Charyzmatyczny Tomasz z Dziadów, cz. III jawi się nam przede wszystkim jako ten, który pełni funkcję przywódcy duchowego i oparcia dla więźniów zebranych w celi Konrada. A kim dokładnie był?

Tomasz Zan - przedstawienie postaci

Tomasz Zan był poetą, a poza tym człowiekiem o wszechstronnych zainteresowaniach - między innymi badał minerały i był przyrodnikiem. W zbiorowej pamięci przetrwał jednak dzięki Adamowi Mickiewiczowi, który przybliżył jego postać dokładnie w scenie więziennej Dziadów. Mickiewicz poznał Tomasza Zana na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim, gdzie ten był studentem na wydziale matematyczno-fizycznym. 

Był młodzieńcem bardzo aktywnym, udzielał się w licznych towarzystwach zrzeszających studentów, wśród których wymienić można wymienić: Związek Promienistych, Zgromadzenie Filaretów, którego był prezesem, Towarzystwo Szubrawców oraz wileńską lożę "Szkoły Sokratesa". Przede wszystkim jednak pamięta się o tym, że to on był współzałożycielem Towarzystwa Filomatów.

Jak wiemy z Dziadów za tę aktywność został skazany na zesłanie, wcześniej spędził jeszcze rok w ciężkim więzieniu w Orenburgu. Nie tracił ducha, tylko działał, np. założył muzeum historyczno-przyrodnicze z kolekcją eksponatów geologicznych w Orenburgu, a na zesłaniu organizował  wyprawę naukową w stepy Kirgistanu i na Ural (w tym drugim miejscu odkrył pola złotonośne). 

Pracował też jako bibliotekarz w Instytucie Geologicznym w Petersburgu, publikował prace naukowe, a wszystko to na zesłaniu. Po powrocie ten aktywny i niezmordowany w działaniach człowiek pracował w Głównym Urzędzie Korpusu Inżynierów Górniczych w Wilnie. W wieku lat pięćdziesięciu ożenił się zaś i doczekał potem narodzin czwórki synów. 

Tomasz Zan zmarł dziewięć lat później na zapalenie opon mózgowych. Był protoplastą niesztampowych, twórczych i gotowych do poświęceń ludzi - jego wnuczką była m.in. Kazimiera Iłłakowiczówna.

Tomasz Zan - charakterystyka bohatera z Dziadów, cz. III

Dziadach, cz. III bohatera tego poznajemy w Scenie więziennej. Jeden z więźniów, Żegota, jest świeżym przybyszem. Jeszcze wielu rzeczy nie rozumie, nie wie na przykład, dlaczego został aresztowany. Optymistycznie zakłada, że skoro nie można mu udowodnić żadnej winy, zostanie niedługo wypuszczony, podobnie jak towarzysze. Ci zaś parskają niezbyt wesołym śmiechem i rozwiewają jego złudzenia, przywołując właśnie przykład Tomasza Zana - przywódcy. 

W ten sposób dowiadujemy się, że obecny w tej scenie Tomasz najdłużej przebywa więzieniu, stąd jest świetnie zorientowany w panujących tu realiach, zna wszystkich i wie doskonale, jak próżne są nadzieje nowoprzybyłego Żegoty. Spokojnie i rzeczowo mówi mu o panujących w więzieniu warunkach i nie wywyższa się z racji swej znajomości spraw, ani nie naśmiewa z naiwności Żegoty. 

Ma bardzo ważną sprawę do swych towarzyszy - ponieważ jasne jest, że w fakcie ich uwięzienia nie chodzi o prawdziwą winę oraz o wymierzenie sprawiedliwości, a jedynie o zyskanie ofiar, którym przypisze się fikcyjne spiski, należy wymyślić rozwiązanie, które umożliwi niepogrążenie wszystkich uwięzionych. Plan Tomasza jest prosty, ale wymaga poświęceń. Uważa on, że ci z więźniów, na których nie czekają w domach rodziny, ci, którzy nie mają nikogo na utrzymaniu, ani tęskniących za nimi bliskich - oni właśnie powinni wziąć na siebie fikcyjną winę, jaką obciążają ich Rosjanie. 

Tomasz wie bowiem doskonale, jaką motywacją kieruje się Nowosilcow usilnie starający się znaleźć domniemane winy więźniów. A ponieważ poczuwa się do odpowiedzialności za współtowarzyszy, sam pierwszy ofiarowuje się jako ten, który weźmie na siebie winę. Jego heroizm i pełna poświęcenia postawa, wzbudza podziw i szacunek tym bardziej, że nie jest on człowiekiem, który świeżo przybył i nie zdaje sobie sprawy z tego, na co stać zaborców. 

Tomasz ma za sobą doświadczenie głodówki, na jaką został skazany przez czas jakiś, wie zatem, że Rosjan stać na bezwzględność. Tym bardziej należy mu się podziw i szacunek, które odczuwają wobec swego duchowego przywódcy współwięźniowie. Tomasz Zan jest ze wszech miar godnym swego stanowiska człowiekiem, emanuje siłą i odwagą, które - jak wiadomo z jego życiorysu - nie opuściły go nawet na zesłaniu, co sprawiło, że nie tylko go ono nie złamało, ale jeszcze wyzwoliło w nim siłę, która umożliwiła w nim prawdziwie kreatywne działania.