Eurowizja 2024. Szczyt czy koniec kultury?

Mówi się, że prawdziwym wygranym Eurowizji jest ten, kto jej nie oglądał. Będę musiał z tej wygranej zrezygnować, bo teraz – chcąc nie chcąc – kilkoma kawałkami eurowizyjnego tortu będę się musiał poczęstować. A ja nie cierpię tortów.

O samym konkursie, o tym co ciekawego działo się w tym roku w Malmo i o generalnie tym co o tym myślę już za chwilę.

Eurowizja od początku

Zaczęło się w 1956 w szwajcarskim Lugano. Początki, jak to początki, były skromne raczej. Ale rozrosło się. Dzisiaj Eurowizję oglądają setki milionów ludzi na całym świecie.

W 2015 show trafiło do Księgi Rekordów Guinnesa jako najdłużej transmitowany coroczny konkurs muzyczny w historii. Oczywiście, że były pomysły, aby z Eurowizji zrobić Worldwizję. Ale nic z tego nie wyszło. Co nie znaczy, że konkurować mogą tylko Europejczycy. Generalnie swoich kandydatów do udziału w zawodach mogą zgłaszać wszyscy zrzeszeni w Europejskiej Unii Nadawców, ale w konkursie brały udział chociażby Izrael czy Australia. 

Impreza dla wielu artystów stała się trampoliną do wielkiej kariery.

Pierwsza

Zobaczcie sobie występ laureatki pierwszego eurowizyjnego konkursu z 1956 roku, którym została Lys Assia. To dam nam wyobrażenie tego, jak bardzo czasy się zmieniają.

Najsłynniejsza

To po pierwsze najgłośniejszy triumf w dziejach konkursu. Po drugie zespół, który wygrał w 1974 r., nie tylko zrobił karierę. ABBA stała się jedną z największych w historii ikon popu. Po trzecie, Waterloo zostało wybrane najlepszą piosenką Eurowizji wszech czasów. Zgadzacie się?

Najdziwniejsza? Już nie.

W 2014 wygrywa niejaki Conchita Wurst, czyli Thomas Neuwirth. Austriacki drag queen, aktywny działacz na rzecz społeczności LGBT. To pierwszy przypadek, kiedy nieśmiało zaczęto zadawać sobie pytanie o to, czy tu aby na pewno chodzi o muzykę?

Muzyka w służbie sprawy (jedynej) słusznej

O sile oddziaływania muzyki na ludzkie myślenie wiedziano od zawsze. I niecnie to wykorzystywano. Przypadków, kiedy muzyka pierze mózgi i ułatwia realizację nikczemnych pomysłów, jest wiele.

Wiedzieli o tym faszyści…

…wiedzą komuniści…

…i wiedzą też o tym wszyscy inni.

Eurowizja 2024

W tym roku konkurs po raz kolejny zorganizowała Szwecja. Między 7 a 11 maja się to wszystko wydarzało. Przyglądamy się przypadkom najciekawszym.

Alyona Alyona i Jerry Heil, Teresa & Maria

Czy ja dobrze widzę? Czy ja dobrze słyszę? Piosenka o św. Teresie i Maryi na Eurowizji?

Lecz w niebie są święci
Ich nogi stąpały po tej ziemi, zrozum
Twoja droga cierniowa
Nie pójdzie nadaremno
Niechaj będzie strasznie i ciemno
I czasem niełatwo
Ale nad tobą zawsze będą
Z nieba czuwać przodkowie
Z nami Mama Teresa i Diva Maria
Bose, jakby po ostrzu, szły po ziemi
Z nami Mama Teresa, Diva Maria
Wszystkie Divy urodziły się jako istoty ludzkie

Hmm… Diva Maria? Pieśń epicka z rapującymi wstawkami. Generalnie festiwalowy song jest.

Joost Klein, Europapa

Dostał się do finału, ale w nim nie wystąpił. Europejska Unia Nadawców odsunęła Holendra od udziału w finale, bo ten miał dopuścić się przemocowych zachowań wobec jednej z pracownic obsługi konkursu. Druga sprawa – od samego początku Klein deklarował jasno, że jest przeciwny udziału Izraela w konkursie. Czy jedno z drugim może mieć coś wspólnego? Jego pieśń to elektro-dance’owy kawałek o miłości do zjednoczonej Europy.

Europo, zjednoczmy się
(Euro-pa-pa, Euro-pa-pa)
Teraz albo nigdy
Kocham was wszystkich (Euro-pa-pa, Euro-pa-pa)

Luna, The Tower

Nikt nie wróżył jej tam sukcesu. Hejt, z jakim się spotkała ze strony swoich ziomali był dokładnie taki, na jaki stać tylko Polaków. Zadawano sobie pytanie, skąd ona się wzięła? Jak to się stało, że w preselekcjach wygrała z kimś takim jak Steczkowska? Chcąc nie chcąc rezonuje mi gdzieś w głowie to powiedzenie, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…

Jestem tą, która zbudowała wieżę
Jestem tą, która ma władzę
Więc chodź
Powstań, krzyknij głośniej
To ja zbudowałam wieżę

Nie jestem przekonany o tym, że ta przygoda wyjdzie Lunie na dobre. Wszystko ma swoją cenę. Ale posłuchałem sobie jej występu. Całego. I wiecie co? Naprawdę spoko. Podobało mi się. Dała radę. Nawet numer taki spoko. No, a ten moment, kiedy Luna stoi wysoko na czerwonym koniu, to prawdziwa magia jest!

Bambie thug, Doomsday blue

O tym występie mówiono chyba najwięcej. Serio, nawet osoby, które z kościółkowymi klimatami nie mają wiele wspólnego, uznały, że granica została przekroczona. Wszyscy zachodzą w głowę – co jeszcze będzie się wyprawiać na meinstreamowych scenach, tłumacząc to swobodą artystycznej wypowiedzi? Jeżeli gdzieś zło i syf przejmują władzę nad popkulturą, to Eurowizja jest takim miejscem bankowo.

Bambie Thug to Bambie Ray Robinson. Kilka faktów o artystce. Debiutancki singiel Birthday wydała, kiedy była ćpunką. Określa się jako osoba niebinarna i każe zwracać się do siebie zaimkiem THEY. Na polski oznacza to tyle, że Bambi mówi o sobie z bezpłciową końcówką -om. Oddaje się również neopogańskim czarom. Zwłaszcza magii sigli i manifestacjom. A gdy jej czas pozwoli, to i uprawia czary krwi w trakcie menstruacji.

Na konferencji prasowej już zupełnie dla formalności oświadczyła, że jest wiedźmą. Zapraszam na występ.

Nero, The Code

Pierwsza w historii osoba niebinarna, która wygrała Eurowizję. Imię Nemo wywodzi się z łaciny i oznacza NIKT. Rodzice artysty tak tłumaczą jego wybór: jeżeli jest się nikim, można zostać kimkolwiek. I to jest najlepsza próba zdefiniowania niebinarności. Próbowałem o tym czytać w mądrych źrodłach, ale przerosło mnie to.

Ja, ja poszedłem do piekła i z powrotem
Aby wrócić na właściwą drogę
Złamałem kod, wow
Jak amonity,
Po prostu dałem temu trochę czasu
i odnalazłem swój raj
Złamałem kod, wow

Na koniec

Nie oglądam Eurowizji nie dlatego, że dzieją się tam rzeczy depczące to, co dla mnie jest ważne i święte. Nie dlatego, że Eurowizja jest kulturowym młotem na wszystko to, co wypływa z Ewangelii. Bo to, że zupełnie neutralni obserwatorzy zarzucają imprezie upolitycznienie, promocję homoseksualizmu i ideologii gender, jest powszechnie wiadome. Nawet Wikipedia o tym pisze. A na przykład Rosjanie po wygranej Conchity ogłosili, jak to Rosjanie, że Eurowizja jest siedliskiem gejów i liberałów. Cytując Tomasza Terlikowskiego:

Śpiew tu nie ma znaczenia, liczy się tylko pokazanie, że normalność, męskość o kobiecość nie istnieją, i że każda patologia może liczyć na wygraną w każdym konkursie, jeśli tylko będzie przedstawiać się jako uciemiężona mniejszość, albo odmieniec.

I to nie jest tak, że ja z kimkolwiek walczę! Nie! Ja się bronię, bo czuję, że ktoś walczy ze mną! Już były czasy, kiedy za bycie w poprzek jedynie słusznej ideologii wtrącano do więzienia. A historia lubi się powtarzać.

Nie oglądam Eurowizji, bo mnie to kompletnie nie bierze. Kulturowy rynsztok. Owszem, zrobiony za duże pieniądze, pełen blichtru i pełen niewątpliwie zdolnych artystów. Ale całościowo kulturowa propozycja, jaką serwuje światu Eurowizja, to szambo.

Wiem, świat lubi takie show. Cóż, widocznie ja nie jestem z tego świata. I z pewnością nie jestem w tym odosobniony.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.