Wiele tygodni, a nawet miesięcy minęło już od momentu, kiedy Jakub Moder nabawił się kontuzji w meczu z Norwich. Reprezentant Polski padł wtedy na murawę i był w stanie opuścić ją tylko przy asyście lekarzy. Diagnoza była bezlitosna – zerwane więzadła w kolanie. Do teraz trwa jego wyścig z czasem względem wzięcia udziału w katarskich mistrzostwach świata, ale rokowania nie są zbyt optymistyczne. W programie „Foottruck” piłkarz Brightonu szczerze opowiedział o tym, co czuł po doznaniu urazu.
Jakub Moder opowiedział o swojej reakcji po zerwaniu więzadeł
– To był cios – stwierdził. – Z tym kolanem miałem problem rok temu po meczu z Hiszpanią na Euro. Nie zagrałem ze Szwecją, miałem dwa tygodnie rehabilitacji i wróciłem do klubu gotowy do gry. Poza tym nigdy nic mi nie dolegało. Przeżycie związane z kontuzją było dla wychowanka Lecha Poznań tym trudniejsze, że wcześniej praktycznie wcale nie doznawał nawet najmniejszych urazów.
– Kiedy usłyszałem diagnozę, popłakałem się. Tydzień temu wywalczyliśmy awans na mundial… Ja już wiedziałem na boisku, że to jest coś poważnego. Usłyszałem trzask – opowiedział Moder. Zdradził, że miał typowe w takiej chwili myśli: dlaczego to właśnie on, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. – Możliwe, że chodziło o przemęczenie organizmu, ale to jest gdybanie.
Jakub Moder otrzymał duże wsparcie
Pomocnik Brightonu zdradził, że po odniesieniu urazu odezwało się do niego kilku kolegów z drużyny Biało-Czerwonych, którzy w swoich karierach zmagali się z podobnymi urazami. W tym gronie byli Arkadiusz Milik, Paweł Dawidowicz, dzwonił również Paweł Bochniewicz. – Teraz pod kątem psychicznym sobie radzę, ale początkowo miałem 1000 myśli naraz – wyjaśnił Moder.
– W pierwszych dniach po operacji nie miałem siły i ochoty, by cokolwiek robić. Nawet pójście do toalety było dla mnie trudne – przyznał szczerze. Reprezentant Polski nie korzystał z pomocy psychologa w tym trudnym momencie. Opowiedział, iż w tym czasie tę rolę pełniła jego dziewczyna Agata.
Czytaj też:
Robert Lewandowski zdradził, dlaczego pragnął transferu do Barcelony. Porównał się do małego dziecka