• Fiona Harvey udzieliła wywiadu w kontrowersyjnym programie Piersa Morgana
  • Harvey zaprzeczyła oskarżeniom o stalking, wysłane wiadomości nazwała "żartobliwymi przekomarzaniami" i zamierza pozwać platformę streamingową
  • Szkotka miała zostać zmuszona do ujawnienia swojej tożsamości przez "internetowych detektywów", którzy ją śledzili i grozili śmiercią
  • Głośny wywiad spotkał się z krytyką. Wielu uważa, że Mogan złamał zasady etyki dziennikarskiej
  • Więcej znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Serialowa "Martha" naprawdę nazywa się Fiona Harvey i jak powiedziała przed kamerami, nigdy nie prześladowała Richarda Gadda i zamierza pozwać platformę streamingową, która wyprodukowała jego wstrząsający serial.

58-letnia Szkotka przekonywała, że spotkała się z komikiem tylko trzy razy, a gdy zapytano ją o treść niektórych wiadomości, nazwała je "żartobliwymi przekomarzaniami". Zaprzeczyła twierdzeniom Gadda o wysłaniu mu 41 tys. maili, dziesiątek tweetów i wiadomości oraz jednego listu, a do programu Morgana przyszła, by "wreszcie postawić sprawę jasno".

"Reniferek" oczami domniemanej stalkerki

"Reniferek" z dnia na dzień zyskał międzynarodową popularność, a jego widzowie za wszelką cenę próbowali ustalić tożsamość "Marthy" i wreszcie ją znaleźli. — Śledzili mnie internetowi detektywi, prześladowali i grozili mi śmiercią. Więc tak naprawdę to nie był wybór. Zostałam zmuszona, by się pokazać — usłyszał od niej Morgan.

Potem uderzyła w twórcę serii, której celem było nagłośnienie zjawiska stalkingu, a nie publiczny lincz, co sam kilkakrotnie podkreślił. Według Harvey spotkali się "dwa lub trzy razy" i rzeczywiście nazwała go "reniferkiem".

Myślę, że on zawsze chciał, żeby to wyszło na jaw. (...) Jeśli to ogląda, chcę mu powiedzieć: Zostaw mnie w spokoju, proszę. Zacznij żyć, znajdź odpowiednią pracę. Jestem przerażona tym, co zrobiłeś

— padło z ust Szkotki. Dodała również, że chętnie pokaże światu swoje konta w mediach społecznościowych, by udowodnić swoją niewinność. Jak stwierdziła dalej, nigdy nie została oskarżona o popełnienie przestępstwa ani nie poszła do więzienia, co sugeruje ostatnie odcinki produkcji. — Prawdopodobnie [Gadd] to wymyślił. Dlaczego nie poszedł wtedy na policję? — pytała, dodając, że uważa stalking za coś odrażającego.

"Czuję się wykorzystana"

Dopytywana przez Morgana, czy nie jest ciekawa, jak została przedstawiona, zareagowała słowami: "Nie, myślę, że byłoby mi niedobrze. Ta sprawa zabrała mi wystarczająco dużo życia. (...) Uważam to za przerażające, mizoginiczne".

Niektóre z gróźb były naprawdę straszne. Ludzie do mnie dzwonili. (...) Nie dałabym wiary czemuś takiemu i ten serial to nie moje klimat

— wytłumaczyła. Zainteresowanie jej osobą nazwała zaś podłością, bo "mowa o czymś, co wydarzyło się lata temu" i nie mogła uwierzyć, że komik przeniósł całą historię na ekran.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Po udzieleniu wywiadu naskoczyła na dziennikarza, przekonując, że została przez niego oszukana. Nie spodziewała się bowiem takich pytań, jak: "Czy jesteś pewna, że nie wysłałaś temu facetowi 41 tys. maili". — Przez dużą część wywiadu, przez dobre 10 minut, ciągle do tego wracał. Zareagowałam tak: Słuchaj, nawet jeśli puściłam kilka, nie oznacza to, że jestem winna reszty rzeczy. Aby przedstawić coś jako "prawdziwą historię", musi się to zgadzać z faktami. (...) Czuję się trochę wykorzystana — oświadczyła mediom przed emisją rozmowy.

Wielu widzów uznało, że Morgan złamał wszelkie zasady etyki dziennikarskiej — w końcu sam Gadd powiedział, że prawdziwa "Martha" ma problemy natury psychicznej. "Część mnie nie chce tego oglądać, ale nie mogę przestać" — napisał jeden w sieci. Inny dodał: "Jeden z najbardziej nieetycznych rozmów w historii". W ciągu 12 godz. wyświetlono ją ponad 4 mln razy.