Przychodzi jesień, a tu nowy Coben - na amerykańskiego autora kryminałów i powieści sensacyjnych zawsze można liczyć. Mimo wieku (sześćdziesiątka na karku) i niemal czterdziestu powieści na koncie (nie liczę antologii i scenariuszy do filmów i seriali), nie zwalnia tempa. Co roku książka musi być. Albo dwie, a nawet trzy. Zamiast zastanawiać się jak on to robi czy snuć zazdrosne teorie, że coraz częściej pisze według sprawdzonego schematu, sięgnęłam po jego najnowszą powieść.

Zabawa w chowanego

„Za wszelką cenę” powinien poprzedzać trigger warning, bo niełatwo zaczyna się lekturę od sceny morderstwa małego dziecka. I to brutalnego. Oszczędzę wam szczegółów, ale dodam, że Coben nie był tak łaskawy. W dodatku pierwsze sceny to jedynie przystawka. Pisarz zdecydował się zacząć spektakularnie, a potem trzymać czytelnika za twarz. I to przygwożdżoną wręcz do książki, kompulsywnie przekręcającego strony. Bo rzeczywiście tempo, przynajmniej w pierwszej połowie jest niezwykle dynamiczne.

Oto mamy Davida, który odsiaduje wyrok za zamordowanie swojego dziecka. Siedzi już pięć lat i więzienie daje mu się we znaki. Coben nie bawi się w eufemizmy, pokazując wprost brutalne relacje między więźniami oraz obojętność i codzienne okrucieństwo służb więziennych. Wracając do Davida – od pięciu lat nie przyjął żadnej wizyty, odmawia kontaktu ze światem zewnętrznym, wciąż porażony śmiercią synka, jednocześnie absolutnie przekonany, że tego nie zrobił. Ponieważ – jak to u Cobena – skoro bohater jest narratorem, to raczej wiemy, że:

  • dożyje do końca książki
  • historia jest po jego stronie

Pozostaje nam dowiedzieć się, jak doszło do tego, że David wylądował za kratkami. I już po kilku stronach możemy zacząć podejrzewać, że coś jest na rzeczy – Coben kładzie nam na talerzu pierwszy trop, gdy do naszego bohatera przychodzi jednak na widzenie jego szwagierka. Jako że żona już dawno się z nim rozwiodła, obecność jej siostry jest co najmniej zaskakująca. Rachel – utalentowana dziennikarka śledcza, która też ma nieprzyjemną historię za uszami – pokazuje mu zrobione dopiero co zdjęcie. A na nim, choć niewyraźnie, widać chłopca, który wygląda jak starsza o kilka lat wersja jego nieżyjącego synka. Mimo upływu czasu zostało mu na policzku charakterystyczne znamię. I choć nie jest to dowód w sprawie o ponowne rozpatrzenie wyroku, to jest to wystarczający powód, by pozostający od lat w marazmie bohater podjął próbę ucieczki z więzienia.
 

Harlan Coben za wszelką cenę recenzja
 

Wciąga i nie puszcza

I teraz się zaczyna robić ciekawie, bo Coben postanawia rozegrać tę historię na kilku planach. Z jednej strony mamy ściganego przez policję i federalnych Davida, z drugiej poznajemy dwóch agentów federalnych, którzy niezwykle szybko rozpracowują plan ucieczki i kolejne miejsca pobytu, łącząc geniusz, ADHD i wątpliwe poczucie humoru. Jest też Rachel i jej niejasne motywy w tej całej historii, a to dopiero połowa wesołej gromadki. Bo jest jeszcze cała strona, która odpowiada za odpowiedź na pytania: kto i dlaczego?

Można w tej historii wiele Cobenowi zarzucić. Choćby to, że upraszcza motywy działania i bohaterów. A gdy już dodaje trochę głębi i refleksji, to jest to podlane sosem dramatyzmu. Zostawię już analizę końcowych wniosków po lekturze czytelnikom, gdyż w momencie, gdy akcja ustępuje fabule, ta robi się nieprawdopodobna jak w brazylijskiej telenoweli. Natomiast kilka chwytów okazuje się bardzo trafnych – przynajmniej, gdy poruszamy się w konwencji sensacyjnej. Jak to, że pozornie niepotrzebne i niejasne, choć szkodliwe działania, zawsze znajdą swój motyw. Coben mówi: nigdy nie wiesz, kiedy komuś nadepnąłeś boleśnie na odcisk. A jeśli nie ty, to pewnie twój ojciec. Jego ulubiony temat, że dzieci płacą za błędy rodziców, i tu się w nieoczekiwany sposób powtarza. Oraz ten drugi, że żeby poznać prawdę trzeba odbyć swoją krucjatę, podczas której wiele rzeczy, które usłyszymy, może nam się nie spodobać. Coben powinien pisać scenariusze do klasycznego serialu amerykańskiego „Prawo i porządek”. Tymczasem jego „Za wszelką cenę” wciąga i nie puszcza. Z pewnością zabierze wam wieczór lub dwa. Życzę mocnych wrażeń.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam
 

Targi Książki
 

Zdjęcie okładkowe: źródło: Harlan Coben / oficjalna strona pisarza / materiały dla prasy