Górniczku, bolało jak spadałeś z nieba?

eMZet  -  18 maja 2024 21:53
0
20

Jeżeli trzy tygodnie temu byliśmy moralnym mistrzem Polski, dziś czujemy się jak po zderzeniu ze ścianą. Klęska w Krakowie i dwa domowe remisy z ligowymi przeciętniakami sprawiły, że Górnik nie tyle nie myśli już o piętnastej gwiazdce, co nawet o miejscu na podium.

Mija miesiąc od naszego zwycięstwa w Częstochowie, które rozpaliło emocje do czerwoności. – Jak wygramy wszystko do końca, będziemy mistrzem Polski – mówił w rozmowie z naszym serwisem Erik Janża, kapitan Górnika. Po pokonaniu Rakowa przyszło jeszcze pewne zwycięstwo nad ŁKS Łódź (4:1), a reszta… Reszta jest milczeniem.

W majówkę wchodziliśmy jako moralny mistrz Polski. Mieliśmy banalny terminarz: Cracovia, Stal, Puszcza, Pogoń. 10-12 punktów w tych meczach? Pewniaczek! Tymczasem szybko i brutalnie przypomniano nam, że jesteśmy Górnikiem Zabrze – klubem bez prezesa, bez dyrektora sportowego, z bardzo przyzwoitą drużyną, ale z dużymi problemami organizacyjnymi.

O ile porażka z Cracovią (0:5) mogła być wypadkiem przy pracy, o tyle remisy ze Stalą i Puszczą, w dodatku w tak kuriozalnych okolicznościach (bramki tracone w końcówkach spotkania) pokazały nam, że jednak mistrzostwo czy nawet europejskie puchary to dla nas na dziś za wysokie progi.

Naszą zadyszkę koncertowo wykorzystała Legia, która nie tylko odrobiła straty, ale wywalczyła punkt przewagi. Gdybyśmy wczoraj wygrali z Puszczą, mogliśmy mieć trzecie miejsce i dwa oczka zaliczki nad stołeczną ekipą. Przewaga żadna, bo Legia gra swój mecz w niedzielę, ale wystarczyłby jej remis w jednym z dwóch ostatnich meczów, a mogło być tak pięknie…

Teraz do podium potrzebujemy na dobrą metę, żeby Legia zdobyła w dwóch ostatnich meczach nie więcej niż dwa punkty. Wiadomo, że to Ekstraklasa, ale w takie cuda to nawet ja nie wierzę.

Szkoda miejsca na podium, ale jeszcze bardziej szkoda straconych 7 milionów złotych, bo o tyle wyższą premię dostalibyśmy za trzecie miejsce i awans do europejskich pucharów. Potężne – jak na nasze realia – pieniądze. Można je było przeznaczyć na wzmocnienia, na akademię czy chociażby przedłużenie kontraktu z Erikiem Janżą.

Pozostaje niedosyt, bo naprawdę osiągnąć mogliśmy znacznie więcej. Momentami wydawało się, że jesteśmy w piłkarskim raju. Graliśmy jak z nut i seryjnie wygrywaliśmy.  Dziś możemy jedynie zapytać z przekąsem: „Górniczku, bolało jak spadałeś z nieba”?

Najbliższa przyszłość Górnika jest wielką niewiadomą. Z zawodników, którzy w piątek zagrali z Puszczą, latem z Zabrza odejść może aż siedmiu graczy: Daniel Bielica, Boris Sekulić, Paweł Olkowski, Erik Janża, Dani Pacheco, Adrian Kapralik i Lawrence Ennali. Zarobić możemy tylko na dwóch ostatnich.

Kapralik w umowie wypożyczenia ma zawartą klauzulę obligującą MSK Żilina do podzielenia się procentem z potencjalnego transferu Słowaka na zachód. Ennali odejdzie pewnie za 2-3 mln euro i pozwoli nam to przebiedować do zimy.

Wcześniej jednak trzeba braki kadrowe uzupełnić. I tutaj zachodzi pytanie, czy trener Jan Urban dziękując za współpracę takim zawodnikom jak Sekulić czy Pacheco ma już na oku ich następców, czy metodą znaną z poprzednich lat do składu wskoczą gracze obecnie szerokiej kadry np. Dominik Szala (za Sekulicia), Filipe Nascimento (za Pacheco) i Soichiro Kozuki (wypożyczony do końca roku, za Ennaliego).

Niewiadomych jest dziś bardzo dużo. Tak dużo, że na dobrą metę spekulować można bez końca. Pewnie za miesiąc pod wieloma względami będziemy mądrzejsi. Póki co trzeba wygrać w Szczecinie i starać się zakończyć sezon jak najbliżej podium. Każde miejsce wyżej to dodatkowe pieniądze dla klubu. A dla nas to sprawa fundamentalna.

Teksty publikowane w dziale „Okiem Żabola” są prywatnymi opiniami autora

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments