Zoltán Demeter – z wizytą u tokajskiej legendy

Udostępnij ten post

Wizyta u Zoltana Demetera kończyła naszą zeszłoroczną wyprawę do Tokaju, i to właśnie na niej chciałbym zakończyć opowieść o tej niezwykłej sierpniowej przygodzie . Odwiedziny Zoltána Demetera niosły ze sobą największy ciężar gatunkowy, zarówno za sprawą klasy jego win, jak i charakteru samego winiarza. Zapewne więc dlatego potrzebowaliśmy więcej czasu, by sobie ją przetrawić i dobrze przeanalizować.

Przykład sukcesu

Patrząc na wielu tokajskich winiarzy, którzy usilnie walczą o rozpoznawalność swoich win, Zoltán Demeter wyprzedza ich o lata świetlne. Jego wina są znane nie tylko na Węgrzech, ale robią karierę na całym świecie. Dość wspomnieć, że podczas naszej wizyty pakował właśnie paletę aszú, która miała niedługo wyruszyć do Chin.

Jak doszedł do statusu gwiazdy? Banałem byłoby przyznać, że ciężką pracą, ale tak właśnie jest. Zoltán jest bowiem punktowo skupiony na nieustającej poprawie jakości swoich win i co ważne, większość tych prac wykonuje własnoręcznie. Gdy przyjechaliśmy do niego, powitał nas w kaloszach i t-shircie i z klasą przeprosił, że nie ma dla nas czasu, bo porządkuje właśnie część winiarni. Zaproponował w zamian, że degustację poprowadzi jego żona Anett.

Nie musieliśmy jednak długo czekać, bo w końcu i tak usiadł z nami i przegadał dobre trzy (interesujące) godziny. 

Mimo że zarówno wyrobiona przez niego marka, jak i możliwości finansowe (zwłaszcza słodkie wina Zoltána sięgają już poziomów niedostępnych dla zwykłych śmiertelników), pozwoliłyby na znaczne zwiększenie areału upraw, posiada on „zaledwie” 7,5 ha winnic. Jak sam podkreśla, wszystko to ma sens, bo chce doglądać tego osobiście. To podejście niezwykle podobne do tego, o którym opowiadała nam rodzina Loewen. Z drugiej strony to niemal przeciwieństwo ścieżki, którą obrała druga z gwiazd Tokaju, István Szepy. Rodzina Szepsych posiada dzisiaj bodajże dziesięć razy więcej winnic od Zoltána. Chyba nie musimy Wam tłumaczyć, które podejście jest nam znacznie bliższe… 

Orędownik jakości

Zoltán to również niestrudzony orędownik tezy, że tylko nieustanna poprawa jakościowa tokajskich win może przynieść sukces regionowi. Rzucona nieopatrznie uwaga na temat jego nieobecności podczas festiwalu Bor, mámor Bénye wywołała (zupełnie przez nas niezamierzony) kilkunastominutowy wykład na temat sytuacji winnej w Tokaju. I trzeba przyznać, że Zoltan w swoich osądach jest konsekwentny i bezkompromisowy.

Przede wszystkim jest przeciwnikiem powstałych w regionie przetwórni, które zostały wybudowane przez miejscowe władze lokalne i w których mniejsi winiarze (nieposiadający odpowiedniego sprzętu) mogą winifikować swoje winogrona, czy nawet dojrzewać wina. Jego zdaniem doprowadza to do tego, że takie wino jest pozbawione indywidualnego rysu, staje się produktem przemysłowym. 

Z tego samego punktu widzenia ma też krytyczne zdanie na temat wielu win musujących, które zdobywają coraz większą popularność w Tokaju, a których część również powstaje w tych przetwórniach. Zoltán był pierwszym winiarzem w całych Węgrzech, który już wiele lat temu postawił na musiaki i obecnie jego butelki są wzorcem metra dla innych. Z tego powodu został on też wybrany przez węgierskie władze winiarskie do przygotowania listy wymogów jakościowych tokajskich win musujących. Opublikowane jesienią, wzorowane na szampańskich, ale też dość restrykcyjne wymogi spowodowały spory szum w lokalnym środowisku. Ich implementacja wymusiłaby bowiem deklasację wielu etykiet. Ostatecznie Zoltán, który jak wspominaliśmy, jeśli chodzi o dążenie do jakości jest absolutnie pryncypialny, zrezygnował z członkostwa w organie, który miał ustalać te zasady.

Nauczyciel i przewodnik

Wizyta u Zoltána to nie tylko możliwość degustacji jego świetnych win, ale też wysłuchania naprawdę solidnego wykładu na temat Tokaju i powstających tutaj win. Winiarz docenia zainteresowanie i wiedzę słuchających. Tym sposobem zamiast szybkiego spotkania spędziliśmy u niego ponad trzy godziny.

Wina Zoltána z uwagi na ich sławę i niewielką ilość produkowanych butelek nie są łatwo dostępne, zaś ceny słodkich pozycji są jednymi z najwyższych w regionie. Tym niemniej wytrawne etykiety można dalej kupić za przyzwoite pieniądze, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich świetną jakość. Jeszcze jedna podpowiedź – zwykle jego wina kategorii szamorodni są na poziomie aszú, a kosztują znacznie mniej.

W Polsce niektóre etykiety znajdziecie w ofercie Rafa Wino.

Spróbowane wina

Zoltán Demeter Pezsgó Rose Brut 2020

Rozpoczęliśmy od wina musującego w różowej wersji, gdzie 95% furminta (z działek na winnicach Újhegy i Kakas) zostało uzupełnione o 5% caberneta franc (z Kakasa). Dojrzewanie na osadzie trwało 10 miesięcy, dégorgement odbył się w listopadzie 2021 roku, a poziom cukru to 2,5 g. W aromacie jest niezwykle świeże, pachnące wiśniami i porzeczkami. W ustach również wyraźnie owocowe, tutaj przede wszystkim malinowe i wiśniowe, ale w posmaku wychodzi więcej jabłek i cytryn. Rześkie, soczyste, o wyraźnej mineralności i lekko kredowym posmaku. Bardzo dobre (90/100).

Zoltán Demeter Tokaj 2019

To podstawowe, wytrawne wino Zoltána stanowi miks furminta oraz hárslevelű pochodzących z różnych działek w gminach Mád i Rátka. Mamy jabłka i cytryny, aromat jest świeży, bardzo soczysty. Na podniebieniu świetnie odświeżające, chrupkie, czyste i przyjemnie energetyczne. Może niezbyt skomplikowane, lekko zaokrąglone przez ponad 5 g cukru, ale rasowo wykonane. Bardzo dobre (90/100).

Zoltán Demeter Szerelmi Hárslevelű 2018

Z lessowej parceli Szerelmi w miasteczku Tokaj pochodzi czyste hárslevelű. Cukier jest tutaj jeszcze delikatnie wyższy niż w poprzedniej pozycji, bo sięga 7 g, przez co wino jest przyjemnie kremowe, ładnie esencjonalne (część wina dojrzewa też w beczce). Aromatycznie sporo się tutaj dzieje, obok jabłek i gruszek mamy też sporo nut kwiatowych. Jedyne, co przeszkadza to wystający alkohol (14,5%), ale trzeba mieć na uwadze gorący rocznik. Bardzo dobre+ (91/100).

Zoltán Demeter Ősz-Hegy Sárgamuskotály 2020

Tu zmieniamy znów parcelę na działkę znajdującą się w miasteczku Mád i odmianę na sárgamuskotály. Wino pachnie przyprawami, białym pieprzem, ale też melonem, polnymi kwiatami. Na podniebieniu intensywne, może mało odmianowe, bo na pierwszym planie mamy przede wszystkim wulkaniczny, mineralny charakter tokajskiego terroir, ale świetne w tej swojej wyrazistości. Jeden z lepszych wytrawnych muszkatów, jakie próbowaliśmy. Znakomite- (92/100).

Zoltán Demeter Boda Vieilles Vignes Furmint 2018 (magnum)

Próbowaliśmy już tego wina w lutym 2022 roku, podczas zorganizowanej przez Rafa Wino degustacji win tokajskich połączonej z prezentacją przewodnika „Tokaj Wine Guide”. Przypomnijmy więc, że winnica Boda, leżąca w miasteczku Sátoraljaújhely na samej północy regionu, już przy granicy ze Słowacją, jest dla Zoltána szczególnie ważna. Była ona bowiem jedyną działką posiadaną przez rodzinę w czasach komunizmu – zgodnie z ówczesnym prawem każdy rolnik mógł posiadać jedynie 0,3 ha winorośli – rosną też na niej stare, 100-letnie krzewy furminta! Wino jest przepiękne, skoncentrowane, słone, mineralne, delikatnie ziołowe. Wciąż wydaje się bardzo młode, pachnące jedynie delikatnie jabłkami i cytrynami, skaliste i stanowcze. Jeszcze wiele lat przed nim. Znakomite (93/100).

Zoltán Demeter „Anett” Szamorodni 2019 

Słodkie wina zaczęliśmy od tego szamorodniego, który jest mieszanką furminta oraz sárgamuskotály. Poziom cukru sięga imponujących 212 g (czyli tak naprawdę znacznie więcej, niż wymaga się przy 6-puttonowym aszú), przy 7 g kwasowości. Pachnie przepięknie – miodem, morelami, brzoskwiniami, gruszkami, słodkimi jabłkami, kwiatami. Przy tej całej rozpiętości aromatycznej jest jednocześnie świeże i soczyste zarówno w nosie, jak i (co najważniejsze) w ustach. Na języku maślaność i mandarynki przeplatają się z cytrynami i kwaskowymi jabłkami. Niesamowite, wspaniałe wino, które ma przed sobą lata życia. Arcydzieło- (95/100).

Zoltán Demeter Boda Aszú 2021 (próbka beczkowa)

Gdy wspomnieliśmy Zoltánowi, że kilka dni wcześniej specjalnie wjechaliśmy na winnicę Boda (a trafić tam niełatwo), trochę się wzruszył, i postanowił na koniec poczęstować nas tym wyjątkowym winem. To bowiem pierwszy rocznik, w którym na tej parceli (położonej dość wysoko) udało się otrzymać grona dotknięte szlachetną pleśnią. W tym przypadku mamy tu 215 g cukru, ale aż 11 g kwasowości. Mimo iż tak młode, już teraz jest obezwładniające, smakuje cytrynami w miodzie, woskiem, pomarańczową skórką, morelami i gruszkami. Przy tym wszystkim niesamowicie elektryczne, hiper kwaskowe, pełne energii i życia. Obawiamy się jedynie, że to był pierwszy i ostatni raz, gdy spróbowaliśmy tej pozycji, bo skoro „regularne” aszú Zoltána kosztuje niemal 1000 zł, to cena tej butelki będzie już zupełnie niedostępna. Arcydzieło+ (97/100).

Zoltán Demeter to winiarz przekonany o tym, że podąża jedyną, właściwą drogą. Bez wątpienia to daje mu niezwykły oręż do tworzenia win indywidualnych. W naszym odczuciu to była wyjątkowa wizyta, namaszczona ogromnym szacunkiem i nutą magii. Dzięki Grześkowi i Kasi Capałom, którzy umówili to spotkanie, na pewno nigdy nie zapomnimy tej przygody!

Zobacz więcej naszych podróży