• W dniach 25.11 – 10.12.2017 odbywa się w Polsce kampania pt. "16 dni przeciwko przemocy wobec kobiet", zorganizowana na świecie po raz pierwszy w 1991 roku
  • Szeroko zakrojona akcja ma na celu wyeliminowanie wszelkich form przemocy wobec kobiet z życia społecznego, w szczególności rodzinnego

Dominika Montean-Pańków/Onet: Przybliżmy skalę zjawiska przemocy domowej w Polsce. O jakich liczbach mówimy?

Dr Sylwia Spurek: Co roku policja wszczyna w 100 tysiącach przypadków procedurę Niebieskiej Karty, dedykowanej przemocy w rodzinie. Sądy skazują za to przestępstwo ok. 11 tysięcy sprawców rocznie.

Co roku 100 tysięcy przypadków?

Zgłoszonych przypadków. Wiele spraw nie trafia na policję, a następnie nie trafia do sądu. Zgodnie z badaniami Agencji Praw Podstawowych przeprowadzonymi w 2014 roku we wszystkich krajach Unii Europejskiej, 19 proc. kobiet w Polsce doświadczyło przemocy ze strony byłego lub obecnego partnera. Agencja podkreśla, że są to dane mocno zaniżone, ze względu na niską świadomość prawną Polek. Nawet jeżeli uznalibyśmy, że dane są realne, 19 proc. kobiet w Polsce to prawie 4 miliony. Skala tego zjawiska jest więc ogromna i pokazuje, że przemoc w rodzinie nie dotyczy wyłącznie rodzin z tzw. marginesu społecznego. Nie można jej łączyć z alkoholizmem, biedą czy bezrobociem.

Skala zjawiska pokazuje, że przemoc jest także w tzw. "dobrych rodzinach". Tam świadomość prawna kobiet jest zazwyczaj większa.

Przemoc w rodzinie to często temat tabu w bardzo wielu polskich rodzinach. W krajach skandynawskich na przykład dużo więcej kobiet zgłasza fakt przemocy odpowiednim służbom. Skandynawki nie wstydzą się i nie obwiniają, co często zdarza się Polkom, które biorą winę przede wszystkim na siebie, za to, co się u nich w domu dzieje. A to sprawca powinien się wstydzić, nie one.

Jak można pomóc skrzywdzonej kobiecie, kiedy ona nie chce o tym rozmawiać?

Myślę, że często nie do końca zdajemy sobie sprawę z sytuacji psychicznej kobiety dotkniętej przemocą domową. Ofiary są nierzadko uwikłane w różne zależności, doświadczone syndromem wyuczonej bezradności, stresu pourazowego, w końcu syndromem sztokholmskim. To, jak zareagujemy na to, co kobieta próbuje nam opowiedzieć, jest dla niej kluczowe i musimy mieć tego świadomość. Jeżeli będziemy to kwestionować, szukać w niej winy za zachowania jej męża czy partnera, trywializować jej doświadczenia, jest duża szansa, że nie podejmie ona dalszych kroków w tej sprawie. Jeżeli natomiast opowiemy się po jej stronie, może to być początkiem końca jej cierpienia. To jest też nasza odpowiedzialność.

Nasza czyli rodziny, znajomych, przyjaciół?

Otoczenia. Wszystkich, którzy słysząc krzyki za ścianą, mówią: "To niemożliwe, że on ją bije, przecież jest takim dobrym ojcem, mężem". Wszystkich, którzy ofiarę przemocy domowej dopytują: "Co ty takiego zrobiłaś, że cię uderzył?" albo straszą: "I gdzie ty teraz pójdziesz? Za co utrzymasz dzieci?". To są komunikaty, które powodują, że ofiara dochodzi do wniosku, że nie ma dokąd pójść i nikt jej nie pomoże.

Przemoc to nie tylko aspekt fizyczny czyli bicie.

Kolejnym stereotypem jest stwierdzenie, że przemoc w rodzinie opiera się wyłącznie na przemocy fizycznej. Przemoc ma wiele form. Cztery podstawowe to: fizyczna, psychiczna, seksualna i ekonomiczna. Nasze przepisy prawne pozwalają na przeciwdziałanie wszystkim tym formom. Przestępstwo znęcania z artykułu 207 obejmuje przemoc fizyczną i psychiczną. W kodeksie karnym mamy przepisy penalizujące przemoc seksualną, mamy także przepisy, na podstawie których możemy karać sprawców przemocy ekonomicznej, choć tutaj regulacje prawne nie mówią wprost o takim rodzaju przemocy.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Przemoc ekonomiczna czyli np. mąż zabiera żonie pensję?

Lub wydziela jej pieniądze w sposób opresyjny rozliczając ją z każdej złotówki.

Ta forma przemocy jest chyba najtrudniejsza do udowodnienia w sądzie?

Podobnie jak przemoc psychiczna. W sądzie z pewnością mogą pomóc dokumenty związane z Niebieską Kartą, do której wpisuje się również znęcanie psychiczne. Ważne są także zeznania świadków, rodziny, znajomych.

Od czego zacząć?

W pierwszej kolejności warto porozmawiać ze specjalistą. Od stycznia 2017 roku działa Niebieska Linia. Można anonimowo zadzwonić na ogólnopolski, bezpłatny, całodobowy numer telefonu 800 12 00 02. Na potrzebę uruchomienia takiej linii od dawna wskazywał Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar. Dzwoniąc na ten numer można porozmawiać z osobami, prawnikami, psychologami, które mają wieloletnie doświadczenie i mogą doradzić, co należy robić w konkretnej sytuacji. Jeżeli kobieta zdecyduje się podjąć kroki prawne, to warto wcześniej porozmawiać o sytuacji z prawnikiem. Musimy też wziąć po uwagę fakt, że część ofiar przemocy w rodzinie nie chce się rozstać lub od razu zgłaszać sprawę na policję.

Chcą żeby przemoc ustała.

Dokładnie. I to jest kluczowe zadanie dla państwa. Często ofiarom nie chodzi o to, żeby sprawca został skazany lub żeby doszło do rozwodu, tylko o to, żeby on przestał się znęcać. Mamy w Polsce programy korekcyjno-edukacyjne. Nikt nie rodzi się przemocowcem. Przemocy się uczymy, więc dobra wiadomość jest taka, że można się jej oduczyć. I temu te programy służą. Są to spotkania warsztatowe, prowadzone przez specjalistów, którzy pokazują, jak oduczyć się przemocowych nawyków oraz jak poprawnie, bez przemocy, funkcjonować w rodzinie. Programy prowadzone są w całej Polsce, można się samemu zgłosić.

Kiedy wkracza policja?

Czasami dzwonią same ofiary, czasami sąsiedzi. Niekiedy dla sprawcy wystarczający jest taki sygnał, że przyjedzie policja, wypełni Niebieską Kartę i sprawa trafi do działającego w mieście zespołu interdyscyplinarnego. Dlatego przebieg pierwszej interwencji policji jest kluczowy. Policjanci nie powinni przyjmować żadnych tłumaczeń ze strony sprawcy typu: "ona mnie sprowokowała, ona mnie zdenerwowała". Policja, jako przedstawiciel aparatu państwowego, powinna dać wyraźny sygnał, że za przemoc odpowiada wyłącznie sprawca, a przemoc jest karalna. Policjanci muszą także wypełnić Niebieską Kartę.

Sprawca ma założoną Niebieską Kartę. Co dalej?

Wypełnienie Niebieskiej Karty uruchamia procedurę przekazania dokumentacji do przewodniczącego zespołu interdyscyplinarnego, który ma obowiązek zbadać tę sytuację. Zespół interdyscyplinarny spotyka się osobno ze sprawcą i z ofiarą, wyjaśniając, co się stało.

Ale sprawca może nie chcieć przyjść na to spotkanie.

Zgadza się. Jest to duża luka w systemie prawnym, ponieważ w takiej sytuacji zespół interdyscyplinarny nie ma żadnych narzędzi, żeby go do tego nakłonić bądź zmusić. Te spotkania mają służyć analizie całokształtu sprawy i zaproponowaniu koniecznych działań, przede wszystkim wypracowaniu planu pomocy ofierze.

Jeżeli sprawca na spotkaniu się nie pojawi i nadal stosuje przemoc, to co kobieta może wówczas zrobić?

Jeżeli zespół interdyscyplinarny stwierdza na podstawie okoliczności sprawy i zebranych informacji, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, powinien przekazać tę dokumentację do organu ścigania, czyli prokuratury, do wszczęcia postępowania. Przemoc domowa to zachowanie, które, jako znęcanie się nad członkiem rodziny, jest przestępstwem ściganym z urzędu i ofiara nie ma obowiązku składania wniosku lub, jak to potocznie się mówi, skargi. Prokurator powinien wszcząć postępowanie wyłącznie na podstawie informacji, które sam posiada nawet bez udziału czy inicjatywy ofiary. Jeżeli postępowanie zostaje wszczęte, to na wezwanie prokuratora sprawca musi się stawić. Prokurator wyjaśnia wszystkie okoliczności sprawy, formułuje akt oskarżenia i kieruje go do sądu.

I to są te przypadki 11 tys. skazań co roku?

Tak. Co roku do sądu wpływa około 14 tysięcy aktów oskarżenia związanych z sytuacjami przemocy w rodzinie: pobicia, znęcania się, groźby karalne itd. Około 11 tys. sprawców zostaje skazanych i to skazanych na karę pozbawienia wolności.

W zawieszeniu?

W 80 proc. kara pozbawienia wolności jest warunkowo zawieszana. Ponadto w większości przypadków wymiar tej kary to kilka miesięcy do roku maksimum. Bardzo niski. Moglibyśmy założyć, że niekiedy dla sprawcy wystarczający będzie komunikat ze strony organów państwa: "Uznajemy cię winnym popełnienia przestępstwa". Niestety, w ten sposób na pewno nie oduczymy sprawcy nawyków przemocowych.

Jeden się przejmie takim wyrokiem, a inny nie.

Ofiary przemocy w rodzinie często mówią, że sprawca wrócił do domu z sądu po ogłoszeniu wyroku skazującego, uśmiechnięty, ponieważ "nic mu nie zrobili". Więc jeżeli sądy, przy okazji takich spraw, nie będą nakładać na sprawcę obowiązku udziału w programach korekcyjno-edukacyjnych, system nadal będzie dziurawy. Niestety sądy nakładają ten obowiązek jedynie w kilku procentach spraw. Brak jego realizacji przez sprawcę stanowi przestępstwo, więc sądy mają narzędzia, żeby zmusić sprawców do obowiązkowego udziału w programach antyprzemocowych.

Głośne są przypadki ofiar przemocy domowej, które czekały np. pół roku na orzeczenie sądu nakazujące sprawcy opuszczenie wspólnego mieszkania. Skąd taka opieszałość sądów w tego typu sprawach, gdzie pośpiech jest wskazany ze względu na zdrowie lub nawet życie kobiety?

Zgodnie z analizami przeprowadzonymi przez Rzecznika Praw Obywatelskich, średni czas oczekiwania przez ofiarę na orzeczenie sądu wydawane na podstawie art. 11a ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, czyli nakazujące sprawcy opuszczenie mieszkania, to 153 dni. Nasze argumenty w tej sprawie, dotyczące potrzeby szybkiego działania sądów w tych sprawach, podzielił na szczęście Minister Sprawiedliwości. Mamy deklarację wprowadzenia przez resort instrumentów, które spowodują, że te sprawy będą traktowane jako pilne.

Jak Rzecznik Praw Obywatelskich może pomóc kobietom, które dotknęła przemoc domowa?

Reagujemy w każdej sytuacji, kiedy organy państwa zawiodły. Jeżeli policja dopuściła się jakiegoś zaniedbania, np. przyjechała na interwencję domową i nie wypełniła Niebieskiej Karty, jeżeli zawiódł prokurator, ponieważ mimo ewidentnych dowodów, nie wszczął postępowania karnego lub nie skierował aktu oskarżenia, jeżeli zawodzi sąd, ponieważ postępowanie prowadzone jest przewlekle, a zdrowie lub życie kobiety jest zagrożone - jesteśmy od tego, żeby zareagować. Dopytujemy, monitorujemy, zwracamy uwagę na uchybienia. To są wszystko tematy dla Rzecznika Praw Obywatelskich.

Dużo ma Pani Rzecznik takich zgłoszeń?

Myślę, że wiele osób nie zgłasza się, bo nie wiedzą, że Rzecznik może pomóc. Ale też wiele kobiet nie zgłasza się nigdzie i to jest zadanie dla nas, jak dotrzeć do nich i pokazać im, że mają prawo prosić, a nawet wymagać od państwa pomocy.