Truman Capote: “Z zimną krwią” – omówienie, opis, opracowanie, recenzja, analiza

27 lipiec, 2022 8:15 Zostaw komentarz

Zdjęcie z serwisu PIXNIO 

W „Z zimną krwią” Truman Capote wykorzystał znakomicie swój literacki warsztat, by z pasją badacza opisać  nieznane mu zjawisko, zachowując jednocześnie naukowy dystans na kartach relacji. Autor połączył w utworze zalety reportażu z walorami  dobrze napisanej powieści. Na kilkuset stronach przedstawił historię zbrodni, która śledczym przez ponad dwa długie miesiące spędzała sen z powiek, ale gdybyśmy chcieli poprzestać na tej formule, to nie powiedziałoby się o „Z zimną krwią” naprawdę nic. Truman Capote przybliża czytelnikowi  dokładnie życie rodziny farmerów, którzy padli ofiarą mordu, ich zajęcia, osobowości, relacje z mieszkańcami Holcomb, równie wiele uwagi poświęcając przestępcom, ich bliskim, wcześniejszym losom.

Na tym nie poprzestaje, ponieważ towarzyszy im poprzez kolejne dni po dokonaniu przestępstwa, rekonstruuje daremne próby ułożenia sobie życia, aż do aresztowania, dalej pokazując ich w trakcie procesu, oczekiwania na egzekucję. Nakreśla sylwetki policjantów, adwokatów, sędziego, prokuratora, pracowników więzienia podczas zawodowych czynności, a niektórych prywatnie, uzupełniając portrety o rodzinne tło. Są w tym szerokim ujęciu inni osadzeni, więźniowie, skazańcy i ich biogramy. Autor nie zapomina o przyjaciołach, znajomych ofiar, dzieli się wiedzą o tym, jak zbrodnia wpłynęła na ich zachowania, świadomość i życie. Co ciekawe, stara się unikać własnych ocen, wprowadzając opinie bohaterów. Lektura jest wstrząsająca, ale czyta się, jak znakomitą powieść.

Morderstwo jest tematem dość w literaturze popularnym, zło przyciąga uwagę może nawet bardziej niż dobro. Wspomnieć wypada Dostojewskiego, Szekspira, mitologię grecką, a nawet „Pana Tadeusza” Mickiewicza, sielankowy przecież w większości tekst. Mimo takiej konkurencji „Z zimną krwią” przeszło do historii kultury i ma w niej ważne miejsce. Po dwudziestu latach przeczytałem je ponownie z ogromną przyjemnością i satysfakcją. Autorowi udało się nasycić tekst mądrością, empatią pisarza i zachować równowagę, bezstronność. Do właściwego wyważenia akcentów wykorzystywał wypowiedzi, spostrzeżenia postaci pierwszoplanowych, drugoplanowych, epizodycznych. I tak wyłania się z książki obraz tragedii, jaka się wydarzyła, absurdalności zbrodni, dewastacji, jaką wywołała w środowisku farmerów, sąsiadów, dzieci, młodzieży. Widzimy w całej rozciągłości rozmiary szkody, jaką ponieśli w osobach uczynnej, szesnastoletniej Nancy, dobrze zapowiadającego się piętnastoletniego Kenyona, pracowitego, odpowiedzialnego, opanowanego Herberta Williama Cluttera oraz wrażliwej, zmagającej się z chorobą Bonnie. Rodzina była uosobieniem tego, co w ich stronach ludzie najbardziej podziwiali i szanowali. Z drugiej strony dość szybko pojawiły się w przestrzeni publicznej głosy, by zapanować nad nienawiścią, gdyż kara śmierci dla nieznanych jeszcze wtedy sprawców nie niesie niczego więcej, jak tylko kolejną stratę ludzkich istnień. Zresztą, nawet wybór ławników dla potrzeb procesu stwarzał później pewną trudność, gdyż większość kandydatów do tej roli deklarowała niechęć wobec odbierania komuś życia w majestacie prawa.

Autor unika tandetnej publicystyki, nie staje otwarcie po niczyjej stronie, swoje zdanie, spojrzenie, ukrywa za wypowiedziami, reakcjami, odczuciami dziesiątek postaci. Stara się być sprawiedliwy wobec przestępców. Zwłaszcza dotyczy to Perry’ego Smitha, w którego przypadku mogły zachodzić medyczne czynniki wpływające na ograniczoną zdolność do oceny czynu. Pisarz przywołuje prace psychiatrów, naukowców, których proszono o konsultacje w tej sprawie, choć prawnicy stosowali wówczas inne, prostsze kryterium poczytalności.

Opowieść zaczyna narrator od 14 listopada 1959 roku, czyli na dzień przed tragicznymi wydarzeniami. Sięga, oczywiście, głębiej, do przeszłości osób dramatu. Pokazuje, jak energiczny, zaradny, wykształcony  mężczyzna zbudował własną pracą majątek, zyskał uznanie działaczy organizacji farmerskich, rolników ze Środkowego Zachodu, nawet urzędników niektórych instytucji w Waszyngtonie. Herb Clutter stał na czele Komitetu Budowy Pierwszego Kościoła Metodystów w stolicy okręgu, w Garden City. Szanowali go zarówno ci, których zatrudniał, jak i sąsiedzi, lokalna śmietanka towarzyska, drobni przeciętni mieszkańcy.

Truman Capote w „Z zimną krwią” stworzył niezwykle interesujący dla nas dziś dokument, z którego wyłania się mentalność, religijność, system wartości, modele życia konserwatywnego w większości społeczeństwa prowincji USA z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Czytelnik dowiaduje się, jak funkcjonowały małe środowiska, jak wychowywano dzieci, jak zwarte i współpracujące były religijne wspólnoty. Oczywiście, jest i druga strona medalu: przekonania, zachowania, sposoby radzenia sobie z losem tych, którzy szczęścia mieli mniej.  Trzeba przyznać, że również niezamożni Amerykanie, nierzadko zmagający się z biedą, szukający zajęcia, często pomimo poważnych przeszkód, starali się zapewnić utrzymanie i dobrze wychować dzieci. Dotyczy to rodziców Dicka Hickocka i ojca Perry’ego. Poruszające są losy mężczyzny walczącego o dzieci z byłą żoną, alkoholiczką. Dwoje z nich jako już dorośli odebrało sobie życie, trzecie zostało przestępcą.

Mądrość, współczucie, empatia, dążenie do prawdy i bycia sprawiedliwym to najważniejsze atuty pisarza, Trumana Capote i one przesądzają o trudnej do przecenienia wartości utworu. 

Opis przebiegu morderstwa otrzymujemy dopiero po aresztowaniu Perry’ego i Dicka, z ich zeznań. Detektywi stali przed arcytrudnym zadaniem. Zaskoczyło ich okrucieństwo i opanowanie sprawców bądź sprawcy. Nie było żadnego motywu zbrodni. Jedynym podejrzanym był chłopak Nancy, Bobby Rupp. Wykluczono jego udział po badaniu wykrywaczem kłamstw. Problematyczną pozostawała hipoteza napadu na tle rabunkowym. Z posiadłości Clutterów zginęły drobiazgi. Śladów przestępcy nie pozostawili prawie żadnych. Rozmiary tragedii potęgował fakt, że zbliżał się duży zjazd rodziny w Holcomb z okazji Święta Dziękczynienia i szykowano się też na uroczystość ślubu Beverly, jednej ze starszych córek Herba i Bonnie.

Doskonały jest warsztat pisarski Trumana Capote, gdy przybliża osobowość Perry’ego Smitha, budzące się w nim miłość z nienawiścią, gdy przeglądał pamiątki z dzieciństwa czy świadectwa późniejszych prób wspólnego życia z ojcem i stworzenia dochodowego biznesu. To człowiek rzeczywiście skrzywdzony przez los i zmagający się z demonami z przeszłości, podobnie jak większość jego rodzeństwa. Autor nie pozwala nam jednak na długotrwałe współczucie, kontrując je szokującym cierpieniem, jakie spotkało niewinne ofiary. Interesująco przedstawia Capote relacje między przestępcami, ich narastające zniecierpliwienie, niechęć, płytką, krótkotrwałą lojalność, pogoń za naiwnymi marzeniami, nieumiejętność zaplanowania przyszłości. Zgubiła ich właśnie wzajemna nieufność. Każdy podczas popełniania zbrodni albo późniejszych eskapad przynajmniej raz myślał o zabiciu drugiego. Znamy to z treści ich zeznań.

Prezentowanie sylwetek Smitha i Hickocka na tle małych środowisk, rodziny, kolegów z pracy, wojska, z więzienia służy odsłonięciu ich ludzkiej strony. Nawet podczas oczekiwania na proces czy w trakcie rozprawy pojawiały się osoby odnoszące się do nich ze współczuciem, okazujące wsparcie, niosące gest solidarności. Zbrodnia w Holcomb wpłynęła na życie większej grupy osób, niż można byłoby przypuszczać. Znaleźli się tacy, którzy po prostu się wyprowadzili, nie radząc sobie z lękiem. Przypadkowa przecież i niezrozumiała śmierć Clutterów oznaczała, że nikt nie może czuć się bezpiecznym. Pojawiały się głosy, że sprawca jest „stąd”. Żona prowadzącego śledztwo, Alvina Adamsa Deweya nie zgodziła się, by zamieszkali na farmie, co było marzeniem pracownika FBI. Zamiast realizacji dawnych planów rodzina zbudowała dom w mieście.

 

 

Kunszt pisarza widać w perfekcyjnym rozłożeniu faktów związanych z samą zbrodnią, z prywatnym życiem morderców, ofiar, ich rodzin, a także dotyczących włóczęgi przestępców, pracy śledczych, procesu, odwołań od wyroku. Są też inne ślady jego ręki, bardzo delikatne, a jednak znaczące.

Oto pod koniec listopada po zaślubinach Beverly Clutter i Vere’a Edwarda Englisha w lokalnej gazecie na pierwszej stronie zamieszczono list brata Bonnie Clutter, który podziękował mieszkańcom Garden City, gdzie odbyła się uroczystość, za otwarcie serc i domów przed pogrążoną w żałobie rodziną. Zachęcił do wyrzeczenia się chęci zemsty i przebaczenia w duchu chrześcijaństwa. Zaznaczył, że sprawca będzie zmagał się z ogromnymi wyrzutami sumienia i znajdzie spokój dopiero, gdy zwróci się do Boga, prosząc o wybaczenie. Na kolejnej stronie autor przedstawia rozmowę Dicka i Perry’ego, podczas której ten drugi mówi wprost, że musi być coś nie tak z człowiekiem, który dopuścił się takiego czynu. Towarzysz ma mu za złe, że wbrew ustaleniom wciąż wraca do wydarzeń z nocy z 14 na 15 listopada w Holcomb. To na pewno nieprzypadkowy zbieg motywów.

Innym przykładem twórczej inwencji pisarza jest przedstawienie snu śledczego Deweya, podczas którego rozpoznaje poszukiwanych Perry’ego i Dicka, ściga ich i wreszcie strzela, a oni rozpływają się w powietrzu. Po przebudzeniu otrzymuje telefon od współpracownika, że w Kansas City pojawili się podejrzani i jest szansa, by ich zatrzymać. Niestety, jakby sen okazał się proroczy, tym razem się to nie udało, choć któryś z oszukanych przez Dicka sprzedawców zapisał numer samochodu, którym wyjechali z miasta.

Dewey miał nadzieję, że kulminacyjnym momentem jego najtrudniejszej z prowadzonych spraw będzie dokonanie się egzekucji. Prawdziwym zamknięciem historii okazało się jednak dla niego inne wydarzenie. Była to wizyta na cmentarzu, gdzie znajdował się rodzinny grób Clutterów. Widział mogiłę sędziego Tate’a, który przewodniczył rozprawie, a który zmarł na zapalenie płuc. Spoczywała też tu ofiara wypadku samochodowego, Jean Ashida, córka państwa Ashidów, którzy wyprowadzili się po tragedii, nie mogąc odzyskać spokoju. Jak na ironię, dziewczyna straciła życie przypadkowo podczas odwiedzin Garden City. Dewey spotkał Sue Kidwell, najbliższą przyjaciółkę Nancy Clutter, która studiował już na trzecim roku na Uniwersytecie Kansaskim. Była szczęśliwa. Powiedziała też, że chłopak Nancy, Bobby Rupp poślubił śliczną dziewczynę.

Można było uznać, że życie płynie dalej, a rany się zabliźniły.

Czym jest reportaż? To gatunek związany początkowo z rozwojem prasy. Był relacją z miejsca zdarzeń przeprowadzoną przez naocznego świadka bądź na podstawie rozmów z naocznymi świadkami.

Z czasem forma ta przeniknęła do literatury.

W powieści Trumana Capote narrator zachowuje bezstronność, przedstawia ludzi, zdarzenia, uczucia z pozoru beznamiętnie. Daje to czytelnikowi bardzo dużo wolnej przestrzeni dla naturalnie rozwijającego się zainteresowania, wyrażenia się emocji i przemyśleń.

linki od omówień:

Król Edyp – zbrodnia i śledztwo – omówienie całości dzieła

“Zbrodnia i kara” jako powieść psychologiczna 

“Zbrodnia i kara” jako powieść filozoficzna

“Makbet” – omówienie całości

“Hamlet” – przestępstwo na dworze króla jak bułka z masłem 

“Pan Tadeusz” – opracowanie, a w związku z artykułem – zbrodnia w afekcie

„Kamienie na szaniec” – łączy z utworem Trumana Capote pokrewieństwo gatunkowe; Kamiński napisał reportaż wojenny

“Balladyna” – omówienie 

Opowieści osadzone w realiach prowincji USA:

„Na wschód od Edenu”

„Zabić drozda”

Garść linków do opisów filmów:

 

„Co gryzie Gilberta Grape’a”   –  o konserwatywnych wartościach, sennym życiu amerykańskiej prowincji, choć niepozbawionym rodzinnych dramatów 

“Forrest Gump” – gdyby się głębiej zastanowić… zwłaszcza w kontekście zachodzących dziś zmian – zdecydowanie świat konserwatywnych wartości i dużo o życiu na prowincji 

„Nienawistna ósemka”  – absurdalność zbrodni i przemocy, pastisz kina pokazującego patologicznych morderców

„W samo południe”  – historia stróża prawa

Film na podstawie innej powieści Trumana Capote:

“Śniadanie u Tiffany’ego” 

Eksplorujcie zasoby bloga, korzystajcie z wyszukiwarki (lupka). Na dole każdej karty – alfabetyczny spis treści. Poradniki-samouczki dla uczniów w dziale “Jak pisać”.

Jeśli spodobało Wam się, znajdźcie na Facebooku tak zwany fanpejdż i zostawcie znak polubienia.

Zainteresujcie znajomych ofertą Sztuki Słowa. Jeśli chcecie, skorzystajcie z zajęć w Warszawie lub on-line, indywidualnie lub w grupie. Zapewniam skuteczne przygotowanie do egzaminów z języka polskiego, cierpliwość, wsparcie i wszechstronne spojrzenie na wiele zagadnień. Zapraszam. 

 

 

Kategoria:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *