blii- 
Bzyeb  podezas  sprawy  Wschodnidj  z  Aastry^  zost^^e 
8t68mikach;  rozpatrzed  si^  w  nich  wi^kszq  miala  spo- 
sobno6<i;  spostrzeienia  te  napi^tnowane  byly  najwyiszem 
zadziwieniem.  Zdawad  sif  mogto  czytaj%c  dzienniki  fran- 
enzkie  ±e  jakied  nowe  zrobiono  odkrycie.  Rzneily  sif 
ka  Austryi  spekol^cye^  podpieszyly  obce  kapitaly.  Po- 
mimo  rozsqdndj  tamy  przez  rz^d  stawiandj,  wywi^ziU 
8i9  rach  ogromny  w  dziedzinie  kredyta  i  przedsi^wzi^i. 
Obok  wewn§trznych  reform ;  przymierza  z  Franeya  i  An- 
glic i  sprawa  Wschodnia  sprawily,  2e  i  polityka  ze- 
wnQtrzna  Austryi  wybitniejsz^  ni^  pierw6j  w  tym  kie- 
ranku  przybrala  barw^.  Dowodzi  tego  kwestya  bie^ea 
o  reformy  w  Neapolu  i  sta&owisko  jakie  w  nidj  zaji^ 
gabinet  wiedeAski. 

Wszakie  co  si§  tyczy  ogdlndj  d^teoAci  do  reform^ 
nqlepszym  moie  przyUadem  jest  Rosya.  Reformy  wy- 
daj^  si^  w  t6j  chwili  tak  nieodzown^  w  polityce  ko- 


—    449    — 

niecznoiei^y  ie  labo  iadna  jeszcze  w  tern  pa&stwie  nte- 
nast^pUa,  do66  jest  wymienid  Rosy^  dla  wi^ksz^j  cz^dci 
Europy,  aby  natychmiast  odpowiedziano  wyrazem  refor- 
my.  Zgon  cesarza  Mikolaja  odbU  8i§  w  cat^j  Europie 
wyrazem :  reformy.  Gesarz  Aleksaoder  od  wst^pienia  na 
tron  ttosobi}  nadziej;  reformy.  Od  pierwszego  manifestu 
oczekiwano  zmiany:  na  kongresie  paryzkim  Rosya  za- 
siadala^  z  aureol^  przewidywanych  reform ;  od  chwili 
wydania  drugiego  manifestn  nikt  ju2  o  takowych  nie 
w%tpi}.  W  kaidym  kroku  MoDarchy  rosyjskiego  cheiano 
Qpatrzy6  speJnieDie  tych  powszeehnych  d%dtnodci.  Roz- 
czarowania  dot^d  na  nic  siQ  nie  przydaly.  Reformy 
w  Rosyi  s%  ci%gle  na  porz^dku  dziennym;  sq  przedmio- 
tem  ci%g}ych  rozpraw  dziennikarskich ,  a  nieraz  cieka- 
wych  dyskuflyj. 

Do  najciekawszych  poIiczy6  moina  t$  jak^  niedawno 
odbyly  dwa  dzienniki;  kt^rycb  sympatyom  dla  Rosyi 
zaprzeczyc  nie  moina^  kt6re  uchodz^  nawet  oba  za  or- 
gana  rosyjskie:  Gaieta  Nowopruska  tak  zwana  Kreuzzei- 
twig  i  belgijski  Le  Nord,  GNly  dw6ch  si^  k}6ci  korzy- 
sta6  mo^e  trzeci;  m6wi  bajeczka  Fedra^  jako  sens  mo- 
rainy.  Nie  od  rzeczy  wi^c  mote  b^dzie  idqc  za  bsgecz- 
k%,  przytoczyii  artykul  z  Le  Nord  reasnmuj^cy  t$  roz- 
prawQ  aby  korzy66  w  nauk^  zamieni6.  Ow6t  artykul 
ten  bez  najmniejszd)  zmiany  brzmi  jak  nast^puje: 

Gazeta  Nowopmska  w  numerze  z  3go  sierpnia  ogtasza 
korespondencyii  datowan^  przez  ni^  z  Petersburga ,  kt6- 
r^j  d^tnodi^  podnied6  obowiazani  jesteAmy.  Sprawo- 
zdanie  to  tak  si§  zaczyna: 

Nadsieje  DMsyeh  libert^'dw—  a  Boga  najlepidj  wiadomo  eiy  tru- 
dno  o  egsempUrie  tego  ciekawego  rodcaju  ludii  aad  brsesami  Ne- 
wy  —  nie  oatygly  jeszcae  nawet  po  iiauce  Jak|  odebrafy  w  Warazawie. 
Wofano  i;dy  Cesars  cwiedaaf  Polsk^,  \k  oczekiwai^  wypada  reform 
polity  eanyeh  radykalnyoh,  ie  tarn  (to  Jest  wWarsaawie)  ogfoaiOBo 
aoataB|  wielkie  UMMdy^  wedltaf  kt6ryoh  pnelmdowany  ma  \y6  no- 

29 


—    450    — 

DHiycb  obietnic,  ale  ozekano  naproxno.  Dzisiig  £nowa  powt^naja 
se  to  CO  Bie  nie  sial'o  w  Warszawie,  sianie  sie  aiezawodnie  w  Mo- 
skwie  i  sprawi  tein  gloSniejsze  wraicnie.  Korespondent  wasz  nie 
wierzy  t^j  przepowiedni,  tak  Jak  nie  wie^zyf  pierwsz^j. 

Tnidno  poj^6  jaki  interes  skbni6  m6gl  dziennik  o 
kt6rego  sympatyach  dla  Bosyi  pow^piewa^  nie  motes, 
do  podniesienia  t^j  kwestyi  ^  kwestyi  w  t&j  chwili  przy- 
najmni^j  niewczesuej.  S^dzimy  przeto  ie  autor  t6j  ko- 
respondencyi  wstgpem  powyiszym  chcial  niejako  przy- 
st^pi6  do  przedmiotu,  aby  nast^pnjace  zamieilcic  oce- 
nienie  poloienia  rzeczy: 

Rosya  nie  move  zmienio  swego  gygtemata  rz^owego  bez  wywa- 
fania  straeiznych  niebezpieozeristiir  dla  swego  bytu;  og64f  naradi 
nieehce  zmiany  systematu,  bo  uznaje  oczywisto^d  tego  aiebezpie- 
czeilistwa.  Nowa  era  w  Rosyi  b^dzic  raog?a  ulepszyc  wiele  rzeczy. 
zmicnid,  zn\e^6,  odnowic  niektore,  nfgdy  atoli  aie  bedzie  w  staaie 
zerwa<^  ztipe-fnie  z  tradycy^\  z  obeenym  stanem  pa^stwa.  Gdyby 
panowanie  cesarza  Miko?aja  zamkaelo  Bie  hyto  wpo6r6d  tego  nro- 
ka  ie  po^ga  roayjska  jest  niezwyeiezon^ ,  gdyby  jego  nast^pea  nie 
by4f  odebra4f  dziedzictwa  pe-fnego  c\cisir6\v  i  niebezpieczei&etw,  omk 
ieby  wtedy,  na  wzor  tego  co  si^  dziafo  przy  innych  zmianach  pa- 
nowania*  mozna  byfo  poniySIec  o  ust^pieniach  liib  oktrojowaniu  re- 
form przeohodze^cych  nawct  granice  polityki  prawdziVie  zacho- 
wawcz^j. 

Kt6t  to  w  Rosyi  i^da  lub  iyczy  sobie  zmiany  syste- 
matu  rz^owego?  Lecz  co  si§  tyczy  reiorm  stOsownych 
do  poskromienia  oaduiyC;  ^zrostu  bogaotwa,  dobrego 
bytu  materj^alnego  i  moralnego  w  ki^Ju,  to  rzecz  cS- 
kiem  inna.  Cesarz  Aleksander  pierwszy  ^^da  takowych 
i  chce  takowych;  piekny  jego  manifest  dostatecznie  te- 
go dowodzi.  Czyi  rz^  nie  moie  by6  zachowawczyni 
chyba  pod  warnnkiem  aby  nie  w  kraju  nie  ulepaza}? 
I  gdziei  to  korespondent  Gazety  N(mo]}rmki^  upatrzyl 
ow^  sakceey^  pelni^  niebezpieczei^stw  do  kt6r^j  powo- 
lany  by!  Cesai'z  Aleksander?  Jakimze  zreszt^  przypad- 
kiem,  dziennik  kt6remu  rzeczywistej  wartodei  odiudwid 
nie  moina^  zdohU  pomieieic  w  dwoch  wienzacb  ty\» 


—    461    — 

sprzecEQodei  ?  Powiada  »te  nowa  era  b^dzto  mogto  qIa* 
peqr6  wiele  meezy^  zmieuic,  zaied^^^  odnowid  i  t.  d."", 
a  dal6|  /^aprseeza  cesairawi  Aleksandrowi  moinoAci 
noktrojowa&ia  reform'';  iii6wi  o  potedze  niezwyci^ioo^ 
rosyjski^j  za  eesarza  Mikotaja,  a  nieeo  dal^j  obwinia 
Rosy^  nO  dumne  marzenia  nad  sw^  wy^zojici^  woj- 
skow^"". 

Atttor  artykuiu  widocznie  jest  w  niepewnodci,  Die  wi^ 
dobrze  oo  powiedziec  mo'Ae  i  powinien;  wydaje  ai^  ja- 
koby  mysl  jego  wahala  si^  mi^dzy  przeszlo^ci^  ku  kt6- 
r6j  ma  sympatye  a  tGmimejBzoAds^  dia  ktor^j  ich  niema. 
Wszakte  nieco  dal^j,  zamiary  jego  objawiaj%  8i§  bardzo 
jasno : 

Inni  |»«nnj^ey,  dodnje  on,  przessli  owi|  sskol'^  prEeoiwBo^ci  ilo- 
piero  po  kilku  iaUoh  p^nowania.  Ale  Cetarm  Aieksander  mwfto? 
prmebyc  ts  froby  %ara%  9a  fierw9%im  na  iron  tDSi^fiemiem ,  tf 
iakowe  do9u>imdc»enia  9^dmajq  pr^evemoso, 

Podkredlamy  fen  ostatni  okres ,  albowiem  mydl  w  oim 
wyraiona  wydaje  nam  8i§  bye  r6wnie  podst§pn^  jak 
bezzasadn^.  Nieprzec3:ymy  ie  eesarz  Aleksander  mia} 
do  przebyda  pr6by  wst^puji^c  na  tron;  lecz  pr6by  te, 
jadckolwiek  mogly  by6  twaiMle  w  chwili  w  kt6r6j  je  niebo 
zsytolo,  pozofitawiajil  wraienia  kt6ryeh  doiwiadozyd  nie 
kaidemn  pannj^oemu  jest  dane.  Wzmaeniaj%  one  i  a- 
pi^kszaj^  cale  panowanie.  Cesarz  Aleksauder  wst$pQJ%Q 
na  tron,  mial  szcz^icie  widzie6  ca)y  nar6d  rosjrjski  ci- 
sntjcy  si^  okolo  siebie,  aby  walezy6  i  znosi^  to,  eo  on 
sam  ZQOsil  i  o  eo  sam  walezyl.  W  tym  (^cislym  zwi^skn, 
w  t6m  mroczystte  zetkni^eii^  si^ ,  dosza  pannj%eego  zl|i}a 
si^  z  dusz^  eidego  swego  ladn  ^  dla  jednego  i  drngiego 
wypad}a  zt^d  zobop6Ina  sympatya,  zaufanie  bez  granic 
i  przywi^zanie  trwalsze  nad  wszelkie  przeciwnoitei. 

Lecz  nie  do66  na  t^m  Gazecie  Nowopruskie/.  Cii^gnie 
ona  dal6j  swq  krytyk^ ,  i  gani  Itmalida  rosyjakiego  za  to 
£e  ten  dziennik  ,,powtarza  z  znpefai^  swobodq  krytyki 
^  jakie  eobie  nawzajem  {H'zesylajq  jeneratowie  rossyjsey 
^co  do  dziatafi  podczas  ostatni^j  wojny  i  cytuje  na- 
zwiska  tych  jeneraldw,  ktdrzy  oglosili  w  tym  dzienni- 
kn  artyknly  tyczfjce  bitwy  nad  Alm^  w  kt6r6j  czynny 
wzi^li  udeiaL   I  cbt  w  Mm  wszyBtkiem  dziwnego?  Za- 

29* 


—    462    — 

rzucano  dot^  rz^dowi  roB^skieinu  it  obawia  siQ  nsly- 
8ze6  prawdQ  i  falszuje  history^.  Dzisiaj  przeciwnie, 
rzi^d  ten  sznka  prawdy^  i  to  ma  maj^  za  zbrodni^?  bo 
Gazeta  Noijoopruska  sama  pierwsza  ntrzymnje^  ie  Inwa- 
lid  Rosyjski  ^redagowapy  przez  nrz^dnikdw  z  wydziidn 
^wojny,  Diebyiby  oglosU  dyskusyi  nad  tak  waiD^  kwe- 
^gty^,  gdyby  do  tego  niebyl  od  cesarza  apowatoionym.'' 
W  bitwie  oad  Alm%  popetoiono  U^dy,  kti^re  pozwolily 
gprzymierzeticom  po8t^pi6  w  gl^b  kr^u.  Rosyanie  pier- 
wsi  nznali  te  b)$dy;  opinia  publiczna  w  kraja  mocnego 
deznala  z  tego  powodn  wzraszenia^  i  przez  to  sa- 
mo  wielkie  zaJQcie  obndzily  w  Rosyi  opowiadania  r6- 
inych  zdarzeA  zaszlych  w  tym  wielkim  dramacie  wo* 
jennym.  Rz^d  aby  zaspokoid  t^  sluszn^  ciekawo&6  pa- 
blicznodci,  zostawii  wolne  pole  dyskasyom^  aby  si; 
prawda  przebita  a  b}§dy  przeszlodci  poslu:fcyly  za  na- 
uk§  na  przyszIoSd.  C6t  prostszegO;  c62  m^drszego?  Ale 
Gazeta  Nowopruska  uie  jest  tego  zdania;  wyszydza  ona 
w  ten  spos6b  y,ow4  wojn§  na  pi6ra  stoczon^  coram  po- 
y^pulo  z  powodu  wojny  rzeczy wist6j : " 

Ze  sCaroia  si^  opinij,  pisse  ona,  wytryska  prawda.  DaliMg  la- 
czynamy  jui  widzte6  jasno,  tak  jaano,  ie  ai  ooiy  bol^  Jeili  tak 
dalf^j  potrwa,  —  a  m6wi^  jui  o  nowych  brossaraoh  w  tym  wuaym 
pnedmiooie  —  to  nasca  prasa  pomimo  braka  wolnoici ,  oposaiy  aas 
nier6wnie  prfdadj  aniieli  praaa  aaohodoia,  prawdziw^  history^  t^j 
pamiftn^j  kampanii. 

Prsyjdiie  csas,  i^dcie  ija  skolei  bed^  m6ff  opisad  warn  owe  pa- 
Bino  naszyoh  aiesscz^^d,  Dieporosumieri ,  okoliccnoici  fatalnyeh  kt4- 
re  Bi^  na  oas  spiknj^y.  Zamienam  sobie  atoli  pracowad  %Ay  ma- 
teryaly  iuape4^ni^  i  b^d^  je  iniaf  pod  r^k^.  Zbieraniem  tyoh  mate- 
ryafdw,  ci)nnie  sif  s^jm^J^  wapdTpraeownioy  intoaiida. 

No  i  c64  z  tego?  dowodzii  to  czego  innego  jak  tyl- 
ko,  ie  korespondent  zostaj^cy  w  bl^dzie ,  bo  nieehcemy 
w^tpid  o  czystodci  zamiar6w  kt6re  go  w  przedsi$wzi$- 
cin  o2ywia6  b^d^,  zabierze  si^  wtedy  do  pracy  z  po- 
moc^  materya}6w  ktdrych  mu  przynsymnidj  tym  razem 
sama  Rosya  dostarczy?  Moie  by6  spokojnym  ±e  sif 
wtedy  nie  pomyli,  tak  jak  si$  royli  teraz  i  oo.do  fa* 
kt6w  i  CO  do  prawdziwego  ducha  jaki  w  Rosyi  waxy* 
Btkich  oiywia^  tak  dobrze  nardd  jak  panqjfeego. 


-    453    — 

Nie  b^iemy  poszukiwa^  w  jakim  celu  Gazeta  Nowo- 
pruska  oglosita  t^  korespondencyf;  lecz  o6wiadezy6  siq 
nie  wahamy  ie  opinio  w  ni^j  wyraione  sa  faJszywe  a 
d^no6£  do  poialowania.  Gazeta  N&iwpruska  jest  bez- 
w^tpienia  dziennikiem  zaslngnj^cym  na  szacunek ,  i  po- 
waiamy  j^  \&t  wielce,  ale  zarazem  jest  ona  organem 
stronnictwa,  z  czego  wypada,  2e  w  ocenieniach  j^j  la- 
dzi  irzeczy  kt6re  j6j  mnidj  s^  znane,  przebijaj^  siQ  o- 
bawy  do  jakich  slasznie  zapewnie  wzgl^dem  swego  kra- 
ju  sif  poczuwa.  Zdaje  nam  si^  jednakowoi,  ^e  dzien- 
nik  ten  doszedlby  do  wypadkow  nierdwnie  pewniejszych 
i  korzystniejszych  dla  sprawy  porz^dku  i  pokojU;  gdy- 
by  zamiast  lama<J  sobie  glow^  nad  sposobami  straszenia 
rz^d^w  przez  stawianie  im  przed  oozy  apior6w,  ktdre 
w  Rosyi  przynajmni^j  8%  tylko  widmami,  wskazywal 
im  przeciwnie  bl^dy,  kt6re  przez  nich  popehiione;  mo- 
g^  sprowadzii  te  niebezpieczeilistwa;  jak  niemni^j  drod- 
ki  za  pomocQ  ktdiyeh  moina  je  uprzedzi<i  lub  od- 
wnicii. 

Szkoda  zaprawd^  2e  Le  Nard  niecheial  ,,posziikiwa6" 
jaki  eel  mogla  mie6  Kreuzzeitung  w  zamieszczeniu  ow^j 
korespondencyi ,  ktdr^  jak  siq  zlodliwie  wyraia  ^dato- 
wata  z  Petersbnrga^.  Przez  szczere  odkryeie  owego  u- 
krytego  zamiara  8w6j  koleianki ,  dziennik  belgijski  by}- 
by  sobie  oszez§dzil  slabych  roznmowaA  i  wyjadnil  kwe- 
sty%  Slabem  roznmowaniem  wydaj^  si^  hjt  oskarienia 
Gazety  Nowoprvaki^  o  sprzeczno6i&  w  jednym  i  tym  sa- 
mym  artykole.  Brakn  loieznoAci  zarzncai  j^j  nie  moina; 
pr^dz^j  grzeszy  ona  zbyteczn^  w  polityce,  a  zwlaszcza 
w  swych  widokach  polilycznycb  konsekwency^.  Niema 
w  tern  sprzecznodci  2adn6j ,  gdy  m6wi  ie  „Ro8ya  syste- 
matn  rz%dowego  zmieni^i  nie  moie^,  a  dal6j  ^ie  moie  ta  i 
owdzie  nlepszad  i  zmienia<i^  Kreuzzeittmg  wie  dobrze,  ie 
zmian  istofnych  czyli  reform  niepodobnadokonai  bez  zmia- 
ny  systematu,  i  moina  byi  w  t6m  jej  zdania.  Ogloszenia 
bardzo  ograniczon6j  amnestyi ,  przyzwolenia  na  obsadze- 
nie  kilka  biskapstw  oddawna  osieroeialych ,  apowaini§- 


—    454    — 

• 

nia  do  budowania  jedii^j  lab  dnigi^j  kolei  ielazn^^  to 
jeszcze  nie  8%  reformy  w  oczacb  berliftskiego  dziennika, 
jakkolwiek  za  takie  one  dzisiaj  powszechnie  nchodz^^ 
i  jako  takie  zapewne  zadawalniaj^  U  Nord  chocia^  u- 
trzymuje  on  ^  ie  kwestya  o  nicb  jest  ^niewczesna.''  Ho- 
inaby  si^  zapytac:  czemu?  skoro  tak^  mapewnoAc^  ie 
Rosya  w  reformach  post^powad  zamierza. 

R6wiiie4  slabem  rozumowaniem  wydaje  si§  ze  stro- 
ny  belgijsko-rosyjskiego  organu  owe  zaprzeczenie  posta- 
wione  w  obec  twierdzenia  Gazeiy  Nowopruskie)  ^ie  dzie- 
dzictwo  odebrane  przez  cesarza  Alexandra  pefaie  jest 
ci§iar6w  i  niebezpieczeiistv?^  kt6re  ntradniaj%  refonny; 
ie  „prdby  przebjrte  za  pierwszem  na  tron  wst^pieniem 
obudzaj^  przezornoSii.**  Kreuzzeitung  gI§boko  jest  wta- 
jemniczona  w  wewngtrzne  sprawy  roayjskie,  i  wierzyc 
j6j  moina  gdy  m6wi  o  tradno^ciacb  jakie  nowy  pann- 
j%cy  miat  do  zwalczenia  i  wra^eniach  jakie  one  na  amy- 
die  jego  sprawily.  Wiadomo  zreszt^  powszechnie^  ^  nie 
WBzystkie  umysly  w  Rosyi  byiy  za  prowadzeniem  woj- 
ny^  tak  jak  nie  wszyscy  moie  iyczyli  sobie  zawareia 
pokojn.  I  tego  prawda  dowodzid  nie  potrzeba,  ie  nar 
rdd  rosyjski  wytrw^dy  jest  w  przeciwnoiSiciach  i  broni 
sw6j  ziemi  m^inie  i  z  podwi^niem.  Ale  w  t6)  chwili 
nie  0  to  ta  chodzi,  wie  o  t^m  dobrze  La  Nordy  a  odt 
przeciw  twierdzenia  Gazety  Notnapruski^' pnyUczst?  Oto 
ie  ^cesarz  Aleksander  widzial  nar6d  cisn%oy  si^  okolo 
siebie  aby  walczyi  i  znosii  to  eo  on  sam  znosit  i  o  eo  sun 
walezy};*"  it  sti^  ^teisly  wywiqzal  si$  zvn^ek  mi^y  pa- 
naj%cyni  a  ladem^ ;  i  wnosi  ie  ^podobne  pr6by  wzmacniajq 
i  npifkszaj^  eale  panowanie.^  By6  to  moie^  ale  to  pewna, 
ie  nardd  rosxjski  |ai  przez  cesarza  Mikolaja  do  obrony 
kraja  by}  powolany  i  stawil  si^  jak  to  zawsze  cxyni ; 
ie  w  rozprawie  z  Gazety  Nowopmakiqj  idzie  o  nast^- 
stwa  a  nie  o  sam^  woja$,  o  politykf  a  nie   o  acss- 


—    455    — 

cia.  Frazesy  pompatyczne  niczego  nie  dowQdz%^  a  do- 
wod6w  IjC  Nord  nie  dostarcza. 

Ow62  tych  i  tym  podobnych  rozumowan  bez  iadiii^j 
donioslosci,  bylby  unikn^l  dziennik  belgijski  gdyby  nie 
cofaj^  si^  przed  ^poszukiwaniami''  ocenil  by!  jak  nale- 
i;alo>  stauowisko  swego  przeciwnika^  a  niedotkn^l  go 
tylko  mimochodem.  Kreuzzeittmg  ma  niezaprzecznie  syra- 
patye  dla  Rosyi  ale  jest  przedewszystkiem  organem 
stronnictwa  krzyiowego.  Polityka  j^j  jest  zawsze  pro- 
ska,  ale  w  widokach  tego  stronnictwa.  Utrzymuje  ona 
8tron§  Kosyi ,  ale  Bosyi  taki^j  jaki<y  stronnictwo  to  po- 
trzebuje^  aby  si§  na  ni6j  opierac  moglo;  przeciwne  re- 
formom  w  Prosiecb  nie  chce  aby  nawet  przypnszczac 
ino:^na,  ^e  w  Rosyi  bgd^  takowe.  Dla  t^o  tei  ntrzy- 
muje  bezwzgl^dnie  ^te  nikt  w  Bosyi  niechee  zmiany  sy- 
stematu,  ^  to  wedlog  niej  znaczy  jedno  co  to  nikt  w  Ro- 
syi niechee  reform.  Uwagi  j6j  przeto  jakkolwiek  z  wie- 
In  miar  trafne,  trac^i  na  wa:^nodci  o  iyle,  tQ  nie  pisze 
ona  o  Rosyi  Jakq  jest  ale  jakq  chce  zeby  byla  ^  iA  nie 
m6wi  0  Rosyi  w  ducbu  rosyjskim,  ale  w  ducliu  stron- 
nictwa proskiego.  Lc  A'lf?;'^  atoli  wyswiecaj^c  ow%  slab% 
strong  Gaiety  Nowopruskiej  wystawial  si§  na  odpowiedz^ 
^e  i  jego  zdania  o  Rosyi  nie  s^  rosyjskie  w  prawdzi- 
w^m  znaczeniu ,  2c  s^  niemi  mo^c  mni^j  jeszcze,  ani 
zeU  zdania  jego  przeciwniczki.  Przeznac^eniem  belgij- 
skiego  dziennika  jest  przedstawiac  Rosyg  ij6j  polity  kg, 
nie  tak^  jaks^  jest  w  istocie  ale  tak^  jak^  chce  bye  na 
zachodzie  przedstawian^.  Uznaniu  t^j  potrzeby  przez 
Rosyg  zawdzigcza  Le  Nard  swe  istnienie.  Zach6d  spo- 
dziawa  sif  reform  po  Rosyi ,  interesem  jdj  jest  aby  ra- 
cbowano  na  spelnienie  tego  oczekiwania;  Gazeta  Noioo- 
prtiaka  artykulem  swoim  oslabiala  te  nadzieje^  bo  jako 
organ  rosyjski,  wielkiego  uiywa  na  Zachodzie  wzigcia; 
U  Nord  przeto  wyst%pi6  musial  ex  officio  —  wyst^pil  jak 
m6g}.    Ale  ani  jeden  ani  drugi  z  tych  dziennik6w  nie 


—    466    — 

przemawial  o  reformach  w  Rosyi  w  dacha  rosyjskim, 
ani  tej;  z  przekonania.  Byla  to  politjrka  ros^jska  na 
zachodniem  poln  i  wedtng  widokdw  stronnictwa  krzy- 
iowego. 

Z  tego  przetOy  te  Gazeia  Nowopruska  niechce  aby 
w  Rosyi  byly  reformy,  a  Le  Nard  stara  %\%  aby  wie- 
rzono  to  takowe  s^  i  jeszcze  wi^ksze  b^dq,  niewypada 
wnosid  aby  rz^d  rosy)  ski  nie  mial  zamiaru  pewnyeh 
zmian  zaprowadzid.  Dowodem  tego  najlepszym  wlailnie 
Inwalid  Rosgfski.  W  poBt^powanm  tego  dziennika  apa- 
tnge  KreuzzeUtmg  symptomat  zamierzonych  refona,  i 
shisziiie  J4  dra^ni  wolnoftc  udzielona  wyj^tkowo  tema 
pismn  do  przedstawiania  bl^ddw  popelnionycfa  w  osta- 
tnidj  kampanii  i  doznanych  niedostatkdW;  kt6rym  nadal 
zaradzii  naleiy.  Bt^dy  te  i  niedostatki  na  jaw  wykryte 
przekonad  maji^  nardd  rosyjski  o  potrzebie  reform,  ra> 
czAj  nii  8}u2y6  za  nank^  w  przysztoAci  jak  pisze  Le 
Nard;  przygotowa6  go  do  znoszenia  nowych  ci$tar6w — 
bo  reformy  nawet  korzystne  w  nast^pstwach  bez  po- 
wi^kszenia  chwilowego  podatk6w  nie  obejd^  si^  —  ra- 
czdj  anitoli  slniyd  za  materyal  do  prawdziwdj  historyi. 
KreuzzeUung  nderzaj^c  na  ow2|  polityk^  rz%da  rosyj- 
skiegO;  wa2y  na  szali  korzydci  jakie  paAstwo  z  pne- 
czawanych  przez  ni^  reform  odnieid  moie,  ze  szkod% 
kt6ra  dla  niego  wyniknie  przez  oslabienie  a  lada  wiaiy, 
te  Rosy  a  jest  niezwyci^ion^  a  wladza  meomyln%.  Wier* 
na  swoim  zasadom,  szkody  nierdwnie  wi^ksze  j6j  n^ 
wydaJ4  nit  korzyici. 

Lecz  b%d£  co  b^d^,  Rosya  podobno  nie  zdola  ani- 
kn^  nast^pstWy  jakie  ze  sprawy  wschodnidj  i  z  odby- 
t6j  wojny  dla  ni6j  wypadajq.  Porwana  pr^em  polityki 
dzisiejezdj ,  zmnszona  b^dzie  p6jd6  w  kierunkn  tak  zwa- 
nym  cywUizacyjnym  i  pr§dzdj  czy  p6£nidj  przed8iQWzi%6 
reformy.  S^  one  dla  nidj  nieodzowne,  prawie  konieczne, 
nby  8tani|6  na  r6wni  z  innemi  paAstwami,    l^i^  mi^  ta 


—    457    — 

mowy  0  takieh  reformach,  kt6reby  odraza  zmienily  ay- 
stemat  rzi|da,  Inbo  niektdre  z  tych  nawet  jakie  Le  Sard 
przytoczyl^  jak  naprzyUad  reforma  w  administracyi  czyli 
wykorzenienie  wiekowych  nadniyd,  niedi^by  si^  bez 
zmiany  systemata  przeprowadzi6,  a  przeprowadzone  ma- 
siatyby  w  kotica  do  tego  przy  wiedd  rezultata ;  —  ale  o 
takieh  jakich  wymaga  udzial  w  og^lnym  ruehu  eoro- 
pejskim.  Bosya  nie  moie  pozostai  obc^  refonnom  wy- 
maganym  przez  dueha  przed6i9wzi§<&,  spekulacyi^  prze- 
mysla,  handlu;  jakich  i^da  naplyw  obcych  kapitaldw, 
koleje  telazne;  telegrafy;  slowem  zezwolid  b^dzie  tnu- 
siaia  na  reforroy  aby  nie  8traci6  stanowiska  przewaine* 
go  w  systemacie  potitycznym  dzisiejszyni;  w  kt6ryin  ka- 
idemn  paAstwn  wszystkie  te  :fcywio}y  za  narz^dzia  slni^. 
Skoro  za6  raz  wst^pi  na  drogg  reform^  nikt  powiedzie6 
nie  zdola  gdzie  sif  zatrzyma. 

Zresztq,  w  przypuszczeniu  nawet  najznpefaiiejszego 
W8tr§ta  do  reform  w  narodzie  rosyjskim,  o  cz6m  nie  ma 
iadndj  pewnodci;  w  przypaszczenia  nawet  opom  ze 
strony  rz^du;  naco  ]*6wnie2  tmdno  znale:fed  dowodu,  sy- 
stemat  polityki  enropejskidj  sUonilby  w  koAcu  BosyQ  do 
zaprowadzenia  pewnyeh  zmian  odpowiednich  ogdln^j 
harmonii  migdzy  panstwami.  Nie  dowodzii  tego  naeiska 
owe  oczekiwanie  przez  cal^  prawie  Europe  reform 
w  paAstwie  rosyjskiem?  nie  dowodzii  tego  ostatni  ma- 
nifest cesarski  zapowiadaj^cy  niejako  ziszczenie  tych 
ogdlnych  nadziei?  Czemai  organ  rosyjski  na  Zachodzie 
tak  energicznie  za  reformami  obstaje?... 

Nikt  zapewne  pos^dzid  nie  zechce  aby  w  tych  wyra- 
zach  miedcid  si§  miaia  mydl  jakowa  o  interwencyi  in- 
nycb  paAstw  Inb  nawet  o  jakimkolwiek  przymnsie.  Osta- 
tni kongres  pa^tw  odbyty'W  Pary^u  zast^pi)  o  ile  sif 
zd%|e  interwencyi  w  dzisiejszym  systemacie,  wsp61no- 
dci^  zasad  i  solidarnodciq  interesdw.  W  imieniu  t^  za- 
sady  i%d%|4  dzii  patotwa  jedne  od  dmgich  reform,  kt6- 


—    468    — 

re  VLwadui^  za  potrxebne^  czyli  kt6re  «ziiaj%  bye  inte- 
resem  europejskim.  Wszystkie  mni^j  wi^c^j  sprawy  po- 
lityezne  w  tej  chwili  na  tern  tocz^  si^  poln. 

Pomin^^  prawie  przychodzi  Tarey^,  bo  tu  sfera  reform 
2s%danyeb  tak  ogromna,  ie  doUaday  rozbidr  dow6J  wy- 
magalby  rcKSprawy.  Dotkn^  tylko  nale^y  t£j  okoliczno- 
dci,  ie  wszystkie  refonay  i^daoe  wychodzi^  maj^  od 
Sahana;  ie  najwi^kszy  nacisk  doznajf^  reformy  kt6re 
Turcy^  w  paftstwo  zamieniii  maj^.  Tarcya  organizi^je 
w  Stambale  iandarmery;  na  wz6r  franeazki^j  ^  i  ja£  jeal 
blizkq  nkoAczenia  dziela,  gdy  tymezasem  wykonooanie 
katUkumajonu  jeszcze  nie  rozpocz^te. 

Zajfcie  Grecyi  przez  wojska  sprzymierzone ,  ci^le 
trwaj^ce  pomimo  nawet  nrz^dowego  doniesienia  w  Mo- 
nitorze  grecktm^  i,e  bandy  rozb6jnicze  zapehiie  zniesione 
zostaly,  pomimo  uroezystego  odwiadezenia  tamecznego 
rz^da  te  dcisl%  zacbowa  neutralnodc,  i  spokojnod6  knga 
utrzyma,  ka^  si;  domy61a<iy  te  i  t<a  sprawa  zalety  od 
pewnycb  reform,  kt6rych  paustwa  zachodnie  od  rx%da 
greckiego  oczekiy^  Skoro  wszystkie  te  zar^czenia  me 
8%  doBtateczne  dla  gabinetdw  zachodnich,  jakiejie  inn^j 
domaga<Sby  si^  mogly  rgkojmi,  chyba  reform  przepro- 
wadzonycb  przez  rz%d  grecki  w  tym  kierunka,  iiby 
przythimi)  dacha  tradycyi  si^aj^cego.  zbyt  daleko^ 
powdciqgn%l  d^inodci  wy8t§piij%ce  zbyt  Amialo,  okiel- 
zna}  namiflnodci  naduiiywajc^ce  wobio6ci  oaobist^j  do- 
tyehczasowemi  ttstawami  zapewnion^j  na  zaspokojenie 
wiekow^j  nienawiiei  lub  zemsty.  Zmient^  nie  moiiia  po- 
loienia  jeograficznego ,  ani  pami^tek  historyeznych ,  ani 
nawet  ebarakteru  narodowego^  ale  wymagac  moins^  od 
rz^u  J  aby  trttdnodci  zt^d  wyply waj^e  nsnwat  lub  ptzy- 
najmni^j  miarkowal  za  pomoca  6rodk6w  jakieh  ma  do- 
stareza  dzisiejsza  polityka  paAstw  oparta  na  centraliza- 
oyi  i  cywilizacyi. 

Wyrainm  nter6wnie  jeszose  0W4  strong  wymaganych 


—    468    — 

przez  rz^dy  reform  przedstawia  biei%ca  sprawa  neapo- 
litaAska.  Tu  jni  zdawai  by  ciq  mogio,  ie  reform j  to 
alfa  i  omega  calego  zadania,  ie  w  reformach  cala  kwe- 
stya  wloska  si^  miei^ci.  W  imienin  reform  postawila  j^ 
Franeya  na  kongresie  paryzkim.  Beformy  we  Wtoszech 
aznano  bye  earopejskim  interesem;  a  lubo  niezgodzono 
819  jakich  i  od  kogo  i^dad  wypadnie  ^  wszy stkie  nawet 
te  ktore  proponowala  Sardynia^  byly  w  duchn  patistwa 
i  eentralizacyi.  Nie  wiadomo  r6wmet  jakich  reform  ^- 
daji|  dzid  od  kr6la  Neapolitaiiskiego  mocarAtwa  zaeho^ 
dnie  wraz  z  Anstry^,  ale  pewnym  by 6  mo2;na  ie  nie 
w  imiym  kierunka.  Tradnoby  nawet  bylo  POJ46  ap6r 
krdla  Ferdynanda  gdyby  nie  ta  nwaga,  ±e  monarcha 
Obojga  Syoylii  ma  mote  przekonanie^  it  wi^c^j  straei 
wladza  jego  w  oezach  ladn  przez  ustiiptenie  parein 
obeych  mocarstw^  ani^li  zyska  paAstwo  na  reformach 
wzmacniaj%cych  nawet  jego  podstaw^. 

Lccz  nie  tylko  sprawy  europejskie  do  polityki  ze- 
wDftrzn^j  nsAet^eej  ale  wszystkie  nawet  prawie  we- 
wn^trzne  w  pafistwach  spory  na  t6j  obrac^|%  si§  osi^ 
to  jest  te  wsz§dzie  prawie  idzie  o'reformy.  I  tak  w  Da- 
n(ii^  lUkdano  now^  konstytney^^  Uberalniefsz^  nier^wnie 
od  dawniejsz6j,  ak  w  kierunka  centralizacyjnym.  Dzia- 
la)%e  w  duchu  pafistwa  rz%d  rozcii|ga  )q  do  swych  po- 
siadlodci  niemieckich.  Szlezwik  i  Holsztyn  upienoq  si^ 
pny  wyfa|cznotei  prowincyonalndj ,  niecbc^  V^7)^  ^^~ 
ski^j  reformy,  jakkolwiek  'W  oessacb  rz^dn  dutakiego 
wielkie  im  ona  roknje  korzyfcri.  W  Niemczecb  co  ckwila 
g^oAno  wystQpnje  kweslya  0  reformie  Bandestagn,  0  po- 
w^kszenin  Kczby  fortec  zwinzkowyeh,  gdy  tymezasem 
po  ftchn  i  zwolna  wielka  dokonywa  sif  reforma.  Goraz 
wi^^j  zlewajq  biq  male  ksifstwa  od^iclne  niemieckie, 
ktdrych  tyle  zmedyatyzowanycb  od  czasu  Napoleona  I; 
eoraz  bardzi^j  sknpt^jq  i  ms^  919  Hiemcy  to  reform^ 
ceh%^  to  monetara^.   Da^oU  own  centraKzacyjna  jest 


—    460    — 

bardzo  widoczna,  i  bjlaby  jeszcze  nierdwnie  bardzi^j 
aderzaj%c4y  gdyby  si;  mogla  rozpo6ciera6  bez  obawy 
jak^  zawsze  w  mnieJBzych  pafistwacb  niemieckich  wznie- 
c%J4  Aastrya  i  Prasy,  jako  mocarstwa  piervrszego  rzQ- 
da,  zostaj%ee  w  ci^glym  aatagonizmie  na  polo  przewagi 
w  Niemczecb. 

Niepodobna  przechodzid  szczeg6}owo  i  rozpisywa6  si; 
obszernie  nad  wszelkiemi  zmianami  politycznemi ,  socy- 
alnemi  i  administracyjnemi  jakie  dzisiaj  8^  w  biega 
w  systemacie  pa^stw  enropejskich.  Wreszeie  nie  ma  tego 
potrzeby.  To  co  si;  powiedziido ,  ai  nadto  podobno  wy- 
starcza  na  ndowodnienie,  ie  reformy  staly  siq  po  prosta 
jedn^  z  form  administracyjnych ,  ie  przeto  s^  rzecz^ 
rz%d6w  a  nie  rz^dzonych ,  ktdrzy  w  nich  maj^  [mni^j 
wi§cdj  ale  zawsze  bierae  stanowisko;  ie  przeprowadza- 
ne  bywaj^  w  jednym  dacha  to  jest  w  dacha  idei  paA- 
stwa,  i  w  jednym  kiernnka  to  jest  centralizacyjnym. 

Hiszpania  czyni  w  tA]  mierze  wyj^tek,  a  w  obecn6j 
chwili  mote  jedyny.  Nie  dia  tego  aby  reformy  t%dane 
i  popierane  przez  czQ6(i  cztonk6w  gabineta,  a  ktorym 
oparl  si;  0'  Donnell  i  tym  oporem  wypadki  ostatnie  jak 
niemni6j  zmian;  w  rz%dzie  wywolal,  nie  mialy  prowa- 
dzid  w  koAca  do  centralizacy i ,  ale  gldwnie  dIa  tego,  te 
i%dania  reform  szly  z  dda ,  ie  inicyaty wq  w  nich  bnJy 
stronnictwa. 

Ci  ktdrzy  w  post$powania  O'Donnella  zamach  sta- 
na  apatiywaliy  przypominaj^cy  zamachy  stana  kt6re 
w  XQjstym  wieka  nad  rewolacyami  tiyamf  odniosly, 
i  s^zili  te  reformy  w  Hiszpanii  pdjd^  potem  t^  sam^ 
drog^  CO  gdzieindzi^j ,  omylili  si§  bardzo.  Spai&cili  z  oka 
waj^^n^  okoliczno66  ie  Hiszpania  nie  jest  bynajmni^  do 
takiego  wypadka  przygotowan^.  Centralizacyi  od  razn 
zaprowadzid  si;  nie  da:  przygotowa6  ja  masi  despotyzm 
lab  rewolacya.  Hiszpania  nie  przeszla  ani  przez  pier- 
WSZ6  ani  przez  dragie.    Nie  znala  despotyzma  ktdiyby 


—    461    — 

J4  byl  przeprowadzi)  przez  polilykf  kardynata  BieheUea 
lub  Lttdwika  XIV,  ktdryby  byl  j6j  Granddw  w  dworza* 
d6w  zamienil ;  nie  miala  rewolncyi  kt6raby  byla  zniosla 
wszelkie  nataralne  w  kraju  przewagi,  zniszczyla  wszel- 
kie  przywileje  i  Bwobody  w  imienia  niepodobn^j  r6- 
wnodci.  Hiszpania  miaJa  tylko  wojn§  cywihii|  —  ale  ji^ 
prowadzita  za  pomoc^  jant  i  pronucyainient6w.  Prze- 
cbowa}a  swobody  prowincyonalne,  konstytucy^  nie  pi- 
san^  ale  tradycyoDaln^ ,  opart^  na  wiekowycb  instytu- 
cyach,  przechowi^a  zasad^  wi^ksz^j  wlasnodci  i  przy- 
wi%zane  konieeznie  do  ni6j  przywileje.  Wszystkie  te 
dwietne  resztki  wielki^j  przeszlodci  84  jeszeze  dosyi 
siloe  aby  si^  nag}6j  centralizacyi  oprze6  zdolaty. 

Zdaje  siQ  atoli,  ie  Hiszpania  wladnie  teraz  przez  ta- 
k^  przechodzi  rewolacyf;  lecz  nie  jest  to  dzidem  tak 
szybkiem  aby  je  kilka  zaburzefr  i  zmian  ministeryalnych 
dokonad  mialo.  Rozczlonkowai  na  jednostki  nar6d  taki 
jak  Hiszpai&Bki  to  zadanie  lat  wielu ,  a  wtedy  dopiero 
centralizacya  przyjmie  siq  ze  skatkiem.  Lecz  dot^d  sa- 
mo  istnienie  stronnictw  i  ich  przewaga  jest  dowodem, 
ie  grant  nie  doprawny;  nie  ma  przeto  zbytni^j  imialo- 
Sci  w  twierdzeniu,  ie  dzid  gwaHowne  rz^u  w  tym  lie- 
runka  usiiowania  doprowadzilyby  tylko  do  anarchii  a 
nie  do  porzqdka  i  spokojnodci.  Bz^d  wszakie  hiszpaA- 
ski  nie  podobno  na  czekaniu  nie  straci,  bo  stronnictwa 
domagaJQce  si^  reform  zapomnii^  o  ile  wnosici  moina 
z  dw6eh  lat  abieglycfa,  0  ow6j  prawdzie  ktdr^  de  Mai- 
stre  tak  po  prosta  wyrazil:  „4e  reformy  te  tylko  s^ 
^trwidemi  i  uiyteeznemi,  kt6re  si§  odbywaj^  pomalu  i 
^bez  haiasu,  jakby  same  z  siebie,  bo  temi  tylko  rozum 
„a  nie  namiQtno66  kieruje.^ 

I  rzeczywiScie ;  przypatny^c  si§  sprawom  wewn§- 
trznym  Hiszpanii,  przyzna6  trzeba  ie  maj^  cechQ  tylko 
rewolucyjn^,  burz^c^,  ie  toruj^  dopiero  drog^  nowemu 
systematowi,  ktdry  j^  pol^zy  z  systematem  og6hi]rm 


—    462    — 

paAstvr.  Bkapttiia  dzisui}  jeszoee  nie  nakiy  do  niego, 
nie  jest  pa^stwem  i  iadn^j  te±  roli  w  polityce  nie  od- 
grywa.  Dla  tego  to  powiedzianem  byk>  na  pocz^tka  ie 
zaj^ie  og6liie  wypadkami  hiszpauskiemi  wywolane  u- 
stab,  gkoro  bIq  dowiedzianO;  i±  si§  marszatek  O'DooneU, 
utrzyma).  Walka  os6b  mogia.  zajmowa6  opini^  publicsnii 
reformy  faiszpaitokie  8%  dla  ni^j  oboj^tQe,  bo  nie  mog% 
byi  w  tym  kieranku,  kt6ryby  je  w  enropejski  interes 
zamienial.  Nie  ma  dot^  mi^dzy  Europe  a.Hiszpaniil 
soiidarnoAci  interesdw,  bo  niema  w8p61noAci  zasad.  W  dzi- 
siejszij  -sp6}eczDodci  te  tylko  reformy  maj%  watno^  i 
znaczenie,  a  w  polityce  te  tylko  ada6  si^  nawet  iiiog% 
kt6re  sq  oparte  na  t^j  podstawie.  Inne  naleiq  do  dzie- 
dziny  teoryi:  za  takie  przynajmni6j  przez  wi§k8zo&£  o- 
pinii  publiczn^j  w  Earopie  s^  nwaj»ne. 


Maurycy  Maktn. 


IIIIIEI. 


Krakow  w  sierpniu. 

Nie.btaha  to  rzeez  usposobienie ,  w  jaki^m  si^  znaj- 
dujc  pisz^cy,  kiedy  z  pi6rem  za  uchem  zasiada  przy 
5toliku,  by — jak  to  po  tylekro6  powt^rzono —  „przele- 
wa6  my6li  swoje  na  papier*.  Gdyby  wszakie  w  t6j 
„Kroiiice"  o  swoje  tylko  szlo  mydli,  wtedy  czytelnik 
zmuszony  bylby  przyj^  to  wszystko  co  8i§  tylko  pi- 
szqcemu  przez  glowQ  przesnulo,  czyby  to  bylo  tak  in%- 
dre  jak  systemat  filozoficzny  lub  tak  glnpie  jak  ksi^ika 
osobiscie  nielabionego  antora,  czy  wesoie  jak  pnstota 
tnlodo6ci  Inb  smatne  jak  j^j  wspomnienie,  czy  doweipne 
jak  odpowied^  niepowiedziana  lecz  p6toi6j  opowiadana 
albo  nudne  jak  sens  moralny  —  wszystko  to  byioby  tc- 
mu  dozwolone,  kto  z  g6ry  zapowiedzial^  te  swoje 
my6H  przelewa6  b^dzie  na  papier. 

Inna  rzecz  wszak^e  kiedy  przycbodzi  zdawad  spraw§ 
nie  z  wtasnych  swoich  myili ,  lecz  z  tego  co  otacza  pi- 
sz^cego  w  jakow^j  dan^j  chwili.  Usihije  on  si§  wtedy 
wydobyc  z  pod  wplywu  wlasnych  swoich  sto8iink6w, 
pragnie  8i§  otrz%8niic  z  wraieti,  Ae  tak  powiem,  pry- 
watnych,  zapomniec  o  sobie,  a  czb6,  my^le6  i  pojmo- 
wac  za  drugich,  przemienii  si§  w  zwierciadlo  dagero- 
typUy  wkt6remby  dwiat  zewn^trzny  odbyiy%c  siQ  odda- 


—    464    — 

wal  pot^m  na  t6j  dwiartce  papiera  wiemii  cbociai  ztnnUg- 
szoQil  kopi^  swoj^.  Daremne  te  jednak  wszystkie  nai- 
lowania!  Wt6m  co  sig  pisze  o  dmgich^  jest  zawBze 
posmak  tego  co  8i§  samemu  zakosztowalo.  Chcie<S  ezy 
niechcie<S,  chwilowe  nsposobienie  pisz^eego,  dobiy  lab 
zty  humor  jego,  charakter,  temperament,  stan  nawel 
zdrowia  wplywaj^  mimowoli  na  spos^bprzedstawianity 
przeciskad  siQ  b^d^  pomi^dzy  vrierszami ,  zdradza6  w  ka- 
idym  toku  mowy,  w  kaidym  cbo6by  najzr^zni^j  i  na}- 
Bztuczni^j  zbndowan^m  okresie  Bo  Hi  inacz^j  zapatnye 
sif  na  dwiat  i  ocenia  go  zdrofi^  a  inacz^j  cbory,  iaa- 
cz6j  zn6w  glodny  a  syty,  trzeiwy  a  p^any,  bogaty  a 
nbogi ,  mtody  a  stary,  itp.  A  c6t  do  tego  czytelnikowi, 
jakiego  nsposobienia  jest  pisz^cy,  skoro  nie  wymaga  nic 
pf6cz  prawdy?  Tymczasem-  w  skutka  tych  rdtnych  wta- 
dciwo6ci  jeden  i  ten  sam  przedmiot  z  jedn6j  nawet  i  tij 
sam^j  strony  ogI%dany,  inacz6j  przed8tawia6  sif  b^dsie. 

Gklyby  t$  r6d^norodno§d  pogl%da  sprowadziii  do  dw6eb 
przyn%jmni^j  OBtatecznodci :  pessymizmu  i  optymizmn, 
toby  jui  latwi^j  bylo  zdefiniowa6  rzeez  kaidi|  dvmstron- 
nie.  Staroiytni  uosobili  jui  te  dwa  przeciwieftstwa  w  po- 
staciach  Hilaryta  i  Demokryta,  z  kt6rych  jeden  nad 
wszystki^m  obfite  Izy  ronil,  a  drug!  drwil  aobie  ze 
wBzyfltkiego.  Ale  dla  dzisiejszyeh  potrzeb  te  dwie  defi- 
nicye  nie  wystarczaj^;  to  co  nie  jest  czam6m  nie  ko- 
niecznie  mnsi  by6  jeszcze  bial^m,  i  przeciwnie. 

Ot6i  nsposobienie  piszqcego  nie  mal^j  jest  wagi ,  bo 
od  usposobienia  tego  zaleiy  koloryt  calego  obraao. 
Z  niego  biq  naprz6d  asprawiedliwi<J  potrzeba. 

Aieby  oceni6  naleiycie  moje  nsposobienie ,  nie  po- 
przestatem  na  teisl^m  zastanowieniu  si^  nad  sob^,  lecz 
zawezwalem  rady  g}§bokiego  badacza  i  psy^ologa  i 
poddatem  si§  jego  obserwacyom. 

—  Jested  zdr6w. —  rzekl  do  mnie,  wzi^wszy  mi^  za 
pals  i  oshichawszy  mi$  stetoskopem '—  masz  sity  do  pin- 
cy  fizyczn6j  i  umysJowdj ,  potrafisz  zniei<i  tmdy  jean6j 
i  drngi^j;  lecz  dhigie  pr6Jinow.anie  i  ospaloi^  u^bito  df 
leniwym  i  gnu&nym  i  odebralo  ufno6<&  w  zdolnodci  dane 
ci  od  natury.  Naleiy  ci  si$  j%6  co  iywo  pracy,  bo  ina- 
cz6j  nadmiar  sit  niezu^ytyeh  sprowadzi  cn