echo24 echo24
469
BLOG

Drugie blogerskie ostrzeżenie dla Donalda Tuska

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 25
Donald Tusk przegiął!

Dziennikarz śledczy Krzysztof Mielewczyk tak pisze na portalu internetowym Salon24, - vide: https://www.salon24.pl/u/kmiel/1378085,awantura-krakowskich-koalicjantow#google_vignette , cytuję:

Awantura krakowskich koalicjantów. Platforma traci większość, bo Maria Klaman z Sopotu została wiceprezydentem Krakowa bez akceptacji Nowej Lewicy. Stanowisko było zarezerwowane umową koalicyjną. Nominacja zrywa porozumienie…

Mój komentarz:

Szanowny Panie Premierze,

Pan jako Kaszub kocha Trójmiasto, co rozumiem, - lecz ja, jako mieszkaniec Galicji, podobnym uczuciem darzę Stołeczne Królewskie Miasto Kraków, czego Pan Premier zdaje się nie do końca rozumieć.

Zacznę tedy od tego, że zabiorę Pana Premiera na wirtualny spacer po Krakowie.

Piękny dzień się dzisiaj zbudził, więc sobie pomyślałem, że się przejdę o poranku na Wawel.

Na wapienne wzgórze pałacowe podchodziłem od strony Podzamcza. Kościuszko już zrobił swój codzienny konny obchód. Stary Zygmunt cierpliwie czekał, jak zawsze gotowy by obwieścić światu coś ważnego dla Polaków.

Wstąpiłem na chwilę do Katedry, gdzie za każdą wizytą w tym kultowym miejscu uświadamiam sobie, że tu właśnie bije serce Polski! Z każdej kaplicznej nawy wyzierała nasza pogmatwana historia.

Jak zawsze, pierwsze kroki skierowałem do alabastrowego sarkofagu św. Królowej Jadwigi, gdzie mnie pierwszy raz przyprowadziła za rękę Mama, jak tylko nauczyłem się chodzić.

Nieskończenie piękna spała z jej ulubionym pieskiem u stóp, który też jeszcze drzemał. Wpadające skosem do wnętrza promienie porannego słońca nie sięgnęły jeszcze królewskiej poduszki, lecz zdążyły już rozświetlić gablotę z królewskimi insygniami. Było przenikliwie cicho, jak w chwili gdy kapłan unosi hostię w czasie Podniesienia. I raptem zapomniałem na chwilę o dręczących nas problemach, gdyż poczułem, że w tej Katedrze jestem w naszym polskim domu, spokojnym, pięknie urządzonym i bezpiecznym. Zawsze tu przychodziłem, jak mi było ciężko.

Z wawelskiego wzgórza długo patrzyłem na meandrującą w dole Wisłę, majaczące na horyzoncie kopce Piłsudskiego i Kościuszki, wieże Panteonu na Skałce i krzyż Kościoła im. św. Stanisława Kostki na Dębnikach, gdzie jako miejscowy andrus szedłem do pierwszej komunii, a kilka lat później bierzmował mnie kardynał Wojtyła, a mnie nawet do głowy nie przyszło, że to Święty.

Wracałem Kanoniczą. Zaczarowaną uliczką wybrukowaną kocimi łbami, gdzie wciąż słychać gwar średniowiecznego miasta. Po drodze pogadałem sobie z renesansowo barokowymi kamieniczkami. Ależ to plotkary! Wiedzą zołzy o Krakowie więcej niż opasłe historyczne księgi, bo to w ich murach przecież rezydowali nie zawsze dyskretni spowiednicy królewskiego dworu.

Skręciłem na chwilkę w Senacką, bo tam przed półwieczem w głębokiej niszy bramy dawnego zajazdu po raz pierwszy w życiu skosztowałem, jak rozkosznie smakują dziewczęce usta.

Do rynku wróciłem Traktem Królewskim, gdzie każdy kamień wie o Polsce więcej niż najmądrzejsi uczeni.

Zbliżało się południe. Sukiennice już kąpały się w słońcu, Kościół Mariacki odpoczywał jeszcze w cieniu, a opodal pomnika Mickiewicza krakowskie kwiaciarki tkały już swe bajecznie kolorowe arrasy.

Opodal Ratusza przycupnąłem przy stoliku pana Piotra, który u wejścia do ażurowo przeszklonej kawiarenki Vis-à-Vis spoziera codziennie znad niedopitej filiżanki, kto dziś przyszedł na rynek żeby nieśpiesznie pogadać o niczym, co jeszcze się zdarza tylko pod Wawelem, gdzie czas płynie tak wolno, iż wszechobecny wyścig szczurów omija to „wybrane miasto”.

W drodze do domu posiedziałem jeszcze chwilę na wiosennie zazielenionych Plantach zasłuchany w czarowną melodię letniej symfonii szczęśliwego miasta.

Wokół pogruchiwały gołębie bijące się o zgubiony przez jakieś dziecko kawałeczek precla…

A wie Pan, Panie Premierze, dlaczego Pana zabrałem na ten spacer?

Ano z tej przyczyny, że prezydentem, a także wice prezydentem mojego rodzinnego miasta winni być ludzie, którzy czują specyfikę jagiellońskiej metropolii będącej unikatowym i środowiskowo hermetycznym galicyjskim miastem wychowanym na wiedeńskich walcach, Zielonym Baloniku i starej Piwnicy pod Baranami, - a także metropolią będącą sędziwą stolicą kultury polskiej, zamieszkałą od wieków przez uwrażliwionych estetycznie koneserów Sztuk Pięknych i smakoszy Kultury Wysokiej.

Bo dzisiejszy Kraków, - to unikatowe miejsce na mapie Europy, gdzie jeszcze, jak nigdzie indziej, życie toczy się wolno i spokojnie w atmosferze rozbrajająco bezkarnej beztroski, cienkiego dowcipu i frywolnej plotki. Gdzie czcigodni obywatele Królewskiego Miasta, w rutynowo stałych porach popijają w ciszy i spokoju rytualną kawę w rozmieszczonych wokół Rynku ażurowo przeszklonych kawiarenkach, skąd spoglądają z pietyzmem, jak wokół Sukiennic i Ratusza szybują dostojnie stada szczęśliwych gołębi.

Słowem, prezydentem oraz wice prezydentem Krakowa winni być ludzie, - do szpiku kości czujący duszę tego baśniowego miasta.

Tyle wstępu, a teraz do rzeczy.

Szanowny Panie Premierze,

To, że na prezydenta Krakowa zarekomendował Pan Aleksandra Miszalskiego jestem w pewnym sensie w stanie zrozumieć, choć na niego nie głosowałem, gdyż nic mi nie mówiło to nazwisko, a co więcej nie słyszałem, żeby Pan Miszalski wcześniej zrobił cokolwiek będącego świadectwem, że ten kandydat z politycznego nadania, - jest bodaj odrobinę emocjonalnie związany z Krakowem. Ale ten pierwszy błąd jestem w stanie Panu Premierowi wybaczyć.

Natomiast, przepchnięcie na wiceprezydenta Królewskiego Miasta Krakowa pani Marii Klaman z Sopotu, która zaryzykuję tezę, o specyfice Krakowa wie tyle, co krakowianie o zaciemnionej stronie księżyca, - jest błędem niewybaczalnym, gdyż przepraszam za szczerość powielił Pan Premier drakońskie metody partii Jarosława Kaczyńskiego polegające na obsadzaniu wszystkiego, co się da swoimi ludźmi. I wcale się nie dziwię radnym Nowej Lewicy, że ich szlag trafił i pokazali Panu Premierowi przysłowiowy „palec Lichockiej”, zaś Pańska Platforma Obywatelska straciła większość w Krakowie z tej samej przyczyny, co Prawo i Sprawiedliwość straciło strategiczny bastion na Podlasiu.

W tym miejscu muszę Panu Premierowi zacytować, co pisałem w sierpniu 2018 w notce zatytułowanej „Czemu wciąż musi trwać wojna między PiS-em i Platformą ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/890711,czemu-wciaz-musi-trwac-wojna-miedzy-pis-em-i-platforma  cytuję:

Bo gdy patrzę, co wciskają do głowy zagorzałym miłośnikom Platformy dziennikarze z antypisowskiej telewizji TVN24, ale także, gdy widzę, jakie bzdety i z jak dziecinną łatwością przekazuje „ludowi pisowskiemu” nie mniej zakłamanaTVP Info, - odnoszę nieodparte wrażenie, iż mieszkam w kraju, gdzie media należące raz do jednych raz do drugich zamieniły Polskę w jeden wielki dom wariatów, a moja ojczyzna weszła już w ostatnie stadium paranoidalnej schizofrenii zrodzonej z maniakalnej nienawiści platformersów do pisowców, - i odwrotnie.

Powiem więcej. PiS i Platforma po prostu muszą ze sobą nieustannie wojować, gdyż ostateczna wygrana jednej z tych partii byłaby jednoznaczna z jej śmiercią polityczną, - gdyż ci definitywni zwycięzcy nie mieliby, na kogo winy zwalać i mamić ludzi, jacy źli są ci drudzy, którzy w każdej chwili mogą powrócić do władzy, - a jeszcze do tego na polską scenę polityczną mogłaby się nie daj Boże wedrzeć jakaś nowa jakość polityczna. Więc dla zmyły, żeby obywatele myśleli, iż jest praworządnie i sprawiedliwie, obie te „wojujące ze sobą” partiokracje od czasu do czasu spektakularnie wymieniają się władzą w systemie wahadłowym. Po każdej takiej zmianie warty, ciemny lud przez jakiś czas żyje w złudnym przeświadczeniu, że teraz już na zawsze będzie dobrze i uczciwie, a winni dostaną za swoje. A, gdy po jakimś czasie okazuje się, iż znowu jest jak było, zaś żadnemu przestępcy włos nie spadł z głowy, - następuje kolejna zmiana warty…”, - koniec cytatu.

Kończąc powiem, że w wyborach parlamentarnych w październiku 2023 zagłosowałem na Koalicję Obywatelską w kontrze do draństw jakie PiS wyprawiało przez osiem lat.

Lecz, pragnę Pana Premiera lojalnie poinformować, że jeśli Pańska Platforma Obywatelska będzie nadal popełniała tak kardynalne błędy jak wystawienie pani Marii Klaman z Sopotu na wiceprezydenta Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, - to w wyborach do Parlamentu Europejskiego wybiorę „Trzecią Drogę”. I zapewniam Pana Premiera, że wielu krakowian zrobi to samo, bo jako podwawelski osiemdziesięciolatek znam to miasto na wylot.

W nadziei, że Pan okaże zrozumienie dla mojego wzburzenia, - serdecznie Pana Premiera pozdrawiam,

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)


echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka